|
Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-04-2024, 12:59 | #11 |
Reputacja: 1 | -Annika? Całkiem zmarniała biedaczka, posiwiała nawet… Mijali właśnie „Bajgiel”, gdzie patrol w żółtych tunikach tłumaczył trzonkami halabard grupie furmanów i ludzi gościńca, co znaczy porządek na ziemiach Złotego Kolegium. Drianna wzięła Egga pod ramię i pociągnęła do przodu. -Chodźmy…. Za dużo tu przyjezdnych, w tym zajeździe…o, tu jest porządny lokal, ale drogi – wskazała na „Szkarłatnego Smoka” – tu zatrzymują się kupcy i goście magów. Przed odrzwiami karczmy halfling i ogr grali przy stoliczku w kości. Obaj byli przepasani czerwonymi szarfami. Skinęli Driannie głowami, odpowiedziała tym samym. -Za panienki tu posługiwałam – uśmiechnęłą się do wspomnień - … ale o czym to ja…aha. Dzieci jest dwoje, dziesięcioletni Jurgen i sześcioletnia Helena. Najmłodszą, Ariannę, zabrała choroba jak trzy latka miała. Klaus niedawno awansował, na patrolu, na którym zginął, pierwszy raz występował jako sierżant. Mówił, że jeszcze parę takich misji i czas o kolejne dziecko się starać, a tu taka tragedia. Na napierśnik dla niego się zapożyczyli u młynarza Terpnosa, teraz nie wiadomo, skąd oddać, a Terpnos już nachodził Annikę o zwrot długu. Mijali plac budowy -O, a tutaj ze starania kupców Szafrańskiego, Hircyna i Ummericha powstaje świątynia Handricha. Z Wilczej Doliny płynie tu drewno i zboże, a magowie różnych cudeniek potrzebują z Salkalten. Panowie kupcy dobry utarg mają i o większy będą się modlić. Ponoć kapłan z samego Marienburga przybył… może nie będzie tak cięty na magów jak ojciec Seraupfel od Sigmara Budowniczego. -Już dochodzimy…. Jurgen! Skocz no po matkę, wujek przyjechał! Dom Lundquistów sprawiał miłe wrażenie dzięki kwiatkom w wąskich oknach. Był to parterowy budynek o stromej strzesze, zbudowany z solidnych bali, obetkniętych mchem. Okiennice i drzwi były z mocnej deski dębowej, narzazano na nich symbole ochronne i powieszono pęki ziół. Przed domkiem rósł mały kwietny ogródek. W otoczonym płotem obejściu ujadał pies, była mała stajnia, obora, wychodek i kilka komórek. Za domkiem rósł sad jabłkowy. W obejściu gdakały kury i pochrumkiwały dwie świnie. Długo nie trzeba było czekać, jak z pobliskiego pola nadbiegła postać w lada jakiej sukienczynie. Egg widział już twarze naznaczone udręką, wychudłe postaci ludzi zjadanych żalem. Jeżeli Annika też miała koło czterdziestki, to wyglądała z dziesięć lat starzej, a siwizna nie pomagała. -Egg! A jednak jesteś! – uśmiech zagościł na jej twarzy – Wchodź! Wchodźcie! – poprawiła się, spoglądając na Driannę. |
10-04-2024, 15:57 | #12 |
Reputacja: 1 | Jedna mordownia, do drugiej za to za wysokie progi. Tak to bywa w najemnym życiu. Tyle mu przeszło na pierwszy rzut oka na lokalne puby. Na szczęście miał gdzie się podziać. Przynajmniej Egg tak uważał. Słuchał sobie co przewodniczka gada wyłapując co ciekawsza kąski. W większości mało przydatne. Zapamiętał, że ma trzy gęby do wykarmienia i sprawę z młynarzem. Póki co jednak za bardzo się nie frapował tą sprawę z długiem. Jeśli nachodził jedną wdowę po weteranie to nachodzi i inne. Takie osoby rzadko cieszą się społecznym poparciem i mało ludzi obchodzi jak ich nieszczęście dorwie. Póki co potrzebował więcej informacji. Oglądając swój nowy dom był zadowolony. Całkiem spory zadbany i widać, że brak chłopa nie przeszkadza w robocie i dobrze. Egg nie przywykł do zwykłych obowiązków zarówno w polu jak i obejściu. Reszta domowników będzie musiała o to zadbać. Annika za to wyglądała bardzo staro. Co zdziwiło Voffela. Sam dobiegał trzydziestki i nie był młodzieniaszkiem, ale życie przepełnione przemocą nie odcisnęło się na nim aż tak jak na kuzynce ostatnie miesiące. - Witaj Aniko. Jak widać przybyłem- odparł lakonicznie. Pora jednak zobaczyć dom od środka, oraz usłyszeć co mają mu do powiedzenia. |
10-04-2024, 16:09 | #13 |
Reputacja: 1 | Polewka była smaczna, dobrze przyprawiona ziołami, ale niestety zamiast kawałków mięsa pływała w niej rzepa. Widać, że się tu nie powodziło. Na ścianach widać było świeże miejsca po zdjęciu różnych przedmiotów. Annika podążyła za nim wzrokiem do tych miejsc. -Zbieraliśmy na kirys, na to też była pożyczka. Przepadł razem z Klausem, nie odzyskałam ciała męża. Ponoć został pogrzebany w miejscu śmierci. Pan Roger de Padin, dowódca sił Złotego Kolegium, nie powiedział mi wiele, mówił, że dyskrecja jest konieczna. Pozwolił mi mieszkać w tym domu, mimo, że oficjalnie kontrakt Klausa stracił ważność, więc nie pytałam. Czy… podejmiesz jego zobowiązania? Dom był dwuizbowy, dzielił się na dużą kuchnię i pokój Klausa i Anniki. -Dla ciebie byłby nasz dawny pokój, ja z dziećmi zostaniemy w kuchni. Zajmę się gospodarstwem, choć przydałaby się męska ręka do pomocy… ale na parobka nas nie stać. Dorabiam, sprzedając jajka, kwiaty i zioła, znam się na tym trochę. |
10-04-2024, 17:15 | #14 |
Reputacja: 1 | - Jak wyglądał kontrakt Klausa? Masz gdzieś zapisane, albo pamiętasz co zawierał?- po to uczył się znaków, aby nikt go na takich umowach w wała nie zrobił. Wolał też wiedzieć na co się piszę. - Ten dług za kirys to ile wynosi i co ważniejsze komu?- tu musiał się dowiedzieć, bo to najpewniej pierwsza rzecz jaką będzie trzeba się zając. - Po trzecie co tu się dzieje, że tak tajemnicą działań wojennych się zasłaniają? Widział, że nie brzmi to zbyt uprzejmie, ale nie zamierza się ot tak pchać w to bagno. Już miał wrażenie, że przeliczył się w swoich wyobrażeniach. |
10-04-2024, 17:40 | #15 |
Reputacja: 1 | -Kontrakt mam tutaj, ale spisany jest w języku klasycznym. Trzebaby pójść do prawnika, a to drogie… Dług jest u Terpnosa, młynarza, Klaus miał spłacić po powrocie chociaż część. CO się dzieje, to wie tylko pan de Padin, to za wielka osoba, żebym z nim mogła rozmawiać, chyba, że znajdę zastępstwo na miejsce Klausa… możemy do niego pójść, jak chcesz – widać było, że bardzo jej na tym zależy. |
11-04-2024, 05:51 | #16 |
Reputacja: 1 | -Echhhhhh...- westchnął tylko Egg. Więc nie wiedzą co tam pisze. Pytanie tylko czy jest tu ktoś na tyle biegły, by im odczytać ten papier? -Dobra. Po pierwsze do motyki to się nie nadaje. Jak ziemi jest więcej niż jesteś z dzieciakami obrobić to poszukamy kogoś kto za cześć plonów się nią zajmie w naszym imieniu. Przynajmniej na teraz. Obejście też zostawiam tobie. Czasem mogę pomóc, ale raczej będę zajęty.- przerwał na moment aby kobiety przyswoiły informację, ale nie na tyle długu by mu się któraś wtrąciła. - Jest w mieścinie kto nam papier odczyta? Poznamy chociaż co tam w jakieś części chociaż jest. Jeśli tak to chodźmy najpierw do niego, a potem pójdziemy do tego Pana Padina czy kto tam dowodzi.- skończył swój wywód Voffel. Był coraz mniej zadowolony z obecnej sytuacji. - Wybacz, ale nie jestem Klausem. Nie jestem też zbyt dobry, ani szczodry.- wolał, aby to od razu wybrzmiało i nikt nie robił sobie nazbyt nadziei. |
11-04-2024, 08:11 | #17 |
Reputacja: 1 | -Jest kilku prawników, ale nie ufam im, zawsze się targują o kwiaty. Jest też pan Guido von List, jego żona jest zawsze dla mnie uprzejma i płaci bez targowania. Pan List nawet mi się kłania, a inni udają, że prostaczki nie znają. Pan List jest gnomem. -Znasz mnie prawie wcale, a bierzesz się za moje problemy. Jak to nie jesteś dobry? |
11-04-2024, 08:27 | #18 |
Reputacja: 1 | -Gnom ?- zdziwił się Egg. Znaczy widział takich, ale nigdy się z nimi nie rozmawiał. Ogólnie raczej unikał przedstawicieli innych ras. No stykał się z nimi na tyle na ile musiał. Karczmarz niziołek, krasnoludzki rzemieślnik, czy gnom pisarczyk. Jak mus to mus. Nie zmienia faktu, że im nie ufał. -Dobrze pójdziemy do Pana Lista.- jeśli chciał coś osiągnąć nie mógł naciąć się na prawne sztuczki. Sam egzekwował ustalenia z takich drobnych dopisków nazbyt często by nie wiedzieć, że to nic dobrego dla osoby co to podpisała. -Dajcie mi chwilę, abym po podróży się ogarnął. Chłopak zna się na koniach i może się zająć zwierzem? - zadał ostatnie pytanie nim ruszy przygotować się spotkanie z wyższymi sferami. Trza było przyciąć włos tu i tam, pochlapać się wodą, doprowadzić do ogólnego porządku, a co najważniejsze oczyścić i zadbać o zbroje i oręż przed wdzianiem. W końcu ma tu robić za zbrojnego. Lepiej wyglądać na zawodowca. Zmiankę o dobroci zbył mimo uszu. |
14-04-2024, 14:48 | #19 |
Reputacja: 1 | Po ogarnięciu się ruszyli do prawnika. Guido von List był pozbawiony dwóch głównych przywar prawników: mówił prostym, konkretnym językiem i nie zadzierał nosa. Pierwsza część kontraktu zawierała archaiczną przysięgę dożywotniej wierności, lojalności i posłuszeństwa wobec Kolegium Złota oraz zobowiązanie do zbrojnej służby na każde wezwanie. Druga część nadawała prawo dożywotniej własności ziemi i zagrody, charakteryzowała zagrodę , ogród, sad i dziesięć morgów ziemi, z zobowiązaniem dostarczenia przez Kolegium jednej krowy, jednej świni i darmowego ich pokrywania przez zwierzęta Kolegium w razie utraty ruchomości z przyczyny innej niż niegospodarność- tu Guido podał przykład rabunku czy zarazy. Nadawała również przywilej korzystania z lasu, w tym polowania na zwierzynę inną niż jelenie i sarny, jednocześnie nakładając obowiązek uczestnictwa w nagonce, gdy Kolegium Złota takową ogłosi. Umowa, według Guido, była uczciwa i nie zawierała haczyków. Guido otaksował swoją usługę na trzy złote korony, po czym, po gwałtownej konsultacji w gnomim ze swoją małżonką, zgodził się zamienić honorarium na dostawy kwiatków przez Annikę, której szczegóły panie dogadają między sobą. Minę przy tym miał nad wyraz zbolałą. Na koniec uczynił odpis umowy w reikspielu, opatrzony swoją pieczęcią na znak zgodności z oryginałem. Ta usługa, jak oświadczył niemal się dusząc słowami, również była za kwiatki. Ostatnio edytowane przez Reinhard : 14-04-2024 o 14:52. |
15-04-2024, 06:51 | #20 |
Reputacja: 1 | Pan Guido okazał się porządnym gnomem. Kwiatki Anniki za to okazały się towarem rozchwytywanym w okolicy. Zostało podziękować von Listowi za pomoc i ruszać dalej. -Całkiem sprawnie poszło. Takie uznanie ma twoja hodowla ?- zapytał już po wyjściu z gnomiego obejścia. Dopytał jeszcze czy zwierzęta wymienione w kontrakcie są i jak się trzymają. Teraz szli zgłosić, że Voffel przybył na służbę. Stawiał, że raczej szybko nie zostaną przyjęci ale wypada chociażby się zgłosić i wyczekiwać na wezwanie. Miał obawy. Zawsze miał tak jak spotykał się z potencjalnym szefem. Za dużo zależało od tego na kogo się trafi. Egg bardzo nie lubił takich sytuacji. Wolałby wrócić i lepiej poznać swe nowe gospodarstwo. |