15-07-2020, 09:30 | #111 |
Kowal-Rebeliant Reputacja: 1 | Malaka'feain uśmiechnął się pod nosem. To faktycznie byli oni sami, tylko z przyszłości, a właściwie to obecnej teraźniejszości. Zastanawiał się, czy gdyby teraz się obrócił i zaczął przekazywać swojej przeszłej wersji informacje w drowiej mowie znaków, to jakby to wpłynęło na bieg wydarzeń. Co prawda, gdyby wcześniej już wiedział, że oni to faktycznie oni to teraz nie byłoby po co przekazywać takiej informacji i zapewne by tego nie zrobił, a co za tym idzie w przeszłości by o tym nie wiedział i teraz znów mogłaby zajść taka potrzeba. Doszedł do wniosku, że tego paradoksu nie dałoby się uniknąć i zaczął się obawiać, czy nie wymazałby się w taki sposób z egzystencji. Lepiej było nie kombinować. Ruszył więc za resztą. |
15-07-2020, 12:17 | #112 |
Reputacja: 1 | Ledwie wjechali na wewnętrzny dziedziniec dostrzegli stojące pod murami opancerzone i uzbrojone sylwetki. Sylwetki stały w całkowitym bezruchu, ale potencjalna agresja z ich strony wisiała w powietrzu. Dopiero po sekundzie czy dwóch zorientowali się, że to dziesiątki posagów. Pokrytych kurzem i pyłem, a także odchodami ptaków. - Witajcie - usłyszeli z boku, z budynku wyszedł jakiś osobnik. Ten sam co machał do nich na bramie, ale zdążył się już odziać w bardziej odświętny płaszcz członka Kapituły. Starał się otrzepać z niego kurz i pył. - Wybaczcie, ale ten cholerny pył wszędzie się wciśnie. Domyślam się w jakim celu przybywacie. Konie możecie zostawić tam - wskazał wrota w mniejszym budynku, zapewne stajnię. - Woda znajdzie się dla koni, gorzej z żarciem. Śpieszy wam się, czy znajdziecie chwilę by opowiedzieć co słychać w stolicy? Mogę też poczęstować was skromnym obiadem. Osobnik był wysuszony jak stary rzemień, znać było w nim ciężar życia na tym pustkowiu, ale poruszał się żwawo. |
17-07-2020, 11:28 | #113 |
Reputacja: 1 | Chwilowo nikt ich nie atakował. Dragan zaakcentował w myślach słowo „chwilowo”. Dobre i to. Gest maga, kapłana, strażnika, odźwiernego, czy kimkolwiek nie był witający staruszek, uświadomił Hellbornowi jak zakurzone jest jego własne odzienie. Zaczął strzepywać suchy pył z rękawów płaszcza. - Tak, to ja zaprowadzę konie, a wy gadajcie. Zsiadł ze swojego wierzchowca, złapał lejce kilku innych i pociągnął zwierzęta w stronę stajni, rozglądając się wokół z ciekawości i podejrzliwości.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
17-07-2020, 12:17 | #114 |
Administrator Reputacja: 1 | Miłe przywitanie równie dobrze mogło być podstępem i stanowić wstęp do zgoła niemiłych czynności, posągi mogły być mechanicznymi zbrojami a sympatyczny starszy pan mógł by wyspecjalizowanym zabójcą, bynajmniej nie na emeryturze. Jednak między "mogło" a "było" była dość spora różnica, nie należało więc zaczynać rozmowy od poderżnięcia gardła rozmówcy. - Witam - powiedział Galdaran. - Odrobiną pyłu nie ma się co przejmować - zapewnił. - My mamy go więcej i z przyjemnością części z niego się pozbędziemy - dodał. - Proponowałbym zacząć od rzeczy najważniejszej - zaproponował - a posiłek i plotki zostawić na później. |
17-07-2020, 13:47 | #115 |
Reputacja: 1 |
|
22-07-2020, 12:30 | #116 |
Kowal-Rebeliant Reputacja: 1 | Przerwa od ciągłych walk była miłym urozmaiceniem. Nie, żeby drow czuł się teraz swobodnie. Był bardzo daleki od takiego stwierdzenia. Generalnie nie ufał wszystkim i wszystkiemu na powierzchni. Pod powierzchnią z resztą też. Ich gospodarz nie stanowił wyjątku od tej reguły. -Wolałbym zająć się tym, po co tu przybyliśmy. Nie ma sensu przedłużać tego... cokolwiek by to nie było. Róbmy swoje i wracajmy do swoich spraw. - wyraził swoje zdanie. |
23-07-2020, 10:25 | #117 |
Reputacja: 1 | Dragan odszedł z końmi, krasnolud poszedł z nim. Może nie ufał diabłu, a może na wszelki wypadek bo w razie nagłej napaści obronić konie. Tak czy inaczej poszedł. Budynek faktycznie okazał się stajnią, nieużywaną od lat. Drewniane przegrody w boksach wyglądały jakby miały się rozpaść. Gdy weszli do środka poczuli to momentalnie, chłód. Przyjemny chłód. Krasnolud podszedł do kamiennego koryta i zaczął pompować wodę, pompa okazał się być w dobrym stanie, najwyraźniej była konserwowana. Na dziedzińcu tymczasem osobnik skłonił się dwornie, choć widać było, że nie ma wprawy i rzekł: - Widzę, że sprawa poważna. Takie poświęcenie dla cesarstwa jest chwalebne. Skoro sprawa wymaga pośpiechu, to chodźmy do sali ofiarnej naładować klucz. Klucz jak mniemam macie. Formalnie, rytuały wymagają obmycia i zmiany odzienia, pani. Ale to tylko ozdobniki, można zrobić to szybko. Efekt ten sam. Jeszcze raz przyjmij mój podziw za poświęcenie się dla Cesarstwa. Osobnik wskazał wejście, którym wszedł na dziedziniec i ruszył na przód by poprowadzić. Sadraxowi zaczynało coś świtać… ofiara… on… konflikt z głową kapituły… coś czuł, że chyba ktoś próbował go wmanewrować w paskudną historię. Normalnie nie miał nic przeciwko ofiarom, jeśli były konieczne rzecz jasna, ale tym razem ofiarą miała być córka Cesarza. |
25-07-2020, 20:42 | #118 |
Reputacja: 1 |
|
27-07-2020, 20:37 | #119 |
Reputacja: 1 | Oporządzenie koni zajęło trochę czasu. Hellbornowi nie spieszyło się, a krasnolud nie był zbyt pomocny w tym temacie. Każdy z nich pogwizdywał pod nosem melodyjkę, co byłoby sympatyczne gdyby nie fakt, że były to dwie różne piosnki. Połączenie wojskowego marsza z przyśpiewką o haremie z tysiącem pokoi sprawiało, że nawet wierzchowce patrzyły na nich z wyrzutem, strzygąc uszami. Tak przy okazji, ten harem istniał i choć Dragan odwiedził tylko kilka sal, z pewnością nie było tam tylu pomieszczeń ani nawet tylu dziewcząt. Po powrocie do pozostałych zorientowanie się w sytuacji nie było najłatwiejsze. W końcu diaboł parsknął cicho. - Choć dobrze wiem, Pani, że strachu nie odczuwasz i ochrony nie potrzebujesz, pozwól mi to powiedzieć. – Dragan ukłonił się dworsko. – Nie bój się Pani, twój orszak cię ochroni. Podszedł do Sadraxa, z którym odczuwał dziwną, bratersko-diabelską więź. - Mówisz, że to obojętne kogo my tu poświęcimy? – spytał, patrząc na miejscowego kapłana i drapiąc się długim szponem po szyi.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
27-07-2020, 21:46 | #120 |
Administrator Reputacja: 1 | Jak się okazało, by wszystko zadziałało tak jak trzeba, należy przeprowadzić rytuał i złożyć ofiarę. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że ofiarą miała być ich towarzyszka, córka cesarza. Nawet gdyby ofiara była całkowicie dobrowolna, to jednak cesarz mógłby mieć pewne pretensje do tych członków wyprawy, którzy przeżyli. Nawet gdyby w końcu rytuał by się powiódł i odniesiono by zwycięstwo. Z drugiej strony... Lepiej by było, gdyby ofiarą była księżniczka, a nie pewien elf... |