09-12-2008, 12:40 | #191 |
RPG - Ogólnie Reputacja: 1 | Wiliam Moorhous „Może faktycznie dobrze jest je pokazać naszym nowym braciom. W końcu to właśnie Edward ich tu zaprosił więc niech poznają miejsce, gdzie on pracuje.” - W pełni się z panem zgadzam – dodał William. Kiedy na ręku Scotta pojawił się klucz do laboratorium Moorhous zrobił kilka kroków w jego stronę i chwilę przyglądał się kluczowi. Wyciągnął rękę jakby chciał chwycić przedmiot i przez moment zawahał się. Nie musiał podnosić wzroku, aby widzieć, że mistrz Zakonu patrzy na niego. William wziął wreszcie z ręki Scotta klucz, a chowając go do marynarki powiedział: - Jest jeszcze jedna sprawa – usiadł przy stole wyciągając notes i pióro. Czując na sobie spojrzenia wszystkich obecnych odwrócił się w ich stronę i wyjaśnił: - To zajmie tylko dwie minuty – po tych słowach zabrał się do pisania. Po jakimś czasie skończył i wyrwał kartkę z notesu. - To dosyć istotna sprawa. - Moorhous wstał i wręczył kartkę zdziwionemu Scottowi. - Dziękujemy za poświęcony czas. Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja do poprowadzenia ciekawej konwersacji. - Możemy już iść – zwrócił się do Nico i Jenifer otwierając drzwi biblioteki. Odczekał chwilkę, aby przepuścić Jenifer przodem. - Do zobaczenia panie Scott – pożegnał się opuszczając bibliotekę bractwa. Ostatnio edytowane przez Adr : 09-12-2008 o 18:37. |
14-12-2008, 16:49 | #192 |
Reputacja: 1 | Nico Castelano Po spotkaniu ze Scottem Nico był niemal pewien, że chce on ich trzymać z daleka od Edwarda, jednak nie ze względu na jego chorobę. Kiedy patrzył na tego człowieka miał wrażenie, że on wie... ale może się mylił. Nie to żeby obawiał się o bezpieczeństwo Call'a, obawiał się o swoje bezpieczeństwo. Ale gdyby coś to potrafił o siebie zadbać. Widać Scott postanowił skorzystać z okazji i czymś ich zająć przystając na propozycję Moorhousa, dotyczącą wycieczki po laboratorium. Osobiście mało go interesowało "zaplecze naukowe zakonu". Ale nie zaszkodziło nieco zapoznać się z tym miejscem. Prawdopodobnie będą z nim związani na dłuższy czas. Miał nadzieję, że niezbyt długi. Nie pozostało mu nic innego jak zgodzić się i podążyć za Williamem. Osoba Scotta nawet w Nico wzbudzała pewien niepokój. Odczuwał nieodpartą potrzebę opuszczenia tego pokoju. - Zatem ruszajmy - uśmiechnął się od niechcenia - Nie mogę się doczekać aby zobaczyć miejsce pracy Edwarda - w słowie 'doczekać' bardziej czujny słuchacz mógłby doszukać się nutki sarkazmu... Posłał Scottowi ostatnie spojrzenie, lekko skinął głową na pożegnanie i ruszył do wyjścia, przepuszczając Jennifer i czekając aż William wyjdzie za nią.
__________________ Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić... |
15-12-2008, 19:16 | #193 |
Reputacja: 1 | FREE Jenifer bez słowa podążyła za Williamem i Nico. Nie wiedziała co odpowiedzieć a klucz w rękach ich nowego towarzysza to wystarczająca przepustka do udania się do laboratorium. Nadal zagubiona oddała inicjatywę w ręce panów wierząc, że oni zrobią to lepiej niż ona. Tymczasem Scott w milczeniu przeczytał słowa na kartce zapisanej przez Williama. Odprowadził wzrokiem wychodzących ludzi z nieustająco przyklejonym uśmiechem na twarzy. Potem delikatnie złożył kartkę i wsunął do kieszeni spodni. Jego bracia wyszli. Odwrócił się do okna i przez wieczorną ciemność za oknem dojrzał przytłumione światła miasta. "Ciekawe, czy..." Grupa zeszła na dół, do hallu, gdzie niedaleko toczyły się nadal dysputy i mniej ważne rozmowy całego towarzystwa. Była tam też Izabell, która najwyraźniej nie mogła znaleźć dla siebie miejsca i od czasu do czasu zerkała w stronę, gdzie zniknęli jej towarzysze.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ Ostatnio edytowane przez Yarot : 15-12-2008 o 19:19. |
16-12-2008, 20:25 | #194 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Jenifer Młoda kobieta snuła się pomiędzy ludźmi niczym zjawa. Nikt nie zwracał na nią większej uwagi, ani ona na innych także nie. Już dosyć się napatrzyła na obce twarze. Czasem w tłumie mignął jej ktoś znajomy z widzenia, ale na ogół nawet nie mogła przypasować nazwiska. W końcu jednak coś miało sie ruszyć, zobaczą laboratorium. Ciekawa była jak dobre zaplecze naukowe tutaj mają. Możliwe że jedno z najlepszych w okolicy. Z resztą mogli by jej pokazać nawet warsztat samochodowy i pewnie nie odróżniła by tego od laboratorium, nigdy nie interesowała się specjalnie tego typu rzeczami. Gdy zobaczyła Izabel podeszła do niej. Nawet po prostu stojąc wyróżniała się w tłumie, dostojna, pasowała tutaj. - Nie udało nam sie zobaczyć z Call'em, ale idziemy zobaczyć jego laboratorium. Może masz ochotę wybrać się tam z nami? - spytała uprzejmym głosem. Niezależnie od decyzji Izabel, miała zamiar iść do tego laboratorium, ale czuła że ta kobieta pójdzie z nimi. W końcu co ma tu lepszego do roboty? A ta wizyta może dać odpowiedzi na kilka pytań. W końcu będzie można dowiedzieć się dokładnie jak wglądała praca Edwarda. Gdy Jenifer była już z Williamem i Nico sptała tego pierwszego o wspomniany już artykuł. - Panie Moorhouse, na jaki temat ma być owy artykuł do gazety?
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
20-12-2008, 22:07 | #195 |
Reputacja: 1 | Izabell Review Wściekłośc wzgardzonej kobiety, znudzenie rozpieszczonej kotki, dezaprobata dobrze wychowanej damy. Żadne z użytych określeń nie pasowało do Izabell, ona miała po prostu dośc zabawy z człowiekiem, dla którego pozory były najważniejsze. Z jej strony nie padło ani jedno słowo odpowiedzi na ironiczny uśmiech, ani nadęte słowa Moorhous'a. Nie odprowadziła swoich towarzyszy wzrokiem, nie zainteresowała się też ich powrotem, choc nuda na przyjęciu zdawała się byc coraz bardziej przytłaczające. Salonowe rozmowy o maleńkich światach profesjonalistów wąskich dziedzin nie były dla niej wystarczającym punktem zaczepienia, ani dośc głębokim źródłem zainteresowania. Wygodne sofy, nastrojowa muzyka w tle, wyśmienity tytoń, oraz godne uwagi trunki - w tym wszystkim było już za mało "magii" by osoba której nie wskazano przy tym wspaniałym stole miejsca mogła się odnaleźc. Czego nadrobic się nie da pozycją, obyciem, bądź wiedzą da się zamaskowac impertynencjom, odwagą i pewnością siebie - kolejna z wielu zasad, która przepychała pannę Review przez życie,a o których byc może słyszała panna Brown, ale nigdy nie nauczyła się jej trzymac. - Nie udało nam się zobaczyć z Call'em, ale idziemy zobaczyć jego laboratorium. Może masz ochotę wybrać się tam z nami? - Jeniffer zwróciła się uprzejmym głosem do Izabell. Kobieta nie pamiętała by w dowolnej chwili przeszli z kimkolwiek z obecnych na tym przyjęciu do tak poufałych stosunków, by mówic sobie na ty... Jednak nie skarciła dziewczyny za pufałośc i natarczywośc, doskonale widziała, że młode oblicze było zagubione, a przede wszystkim tak jak Izabell doskwierała nuda, tak Jeniffer najwyraźniej ta niewielka wycieczka odebrała prawie zupełnie siły. Podarowała jej delikatny uśmiech nie siląc się na wyniosłośc i odpowiedziała przeczącym gestem głowy. Nie pasowało jej towarzystwo przewodnika te wycieczki i panna Brown z pewnością to wiedziała, a mimo wszystko starała się pozyskac wsparcie w osobie drugiej damy w towarzystwie. Gdy Jeniffer wróciła z pustymi dłońmi do czekających na nią panów Izabell obrzuciła ich ostatnim spojrzeniem nim nie powróciła do niej myśl, iż można by już opuścic to towarzystwo. Nim podjęła decyzję dotarło do niej kolejne pytanie dziewczyny tym razem skierowane do jednego z mężczyzn : - Panie Moorhouse, na jaki temat ma być owy artykuł do gazety? Oczywistą sprawą stało się, że pan Moorhouse, niczego nie raczył nowicjuszom wytłumaczyc, a tylko zagęścił siatkę niedomówień w okół nich... Czy to odpowiadało panu Castelano? Panienka Brown z pewnością nawet nie zauważyła, że zapuszcza się coraz głębiej na tereny które kompletnie nie są jej znane... Lecz czy ten inteligentny, silny człowiek o twardej woli i własnych zasadach również dał się wciągnąc tę dworską grę godną wyższej sprawy?
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania." |
27-12-2008, 11:22 | #196 |
RPG - Ogólnie Reputacja: 1 | Wiliam Moorhous William i towarzysząca mu dwójka nowicjuszy opuścili bibliotekę. Jednak niespokojne myśli Moorhousa nadal krążyły wokół postaci Johna Scotta, mistrza Hermetyczne Zakon Srebrnego Zmierzchu. - Zapraszam na dół – zwrócił się do Nico i Jenifer - będzie jeszcze okazja zajrzeć na główną salę. – dopowiedział zastanawiając się czy jego towarzysze będą chcieli się poczęstować się specjałami przygotowanymi dla gości. Schodząc po schodach William wstrzymał się tylko raz. W miejscu gdzie schody skręcały i wyjrzał przez małe okienko na zewnątrz rezydencji. Mrok nocy zakłócony jedynie przez mętne światło latarni otaczających rezydencje przy Tremont Street sprawiał, że widok nie był zbyt zajmujący. Williamowi jednak nagle zrobiło się gorąco i chętnie zaciągnąłby się chłodnym powietrzem z zewnątrz. Kiedy William znalazł się z powrotem na głównej sali przeniósł swoje myśli na osobę Izabell Review. Poprzednia, krótka rozmowa wyraźnie utwierdziła pana Moorhousa w przekonaniu, że współpraca z osobą tak nieobliczalną i arogancką nie będzie należała do przyjemności. W jego mniemaniu panna Review popełniła duży błąd ujawniając w tak oczywisty sposób swoją wrogość w stosunku do nowo poznanej osoby. Ujawnianie swych sympatii lub antypatii w takiej formie świadczyło tylko na niekorzyść panny Review, która najwyraźniej nie potrafiła utrzymać na wodzy swych emocji. Pan Edward Call wspominał, że podczas spotkania w "Odeonie" panna Izabell była osobą najbardziej sceptyczną, ale wspominał również o jej niewątpliwych zaletach. „Ciekawe czy gorąca główka pani Review nieco ostygła” – pomyślał zerkając w jej stronę. Jenifer gdy tylko zobaczyła drugą kobietę od raz podeszła do niej i zapytała o coś. Moorhous zostający nieco w tyle wraz z panem Castelano nie dosłyszał dokładnie pytania. Ale przeczący ruch głowy Izabell był wyraźnym znakiem odmowy. - Panie Castelano długo zna pan panią Review? – zapytał William korzystając z dystansu jaki wytworzył się między nimi, a kobietami. Gdy panowie zbliżyli się do pań Jenifer zapytała: - Panie Moorhouse, na jaki temat ma być owy artykuł do gazety? - Pan Call zajmował się testowaniem nowych materiałów na potrzeby elektryfikacji. Publikacja o której wspomniałem ma dotyczyć właśnie wniosków z tych doświadczeń, a także kwestii bezpieczeństwa trakcji elektrycznych. To artykuł z zakresu materiałoznawstwa. – wyjaśnił. - Jeśli nie są państwo głodni lub zmęczeni możemy przejeść teraz do laboratorium – zaproponował ciepłym głosem Moorhous. |
03-01-2009, 13:50 | #197 |
Reputacja: 1 | Nico Castelano Gdy Jennifer oddaliła się w stronę Izabell, Nico zmierzył wyniosłą kobietę jednym spojrzeniem. Jakkolwiek była ona wyjątkowo atrakcyjną kobietą, to jednak jej charakter był nadzwyczaj kłopotliwy. Przybyła tutaj z nimi, ale widać nie przejawiała jakiejkolwiek chęci do współpracy. Z jednej strony to może być usprawiedliwione przez fakt, że tak naprawdę sami wszyscy nie do końca wiedzą z czym przyjdzie im się tu zmierzyć. Mistycyzm i tajemnica, którymi owiany był zakon mogłby być niczym innym, jak tylko śmieszną otoczką, a wszyscy Ci ludzie tutaj, niespełna rozumu. Ale z drugiej strony niechęć i upór ze strony panny Review mogły zgubić ich wszystkich. Osobiście zamierzał sie martwić tylko o siebie. Jeśli zechce ona sprowadzić na siebie kłopoty, to nie jego problem. Chociaż tak naprawdę zdawał sobie sprawę, że jeśli przyjdzie co do czego, może być zmuszony pomóc innym aby pomóc samemu sobie. - Panie Castelano długo zna pan panią Review? - zapytał William. Nico oderwał wzrok od kobiet i powoli zwrócił się w stronę Moorhousa. Być może chciał on wybadać, czy Nico powie prawdę, czy też może będzie chciał mu zamydlić oczy jakąś historyjką o tym, jak się poznali. Nie zamierzał się zastanawiać, postanowił udzielić najprostszej odpowiedzi jaka się nasuwała. - Szczerze mówiąc, niezbyt długo. Poznaliśmy się stosunkowo niedawno, w "Odeonie" - mężczyzna spojrzał uważnie w oczy swojego rozmówcy - Rozumiem, że zwrócił pana uwagę jej nieco... specyficzny charakter - posłał spojrzenie w stronę kobiet, potem ponownie na Moorhousa - Znam ją krótko, ale chyba taka po prostu już jest. Poza tym - przerwał widząc, że w ich stronę wraca Jennifer - Nie jest w dobrym tonie obgadywać kogoś na boku, zwłaszcza damę. Uśmiechnął się lekko, po czym zwrócił się w stronę panny Brown. Zwrócił uwagę na jej pytanie i wysłuchał odpowiedzi Williama. - Sieć elektryczna - podjął Nico - Przyznam, że nie jestem dobrze zaznajomiony z tematem ale zgaduję, że Edward pracował między innymi nad jakimiś nowymi przewodnikami?
__________________ Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić... |
13-01-2009, 15:35 | #198 |
RPG - Ogólnie Reputacja: 1 | Wiliam Moorhous Sprawa artykułu, a szczególnie jego tematyki zainteresowała Nico: - Edward pracował między innymi nad jakimiś nowymi przewodnikami? - Tak w doświadczeniach pana Calla chodzi o testowanie materiałów przewodzących prąd ze szczególnym uwzględnieniem pewnego dziwacznego stopu metali, o którym sam jeszcze mało wiem. Sporo uwagi poświęcimy w artykule kwestii bezpieczeństwa. Sami państwo rozumieją jak istotne jest przekonanie naszej społeczności o bezpieczeństwie nowych urządzeń związanych z elektrycznością. – tłumaczył William. Moorhous odpowiadając na pytanie pana Castelano zerkał również na obie panie i nie ignorował ich zupełnie. William nie zamierzał na siłę współpracować z panią Izabell. Uważał, że osoba która nie potrafi współpracować z innymi może więcej zaszkodzić niż pomóc w jego planach. Mimo to swoje następne słowa kierował do całej trójki nowicjuszy. - Właśnie notatki dotyczące tego projektu mam odebrać z laboratorium. Obiecałem panu Scottowi, że oprowadzę państwa po laboratorium, w którym na co dzień pracuje Edward Call. - Zapraszam. Proszę kierować się za mną – powiedział zbliżając się do Jennifer i podając je ramię na którym mogła się oprzeć. |
13-01-2009, 16:27 | #199 |
Reputacja: 1 | Izabell Review Izabell spojrzała na podnoszącego w znaczny sposób głos pana Moorhous. Zabawny wydał jej się ten młody człowiek, lecz nie czarujący, a bardziej godny pożałowania. Ktoś kto za wszelką cenę dąży do własnego celu nie zważając na to czy pali za sobą mosty, czy siła porywa postronnych obserwatorów, którzy mogli by stać się dla niego publiką. Kobieta, podeszła z godnością do pozostałej w odległości trójki jedynych znajomych jej w tym miejscu ludzi. Obdarzyła pana Moorhous'a zimnym spojrzeniem i powiedziała lekko przyciszonym głosem, wyraźnie sugerując przez to, iż właśnie tak należy zachowywać się w towarzystwie: - Proszę podziękować, panu Scottowi za zaproszenie, lecz jedyną przeszkodą w cieszeniu się tą wycieczką byłaby dla mnie osoba przewodnika. Jednakże nie znaczy to, iż nie chciałabym, żeby moi towarzysze zaznali tej rozkoszy intelektualnej. Przy okazji, chciałabym prosić o przekazanie moich ukłonów panu Call'owi, gdy będzie miał pan nareszcie okazję się z nim zobaczyć. Teraz państwo wybaczą, lecz chciałabym móc jeszcze przez moment nacieszyć się urokiem tej sali.
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania." |
13-01-2009, 18:47 | #200 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Izabell jest coraz bardziej denerwująca. Z jednej strony chce pokazać wszystkim jak to ona świetnie potrafi zachować się w towarzystwie, a mimo to sama jawnie ukazuje antypatię. Właśnie tak się nie robi w towarzystwie. Ramie wysunięte przez Moorhouse'a nie czekało długo, już po chwili drobna ręka Jenifer delikatnie na nim spoczęła. William nie przekonywał jej za bardzo, ale to nie znaczyło że mogła mu to pokazać. Przyjaciół trzymaj blisko, wrogów jeszcze bliżej. Tym bardziej, że nie wiedzieli którym z nich jest pan Moorhouse. Jenifer ani słowem nie skomentowała wypowiedzi Izabell, w środku wypowiedzi odwróciła od niej głowę znajdując sobie inne ciekawsze rzeczy do podziwiania. Nudziło ją stanie w miejscu, nie udało im się zobaczyć z Call'em czyli na razie nic im się nie udało. Niech chociaż wizyta w laboratorium okaże się jakimś sukcesem.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |