|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-12-2016, 02:21 | #21 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. Ostatnio edytowane przez brody : 07-12-2016 o 22:22. |
03-12-2016, 18:16 | #22 |
Reputacja: 1 |
|
05-12-2016, 20:14 | #23 |
Reputacja: 1 | Na nic było przekonywanie że nie zrobili krzywdy właścicielowi kufra, że chcą pomóc, wreszcie że sami chcą pomocy. Kufer wrzeszczał, raz to o gwałcie na jego psychice i że się poskarży Rixdallowi, a jak będzie trzeba to i całej radzie a raz to o przerobianiu smoka na sprężynki do zegarków. Raz o stado wściekłych małp które miałoby rozerwać go na kawałki, a raz o zardzewiających bebechach i dożywotniej migrenie i gwizdaniu w uszach. Ale konstrukt w końcu i tak zacisnął szpony na tym czego chciał - na parze czerwonych kryształów - Idziecie? - - Po-pro-wadzę. Na mostek - Mowa funkcjonowała już niemal poprawnie. Smok siedzący na shivaku wpatrywał się w kryształy. Miał pomysł - zanieść kryształy Rixdallowi i zobaczyć czy mu to pomoże. Ale wrzaski Sentine wydawały się bardziej pilne - To tam - wskazał kierunek. W górę i lekko w przód - A ty co wiesz, że wszystko wiesz? -
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |
06-12-2016, 16:47 | #24 |
Reputacja: 1 | Sentine wrócił do pomieszczenia, w którym się przebudzili. Zobaczył posąg w nienaruszonym stanie, ale był przekonany, ze stworzenie może kryć się gdzieś w jego pobliżu, jeżeli bowiem jeden z bliźniaków żył, mógł mieć szczerą ochotę utrudnić im życia, był więc pewien, ze nagłe zniknięcie Rixdalla mogło być jego sprawką, zrobił kilka kroków naprzód. Zobaczył ze oczy posągu jarzą się niebieskim światłem, podszedł bliżej, żeby przyjrzeć się temu z bliska, gdy nagle coś jakby huknęło, Sentine osunął się bezwładnie na ziemię, tracąc przytomność, będąc przy tym przekonany ze bliźniak sprowadził giffy, bądź inne stworzenia, chciał krzyknąć, żeby ostrzec pozostałych, ale było już za późno. Po chwili pierwsze co wyrwało mu się z ust to krótkie, odruchowe - Zabije cię kurwi synu. - szybko zorientował się, ze znajduje się w nieprzeniknionych ciemnościach. Rixdall wygłosił krótkie przemówienie, wyjaśniając im całą sytuacje. Sentine miał mieszane uczucia, z jednej strony, wolał dorwać bliźniaka i osobiście ukręcić mu łeb, z drugiej - przynajmniej teraz wiedział, co mają dalej robić. Sentine przebudził się, a następnie ruszył w kierunku pozostałych, kiedy znalazł się w zbrojowni, z jego ust wyrwało się krótkie. - Panowie, wiem już wszystko. - odparł, rzeźba smoka odezwała się w jego kierunku, rzucając krótkie pytanie, rozszerzył oczy zaskoczony, ale po chwili jak gdyby kompletnie to po nim spłynęło, zbyt wiele dziwnych sytuacji już dzisiaj doświadczył - Gówniaka nie dorwałem. Najpewniej dalej kręci się po statku, obawiam się, ze jeśli nadal tu jest, będzie próbował nasłać na nas jakieś giffy... w końcu zabiliśmy mu brata. Może stchórzył, ale wolę pesymistycznie założyć, ze pokurcz własnie planuje, jak zasadzić nam solidnego kopniaka w dupsko, musimy być ostrożni. Po krótkiej przerwie, kontynuował przemowę. - Ale wiem co z Rixdallem, stracił jakieś... moce, siły, czy coś takiego. - wyjaśnił - Nie może się już z nami kontaktować na odległość. Ale, powiedział mi ze na mostku znajdziemy rzeźbiony fotel, który niby rzekomo pozwala kontrolować ten statek ,,Srebrną Mackę'' czy jakoś tak... no ale niby potrzeba tu kogoś uzdolnionego magicznie... zacytuje - w tym momencie Sentine położył dłonie na biodrach, zrobił poważną minę, i starał się naśladować głos Rixdalla - ,,Ten kto usiądzie na fotelu będzie musiał się skupić i nadać swej myśli siłę, aby połączyć się ze statkiem. Na razie wystarczy proste “Naprzód” - przyjrzał się wszystkim z osobna, ignorując rzeźbę smoka. - Nie żebym wątpił w wasze umiejętności. Ale chyba nikt tutaj, się na magii nie zna, co nie? No bo przecież... - wskazał palcem na smoka, jak gdyby sam wątpiąc w swoje słowa dodał- Nie to coś? - dziś nic nie mogło go już zaskoczyć. Ostatnio edytowane przez Egzio : 11-12-2016 o 09:26. |
06-12-2016, 22:02 | #25 |
Reputacja: 1 | Szarpnęło, skrzypnęło i obiło niziołczy zadek paskudną twardą podłogą. |
07-12-2016, 22:17 | #26 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. Ostatnio edytowane przez brody : 08-12-2016 o 17:55. |
09-12-2016, 22:52 | #27 |
Reputacja: 1 | - To coś? - Smok metalicznie zaburczał. Natłok nowych wspomnień, burza emocji i rozpierająca go energia sprawiały że mówił zanim pomyślał - To coś przez jakiś czas będzie pełnoprawnym członkiem załogi - - I nie deprocjonowałbym reszty. To że ty nie masz magicznego potencjału...- zazgrzytał złośliwie Może było warto? "Tuż" przed nimi Znikająca Planeta Nehzmyth - i to widzialna. Zivilyn o tuzinie księżyców. Chislev. Krynn. Reorx. Płonący Sirrion. Znał je - choć nie widział skąd. I w końcu słońce Kryształowej Sfery Krynn, dawca światła całej Muszli. Każda z planet ciągnęła go do siebie, obiecując nowe doznania i dawne wspomnienia. Ale na razie... ...było rzadkim darem móc zachwycić się pierwszy raz tym widokiem...po raz kolejny. Natchniony tą chwilą, wbrew rozsądkowi, zaczął mówić. - To przestrzeń Krynnu [...] - - No i proszę, mamy aż dwóch utalentowanych młodzieńców. Na pewno jesteście tu przypadkiem? -na chwilę zawiesił tą ideę w powietrzu. Z ukosa spojrzał na reakcję Sentine na sukcesy rówieśników - Ster może mieć kilku panów...ale statek może mieć tylko jednego kapitana jeżeli ma żeglować bezpiecznie. Który z was to będzie? Dlaczego? - machnięciami skrzydła zaakcentował każdego z trójki Po naradzie Uliordell był wolny ; nie mógł zasiąść za sterem, nie chciał dowodzić giffami, a być kapitanem...coś nie pasowało mu w tej idei. Jakby nie do tego był stworzony. Ale nie wiedział też do czego był. Snuł się więc z kabiny do kabiny. Sprawdzał przeróżne swoje pomysły: spróbował się skontaktować z figurką Rixdalla zakładając jej drugi amulet z pary. Wchodził kolejno do wszystkich kabin licząc że któraś była jego. Przeleciał cały okręt wskroś i wszerz, choć pamięć bezbłędnie podpowiadała mu gdzie co znajdzie. Przepełzł od czubka bukszprytu po platformy bojowe na końcach macek. Był w kajucie kapitana, był w pomieszczeniach właściciela, w refektarzu i w kwaterze maga okrętowego. Przetrzepał szafki sali spotkań i musztr. Zajrzał do kwatermistrza, zbrojmistrza i mechanika okrętowego. Nie odpuścił kajutom oficerów. Na grzbiecie shivaka przedarł się przez ładownię. Jedyne co uciekło jego dociekliwości to kwatery giffów. Wizyta wszędzie wyglądała tak samo: każdy papier który zawierał cenne informacje, każdy przedmiot który wydawał się być magiczny - a i sporo niemagicznych błyskotek - tymczasowo lądowały w wielkim worze na grzbiecie shivaka. A docelowo w kasztelu, który smok obrał za swoje nowe leże i zatrzasnął na cztery spusty.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 09-12-2016 o 22:56. |
10-12-2016, 13:43 | #28 |
Reputacja: 1 | Kiedy smok odezwał się, rzucając celną ripostą w kierunku Sentine'a, chłopak przez chwilę stał oszołomiony, próbując zebrać myśli. - Okej, okej - mruknął Sentine cicho, przyglądając się smokowi, był wyraźnie zafascynowany - Nie sądziłem, ze potrafisz się odgryźć. Nie doceniłem cię, mój błąd. Przyjrzał się pozostałym, nikt z nich nie wyglądał mu na kogoś, kto mógłby znać się na magii. W Sevengardzie, oczywiście, żyły jednostki uzdolnione magicznie, ale nie było to powszechne, a już szczególnie wśród młodzieńców. Z tego względu, miał wątpliwości - czy aby na pewno któryś z nich, byłby w stanie kontrolować statek? Postrzegał magię bardzo stereotypowo - ot, siedzą mędrcy, i w wolnym czasie wertują setki ksiąg. A koniec końców, zamiast wykorzystywać swoje umiejętności produktywnie - na przykład łowiąc ryby, albo polując na zwierzynę, a mnóstwo pieniędzy jakie mogą zarobić wykorzystując te zdolności, przeznaczyć na wsparcie finansowe ubogich, , to jedynie zarzucą czasami jakąś poetycką mądrością, i na tym ich rola się kończy. Ze zbrojowni zabrał dwie dziwaczne bronie, które wykorzystał wcześniej niziołek w walce z giffami. - To ja wezmę te dwie kusze… - rzucił. Przyglądał im się przez chwilę ,naciskasz guzik - huk, i przeciwnik leży na ziemi. Nietypowa odmiana kuszy, ale bardzo praktyczna. Przypiął do pasa kabury leżące tuż obok, i wsadził tam pistolety. Następnie ruszył, wraz z pozostałymi, na mostek, gdzie miał znajdować się rzekomy fotel, pozwalający kontrolować statek. Nim jednak ruszyli na mostek, zdecydowali - że przeszukają statek, wykorzystując propozycję Kalema - Sentine zgodził się, na pozbawienie głowy przywódcy giffów, aby następnie z jej pomocą skłonić pozostałych przeciwników do współpracy. Był łowcą - zajmował się polowaniami, dla niego odzieranie zwierzyny ze skóry, czy patroszenie, a nawet odcinanie części ciała, to nie była pierwszyzna. W związku z tym, pomysł ten ani trochę nie wydał się Sentine'owi, w przeciwieństwie do pozostałych, obrzydliwy. Zbliżył się do ciała z pierwszym lepszym, ostrym narzędziem które udało mu się znaleźć w zbrojowni, i próbował pozbawić je głowy. Najbardziej obawiał się, ze jeden z bliźniaków ubiegł ich i już zdążył nastawić giffy przeciwko nim. Dlatego też trzymał jeden z pistoletów w dłoni, przygotowując się na potencjalny atak. Przy okazji - miał nadzieję ze uda mu się, być może, wytestować ,,nietypowe kusze'' w boju. W drugiej z kolei, trzymał głowę przywódcy. Nie zastanawiał się nad tym, kto mógłby zostać kapitanem - założył ze wszyscy chcą jak najszybciej wrócić do Svrengardu, i tylko to zaprzątało mu teraz myśli. Kiedy znaleźli się na mostku, ujrzeli niebo, gwiazdy były ogromne a sam widok potwornie hipnotyzujący. Sentine przez ułamek sekundy sądził, ze to niebo, a on sam nadal znajduje się na ziemi, gdzieś z dala od domu. Szybko jednak dotarło do niego, ze statek unosi się w tej czarnej, bezkresnej pustce pełnej gwiazd o różnych kolorach i rozmiarach. Otworzył usta, próbując coś powiedzieć, ale zabrakło mu słów. - Gdzie my u diabła jesteśmy? - wydusił z siebie. Po chwili odezwał się smok, wyjaśniając im, gdzie się znaleźli. Sentine słuchał go jednym uchem, stojąc w miejscu z uniesioną w górze głową i rozwartymi na oścież ustami. - Ta cała przestrzeń Krynnu.... - rzucił - Czy jak ty to tam nazwałeś.... cholera jasna, jest piękniejsza niż jakakolwiek kobieta, jaką widziałem w swoim cholernym życiu! Po chwili zamknął usta, kontemplując widok zafascynowany, i przerażony jednocześnie. Jego cały świat ograniczał się do tej pory, jedynie do Svengardu, był przekonany, ze poza ziemią na której żył, nie istnieje żaden inny świat, a teraz? Znajdował się wysoko w niebie, a w okół niego mnóstwo innych światów. Wszystko co przeżył do tej pory, wydawało mu się nie mieć w obliczu tego, co właśnie widzi, żadnego znaczenia. Kiedy ujrzeli wreszcie rzeźbiony fotel, Sentine był wyraźnie zbyt zamyślony, aby zareagować w jakikolwiek sposób, z głową uniesioną do góry, zbliżył się do fotelu, i usiadł na nim, chcąc sprawdzić, czy być może, uda mu się przejąć kontrolę nad tym statkiem. Bez żadnego efektu, spojrzał na Kalema. - Ja się do tego nie nadaję, Kalem, spróbujesz? - zapytał, wypowiadał się już w inny sposób, niż przedtem, w jego głosie można było wyczuć nutkę powagi, której wcześniej Sentine’owi brakowało. Zszedł z fotelu, i pozwolił usadowić się na nim synowi stolarza. Kiedy okazało się, że dwójka jego towarzyszy, jest w stanie kierować statkiem, był zdziwiony, ale zbyt zdezorientowany, aby w jakikolwiek sposób to skomentować, spojrzał na na nich. - Musimy znaleźć drogę do domu. - zaproponował, po czym odwrócił się w kierunku smoka. - Wiesz, którędy powinniśmy się skierować? - zapytał Ostatnio edytowane przez Egzio : 10-12-2016 o 20:16. |
11-12-2016, 14:46 | #29 |
Reputacja: 1 |
|
13-12-2016, 11:17 | #30 | ||
Reputacja: 1 |
| ||