|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-09-2017, 14:05 | #321 |
Administrator Reputacja: 1 | Zabrnęli tak daleko (i nadepnęli na tyle odcisków), że (zdaniem Wilhelma) w zasadzie nie nie mogli się już wycofać - chyba że zaszyliby się gdzieś na końcu świata. Pozostawało brnąć dalej i taplać się w tym błocku intryg i spisków. - Mieszkanie Mössbauera aż takie bezpieczne nie jest - powiedział - ale chwilowo można je wykorzystać. Ważne jest, żebyśmy się nie rozdzielali, bo pojedynczo nie mamy szans wydostać się z jakichś tarapatów. Oddamy pisma, przeczekamy kilka dni. Może w międzyczasie dowiemy się czegoś nowego. |
22-09-2017, 22:43 | #322 |
Northman Reputacja: 1 | - Dobrze prawicie czcigodny dziadku. - napomknał Bodo. - Trza nam się przebrać a ty nam pomóc możesz, jużci gadam jak. Ano szaty nowicjatu i braci zakonnych nam daj przyjacielu i w kapturach sprawiedliwej Vereny dożyjemy nastęnego spotkania. Pismo potwierdzajace, że dla kultu robimy również trza nam nadać, coby straż nas za przebieraństwo w dyby za łby nie wzięła. - namawiał grzecznie starego zakonnika.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
23-09-2017, 12:23 | #323 |
Reputacja: 1 | Kolejny raz dzielny i równie rozumny Bodo zaskoczył Estalijczyka. Toż to samiuśkie złote myśli usta jego opuszczały! - I kwaterę nam wśród braci zakonnych uszykujcie, padre - z pewnością lepiej, żeby verenitów w mieszkaniu Senor Mossbauera nie widziano, prawda? Ani w karczmie o podłej reputacji...
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
23-09-2017, 21:54 | #324 |
Reputacja: 1 | - No właśnie - powiedział Elmer po słowach mnicha - Wielebny dobrze mówi, coś dziwnie się ta panienka Karelia zachowuje. Już niektórych z nas rozmiękczyła. Tu wymownie spojrzał na Santiago. - Ja bym nie nocował w mieście, lepiej znajdźmy nocleg gdzieś w zajeździe za murami. Będziemy przy broni, a oni nie będą mieli przewagi działania na własnym terenie. |
24-09-2017, 12:04 | #325 |
Reputacja: 1 | - No widzisz chłopcze, jak to Verena natchnęła Cię mądrością - Verenita wyraźnie się ucieszył, że ktoś podsunął mu rozwiązanie sprawy zapewnienia bezpieczeństwa awanturnikom. Szaty szybko się znalazły i choć nie wszystkie pasowały idealnie, to teraz pewnością mogli uchodzić za grupę nowicjuszy bądź kapłanów bogini, którzy zawitali do Pfeildorfu, aby zapoznać się z woluminami zgromadzonymi w przyświątynnej bibliotece. Pozostawała kwestia zakwaterowania, gdyż jak na razie do końca nie ustalili poczynań w tym względzie, ale Ojciec Humfried obiecał znaleźć dla nich kąt w domu gościnnym. Berwin, w białym habicie i kapturze na głowie, niosąc skórzaną torbę z listami, udał się do stojącej po drugiej stronie placu ośmiokątnej Świątyni Sigmara. Gdy obwieścił dyżurującemu akolicie, że przybywa z listami z opactwa w Eppiswaldzie, od razu został skierowany do budynków administracyjnych, gdzie mieściło się biuro Ojca-Sekretarza Feodora Waldheima. Seretarz był młodszy od Humfrieda. Miał około trzydziestu lat i zupełnie nie pasował do funkcji, którą pełnił. Był wysoki i muskularny, o ogorzałej twarzy z kwadratową szczęką. Kapłan był ogolony na łyso, jak golili się bitewni kapłani kultu. Jego oczy płonęły ogniem wiary. Można by sądzić, że zaraz wstanie zza biurka, weźmie młot i przywdzieje zbroję, po czym z krzykiem na ustach rzuci się gromić heretyków. - Listy z Eppiswaldu - powiedział zamiast tego. Głos miał również potężny, tak jakby ćwiczony do głoszenia kazań przed szeregami wojska ustawionego w bitewnym szyku. - A jak to się stało, że owe listy z opactwa dostarcza mi kapłan Vereny? I to taki, którego w Pfeildorfie na oczy nie widziałem? |
25-09-2017, 20:57 | #326 |
Administrator Reputacja: 1 | Prawdę mówiąc idea przebrania się w zakonne szaty przypadła Wilhelmowi do gustu, ale po krótkim namyśle odrzucił większość możliwości zamieszkania. Kapłani Vereny nie powinni raczej mieszkać w prywatnych mieszkaniach czy gnieździć się po gospodach, zaś spędzenie paru dni w domu gościnnym z pewnością doprowadziłoby do wykrycia kamuflażu i licznych plotek. Jedno z drugim się gryzło, ale trzeba jakoś było wybrać mniejsze zło. - Dom gościnny to najlepsze wyjście - powiedział. - Jeśli znajdzie się tam dla nas jakiś kąt, to właśnie tam powinniśmy zamieszkać. |
27-09-2017, 07:35 | #327 |
Reputacja: 1 | Byleby nad głową był byle jaki dach i nie padało za kołnierz, to Berwinowi w zupełności wystarczało. Wszak od lat głównie nocował na szlaku i często pod gołym niebem. Nie widział więc powodu, by się o to spierać. - Może być i dom gościnny. Mnie to tam ganz egal. Stwierdził pojednawczo. Przebieranka w szaty nowicjusza mu się nawet spodobała. Biały habit był bardzo gustowny, a przy tym miał mnóstwo zakamarków, w których można było przechowywać drobiazgi, takie jak dla przykładu sygnet Starka, czy jego sztylet. Z każdym krokiem, gdy zbliżał się do Sigmarytów opadały go wątpliwości. czy jego wywód co do Feodora jest słuszny. - Jak to było? – powtarzał sobie w duchu. – Feodor sfinansował i przeprowadził poszukiwania koło Ubersreik. Sfinansował także poszukiwania koło Eppiswaldu, choć przeprowadziła je świątynia Vereny. Dziwne. Chyba że nie ufał do końca swoim ludziom i dlatego zlecił to Verenitom. Licząc, iż dowie się prawdy. Berwin zatrzymał się przed świątynią i poprawił torbę na ramieniu. Czekał go trudna rozmowa. Zawczasu przygotował sobie stosowną bajeczkę. Zatem gdy wreszcie stanął przed obliczem łysego kapłana odpowiedział na jego pytanie płynnie i spokojnie: - Zostałem niedawno przeniesiony z Nuln. Nie miałem zatem jeszcze przyjemności Ci się przedstawić czcigodny Ojcze. Jestem brat Berwin. Te listy powierzył mi dostarczyć Ojciec Humfried. Otrzymał je od podróżnych przybyłych z Eppiswaldu. Jako że to moje rodzinne strony zapewne dlatego polecono mi zająć się tą sprawą. Oświadczył z szacunkiem się kłaniając i dyskretnie obserwując Feodora. - Ponoć ktoś nastawał na ich życie. – zarzucił przynętę. |
27-09-2017, 21:00 | #328 |
Reputacja: 1 | - Ach - Sigmaryta wyraził zaskoczenie owym tłumaczeniem, ale przyjął je bez mrugnięcia okiem. Tylko bardzo uważnie przyglądał się Berwinowi i osobom mu towarzyszącym. - Drogi są wyjątkowo niebezpieczne. Nie dość, że kultyści i odmieńcy nastają na życie podróżnych, to jeszcze do tego wora dorzucić można wyznawców Boga Zimy! - Ojciec Humfried - odezwał się po chwili. - Znam owego kapłana. Czyż to nie ten, który wraz z... jak mu tam? Z Mossbauerem zajmuje się tą sprawą zaginionego uczonego? Wielebny Lektor łoży na te poszukiwania ze świątynnej kiesy, bo Verenici cienko przędą... |
29-09-2017, 09:57 | #329 |
Reputacja: 1 | Łysa ryba chwyciła haczyk, ale trudno było cokolwiek wywnioskować. Sigmaryta dobrze panował nad sobą: - Niestety owi ludzie zostali napadnięci tu w Pfeildorfie. Ktoś do nich strzelał z łuków. Zatem ewidentnie nie był to napad rabunkowy, lecz zamach. Dlatego stali się też bardzo nerwowi. Tym bardziej, że ku naszemu ogromnemu żalowi Mossbauer został znaleziony w jednym z zaułków martwy. Berwin patrzył prosto w oczy Feodora. - Z oczywistych względów kapłani Vereny są zainteresowani odnalezieniem sprawców. Czy możemy w tym względzie liczyć na pomoc kultu Sigmara Czcigodny Ojcze? Przepatrywacz skłonił lekko głowę. - Mamy powody sądzić, że owe zamachy są związane z misją owych ludzi w Eppiswaldzie. Stąd też oficjalnie śledztwo z udziałem władz miejskich mogłoby nie być wskazane. Przynajmniej takie wrażenie odniósł Ojciec Humfried. |
29-09-2017, 11:59 | #330 |
Reputacja: 1 | - Martwy? - zagrzmiał sigmaryta. Przeżegnał się znakiem komety i przez chwilę szeptał modlitwę. Był zaskoczony i przestraszony tym, co powiedział mu Berwin. - A owi ludzie napadnięci? Do czegóż to dochodzi? - Oczywiście rozumiem zapatrywania Ojca Humfrieda - powiedział po chwili, już nieco pewniej. - I jak mniemam Twoje, czcigodny bracie, bo jak sądzę to właśnie Ty, będziesz osobą, która z ramienia kościoła Vereny będzie zajmować się tą sprawą. Mam rację? - gdy usłyszał odpowiedź, kontynuował. - Aby w pełni być w stanie pomóc, muszę znać szczegóły. Jak Mossbauer zginął i co owi ludzie z Eppiswaldu wiedzieli, że nastawano na ich życie. Oczywiście Bracie Berwinie możesz udzielić mi tych informacji? |