Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-01-2009, 19:31   #31
 
Laos's Avatar
 
Reputacja: 1 Laos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetny
Oreasa wcale nie zaskoczyło pojawienie się Caramona. Przeczuwał, że jeżeli smokowiec się nie powstrzyma w końcu ktoś mu się postawi. Szczęśliwie odbyło się bez rozlewu krwi. Sytuacja wyglądała na opanowaną.
Miejmy nadzieję, że to go powstrzyma przed takimi wyskokami w przyszłości

Tego dnia elf był wyjątkowo zmęczony i mało czujny. Jego uszy nie rejestrowały nawet tego co mówili pozostali przy stole. Emocje opadły adrenalina zmalała, a elfowi dały się we znaki trudy paro dniowej podróży bez odpoczynku. Poczuł nieodpartą chęć snu, lecz wizja przebijania się przez całe towarzystwo bawiące się w gospodzie trzymało Oreasa na miejscu.
Zanim zdążył się zorientować od stołu poodchodzili inni przyszli towarzysze. Gdy został sam przy stole opróżnił swój puchar i postanowił się dostać do sypialni. Nie wiele mu było potrzeba chciał tylko konta w którym mógłby bez obaw spocząć i pogrążyć się w błogim stanie snu. Wstał rozejrzał się po lekko przerzedzonym tłumie i z zadowoleniem stwierdził, że jest wystarczająco dużo miejsca by elf mógł się przecisnąć. Zwinnie przemknął przez salę.
Dla Oreasa każdy krok był ciężki i meczący.

Gdy znalazł się na korytarzu pełnym drzwi zatrzymał się
ahhh... które numery zostały nam przeznaczone? - zapytał sie sam w myślach - 5,6,7,8 dobrze - już chciał ruszać lecz nagle kolejne istotne pytanie pojawiło się w jego głowie -
ale które są już zajęte... trzeba mi było słuchać. Nic będę musiał sprawdzić każdy pokój i wejść do tego w którym będzie miejsce
Działając według swojego planu zaczął sprawdzać pokoje i położył się w tym w którym było miejsce


Jasno, gdzie ja ... ach tak gospoda - Oreas podniósł się niechętnie. Wstał przyodział się. Wyglądnął przez okno
Słońce wzeszło parę godzin temu. Widać byłem bardzo zmęczony skoro tak poźno wstałem
Pośpiesznie przygotował się do wędrówki która go czekała. Wziął swoje rzeczy i pospiesznie wyszedł nie sprawdzając nawet czy ktoś jeszcze jest w pokoju.
Gdy wszedł do izby głównej wyglądało jakby wszyscy już siedzieli przy stole. Dołączył się do nich i powiedział
Witajcie czy nikt nie zmienił zdania od wczoraj? I czy wiemy gdzie mamy się udać?
Widząc, że większość już miała swoje śniadanie pośpiesznie złożył zamówienie dosyć skromne gdyż nie miał zamiaru objeść się przed marszem. Kupił więc trochę pieczywa z czymś do położenia na nie
Czekając na odpowiedź na poprzednie pytanie zadał kolejne tym razem Cameronowi
Przepraszam dobry panie czy można u Ciebie zakupić prowiant na drogę? - popatrzył na gospodarza po czym zaczął jeść swoje śniadanie
 
__________________
"Errare humanum est"

Ostatnio edytowane przez Laos : 05-01-2009 o 14:55.
Laos jest offline  
Stary 04-01-2009, 21:17   #32
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Spała mocno i głęboko.
Śniła...
Spała mocno i głęboko.
Obudziła się znowu sama. Spojrzała na posłanie po lewej, na którym dostrzegła ślady użytkowania. Cóż... "Albo zaspałam, albo ta osoba stroni od towarzystwa, albo... odstraszam innych?" Nie była bardziej dziwna niż inni, nie była bardziej impertynencka, głupia, odstręczająca... Dlaczego więc do tej pory z nikim nie nawiązała kontaktu? Mogłaby zadać sobie jeszcze kilkadziesiąt takich pytań. Szybko dostrzegła jednak beznadziejność tego typu dywagacji.

Czas zacząć działać.

Szybko uporała się z poranną toaletą. Zeszła na dół z lekkim dreszczykiem towarzyszącym nastawieniu „kompanijnym”.

- Witam moi drodzy, mam nadzieję, że noc była wam równie łaskawa jak mojej skromnej osobie. Czy mieliście dobre sny? - nie oczekiwała odpowiedzi. Niegrzecznością byłoby na nią nastawać! - Mam nadzieję, że w dobrych humorach przystąpimy do omawiania naszych – tu podniosła nieco głos - wspólnych planów.

- Wodę i coś wodnistego... zupę ...? - Uśmiechnęła się, widząc porozumiewawcze spojrzenie Tiki.
- Tak, zdam się na mistrzynię – skinęła głową w stronę żony Caramona.

Odczekała chwilę, by zbadać sytuację. Bez trudu zauważyła, że niektórych łączy już pewna nić porozumienia. "Cóż działo się w nocy? Co przespała? Co przegapiła? A może znali się wcześniej? - Odegnała od siebie te myśli – Dość uprzedzeń, dość sądzenia po pozorach." A właśnie...

Odszukała wzrokiem smokowca – Zapalczywość i walka o siebie ... im zażartsza, tym prawdziwsza... - skinęła lekko głową pokrytemu łuskami osobnikowi – mam nadzieję, że nie masz mi za złe wczorajszego incydentu... Od tego właśnie jest drużyna, by prostować drogi, lepić dziury i naprawiać usterki, które zrobi ktoś inny.
Nie czekała na odpowiedź. Nie czekała na reakcję. Powiedziała co leżało jej na sercu - to co musiało się z niej wydobyć.

Po chwili postanowiła wdać się w dyskusję, która niemrawo próbowała zagościć między jej przyszłymi towarzyszami.

- Tak, mapa jest niezbędna. Mamy dostać się na północny wschód Taladas... Caramonie... twój brat to potężny mag, nie wierzę, że trudność sprawiło mu zorganizowanie wyprawy... Nie trzymajże nas już w niepewności... - zagaiła z pełną wiarą w słowa, które wyszły z jej ust, do brata Raistlina - jeśli się myliła... cóż... to, ani chybi, jakiś test preselekcyjny musiał być...
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 04-01-2009, 22:19   #33
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Zmierzając z jedzeniem do pokoju, dogonił Atholę i uważając aby jej nie urazić powiedział:
- Dziękuję ci, że zechciałaś mi pomóc z zaniesieniem tego wszystkiego, inni nie wyglądali jakby chcieli pomagać smokowcowi, ale chciałbym cię prosić abyś nie zasypywała go pytaniami, przeżył wiele stresu jak na jeden wieczór i może nie mieć ochoty na rozmowy, ale aby zadowolić twoją ciekawość - uśmiechną się, miał nadzieję, że miło - powiem ci, że jego imię brzmi Cień, tak przynajmniej chce aby się do niego zwracać, a pochodzi prawdopodobnie z rasy Kapak, czyli można by powiedzieć, że w swoim gatunku jest jak smokowcem wyższego rodu, coś jak elfowie Silvanesti. - Zakończył swój wykład, blisko drzwi i nie czekając na pytania kendarki otworzył jej drzwi i przepościł przodem.

Postawił jedzenie przed smokowcem, rozlał także wina do kielichów podanych przez Athole, a w trakcie wykonywania tej czynności mówił, właściwie to mówił od wejścia, chciał wybadać nastrój Cienia, zanim dopuści kendarkę do głosu.
- Atholu to jest Cień - wskazał tacką z jedzeniem na smokowca - Cieniu to Athola, wydaje mi się, że nie miałeś okazji usłyszeć jej imienia. -
Gdy wino było już w kielichach, postawił jeden przed smokowcem i widząc, że ten bez słowa zabrał się do jedzenia, usiał również i sam zaczą jeść, nagle uświadomił sobie ogromną błąd jaki popełnił, zapomniał o trzecim kielichu i jedzeniu dla Atholi, a pomyślał teraz, że to niezwykle niegrzecznie nie zaprosić jej teraz do stołu, skoro mu pomagała, a przez to sama straciła zapewne miejsce w gospodzie.
- Atholu przepraszam cię, w całym tym zamieszaniu zapomniałem o twojej zaproszeniu cię do kolacji, jeśli zechcesz zaszczyć nas swoją obecnością, to proszę poczekaj tu chwilę, a ja pójdę po trzecia porcję i trzeci kielich, chętnie też dowiem się czegoś o tobie, jeśli zgodzisz się coś opowiedzieć, w końcu jako drużyna musimy się poznać, aby działać skuteczniej. - ( Jeśli Athola wyrazi chęć zjedzenia z nimi kolacji, pójdzie po jedzenie, a następnie w trakcie jedzenia, zasypie ją pytaniami, o pochodzenie i wysłucha z uwagą każdej opowieści, choćby miał się nie wyspać).

Rano, niewiele po wschodzie słońca, umył się, wyszedł zająć się koniem, następnie wszedł do gospody, usiadł przy stole i czekał na resztę, zamówił słabe wino, które sączył pomału.
Wysłuchawszy pomysłów, innych uznał, że najbardziej podobała mu się wypowiedz Faurina, może nie do końca autorytatywna, ale przedstawiała, konkretny plan, po wysłuchaniu elfki, stwierdził, że nawet jeśli, Caramon nie wie nic o planach swojego brata, to da się go wykorzystać w inny sposób.
- Uważam, że Faurin ma rację, że będziemy musieli podróżować, aż do Palanthas, albo Manic, osobiście jestem za Manic przy czym łatwiej nam ruszyć do Zaradene, gdzie mamy około 80 mil lotem ptaka, stamtąd statkiem o ile będzie prosto do Manic, a jeśli nie to Edgerton, piechota do Starport, a z tamtą już na pewno będzie statek do Manic. Pojawiają się dwa problemy, po pierwsze nie wiem jak wy, ale ja wiem, że mnie na takie podróże nie stać. To jest mniejszy problem, ponieważ, być może udało by się nam zaciągnąć na jakiś statek w roli ochroniarzy lub najemników. Większym problemem jest natomiast to, że w Manic także prawdopodobnie nie znajdziemy statku na Taladas, ponieważ jest to właściwie druga strona naszego świata. Na wynajęcie prywatnego statku nas na pewno nie stać, jak i nie możemy liczyć na sponsorów. Chyba, że Caramon ma pod gospodą ukryty jakiś skarb - zaśmiał się - choć w to wątpię to jest coś, czym Caramonie możesz bardzo pomóc nam wypełnić misję, która zlecił nam twój brat. Mam na myśli listy polecające, jesteś bohaterem Lancy, dla wielu ludzi twoje nazwisko jest dobrze znane, a osoba z listem polecającym od ciebie może z pewnością załatwić więcej niż z sakwą pełną złota, w pewnych kręgach oczywiście. Poprosiłbym o to Raistlina, ale zniknął za szybko. - mówił to wszystko przyjaznym tonem, choć był to jednocześnie ton sugerujący, że to najlepsze wyjście, zrobił przerwę, upił wina i dodał - A jeśli chodzi o zamówienie to poproszę o taką zupę jaką zamówiła Pani Lywellyn.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 04-01-2009 o 22:57.
deMaus jest offline  
Stary 05-01-2009, 16:14   #34
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Po trudach i znojach, bardziej jednak innych osób znajdujących się w gospodzie niźli Atholi, dotarła ona do odpowiedniego pokoju nazwanego jakże błyskotliwie i zupełnie niespodziewanie – siódemką.

Owszem, w dość delikatny sposób zabroniono jej wypytywać Smokowca o cokolwiek, ale.. właśnie, pozostawało to „ale” , maleńkie niczym drzazga której nie można dostrzec, ale wiadomo że gdzieś tam jest i burzy całą misternie tworzoną konstrukcję. W tej sytuacji drzazgą było to, że Athola nie znała, albo nie chciała nigdy poznać znaczenia słów „nie wolno” i wszystkich jego pochodnych. Z tego też powodu kilka, a raczej kilkanaście razy próbowała dowiedzieć się czegoś od ich dość egzotycznego na swój smoczy sposób współtowarzysza. Na próżno jednak.
Cały czas była niczym wulkan. Mały, rudy, acz równie niebezpieczny co prawdziwe, wulkan. Miast jednak wybuchać lawą, w każdej chwili mogła wyrzucić z siebie potok słów, które masowo się pojawiały w jej umyśle. Już miała zamiar pobiec w poszukiwaniu innej „ofiary”, gdy to zaproponowano jej kolacyję. Zgodziła się, by potem zjeść tyle co nic, albowiem prawie cały czas opowiadała. Mówiła i mówiła i mówiła.. a jeśli później poszła spać, to mówiła przez sen.


***


Pierwszą oznaką pojawienia się kenderki, tej właśnie kenderki, w głównym pomieszczeniu gospody, był jej wysoki, dźwięczny alt przecinający poranne powietrze. Dotarł on do uszu obecnych jeszcze przed tym nim ktokolwiek mógł dostrzec rudą czuprynę, która już kolejną oznaką bytności Atholi była. Uśmiechem szerokim powitała obecnych i podzwaniając dzwoneczkami zdobiącymi jej ubranko, od razu skierowała się ku istotom poznanym nocy ostatniej. Po drodze zapewne drobne przedmioty nie omieszkały perfidnie skorzystać z okazji i wskoczyć do którejś z jej sakw podskakujących w rytm kroków rudowłosej.

Zjawiła się przy stole w odpowiednim momencie, aby usłyszeć o potrzebie posiadania mapy, a potem o dalszych rozmyślaniach co do trasy ich wyprawy. Ale i tak pierwsza część najbardziej ją zaciekawiła. Hoopak wsparła o najbliższą ścianę i usiadła na pierwszym lepszym krześle, by zaraz ze swego ramienia zsunąć pas torby, którą na kolanach złożyła.
-Mapa? Ja mam mapę. Oczywiście, że mam mapę! I to nie jedną. Chcecie zobaczyć? – Zapytała z błyskiem w niebieskich oczkach, po czym nie czekając na odpowiedź kogokolwiek, bo przecież wiedziała, że i tak każdy tylko czeka aby zobaczyć jej dzieło, otworzyła swą torbę odpowiednio zamaszyście. Dłoń, odzianą w jaskrawe rękawiczki bez palców, włożyła do jej odmętów i poszukiwania rozpoczęła, co chwilę usta wydymając lekko. Znalezienie mapy nie było takie łatwe, jak mogłoby się zdawać. Co rusz na blacie stołu lądowały przeróżne przedmioty, a wśród nich nawet trochę sztućców. – Ooo… Zapewne muszą być magiczne, skoro się ot tak pojawiły w mojej torbie! – Skomentowała to odkrycie nie mówiąc do nikogo konkretnie, tylko dzieląc się tą wiedzą z resztą świata. Tajemną wiedzą. Nie brała pod uwagę tego, że mogła je, przypadkiem zupełnie, zgarnąć ze stołu wraz z kielichami.

W pewnym momencie z uśmiechem triumfu wyciągnęła z torby coś, to wyglądało jak kawałek kory i zapewne nim właśnie było. –Hmm. Nie, to nie ta mapa. To plan Kenderówka. Ah ,ileż wspomnień się rodzi! –Zawołała radośnie przyglądając się swojemu skarbowi. Czy to bujna wyobraźnia Atholi, czy może pokręcona natura kenderskich budowniczych, acz ulice ojczystego miasta rudej wydawały się wić w każdą stronę niczym jakie robaki. Bez żadnego ładu i składu. Odkładając przedmiot i kontynuując poszukiwania, nie przestawała mówić. – Byliście kiedyś w Kenderówku? Pewnie nie, nie mogę sobie przypomnieć, abym kiedykolwiek widziała tam kogoś kto nie byłby kenderem. A to ciekawe, bo to trochę tak jakby wszyscy je omijali. A może po prostu nikt nie może trafić? To smutne. Nie wiedzą co tracą, a przede wszystkim nie doświadczą kenderskiej gościnności, która to przecież.. – Nikt się nie dowiedział więcej o owej gościnności, bowiem w tym samym momencie Athola wyjęła kawałek materiału lekko nadszarpany tu i ówdzie, a już szczególnie ówdzie, i przyjrzała mu się uważnie obracając ze dwa razy. Będąc już pewną tego co widzi, rozłożyła znalezisko na blacie stołu. – Proszę bardzo, nasza mapa.

Nie dało się zaprzeczyć, że zaiste, była to mapa i najwyraźniej własnoręcznie narysowana przez kenderkę. Jednak, o ile dla niej wszystko było jasne, o tyle każda inna osoba musiała się nieźle namęczyć, aby skojarzyć gdzie co jest. Acz, gdy ta trudna sztuka się w końcu udała, tedy widać było zaznaczone Solace, wraz z okolicami.
-Ja bym powiedziała, że najlepiej udać się do Crossing, o tutaj. To portowe miasto kupieckie rządzone przez dwie frakcje, kupców właśnie. Statki tam co chwilę odpływają. Ale.. mają olbrzymie szczury w więzieniach. Powinni coś z nimi zrobić, bo inaczej stracą tamtejszych bywalców. Jeśli stamtąd udałoby się nam wypłynąć, to potem na brzegu Solamnii byśmy mieli do wyboru sporo miast i wiosek portowych. Caergoth to najbliższe większe miasto. Stamtąd można byłoby prawdopodobnie popłynąć do Palanthas. Jeszcze tam nie byłam, ale to chyba najdalej wysunięte miejsce, gdzie dałoby się znaleźć statek na Taladas.
 
Tyaestyra jest offline  
Stary 05-01-2009, 16:35   #35
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Kiedy kendarka wyszukiwała mapy, miał szczerą ochotę dowiedzie się więcej o Kenderówce, ale niestety w tym momencie Athola znalazła właściwa mapę.
Przyglądał się jej z uwagą, próbując znaleźć klucz według, którego była tworzona, a gdy mu się to udało, odszukał Solace i inne miejsca o których mówiła Athola.
- Wspaniała mapa, - powiedział z zachwytem - Z pewnością przyda nam się nieraz. Sam wiele zwiedziłem, ale jakoś zawsze brakowało mi czasu lub zapału, aby sporządzić mapę. Skoro mówisz Atholu o Crossing, jako o miastu portowemu, to chyba faktycznie tam powinniśmy wyruszyć najpierw. Z tego co pamiętam to Caergoth nieleży nad nad morzem, więc trudno będzie z tamtąd popłynąć do Palanthas.
 
deMaus jest offline  
Stary 05-01-2009, 18:20   #36
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
-Mapa? Ja mam mapę. Oczywiście, że mam mapę! I to nie jedną. Chcecie zobaczyć?
Faurin usłyszał słowa Atholi.
-Mapa. W końcu możemy obrać kierunek wędrówki!-pomyślał.
Kenderka szybko zabrała się za przebieranie rzeczy w torbie. Trochę tego miała więc musiał być cierpliwy. Podniósł ze stołu kielich z winem. Przyłożył go delikatnie do ust czując wonny zapach. Przechylił naczynie aby zakosztować tak zacnego trunku. Już po pierwszym łyku jego ciało przeszedł miły dreszcz. Cała jego twarz stała się czerwona. Zachwiał się.
-Po jednym łyku daje takiego kopa?
Przechylił kielich do końca po czym przegryzł kromką chleba. Spojrzał spowrotem na Kenderke. Coraz to bardziej rozmaite przedmioty lądowały na stole. Wyjeła właśnie kawałek kory cały pomalowany. Z góry zauważył że nie może to być mapa Ansalonu. Nie mylił się gdyż zaraz Athola wyjaśniła że jest to plan miasta- Kenderówka. Zaczeła opowiadać o jej rodzinnych stronnach. O tym jak to nikt nie zagląda do Kenderówka mimo że kenderzy sa tak gościnni. Nagle urwała w połowie zdania. Wyprostowała się patrząc na wszystkich swym tryumfalnym wzrokiem. Na stole rozłożyła kawałek materiału. Nie był to dokument najwyższej jakości.
-Proszę bardzo, nasza mapa.-oświadczyła.
Faurin przybliżył się jej bliżej by móc widzieć wyraźniej. Była narysowana najprawdopodobniej przez aktualnego właściciela. Nie była łatwa do odczytania jednak po chwili Faurin odnalazł Solace na niej.
-Ja bym powiedziała, że najlepiej udać się do Crossing, o tutaj. To portowe miasto kupieckie rządzone przez dwie frakcje, kupców właśnie. Statki tam co chwilę odpływają. Ale.. mają olbrzymie szczury w więzieniach. Powinni coś z nimi zrobić, bo inaczej stracą tamtejszych bywalców. Jeśli stamtąd udałoby się nam wypłynąć, to potem na brzegu Solamnii byśmy mieli do wyboru sporo miast i wiosek portowych. Caergoth to najbliższe większe miasto. Stamtąd można byłoby prawdopodobnie popłynąć do Palanthas. Jeszcze tam nie byłam, ale to chyba najdalej wysunięte miejsce, gdzie dałoby się znaleźć statek na Taladas.-oznajmiła Athola.
Po chwili odezwał się Marcao.
- Wspaniała mapa. Z pewnością przyda nam się nieraz. Sam wiele zwiedziłem, ale jakoś zawsze brakowało mi czasu lub zapału, aby sporządzić mapę. Skoro mówisz Atholu o Crossing, jako o miastu portowemu, to chyba faktycznie tam powinniśmy wyruszyć najpierw. Z tego co pamiętam to Caergoth nieleży nad morzem, więc trudno będzie z tamtąd popłynąć do Palanthas.
-Zgadzam się z naszym jedynym bardem. Mapa jest wspaniała i przyda nam się nie raz i nie dwa. No to chyba postanowione. Pierwszy cel to Crossing. Wspomniałem już o nim jednak nie wiedziałem czy jest to miasto portowe. Rozwiałaś moje wątpliwości, Atholu. Nie wiem czy Caergoth leży nad morzem. Zostawiam wam to do rozpatrzenia. Radzę jednak abyśmy się udali również do Manic. Nie wiem czemu. Po prostu podpowiada mi tak serce. Pomogłaś nam bardzo.-mówiąc to zwrócił się do kenderki.-No to wszystko chyba jasne jednak niech każdy się jeszcze wypowie.
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 06-01-2009, 09:36   #37
Banned
 
Reputacja: 1 Piiiink nie jest za bardzo znany
Ktoś usiadł obok niego kładąc swą broń na sąsiedni stół.
-Witaj!-powiedział.-Zwę się Faurin. Nie mieliśmy okazji się wcześniej poznać. Cóż, lepiej później niż wcale. Jak cię zwą?
Mówiąc to człowiek wyciągnął do niego dłoń. Uścisnął ją odpowiadając:
-Nazywam się Cień.- wystarczająco głośno żeby usłyszeli wszyscy bez względu na to czy chcieli poznać jego imię czy też nie. Nie miał zamiaru przedstawiać się każdemu z osobna.
– Zapalczywość i walka o siebie ... im zażartsza, tym prawdziwsza... - elfka skinęła mu lekko głową – mam nadzieję, że nie masz mi za złe wczorajszego incydentu... Od tego właśnie jest drużyna, by prostować drogi, lepić dziury i naprawiać usterki, które zrobi ktoś inny. - niewiele z tego zrozumiał, doszedł jednak do wniosku że Lywellyn odnosi się do niego raczej przyjaźnie i że z czasem mogą się polubić ale porozmawiać to już chyba nie. Uśmiechnął się więc do niej, nie zdając sobie sprawy że zebrani nie przyzwyczajeni do widoku tej ilości ostrych zębów na raz mogli to odebrać zupełnie inaczej.
Zaczęła się dyskusja. Słuchał jak zwykle w milczeniu, padających propozycji, narzekań na Arcymaga i na braki w sakiewkach. Sam osobiście pieniędzmi nigdy się nie przejmował, optował za uprowadzeniem statku ale na szczęście w tej kwestii nikt go o zdanie nie pytał. Bardziej niż wybór drogi do portu interesowało go czy dojdzie do kłótni, czy nie. Wolał żeby doszło. Nie żeby źle życzył drużynie, wręcz przeciwnie! Z doświadczenia wiedział że w sytuacjach kryzysowych demokracja się nie sprawdza. Potrzebowali przywódcy, kogoś kogo w razie czego wszyscy posłuchają. Uważał że będzie zdecydowanie lepiej jeżeli wyłoni się już teraz w walce na słowa póki jest jeszcze bezpiecznie niż gdyby miało się to stać podczas prawdziwej walki z zimną stalą w roli głównej. Ale póki co wszyscy byli podejrzanie mili. Marcao i Faurin wprost rozpływali się nad mapą Atholi którą on ledwie mógł odczytać. Może mieli rację, nie znał się na mapach, a może tak należało postępować z kenderami?
-No to wszystko chyba jasne jednak niech każdy się jeszcze wypowie.- zakończył Faurin.
- Jestem za Crossing a potem ... wypytamy żeglarzy.- przedstawił swoją opinię, skoro miał się wypowiedzieć każdy to jego też to dotyczyło. Potem wstał i podszedł do Caramona. Wyjątkowo mało prawdopodobne było by drużyna zechciała podróżować nocą z dala od szlaków tak jak to zwykle robił będąc sam.
- Caramonie.- zwrócił się do zwalistego mężczyzny grzecznie, potrafił być miły kiedy czegoś potrzebował - Potrzebuję czegoś w co mógłbym się ... ubrać- dokończył jakby już czuł na sobie wstrętną krępującą ruchy szmatę. Nie cierpiał ubrań ale wydawało mu się że w tej sytuacji nie miał innego wyjścia. ''Muszę ukryć przed ludźmi swoje pochodzenie, to dla dobra misji.'' - przekonywał w myślach sam siebie, chociaż nie był pewien czy to w ogóle wykonalne.
 

Ostatnio edytowane przez Piiiink : 07-01-2009 o 08:16.
Piiiink jest offline  
Stary 06-01-2009, 19:50   #38
 
Laos's Avatar
 
Reputacja: 1 Laos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetny
Oreas z uśmiechem witał każdego nowo przybyłego towarzysza lub towarzyszkę. Gdy kolejne osoby dołączały do stołu smokowiec przemówił
-Nazywam się Cień. - po czym zwrócił się w stronę elfki i obnażył kły.
Początkowo Oreas nie był pewien czy była to oznaka agresji czy raczej uśmiech. Zobaczywszy kły stwora stwierdził w duchu, że te kły są niesamowitą bronią
Nie można go lekceważyć. Szpony, kły. Hmmm śmiercionośna broń którą nieostrożni i głupi mogą lekceważyć, ale słono zapłacą za tą pomyłkę.
Dobrze że jest po naszej stronie.
- pomyślał
Po dalszym zachowaniu smokowca stwierdził, że to musiał być "uśmiech".
Odetchnął z ulgą i zachichotał w duchu. Na chwilę zapanowała cisza która przerwał zwracając się do Cienia
-Nie wiem czy dosłyszałeś wczoraj moje imię wiec przedstawię się jeszcze raz. Nazywam się Oreas Linhil - następnie powrócił do opróżnienia talerza.
Spokojnie dokończył swoje śniadanie słuchając toczącej się dyskusji na temat drogi którą mieli wyruszyć śmiałkowie. Gdy skończył jeść spojrzał z uwaga na mapę. Z dużym zdziwieniem stwierdził, iż jest ona naprawdę dokładna i nie rożni się bardzo od dzieł profesjonalnych kartografów. Co prawda zajęło mu chwilę zanim zdołał rozeznać się w dziele Atholi, lecz gdy odnalazł Solance pilnie prześledził wybraną trasę. Wyglądała rzeczywiście na dobrą, a z braku lepszego pomysłu chciał już wyrazić swoją aprobatę gdy Marcao odsłonił poważny mankament tej drogi.
-(...)Z tego co pamiętam to Caergoth nie leży nad nad morzem, więc trudno będzie z tamtąd popłynąć do Palanthas.
Wzrok elfa spoczął na chwilę na drużynie oczekując jakiś innych propozycji. Pierwszy przemówił Cień
-Jestem za Crossing a potem ... wypytamy żeglarzy
- Podzielam zdanie Cienia. Crossing jest pewnym miastem portowym więc nie ma co się zastanawiać. Tam rzeczywiście możemy wypytać o najlepszą drogę dalej. -powiedział elf. Odczekawszy chwilę kontynuował - powinniśmy już ruszać. Nie ma co dłużej zwlekać. Dzień się kończy, a siedząc tutaj nie przyczynimy się do sprowadzenia magii na Krynn - uśmiechnąwszy się oczekiwał reakcji reszty
 
__________________
"Errare humanum est"

Ostatnio edytowane przez Laos : 06-01-2009 o 19:53.
Laos jest offline  
Stary 07-01-2009, 12:44   #39
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Siedziała tak machając nóżkami i przyglądając się mapie z zadowoleniem, że ta się przyda w ich podróży. Owe zadowolenie było podobne do tego, które czują rodzice widząc, że ich dziecię dobrze sobie radzi w życiu. Sielankę ową jednak słowa mężczyzny rozwiały, a szczególnie jego końcowa część wypowiedzi.
- Wspaniała mapa - powiedział z zachwytem - Z pewnością przyda nam się nieraz. Sam wiele zwiedziłem, ale jakoś zawsze brakowało mi czasu lub zapału, aby sporządzić mapę. Skoro mówisz Atholu o Crossing, jako o miastu portowemu, to chyba faktycznie tam powinniśmy wyruszyć najpierw. Z tego co pamiętam to Caergoth nie leży nad morzem, więc trudno będzie stamtąd popłynąć do Palanthas.
O ile początkowo kenderska duma rudowłosej została mile połechtana, o tyle później rzuciła mężczyźnie spojrzenie mówiące ni mniej ni więcej co po prostu „jak śmiesz!”. Wyglądało to dość pociesznie, zważywszy na to, że przecież swym wyglądem przypominała dziecko.
-Jak nie leży, jak leży? Rzeczywiście, może nie bezpośrednio nad samym morzem jak Crossing, jednak posiada swój port i to jeden z ważniejszych w Solamnii.
Nawet jeśli potrafiła trzymać urazę dłużej niż jedną minutę, to jednak nie tym razem. Zaraz jej twarz się rozpogodziła, a w spojrzeniu iskierki wesołe zatańczyły. Tak wielu pochwał dotyczących jednej z jej map już dawno nie słyszała. Znaczy.. tak naprawdę to nigdy, bo jakoś nikt specjalnie ich oglądać nie chciał, a najwyraźniej wiele takie istoty straciły, co można było sądzić po zachwytach towarzyszy rudej. Naprawdę, gdyby jeszcze miała ogon, to teraz by nim machała radośnie. Ale nie miała, więc jej radość objawiała się przede wszystkim w uśmiechu tak szerokim, że kogo innego aż szczęka mogłaby rozboleć na sam widok. Dla niej to jednak było naturalne, a i mięśnie się jakoś wyjątkowo mocno nie naciągały. Nieważne.
-Ależ dziękuję! To jedna z ostatnich map jaką narysowałam. A mam ich jeszcze więcej! – Zawołała podekscytowana i ponownie zagłębiła dłoń w czeluści swej torby. Cóż, można było się spodziewać, że takie soczyste pochwały jej dzieła wywołają taką, a nie inną reakcję. Wyraźnie zachęcona stwierdziła, że skoro ta mapa im się spodobała, to może im pokazać jeszcze inne. A przypomnieć należy, że przybyła z Kenderówka, więc po drodze miała naprawdę sporo okazji do tworzenia map. I „sporo”, oznacza tutaj naprawdę spooooro, a Athola była gotowa pokazać je wszystkie dodając do tego swoje komentarze w postaci przeróżnych opowieści. Tak naprawdę to tylko jedno mogło powstrzymać tą zbliżającą się zagładę.
- Podzielam zdanie Cienia. Crossing jest pewnym miastem portowym więc nie ma co się zastanawiać. Tam rzeczywiście możemy wypytać o najlepszą drogę dalej. -powiedział elf. Odczekawszy chwilę kontynuował - Powinniśmy już ruszać. Nie ma co dłużej zwlekać. Dzień się kończy, a siedząc tutaj nie przyczynimy się do sprowadzenia magii na Krynn - uśmiechnąwszy się oczekiwał reakcji reszty.
Ruda bez żalu porzuciła sprawę pokazywania innym swych map, a to tylko dlatego, że wizja podróży ją tak bardzo poruszyła, że zaraz zeskoczyła ze swojego miejsca przy stole. Jak dla niej to i tak już zbyt długo siedzieli w jednym miejscu. Jeszcze trochę a zaczęłaby się nudzić, a znudzony kender nie jest zbyt bezpieczny zarówno dla siebie jak i dla otoczenia.
-To na co jeszcze czekamy?
Ona.. była już gotowa. Jeszcze tylko chwycić hoopak w dłoń i już będzie mogła wyruszyć w tą ich podróż po magię. Zaraz. Teraz. Już.
 

Ostatnio edytowane przez Tyaestyra : 07-01-2009 o 12:46.
Tyaestyra jest offline  
Stary 09-01-2009, 05:01   #40
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Posilając się niespiesznie, obserwowała zgromadzonych. Odwzajemniła ... uśmiech Cienia. Chyba zrozumiała przesłanie.
A reszta, do której zagaiła? Najwyraźniej ją zignorowano. Wzruszyła ramionami.
Przekrzywiła lekko głowę, oparła ja na dłoni. Z tej perspektywy świat powinien wyglądać trochę inaczej, bardziej pochyło? A jednak nie. Wszystko nadal dzielnie trzymało się pionu. Brrr. Cóż za brednie.

Crossing? Może być Crossing. Zaraz, zaraz ... czy to nie w Crossing mieszkał...? Że też do tej pory na to nie wpadła!
- Udajmy się do Crossing. Tam, jeśli was to interesuje, znam kogoś, kto z pewnością nam pomoże. Pewien kupiec, posiadający własny statek, jest mi winny pewną przysługę...

Z zadumą i lekkim uśmiechem spojrzała gdzieś w dal, przywołując ciepłe wspomnienia. To było wtedy, gdy uparła się, że nauczy się walczyć mieczem... Była już po etapie drewnianego ćwiczebnego. Rryw podarował jej prawdziwy, co prawda ukuty z myślą o niej, więc... lżejszy i mniejszy, ale gdyby osiągnęła biegłość we władaniu nim, niejeden miałby kłopoty. Zabierała więc go zawsze ze sobą, prezentowała gdzie tylko się dało, ogarnięta szaleństwem dziwnym,w odmęty zapomnienia spychając swój ukochany łuk.

Jechali już dość długo. Zbyt długo.
- Rryw...
- Co tam znowu marudo?
- No ... muszę ...
- Znowu?
- Znowu, znowu, znowu.. powtarzasz się!
- A bo wy jakieś dziwne jesteście..
- Nie gadaj tyle, przytrzymaj konia. - Nie słuchała go już więcej, zeskoczyła zgrabnie z Nostalgii i szybciutko wkroczyła do lasu - Czy to jej wina, że jej pęcherz tak akurat reagował na piwo?

Zapinała właśnie spodnie, gdy usłyszała jakiś szmer. Głosy? Podkradła się bezszelestnie. Drzewo, sznur, grubas. Obok dryblas. Chwila obserwacji. Grubas, odziany bogato, z psychiką raczej ubogiego stanu, przywiązany do drzewa; dryblas cóż... typ typowy, znaczy się wypisz wymaluj rzezimieszek tudzież inny zły charakter.

Nie zastanawiała się, młoda, niedoświadczona, chciała czynić dobro na świecie. Łuk pozostał przy koniu, został tylko miecz. Na plecach... Cóż... Sięgnęła ręką, by go wydobyć- gałązka trzasnęła, rabuś odwrócił głowę – nie miała czasu na zastanawianie się – niezdarny ruch po miecz – dziwna szamotanina, zapętlenie – w końcu szarpnięcie nieopanowane – miecz szybujący w nieznane... Przymknęła oczy...

Jęk...
Cisza...
Kogo trafiła?
Cisza...
Otworzyła oczy. Westchnęła z ulgą...

Scypion Dratrling – kupiec obrzydliwie bogaty, posiadacz wielu kantorów i statku, uratowany przez przypadek...

Uśmiechnęła się jeszcze promienniej wspominając jego słowa:

- Dług mój wobec ciebie nie do spłacenia jest, gdybyś jednak czegoś potrzebowała, zawsze możesz liczyć na me wsparcie.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172