Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-02-2024, 20:03   #1
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed] Czarna Kolebka



CZARNA KOLEBKA


PROLOG


Lasy na zachód od Massenfels, 7 dzień Erntezeit 2512 KI

Czarnobiała sroka wydała z siebie zawołanie przestrogi, po czym wzbiła się w powietrze spłoszona parskaniem nadciągających koni. Ostrzeżony jej skrzekiem tłusty jenot czmychnął czym prędzej w gęste zarośla pozostawiając za sobą chwiejące się lekko paprocie. Tętniący życiem las przycichł na chwilę, chociaż nie umilkł całkowicie.

- To nieokrzesani ludzie, wszelako poczciwcy - powiedział sierżant Ackermann odwracając się w siodle - Przypilnujemy, aby wszystko odbyło się wedle prawideł, a potem wrócimy do Massenfels. Droga do Hüserbachu jest mocno zaniedbana, ale przejezdna, dojedziecie w góra dwa dni.

Strażnik dróg podniósł wyżej rondo swego kapelusza, wystawił ogorzałą twarz ku promieniom słońca przebijającym się zuchwale przez gęstwę listowia. Wyblakłe niebieskie oczy mężczyzny przeszły w wąskie szparki, ale Gustav Stark pewien był, że sierżant nawet w tej chwili bacznie obserwował okolicę.

Pięciu jego podkomendnych robiło to samo. Pozornie rozluźnieni, podróżowali ospale w siodłach swoich koni i przypadkowy obserwator mógłby sądzić, że niektórzy z nich wręcz drzemali, ale Gustav i Elring wiedzieli swoje. Ręce brodatych mężczyzn nigdy się zbytnio nie oddalały od wetkniętych w skórzane tuleje muszkietów, łuczniczych sajdaków albo przypasanych mieczy, a ich przenikliwe spojrzenia bacznie taksowały zieloną gęstwę.

- Jam przecie też poczciwiec, a i bluzgnąć mi się zdarzy, to i czasem bliżej mi do nich jak do was - roześmiał się Gustav - Ale człek pewniej się czuje mając obok siebie straż drogową. Ta część Nordlandu nie jest mi znana, nigdym się nie wyprawił na zachód bardziej jak do Hargendorfu.

- Ta część Nordlandu większości z nas jest mało znana - odparł jadący obok sierżanta czarnowłosy strażnik o zarzuconym na plecy kapeluszu - Ludzie niepewnie się czują na ziemiach na zachód od Demstu, chociaż te żyzne są i obfite w zwierzynę. Mało tutaj stałych osad, już prędzej znajdziecie bartników, wypalaczy węgla czy traperów. Prócz Schlagbugelu, co go przed złym lichem krąg Starych Bogów chroni, jeno na samym wybrzeżu się jaka wioska trafi, jak choćby Hüserbach.

- Mnie też ta okolica mało znana - wtrącił Elring Fristad - Zza Dietershafen jestem, pod Salzenmundem wcześniej pracowałem jako naganiacz przy polowaniach. Ale przeczucie mówi mi, że wy chcecie nam coś powiedzieć o elfach, panie.

Sierżant Ackermann zmienił pozycję w siodle i sięgnąwszy do juków wyciągnął z nich kapciuch z tytoniem i fajką.

- Fajka przyjemność oczywista, wszelako nic bardziej podróży nie uprzyjemni od łyku porządnej berbeluchy - Gustav sięgnął pod kozioł dwukołówki, wyciągnął na kolana owinięty wikliną gąsiorek - Po jednym, sierżancie?

- W patrolu nie lza - pokręcił głową strażnik nabijając wprawnymi ruchami fajkę - Długi dzień nas wciąż czeka. Napijemy się w Massenfels jak Sigmar pozwoli.

- Chwała niechaj mu będzie - wtrącił inny ze strażników, niski i żylasty mąż o gębie łasicy, który nieustannie świdrował swoimi ruchliwymi oczami Elringa - A ty skąd zza Dietershafen, dobry człowieku, bom nie dosłyszał?

- Boście nie pytali, panie - odparł Fristad uśmiechając się serdecznie w stronę strażnika, który od pierwszej chwili spotkania natrętnie i zawzięcie nie odrywał od niego łasicowatych oczu - I nie bądźcie ciulem, za przeproszeniem, boście kompanowi w słowo weszli jak ten już miał nam coś o elfach opowiedzieć. Jam nigdy elfa na oczy nie widział, a wy?

- Mało kto je widuje - wzruszył ramionami zbrojny w kapeluszu zarzuconym na plecy - Ale nie miejcie złudzeń, zawsze gdzieś tam są, zawsze obserwują, knują, źle nam życzą. To dlatego tak mało ludzi po tej stronie rzeki. To jakoby ich ziemie i nie jesteśmy tu mile widziani. Tutejsze drzewa przeszkadzają, tedy tego nie zobaczycie, ale pół dnia drogi na południe od wybrzeża zaczynają się Zaklęte Wzgórza, a za nimi ichni czarodziejski las. Że też nas bogowie musieli pokarać tym przeklętym lasem akuratnie w Nordlandzie, a nie w Middenheimie czy Ostlandzie.

Gustav strzyknął przez zęby gęstą plwociną i odłożył gąsiorek pod kozioł z wyraźnym westchnieniem zawodu. Wyprostował się przysuwając stopą bliżej swoją kuszę i jął się uważnie rozglądać po okolicznej gęstwie.

- Tutaj też się czają kurwie syny? - zapytał podejrzliwym głosem spoglądając w stronę zapalającego fajkę sierżanta - Napadają na podróżnych?

Ackermann zaciągnął się z lubością tytoniowym dymem, wydmuchnął z ust siwy obłoczek i potrząsnął przecząco głową.

- Jak Rupert powiada, siedzą za Zaklętymi Wzgórzami, w swoim uroczysku pełnym bezbożnej magii i wszelakiego okropieństwa - Może i czasami wyprawiają się cichaczem w stronę tej części wybrzeża, ale w ujściu Demstu nikt nie wspominał, aby ich widział. I niechaj tak pozostanie.

- Słyszałem kiedyś taką jedną historię, o wyśmienitym łuczniku z Forstlastu - odezwał się jeszcze inny ze strażników, dosiadający najbardziej pstrokatego konia, jakiego Elring w życiu widział - Ojciec go ćwiczył w robieniu łukiem od maleńkości, a potem wysłał do Middenheimu do służby w regimencie łuczniczym na dziesięć lat. Powiadano, że człowiek ten prawą rękę dłuższą miał od lewej od naciągania broni, a potrafił posłać strzałę na ponad tysiąc stóp. Jednego dnia był z wizytą w Forstlaście i poszedł ze znajomkami nad Demst, coby popatrzeć na drugi brzeg na las elfów.

Strażnik umiejętnie snuł swoją opowieść, tonem i gestykulacją budując napięcie, które udzieliło się zarówno jego towarzyszom jak i parze cesarskich taksatorów.

- Po drugiej stronie, na nadrzecznej łące, jakieś osiemset stóp od wschodniego brzegu, wypatrzyli ogromnego cietrzewia, prawdziwie królewskiego ptaka, który akuratnie żarł tam jagody. Od przechwałek po zakłady, łucznik postawił złoto na to, że sięgnie cietrzewia strzałą z tych ośmiuset stóp, po drugiej stronie rzeki i na elfiej ziemi. A musicie wiedzieć, że w armii kompanie łucznicze zupełnie inaczej strzelają niźli my, szyją w górę tak, aby chmury strzał spadały z góry na głowy wroga. Strzał do jednego ptaka, choćby i tak wielkiego, to zupełnie inne wyzwanie jak większość łuczników bije nie dalej jak pięćset, może sześćset stóp.

- I strzelił? - zapytał Elring, kiedy strażnik znacząco zawiesił głos - Trafił go?

- Trafił - odparł rozmówca - Na osiemset stóp, rzecz niemalże niebywała, zabił cietrzewia jednym strzałem. Na brzegu zrobił się rwetes, łucznik jął odbierać wygrane monety, potem zaś wskoczył na pień ściętego drzewa, aby ukazać się wszystkim w całej okazałości. I wtedy z drugiego brzegu nadleciała strzała. A musicie wiedzieć, że wystrzelono ją nie z jagodowej łąki, jeno z lasu, co się zaczynał dalsze pięćset stóp na zachód. Trafiła tego nieszczęśnika w tył głowy, czaszkę przebiła, a grot mu wylazł jednym okiem. Ducha wyzionął w jednej chwili, a jego druhowie w strachu uciekli do wioski, a kiedy następnego dnia wrócili, trup wciąż leżał w tym samym miejscu, jeno już bez strzały. Prawie półtora tysiąca stóp, a powiadali, że nadleciała tak cicho, że nikt nic nie usłyszał, póki nie zabiła. Człowiek za cietrzewia. Kurwie syny, prawdziwie to rzekł nasz łaskawy poborca. Nawet ich nie zoczycie, ale są zawsze w pobliżu, obserwują, knują, spiskują.

Powietrze wypełniła na chwilę znacząca cisza, przerywana jedynie uderzeniami kopyt w twardą ziemię, pochrapywaniem koni i cichym brzękiem metalowego oporządzenia.

- Ja tam łgał nie będę, że z ichnim łucznikiem bym się spotkać nie chciał - przerwał ją w końcu Gustav - Wszelako nie zaprzeczę, że gdyby mi się jaka elfica do wyra pchała, nie śmiałbym odmówić. Dupczyłbym do upadłego albo i dłużej.

Strażnicy roześmiali się krótko, z szorstką, ale życzliwą nutą w tym śmiechu.

- Proście, aby Ranald waszego życzenia nie usłyszał - powiedział sierżant Ackermann - Kaprysem boga może zaiste dojść do dupczenia, jeno to was mogą wydupczyć te bezbożne nieludzie. Oby wam los tego oszczędził.


Szanowni gracze, z niekłamaną przyjemnością pragnę Was powitać w niniejszej sesji. Otwieramy ją scenką obyczajową mającą przybliżyć Wam nieco realia i klimat nadmorskiej części Nordlandu, a więcej szczegółowych technicznych znajdziecie w odpowiednim wątku komentarzy. Życzę Wam dobrej zabawy i niechaj Sigmar ma Was w swojej opiece!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172