Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-02-2024, 20:03   #1
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed] Czarna Kolebka



CZARNA KOLEBKA


PROLOG


Lasy na zachód od Massenfels, 7 dzień Erntezeit 2512 KI

Czarnobiała sroka wydała z siebie zawołanie przestrogi, po czym wzbiła się w powietrze spłoszona parskaniem nadciągających koni. Ostrzeżony jej skrzekiem tłusty jenot czmychnął czym prędzej w gęste zarośla pozostawiając za sobą chwiejące się lekko paprocie. Tętniący życiem las przycichł na chwilę, chociaż nie umilkł całkowicie.

- To nieokrzesani ludzie, wszelako poczciwcy - powiedział sierżant Ackermann odwracając się w siodle - Przypilnujemy, aby wszystko odbyło się wedle prawideł, a potem wrócimy do Massenfels. Droga do Hüserbachu jest mocno zaniedbana, ale przejezdna, dojedziecie w góra dwa dni.

Strażnik dróg podniósł wyżej rondo swego kapelusza, wystawił ogorzałą twarz ku promieniom słońca przebijającym się zuchwale przez gęstwę listowia. Wyblakłe niebieskie oczy mężczyzny przeszły w wąskie szparki, ale Gustav Stark pewien był, że sierżant nawet w tej chwili bacznie obserwował okolicę.

Pięciu jego podkomendnych robiło to samo. Pozornie rozluźnieni, podróżowali ospale w siodłach swoich koni i przypadkowy obserwator mógłby sądzić, że niektórzy z nich wręcz drzemali, ale Gustav i Elring wiedzieli swoje. Ręce brodatych mężczyzn nigdy się zbytnio nie oddalały od wetkniętych w skórzane tuleje muszkietów, łuczniczych sajdaków albo przypasanych mieczy, a ich przenikliwe spojrzenia bacznie taksowały zieloną gęstwę.

- Jam przecie też poczciwiec, a i bluzgnąć mi się zdarzy, to i czasem bliżej mi do nich jak do was - roześmiał się Gustav - Ale człek pewniej się czuje mając obok siebie straż drogową. Ta część Nordlandu nie jest mi znana, nigdym się nie wyprawił na zachód bardziej jak do Hargendorfu.

- Ta część Nordlandu większości z nas jest mało znana - odparł jadący obok sierżanta czarnowłosy strażnik o zarzuconym na plecy kapeluszu - Ludzie niepewnie się czują na ziemiach na zachód od Demstu, chociaż te żyzne są i obfite w zwierzynę. Mało tutaj stałych osad, już prędzej znajdziecie bartników, wypalaczy węgla czy traperów. Prócz Schlagbugelu, co go przed złym lichem krąg Starych Bogów chroni, jeno na samym wybrzeżu się jaka wioska trafi, jak choćby Hüserbach.

- Mnie też ta okolica mało znana - wtrącił Elring Fristad - Zza Dietershafen jestem, pod Salzenmundem wcześniej pracowałem jako naganiacz przy polowaniach. Ale przeczucie mówi mi, że wy chcecie nam coś powiedzieć o elfach, panie.

Sierżant Ackermann zmienił pozycję w siodle i sięgnąwszy do juków wyciągnął z nich kapciuch z tytoniem i fajką.

- Fajka przyjemność oczywista, wszelako nic bardziej podróży nie uprzyjemni od łyku porządnej berbeluchy - Gustav sięgnął pod kozioł dwukołówki, wyciągnął na kolana owinięty wikliną gąsiorek - Po jednym, sierżancie?

- W patrolu nie lza - pokręcił głową strażnik nabijając wprawnymi ruchami fajkę - Długi dzień nas wciąż czeka. Napijemy się w Massenfels jak Sigmar pozwoli.

- Chwała niechaj mu będzie - wtrącił inny ze strażników, niski i żylasty mąż o gębie łasicy, który nieustannie świdrował swoimi ruchliwymi oczami Elringa - A ty skąd zza Dietershafen, dobry człowieku, bom nie dosłyszał?

- Boście nie pytali, panie - odparł Fristad uśmiechając się serdecznie w stronę strażnika, który od pierwszej chwili spotkania natrętnie i zawzięcie nie odrywał od niego łasicowatych oczu - I nie bądźcie ciulem, za przeproszeniem, boście kompanowi w słowo weszli jak ten już miał nam coś o elfach opowiedzieć. Jam nigdy elfa na oczy nie widział, a wy?

- Mało kto je widuje - wzruszył ramionami zbrojny w kapeluszu zarzuconym na plecy - Ale nie miejcie złudzeń, zawsze gdzieś tam są, zawsze obserwują, knują, źle nam życzą. To dlatego tak mało ludzi po tej stronie rzeki. To jakoby ich ziemie i nie jesteśmy tu mile widziani. Tutejsze drzewa przeszkadzają, tedy tego nie zobaczycie, ale pół dnia drogi na południe od wybrzeża zaczynają się Zaklęte Wzgórza, a za nimi ichni czarodziejski las. Że też nas bogowie musieli pokarać tym przeklętym lasem akuratnie w Nordlandzie, a nie w Middenheimie czy Ostlandzie.

Gustav strzyknął przez zęby gęstą plwociną i odłożył gąsiorek pod kozioł z wyraźnym westchnieniem zawodu. Wyprostował się przysuwając stopą bliżej swoją kuszę i jął się uważnie rozglądać po okolicznej gęstwie.

- Tutaj też się czają kurwie syny? - zapytał podejrzliwym głosem spoglądając w stronę zapalającego fajkę sierżanta - Napadają na podróżnych?

Ackermann zaciągnął się z lubością tytoniowym dymem, wydmuchnął z ust siwy obłoczek i potrząsnął przecząco głową.

- Jak Rupert powiada, siedzą za Zaklętymi Wzgórzami, w swoim uroczysku pełnym bezbożnej magii i wszelakiego okropieństwa - Może i czasami wyprawiają się cichaczem w stronę tej części wybrzeża, ale w ujściu Demstu nikt nie wspominał, aby ich widział. I niechaj tak pozostanie.

- Słyszałem kiedyś taką jedną historię, o wyśmienitym łuczniku z Forstlastu - odezwał się jeszcze inny ze strażników, dosiadający najbardziej pstrokatego konia, jakiego Elring w życiu widział - Ojciec go ćwiczył w robieniu łukiem od maleńkości, a potem wysłał do Middenheimu do służby w regimencie łuczniczym na dziesięć lat. Powiadano, że człowiek ten prawą rękę dłuższą miał od lewej od naciągania broni, a potrafił posłać strzałę na ponad tysiąc stóp. Jednego dnia był z wizytą w Forstlaście i poszedł ze znajomkami nad Demst, coby popatrzeć na drugi brzeg na las elfów.

Strażnik umiejętnie snuł swoją opowieść, tonem i gestykulacją budując napięcie, które udzieliło się zarówno jego towarzyszom jak i parze cesarskich taksatorów.

- Po drugiej stronie, na nadrzecznej łące, jakieś osiemset stóp od wschodniego brzegu, wypatrzyli ogromnego cietrzewia, prawdziwie królewskiego ptaka, który akuratnie żarł tam jagody. Od przechwałek po zakłady, łucznik postawił złoto na to, że sięgnie cietrzewia strzałą z tych ośmiuset stóp, po drugiej stronie rzeki i na elfiej ziemi. A musicie wiedzieć, że w armii kompanie łucznicze zupełnie inaczej strzelają niźli my, szyją w górę tak, aby chmury strzał spadały z góry na głowy wroga. Strzał do jednego ptaka, choćby i tak wielkiego, to zupełnie inne wyzwanie jak większość łuczników bije nie dalej jak pięćset, może sześćset stóp.

- I strzelił? - zapytał Elring, kiedy strażnik znacząco zawiesił głos - Trafił go?

- Trafił - odparł rozmówca - Na osiemset stóp, rzecz niemalże niebywała, zabił cietrzewia jednym strzałem. Na brzegu zrobił się rwetes, łucznik jął odbierać wygrane monety, potem zaś wskoczył na pień ściętego drzewa, aby ukazać się wszystkim w całej okazałości. I wtedy z drugiego brzegu nadleciała strzała. A musicie wiedzieć, że wystrzelono ją nie z jagodowej łąki, jeno z lasu, co się zaczynał dalsze pięćset stóp na zachód. Trafiła tego nieszczęśnika w tył głowy, czaszkę przebiła, a grot mu wylazł jednym okiem. Ducha wyzionął w jednej chwili, a jego druhowie w strachu uciekli do wioski, a kiedy następnego dnia wrócili, trup wciąż leżał w tym samym miejscu, jeno już bez strzały. Prawie półtora tysiąca stóp, a powiadali, że nadleciała tak cicho, że nikt nic nie usłyszał, póki nie zabiła. Człowiek za cietrzewia. Kurwie syny, prawdziwie to rzekł nasz łaskawy poborca. Nawet ich nie zoczycie, ale są zawsze w pobliżu, obserwują, knują, spiskują.

Powietrze wypełniła na chwilę znacząca cisza, przerywana jedynie uderzeniami kopyt w twardą ziemię, pochrapywaniem koni i cichym brzękiem metalowego oporządzenia.

- Ja tam łgał nie będę, że z ichnim łucznikiem bym się spotkać nie chciał - przerwał ją w końcu Gustav - Wszelako nie zaprzeczę, że gdyby mi się jaka elfica do wyra pchała, nie śmiałbym odmówić. Dupczyłbym do upadłego albo i dłużej.

Strażnicy roześmiali się krótko, z szorstką, ale życzliwą nutą w tym śmiechu.

- Proście, aby Ranald waszego życzenia nie usłyszał - powiedział sierżant Ackermann - Kaprysem boga może zaiste dojść do dupczenia, jeno to was mogą wydupczyć te bezbożne nieludzie. Oby wam los tego oszczędził.


Szanowni gracze, z niekłamaną przyjemnością pragnę Was powitać w niniejszej sesji. Otwieramy ją scenką obyczajową mającą przybliżyć Wam nieco realia i klimat nadmorskiej części Nordlandu, a więcej szczegółowych technicznych znajdziecie w odpowiednim wątku komentarzy. Życzę Wam dobrej zabawy i niechaj Sigmar ma Was w swojej opiece!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26-02-2024, 09:59   #2
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Kilka dni wcześniej.
Gustav wpatrywał się w płomienie niewielkiego ogniska wzrokiem zmętnionym przez samogon. Ostatnio się z nim nie rozstawał a stan zamroczenia był dla niego ukojeniem, którego szukał.
Nie był głupi. Wiedział jak to wygląda. Wiedział dlaczego to jemu przypadła podróż na kraniec cesarstwa gdzie psy szczekają dupami a w tym samym czasie jebany Helmut Steinhoff objeżdża okoliczne sioła. Jebany Helmut, który srał jeszcze pod siebie gdy Stark był już doświadczonym poborcą.

Gałązka strzeliła w ognisku wyrzucając z siebie iskry. Spojrzał na młodego. Spał już albo drzemał z tobołem pod głową. Nie miał do niego żalu. Nawet napił się ze Starym Wilkiem z grzeczności, chociaż mocny alkohol wykrzywił mu gębę. Nie ufał staremu. Nie dziwota. Gustav sam taki był za młodu, wtedy gdy wołano na niego Silny lub Wilk. Przydomek Stary dolepiono dopiero… Kiedy to było? Osiem, a może dziesięć wiosen temu? Wtedy gdy już regularnie zachodził do karczmy a podróżując zawsze miał pod kozłem pełen gąsior.
Taaak. Lepiej nie ufać. Wtedy łatwiej przeżyć na szlaku.
Schudł od tego czasu, zmizerniał. Jego twarz pokryła sieć głębokich bruzd.
Widział te zmiany. I chociaż ciągle miał krzepę czuł nadchodzący koniec. Czuł jak cząstka po cząstce wysrywa swe życie.
Zarechotał bezgłośnie.
Może ta misja była jego ostatnią?

Półleżał na boku, sącząc alkohol z glinianego kubka, czując jak nadchodzi sen.

Gdzieś niedaleko odezwał się puszczyk. Przypomniał sobie o piśmie. Sięgnął za pazuchę i wyjął zalakowany rulon z pieczęcią Świątyni Morra w Dietershafen. Obracał go w palcach, który to już raz bił się z myślami. Miał złe przeczucia. Korciło go, żeby odczytać pismo. Jeszcze nie dzisiaj. Jeszcze nie.

Lasy na zachód od Massenfels, 7 dzień Erntezeit 2512 KI
Stary Wilk spojrzał na rozmówcę a przez jego pooraną głębokimi bruzdami twarz przebiegł słaby uśmiech.

- Sugerujecie sierżancie, że te kurwie syny lubują się w męskich zadkach? - splunął z kozła. - Trzeba będzie zatem swych tyłów bardziej niż zwykle pilnować. Ale, ale… wy okolicę znacie. Możecie nam coś więcej na temat Hüserbachu powiedzieć? Jak duże to sioło? Czego się spodziewać? Kto tam prym wiedzie? Ponoć tam stoi Świątynia Morra. Dziwne mi to, że w takim kaczym dole świątynię stawiają. Toż przecież wyznawców tam będzie tyle co nic. Jaki w tym interes.

 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26-02-2024, 18:31   #3
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Lasy na zachód od Massenfels, 7 dzień Erntezeit 2512 KI

Gustav Stark miał doskonałą świadomość tego, jak ogromną niechęcią czy nawet wrogością darzyła cesarskich poborców przeważająca większość mieszkańców Imperium. Nikt nie lubił płacić podatków, niektórzy wręcz tego nie znosili, stąd mytnicy i taksatorzy powszechnie uchodzili za zło konieczne, za uciążliwą przypadłość podobną do wrzodów albo uczucia swędzenia w kroczu. W niejednej wiosce chłopi spluwali na ziemię za plecami odjeżdżającego poborcy, a bezzębne staruchy mamrotały pod nosem klątwy, lecz znacznie gorsi byli ci, którzy na przekór prawu nie lękali się podnosić ręki na poborców i ich okute żelazem ciężkie kufry.

Kiedy zatem za dwukołówką pojawili się znienacka idący cwałem konni, w naciągniętych na twarze chustach i w kapeluszach, Gustav i Elring zlękli się nie na żarty. Czym innym było odpędzanie kuszą rozwścieczonego chłopa albo pijacka bijatyka na pięści w przydrożnej gospodzie, czym innym zaś orężne stawanie we dwóch przeciwko sześciu uzbrojonym po zęby jeźdźcom, którzy mogli być miejscowymi opryszkami dybiącymi na sakwy Starka.

Lęk poborców przeminął niczym zeszłoroczny śnieg, kiedy sześciu jeźdźców okazało się cesarskimi strażnikami dróg; gdy zaś Gustav okazał im swój ryngraf i pisma uwierzytelniające z urzędu w Dietershafen, zaniósł się sardonicznym śmiechem poznając powód, dla którego strażnicy tak zapamiętale ścigali jego i Fristada na zachodnim brzegu rzeki.

Wcześniej tego samego dnia, biorąc się krótko po brzasku za forsowanie Demstu, Gustav i Elring natrafili na brzegu rzeki na gromadę ludzi napełniających czerpaną z Demstu wodą liczne fiołki, butelki czy nawet beczułki. Biorąc nadjeżdżających mężczyzn za zwyczajnych podróżnych, nieboracy nad wodą szybko wpadli w pułapkę. Stark bez trudu pojął, jakiego procederu stał się przypadkowym świadkiem, zanim jednak wyciągnął z kufra swój ryngraf i łańcuchy, pozornie przyjacielskim tonem pociągnął ich za języki utwierdzając się w swoich podejrzeniach.

Demst od wieków uważany był za rzekę graniczną pomiędzy Imperium i królestwem leśnych elfów, a jego ukryte na Mglistych Wzgórzach źródła zrodziły wiele legend o cudownych właściwościach czerpanej z rzeki wody. Przesycona prastarą magią Eonirów, miała ona mianowicie leczyć wrzody, łupież i świąd, przydawać urody, przywracać włosy łysym, potęgować jurność i płodność, a nawet zapewniać wieczną młodość. I chociaż Imperialni uczeni kpili niemiłosiernie z rzekomych zabobonów, kapłani grozili splugawieniem dusz, a medycy i cyrulicy zachwalali wyższość baniek, pijawek i maści z borsuczego sadła ponad wszelkie elfic czary, zawsze znalazł się ktoś gotów zapłacić sowicie nabitą kieską za wodę z Demstu.

- Szubrawcy! - huknął z wysokości kozła Gustav świecąc obwoźnym handlarzom w oczy swoim ryngrafem - Cesarski skarb na szwank wystawiacie, pana naszego okradacie! W dyby byście musieli pójść za ten proceder! Jak śmiecie kupczyć wodą z Demstu bez akcyzy?!

- Jakiej akcyzy?! - odkrzyknął bardziej widać od reszty śmiały handlarz, zaciskając ręce na owiniętej rzemieniem pałce i szukając wzrokiem poparcia wśród reszty tłuszczy - Nikt nam nigdy o akcyzie od tej wody nie wspominał!

- Posłuchaj uważnie, targowy obszczymurku - Gustav Stark spojrzał na zuchwalca z góry kładąc dłoń na własnej pałce - Słyszeliście, że jaśnie nam miłujący cesarz nałożył embargo na bretońską brandy? Tak? To dobrze. A wiecie, czemu ją nałożył? Bo bretońscy kupcy nie płacili akcyzy od cudzoziemskich dóbr! To co wy sobie myślicie ośle chwosty, że wolno wam bez cła towar spoza Imperium sprowadzać?!

- Jaki towar, panie, toż to jeno woda z rzeki - odezwał się bardziej spolegliwym tonem inny z kupców - Jak za to podatek płacić?

- Elfia cudowna woda, co młodość przywraca - odparł surowym tonem Gustav - Nie róbcie ze mnie głupca, bo się jeszcze bardziej rozeźlę! To jest cudzoziemski import i to spod nadzwyczajnej taryfy, bo nieludzki. Za coś takiego w dyby się idzie albo nawet do kopalni soli. Postradaliście rozum? Macie szczęście, żem jest człek poczciwy i wyrozumiały, litościwie was potraktuję. Od każdej głowy po trzydzieści szylingów akcyzy, a że pewnym jest, iże nie pierwszy raz to czynicie, a zatem żeście są szubrawcy recydywiści, za karę drugie tyle tytułem zadośćuczynienia za uchylanie się od podatków! Żwawo, sięgajta po kieski!

Motłoch podniósł wrzask i lament, ale Stark pozostał nieugięty, groźnie popatrując z kozła i poklepując wymownie wsadzony za pas zaniedbany samopał. Koniec końców - jak to szanse miało miejsce - jeden zrezygnowany człek sięgnął po mieszek, a wówczas reszta szybko poszła w jego ślady. Lecz musiał Gustav Stark mocno tym ludziom zapaść w pamięć, skoro napotkawszy jadący do Massenfels patrol straży nałgali stróżom prawa, że złupili ich jacyś przebierańcy.

- Hüserbach to sadyba na końcu świata - wzruszył ramionami sierżant Ackermann - My się tam nie zapuszczamy, bo to za daleko od Hargendorfu, nam rewir się na Massenfels kończy. W życiu zem tam nie był, ale tamtejsi rybacy czasami przypływają do Massenfels na handel. Ponoć to wioska na tuzin rodzin, a świątyni bym się tam nie spodziewał, już prędzej jakiejś kapliczki przy cmentarzu i wioskowego kapłana. Ale jest z nami ktoś, kto coś więcej może wiedzieć. Rupert, co ci wiadomo o Hüserbachu?

- Zapadła dziura, gdzie trolle dupami szczekają - odpowiedział czarnowłosy jeździec z opuszczonym na plecy kapeluszem - Z ryb żyją i z wypasu owiec, a ponoć chędożą się tam wszyscy ze sobą, brat z siostrą i ojciec z córką, stąd nadmiar u nich zepsutej krwi.

- A świątynia jest tam jakaś? Kapłan jakowyś? - spytał sierżant dopalając jednocześnie fajkę.

- Ponoć kapłan Morra, co go przy cmentarzu trzymają - wzruszył ramionami Rupert - Chciałem gadać z ich rybakami za każdym razem jak ich w Massenfels widziałem, ale to wielce milkliwi ludzie, dziwaczni że aż strach. Mieli ponoć kiedyś jakiś kłopot z niespokojnymi zmarłymi na cmentarzu, z którym kapłan Mananna nie dawał sobie rady, to Dietershafen wysłało tam ponoć swojego kapłana, a ten i sprawę załatwił i gospodarza przegnał, a sam jego miejsce zajął. Ale to ponoć lata temu było i czy to prawda, nie mam pojęcia.

Pozwolilem wrzucić sobie małego fillera, w którym znajdziecie odpowiedzi na pytania Gustava oraz parę sugestii co do stylu pracy Starka.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-02-2024, 10:30   #4
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Kiedy wszyscy zaczęli rechotać z żartu o dupczeniu, Elring wywrócił tylko oczami. Podrapał się po dawno już nie golonej twarzy, spojrzał w niebo i odetchnął głęboko. Zawsze, kiedy wydawało mu się, że już przyzwyczaił się do swojego kompana, ten zawsze był w stanie zaskoczyć go kolejną błyskotliwą wypowiedzią. Sądząc jednak po reakcji strażników widać było, że trafił swój na swego.

Nienawidził elfów najbardziej na świecie… Samo wspomnienie o nich powodowało, że podnosiło mu się ciśnienie i miał ochotę czymś rzucić. Nie ręczyłby za siebie jakby to tak jemu do jego łóżka pchała się elfka. W lesie musiał mieć oczy dookoła głowy, nigdy nie wiadomo, co czaiło się w krzakach.

Do jakiego kurwidołka znowu zostaną wysłani tym razem? Dupa go bolała od tego ciągłego jeżdżenia. Nienawidził tych zabitych dechami wiosek, do których byli ciągle wysyłani. Obwiniał o to Gustava, ale z drugiej strony w małych mieścinach łatwiej było go ochraniać. Nie można powiedzieć, że Elring nie lubił poborcy. Od dziecka miał problem z nawiązywaniem nowych kontaktów z innymi ludźmi. Po tych kilku tygodniach tolerował go, ale traktował ten związek czysto zawodowo. Miał za zadanie go ochraniać, niezależnie od tego jaki był i zamierzał wykonać swoją pracę najlepiej jak potrafił.

Jakby mało mu było problemów w życiu, przez które musiał ciągle zmieniać miejsce pobytu, to jeszcze los pokarał go wieczną wędrówką ze starym Gustavem. Częściowo pogodził się już ze swoim marnym losem, w końcu ciężko na to zapracował i musiała go spotkać kara, przez którą prawdopodobnie już do końca życia będzie musiał oglądać się za siebie, przy okazji imając się różnych prac.

- Czy w Hüserbachu jest w ogóle gdzie się zatrzymać? Czy będziemy spali pod gołym niebem? Pewnie trochę nam zejdzie w tej wiosce… Załatwimy szybko wszystkie nasze sprawy i wracamy, postaraj się tym razem być grzeczny dobrze? – zwrócił się do Gustava.
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-02-2024, 14:40   #5
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Lasy na zachód od Massenfels, 7 dzień Erntezeit 2512 KI

Sierżant Ackermann wzruszył ramionami słysząc pytanie Elringa, wytrzasnął z obucha fajki resztki zwęglonego tytoniu.

- Pewnikiem mają tam jaki dom gościnny albo wolne miejsce w chacie wójta wam zrobią - powiedział tonem, w którym pewność walczyła o lepsze z powątpiewaniem - W najgorszym zaś razie kapłan Morra może was do siebie przygarnąć na spoczynek. O ile miejscowi w ogóle będą chętni ku temu, co byście po pobraniu podatku choć chwilę dłużej tam pozostali. Co wy tam właściwie macie zrobić, panie Stark?

- Wpierw spis chłopstwa i trzody w cesarskie rejestry, bo tam ostatni poborca cztery lata temu był z urzędową wizytą - odpowiedział Gustav pociągając za lejce konia, który w międzyczasie skręcił na wyboisty skraj leśnego duktu - Nie wiadomo w Dietershafen, ile tam się później bachorów urodziło, a ilu luda pomarło. Potem podle tego pogłowia dwu i czteronożnego pobrać podatek nadzwyczajny z rozkazu miłościwie nam panującego księcia-elektora na odbudowę dobrobytu Nordlandu. I jeszcze mus mi pocztę kapłańską oddać na ręce ichnego kleryka, co ją przeze mnie świątynia w Dietershafen posłała. Tedy sami widzicie sierżancie, że jest to misja nad wyraz ważna.

- I tak pewnikiem przyjdzie wam nocować w tej wiosce, bo od morza tęgi sztorm idzie - odezwał się Łasica - I nie patrzcie z takim niedowierzaniem na słońce, poborco. Po drodze widzieliśmy morze, na widnokręgu czarna kreska. Idzie sztorm od północy, jak nie uderzy w wybrzeże jutro, to najdalej pojutrze. Podróży w taką pogodę nikomu nie życzę.

Gustav otworzył usta chcąc coś odpowiedzieć, ale w tej samej chwili zaprzęg podskoczył na solidnym kamieniu i poborca przez przypadek ugryzł się w język kwitując ów przykry fakt stekiem zduszonych przekleństw.

- Lecz może wam się poszczęści, panie Stark - uśmiechnął się kącikiem ust sierżant Ackermann - Kto się, czy w Hüserbachu jaka elfia panna nie czeka na oblubieńca? Nim jednak zaczniecie marzyć o dupczeniu nieludzicy, trza wam brać się do roboty, tedy wyciągajcie te wasze łańcuchy i ryngraf. Prawie już jesteśmy u węglarzy.

Las po obu stronach niemal całkiem zarośniętego trawą i paprociami duktu zgęstniał jakiś czas temu, toteż ani Stark ani Fristad nie widzieli wiele z wysokości kozła, ale strażnicy dróg znali się niezawodnie na okolicy, poborca nie zamierzał zatem powątpiewać w ich słowa. Podając lejce w ręce Fristada Gustav wykręcił się z bolesnym stękiem w koźle, przechylił się ku tylnej części zaprzęgu macając na oślep jedną ręką w poszukiwaniu służbowych insygniów.

Jadący nieco z przodu strażnik - blady jak śnieg młodzian o włosach koloru pszenicy i twarzy niemiłosiernie naznaczonej bliznami po ospie - wstrzymał znienacka konia i uniósł w górę zaciśniętą w pięść dłoń. Widząc ów gest pozostali jeźdźcy zatrzymali wierzchowce w miejscu nakazując to samo cichymi syknięciami Elringowi. Zaskoczony obrotem spraw Stark znowu otworzył usta, ale nie poważył się nic rzec widząc jak sierżant Ackermann ostrzegawczo przykłada do warg złożone palce.

Na trakcie zapadła cisza, wręcz dzwoniąca w uszach, kiedy człowiek nie zwracał uwagi na lekkie skrzypienie konarów drzew i melodyjne ptasie trele, na odległe poszczekiwanie lisów i godowe porykiwania jeleni. Otoczeni majestatem przygody, poborcy po raz któryś z rzędu uświadomili sobie jak mało znacznymi intruzami byli w tej odludnej i żyjącej podle własnych praw krainie.

Dowódca patrolu ruszył z miejsca, podjechał do dziobatego młodzieńca i zamienił z nim kilka cichych słów, a potem sam podniósł rękę i wykonał nią kilka skomplikowanych w mniemaniu Starka ruchów.

Pięciu strażników zniknęło z siodeł w mgnieniu oka, zwinnie przeskakując na obie strony duktu i na własnych nogach zagłębiając się w wysokie zarośla. Pozostawione przez nich konie stały spokojnie pośrodku traktu, pilnowane przez Łasicę.

- Oż kurwości - stęknął Gustav - Cóż to?

Łasica nie odpowiedział, na podobieństwo sierżanta przykładając złożone palce do ust i strzelając na wszystkie strony swoimi ruchliwymi oczkami.

Panująca w lesie cisza zgęstniała w jednej chwili, przesiąknęła jakimś nieokreślonym niepokojem, który wydawał się wręcz dusić nieświadomych źródła lęku podróżnych.

Niewątpliwie wygląda to groźnie, ale może nie ma co panikować - w zajeździe w Hargendorfie ktoś opowiadał, że ta okolica słynie z wyjątkowo napastliwych borsuków, więc może ta cała scena to faktycznie borsucza sprawka? Więcej info niebawem w wątku komentarzy!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 28-02-2024 o 15:22. Powód: edycja literówek
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-02-2024, 15:57   #6
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Poczuł lekkie ukłucie w żołądku, kiedy jadący z przodu strażnik nagle zatrzymał wszystkich. Elring od razu zaczął rozglądać się dookoła. To nie był strach, raczej pełne skupienie. Starał się jako pierwszy dostrzec, co mogło zaalarmować młodego chłopaka. Niby wiedział, że raczej marne były szanse na bezproblemowe dotarcie do celu, ale jednak po cichu trochę na to liczył. Problemy miały pojawić się dopiero na miejscu, a nie już teraz. Na razie nie ruszał swojej broni, nie miało to sensu, przynajmniej póki nie dowiedzą się o co chodzi.

- Widzisz, za spokojnie było i teraz mamy – powiedział do Starka, dalej próbując wypatrzeć cokolwiek. – Wygląda poważnie, ale może to nic takiego.

Po chwili strażnicy, którzy im pomagali zniknęli w lesie, zostawiając za sobą swoje konie. Elring strasznie chciał wiedzieć, co też mogło być w tych krzakach, ale z drugiej strony jego zadaniem była ochrona starego, więc opuszczanie go w tym momencie mogło nie być zbyt dobrym pomysłem.

Ciekawość jednak zwyciężyła, a Elring uznał, że udanie się na zwiad było również elementem ochrony. Zeskoczył na ziemię, przy okazji czując lekki ból w plecach. Niby był jeszcze młody, ale czuł, że powoli się sypie. Wtedy spojrzał na Gustava. No tak, jeżeli ty się sypiesz, to co on ma powiedzieć…

- Nie ruszaj się stąd na razie, póki nie będzie wiadomo, co się dzieje – zwrócił się do niego najspokojniej jak tylko się dało, po czym ruszył za strażnikami, starając się, żeby go nie zauważyli, a przy okazji może uda mu się wypatrzeć coś ciekawego.
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-02-2024, 17:50   #7
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Lasy na zachód od Massenfels, 7 dzień Erntezeit 2512 KI

Komentarz Smarka puścił mimo uszu, krzywiąc się tylko nieznacznie i notując go w pamięci. Nie czas i miejsce było na to żeby go strofować. Tym bardziej, że w głowie bardziej zapadły mu słowa konnego

milkliwi ludzie, dziwaczni że aż strach

a pismo co go miał pod kurtą zaczęło palić skórę żywym ogniem.

Dopiero pytanie Ackermanna wyrwało go z głębokiego, ponurego zamyślenia.

Jechali czas jakiś zabijając czas rozmową aż przed samym siołem węglarzy, jeśli wierzyć słowom wojskowego, jadący w avangardzie zatrzymał cały pochód krótkim gestem.

Coś się działo.

Sierżant posłał ludzi lasem i zapadła głucha cisza...
...w której bulgotanie w kiszkach Gustava zabrzmiało całkiem wyraźnie.

- Oż kurwości - stęknął Gustav - Cóż to?

Zablokował koła wozu. Sięgnął po kuszę leniwym ruchem, naciągnął i nałożył bełt.

Troskliwą uwagę Młodego skwitował splunięciem i zeskoczył z kozła między wóz a luzaka, ograniczając ewentualnemu strzelcowi możliwość trafienia. Ból w brzuchu nasilił się.

- Na Sigmara - stęknął, - niech się pospieszą bo będę miał przesrane.

Musiał za potrzebą.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-02-2024, 22:11   #8
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Las opodal sadyby węglarzy, 7 dzień Erntezeit 2512 KI

Zirytowany Łasica sarknął coś w pośpiesznej reakcji na poczynania Elringa, ale młodzieniec nie zwrócił na słowa strażnika żadnej uwagi, w jednej chwili samemu przepadając pośród wysokich paproci.

Zieleń lasu otuliła go kobiercem, w który bez trudu wtopiło się podróżne odzienie Fristada, nie bez powodu mające barwy podobne do leśnego poszycia. Starając się nie wprawiać roślinności w zbytnie poruszenie, młodzieniec ruszył wzdłuż duktu obierając za swój cel gęsty zagajnik w górze traktu. Kiedy Ackermann i jego ludzie przepadli w gęstwie, Elring miał jeno chwilę, aby podążyć za nimi spojrzeniem, ale mógłby przysiąc, że wszyscy udali się w tamtą właśnie stronę.

Nad głową młodzieńca wciąż niosły się ptasie śpiewy, w powietrzu latały chmary owadów, gdzieś stuknęła głucho spadająca na dywan mchu szyszka. Nie widząc ani ukrytych gdzieś w pobliżu strażników dróg ani pozostawionego w tyle zaprzęgu, młody Nordlander odniósł znienacka wrażenie, że jest w tym lesie zupełnie sam.

Poczucie osamotnienia zniknęło w jednej chwili, kiedy zza kłębów oplatających mały świerczek jeżyn wychylił się powoli Rupert, zupełnie widać nieświadomy bliskiej obecności ukrytego w trawach Elringa. Pochylony nisko ku ziemi, niosący w zgięciu łokcia nabity samopał, mężczyzna pobiegł bezgłośnie ku kilku rosnącym ciasno obok siebie bukom, z których gałęzi zwieszały się prawdziwie królewskie kurtyny mchów. Fristad odczekał chwilę, po czym ruszył powoli śladem Ruperta niczym bezgłośny cień strażnika.

Jego oczom ukazała się rozległa polana będąca częściowo zapadliskiem, zajęta przez skupisko drewnianych szop i szałasów, prowizorycznych zagród i stert porąbanego drewna. Płynący środkiem polany potok chlupotał cicho, ale nic innego poza dźwiękami szemrzącej łagodnie wody nie przerywało wiszącej nad sadybą ciężkiej ciszy. Oczy Fristada napotkały kilka obłożonych ziemią i darniną mielerzy, żaden jednak nie sprawiał wrażenia, aby w nim akuratnie wypalano węgiel.

Miejsce sprawiało wrażenie całkowicie opustoszałego.

Spomiędzy szałasów wychynął sierżant Ackermann, dołączyło do niego dwóch innych strażników myszkujących po przeciwnej stronie prowizorycznych zabudowań. Cała trójka wyprostowała się i zaczęła rozmawiać półgłosem, ale ukryty zbyt daleko Nordlander nie słyszał tego, co mówili. Rupert przeszedł przez potok skacząc po co większych kamieniach i dołączył do jasnowłosego młodzika po ospie oglądając wielką pryzmę popiołu w miejscu, gdzie jakiś czas temu ktoś rozpalił wielkie ognisko.

Jeden z rozmówców sierżanta wsadził do ust palce i wygwizdał na nich trel czarnopióra, wysokimi nutami samczyka zabiegającego o względy samiczki. Gdzieś od strony traktu dobiegła odległa odpowiedź. Usłyszawszy ją strażnik zaczął rozrzucać stopą jakieś śmieci, wciąż słuchając mówiącego półgłosem Ackermanna.

Fristad zyskał już pewność, że w sadybie wypalaczy drewna nie było żywego ducha i gotów był pójść w zakład, że to właśnie panująca na polanie cisza zaalarmowała jadącego przodem młodzika. Brak dźwięku pracujących siekier i pił, brak ludzkiego gwaru, krzyków dzieci, poszczekiwania psów - wszystkich tych dźwięków, których ludzkie ucho poszukiwało podświadomie w zamieszkałej okolicy, a których brak budził podświadomy niepokój.


Trakt opodal sadyby węglarzy, 7 dzień Erntezeit 2512 KI

- Wyłaźcie spod wozu, panie poborco - powiedział Łasica przestawszy gwizdać na palcach na podobieństwo jakiegoś ptaka - Jest bezpiecznie, możemy wjechać do sadyby. Reszta już na nas czeka.

- To czegoście mnie kurwie chwosty tak nastraszyli, psiakrew! - sarknął zdenerwowany Gustav wieszając na ramieniu kuszę - Małom się nie zesrał od nadmiaru wrażeń.

- Nie narzekajcie, poborco - odparł strażnik cmokając na konie towarzyszy - Że teraz jest bezpiecznie, nie oznacza wcale, że było tak samo chwilę wcześniej. Cosik mi cały czas śmierdzi i chociaż bym wolał, aby to były wasze obesrane z lęku gacie, pewnikiem się mylę. Bastian ma godny pozazdroszczenia instynkt, Taal go obdarzył swoim błogosławieństwem. Jeśli go co zaniepokoiło, musiało być prawdziwe. Dalej, jedźmy, nie ma tu co sterczeć na widoku.

Strażnicy sprawiają wrażenie wciąż czujnych, ale nieco rozluźnionych. Starają się nie czynić hałasu, lecz miecze schowali do pochew. Być może oznacza to, że zagrożenie jeszcze do końca nie minęło. Żaden z nich nie zauważył jak dotąd śledzącego grupę Fristada. Elring może do nich dołączyć wcześniej albo zaczekać, aż do sadyby wjedzie Stark. Oczywiście dozwolone są też wszelkie inne deklaracje.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-02-2024, 11:31   #9
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację


Las opodal sadyby węglarzy, 7 dzień Erntezeit 2512 KI


- Prawdziwe, czy nie prawdziwe, muszę za potrzebą - sarknął Gustav, - nim na prawdę się zesram.

- Nie radziłbym - odparł Łasica rozglądając się czujnie po ścianie lasu, po czym doprecyzował. - iść za potrzebą w las, a nie srać, rzecz jasna. Jeszcze was ktoś, za przeproszeniem wydupczy w tą gołą rzyć.

- Heh... - westchnął stary odkładając kuszę na wóz. - Jak lubi po błocie... Zaraz wracam.

Znikł za pierwszym krzakiem paproci by pojawić się przy wozie za niedługo z wyraźnym wyrazem ulgi na twarzy.

- Nie radzę tam chodzić - ostrzegł konnego. - Powietrze tam teraz niezdrowe.

Wdrapał się na kozioł. Zwolnił blokadę.

- Jedźmy już na bogów - stęknął. - Tak mnie suszy, z tego zamieszania, że język mi już zupełnie skołowaciał.

Strzelił lejcami. Wóz zaczął leniwie się toczyć.

- Widzę żeś synku obeznany w terenie - pociągnął Stark tonem luźnej pogawędki, ale sprzedam ci jedną radę czego nie należy robić w lesie. Łasica spojrzał na niego unosząc brwi w niemym zapytaniu. - Nigdy nie podcieraj dupy suchymi liśćmi.

Wjechali między budynki rechocząc zgodnie.

 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-03-2024, 08:00   #10
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Uczucie ulgi, kiedy okazało się, że jednak nic im poważnego nie grozi, szybko ustąpiło uczuciu niepokoju. Coś tu było stanowczo nie tak. Cała sadyba ot tak by zniknęła? Im bardziej rozglądał się po okolicy, tym bardziej chciał się dowiedzieć, co też takiego się tutaj wydarzyło. Czuć było w powietrzu pewne napięcie, ale Elring nie wiedział skąd się brało.

Strażnicy na razie jeszcze go nie zauważyli. Uśmiechnął się pod nosem, że udało mu się zakraść na tyle cicho, że nawet tak czujna grupa nie zauważyła jego obecności. Ze względu na jego burzliwą przeszłość, musiał nauczyć się jak być niewidzialnym. Zauważył, że atmosfera nieco się rozluźniła i strażnicy schowali swoje miecze.

Elring odczekał jeszcze chwilę, czy nagle zza zarośli nie wyskoczy coś, co będzie chciało ich zabić, po czym postanowił, że dołączy do grupy i razem poczekają na wjazd starego Starka. Chciał się też trochę rozejrzeć, może uda mu się znaleźć coś ciekawego.
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?

Ostatnio edytowane przez Morfik : 02-03-2024 o 08:02.
Morfik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172