Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-03-2023, 22:14   #31
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Quezane była niezdrowo narcystyczna, ale, nieco paradoksalnie, nie kochała się w świetle reflektorów i uwadze publiczności. Oczywiście ani trochę nie wątpiła w to, że jej osoba była wybitna i godna podziwu, ale o wiele bardziej preferowała rolę podstępnej szarej eminencji. Dlatego gdy tylko światło zgasło i zgarnęła swoją nagrodę, ruszyła pospiesznie by odhaczyć z listy kolejną. Jej tempo było zadowalające i nie zamierzała go zmniejszać.

Opuszczając amfiteatr zobaczyła grupkę postaci odgrywających fikcyjne postacie i rzucającą kościami. „Pryszczaci czarodzieje zrobią dosłownie wszystko, byle tylko uniknąć bezpośredniego kontaktu z rzeczywistością” skomentowała w myślach z typowym dla siebie sarkazmem.


Natrafiwszy na roślinę, która niewątpliwie była opisana we wskazówce, złotoskóra od razu przeszła do wykonywania zadania. W Feywild widziała o wiele bardziej egzotyczne przykłady flory, niż ten krzak, toteż nie była w najmniejszym stopniu zrażona ni zaskoczona jego widokiem. Po prostu wsunęła smukłą dłoń pomiędzy liście i go „pogłaskała”. Kiedy wkrótce potem w swej ręce ujrzała maskotkę w kształcie popękanego posągu wypełnionego czerwoną, pluszową masą przewróciła energicznie błyszczącymi aurum oczyma. „Idealna nagroda dla moich przygłupich, zdziecinniałych towarzyszy. Ale kiedy otrzymam coś użytecznego?” co pomyślawszy nonszalancko cisnęła maskotkę na dno swej torebki.


Na samym końcu długie nogi zaprowadziły Quezane do Galerii Sztuki Studentów i Absolwentów. Miejsca gdzie miało dojść do rozwiązania ostatniej zagadki. Eladrinka lata szybko zauważyła, że reszta jej roztrzepanej drużyny również się tam zjawiła. Nie poświęciła im jednak uwagi, skupiając się na zgromadzonych obrazach i poszukiwaniu odpowiedzi prowadzącej do ostatniej nagrody. Jeśli chodzi o te pierwsze, to sztuka nigdy nie była wielką pasją Lairequende. No chyba, że sztuka zwodzenia i manipulacji. Ale to była zupełnie inna para ciżm. Pewnie dlatego nigdy nawet nie zastanawiała się nad dołączeniem do Kolegium Prismari, które pełne było przedstawicieli jej rodzaju.

O ile instrukcja ze wskazówki wydawała się banalna, to gorzej było ze znalezieniem dla niej punktu odniesienia pośród setek eksponatów. W tym aspekcie szczęście akurat uśmiechnęło się do Percivala, który zdołał natrafić na odpowiednie miejsce, zanim uczyniła to sama Quezane. „Nie, tylko nie ten jąkała!” obruszyła się dziewczyna, będąc ledwie dwa kroki za nim. Gdy de Sartre skończył odbierać nagrodę, nie czekając ani chwili dłużej, wepchnęła się bezceremonialnie zaraz po nim i pociągnęła niecierpliwie dźwignię zgarniając szybko ostatnią z nagród. Przypinkę z symbolem Silverquill. „Znowu nic szczególnego, choć ta akurat nawet mi się podoba”.
— Ha! Pierwsza! — skomentowała z samozadowoleniem, wyciągając ostatnią nagrodę triumfalnie w górę.

Kiedy grupa wymieniała się informacjami o miejscach, gdzie można odebrać nagrody, eladrinka lata stała stukając z irytacją obcasem o posadzkę.
— Dziękuję wam za tę garść bezcennych informacji. Ale ja mam już wszystkie — wytłumaczyła z sardonicznym westchnieniem, odwracając z zażenowania wzrok.
Kiedy nieco później dziewczyna opuszczała Galerię doszło akurat do feralnego wydarzenia z mimikiem. Właściwie to z przyjemnością popatrzyłaby biernie jak para gamoniowatych elfów radzi sobie z agresywną skrzynią. Ale gdy jej drużyna nader ochoczo rzuciła się do natarcia, Lairequende poczuła potrzebę by kolejny raz wykazać swoją niepodważalną wyższość nad resztą przydzielonej jej grupy. Momentalnie zanuciła szeptem w kierunku potworności przesyconą magią nieharmonijną melodię, którą usłyszeć mogła tylko ona. „Bez efektu, choć powinna zostać zdjęta straszliwym bólem?!” zdziwiła się szczerze. Wyglądało na to, że potwór był równie głuchy na słowa eladrinki, co jej własna drużyna.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 04-03-2023 o 22:21.
Alex Tyler jest offline  
Stary 07-03-2023, 21:22   #32
 
Shartan's Avatar
 
Reputacja: 1 Shartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumny
Zaczął uważnie oglądać ostatnią z nagród po czym usłyszał eldriankę, która oznajmiła wszystkim, że jest pierwsza.

Zareagował niemal natychmiast po tym jak zobaczył, że jakaś skrzynia zaatakowała elfa i rzucił w nią zaklęciem. Niestety chybił, a jego kolejne zaklęcia również okazały się nieskuteczne. Miał po prostu dziś czarną serię w rzucaniu zaklęć. Zaczęło go, to lekko frustrować, ale takie rzeczy się zdarzały. Szczęśliwie jego towarzysze z grupy okazali się bardziej skuteczni, choć parę ich zaklęć też chybiło.

Kiedy tylko skończyła się walka podszedł do leżącego elfa,
- Stwór nie stanowi już problemu. Zobaczmy co z tobą.
Przyjrzał się rannemu i stwierdził, że ma złamanie otwarte lewej nogi. Położył na nie ręce, a po chwili fala uzdrawiającej energii przeszłą niego lecząc elfa.
- Powinno być już w porządku.
Pierwszy dzień w Strixhaven był pełen wrażeń i jeszcze się nie skończył. Choć ten incydent z mimikiem uświadomił Donovanowi, że uczelnia może nie być tak bezpieczna jak z początku mu się wydawało.

Śmiano się z osób, które nosiły zbroje, a w takich sytuacjach mogło się, to okazać pomocne. Niby mimik nikogo z nich nie trafił, ale to już była kwestia szczęścia. Uznał, że na razie nie ma się co dłużej na tym zastanawiać
 

Ostatnio edytowane przez Shartan : 10-03-2023 o 11:41.
Shartan jest offline  
Stary 08-03-2023, 18:38   #33
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Ror zadowolona, że nie musi iść sama i Tig wybrał ścieżkę właśnie tę, którą ona zaproponowała, szła przed siebie i z chęcią prowadząc rozmowę z chłopakiem, przy okazji podziwiając wielkie księgozbiory. Takich ilości nie miała okazji nigdy widzieć w całym swoim życiu, a co dopiero za jednym razem i to w jednym miejscu. Widziała tu wielkie pole do popisu. Jest co czytać i jest w czym wybierać. Próbowała zapamiętać położenie co cjekawszych egzemplarzy, które rzuciły się w jej oczy.

Nie czekając bardzo długo, w końcu w zasięgu wzorku dostrzegli zieleń, która była ich celem. Na szczęście na miejscu był już Percival, który trzymał coś pluszowego. Dzięki jego obecności i radzie nie musieli zgadywać co trzeba tutaj robić, więc bez problemu zarówno ona jak i Tig otrzymali swoje pluszowe misie, jak mocno różniące się wszystkie od siebie. Ciekawe co to oznaczało. Maskotka była przyznawana losowo, a może coś oznaczała i odpowiadała jakieś części charakteru? Niezależnie co też miałoby to znaczyć, czarny stworek bardzo spodobał się goblince i ta jako jedyna ułożyła sobie go na ramieniu, zamiast chować go do plecaka jak reszta.

Vrorbeenqea spotkała się z całością swojej początkowej grupy w Galerii i jak się okazało było to właściwe miejsce do poszukiwań. Ror zamaist skupić się na szukaniu rozwiązania, podziwiała obrazy. Ze sztuką nie miała wiele styczności, więc jej oczy wręcz chłonęły malunki i inne dzieła widoczne w tej sali. Tak się zatraciła aż do momentu, w którym to Percy dał znać, że znalazł rozwiązanie zadania. W tym momencie była na siebie nieco zła, że w zasadzie nie pomagała przy tym, a w leniła się. To było do niej nie podobne. Teoretycznie jak niepodobna była jej obecność w takim miejscu.

Po nagrodę nie pchała się, bo wiedziała że starczy dla wszystkich. Tym bardziej była zdziwiona reakcją jedynej dziewczyny poza nią. Wyścig? Tylko w jakim celu. Chyba nie taki był zamiar tego całego przedsięwzięcia. Nie myśląc dłużej o tym, sięgnęła po swoją część nagrody, która przypięła do swojego ubrania.

Tak jak przewidziała, w tym miejscu mogli wymienić się informacjami i dzięki temu nie będzie musiała tracić czasu na błędne rozwiązywanie zagadek. Chociaż to o czym myślała pokryło się z tym co trzeba zrobić i co najgorsze, będzie musiała wystąpić przed publicznością. Wcześniej nie była zmuszana do takich rzeczy. Ba. Nawet nie znała zbyt wielu ludzi przed którymi można byłoby coś odegrać, a tutaj znalazła się w takiej sytuacji. Jeszcze pytanie co ona będzie mogła odegrać? Złota dziewczyna coś wyrecytowała, więc może i goblinka tak zrobi? W końcu przeczytała wiele książek, w tym poezję, więc coś napewno zapisało się w jej pamięci.

Jej rozmyślenia nad tym co wybrać i powiedzieć, gdy już dojdzie do sceny przerwał krzyk. Dwójka elfów miała spotkanie z bardzo dziwna skrzynią. Vrorbeenqea na jej widok natychmiastowo chciała do niej podejść, lecz musiała zaniechać swoich planów. Wszyscy bez wyjątku z niewiadomych dla niej przyczyn zaczęli atakować to jakże, według Ror, przesłodkie stworzenie. Atakować nie chciała, bo nie widziała w tym sensu, podejść też nie mogła, bo groziło to, że oberwie i też ona. Działając dosyć szybko rzuciła w zębatego stworka zabraną z kafeterii kanapką mając nadzieję, że to je w jakimś stopniu zaabsorbuje, a co zarazem sprawi, że inni przestaną ją atakować.

Ku zdziwieniu młodej apdeptki, skrzynka która na pierwszy rzut oka wydawała się mimikiem, nie ruszyła pożywienia, które zostało jej rzucone, co zresztą chyba pozostało niezauważone przez niekogo, którzy byli zajęci atakowaniem. Żeby móc się skupić, dziewczyna cofnęła się i ukryła, aby nikt jej nie przeszkadzał, jednocześnie próbując odsłonić prawdziwe oblicze... tego czegoś, co przed nimi było. Zdecydowanie nie był to mimik, a coś innego. Po przeanalizowaniu tego co ma przed sobą, mogła stwierdzić że jest to nic innego jak konstrukt. Tak. A to oznacza jedno. Musi tu być ktoś, kto za to odpowiada, a nie jakiś zwykły przypadek. Z drugiej strony widać, że ktoś musi się jedynie głupio bawić, bo żaden z ciosów zębatej skrzyni nie dosięgnął celu. Goblinka już miała mówić o tym co odkryła, jednak spóźniła się. Ostatnie ciosy padły na ożywiony mebel, gdy to się rozpadło. No cóż. Teraz przynajmniej nie było jej tego szkoda, bo nawet nie było to nic żywego.

Donovan natychmiastowo udał się do rannego elfa, aby mu pomoc. Ror natychmiast nieśmiało podeszła do grupki osób, która przed chwila raz za razem wymierzała różnego rodzaju magiczne ataki w niedawno poznane stworzenie.

- Aż dziwne, że nikt z was - Tutaj spojrzała szczególnie w kierunku Quezane robiąc znaczącą pauzę i kończąc po momencie zdanie - nie zorientował się, że to nie mimik, a konstrukt. Ciekawe, gdzie jest jego właściciel. - Po czym zaczęła się rozglądać w celu namierzenia dowcipnisia.
 

Ostatnio edytowane przez Elenorsar : 12-03-2023 o 18:01. Powód: Usunięcie reakcji na sytuację, która była zmieniona.
Elenorsar jest offline  
Stary 09-03-2023, 15:08   #34
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Młody aasimar nie śpieszył się, chłonąc widoki i prowadząc przy tym w dodatku ciekawą konwersację. Dość szybko dogonili Percego, którego widok wywołał u Tiga krzywy uśmiech.

~ Czy to coś ma dwa odbyty? ~ spytał sam siebie, ale szybko zidentyfikował pluszaka jako maskotkę Witherbloom. Rodzina coś o nich wspominała, ale lekkoduchy młodzieniec jak zwykle nie zapamiętał wiele.

Po krótkiej rozmowie ruszył za przykładem Ror i sam odebrał swoją maskotkę. Była śliczna. Położył ją na swoim ramieniu, a matematyczna pantera owinęła się wokół szyi Tiga, dodając mu animuszu. Nie żeby się czegokolwiek obawiał. Wyjął z torby butelkę tuszu i przejrzał się w denku pojemnika. Musiał przyznać że odrobina błękitu i zieleni ładnie dopełniała złoto jego włosów.


***
Reszta dnia nie była specjalnie ekscytująca. Ot, Tig zaliczał po kolei odkryte przez resztę drużyny punkty na "mapie", zbierając kolejne nagrody. Gdy dotarł do sceny stanął na jej środku i zamiast silić się na wzniosłe poematy, czy pokazy sztuk pięknych, lub mistycznych postanowił... opowiedzieć kawał. A raczej kilka. Najgorszych sucharów jakie znał.

- Wampiry to kiepscy komicy ponieważ ich poczucie humoru... ssie. -

- Jak nazywasz żołnierza który przeżył spotkanie z gazem musztardowym i gazem pieprzowym? "Zaprawionym" wojownikiem. -

- Jak nazwiesz tysiąc letnie fae? Milleni"elf"em.

Trwało to kilkanaście sekund, a każdy kolejny żart był gorszy od poprzedniego. Na sam koniec Tig wykonał dworski ukłon i zszedł ze sceny, wpychając latarnię do magicznego plecaka.

***

Dopiero krótka potyczka z mimikiem wyrwała Tiga z marazmu. Bohatersko wykazał się swoją umiejętnością opowiadania żartów (mimik się nie poznał) i przyzwał nekrotyczne moce mające na celu wyssanie z niego życia (tutaj mu się udało). Gdy było po wszystkim kopnął skrzynkę i obrócił się do Ror.

- Masz okazję na odrobinę legalnej dewastacji mienia i z niej nie korzystasz? Czego by nas tutaj nie nauczyli, takie niekontrolowane sytuacje to jedyna szansa by w pełni "poeksperymentować". Mam czwórkę starszego rodzeństwa które przeszło, albo kończy Strixhaven, jak nas wpakują w tryby tego przybytku wiedzy to wszyscy będziemy tacy sami. - powiedział Tig rozciągając się przy tym i spojrzał na rannego elfa. Na szczęście Donovan wziął na swoje barki zadanie leczenia szpiczastouchego.

Aasimar westchnął i oparł się o ścianę, zastanawiając się jak sytuacja potoczy się dalej. Bo był pewien że albo ktoś to widział, albo nauczyciele są w drodze, albo sam elf zaraz zacznie mówić coś ciekawego.
 
Zaalaos jest offline  
Stary 10-03-2023, 09:06   #35
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Strixhaven widziało już miliony czarów na przestrzeni wielu wieków istnienia. Jednak niezmiernie rzadko wiązało się to z prawdziwym zagrożeniem jak w tym wypadku. Grupie studentów udało się powstrzymać zagrożenie, choć znaleźli się tam przypadkiem.

Teraz, poza wielką skrzynią z wyłamanym wiekiem i rannym elfem nic już nie wskazywało na walkę. Zresztą i elf szybko otrzymał pomoc od Donovana.


Elf miał na imię Cadaros Demellawar. Jak oni był uczniem pierwszego roku, ale w przeciwieństwie do drużyny żółtej on zaangażował się dużo wcześniej w życie szkoły. Teraz na przykład brał udział w przygotowaniu przedstawienia. Do jego zadań należało przyniesienie do amfiteatru tej skrzyni z kostiumami, która ich nagle zaatakowała.

Po kilku chwilach na miejsce sfrunęła skądś nauczycielka.


- Świetna robota. I to pierwszoroczni! - profesor wygieła głowę pod nieprawdopodobnym kątem i z dużym zaangażowaniem zaczęła dziobem poprawiać pióra na klatce piersiowej. - Taka odwaga wśród pierwszorocznych, ocho - zebrani mogli dojść do wniosku, że “ocho” brzmiało bardziej jak “pu-hu” Tymczasem pióra już były równo i dumnie ułożone i głowa znów obracała się lustrując wszystkich i sprawiając niepokojące wrażenie na nieruchomym i uskrzydlonym ciele. - Cóż to za dziwna przypadłość, nie pamiętam żeby kiedykolwiek te stare skrzynie uległy spontanicznej animacji. Muszę uciąć sobie pogawędkę z menadżerem Sceny Róży. Wszystko powinno zostać zabezpieczone, tak żeby takie wypadki nie mogły mieć miejsca. Ale gdzie moje maniery, jestem Mavinda Ostrodzioba, profesor kolegium Silverquil.


***


Stało się. Okazali się znani na pierwszym roku. Cadaros zdawał się zaangażowany w życie studenckie i co gorsza dla Żółtych, był związany z graczami w te gry przygodowe z którymi się zetknęli już Quezane i Donovan. Efektem było określenie ich grupy mianem “Skrzyniogromców”.

Gdy cała ich grupa zebrała już wszystkie nagrody i w magiczny sposób zniknęły zarówno kartki z podpowiedziami, jak i żółte bransoletki, to już nic ich nie łączyło. Poza tym, że inni wskazywali ich jako Skrzyniogromców. Szczególne uznanie wzbudzał Percival o którym mówiono, że ujarzmił błyskawicami bestię. Dało się słyszeć, że Prismari może spodziewać się w swych szeregach wytrawnego Maga Wywołań.

Jakoś tak nikt nie kłopotał się, żeby zapytać grupę czy Percivala o zdanie w tym temacie.

***


Przed wieczorem zakwaterowano ich w domach studenckich. Kobiety i mężczyzn oddzielnie. Niestety pierwszoroczni mieli wspólną sypialnię, w której było po dwadzieścia łóżek. W efekcie panował tam harmider. W zasadzie dom studencki nadawał się jedynie do spania. Nie było tam żadnego miejsca na naukę, czy na spędzanie wolnego czasu.

Ponoć studentom drugiego roku przysługują pokoje dwu i trzyosobowe w oddzielnym budynku, a czwartorocznym przypadają jedynki. Jednak to pozostawało w sferze marzeń dla grupy pierwszoroczniaków.

***


Niedaleko Domu Studenckiego znajdowała się stołówka. Można było tam otrzymać posiłki w zamian za kupony. Każdemu przypadały trzy posiłki dziennie. Ich celem było to, żeby studenci nie byli głodni i ten cel spełniały. Pierwszego dnia podawno trzy posiłki, które ktoś stojący w kolejce określił mianem: breja z kaszy, breja z ziemniaków, breja z ryżu. Po prawdzie te autorskie nazwy dość dobrze opisywały jednocześnie konsystencję i smak tych rarytasów. Powszechne było używanie prestidigitacji do poprawiania smaku potraw i ci spośród studentów, którzy opanowali tę sztuczkę szybko byli otaczani wianuszkiem nowopoznanych kolegów. Skrzyniogromcy nie mieli tego problemu. Dla nich koledzy z roku przygotowali wolne miejsca przy długim stole.

Oczywiście w miasteczku akademickim były też inne lokale. Jednak tam trzeba było płacić za posiłki, a do tego była potrzebna gotówka. I tu stawali przed kolejnymi wyborami. Uczelnia dawała im ogromne możliwości. Praca szukała ludzi. W stołówce było kilka ogłoszeń. Można było na przykład sprzątać stadion czy zamiatać chodniki. Były też bardziej ambitne zajęcia, jak przygotowywanie próbek dla Laboratorium Magii. Ba, można było zapisać się do badań magicznych jako obiekt testowy. Perspektyw było sporo. Jeszcze więcej było w kołach zainteresowań. Koło Atletów, czy Liga Graczy-Odgrywaczy były tylko dwiema opcjami. A to wszystko trzeba było jeszcze pogodzić z nauką.

Wszyscy dostali notatkę z przedmiotami dostępnymi dla pierwszorocznych. Wszyscy musieli zaliczyć Magiczną Fizjologię. W krótkim konspekcie dowiedzieli się, że Magiczna Fizjologia to przedmiot na którym poznają różne gatunki istot magicznych. Po zaliczeniu już nikt nie pomyli wiwerny ze smokiem. Na końcu znajdował się złowrogi napis:
Egzamin śródsemestralny za 4 tygodnie.

Poza tym musieli zaliczyć trzy inne przedmioty z listy:
  • Arkanobotanika dla początkujących (prowadzi Witherbloom)
  • Podstawowe Aury magiczne (studia ogólne, rotujący prowadzący)
  • Wprowadzenie do Magii Obliczeniowej (prowadzący z Quindrix)
  • Wstęp do Ikonomancji (prowadzący z Silverquill)
  • Historia Magii i Sztuki (prowadzi Prismari)
  • Wstęp do Archeomancji (prowadzi Lorehold)

Mieli teraz przed sobą trzy dni na zapisanie się gdzie chcieli i zorganizowanie swojego wolnego czasu. Tigal wiedział, że starsze roczniki wszystko już mają dogadane, dlatego przybędą dopiero w ostatniej chwili. Teraz oni, pierwszoroczni mieli czas… Ale czy znajdą dla siebie takie możliwości jakie chcą?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 13-03-2023 o 07:14. Powód: Zmiana wypowiedzi profesor: nie odnosi się do Mimików, tylko do Animacji Przedmiotów.
Mi Raaz jest offline  
Stary 11-03-2023, 19:38   #36
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Kiedy mimik oparł się jej pierwszemu zaklęciu eladrinka lata zawrzała gniewem.
— Oby Ci zawiasy przerdzewiały i odpadły, parchaty troll narobił do cuchnącej paszczy a pijane quasity wkładały za duży kluczyk nie w tę dziurkę co trzeba!
Posłane w kierunku zmiennokształtnego magiczne obelgi najwyraźniej podziałały, bo stwór zawył przeraźliwie z bólu spowodowanego przez jadowity język dziewczyny. Widać było też, że po tym ataku na swą wrażliwą duszę wyraźnie stracił rezon.


Po walce Quezane nawet nie marnowała spojrzenia na elfiego „nieudacznika”, któremu za to pomoc zaoferował Donovan. Zupełnie inaczej miało się w przypadku nowo przybyłej owlinki. Lairequende w mig dostrzegła okazję, by dobrze zaprezentować się przed wykładowczynią swojego przyszłego Kolegium.
— Bardzo dziękujemy za uznanie Pani Profesor, ale to nic takiego. Jakże moglibyśmy stać bezczynnie, gdy bracia studenci byli w niebezpieczeństwie? — skłamała bezczelnie.
Gdyby nie jej chęć do podkreślania swojej rzekomej wyższości, nie kiwnęłaby nawet złotym palcem.
— A tak przy okazji, jestem Quezane Lairequende — przedstawiła się takim tonem, jakby chciała wryć swe personalia w pamięć uczonej magini.

Zakończenie przez guzdrały pozostałych zadań stanowiło koniec mało owocnej współpracy eladrinki lata z resztą grupy. Przynajmniej taką miała nadzieję. W sumie swój udział w zniszczeniu – jak się okazało – konstrukta, uznała za nader korzystny, po raz kolejny gratulując sobie genialnej intuicji. Nie dość, że miała okazję podlizać się jednej z wykładowczyń ulubionego Kolegium, to jeszcze zyskała tytuł „Skrzyniogromczyni”. Niezbyt elegancki, ale przede wszystkim liczyły się dlań potencjalne profity zeń płynące... Jedyny minus stanowił fakt, że słabujący na oczy uczniacy najbardziej doceniali wkład jąkały, a nie jej. Opinia ta tylko utwierdzała Quezane w mniemaniu, że studenci Strixhaven musieli stosować skalę z tablicy zegara do pomiaru swego skromnego potencjału intelektualnego.


Kiedy Lairequende zapoznano z tym, co miało być jej sypialnią, dziewczyna myślała, że wyjdzie z siebie i stanie obok. Dwadzieścia łóżek w jednym pomieszczeniu stanowiło wręcz rażący brak poszanowania dla jej prywatności! Nie ulegało wątpliwości, że przynajmniej do początku drugiego roku eladrinka będzie musiała zorganizować sobie zakwaterowanie poza domem studenckim. Inaczej oszaleje. Nie było szans, aby zdzierżyła przez cały rok zakwaterowanie z bandą przygłupich, infantylnych uczniaków.

Podobnie o pomstę do Arvandoru wołała stołówka. Takimi odpadami, jakie tam serwowano, mogli raczyć się niezbyt rozgarnięci studenci. Ich małe móżdżki i wątłe ciała i tak nie potrzebowały jakościowej strawy. Bo i nie było czego sycić. Inaczej było z Quezane, która potrzebowała posiłku pozwalającego zachować doskonałe zdrowie i sprawność potężnego umysłu. Dlatego też musiała dorzucić kolejny koszt do swojej listy wydatków. Na szczęście już w drodze do Biblioplexu zaczęła planować jak najmniejszym wysiłkiem skombinować jak największą ilość błyszczących monet. W jej umyśle powoli rodził się plan na dobrze prosperujący biznes. Bazujący na jej wybitnych talentach, przede wszystkim darze przekonywania.


Ostatnią kwestią pozostawało wybranie przedmiotów do zaliczenia. Z tym akurat Lairequende nie miała zbyt dużego problemu. Zdecydowała się na:
  • Magiczną Fizjologię
  • Arkanobotanikę dla początkujących
  • Wstęp do Ikonomancji
    i
  • Podstawowe Aury Magiczne
Oczywiście nie wszystkie przedmioty zamierzała zaliczyć uczciwie. Nie każdy bowiem odpowiadał jej zainteresowaniom. Jednak skoro już ktoś sobie wymyślił, że mają być cztery, to wybrała cztery. Byle tylko zdać i dostać się do upragnionego Silverquill.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 13-03-2023 o 14:36.
Alex Tyler jest offline  
Stary 12-03-2023, 18:25   #37
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Na przybycie nauczycielki Tigial zareagował odrywając się od ściany i przywołując na twarz swój najlepszy uśmiech, mając przy tym nadzieję że nie wyda się zbyt fałszywy. Quezane go ubiegła z swoimi przywitanami, więc odczekał chwilę zanim się odezwał.

- Cała przyjemność po naszej stronie pani profesor. - powiedział, wykonując przy tym pełne respektu skinięcie głową, niemal półukłon - Wypada żebym podtrzymywał dobre imię rodziny, Tigial Virbiar, mój brat mówił o pani profesor w samych superlatywach. - powiedział, dając Aviance chwile na odświeżenie pamięci.

- Virbiar… Ah tak, mały Merial. Hu-hu, jak ten czas leci. Teraz musi być już dojrzałym mężczyzną.

- Tak… - potwierdził Tig chcąc coś dodać, ale widać było że się powstrzymał - Przekażę mu że profesor go pamięta. Ale najważniejszą osobą teraz jest obecny tutaj Percival! - zmienił nagle temat - Wykazał się największą odwagą i w przeciwieństwie do większości z nas każdy jego atak był efektywny! Widać że musiał spędzić wiele czasu ćwicząc swoje umiejętność!

Gdy tylko te słowa opuściły usta młodocianego aasimara, ten usunął się na bok i zaczął obserwować twarz Percivala. Był ciekaw czy zrobi się jeszcze czerwieńsza.


***

Nowo nabyta chwała i sława odpowiadała Tigowi. Po pierwsze dlatego że zyskał nieco posłuchu i gdy nadeszła pora by zająć łóżka w wspólnym dormitorium, to wywalczył sobie lokum na samym końcu, gdzie nie przeszkadzali mu wchodzący i wychodzący z pomieszczenia inni młodzi ludzie.

Po drugie na stołówce miał zaklepane miejsce i zawsze znalazł się jakiś usłużny kolega który podrasował magicznie smak potraw. Niby Tig był na to przygotowany, niby rodzina mówiła mu że będzie inaczej niż do tej pory, ale zderzenie z rzeczywistością było ekstremalnie bolesne. Do tej pory gdy miał na coś ochotę zwyczajnie kazał to zrobić służbie. Teraz? Dostawał coś gorszego niż to co jadły zwierzęta w jego domu. Pocieszał się tylko tym że jego rodzeństwo przeszło przez to samo więc i on powinien dać radę…

***

Plany naukowe złotowłosego były… nikłe. Z wszystkich przedstawionych propozycji lekcji dodatkowych wybrał Arkanobotanikę. W końcu miał zostać szanowanym magiem Witherbloom, leczącym aspektem Niebios… czy jakoś tak.

Jako kolejne wybrał Wprowadzenie do Magii Obliczeniowej. Wiedział że będzie się to wiązać z obrzydliwą ilością ślęczenia nad książkami i tabelkami, czego nienawidził bardziej niż czegokolwiek innego, ale… matematyka była użyteczna w jego hobby.

Ostatni przedmiot był nielada wyzwaniem. Nic z tego co było na liście nie wzbudzało jego zainteresowania… Ostatecznie zdecydował się zostawić wybór losowi. Dorwał któregoś z nerdów bawiących się w odgrywanie postaci i pożyczył od nich dziwną, piramidalną kostkę. Nie było to problemem, w końcu był Skrzyniogromcą.

Rzucił kością i… wylosował Podstawowe Aury Magiczne. No cóż. Nie było to nic specjalnie interesującego, ale jak przypuszczał też nic specjalnie wymagającego. Może uda mu się trochę pospać w trakcie?

***

Z lekcjami zaplanowanymi Tigowi pozostało ułożenie sobie wolnego czasu, którego było za mało. Z rozrzewnieniem ruminował nad nie tak odległym pobycie w rodzinnej posesji. Kilka godzin lekcji rano, a resztę czasu miał dla siebie. Teraz nie dość że musiał znaleźć sobie źródło utrzymania, to jeszcze wyciąć trochę czasu na swoje hobby. Nie miał zielonego pojęcia jak się za to zabrać. Rodzeństwo niby coś mówiło, ale mając możliwość podejmowania decyzji był zwyczajnie zagubiony.

Ostatecznie zdecydował się poszukać czegoś w czym mogłyby pomóc jego talenty magiczne. W końcu miał Jana, który zawsze mógł wykonać za niego część prostych prac. Może jakieś sortowanie papierów? Siostra była na Lorehold, może jeśli się tam pojawi z swoim najlepszym uśmiechem to go do czegoś wciągną?

Z planem zdobycia gotówki wstępnie nakreślonym Tig zaczął przeglądać ofertę kółek, szukając czegoś co pozwoli mu patrzeć teleskopem w nocne niebo.
 
Zaalaos jest offline  
Stary 13-03-2023, 23:19   #38
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Jęzor mimika sięgał mlaskająco ku adeptowi, rozsiewając wokół ślinę i próbując wybić go z nabożnej koncentracji na trzymaniu magicznych energiach w ryzach, ale niecelne ataki zdawały się mieć odwrotny skutek do zamierzonego. Blada twarz Percy’ego wygięła się tylko w jeszcze bardziej zaciętym wyrazie, a dłoń z której trzaskały biało-niebieskie wyładowania tylko wykręciła się i rozcapierzyła mocniej. Druga ręka z kolei co jakiś czas posyłała telekinetyczne uderzenia w monstrualną skrzynię, odpychając natrętny pojemnik. Napięta determinacją sylwetka de Sartre’a zwiotczała dopiero wtedy, gdy kufer przestał przejawiać ślady życia i osiadł w miejscu. Oparty o własne kolana chłopak odetchnął głęboko.

K-kon... konstrukt? — wydusił z siebie na słowa Vrorbeenqei. — Fascynujące...

Fakt ten rzeczywiście musiał takim być dla Percivala, bowiem adept, strzepnąwszy resztki statycznej elektryczności z kościstych palców, dopadł skrzyni i zaczął ją badać z uwagą godną lepszych spraw. Ostukał, opukał, miejscami dźgnął czubkiem obgryzionego paznokcia - wszystko to z zaciekawieniem jasno wymalowanym na twarzy. Nie zauważył nawet pikującej ku nim profesor, zbyt zajęty ostrożnym otwieraniem wieka, jakby nie do końca pewien czy nie kłapnie ukrytymi zębami. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Ba!, nawet znalazł kolejny ciekawy element. Własne imię zarejestrował z opóźnieniem, gdy czubkiem sztyletu zebrał nieco mazi z kostiumów i przyglądał się znalezisku z przechyloną głową. Ruch Tigiala przywołał go do rzeczywistości.

Huh, co, ja? — zamrugał parę razy, starając się zignorować mało naturalny kąt, pod jakim okręciła się głowa profesor Ostrodziobej. Sowy z tymi swoimi kręgami szyjnymi wywoływały na jego plecach ciarki, tak jak ryby z tymi martwymi spojrzeniami i plumkaniem. Percival wzdrygnął się, kuląc się za kufrem. — Percival de Sartre, p-p-pani prof-profesor.

Koścista dłoń wystrzeliła nad wiekiem, dźgając ostrzem w kierunku owlinki w mało eleganckim geście mającym na celu pokazać autorytetowi znaleźną maź, która raczej nie posłużyła do impregnacji drewna. Równie elegancko wytłumaczył tenże gest.

Nakostiumachjestjakaśmaź!




Ku przerażeniu Percy’ego nie dość, że wieści po Strixhaven zaskakująco rozchodziły się o wiele prędzej niż po mystriańskim klasztorze, to do tego bardzo prędko zaczęto kojarzyć ich twarze na uczelni. Zwłaszcza jego. Pod ostrzałem spojrzeń, pochwał i całej tej uwagi adept wyglądał, jakby miał ochotę teleportować się jak najdalej było to tylko możliwe, tudzież transmutować siebie samego w mikroskopijnego niesporczaka. Jako że takie zaklęcia były - przynajmniej na razie - poza jego możliwościami, de Sartre musiał się jednak ograniczyć do mężnego (nadszarpującego nerwy) znoszenia bycia w centrum uwagi i żałowania w duchu, że w grymuarze nie miał jakiegoś zaklęcia niewidzialności, mirażu, iluzji czy czegokolwiek, co pozwoliłoby mu zniknąć jak kamień w wodę. Naiwnie myślał, że to kuglarskie sztuczki na scenie miały pozostać najgorszą rzeczą, jaka mu się przytrafiła, ale nie.

Bycie znanym jako “Skrzyniogromca” było żywym koszmarem.




Kolejne punkty na liście, kamienie milowe początku roku, były już o wiele bliższe strefie komfortu Percy’ego. Wychowany w klasztornie skromnych warunkach, adept był przyzwyczajony do wątpliwych standardów gdy szło o sen i posiłki. Dormitorium co prawda zupełnie nie przypadło chłopakowi do gustu, będąc pozbawionym jakiejkolwiek prywatności, a co dopiero mówić o ciszy i spokoju, do których był przyzwyczajony w świątyni. Nie planował jednak spędzać wolnego czasu we wspólnej sypialni, wracając doń tylko po to, aby spać, toteż prędko uciszył swoje obiekcje, zajmując łóżko w kącie. Z kolei zapewnione przez uczelnię posiłki były dla Percy’ego zupełnie wystarczające. Zwłaszcza że wystarczyło tylko jedno, dziecinnie proste zaklęcie by nabrały smaku. Nie, żeby to było mu potrzebne.

Percival naturalny wymóg snu i regularnych posiłków traktował jako pomyłkę ewolucji. Gdyby nie przestrogi mentorów okraszone ostrzegawczymi anegdotami, zapewne już dawno zacząłby szukać sposobu na pozbycie się tychże strat czasu. Czasu, który mógłby poświęcić na o wiele ważniejsze rzeczy. Niestety, ku utrapieniu, Percy pozostawał więźniem własnego organizmu, irytująco operującego wedle procesów życiowych.




Gdy przyszło do wyboru curriculum, Percy nie zastanawiał się długo. Wiedział dokładnie, co go interesowało i co mogło być przydatne w zaplanowanej przyszłości - Magiczna Fizjologia, Wstęp do Archeomancji, Wprowadzenie do Magii Obliczeniowej oraz Podstawowe Aury Magiczne. Nieco dłużej czasu zajął mu wybór zajęć pozalekcyjnych, nawet gdy po odrzuceniu opcji banalnych, nudnych czy zbędnych - jak kółka sportowe czy, o zgrozo, towarzyskie - została mu zaledwie garść możliwości. Ostatecznie padło na Stowarzyszenie Martwych Języków. Listę zwieńczyła dorywcza praca jako asystent bibliotekarza, wręcz idealna dla Percy’ego, który omal nie połamał nóg pędząc z podaniem o pracę w kierunku księgozbioru.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 13-03-2023 o 23:22.
Aro jest offline  
Stary 15-03-2023, 13:31   #39
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Przylot nauczycielki był równie niespodziewany co atak konstruktu. Ror spodziewała się, że w tym miejscu może spotkać przeróżne istoty i rzeczy, ale mimo swojej wiedzy, widok pierzastej przedstawicielki Strixhaven zaskoczył ją. Słowa Mavindy o spontaniczności sytuacji, która przed chwilą ich zastała, niezbyt jej pasowała. Była zdecydowanie pewna tego, co czuła, więc poczekała do momentu, gdy sowo podobna kobieta była wolna.

- Pani profesor Ostrodzioba. Nazywam się Vrorbeenqea. Przepraszam, ale jestem pewna, że to nie była spontaniczna animacja, a ktoś za tym stał. Gdy reszta walczyła ja... ja starałam odkryć się czym to jest, bo zdecydownie no był to mimik jak to wszyscy uznali. Wyczułam, że ktoś to kontroluje. - Powiedziała pewnym głosem, nie zwracając uwagi na resztę swych towarzyszy. Pewność siebie wewnątrz goblinki jednak ucichła, czego nie ukazała na zewnątrz. Zdała sobie sprawę, że w pierwszym dniu swojego pobytu w tym przybytku, poprawia nauczycielkę, która zapewne ma duże doświadczenie w takich sytuacjach. Niezbyt dobry początek. Starała się jednak tego nie ukazać.

***

Goblince pozostały dwa miejsca do odwiedzenia, aby zgarnąć komplet nagród. Pierwszym z nich była scena. Nie miała wcześniej okazji występować przed ludźmi i niepewnie weszła na podwyższenie. Zauważyła, że nie tylko ona miała z tym problem, ale także i Percy, który ostatecznie odważył się na swój występ. Dodało jej to otuchy i w końcu ona także wyrecytowała kilka słów. Wcześniej zastanawiała się co też może powiedzieć, a będąc już tutaj z jej strun samoistnie wypłynęły słowa pierwszej historii jaką usłyszała w swoim ojczystym języku, a bardziej przeczytała. Krótka historia o goblince, która uratowała swój klan oddając życie. Nagroda jak każda inna uradowała dziewczynę.

Na szczęście ostatnie zadanie nie było już takie wymagające, toteż wykonanie jego było niczym trudnym. Trudniejsze było poradzenie sobie ze "sławą". Miano Skrzyniogromcy przylgnęło do niej i innych osób z żółtej grupy na dobre. Sama Vrorbeenqea za taką się nie uważała, a nawet nie chciała być uważana. Przecież nie przyczyniła się do pokonania skrzyni, toteż za każdym razem, gdy usłyszała jak ktoś zwraca się bezpośrednio do niej tym nowym tytułem to wyprowadzała ona go z błędu, że wcale Skrzyniogromcą nie jest.

***

Kolejne wydarzenia nie były dla goblinki niczym, co mogłaby uznać za zły los, a w niektórych przypadkach wręcz przeciwnie. Żywot dziewczynę doświadczył w niskiej jakości warunkach. Ostatnim miejscem był klasztor, odpowiednikiem domu innych istot. Właśnie w nim umiejscowiona była w ciasnej izbie, w której nie znajdowało się nic poza łóżkiem. Całe swoje życie mieszkała sama, tak samo jak w poprzednim życiu. Imprezy, czy inne tego typu zabawy, nie wchodziły w repertuar jej codzienności. Widok dwudziestu łóżek w jednym miejscu mógł nieco wpłynąć na ten rozdział jej historii. Z uśmiechem na twarzy ulokowała się gdzieś pośrodku całości pomieszczenia do której ją przyprowadzono i zaczęła się witać z każdą napotkaną tutaj istotą.

Co prawda zapewniane przez uczelnie posiłki nie należały do najlepszych jakie jadła. Sama przyrządzała znacznie lepsze. Jedzenie to nie było coś przy czym Ror by wybrzydzała, ale postanowiła że gdy znajdzie ku temu możliwość, to zacznie sama sobie kuchcić. Może miejsce jej pracy to umożliwi, albo coś innego. Na pewno tego spróbuje, a i nie będzie miała nic przeciwko, aby podzielić się z innymi, co też może jej pomoc w poszukiwaniu nowych znajomości. Na szczęście zanim osiąganie ten cel, na dany moment znała zaklęcie, które zapewniało poprawiony smak dania. Nie opierała się skorzystać z tej sposobności, jak również z podzielenia się nią z tymi, którzy nie potrafili sobie z tym poradzić.

Zwieńczeniem dnia była notatka z listą przedmiotów jakie ją czekają. Magiczna Fizjologia jest to coś, co na pewno się jej przyda. Wiele z gatunków jakie miała okazję dzisiaj zobaczyć było dla niej nowością, więc wypadałoby znać to z kim się rozmawia. Gdy zobaczyła, że z pozostałych sześciu przedmiotów musi wybrać trzy, natychmiastowo zaznaczyła Wprowadzenie do Magii Obliczeniowej. Niezaprzeczalnie była to dla niej obowiązkowa pozycja o ile chciała dostać się do kolegium Quandrix, nie licząc tego, że było to coś, co naprawdę ją ciekawiło. Kolejną rzeczą na która padło była Arkanobotanika dla początkujących. Coś w tym przedmiocie, a może też samym kolegium, któremu odpowiadało, było że ją przyciągało. Teoretycznie zdawała sobie co to może być, ale sprytnie oszukiwała samą siebie, że wcale tak nie jest. Pozostał ostatni, na który poświęciła najwięcej czasu. Żaden z pozostałych wyborów nie był dla niej czymś oczywistym i ciężko było zdecydować się na coś konkretnego. Ostatecznie padło na Podstawowe Aury magiczne. Uznała, że jest to na tyle ogólne zajęcie, że pozwoli jej rozwinąć się w każda stronę nie blokując w jednym miejscu.

Na szczęście nie musiała tracić już czasu na wybór, poszukiwanie oraz załatwianie pracy. Tę miała już zapewnioną dzięki wcześniejszemu doświadczeniu z porannych wydarzeń. Tak też mogła zabrać się za wybór zajęć dodatkowych, których była cała masa. Długo zastanawiała się na co poświęcić swój wolny czas. Z jednej strony kusił klub szachowy, a i znajomość języków martwych była ciekawą opcją. Najchętniej wybrałaby prawie każdą z wymienionych grup. Po dobrej godzinie lub dwóch w drodze eliminacji pozostały jej dwie pozycje. Historyczne Stowarzyszenie Smoczych Strażników oraz Fantastyczny Klub Ogrodniczy. Po kolejnym dłuższym zastanowieniu, gdzie nie mogła wybrać ani jednej, ani drugiej opcji, zdecydowała się na tę pierwszą. Zdecydowanie bardziej zachęcała swoją nazwą niż druga.

Poświęciła jeszcze chwilę, aby sprawdzić, czy aby na pewno wszystko ma wybrane. Przedmioty - odznaczone. Praca - odznaczona. Zajęcia - odznaczone. Mogła odpocząć, chociaż zamiast tego postanowiła porozmawiać z kimś, kto tak jak ona jeszcze nie mógł zasnąć. Podniosła wzrok i poszukała, która z dziewczyn mogłaby być chętna, aby porozmawiać.
 
Elenorsar jest offline  
Stary 15-03-2023, 16:19   #40
 
Shartan's Avatar
 
Reputacja: 1 Shartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumny
Elf, któremu pomógł przedstawił się jako Cadaros Demellwar. Zatem również należało się przedstawić. Nim do, to jednak zrobił sfrunęła w ich stronę jakaś postać.
- A ja jestem Donovan Criuch, Cadorasie, a twój kolega jak ma na imię?[ A właściwie, to jakie przedstawienie będzie wystawiane?
Nieznana postać, która się pojawiła okazała się nauczycielką z kolegium Silverquill
- Pani profesor jeśli nasza koleżanka Ror ma racje, a przypuszczam, że może mieć, to kogoś na uczelni trzymają się złośliwe żarty.
To był pierwszy dzień w nowej szkole wątpił zatem by Cadaroas z kolegą komuś podpadli. Stawiał bardzie na to, że ktoś się źle bawił. Elf lubił te gry RPG i określił ich żółtą właściwie już nieistniejącą ekipę mianem Skrzyniogromców. To określenie było w pewnym stopniu zabawne i nawet przypadło mu do gustu.

Największą sławę na tym incydencie z skrzynią zyskał Percy. Chociaż niezbyt mu, to przypadło do gustu. Kiedy słuchał jak Tig go wychwala, to aż sam miał ochotę przyłączyć się do tych pochwał, ale ostatecznie jednak tego zaniechał.

Spojrzał jeszcze raz na elfa w sumie wydało mu się ciekawe, że on już bawił się w uczelnianym kółku, Greta werbowała do klubu atletycznego podczas gdy oni dopiero skończyli zadanie ze zbieraniem przedmiotów. Doszedł do wniosku, że albo Cadoras i Greta tak szybko skończyli albo odpuścili sobie grę

Pierwszy dzień był bardzo ekscytujący. Do tej pory wszystko mu się podobało do czasu, aż powiedziano im o warunkach zakwaterowania. Nie był przyzwyczajony do spania w jednym pokoju z tyloma osobami. Tu było po prostu o 19 osób za dużo. Może współlokator albo dwóch jeszcze by jakoś uszli, ale nie 19 innych osób i gdzie miał się uczyć? Do nauki potrzebował ciszy i spokoju, bowiem zwykle miał takie warunki.

Zdaniem niektórych pokój nadawał się tylko do spania, ale sam nie był co do tego przekonany. Podobno na kolejnych latach nauki warunki mieszkaniowe były nieco lepsze, ale to w tej chwili była odległa przyszłość.

Kolejnym rozczarowaniem była stołówka. Tego, to się naprawdę nie spodziewał. Strixhaven było najlepszym magicznym uniwersytetem na świecie, a właściwie chyba w całym multiwersum, a karmili jak w jakieś przeciętnej budzie i uczniom nie podano nawet mięsa. Chociaż, to może i lepiej, bo trudno byłoby pewnie określić z czego, to mięso by było.

Poprawa smaku za pomocą prestigitacji nieco pomogła, ale i tak stracił apetyt. Jako, że wiedział jak używać sztuczki dzięki, której jedzenie było choć trochę smaczniejsze poprawił też smak potraw kliku kolegom, którzy gdy zauważyli, że posiadł sztukę poprawy smaku jedzenia od razu otoczyli go wianuszkiem.

Na stołówce przekonał się też, że nazwa Skrzyniogromców najwyraźniej przylgnęła do nich na stałe. Odrobina splendoru, sławy i chwały, które za to zyskali przynosiła już pierwsze profity i był całkiem zadowolony z tego, że znalazł się w centrum uwagi już pierwszego dnia w nowej szkole.

Żałował tylko, że podczas walki nie najlepiej mu poszło, ale jeśli by znów doszło do jakiegoś starcia, to kolejnym razem postara bardziej się wykazać.
Teraz jednak myśli Donovana koncentrowały się na jedzeniu.

Doszedł do wniosku, że nie ma wyjścia i jutro idzie do tawerny zjeść porządny posiłek. W prawdzie wcześniej miał zamiar nie wydawać żadnych pieniędzy, ale spodziewał się, że na uczelni będą karmić trochę lepiej. Tak jednak nie było, a dłuższa dieta z brei doprowadziła by do tego, że straciłby na wadzę, a tego wolałby uniknąć.

Okazało się nowi uczniowie muszą wybrać trzy przedmioty do zaliczenia. Ostatecznie zdecydował na: Historię Magii i Sztuki, Wstęp do Archeomancji i Wprowadzenie do Magii Obliczeniowej i jak każdy student pierwszego roku musiał zaliczyć Magiczną Filozofie.

Przez hałas w nocy prawi w ogóle się nie wyspał, ale mimo wszystko czuł się w miarę dobrze. Jednak ta noc uświadomiła Donovanowi, że jego priorytetem powinno być znalezienie jakiegoś pokoju.

Rano zapoznał się z ogłoszeniami o pracę, a także tymi, które zachęcały do wstąpienia do szkolnych kółek. Jego uwagę przykuło kółko Silkballu. Już wcześniej myślał o jakimś sporcie i ten być może by mu pasował, ale zapoznaniu na czym ta gra polega okazało się, że zupełnie mu nie pasuje.
Nie specjalnie miał ochotę się kleić i grać na pajęczynie stworzonej przez jakiegoś wielkiego pająka.

Zostawił na razie te ogłoszenia o kółkach i przejrzał oferty pracy. Zauważył, że tawerna "Koniec Łuku" poszukiwała asystenta menadżera. Miał tam rekomendacje do pracy kelnera, ale przy większym ruchu mógłby zbić nieco naczyń. Napiwki pewnie by, to nieco wyrównały, ale nie mniej praca asystenta bardziej by mu odpowiadała. Jeśli udałoby się mu zatrudnić w tej tawernie, to być może będzie mógł liczyć na rabat na posiłki wydawane w tym lokalu.

Uwagę nowo upieczonego ucznia przykuło ogłoszenie dane przez Strixhaveńskie Towarzystwo Artystyczne. Chociaż Donovana nic z tych prac, które oferowano w ogłoszeniu nie zainteresowało, to chciał je odwiedzić z powodu incydentu z skrzynią i być może w Towarzystwie znajdzie się jeszcze jakiś wolny wakat o którym nie wspomniano w ogłoszeniu. Uznał, że warto sprawdzić.

Pensje jakie oferowali pracodawcy w Strixhaven było takie same, ale wiadomo było, że niektóre prace były lżejsze, a niektóre cięższe. Trochę dziwiła go ta zmowa cenowa, która obowiązywała, ale jak na razie, to rozwiązanie się sprawdzało.

Po wizycie w Towarzystwie Artystycznym uczeń pierwszego roku skierował się do "Końca Łuku" by tam starać się o pracę asystenta menadżera i być może udałoby się mu się tam też w tym lokalu wynająć pokój a jeśli nie, to będzie musiał poszukać pokoju gdzieś indziej. Po wizycie w tawernie chłopak miał zamiar zapisać się do jakiegoś kółka szkolnego.

Myśli młodego adepta magii skupiały się na kółkach artystycznych. Początkowo nie brał ich w ogóle pod uwagę, bo sądził, że będzie mieć więcej zajęć związanych ze sztuką, a ostatecznie miał tylko jeden przedmiot z nią powiązany i to też nie do końca.

Zatem zapisanie się do kółka artystycznego Donovan postrzegał obecnie jako dobrą odskocznie od szkolnej nauki. Teraz pozostawało tylko wybrać odpowiednie kółko artystyczne
 

Ostatnio edytowane przez Shartan : 15-03-2023 o 16:44.
Shartan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172