Splunęła w kierunku Saxy, po czym odwróciła konia i spięła go łydkami ruszając tym samym na czoło kawalkady.
Hassan chwycił konia Shillen za cugle i zgrabnie odwrócił w stronę traktu.
- Trzeba zapolować. Ty czy ja? - zapytał Hassan drowkę.
- Możemy iść razem, ja wytropię zwierzynę, ale mogę mieć drobne problemy z celnością z powodu słońca - stwierdziła, specjalnie ściszając głos przy drugiej części zdania, żeby Saxa nie usłyszała.
- Dobra, po prostu podwieź mnie na przód, i coś wytrop. Ja podejdę i zarżnę to coś... byle nie za duże. Mam tylko oszczep - przypomniał wojownik i załadował się na konia za Shillen, zgrabnym susem na Viridistańską modłę
- Rahnulf pomoże ci to ubić. Mówisz masz tylko oszczep? - Zamyśliła się. - A jak radzisz sobie z łukiem? - spytała ruszając naprzód.
- Hujowo - mruknął Hassan. - Mamelucy mają osobne orty strzelców. Ja jestem z tej ciężkozbrojnej i choć uczą nas celować z każdej broni, to z moim okiem też nie jest najlepiej. Dobre co? - zarechotał wojownik
- Hmm… to może jednak pójdziemy razem skoro z twoim wzrokiem też nie najlepiej? - zaśmiała się.
- Dobra, jedźmy już, bo znów będziesz musiała wrzeszczeć - zachichotał wojownik delikatnie wbijając jej palce w talię. - Tylko mnie nie zwal z tego konia! Poznałem już dziś zwierzaki chyba wszystkie, na których da się jeździć, wyłączając osła i psa Allayna - zaśmiał się głośno.
- Och… tak się troszczysz o moją krtań, miło - odpowiedziała na żart wojownika o wrzeszczeniu. - Heja! - krzyknęła popędzają Nightmare, by ta ruszyła czym prędzej w stronę lasu. - Myślę, że lepiej będzie jak zostawimy ją przed wejściem do lasu, nie ucieknie.
- Ja tam się nie znam na polowaniach. Umiem zabić... i zeżreć upieczone - wesoło powiedział wojownik - tu się zdam na ciebie.
- Postaram się cię nie zawieść - odparła elfka. - Umiesz kucharzyć? - dodała pytanie zaciekawiona.
- Nie spalę żarcia nad ogniem jeśli o to pytasz - zarechotał wojownik. - Dobra, cwałuj szybciej, bo zwierzaki pójdą spać i będziemy po ciemku polować. Wtedy nie trafię chyba w nic poza tobą. Awen będzie Cię składać godzinami - rechotał dalej wojownik. Najwyraźniej miał dobry humor.
- Wiesz, po ciemku trudniej mnie zauważyć… - zażartowała. - Ale, nie byłbyś pierwszy w tej drużynie, który mnie trafił. Chociaż wydaje mi się, że z twoją siłą mogłabym wyglądać gorzej niż wtedy - odparła, krzywiąc się trochę na myśl o Saxie. - Dobrze, przyspieszmy trochę - dodała uderzając boki konia mocniej łydkami.
- Nie wiesz może, czemu pani Lieselotte zachowuje się dziś tak dziwnie?! - zapytał wojownik, nieco przekrzykując pęd powietrza.
- A kto ją tam wie! - rzuciła elfka. - Najdziwniejsze było to, że zmyśliła, że wóz omal się przewróci! Nie rozumiem co chciała tym osiągnąć! Ale ostatnio ona w ogóle ma jakieś dziwne paranoje! - dodała głośno. - Wierzysz, że ona myślała, że my wtedy w tej stajni…? No wiesz co! - kontynuowała przekrzykując się z wiatrem.
- Nie. Nie wiem. A co? - krzyczał wojownik udając, że o niczym nie wie i nie ma pojęcia, ale nie mógł powstrzymać wesołości
- Ty tak serio, czy tylko udajesz?! - zawołała. - Po tym jak Nightmare wepchnęła mnie do siana, została mi słoma we włosach! Nasza mała panikara myślała, że myśmy spółkowali razem w tym sianie! - odpowiedziała, mimo, że wiedziała, że wojownik doskonale wie o co chodziło. - Dałbyś temu wiarę?!
- Ani trochę! W końcu co może robić wojownik i ładna drowka na sianie w stajni jak nie siodłać konie! - Hassan rechotał tak głośno, że omal nie spadł z konia
- Uważaj! - krzyknęła drowka, gdy wojownik się zachwiał. - Wyście coś tam jarali w tym wozie, że ci tak wesoło?! - zaśmiała się. - Chociaż co się pytam, po zestawieniu słów “ładna” i “drowka” to mam pewność, że coś tam paliliście! - śmiała się dalej.
- Nic a nic. Nikt nie ma ani lotosu, ani nawet jakiegoś korzenia aby zapalić. Ach, Shillen, czasem zastanawiam się, po co się szlajam po jakichś lasach. Ale może jakieś grzyby też znajdziemy, co? - zaproponował wojownik
- Wydaje mi się, że dziczyzna bardziej zadowoli resztę niż grzybki, ale po drodze można coś znaleźć - odparła.
- Lieselotte zazdrosna… - Hassan nie mógł się nadziwić - To ciekawe, co teraz sobie w tej głowie myśli. Właściwie...trzymam się twojego tyłka. Bez urazy - zaśmiał się wojownik.
- Wiesz, to akurat w ramach bezpieczeństwa. - zaśmiała się znowu. Aż samą w duchu dziwiło ją, jak obecność wojownika poprawiła jej humor po kolejnej utarczce z Saxą. - Chyba nie chciałaby, żeby coś ci się stało, więc myślę, że o to zazdrosna nie będzie.
- No dobra. uszanujmy to więc, i bądźmy grzeczni - wyszczerzył zęby - nie widzę siana, więc chyba w porządku? Dobra, trzeba zwolnić i zacząć się rozglądać, bo wypłoszymy rechotem pół lasu…
- No dobrze… W sumie i tak by nic z tego nie wyszło, bo moje pejcze zostały w Podmroku. - udała rozczarowaną. - Chyba tu możemy zostawić Nightmare… - powiedziała zatrzymując konia. - Dalej chodźmy pieszo.
- Pejcze? Takie do koni? - zmarszczył czoło wojownik - Aaaa...hmm...no dobra, chodźmy.
Elfka skinęła głową i zgrabnie zeskoczyła z konia. Zastanawiała się trochę co przed chwilą pomyślał sobie Hassan, jednak szybko skupiła się nad ich zadaniem znalezienia czegoś do jedzenia.
- Może przy odrobinie szczęścia uda nam się znaleźć jakiegoś jelenia i dzika. Mam tylko nadzieję, że te wielkie szablastozębne tygrysy nie mają tu swoich terenów łownych… - powiedziała cicho do wojownika, szukając śladów potencjalnej zwierzyny. Pokazała wilkowi kilka sygnałów, po czym ten zniknął w krzakach również poszukując jakiegoś tropu.
Hassan zaś, na wspomnienie o szablozębach jakby rozmarzył się, a jego wzrok zaświecił się dziwną żądzą.
Drowka spojrzała na wojownika.
- Weź nie rób takiej miny, bo mnie przerażać zaczynasz - zaśmiała się. - Jak zdążyliśmy ostatnio zauważyć one polują w stadach. We trójkę takiej grupce jak ostatnio radę nie damy. - wyjaśniła swoje obawy.
- Bez problemu...no, może ewentualnie nieco mnie podrapią - wzruszył ramionami wojownik - za to jaki płaszcz można by z tych futerek uszyć...ach - westchnął Hassan - szkoda, że mięsiwo nieco łykowate. Spróbujmy dorwać jakiegoś trawożera.
- Futro z takich i tak już mamy. - uśmiechnęła się. - Może to dziwnie zabrzmi, ale nie lubię zabijać zwierząt, kiedy nie muszę. Są mniej fałszywe niż ludzie, elfy, krasnoludy, orkowie i reszta. - spojrzała z uśmiechem na krzaki które poruszał się pod wpływem ruchu wilka.
- A ja tam nie lubię tego za bardzo roztrząsać - uśmiechnął się i widząc, że elfka obserwuje krzaki uciszył się i chwilowo starał się nie robić hałasu, próbując się nawet skradać. Po chwili zdał sobie sprawę, że skradanie się w zbroi jest bez sensu, więc szybko odpiął troki od kirysu, odwiązał naramienniki, związał wszystko razem do kupy i podwiesił w zgrabnym pakunku u siodła Nightmare`a, aby następnie wrócić do Shillen.
- Jesteś pewien, że nie chcesz mieć tego żelastwa na sobie? - spytała. - Jak spotkamy jakiegoś drapieżnika może ci się przydać, a to w krzakach to tylko Rahnulf. - dodała.
- Jestem dużym chłopcem Shillen. Nawet jak coś zdoła mnie trafić, płakać nie zamierzam - uśmiechnął się ironicznie i zacisnął pięść na rękojeści glewii. - Cokolwiek spróbuje, wpierw posmakuje tego.
- To widzę… - rzuciła drowka taksując wzrokiem sylwetkę wojownika, mimo iż jak na przedstawicielkę swojej rasy była dość wysoka, to wojownik zdecydowanie przewyższał ją wzrostem, nie mogła też zaprzeczyć, że był dobrze zbudowany. - No dobra, jak uważasz, chodźmy. - Potrząsnęła głową i wróciła do szukania śladów.