Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-10-2011, 22:02   #101
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Walka rozwijała się w dobrym kierunku. Ponad połowa przeciwników leżała już na ziemi, a herszt postanowił chyba uratować własną skórę salwując się ucieczką. To nie była dobra wiadomość, bo mógł sprowadzić posiłki, podczas gdy drużyna nie wyglądała najlepiej. Assanar padł po ostatnim ciosie gruumbarzyńcy, mag wyprodukował jedynie chmurę dymu, a kapłanka ledwie się trzymała na nogach. Strzelec też nie poczynał sobie już tak dobrze, jak na początku, przez co uciekinier znikał właśnie między drzewami.

Dwójka, która walczyła z krasnoludem okazała się twardsza, niż poprzednicy. Mimo, że słaniali się już na nogach, to jednak ciągle walczyli i stanowili zagrożenie. Dlatego kowal skupił się na ich jak najszybszym pokonaniu. Później mógł się zastanawiać, co robić dalej. Niezmordowane ramiona opadły, a wraz z nimi topory, które niosły śmierć jego przeciwnikom ...
 
Smoqu jest offline  
Stary 09-10-2011, 22:11   #102
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Krew i kawałki mózgu prysnęły w twarz Khemorinowi, dwaj kolejni przeciwnicy padli na ziemi ze zmasakrowanymi głowami.

Ostatni przeciwnik jaki został na polu walki zdziwił się gdy niespodziewanie kapłanka cięła go w brzuch, raniąc poważnie. Mimo tego gruumbarzyńca nadal trzymał się na swych sękatych, długich nogach, a nawet zdesperowany zdecydował się na atak. Wielki, oburęczny miecz trafił Sylviusa w klatkę piersiową. Na szczęście dla maga trafienie wykonane było tępą stroną miecza łamiąc mu tylko jedno żebro i powalając go na ziemię. Gruumbarzyńca starał się wycofać lecz jego rany były zbyt poważne, odskoczył tylko niedaleko od kapłanki w strachu przed stratom życia.

Rany Luva były zbyt poważne by sam mógł je sobie opatrzyć, potrzebował magii leczniczej.
 

Ostatnio edytowane przez Garzzakhz : 10-10-2011 o 10:14.
Garzzakhz jest offline  
Stary 14-10-2011, 19:33   #103
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Kapłanka krzyknęła ze strachu widząc, jak Sylvius z jękiem zwala się na glebę.

Wściekła - a obawa o włanse życie dodała jej sił - skoczyła w stronę Gruumbarzyńcy, dzierżąc oburącz zdobyczny miecz. Nie dążyła do zwarcia, chciała powalić napastnika. Cięła nisko i płasko, z nadzieja na strzaskanie mu kolan.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 14-10-2011, 21:44   #104
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Przeciwnik Lothel przygotowany był na atak kapłanki i odbił go swoim ciężkim mieczem.
 
Garzzakhz jest offline  
Stary 15-10-2011, 23:37   #105
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Tak, jak z poprzednimi pokonanymi, kowal natychmiast po ich powaleniu przestał zwracać na nich uwagę i rozejrzał się po polu walki.

Większość przeciwników leżała pokonana ... jak również większość drużyny. Sylviusowi skończyło się szczęście i dobrze wymierzony cios dwuręcznym mieczem wyeliminował go z walki. Khemorin miał nadzieję, że przeżył i to nauczy go pewnego rozsądku, choć z drugiej strony bez wątpienia czeka go jeszcze niezłe gderanie tego nadętego bęcwała, kiedy już wyliże się ze swoich ran. Assanar leżał nieprzytomny na ziemi z widocznym opatrunkiem. Kapłanka zaś, dzierżąc miecz wojownika, usiłowała pokonać ostatniego z atakujących ich ludzi, który też nie wyglądał najlepiej.

Spryskany krwią przeciwników krasnolud mógł spokojnie uchodzić za rzeźnika kończącego właśnie ciężki dzień pracy. Szczególnie, że dwóch ostatnich wyjątkowo obficie tryskało krwią z ran. Ściekająca po zbroi i z ostrzy toporów posoka nie wróżyły niczego dobrego dla wroga, zaś nabiegłe krwią oczy patrzyły nieugięcie na przeciwnika, jakby ten był młodym drzewkiem czekającym na ścięcie. Ale kowal nie stracił jasności myśli. Ciągle musieli zasięgnąć języka, a to była ich ostatnia szansa, bo ci, którzy walczyli z nim, już nie nadawali się do udzielania odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Doskoczył więc błyskawicznie do chwiejącego się na nogach gruumbarzyńcy i uderzył go płaską stroną jednego topora pod kolana, a później poprawił drugim, celując w głowę, aby go ogłuszyć ...
 
Smoqu jest offline  
Stary 16-10-2011, 15:11   #106
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Gruumbarzyńca wymierzył cios wprost w klatkę piersiową kapłanki. Nie zdążyłaby go sparować, lecz z pomocą przyszedł kobiecie Khemorin. Przeciwnik padł ogłuszony na ziemię w ciężkim stanie. Walka była skończona. Zrobiło się cicho i jedyne co przerywało tę ciszę to lekki szum liści.

Sylvius podparł się na łokciu, drugą rękę przytykając w miejscu rany. Kaszlnął parę razy, wykrzywiając twarz w widocznym grymasie bólu.

- Mieliście Mnie ochraniać! -spojrzał na obryzganego krwią wrogów Khemorina.
- Jedynie Krasnolud na coś się przydał, a reszta z was to chędożona banda partaczy. Przydaj się w końcu na coś dziewko i ulecz mnie - krzyczał mag wyciągając w stronę Lothel rękę. Khemorin i Luv, którzy nadal mieli zmysły wyostrzone walką, stwierdzili że gdzieś w głębi lasu daje się słyszeć krzyki człowieka i skowyt rozwścieczonego psa.

Elf wiedział że to głos Siwego, pies go wołał. Nagle niczym strzała między liście drzewa wpadł podniecony Rudzik jazgocąc niczym stara handlarka. Ptak zmartwiony stanem druida, a z drugiej strony szczególnie czymś podekscytowany, wzbijał się w powietrze, a następnie opadał na ramie Luva starając zrozumieć co się stało. Khemorin zwrócił uwagę na krzykliwego ptaka i szybko domyślił się że ich jakoby, nieznajomy sprzymierzeniec skrył się na drzewie.

Wiele pytań tworzyło się w głowie mądrego krasnoluda, lecz aktualnie największym zmartwieniem był ciężko ranny, nieprzytomny Assanar, a i mag wraz z kapłanką wyglądali marnie.
 
Garzzakhz jest offline  
Stary 18-10-2011, 21:30   #107
 
korwinlk's Avatar
 
Reputacja: 1 korwinlk nie jest za bardzo znanykorwinlk nie jest za bardzo znany
Rany Luva były poważne i bardzo bolały. Po założeniu prowizorycznego opatrunku który miał chronić przed wykrwawieniem elf spojrzał jak idzie walka. Khemorin ogłuszył ostatniego przeciwnika i szala zwycięstwa upadła na stronę drużyny.

Elf właśnie schodził z drzewa gdy usłyszał znajome szczebiotanie. To jego mały zwiadowca wrócił i przysiadł na gałęzi spoglądając na Luva. Sprawiał wrażenie jednocześnie podnieconego, zaciekawionego i zaniepokojonego. Póżniej mały powiedział elf i schodząc z drzewa. Teraz do uczuć małego ptaszka doszło jeszcze oburzenie, ale posłusznie usiadł na ramieniu Luva gdy ten dał mu znak ręką. I razem z Robinem poszedł w stronę dróżyny. Rany bolały na każdym kroku lecz Luv nie zwracał na to uwagi gdyż żyjąc w dziczy przywykł do bólu. Po przejściu paru metrów usłyszał słowa

- Szybko. Nie mamy czasu. Jeden uciekł i w każdej chwili może tu wrócić z posiłkami. Nie wiemy, czy to wszyscy z jego bandy.

Nie chcąc być uważanym za jakiegoś cichociemnego Luv rzekł

- Witajcie jestem Luv. Ci barbarzyńcy przed którymi uciekałem zdaje się porwali waszą przyjaciółkę. Tą niziołkę nazywa się Emilly czy jakoś tak.

Ledwo wypowiedział te słowa naprzód wystąpił podejrzliwy krasnolud pytając

- Dlaczego nas śledzisz? Widziałem cię w mojej karczmie. Ty ich na nas sprowadziłeś? Skąd wiesz, że ją uprowadzili?

- Jestem podróżnikiem zwiedzam świat. Zatrzymuje się co jakiś czas we wsiach by zarobić marne parę groszy z, których ma co jeść na kilka dni. Poczym idę dalej w świat. O jej uprowadzeniu wiem bo byłem przy niej gdy z krzaków wyskoczyło około dwudziestu rosłych mężczyzn i jadna trzecia tego goblinów. Dziesięciu wraz goblinami wzięło ją ze sobą a reszta ruszyła na mnie. Starałem się zgubić ich w lesie ale natknąłem się na was. Sądziłem że pomożecie w walce. Jeśli chodzi o tego jednego co uciekł to słyszę go niedaleko o tam, walczy z moim psem.

Słowa Luva były prawdziwe w pewnym sensie ponieważ nie chciał się jescze zdradzać ze swymi zdolnościami. Po wypowiedzeniu ich wskazał ręką pobliską gęstwinę.
 

Ostatnio edytowane przez korwinlk : 23-10-2011 o 13:37.
korwinlk jest offline  
Stary 24-10-2011, 10:42   #108
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Khemorin odkopał miecz, który wypadł z bezwładnej ręki gruumbarzyńcy, aby znalazł się poza jego zasięgiem i sprawnie przeszukał ciało oraz pozbawił go wszystkich innych śmiercionośnych narzędzi, jakie przy nim znalazł. W końcu sprawdził, czy jego "język" będzie mógł jeszcze mówić. Na szczęście był ciężko ranny i nieprzytomny, ale na kilka pytań powinien jeszcze odpowiedzieć … o ile się obudzi. Sam krasnolud nie wyglądał na ciężko rannego. Tak naprawdę to jedynie lekkie pieczenie w okolicy nadgarstka przypominały mu o stoczonej przed chwilą potyczce. Ale reszta drużyny nie wywinęła się tanim kosztem. Assanar leżał ciężko ranny, choć już z opatrzonymi obrażeniami, szata kapłanki również była pomięta, a w okolicach rozcięcia barwiła się coraz bardziej od krwi płynącej z rany. Oberwało się też magowi, ale tego akurat kowal nie żałował. Słysząc rozkazujący ton Ważniaka, który miał zamaskować narastająca w nim panikę, uśmiechnął się pod nosem, ale w jego głosie nie było słychać żadnych nut wesołości.

- Jeśli potrafisz czynić takie cuda, to najpierw pomódl się o swoje uzdrowienie, później maga, a na końcu naszego wojownika. Tak będzie najrozsądniej. - Dodał szybko widząc Sylviusa otwierającego usta. - Potrafisz leczyć? - Zgasił rodzący się opór prostym pytaniem do maga. - Szybko. Nie mamy czasu. Jeden uciekł i w każdej chwili może tu wrócić z posiłkami. Nie wiemy, czy to wszyscy z jego bandy.

- Idź się sam wychędożyć - warknęła Lothel do Sylviusa - Jeszcze raz nazwiesz mnie “dziewką” a będziesz zbierał zęby, czy raczej te ich marne pozostałości, co masz, z ziemi.

Walka skończyła się na razie, ale adrenalina nadal buzowała z żyłach kapłanki. Nie pozwoli się tak traktować! Podeszła do nieprzytomnego wojownika i uklękła przy nim. Pozostali byli w stanie utrzymać się na nogach – a nawet jej dogadywać – więc mogli chwilę poczekać na opiekę. Rozejrzała się, zauważyła swój sztylet, podniosła go i rozcięła ubranie Assanara, żeby obejrzeć obrażenia. Bardzo krwawił. Miała leczniczą miksturę, ale z jej doświadczenia wynikało, że konwencjonalne metody też się sprawdzają. A i mikstur mniej potrzeba będzie... teraz nie było łatwego do nich dostępu, a dodatkowo nie wiadomo było, co ich dalej spotka. Zacisnęła kawałek płótna na zranionym ramieniu wojownika, tuż nad wbitą strzałą. Zawiązała naprawdę mocno - krwawienie zmniejszyło się. Przesunęła dłońmi po ciele wojownika szukając innych obrażeń – cztery złamane żebra trudno było przegapić… Złapała za lotkę strzały i usnęła ją zdecydowanym ruchem. Wyciągnęła nici i igłę, i zszyła ranę, a potem obandażowała ramię i zdjęła opaskę.

- Pomóżcie mi go posadzić – poprosiła, a kiedy unieśli go do pozycji półleżącej wlała mu trochę leczniczej mikstury do ust.
- No, przełykaj – powiedziała. Podawanie płynów nieprzytomnym nie było zalecane, ale często się udawało. O ile osoba się nie udławiła, oczywiście.

Brwi krasnoluda znalazły się prawie na czubku głowy, gdy patrzył na odmienioną kapłankę. Po chwili odwrócił się gwałtownie słysząc szelest poszycia pod stopami kogoś, kto się do nich zbliżał. Dłonie automatycznie zacisnęły się na rękojeściach toporów.

Elf podchodząc usłyszał fragment rozmowy o uciekającym herszcie i nie chcąc być uwarzanym za jakiegoś cicho ciemnego rzekł

- Witajcie jestem Luv. Ci barbarzyńcy przed którymi uciekałem zdaje się porwali waszą przyjaciółkę. Tą niziołkę nazywa się Emilly czy jakoś tak.

Widząc elfa, którego spotkali z Assanarem tuż przed rozpoczęciem walki, uspokoił się trochę, ale nie całkowicie. Ruszył w kierunku przybysza, aby na wszelki wypadek oddzielić go od reszty grupy, gdyby wpadł na pomysł zaatakowania ich.

- Dlaczego nas śledzisz? Widziałem cię w mojej karczmie. Ty ich na nas sprowadziłeś? - Jak zwykle był podejrzliwy aż do granic paranoi, szczególnie po tak niemile zaskakującym początku wyprawy. - Skąd wiesz, że ją uprowadzili?

- Jestem podróżnikiem zwiedzam świat. Zatrzymuje się co jakiś czas we wsiach by zarobić marne parę groszy z, których ma co jeść na kilka dni. Poczym idę dalej w świat. O jej uprowadzeniu wiem bo byłem przy niej gdy z krzaków wyskoczyło około dwudziestu rosłych mężczyzn i jadna trzecia tego goblinów. Dziesięciu wraz goblinami wzięło ją ze sobą a reszta ruszyła na mnie. Starałem się zgubić ich w lesie ale natknąłem się na was. Sądziłem że pomożecie w walce. Jeśli chodzi o tego jednego co uciekł to słyszę go niedaleko o tam, walczy z moim psem.

Luv wskazał ręką na pobliską gęstwinę.

Krasnolud dopiero teraz zwrócił uwagę na harmider dobiegający z krzaków i nie czekając na dalszy ciąg wypowiedzi elfa ruszył biegiem w tamtą stronę, i po chwili zniknął w gąszczu. Jeśli była szansa na schwytanie uciekiniera, musieli ją wykorzystać.
 
Smoqu jest offline  
Stary 27-10-2011, 18:15   #109
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Khemorin wraz z podążającym za nim Luvem kilkadziesiąt metrów dalej, w gąszczu znaleźli psa elfa przygniatającego swym ciężarem i kąsającego zawzięcie jedynego z uciekinierów. Przeciwnik psa nie miał już sił aby obronić się przed zawziętym ogarem. Gruumbarzyńca ten miał obecnie zdjęty kaptór, lub może zerwany przez psa. W przeciwieństwie do reszty grupy nie był człowiekiem, a elfem. Jego zmagania z psem lekko nasiliły się gdy zobaczył kolejnych wrogów jakimi byli krasnolud i druid.

Stan Assanara momentalnie się polepszył dzięki staraniom kapłanki, wojownik dochodził do siebie szybko dzięki magicznej miksturze. Po chwili się przebudził. Sama Lothel była jednak w złym stanie.
(Assanar wraca do gry)
 

Ostatnio edytowane przez Garzzakhz : 27-10-2011 o 23:05.
Garzzakhz jest offline  
Stary 28-10-2011, 10:47   #110
 
korwinlk's Avatar
 
Reputacja: 1 korwinlk nie jest za bardzo znanykorwinlk nie jest za bardzo znany
- Potrafiłbym wytropić tą drugą grupę ale ze względu na rany mielibyśmy małą sansę na ich pokonanie. Jest silniejsza od tej którą pokonaliśmy lecz atak z zaskoczenia może wiele zdziałać.

- Nie jestem tu aby tropić, tylko żeby wykonać misję - powiedział mag pokasłując.

Elf poczuł się urażony odpowiedzią maga.

-To wasza sprawa jeśli chcecie zostawić swoją małą przyjaciółkę na pewną śmierć.

Widząc ze będzie musiał poczekać na swoją kolej w opatrywaniu ran wziął kij i podpierając się nim pokuśtykał za krasnoludem. Chcąc zobaczyć jak się czuje jego pies i jednocześnie chcąc otrzymać informacje z pierwszej ręki od herszta.

- Zaczekaj, panie elfie - dogonił go głos Kapłanki - pozwól mi spojrzeć na twoje rany.

On bardziej potrzebuje twojej pomocy Powiedział Luv wskazując ręką na leżącego wojownika.Po czym zniknął w gęstwinie.

Po drodze Luv zamierzał zdobyć informacje od Rudzika na temat barbarzyńców.Gdyby został usłyszany uznano by ze sobie pogwizduje więc nie bał się rozpoznania swoich zdolności.
Niedługo potem elf dogonił krasnoluda i w końcu zobaczyli walkę Siwego z hersztem. Ale Luvowi coś mu się nie podobało w tym widoku i wtedy to zobaczył. Ze zdziwienia aż wykrzyknął

-On jest elfem!

Mimo swojego stanu Luv zamierzał zaryzykować zakończenie walki. Wziął swój gruby i napierając całym ciężarem ciała przybił nim elfa do ziemi. Rozpaczający herszt leżał teraz na plecach nie mogąc się podnieść.

-Może powiesz nam teraz co elf robi wraz z bandą chędożonych barbarzyńców?
 

Ostatnio edytowane przez korwinlk : 28-10-2011 o 17:30.
korwinlk jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172