Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-04-2022, 19:00   #91
 
Bellatrix's Avatar
 
Reputacja: 1 Bellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputację
dziękuję Mi Raazowi i MG za dialogi :)

Gdy opuścili siedzibę szeryfa, zrównała się z Vallem.
- Zauważyłam, że umilkłeś po tym, co powiedziałam o twoim pomyśle. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły? Tylko szczerze. Wiem, że chcesz, żeby w sprawie z goblinami coś się ruszyło, ale ten pomysł był nieodpowiedni do okoliczności. Liczę, że się na mnie nie obraziłeś?
- Nie - powiedział Vall. Oczy nieco uciekały mu na boki w czasie rozmowy. Jakby unikał krzyżowania spojrzeń z paladynką.
- Przepraszam - powiedział w końcu. - Ja wiem, że trzeba go ukarać. Wiem. - Elf nieco się gubił w tym co chciał przekazać.
- Ta wdowa… ona zasługuje na sprawiedliwość. Tak jak dzieci Baretta. Tyle, że ta sprawiedliwość nie wróci im ojca i męża. Ja pomyślałem tylko… myślałem, że moglibyśmy przerwać to szaleństwo. Zatrzymać gobliny. Myślałem, że to dobry pomysł. Nie… - Vall urwał jakby zapomniał co chce powiedzieć. Spuścił wzrok w ziemię i powiedział jeszcze raz:
- Przepraszam.
- Nie musisz przepraszać, naprawdę. - Verna posłała mu serdeczny uśmiech. - Wiem, że miałeś dobre intencje ale załatwimy tę sprawę inaczej. Ta sprawiedliwość nie zwróci Amelii męża a dzieciom ojca, ale być może w jakiś sposób sprawi, że poczują się lepiej. Że będą wiedzieć, że ta śmierć nie poszła na marne. Nie przejmuj się tym już, i tak szeryf by się na to nie zdecydował, więc chyba nie ma co o tym rozmawiać, prawda? Nie chciałam, żebyś był na mnie zły czy coś, bo bardzo cenię sobie naszą przyjaźń. - Paladynka szturchnęła go lekko łokciem w bok.

Vall uśmiechnął się półgębkiem.
- I tak nie byłbym na ciebie zły. Myślałem, że ty jesteś na mnie zła, za to że tak wypaliłem. W sumie mogłem cię najpierw zapytać. W końcu masz lepsze obeznanie w tym co jest słuszne, a co nie.
- Nie byłam na ciebie zła, tylko nie podobał mi się twój pomysł. To różnica - odpowiedziała szczerze. - Pewne rzeczy nigdy nie będą mi odpowiadały w kwestiach moralnych, ale to też nie znaczy, że jestem jakąś wyrocznią i każdy ma się mnie słuchać. Tak samo, jak nie musisz się mnie pytać o zdanie, najwyżej wszystko przedyskutujemy w naszym gronie i podejmiemy decyzję. Miłe jest to, co powiedziałeś, ale po prostu bądź sobą i wszystko będzie dobrze. - Uśmiechnęła się do niego szeroko. - Zostawmy już to, najważniejsze, że nie ma między nami złej krwi. Z innej beczki: idzie jesień, masz jakiś kącik do nocowania, gdzie będziesz się mógł na dłużej nocami zatrzymać? Jeśli nie, miejsce w piwnicy moich rodziców się znajdzie. Z tego, co pamiętam, to mówiłeś, że było ci tam ciepło i dobrze. I przykro mi, że wciąż nie masz stałego dachu nad głową. - Ostatnie słowa wypowiedziała z pełną powagą.
- To miłe, ale nie chcę, żebyś miała kłopoty. I wiesz… ja cenię sobie niezależność. W tym jest sporo z poszukiwania przygód, tak nie wiedzieć dziś, gdzie nocuje się jutro - elf mrugnął okiem do kobiety.

- Fakt, jest w tym coś ekscytującego, ale najgorzej, jak nie znajdzie się odpowiedniego miejsca i potem przez całą noc marznie - odparła z uśmiechem. - Ale wiem, że ty potrafisz sobie dać radę. W każdym razie moja propozycja jest aktualna, gdybyś potrzebował miejsca do spania a tym, że będę miała kłopoty się nie przejmuj. Nawet, jak z ojcem drzemy koty i chce mnie wysłać na drugi koniec Varisii, to matka i tak zawsze go dobrucha. Tak więc jestem całkowicie kryta. - Zaśmiała się.
- Wiesz… wpadnę na pewno, na noc lub dwie. Ale nie namówisz mnie, żebym u ciebie przezimował. W sumie mogłabyś poprosić, żeby okienka do piwnicy nie zamykali w tym tygodniu. Ciekawe czy jeszcze się mieszczę - elf spojrzał w górę jakby się zastanawiając. Teraz gdy temat zwalniania goblińskich więźniów poszedł w niepamięć już nic nie hamowało go przed patrzeniem wprost w oczy Aasimarki. Uśmiechał się szczerze.

- Sama dopilnuję, żeby nie były zamknięte - powiedziała do niego i zmierzyła teatralnie wzrokiem. - Jak na moje nie przytyłeś za bardzo. Zmieścisz się. Chyba nawet w piwnicy ciągle jest twój dobrze zamaskowany przeze mnie "kącik". Rodzice tam nie schodzą, a gosposia rzadko sprząta to gratowisko, więc nie sądzę, by coś się zmieniło.
- Wpadnę jutro wieczorem jak tak - Vall mrugnął. Naprawdę cieszył się, że z sytuacji z goblinami nie wynikło nic poważnego. No… poza kilkoma zabitymi ludźmi.
- Jeśli będziesz mieć chwilę, to zejdź pogadać.
- Oczywiście, że zejdę. Mam parę nowych książek, które już przeczytałam, a które mogą cię zainteresować. Przynajmniej będziesz miał co robić w długie, jesienne wieczory. - Uśmiechnęła się do niego ciepło. - Teraz idę do domu, odpocznę trochę i zobaczę, co tam się dzieje. Mam nadzieję, że nie trafię na ojca. - Przewróciła oczyma. - Trzymaj się i nie wpakuj w jakieś kłopoty, Vall. Do zobaczenia jutro u Ameiko.

Vall skłonił się zamaszyście wywijając ręką, tak jak zwykł udawać arystokratyczne rytuały pożegnań.


Niestety, nie miała tyle szczęścia i po wejściu do domu zastała ojca w salonie. Czytał jakieś rozłożone na stole dokumenty i spojrzał na nią spod krzaczastych brwi. Verna obdarowała go jedynie krótkim spojrzeniem i już miała iść na piętro, gdy pan domu odezwał się.
- Nie przyjdziesz nawet przywitać się z ojcem, córko? - Zapytał. - Nie widzieliśmy się od jakiegoś czasu, choć oboje wciąż tutaj mieszkamy.

Znała ten ton. Podszyty cynizmem, władczością i cwaniactwem. Cofnęła się do wejścia do salonu.
- Dzień dobry - rzuciła, nie kryjąc chłodu w słowach. - Jestem zmęczona, idę trochę odpocząć do siebie.

- Na pewno nie na tyle zmęczona, by nie zamienić ze mną paru słów. Usiądź. - Wskazał jej krzesło na skraju stołu.
- Naprawdę nie...
- Usiądź - mruknął Tytus, tym razem tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Nalegam. Nie zajmę ci wiele czasu.

Verna nie miała ochoty na kolejną kłótnię, więc po prostu usiadła przy stole.
- O czym chcesz porozmawiać?
- Słyszałem, że zaangażowałaś się w sprawę tych goblinów, które zaatakowały miasteczko.
- Dlaczego o to pytasz? Masz na ten temat jakieś nowe informacje?
- Informacje? - Ojciec uśmiechnął się półgębkiem. - Nie. Ale cieszę się, że się tym zajęłaś. To zawsze kilka punktów więcej do wizerunku Scarnettich, zwłaszcza, że po porażce z Deverin nie zamierzam się poddać i wystartuję w kolejnych wyborach. Oprócz tego ten półgłówek Hemlock i tak sam do niczego nie dojdzie, więc dobrze, że taka błyskotliwa i inteligentna osoba jak ty jest w to zamieszana.

Komplementy ojca zupełnie jej nie obchodziły. Wiedziała, że robi to na pokaz. On chyba też wiedział, że się na to nie nabierze.
- Robię to dla siebie, a nie dla ciebie, żeby była jasność. - Skrzyżowała z nim spojrzenie. - A szeryf Hemlock nie jest półgłówkiem. Wręcz przeciwnie, dzisiaj wyjechał do Magnimaru po posiłki, gdyż wpadł na nowe tropy.
- Wiem, Verno, wiem.... Myślisz, że cokolwiek w tym smutnym miasteczku dzieje się bez mojej wiedzy? Jesteśmy Scarnetti, Sandpoint to my - rzucił z wyraźną pewnością w głosie.
- Dlatego właśnie nikt cię tutaj nie lubi.

Tytus zaśmiał się, jakby opowiedziała dobry żart.
- I naprawdę uważasz, że spędza mi to sen z powiek? - Spojrzał na nią z wciąż przyklejonym do ust uśmiechem. - W życiu nie liczy się to, czy ktoś cię lubi, czy nie, tylko w jaki sposób może ci się przydać. A w Sandpoint nie brakuje pożytecznych idiotów.
- Jeśli tylko to chciałeś mi powiedzieć, to...
- Nie - przerwał jej. - Nie tylko. Widziałem, że znów kręcisz się w towarzystwie tego młodego Valdemara... Mam nadzieję, że nie będzie z tego żadnych miłostek czy innych erotycznych przygód...
- Ojcze, jesteś bezwstydny! - warknęła.
- Może i jestem, ale nie pozwolę, żeby Valdemarowie wymieszali krew ze Scarnettimi - odparł zupełnie bezemocjonalnie Tytus.
- Argaen jest tylko moim przyjacielem - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- I tak ma pozostać - mruknął Tytus. - Bo są sprawy, w których nawet twoja matka nie uchroni cię przed moim gniewem.

Verna skrzywiła się, rzuciła mu nienawistne spojrzenie, wstała i bez słowa wyszła z salonu. W kilku szybkich susach znalazła się na piętrze i zamknęła w swoim pokoju. Miała ochotę wrzeszczeć. Wrzeszczeć, zła sama na siebie, że wcześniej powstrzymała się, by dać temu bufonowi w gębę. Jeśli myślał, że przestraszyła się tej groźby, to grubo się mylił.

Dopiero po kwadransie uspokoiła się na tyle, by zrzucić z siebie pancerz, przebrać się w zwykłe ciuchy i skupić umysł na niedoczytanej jeszcze książce. Z pokoju wyszła tylko po kolację zrobioną przez Adele, wzięła kąpiel i dość wcześnie położyła się spać. Żałowała, że Vall nie spędzi dzisiejszej nocy w piwnicy, gdyż z chęcią zakradłaby się do niego i opowiedziała mu o rozmowie z ojcem i spędziła czas w miłym towarzystwie.


Następnego dnia zjadła szybko śniadanie w domu, po czym jak zawsze ostatnio udała się do “Rdzawego Smoka” żeby spotkać z kompanami. Tym razem atmosfera w gospodzie była jakaś taka zbyt spokojna a gdy podeszła do nich niziołka, która pracowała w tym miejscu, wszystko powoli zaczynało się wyjaśniać. Ameiko zniknęła i nie pojawiła się do tej pory, co było podejrzane. Przeszli z kelnerką do pokoju kobiety i wysłuchali tłumaczenia listu, który zostawił bardce jej brat.

Verna zmarszczyła brawi. Jeśli Lonjiku naprawdę pomagał goblinom, trzeba było go aresztować i przesłuchać. Nie wszystko mogło być jednak w tym wszystkim tak klarowne, bo Tsuto za ojcem nie przepadał i mógł chcieć pomówieniami zemścić się na nim i raz na zawsze pozbyć się go ze swojego życia.

- Albo Tsuto wykorzystał sytuację z goblinami, żeby wrobić ojca i pozbyć się go z życia swojego i siostry, albo Lonjiku rzeczywiście współpracuje z zielonymi. Kto wie, być może zmiarkował się, że wkrótce może to wypłynąć i dlatego chciał uciec do Magnimaru. Nie ma co jednak teraz gdybać, chodźmy do huty i spróbujmy znaleźć Ameiko i jej brata.
 
Bellatrix jest offline  
Stary 16-04-2022, 01:29   #92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mharcis z uwagą zapoznał się z treścią listu. Fakt, że Ameiko nie pojawiała się w gospodzie wydawał mu się na tyle znaczący, że doskonale rozumiał Bethanę. Dodatkowo fakt, że mogło to mieć coś wspólnego z goblinami, podnosił wagę wydarzenia. Faktycznie trzeba było to sprawdzić.

Słuchając jeszcze rozważań towarzyszy, zaczął zbierać się do wyjścia. Możliwe, że część z nich miała rację, a możliwe że nie mieli jej wcale. Według strażnika mieli za mało informacji, żeby cokolwiek zakładać.

-Rownie dobrze może to w ogóle nie być jej brat tylko sposób, żeby wyciągnąć ją ze Smoka. Nie ma co gdybać. Chodźmy to sprawdzić.

 
shewa92 jest offline  
Stary 16-04-2022, 09:47   #93
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Zostawiliście za sobą "Rdzawego Smoka" i ruszyliście za Vallem do huty. Elf prowadził skrótem między domami, przez co zaoszczędziliście dobrych kilka minut. Gdy dotarliście na miejsce, nad Sandpoint zdążyły skłębić się ciężkie, grafitowe chmury - było pewne, że za chwilę będzie padać.


Huta znajdowała się w zachodniej części miasta, tuż przy klifie, na który wychodziły okna dłuższej ze ścian. Budynek będący połączeniem metalu i kamienia był zaledwie parterowy, ale i tak należał do największych w mieście. Miał także mnóstwo okien, szczególnie od strony morza i tam, gdzie znajdowała się galeria wystawowa, na którą zwykle wykładano szklane dzieła sztuki. Wszystkie okna zostały niestety od środka zasłonięte, wszędzie też panowała cisza, niezbyt pasująca do wyobrażeń o pracującej na pełnych obrotach hucie. Zwłaszcza, że dwa duże kominy wciąż wyrzucały na zewnątrz warkocze ciemnego dymu.

Znaleźliście trzy pary drzwi - dwie od strony miasta, w tym te do galerii oraz jedne od morza, tuż przed wijącymi się w dół klifu schodami. Wszystkie zamknięte tak samo szczelnie jak zasłonięte zostały okna. Przez szpary w tych od strony miasta dało się zobaczyć jedynie panujący w środku bezruch choć skupiając się, można było usłyszeć stłumione, jednostajne dudnienie dochodzące ze środka, co w połączeniu z dymem wydobywającym się z kominów oznaczało, że oba piece huty pracowały. Dziwne, gdyż dziś był Dzień Ognia, normalny dzień pracujący i wszystkie drzwi powinny być otwarte dla potencjalnych klientów.

Kręcąc się przy hucie zaczęliście zwracać uwagę przechodniów, którzy dziwnie wam się przyglądali. W końcu z jednego z domów znajdujących się po drugiej stronie huty wyszła starsza, acz dziarska kobiecina i podeszła do was.
- Co się tak kręcą koło huty? Zgubili co, czy kraść chcą? - Zapytała, przyglądając wam się zmrużonymi oczyma. - Bo jak kraść, to zaraz straż wykrzyczę! A kto wy tak w ogóle? Lokalni, czy przyjezdni?
Wciąż mrużyła, to otwierała szerzej oczy. Mogła mieć jakieś problemy ze wzrokiem.
 
Umbree jest offline  
Stary 16-04-2022, 11:10   #94
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Argaen nie potrafił zgodzić się z Mharcisem. Był pewien, że Ameiko rozpoznałaby pismo swego brata, ale nie zamierzał na ten temat dyskutować. List autentyczny czy fałszywy - to i tak nie miało znaczenia, bowiem musieli iść do huty.

- Faktycznie, krótsza droga - powiedział, gdy przemykali wąskimi uliczkami.

Na szczęście nie sprawdziło się znane powiedzenie o tych, co prostują drogi. No ale raczej trudno by było zabłądzić w Sandpoint.

Huta była zamknięta. Na głucho, co z paru powodów było zdarzeniem co najmniej dziwnym, a wspomnienie o tym, że w środku ktoś musi być, byłoby głoszeniem prawd oczywistych.

- Pewnie mysz by się nie przedostała do środka - stwierdził. Co prawda myszą nie dysponował, ale Vall miał większe możliwości pod tym względem.


Najwyraźniej komuś zdali się nieproszonymi gośćmi, bowiem dopadła ich jakaś babcia, zapewne jedna z tych, co dniami całymi siedzą w oknie i bacznie śledzą, co czynią sąsiedzi. I wiedzą o nich wszystko.

- Straż już tu jest - powiedział wskazując na Mharcisa. - A nas dziwi, że huta jest zamknięta. Chciałem przy okazji kupić jakiś drobiazg dla siostry... No i pewnie będę musiał iść do Haylissa. Szkoda...
- A skoro pani pyta... my miejscowi. Argaen Valdemar - przedstawił się.
 
Kerm jest offline  
Stary 17-04-2022, 12:41   #95
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
— To by musiało być doskonałe fałszerstwo, by zwieść czyjąś siostrę Mharcisie — zwróciła się do strażnika bardka. — Również obcy porywacz umawiający się w rodzinnej hucie brzmi nader zuchwale. Chyba że sprawcy nie chodziło o hutę, a jedynie odpowiednią porę i prowadzącą doń drogę. W każdym razie te elementy słabo do siebie pasują. Co czyni tę wersję mało priorytetową do rozpatrzenia. Na miejscu przypuszczalnie co nieco się wyjaśni.

Vall znał wszystkie uliczki Sandpoint jak własną kieszeń, dzięki czemu poprowadził wszystkich na miejsce najszybszą możliwą drogą. Jednak Sherwynn nie była do końca zadowolona z takiego obrotu spraw. Pójście tą samą drogą, jaką mogła obrać Ameiko pomogłoby jej wykluczyć pewne ewentualności i być może znaleźć potencjalne poszlaki. Ale nie zamierzała spierać się z drużyną, ani obierać tej ścieżki samotnie, bowiem istniała szansa, że dotarłszy na miejsce później, mogłaby zastać drużynę w tarapatach.

Zapewne z powodu rasowego pokrewieństwa i chwili czasu na rozmyślania w trakcie marszu dziewczyna jakoś nie mogła darować sobie pewnych porównań między przewodnikiem, a jej byłym partnerem i kochankiem – Daelenem. Ulicznikowi wprawdzie brakowało intrygującej egzotyki, ujmującego romantyzmu, klasycznego szyku i niesamowitej charyzmy, które absolutnie oczarowały kilka lat młodszą bardkę, za to posiadał łobuzerski i swojski, nieco prostoduszny urok. Nie miał też w sobie za wiele z księcia z bajki, za to wydawał porządnym kompanem i dość twardo stąpającym po ziemi elfem. Co aktualnie odpowiadałyby w większym stopniu bardziej doświadczonej życiowo dziewczynie. O ile oczywiście mitrężyłaby czas na takie głupstwa jak relacje romantyczne. Do których skądinąd, jak twierdziła, że nie miała szczęścia. Wbrew przeświadczeniu wielu, znaczne powodzenie u mężczyzn (nierzadko też kobiet, które niefortunnie dla siebie, nie były w jej guście), nie musiało przekładać się na jakiekolwiek powodzenie w miłości.

Na miejscu szkarłatnowłosej wydało się podejrzane, że budynek wyglądał na zamknięty. Mimo roboczego dnia. Choć piece musiały pracować, biorąc pod uwagę ulatniający się z kominów dym. Co już było wręcz osobliwe.
— Lepiej jeśli spróbujemy załatwić to dyskretnie — rzekła do towarzyszy. — Ktoś chyba jest w środku, ale nie wygląda na to, by to byli pracownicy. Może uda nam się go podejrzeć. A w razie potrzeby – zaskoczyć.
Po jakimś czasie w paradę rozglądającej się wokół huty drużynie weszła jakaś seniorka mieszkająca w okolicy. Po odpowiedzi Argaena bardka wtrąciła dyplomatycznym głosem:
— Tak, jesteśmy tutejsi, łaskawa pani. Ale gratuluję obywatelskiej postawy i czujności! Tylko tak trzymać! W każdym razie my akurat rozglądamy się zwyczajnie, nie czyniąc ani nie imaginując sobie nic niecnego. Czynimy tak, albowiem byliśmy umówieni na spotkanie wewnątrz. Lecz jak widać, zastaliśmy tylko zamknięte odrzwia. Co jest powodem naszego zdumienia i zmieszania. Czy może orientuje się łaskawa pani, z racji zamieszkania w pobliżu, dlaczego wszystkie wejścia są zatrzaśnięte na głucho, mimo roboczego dnia? O czymś nas nie raczono zawczasu i łaskawie powiadomić?
  • Przekonywanie starej baby: niestety, tylko 10 [bez linka, bo mi się zgubił, a podpięcie uniemożliwia błąd bazy danych]
  • Jeśli Vall będzie próbował otwierać drzwi za pomocą thieves' tools, to otrzyma ładunek bardowskiej inspiracji i help [jeśli dozwolone].

 
Alex Tyler jest offline  
Stary 17-04-2022, 17:22   #96
 
Bellatrix's Avatar
 
Reputacja: 1 Bellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputację
Dzięki Vallowi dość szybko znaleźli się przy hucie, która jednak okazała się być zamknięta na cztery spusty a okna pozasłaniano kotarami.
- Podejrzanie to wygląda - rzuciła Verna. - Huta niby pracuje, a wszystko pozamykane. Nie zdziwiłabym się, gdyby Ameiko wpadła w jakieś tarapaty przez tego swojego braciszka. Albo kogoś innego.

Zgodziła się z Sherwynn, że najlepiej będzie sprawę załatwić po cichu.
- Powinniśmy wejść od tyłu, przynajmniej nie będziemy zwracać na siebie uwagi - rzuciła, widząc, jak przechodzący ścieżką ludzie przyglądają im się z zaciekawieniem. - I nie rozdzielać się, bo nie wiemy, co możemy zastać w środku.

No a potem pojawiła się stara babinka, która wyglądała na taką, co lubi podglądać, co się w okolicy dzieje choć wzrok już miała chyba niezbyt dobry. Argaen i Sherwynn zadali stosowne pytania, a paladynka dorzuciła też dwa od siebie.
- A może jakimś cudem widziała pani tu w okolicy młodą kobietę, egzotyczną z urody. Ameiko Kaijitsu, córkę właściciela huty? Ktoś może wchodził, albo wychodził niedawno?

Rozejrzała się jeszcze raz. Ciągnęło ją na tyły huty, żeby Vall z Sherwynn mogli zająć się zamkiem i by mogli w końcu wejść do środka. Nie wiedzieli, co z Ameiko, a w tej sytuacji mogła liczyć się każda chwila.
 
Bellatrix jest offline  
Stary 18-04-2022, 09:54   #97
 
Nostromo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nostromo nie jest za bardzo znany
Gdy znaleźli się już przy hucie szkła przyplątała się wścibska babuleńka. Cade nie miał nigdy nerwów do takich osób, dlatego ucieszył się, gdy Sherwynn sprzedała jej gładką gadkę, dzięki czemu sam nie musiał z nią gadać. Pytanie tylko czy staruszka ją "kupi". Drzwi były zamknięte na głucho i wyglądało na to, że będą musieli się włamywać. Lepiej żeby nikt tego nie widział. Świadkowie nie byli potrzebni.

-Zgadzam się, że wejście od tyłu budynku jest najrozsądniejsze. Najmniejsza szansa, że będzie obserwowane. Może uda nam się zaskoczyć porywacza, jeśli doszło do porwania. W razie czego oferuję przeprowadzić zwiad kiedy już Vall i Shewrynn uporają się z zamkiem.

Możliwości rozwoju sytuacji było dużo, więc niziołek postanowił nie myśleć za bardzo naprzód. Co ma być to będzie.
 
Nostromo jest offline  
Stary 19-04-2022, 08:18   #98
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację

Vall był miłym i pogodnym elfem. Nieco strachliwym. Jak większość uliczników był też cwaniakiem. Jednak w sytuacji zagrożenia zmieniał się zupełnie. Prowadził ich w milczeniu wąskimi uliczkami. Przeczuwał, że nadchodziło coś niebezpiecznego. Sytuacja w której jeden z prominentnych mieszkańców miasta postanawia je opuścić i okazuje się powiązany z atakami temu miastu bezpośrednio zagrażającymi z pewnością była niebezpieczna. Gdzieś we wnętrzu Valla coś krzyczało ze złości. W końcu to było jego miasto. Jak ktokolwiek śmiał zagrozić jego miastu.

Gdy tylko wyszli spomiędzy budynków i ujrzeli plac przeładunkowy przed hutą elf już wiedział, że coś jest nie tak. W hucie pracowało piece. Najwyraźniej na pełnych obrotach. Nie wiedział dokładnie jak działają piece hutnicze, ale kojarzył, że się ich nie wygasza. Zdarzyło mu się już kiedyś włamywać do huty. Nawet zimą było tam ciepło. Ale dym z kominów wyraźnie różnił się w dni gdy ogień był podtrzymywany od dni, gdy huta pracowała na pełnych obrotach. Dziś był ciemny i gęsty, więc huta w teorii pracowała. Jednak na placu przeładunkowym nikogo nie było. Okna zostały zasłonięte, a drzwi zamknięte.

- Szukaj Fred, musimy wejść do środka.

Łasica zeskoczyła po szerokim rękawie elfa i zaczęła biec przy fundamentach budynku. Huta jednak nie miała żadnych uchylonych piwnicznych okienek, czy innych szpar. Vall chodził od drzwi do drzwi. Przy kolejnych pochylał się i niby sznurował buty. Po chwili zorientował się, że w zasadzie ma ze sobą zawodowych strażników miejskich i znowu zdradza swoje sztuczki. W każdym razie podsuwał pod każde z drzwi lusterko, żeby sprawdzić czy ktoś jest po drugiej stronie.

Łasica niczego nie znalazła. Za to do grupy przybyła ciekawska staruszka. Zadając szereg pytań. Elf był wdzięczny, że szlachta przyjęła na siebie rozmowę. Sam wycofał się chyłkiem gdy tylko Verna wysunęła się do przodu obok Argaen i dołączyła do rozmowy.

Wybrał drzwi z tyłu. Nie widoczne od ulicy. Przyklęknął na jedno kolano i podciągnął swój rozległy rękaw. Teraz wszyscy mogli zobaczyć, że poza pochwą sztyletu przypiętą do przedramienia miał tam również szereg innych przedmiotów. Między innymi małe lusterko, którym się posługiwał chwilę temu. I różne dziwne narzędzia, jakie Mharcis i Cade wiele razy musieli widzieć przy okazji zatrzymywania włamywaczy.

Sięgnął po dwa druty długości palców. Jeden wpychał równomiernie do przodu. Drugim wykonywał delikatne ruchy w dół i w górę. Sherwyn stanęła obok elfa i fachowym okiem oceniła jego pracę. Nie spodziewał się, że artystka ze szlacheckimi korzeniami będzie mieć jakieś wartościowe rady w temacie, tym bardziej go to zaskoczyło. W zasadzie tylko dzięki jej radom udało mu się sforsować zamek.

Pierwszy wynik: 10 (4+6)
Drugi: 25 (19+6)Zostawię sobie na chwilę tę inspirację jak tak.



Drzwi ustąpiły, a elf powoli je uchylił. Głową wskazał Fredowi, żeby ten wbiegł do środka.

Cade wysforował się na czoło, jako zaprawiony zwiadowca. Vall w tym czasie wypowiedział słowa i okrył się niewidzialną zbroją. Sprawdził broń. Wszystko było zbyt niepokojące, żeby wejść do środka bez przygotowania.

Mage Armor na siebie



Gdy niziołek zniknął za drzwiami pojawili się Verna i Argaen, którzy wzięli na siebie konfrontację z ciekawską kobietą. Vall krytycznie spojrzał na Mharcisa i Vernę z ich pancerzami.
- Trzymajcie się z tyłu. Ale nie za daleko. Pomogę Cadowi się rozejrzeć.

I ruszyli tak, z pomieszczenia do pomieszczenia. Zwracając uwagę na każdy krok. Najpierw łasica, później niziołek. Za nimi Vall. Gdy pomieszczenie było puste to elf dawał znak, dla reszty ekipy, a sam ruszał dalej za czołem pochodu. Miecz dawno mu nie ciążył tak jak w tym momencie, ale nie pozwoliłby sobie na bycie kompletnie bezbronnym w obliczu potencjalnego zagrożenia.

“Gdzie strażnik miejski nauczył się tak skradać?” - myśli kotłowały się w głowie ulicznika obserwującego poczynania towarzysza.


3+6 + bardic inspiration(d6) 5 = 14



 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 21-04-2022 o 01:50.
Mi Raaz jest offline  
Stary 20-04-2022, 22:29   #99
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację


- Chyba się nie zrozumieliśmy. Chodziło mi tylko i wyłącznie o to, że te domysły, są oparte chyba w większości na sprzeczce między ojcem, a córką. Nie podzielam przekonania, że to Lonjiku stoi za tym wszystkim bo nie mam ku temu wystarczających dowodów. Staram się zachować otwarty umysł i wolę pójść to sprawdzić i na razie wstrzymać się z sądami. Tego uczył mnie ojciec, a uważam go za mądrego człowieka. - strażnik wyjaśnił bardce swój tok myślenia - Fałszerstwo też jest możliwe, podobnie jak fakt, że brat został zmuszony do napisania listu. Chociaż obie te wersje też nie wydają mi się prawdopodobne.

***

Pod przewodnictwem Valla, dosyć szybko dotarli na miejce. Fakt, że huta wydawała się być zamknięta wydawał się mocno podejrzany, więc rzeczywiście coś mogło być na rzeczy.

Nie zdążył odpowiedzieć na pytanie babuleńki bo ubiegł go Argaen. Poczekał więc aż towarzysze wyczerpią swoje pytania i poprosił kobietę, by wróciła do domu i przez jakiś czas nie zbliżała się do huty.

-Dobrze. Wchodźmy tyłem. Przygotujcie broń. - Mharcis sam sięgnął po włócznię i tarczę.

 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 20-04-2022 o 22:56.
shewa92 jest offline  
Stary 21-04-2022, 08:56   #100
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Vall z pomocą Sherwynn uporał się z zamkiem i wejście do huty stanęły otworem. Od razu buchnęło w was nieprzyjemne, nagrzane powietrze kontrastujące z tym jesiennym na zewnątrz, ale nie było innego wyjścia, jak wejść do środka. Najpierw w półmroku szerokiego na dwie osoby korytarza zniknął Fred a za nim Cade. Verna i Argaen nie musieli nawet zbytnio uważać, by nie narobić hałasu, gdyż wnętrze huty wypełniał jednostajny hałas pracujących pieców, zagłuszający nawet wasze myśli. Krótki zwiad łasicy i niziołka pozwolił stwierdzić, że korytarz skręcający w lewo po kilkunastu krokach jest pusty i kończy się kilkadziesiąt metrów dalej. Na wszystkich ścianach znajdowały się drzwi albo podwójne wrota, a że najbliższe mieliście od razu przy tylnym wejściu, to i je postanowiliście w pierwszej kolejności sprawdzić.

Cade nacisnął klamkę i drzwi otworzyły się, a wy szybko, z bronią w gotowości przemknęliście do środka. Pierwsze, co rzuciło wam się w oczy, to kilka małych, pracujących pieców wzdłuż południowo-wschodniej ściany tego pomieszczenia, a mniej więcej pośrodku znajdował się największy z nich, wyrzucający z siebie niebieskie, najpewniej alchemiczne płomienie. Dudnił najgłośniej i zagłuszał wszystko wokół. W izbie stały marmurowe stoły, używane do obróbki surowego szkła a obok nich drewniane, zawalone różnymi narzędziami. To właśnie przy nich dostrzegliście nieproszonych gości - sześciu wyraźnie znudzonych goblinów w prostych skórzniach i z psiakociachaczami ułożonymi na stołach. Dwóch prowadziło ze sobą jakąś kłótnię, ale przez hałas pieca Cade nie był w stanie usłyszeć, o co dokładnie chodziło, a pozostali albo dłubali w nosach, albo wąchali się wzajemnie pod pachami, chcąc sprawdzić chyba, który z nich śmierdzi bardziej.

Makabryczne efekty ich "zabaw" ujrzeliście na podłodze przy piecach. Leżały tam zwłoki ośmiu mężczyzn, prawdopodobnie pracowników huty, z którymi zieloni nie obeszli się łagodnie - większość ciał była rozczłonkowana, na część z nich wylano stopione szkło, przez co szczątki wyglądały jakby eksperymentował na nich jakiś szalony alchemik. Podobnie potraktowano okaleczonego, zastygłego w szkle człowieka we wnęce nieopodal, którego od razu rozpoznaliście. To był Lonjiku. Jego poharatana, zakrwawiona twarz zastygła w paskudnym, pośmiertnym grymasie a lewa ręka oraz prawa stopa były odcięte i leżały obok tego makabrycznego posągu, w który zamieniły go gobliny. Lub ktoś inny.

Zieloni jednak nie zwracali uwagi na otoczenie i nawet nie usłyszeli waszego pojawienia się w pomieszczeniu. Wszystko dzięki jednostajnemu, głośnemu dudnieniu głównego pieca.
 
Umbree jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172