14-01-2007, 10:26 | #191 |
Reputacja: 1 | Pod czaszką kwiliło złe przeczucie i wyrzuty sumienia. Szybko je jednak odepchnął. Nie może się wtrącać pomiędzy "miłość" tej dwójki. Był cały skołowany. Coś w nim chciało by Nicole poszła za nim, skorzystała z jego oferty. wierzył że jej potrafi pomóc. Chciał jej pomóc... oderwać myśli choć na chwile od "Tamtej" i ciągłego prześladowania retrospekcji. Chciał zająć się problemem kogoś, by zapomnieć o swoim. Ale nie znał Nicka i właściwie pogubił się już w całej tej sytuacji. Nic na siłę - mruknął sam do siebie, wchodząc radosnym krokiem do pomieszczenia gdzie balował tłum. Ukłonił się teatralnie do szumiącej i falującej kakofonią koloru i dźwięku gawiedzi. Przyjmował gratulacje sztucznie ie uśmiechając i nie zwracając uwagi na twarze. Już po chwili miał dość - chciał już wrócić do domu, do swoich ścian kapiących czernią umysłu Gigera, do trumny i do ciszy własnego sztucznego oddechu. Powoli zaczął się wykręcać próbując opuścić teatr. Rozgląnał się jeszcze za Nicole
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind, strengthen me against the desires of flesh. By the Blood am I made... By the Blood am I armoured... By the Blood... I will endure. |
15-01-2007, 17:27 | #192 |
Reputacja: 1 | Nick Na słowa Nicka, Nicole oderwała od ramienia Sylwii zapłakaną twarz i odprowadziła go smutnym spojrzeniem. Nick odchodził korytarzem w ślad za Erickiem, zostawiając kobiety same. - Diabli… chyba nie, ale uważaj na Nicka. – powiedziała Nicole łamiącym się głosem, kiedy je minął - Czuję jego obecność od chwili, kiedy spotkałam się z Tobą dzisiaj. – Nick zwolnił nieco krok słysząc to - Był z nami w loży, a potem tu w garderobie. Może to nie przypadek, że macie takie same imiona… Może to…- zawahała się – 5 lat temu, 18-go marca, wypadek na Guilford street, tam zginął. A może Ty nie wierzysz w życie po śmierci… Ja wierzę, identyfikowałam jego ciało. – zdążyła powiedzieć tylko tyle, nim wspomnienie tamtej strasznej chwili na nowo zmusiło ją do płaczu. Odwróciła się z powrotem do Sylwii i padła jej w ramiona łkając. Erick zdążył właśnie zniknąć daleko za rogiem, jeżeli nawet słyszał słowa Nicole, to wyraźnie nie zareagował na nie. Z foyer doszedł Nicka gwar docierający tu korytarzami. To, czego się właśnie dowiedział od Nicole wstrząsnęło nim tak, że na chwilę zatrzymał się. Potrzebował jednak krwi, a z foyer unosił się jej słodki, ciężki zapach, który go przyzywał. Czuł się źle zostawiając płaczącą kobietę za swoimi plecami, ale nie był pewien, co ma jej na to powiedzieć. Zawahał się. |
15-01-2007, 17:55 | #193 |
Reputacja: 1 | Nick zatrzymał się na chwilę, lecz najwidoczniej obstawał dalej nad swoją decyzją, mówiąc spokojnie i szczerze: - Jestem głodny, muszę iść. Inaczej może to się źle skończyć dla nas oboje - a zaraz po chwili dodając - a i może kogoś trzeciego. - ominął wzrokiem Sylwię, a także drogę wyjścia Ericka oraz kierunek w stronę bankietu, wskazując na kogoś innego jeszcze. Po chwili znowu zabierał się do wyjścia.
__________________ Soulmates never die... |
16-01-2007, 12:34 | #194 |
Reputacja: 1 | Erick i Nick Odchodzący korytarzem Erick, z daleka usłyszał wyznanie Nicole, musiał jednak wytężyć słuch żeby usłyszeć ostatnie słowa. Zrobiło mu się trochę ponuro, ale mimo to przykleił uśmiech na twarz i wszedł na salę foyer. Domyślał się jednak, że w obecnej sytuacji Nicole nie pojawi się już tutaj. Wszak jemu Sylwia też to odradzała. Wspomniał jej słowa uśmiechając się dziękczynnie, gdy harpie wznosiły w jego stronę kryształowe puchary pełne krwi, by pogratulować mu sukcesu. Erick w prawdzie nie dopatrzył się Nicole, ani Andrew, który udał się tu kwadrans wcześniej, ale nie umknęło jego uwadze przybycie Nicka, który wszedł na salę niedługo po nim. Bogatsi o pełne puchary rozkosznej Vitae, dwaj krewniacy spotkali się ponownie, tym razem w tłumie. Tymczasem ogólne skupienie zebranych padło na Brujahów, którzy ściągnęli do teatru cały klan, by rzucić księżnej Elizabeth wyzwanie, a przy okazji wypijali krew przeznaczoną dla przewidzianych gości przyjęcia. Domagali się ostatecznego wyjaśnienia powtarzających się zaginięć członków rodziny, a co najważniejsze ich krewniaka Marka, który zaginał dzisiaj po wejściu do metra, gdzieś pomiędzy stacją Liverpool, a Holborn. Dominic, który ich tutaj przyprowadził oficjalnie oznajmił, że jeżeli Elizabeth nic nie zrobi w ich kwestii, to Brujahowie sami wezmą sprawy w swoje ręce, a wtedy ani porządek publiczny, ani pokój z innymi frakcjami nie będzie miał dla nich znaczenia. Znajdą winnych wywracając miasto do góry nogami. Elizabeth odesłała ich do anarchistów, upatrując w nich kozła ofiarnego całego zamieszania z zaginięciami w Rodzinie. - Wytępcie ich, także ze swoich szeregów, a Wasi bracia i siostry przestaną ginąć. Jeżeli chcesz Dominiku, mogę zrobić to za Ciebie... - uśmiechnęła się do niego drwiąco - Wydajcie mi ich, a ja zajmę się Waszą sprawą. – powiedziała i zdało się na chwilę, że zakończyła tą długą debatę. Po sali rozeszły się podniesione głosy Brujahów i szepty innych, komentujących decyzję księżnej. Wtedy do głosu doszedł starszy z klanu Gangrel, Marius i przedstawił podobną sprawę zaginięcia sprzed kilku dni, jednego z nich, Bertrama. Nagła nieobecność Bertrama zaniepokoiła nawet jego ojca, starszego z Polski, Andrew Novakowsky'ego, który przyleciał tu poprzedniej nocy, by rozeznać się w sprawie. Gangrele przemawiali na przemian z księżną Elizabeth, a ich dyskusja zdawała się nie mieć końca. Po godzinie zdało się jednak, że księżna naciskana z różnych stron wyrazi w reszcie większą skłonność do poważniejszego zajęcia się tą sprawą i Brujahowie odstąpią od zapowiedzianej demolki Londynu. |
16-01-2007, 19:57 | #195 |
Banned Reputacja: 1 | Obecność Toma zaczęła już działać na nerwy Monique. Właściwie nie był już potrzebny aby szlajać się z nimi i wkraczać z brudnymi butami w ich prywatne sprawy, ale coś jej mówiło, że Tom może się jeszcze przydać. Sięgnęła po mapę i podała ją Michaelowi. - Ty sprawdzisz? Nie wiem gdzie to mogłoby być, ale to jakaś znajoma dzielnica. Pewnie tam kiedyś byłam. - Zostawmy ten samochód i jedźmy naszym - Monique trzasnęła drzwiami i poszła w stronę samochodu Michaela. Gdy była już tuż przy nim, doznała charakterystycznego 'przeczucia'. To Coś przeważnie ją zawodziło, chociażby dziś tuż przed zmrokiem, ale nauczyła się nigdy tego nie ignorować. Zanim pociągnęła za klamkę zerknęła pod samochód, aby upewnić się, że przewód paliwowy jest w całości i czy w ogóle wszystko wygląda prawidłowo. Potem obeszła samochód zaglądając przez szyby. Akurat Tom i Michael nieco skonsternowani doszli do auta. |
17-01-2007, 15:58 | #196 |
Reputacja: 1 | Po pobieżnym zaspokojeniu i ujarzmieniu Bestii zaczął się rozglądać wokół, uważnie przypatrując się niektórym osobom, próbując sobie skojarzyć, przypomnieć lub znaleźć jakąś osobę podczas witania się z Nicole. Z drugiej strony, starał się ukrywać swoją ciekawość oraz słuchać najnowszych wieści. Zapytał Ericka, czy wie, kim jest Nicole i czy może mu coś o niej opowiedzieć.
__________________ Soulmates never die... |
18-01-2007, 19:49 | #197 |
Reputacja: 1 | Monique - Dobrze, - potwierdził Michael odbierając mapę – sprawdzę. Też mi się wydaje, że to musi być gdzieś w centrum. – zaczął przeszukiwać spis ulic. - Conyer, Cowley, Craven, jest Crawford D4 MARYLEBONE. – powiódł palcem po mapie – dobra, już wiem jak tam dojechać. – złożył mapę i wsadził do kieszeni w drzwiach, kiedy Monique właśnie zamknęła je wychodząc. Wysiadł także i podnosząc z asfaltu lodówkę poszedł za nią. Tomas także powoli ruszył i ich śladem z drugą lodówką w dłoni. Ale wiesz co Monique – powiedział Michael za podchodzącą do ich samochodu – tak sobie myślę, że po drodze na Crawford moglibyśmy zahaczyć o dom Kevina Belforda i zostawić tam samochód Andrew. Kevin to jego ojciec. Pewnie znajdziemy go w teatrze, widziałem go na premierze. Wypadałoby powiedzieć mu o tym, co się stało, oczywiście bez szczegółów. Poprowadzisz jego samochód czy wolisz mój? - W ten sposób ominę niewygodną rozmowę z wścibskim Byronem - pomyślał przebiegle – młody Belford nie śmie zadawać mi pytań. - Wezmę Twoje Volvo, ma więcej koni – uśmiechnęła się i puściła do niego oko. - Tylko uważaj na sprzęgło Kochanie – położył jej kluczyki na dłoni odbierając te od Toyoty. Zgodnie z planem odstawili Toyotę pod dom Kevina i udali się na Crawford street. Po dwudziestu minutach byli na miejscu przyglądając się z samochodów domowi z numerem 19. Był to wklejony w zwarty szereg, jednopiętrowy dom z czerwonej cegły, z malutkim ogródeczkiem od frontu. Identyczny jak wszystkie domy na tej ulicy. Parter domostwa był cały wygaszony, ale na piętrze paliło się słabe światło lampki nocnej. |
18-01-2007, 20:24 | #198 |
Banned Reputacja: 1 | Monique westchnęła. Nie miała tym razem ochoty na kocie wygibasy i skakanie po balkonach. Nie mniej jednak, wciąż było to kuszące, bo tym razem miałaby widownie w postaci swego ojca i tego ... gangrela. Trochę popisałaby się swoimi umiejętnościami i nawet być może zrobiłaby na nich obu totalne wrażenie. - Taaak - pomyślała sobie spoglądając kątem oka na towarzyszy. - No to co? Mały zwiadzik? Czy permanentnie zapukamy do drzwi? Na skrzynce powinno być nazwisko... - Jeśli upewnimy się, że to śmiertelnik, stawiam na kobietę, to możemy spokojnie zapukać do drzwi i wyciągnąć informacje, podszywając się pod dobrych przyjaciół Andrew. Pokażemy pamiętnik, a wtedy powie nam wszystko co ich łączyło. Gorzej jak nie będzie to człowiek. Nie powinnam mieć problemu, zaglądając przez to okno. Monique oceniała możliwości budynku do wspinaczki. |
21-01-2007, 21:22 | #199 |
Reputacja: 1 | Monique Michael siedział w swoim srebrnym Volvo na fotelu pasażera i ciągle jeszcze trzymał notes Andrew rozłożony na kolanach, który czytał w czasie drogi. Czytanie wierszy i notatek tak go wciągnęło, że dom na Crawford st. obejrzał zaledwie jednym krótkim spojrzeniem. - Nie wiem Kochanie, takie akcje to nie moja specjalność, dlatego zdam się na Ciebie w tej kwestii. Ja mogę najwyżej zadzwonić do drzwi i porozmawiać z domownikami. Nie pokażę nikomu tego notesu dopóki go całego nie przeczytam i nie zastanowię się, co z nim dalej zrobić.. Nie wiedziałem w ogóle, że Andrew pisał wiersze. Nigdy żadnego nie odczytał ani nie opublikował. Oprócz tej informacji znalazłem tu coś bardzo zastanawiającego. Wiersze znane z twórczości Kevina Belforda, które wyraźnie zostały stworzone ręką Andrew, waśnie w tym notatniku. Rozumiesz, co to może oznaczać... Tomas najwyraźniej zniecierpliwiony przeciągającym się postojem dał im sygnał do ruszenia się, mrugając z tyłu długimi światłami. - Nie rozmawiajmy o tym przy Tomasie. Wyjdźmy i zacznijmy może od tej skrzynki, tak jak proponowałaś. |
22-01-2007, 08:13 | #200 |
Banned Reputacja: 1 | - Hmm, jak dla mnie to jakieś dziwne. Kevin kradł mu wiersze? Albo Andrew nie zależało na rozgłosie i po prostu mu je oddał. Monique wyszła z samochodu i pokazała wyraźnie kiwnięciem głowy na stojący tuż obok budynek. Rozejrzała się wkoło czy przypadkiem pojawienie się w okolicy dwóch samochodów nie zrobiło zbyt wiele zamieszania i podeszła do skrzynki pocztowej. Lampka nocna wciąż sączyła światło na piętrze. |