Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-10-2012, 08:40   #21
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Nie spał. Choć gospoda “Pod Starym Królem” oferował całkiem wygodny siennik i czystą pościel, to Alarif nie spał. Podobnie jak innym elfom wystarczyło mu trzy godziny odpoczynku dziennie, który bardziej przypominał letarg, niż sen. Światło księżyca w zupełności mu wystarczało i elf przeglądał swoje mapy bez potrzeby zapalania świecy. Miał spore braki w tej części Arthedain. Podejrzewał, że umocnień i warowni granicznych celowo nie umieszczano na ogólnie dostępnych mapach, by nie zdradzić ich pozycji szpiegom Angmaru. Po za tym nie dało się ukryć, że jego mapy były nieaktualne. Sprzed jakiś dziesięciu lat. Salier miał trochę nowsze, ale i on pewnie nie miał wszystkiego zaznaczone.
Alarif schował mapy do tuby i spojrzał na leżacą nieopodal lutnię. Wziął do ręki znajomy kszałt gryfu i czule pogładził struny opuszkami palców. Nie chciał grać, by nie zbudzić towarzyszy. Jednak po chwili zaczął cichutko nucić:

Znowu więdną wszystkie zioła,
Tylko srebrne astry kwitną,
Zapatrzone w chłodną niebios
Toń błękitną...
Jakże smutna teraz jesień!
Ach, smutniejsza niż przed laty,
Choć tak samo żółkną liście
Więdną kwiaty
I tak samo noc miesięczna
Sieje jasność, smutek, ciszę
I tak samo drzew wierzchołki
Wiatr kołysze
Ale teraz braknie sercu
Tych upojeń i uniesień
Co swym czarem ożywiały
Smutna jesień
Dawniej miała noc jesienna
Dźwięk rozkoszy w swoim hymnie
Bo anielska, czysta postać
Stała przy mnie
Przypominam jeszcze teraz
Bladej twarzy alabastry,
Krucze włosy - a we włosach
Srebrne astry...
Widzę jeszcze ciemne oczy...
I pieszczotę w ich spojrzeniu
Widzę wszystko w księżycowym
Oświetleniu...

Zamilkł, a na jego twarzy pojawił się smutek, gdy sięgnął po zawieszony na szyi medalion. Otworzył go, by ujrzeć ciepły uśmiech dziewczyny namalowanej na małym portreciku. Patrzył na niego mimowolnie wodząc palcem po obłym kształcie medalika.
Westchnął ciężko i położył się patrząc w powałę. Do świtu pozostało jeszcze dużo czasu. Dużo czasu na wspomnienia o przeszłości. Uśmiechnął się. Wspomnienia niosły pocieszenie.


Jako że nie miał wierzchowca podążał wraz z grupą lekko biegnąc lub szybko idąc. Często tak podróżował. Po za tym dwukółka krasnoluda nie toczyła się w oszałamiającym tempie. W powietrzu czuć było wilgoć, która w miarę upływu dnia stawała się intensywniejsza zapowiadając rychły deszcz. Alarif miał na sobie solidne ubranie, ale i ono nie wytrzymałoby dłuższej wilgoci. Po za tym lutnia, choć zabezpieczona haftowanym w kwieciste wzory pokrowcem także nie powinna być narażona na dłuższy deszcz. Zatem gdy zaczęło padać zaczął mimowolnie rozglądać się za schronieniem i już sięgał po mapę, gdy na szczęście Girion przypomniał sobie, że nieopodal jest stara wieża strażnicza Arnoru.
Była już noc gdy dotarli na miejsce. Wieża była zdewastowana, ale na tyle jeszcze cała, że nie padało im na głowy.
Gdy tylko miał okazję Alarif naniósł na swoją mapę jej pozycję, a także szlak którym szli. Rozwiesił też swój płaszcz, by wysechł i sprawdził, czy cięciwa łuku nie namokła. Na szczęście wszystko było w porządku, ale i tak dla pewności nasmarował ją ponownie tłuszczem. Spojrzał z wdzięcznością na Seotha, że zechciał wziąć pierwszą wartę. To dawało mu możliwość rozprostowania nóg i odpoczynku.
Wylegiwanie się przerwał mu krasnolud mówiący o piwniczce na dole.
- Tak? - Alarif spytał z zainteresowaniem. - Pójdę zobaczyć.
I poszedł zaspokoić swą ciekawość.

Tym razem i oby następnymi również nie musieli martwić się o kolację, byli dobrze zaopatrzeni. Alarif miał nawet parę lembasów, ale trzymał je na czarną godzinę. Nastrój zrobił się nawet całkiem miły i Sindar wyciągnąwszy lutnię zaczął cicho przygrywać, jak to się mawiało w Fornoście “do kotleta”, gdy po jakimś czasie błogi spokój zburzył Seoth oznajmiając, iż właśnie do ich schronienia zbliża grupa Rhudauryjczyków.

Alarif pobiegł do kompana by zobaczyć na własne oczy o czymże ten mówi.
- Niedobrze. Ludzie z Rhudauru są sprzymierzeńcami Angmaru. Są na terenie Arthedain, a to znaczy, że są we wrogich zamiarach. - zamyślił się coś rozważając.
- Poczekajmy, aż podejdą i obwołajmy ich. Niech idą swoją drogą. Może odejdą, gdy zauważą, że wieża już jest zajęta. - spojrzał na towarzyszy szukając w ich oczach poparcia dla swego planu.
Miał nadzieję, że uda się uniknąć rozlewu edaińskiej krwi. To że Rhudauryjczycy błądzili trzymając z Angmarem, nie było dostatecznym powodem w jego mniemaniu, by z nimi walczyć i ich zabijać.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 24-10-2012, 09:44   #22
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Była niepocieszona. Raz, że nikt nie podzielał jej podejrzeń co do wróżbity. Dwa, że samotna, opuszczona wieża jako żywo na myśl jej przywodziła wyludnione przez Wielką Zarazę wioski w Mrocznej Puszczy, po które las wyciągał zielone ręce, by je objąć na powrót w posiadanie. Trzy, że wody tu nie było, a czuła już, że mech jej rośnie między palcami.

Jednak byli w drodze, i tylko to się liczyło. Każdy postawiony krok mógł ją przybliżać do celu, toteż póki szli, Modron zachowywała pogodny nastrój. Szrona uwiązała z tyłu dwukołówki, na której siedzieli dumnie krasnolud z niziołkiem, a sama często gęsto schodziła w bok, by wrócić po czasie jakimś i podsunąć towarzyszom a to korzonki jakoweś, a to jagody, wymiędlone i ciepłe od ciepła jej dłoni, a to pochwalić się ustrzelonym króliczkiem.

Gdy jednak stanęli, zmarkotniała od razu. Każdy popas przeciągał się w jej szesnastoletnim rozumieniu w wieki całe, i odsuwał w czasie upragnione spotkanie. Do tego miała zagwozdkę - jak właściwie winna tytułować swoich druhów. Elfy to wiadomo... wszystkie elfy są szlachetnymi panami, chyba że akurat są paniami, takoż szlachetnymi. Z krasnoludami też sprawa była jasna - każdy jeden brodacz był mistrzem, tego lub tamtego, jak nie kowalstwa, to płatnerstwa, jak nie płatnerstwa, to górnictwa, a poza tym każdy był zacnym krasnoludem. Hobbity, o ile zdążyła się zorientować, były mości hobbitami. Jak jednak powinna nazywać takiego Giriona albo Seotha? W sumie mogłaby zapytać, ale nie chciała wyjść na głupią dziewczynę z lasu, co świata nie widziała ani obyczajów nie zna. Liczyła więc po cichu, że jakoś to samo wyjdzie.

Przynajmniej mieli nad głową kawałek dachu, dawało to nadzieję na podsuszenie przemoczonej przyodziewy. I tu również niestety dała o sobie znać wyższość obeznanych z wędrówkami podróżników, przynajmniej w kwestii przygotowania do podróży. Wszyscy byli przemoczeni - ale ich ubrania wyschną szybko, a przesiąknięte deszczem grube wilczury Modron będą suszyć się najbliższy tydzień, promieniując zapachem mokrej sierści, którego dogłębnie nienawidziła. Siedziała tedy Modron naga przy ognisku, co jakiś czas wstając, by wyżąć skóry z wody, zziębnięta i zła na samą siebie. Skończy się to jakimś choróbskiem ani chybi.

Kiedy Seoth wrócił, Modron doglądała ogniska i skrobała zaciekle dno kociołka z resztek strawy. Nie za bardzo wiedziała, kim są ludzie z Rhudauru, skoro jednak bardziej światowy Alarif uznał ich za zagrożenie, to coś musiało być na rzeczy.

- Szlachetny Alarif będzie obwoływał... a ja zasadzę się niżej w krzakach z łukiem. Na wypadek, gdyby obwołani wyciągnęli broń - zaproponowała i wyciągnęła z sahajdaka swój piękny, smukły łuk elfiej roboty. Na plecy zarzuciła kołczan i już się odwracała, by zrobić to, co powiedziała. Tak, jak stała - ociekając zimną wodą, prócz butów nie mając na sobie niczego.
 

Ostatnio edytowane przez Asenat : 24-10-2012 o 10:15. Powód: ekhm... nie zauważyłam kwestii deszczu :-)
Asenat jest offline  
Stary 24-10-2012, 12:50   #23
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Pierwsza warta przypadła Seothowi. Krasnoludowi nie pasował zbytnio taki układ. Wolałby przesiedzieć pierwszy, a potem spokojnie przespać resztę nocy. No ale skoro Eothraimczyk z własnej, nieprzymuszonej woli zgłosił się na wartę, khazad nie oponował. Poburczał coś pod nosem i zajął się suszeniem obuwia, onuc i opończy przy rozpalonym w ruinach ognisku.

Gdy usłyszał Seotha informującego o intruzach, pierwsze co zrobił to naciągnął cuchnące, parujące obuwie na nogi, a potem zaczął wdziewać zbroję. Na koniec nacisnął na głowę hełm i pochwycił swój topór. Był gotowy do walki, gdyż nie podejrzewał, że spotkanie może zakończyć się w inny sposób.

- Hej, dzierlatko! – krzyknął do znikającej w krzakach, nagiej Modron. Rzucił jej swoją, niemal suchą opończę. – Załóż to bo wilka w krzakach złapiesz!
 
xeper jest offline  
Stary 25-10-2012, 09:23   #24
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Po wizycie u wróżbity Seoth ponownie zasmucił się, że nie znalazł żadnej wskazówki dotyczącej celu jego podróży. Jednak noc w karczmie była przyjemna i spokojna. Następnego dnia podróżując razem z grupą nie wdawał się za bardzo w rozmowy, zamiast tego wolał sprawić przyjemność sobie oraz swojemu rumakowi - Smuthowi galopując po wielkich polach idealnych do jazdy. Gdy złapała ich ulewa chyba jako jedyny nie przejmował się wodą i wilgocią.

Po dotarciu do wierzy jeździec sam zaproponował pierwszą wartę po czym nie czekając udał się na punkt widokowy. Uwielbiał przebywanie w samotności. Gdy zbliżał się koniec jego warty dostrzegł w oddali sześć sylwetek, które zaniepokoiły eothę. Po chwili przyglądania był w stanie rozpoznać zbliżających się ludzi. Jak najszybciej wrócił do towarzyszy odpoczywających piętro niżej.
- Mamy kłopoty ludzie z Rhudauru się zbliżają, jest ich sześciu lecz na razie chyba nie wiedzą, że tu jesteśmy. Popieram zdanie Alarifa jednak bądźmy przygotowani do walki. Jeśli nas zauważą na pewno nie będą chcieli z nami rozmawiać

Widok roznegliżowanej Modron wcale nie zadziwił Seotha, w ciągu tych wszystkich przygód zdążył już przyzwyczaić się do tego widoku. Przygotował broń i schował się zaraz za wrotami do wieży.
 
SyskaXIII jest offline  
Stary 25-10-2012, 11:44   #25
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Chociaż sam Girion w przeszłości niezliczoną ilość razy był już przemoczony do suchej nitki, co wynikało z jego dawnego, życiowego zajęcia, to jednak był z siebie zadowolony, że mógł pomóc całej kompanii, znajdując w pamięci odpowiednią kryjówkę. Gdy już udało się wszystkich przekonać do pójścia tam, dodatkowo się cieszył, że wreszcie może spokojnie coś wszamać. No i miał dość jeżdżenia na swoim koniu, co prawda podpytywał czasem Seotha, chwalącego się swoimi zdolnościami jeździeckimi, o jakieś rady na temat jeżdżenia na swojej szkapie, ale nie dość, że pod tym względem był dosyć opornym uczniem, to dodatkowo ten doświadczony jeździec, prawdziwy pasjonat, oddawał się radości jazdy na jego okazałym koniu, często odłączając się nieco od nich. Och, ile Girion by dał, by w ten sam sposób móc znaleźć się na jakimś byle statku i móc zdobywać morskie wody...

W samym środku wieży, co zauważył po minach części swoich kompanów, Girion zadowolony był z tego, że nie musi jako pierwszy stanąć na warcie. Mógł sobie spokojnie zjeść, odpocząć i dziwić się Modron, która z jednej strony wyglądała na bardzo nieśmiałą, z drugiej, tej bardziej cielesnej, była śmiała aż nadto. Ale słabo znał się na tych wszystkich różnych kulturach. Dobrze, że akurat ona sobie pozwalała na takie paradowanie po ich obozowisku, gorzej zniósłby, gdyby któryś z pozostałych miał podobne obyczaje.

Nieprzyjemnie się zrobiło, gdy Seoth zbiegł z góry, poinformować o przybyciu w te okolice ludzi z Rhudauru. Podczas swoich samotnych wędrówek, Girion zwykł się w takich momentach po prostu chować, teraz jednak nie było takiej możliwości. Szybko sprawdził swój kord, z broni pospolitych, nie rzucających się w oczy, najbardziej podobny używanemu wcześniej kordelasowi. Zdawał się być odpowiednio naostrzony, machnął nim kilka razy, dla rozgrzewki, a resztę pozostawił Alarifowi, który chciał wszystko załatwić bez przelewu krwi. Akurat również wolałby to rozwiązać w ten sposób, bo w wyrównanej liczbowo walce jednak istniało spore ryzyko. Mimo wszystko, postanowił też nieco lepiej przygotować się do walki. Po cichu zapytał więc też elfa.
- Wiesz o nich nieco więcej, Alarifie. Jakieś mocne i słabe punkty, w przypadku niechcianej przez nas walki?
 
Zara jest offline  
Stary 25-10-2012, 13:17   #26
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Słowa Giriona sprawiły, że Alarif się zasępił.
- Obawiam się, że niewiele będę mógł Ci pomóc. Kiedyś Rhudaur zamieszkiwali Dúnedainowie, tacy jak w Arthedain. Teraz niestety kraj ten jest całkowicie podporządkowany Angmarowi, a zamieszkują go głównie miejscowi górale nieco podobni do Dunlandczyków. Ten oddział wygląda mi jednak na zwiadowców. Zapewne są lekko uzbrojeni i być może wyposażeni w łuki. Tak czy owak nie sądzę, by zdobyli się na frontalny atak. Raczej spróbują jakiegoś podstępu. Zapewne podejmą rozmowę, ale musimy być czujni. Być może spróbują nas zajść od tyłu.
Stwierdził Sindar.
- Te ginące transporty, to może być ich sprawka. Może szpiegują informując o dostawach jakiś większy oddział ukryty w pobliżu.
Przyszło Alarifowi do głowy.
- Nie możemy też wykluczyć możliwości, iż w także w Fornoście działają szpiedzy i ta grupa ma się nas po prostu pozbyć.
Ostatnie słowa elfa zabrzmiały złowieszczo.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 28-10-2012, 17:36   #27
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Wędrówka minęła spokojnie, jechał na wozie, mógł sobie pogadać, pojeść...
Krasnolud był całkiem miłym kompanem, a i okazjonalne postoje żywieniowo odpoczynkowe przebiegały bezproblemowo.
Zaskoczył go dopiero widok strażnicy, budynku starego, okazałego - nie widywał takich rzeczy w Bucklandzie, a i po drodze również nie za często.
I co ważne- rozmiarowo gwarantowała im że będzie gdzie się schronić przed mżawką, wichurą i czym tam jeszcze. Mimo długotrwałych już jak na hobbickie warunki wędrówek, dalej każdorazowo cieszył się mogąc wypocząć w murach, przy ogniu i bez deszczu kapiącego na niego i jego strawę. A te mury gwarantowały to osłaniając ich skutecznie.
Rozsiadł się opodal spokojnie opodal wejścia i ściągnąwszy buty raczył się przekąską i odpoczynkiem. Oporządziwszy swoje rzeczy poszedł spać.

Z drzemki wyrwał go głos wartownika. Błyskawicznie poderwał się i wciągnąwszy buty rzucił się dopomóc krasnoludowi wcisnąć na siebie zbroję.
Następnie wyjął swój miecz i stanął obok Baliego szykując się do obrony.

Nie walczył jeszcze nigdy z Rhuadoryjczykami czy jak tam się ich odmieniało.
Zdarzało mu się walczyć z bandytami czy tego typu niespodziewanymi gośćmi ale brzmienie tej nazwy źle dla niego brzmiało. Jakoś niepokojąco groźnie.
Ale cóż, nie miał za bardzo wyjścia. Wpatrywał się z niepokojem w swój błyszczący i zadbany miecz. Miał nadzieje że nie będzie tak źle. W pokojowe zamiary gości nie wierzył zdecydowanie, zgadzał się ze słowami Alifa. To brzmiało bardzo wiarygodnie.

- Łuczników powiadasz? zapytał elfa. Nie brzmiało to dobrze. Ciekawe, ile razy ta myśl już go dziś naszła.
- Tak więc co wtedy zrobimy? po czym dodał w sensie jeśli schowają się i zaczną strzelać? Może powinniśmy bronić się w ruinach, ściany nas osłonią jak sądzę choć przed strzałami.
Po czym wymamrotał cicho tak by słyszał go tylko stojący obok krasnolud -Pomóż mi proszę, jakby szło źle
 
vanadu jest offline  
Stary 29-10-2012, 20:38   #28
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Melodyjny głos Alarifa w płynnej Wspólnej Mowie osadził w miejscu Ludzi z Gór niczym trzask orkijskiego bicza na plecach niewolników w kawernach Góry Gundabad. Wielka moc płynęła bowiem w słowach Elfa zza Gór Błękitnych.

- Stójcie! Co Rhudaur robi w Arthedain? Jakieś wieści z Cameth Brin?

Brodaci, krępi mężczyźni przez moment spoglądali nerwowo szukając po blankach postury "Głosu z przeklętej Wieży Arnoru", ale nie widzieli nic.

- Czary! - wrzasnął jeden z górali i padł na ziemię. Zanim jego twarz dotknęła trawy Alarif zdołał dostrzec, że twarz człowieka jest cała pokryta ciemnymi tatuażami. "Wojownik klanowy z Dunlandu" - uznał nieco zdziwiony Elf.

Dwaj towarzysze "tchórza" od razu zawrócili i pognali ku ciemnej linii lasu porzucając oręż.

Trzej jednak, bardziej widać zaprawieni w bojach, zanim ukryci w wieży kompani zdołali coś przedsięwziąć, podbiegli ku omszałym murom i... tyle ich było widać, choć Seoth mógłby przysiąc, że dojrzał jak wyciągają topory zza szerokich pasów na plecach.

Jak na złość, deszcz znowu przybrał na sile. Wiatr wzmógł się po trzykroć. Woda poczęła lać się strumieniami, tak że w jednej chwili piętro strażnicy stało się rwącym potokiem.

Modron, skryta w gęstych krzakach głogu, obserwowała jak dwaj mężczyźni uciekają w dół zbocza. "Wrócą. I to niedługo" - uznała kobieta krwi Beornignów.
Woda skapywała po całym jej ciele. Stała w bezruchu. Nie widziała niestety skrytych w mroku wieży pozostałych Rhudauryjczyków. Dostrzegła jednak jak góral, który pierwszy upadł na ziemię powolutku pełznie niczym ohydny robal ku ruinom wieży, skąd bił wątły blask ognia. Ze stalą w lewej dłoni.

Girion z Balim wysunęli się ostrożnie przez jedyne wyjście ze strażnicy. Za nimi płonął wątły ogienek, na którym piekł się wesoło skwiercząc barani udziec. Meridian spoglądał nerwowo to na udziec, to na szalejący żywioł na dworze. Jeden z koni zadrżał cicho, niziołek postanowił go uspokoić.

Ulewa zagłuszała wszelkie odgłosy z zewnątrz. Kurtyna wody zdawała się rozmywać czerń lasu. Czas zwolnił.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 30-10-2012 o 18:55.
kymil jest offline  
Stary 30-10-2012, 12:36   #29
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- No i proszę. Oto jest dyplomacja – zaczął marudzić pod nosem krasnolud, gdy tajemniczy ludzie rozbiegli się na wszystkie strony. – Zamiast cicho na dupach siedzieć i zaskoczyć ich tuż pod wieżą, to mamy teraz problem. Jedni tam, drudzy tu. Ciemno jak w...

Nie dokończył, gdyż niebo przeciął piorun. Zrobiło się nagle jasno jak w dzień. W świetle błyskawicy Bali zobaczył zbliżających się ludzi. Niestety kilku z nich zniknęło mu z oczu. Zastanawiał się co zrobić. Sytuacja nie wyglądała ciekawie. Modron siedziała w krzakach przed nimi i chyba to było plusem. Oni o tym nie wiedzieli, więc mogła im przywalić z tyłu. Największym problemem byli ci, którzy zdążyli ukryć się za wieżą. Czy rozdzielą się i będą starali się zajść ich z dwóch stron? Czy może pójdą w lewo? Albo w prawo?

- Pilnujcie wejścia – rzucił do stojących w pobliżu Giriona i Meridiana. Przecież nie mógł tak stać i czekać. Prawo czy lewo? W którą stronę pobiec? Wahał się przez chwilę, ale w końcu ruszył w lewo. Biegł skulony, przytulony do ściany, mocno trzymając topór, gotów w każdej chwili uderzyć w czającego się w ciemnościach wroga. Nie miał wątpliwości, że dostrzeże przeciwnika szybciej niż człowiek jego.
 
xeper jest offline  
Stary 30-10-2012, 20:57   #30
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Pamiętacie naszą taktykę towarzysze? Trzech z ukrycia i trzech frontalnie, Bali i Girion ruszamy przodem, reszta w odpowiednim momencie. Do tej pory ta taktyka nas nie zawiodła. Bali pamiętaj, że nie jesteś tu sam i inni też chcą mieć trochę zabawy z tymi dzikusami powiedział do wszystkich Seoth stojąc tuż obok krasnoluda, chyba jako jedyny nie miał wątpliwości co do swoich kolejnych posunięć. Jeśli pojawi się ich więcej, wszyscy jak najszybciej na konie i uciekamy, ja wezmę ze sobą Alarifa i spróbujemy zapewnić wam trochę czasu. Jeździec był w pełni przygotowany trzymając topór schowany za plecami.
 
SyskaXIII jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172