26-10-2016, 02:50 | #21 |
Reputacja: 1 | Odskoczyła, gdy Britney na nią nakrzyczała. Kelly była wkurzona, przyszła wyciągnąć znajomych na spacer, a nie być osądzana. Dlatego właśnie unikała szkoły, tam co druga osoba wytykała ją palcami. Niemniej, odpowiedziała na pytanie. |
26-10-2016, 11:18 | #22 |
Reputacja: 1 | Simon przez chwilę przypatrywał się Kelly nieruchomym spojrzeniem. W bladym świetle podjazdu jego twarz przypominała maskę. -Nic mi nie dał -odpowiedział powoli.-Wszedł do starego magazynu i usłyszałem, że z kimś rozmawia. Nagle zaczął krzyczeć, krzyczał bardzo długo, że nie może się wydostać, żeby coś przestało się na niego patrzeć, więc poszedłem tam, żeby go wyciągnąć. Tam było dużo świateł, chociaż nie paliło się żadne światło - przerwał na moment, jakby zamyślony. Ale kiedy się odezwał, w jego głosie nie było śladu namysłu, cały czas mówił jakby czytał z kartki.-W jaki sposób sprawdza się obecność narkotyków? Connie ziewnęła, co Sandra wykorzystała, by się odezwać: -Hej, słuchajcie, ja się cieszę, że są cali i zdrowi... Noo, przynajmniej cali, ale ja muszę z Connie już się zmywać, poradzicie sobie, nie? Will co jakiś czas patrzył z niepokojem na dom, gdzie zniknął Johnny, ale chciał widocznie wysłuchać do końca opowieści Simona. |
28-10-2016, 05:53 | #23 |
Reputacja: 1 | Co za chore spotkanie. To zwykle ją nazywają ćpunką - chociaż i takie sugestie usłyszała - a teraz sama próbowała wycisnąć z kogoś, co zażywał. Do tego w towarzystwie jego siostry. Nie byłaby taka nachalna, gdyby nie widziała przed chwilą zachowania Johnnego, którego, na jej oko, mocno sponiewierało. Ostatnio edytowane przez kinkubus : 28-10-2016 o 08:15. |
02-11-2016, 13:25 | #24 |
Reputacja: 1 | Kwas? Co to, do cholery, jest kwas? Bo chyba nie chodzi o taki do wypalania, co im pokazywali na doświadczeniach w szkole? Oczywiście, Britney nie była typem osoby, przyznającej się do niewiedzy, więc nie skomentowała słów Kelly. Złapała brata za ramię. - Idziemy, Simon - zarządziła, głosem nie znoszącym sprzeciwu i pociągnęła go w stronę domu. Trzeba zadzwonić do mamy, wścieknie się, ale trudno. Jakby był nieżywy wściekła by się bardziej. - Zadzwonię po mamę i zabierze cię do szpitala. - Willy! - zawołała jeszcze, odwracając się na moment - Powiedz rodzicom, żeby zawieźli Johnnego. Bo bez rodziców go nie przyjmą. Czy wolisz, żeby moja mama powiedziała?
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
02-11-2016, 15:58 | #25 |
Reputacja: 1 | -Jakoś sobie poradzę, cześć! - rzucił Will do reszty i zniknął w domu. Po chwili, kiedy Sandra, Connie, Kelly i Sam - ten ostatni wyraźnie dotknięty absolutnym zignorowaniem go przez Britney - rozeszli się do domów, podjazd przed domem Sandersów był cichy i spokojny jak powinien być takiej nocy. Scena IV: Najlepsi rodzice Simon siedział spokojnie na krześle, kiedy Britney szukała numeru do pracy matki w chaosie papierów, notatek i niepłaconych rachunków. Siedząc z bratem sam na sam, Britney wbrew sobie zaczęła odczuwać rosnący niepokój i poczucie obcości. Simon siedział nieruchomo jak kukła, tylko jego oczy wodziły za nią. Mogłaby przysiąc, że nawet mruga w tym samym tempie, jego klatka piersiowa poruszała się w miarowym oddechu. Nie odzywał się, nie robił min. W ogóle jak nie jej brat. W tym samym czasie William wszedł na piętro sprawdzić co z Johnnym. Znalazł brata leżącego na plecach na swoim łóżku, z rękami wzdłuż ciała, patrzącego w sufit. Był ubrany, nawet w butach. -Johnny, czemu się nie przebierzesz? - spytał nerwowo William. -Przecież będziesz dzwonić po rodziców, by mnie zabrali do szpitala - odpowiedział Johnny.-Poczekam na nich. Była to rozsądna odpowiedź, ale od niej wcale Willowi nie zrobiło się lepiej. -Jesteś na mnie zły, prawda? - spytał martwym głosem Johnny. -Noo... Martwiłem się o ciebie. -Masz rację, przepraszam. Więcej nie będę - odpowiedział Johnny. -Simon powiedział, że krzyczałeś w fabryce i... że kogoś spotkałeś - zaczął niezręcznie Will, obawiając się kolejnego wybuchu. Ale jego brat nie zmienił pozycji. -Widziałem... dużo rzeczy naraz i... tak, mogłem krzyczeć. Ale już wszystko dobrze, nie musisz się o to martwić. Widziałem inne światy i kosmitów - oświadczył.-Można ich zobaczyć w lustrach w fabryce. Jeśli chcesz, mogę ci ich pokazać. -Eee... Zastanowię się nad tym. A teraz zadzwonię do rodziców. Telefon do rodziców znalazł tam, gdzie powinien być - na karteczce pod magnesem na lodówce. Przez chwilę zastanawiał się, do kogo powinien zadzwonić i stwierdził, że chyba lepiej do taty. Jeśli powie mamie, krzyczałaby i mama, i tata, a jak powie tylko tacie, to może mama nawet stanie w jego obronie. Ostatecznie, to przecież nie była jego wina... Matka Simona i Britney sprzątała tej nocy w szpitalu i długo zajęło, zanim udało się ją znaleźć. Okazała się jak zwykle zupełnie tępa i nierozumiejąca. Ochrzaniła Britney, że Simon się wymknął, ale nie uwierzyła w historię o narkotykach i zgodnie z odpowiedzialnością zbiorową dała szlaban na tydzień i jemu, i jej. -Porozmawiamy popołudniu, jak wrócicie ze szkoły! - oświadczyła na koniec. No tak, oczywiście nie będzie jej rano, żeby zrobić im śniadanie i wszystko jak zwykle będzie na głowie Britney. Co ona, jest tu służącą?! Kiedy Will odłożył słuchawkę, nogi trzęsły mu się jak galareta, chociaż jego tata nie krzyczał na niego ani nic mu nie nie wyrzucał. Po jakichś czterdziestu minutach przyjechał i po krótkiej wymianie zdań z Willem i Johnnym zabrał najmłodszego syna do lekarza. Wrócili jednak szybko. Zrobiono serię badań z której wszystko wyszło zupełnie w normie, nie pobrano tylko mu krwi, bo Johnny wpadł niemal w histerię na widok strzykawki. Jako, że wszyscy byli zmęczeni, a wyniki innych badań jasno świadczyły, że Johnny niczego nie brał, lekarz machnął ręką i mogli wrócić do domu. W szpitalu pan Sanders porozmawiał z matką Britney i Simona i oboje stwierdzili, że Johnny ulega złemu wpływowi Simona i że Britney powinna bardziej pilnować brata. Przebieg zdarzeń bardzo zasmucił Willa, bo skoro jego brat się nie naćpał, to czemu tak się zachowywał? Również Kelly nie miała lekkiego powrotu do domu. Jak na złość, zamknięto drzwi do jej domu od wewnątrz tym zamkiem do którego nie miała kluczy. Dźwięki dobiegające z salonu wskazywały, że matka i ojczym oglądali telewizję. Po chwili walki z zamkiem w końcu otworzyły się drzwi i stanął w nich ojczym, spoglądając na dziewczynę surowym wzrokiem: -O, czyżby powóz księżniczce zamienił się w dynię, więc postanowiła po balowaniu po nocy w końcu wrócić do domu? Wchodź - zrobił krok do tyłu, by ją wpuścić.-Twoja matka się o ciebie martwi. Bądź dla niej miła, gdyby nie ona, spędziłabyś tę noc na dworze - wolno cedził słowo za słowem. Nie ma to jak w domu. |
02-11-2016, 21:24 | #26 |
Reputacja: 1 | — Bo przecież ciebie nie obchodzi, jakby mi się coś stało. Takie obrazki, nazwy zespołów czy tytuły piosenek, są i będą linkami. Ostatnio edytowane przez kinkubus : 02-11-2016 o 21:33. |
03-11-2016, 20:16 | #27 |
Reputacja: 1 | Britney była tak wściekła na matkę, ze aż się trzęsła. Tyle gadania o odpowiedzialności, braniu konsekwencji za swoje zachowanie , zaufaniu.. tyle gadek i połajanek, pouczeń, szlabanów.. i jak w końcu Britney zachowała się zgonie ze wszystkimi zasadami - ROZSĄDNIE I ODPOWIEDZIALNIE - to nie, zamiast pochwały, nawet nie pochwały, ale jakiegoś "dobrze, córuś, już jadę" znowu ochrzan! I szlaban! Szlaban!! Owszem - Simonowi się należał, bez dwóch zdań - ale jej?! Niby za co? Że była ODPOWIEDZIALNA i powiedziała, ze brat jest chory albo naćpany? I nagle Britney zrozumiała straszliwą rzecz - co by nie powiedziała, nie zrobiła, to i tak zawsze będzie ta złą! Zawsze będzie na nią, choć się stara, dba o gówniarza i nie nawala w szkole, sprząta, gotuje.. no podgrzewa w mikrofali.. i w ogóle! A potem - zagoniła brata do łóżka i pogrążyła się w tym, czego czasem potrzebowała każda zdrowa, normalna nastolatka - głębokim żalu nad sama sobą, połączonym z ognista nienawiścią do niesprawiedliwego świata z naciskiem na rodziców, a szczególnie matkę. Najpierw ryczała, potem poszła pod prysznic, potem znów ryczała, wyżarła lody z lodówki (i miała gdzieś, ze były na niedzielę!), potem umyła zęby (celebrytki powinny mieć ładne zęby) a potem napisała kilka wierszy o nienawiści do świata i beznadziei dorosłych. A potem znów ryczała i zasnęła dopiero, kiedy mrok nocy zaczął powoli ustępować miejsca świtowi. I - oczywiście - stało się to, co musiało się stać. Zaspała i nie zdążyła na szkolny autobus.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
04-11-2016, 15:50 | #28 |
Reputacja: 1 | Scena V: Wspaniały dzień Matka Kelly obudziła ją o zwykłej porze. Słowem nie odezwała się o jej późnym powrocie do domu, ale po pełnym troski spojrzeniu Kelly wiedziała, że rozmowa na ten temat jej nie minie. Ojczym i jego syn - bo przecież nie nazwie się go "bratem" - siedzieli już przy stole i ignorowali jej przyjście, z czego w przypadku pierwszego była to wystudiowana, pełna pogardy praktyka ukazywania jej nieważności w rodzinie, a w przypadku drugiego skupienie na notatkach, które niemal wpadały mu w naleśniki. Nie czuł się dalej tu mile widziany i kiedy mógł, znikał do swojego świata muzyki. Na przystanku autobusowym spotkała kilkanaście osób, ale nie było tam ani Britney, ani Simona, ani Johnny'ego, ani Willa, ani Connie... Ale może oni po prostu zawsze - poza Britney - jeździli do szkoły rowerami? Ciężko powiedzieć. Sam i Sandra w każdym razie byli, ale nie dali po sobie poznać, że w ogóle ją znają. Jeszcze by ktoś uznał, że z nią trzymają... Kierowca autobusu szkolnego wrócił z Wietnamu przekonany, że Wujek Sam poniósł tam klęskę z powodu niedoboru dyscypliny. Kiedy więc tylko przekraczano 30 sekund na postój na przystanku, próbował zamykać drzwi i zaczynał wrzeszczeć. U młodszych dzieciaków kierowca autobusu budził prawię taki sam strach jak szkolny dozorca, pan Edwards, choć pan Edwards nigdy nie krzyczał. Starsi czasami specjalnie stawali w drzwiach, zaczynając pyskówkę z kierowcą. Przed szkołą Kelly zobaczyła Johnny'ego i Simona, którzy siedzieli na ławce w idealnie tych samych, nieruchomych pozycjach, wpatrujących się w płaczącą Connie, która łkała w ramię Willa. Starszy brat Johnny'ego wyglądał na równie wstrząśniętego jak koleżanka. Sandra od razu pobiegła do młodszej siostry - ten ludzki odruch pewnie by nie nastąpił, gdyby Britney była w pobliżu, bo dla niej młodsze rodzeństwo stanowiło coś na kształt robactwa, a Connie wtuliła się w nią, zupełnie się rozklejając. -Co jej się stało? - spytała Sandra starszego Sandersa. -Zwierzaki... w lesie - powiedział Will z wysiłkiem.-Ktoś je poprzybijał gwoźdźmi... do drzew. Głównie małe ptaszki powyciągane z gniazd, ale był też kot. On jest jeszcze żywy, wszystkie poprzybijano żywcem... - głos mu się załamał i również się rozpłakał. *** Simon próbował obudzić Britney, ale kiedy kazała mu się wynosić precz, zaraz wyszedł i już nie wrócił. Budzik wprawdzie zadzwonił, ale po prostu go nieprzytomnym ruchem wyłączyła i poszła spać dalej. Nagle zerwała się z łóżka i wyszło, że miała piętnaście minut do wyjścia. Był to absolutnie nieakceptowany czas na wyszykowanie się do szkoły, by zdążyć na szkolny autobus. |
05-11-2016, 17:31 | #29 |
Reputacja: 1 | W domu panowała fajna atmosfera. Jak na pogrzebie. Nie rozumiała o co robili problem, przecież nic jej nie jest i wróciła jeszcze tego samego dnia, którego wyszła. Gdyby Peter - jej domniemany brat - wrócił tak późno, to nikt by się nie przejął, bo przecież on był taki dojrzały, taki dorosły. Żeby przerwać grobową ciszę, przed wyjściem z domu, Kelly przejechała palcami po kilku klawiszach fortepianu Petera. Traktował ją prawie jak powietrze, ale tak można było zwrócić jego uwagę, ponieważ niezmiernie się wkurzał, gdy tylko dotykała instrument. |
05-11-2016, 23:12 | #30 |
Reputacja: 1 | Britney spojrzała - rozdrażniona - na zegarek. Nie zdąży na szkolny bus, nie ma szans.. znaczy, gdyby wstała natychmiast, wciągnęła wczorajsze ciuchy i wybiegła, tak, jak stała - to by zdążyła. No, ale to było absolutnie niemożliwe, nawet gdyby zrezygnowała z suszenia włosów, to przecież nie pokaże się ludziom bez makijażu! Zwłaszcza teraz, jak była cała zapuchnięta po płakaniu w nocy... Trudno, pojedzie rowerem, nie przepadała za tym, ale co robić.. szczotkując zęby ze złością pomyślała o Simonie - nawet jej nie obudził! Co jej po takim bracie... Trzeba było go zostawić w lesie i miałaby spokój. Wsiadła na swój - nieco zdezelowany - rower i mocno depnęła po pedałach. Mieli dziś test na pierwszej lekcji, nie było w jej interesie się spóźnić.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |