Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-02-2011, 16:36   #141
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Wieśniacy podeszli do jej obecności sceptycznie, bardziej chyba niepokoił ich drow zabójca i pan Ufo. Ursusosn wyglądał na miejscowego, miał nawet rekwizyt w postaci kozy. Kiedy uwolniła się z liny zaczęła rozglądać się za owcami. Teraz miała szansę. Diritha burczenie w brzuchu udzielało się i jej. Wilk nie wilk, kapłan nie kapłan, jeść coś musi! Podróż statkiem osłabiła ją i wykończyła nerwowo. Nie podobało się jej siedzenie przy maszcie a potem jeszcze przylazł ten demon! Była odwodniona i przede wszystkim głodna. Pierwsze co to pobiegła w poszukiwaniu jakieś kałuży, czy zbiornika wody. W okolicy było pełno rzek i rozlewisk, a dla wilka odległość była łatwa do pokonania. Pozostawiła na moment drużynę i wymknęła się, wieśniacy byli bardziej zajęci rozmową z Ufo i drowem. Wybiegła na równinę i pognała do pierwszego zbiornika wodnego jaki zobaczyła. Zbadała czy woda nadaje się do picia (czy nie wygląda paskudnie, nie pachnie dziwacznie i czy jest w stanie płynnym) i zaczęła jak to elfy mówią, tankować. Cały czas wiatr niósł zapach obiadu. Zatankowała do pełna i rozejrzała się za stadem owiec. Próbowała znaleźć stare, chore czy osłabione zwierzę. Miała z tym problemy więc postanowiła zajrzeć do pobliskiego lasu i wytropić może dziczyznę. Nie chciała uprzykrzać się wieśniakom, ale kiszki grały marsza. Wątpiła, by ktoś z drużyny pomyślał o nakarmieniu jej, a w mieście będą z polowaniem większe problemy. Nie zamierzała zostawać na długo, nie może przecież mieszkać w mieście, zamku! Chociaż? Podróżowanie z Dirithem i jego towarzyszami przynosiło jej radość. Była znów częścią Watahy i miała swoje Stado. Przynajmniej nie była sama. Do tego zdawali się ją tolerować. Nawet Koza Nostra nie wpadała w panikę na jej widok, nawet koza musiała wyczuwać kleryka w wilczej skórze. Mimo to cały czas bała się i zastanawiała jak to wszystko się zakończy. Dirith chyba zupełnie stracił pamięć albo perfekcyjnie udawał amnezję. Nadal nie wiedziała w jakim celu przybył na tę wyspę, do tego zamku i miasta. Podążał do miasta, na pewno. Pytał o nie wieśniaków.

Wyruszyła na pole. Skrajem lasu, poprzez krzaczki na pole.



WRZUTA - Sczęki

Szukała tzw. czarnej owcy w stadzie. (http://mojeobrazeczki.blox.pl/resource/owieczka.jpg)

Zamierzała podkraść się jak najbliżej pod osłoną zakrzewień. Zaczai się i poczeka na odpowiedni moment, na przykład kiedy upatrzona owca się obejrzy w drugą stronę. Wtedy rzuci się pełnym pędem do ataku. Spróbuje załapać za gardła i szybko zabić a potem szybko zaciągnąć zdobycz do lasu żeby ukryć ją przed wzrokiem niepożądanych osób. Jeśli nie uda się jej dogonić owcy, coś pójdzie nie tak albo zwróci uwagę ludzi i zobaczy psy pasterskie, natychmiast rzuci się w las do ucieczki, próbując też odstraszyć ewentualną pogoń rzucając czar leczący na samą siebie z nadzieją, że efekty świetlne odstraszą napastników.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 15-02-2011, 21:55   #142
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
Jak mawiają elfy – głodny kleryk to istny zabójca. Errr znaczy chyba zaczną tak mawiać po twoim występie... Zakradłaś się do stadka owiec. Wieśniacy byli zajęci – wojownik pomagał w polu, Ufo gadało z dziadkami, drow pytał o coś. Chwilowo miałaś szansę. Psy szczekały, ale najwyraźniej były zamknięte. Szczekały odkąd przybyliście zresztą, co dodatkowo musiało zmylić pasterzy. Niepostrzeżenie zbliżyłaś się do stada. Wybrałaś cel i wyskoczyłaś z krzaków, jak hart, jak puma, jak błyskawica! Przerażone owce z wrzaskiem eeer z beczeniem rzuciły się galopem przez pastwisko. Twój cel nie miał jednak szans, zareagował zdecydowanie zbyt późno. Chwyciłaś i zacisnęłaś szczęki na gardle owcy, z którego wydobył się stłumiony kwik przerażenia. Sekundę ciągnęłaś martwą owcę po ziemi, a stado rozpierzchło się na wszystkie strony, by po chwili znów się scalić i zwiewać w siną dal. Dotarłaś błyskawicznie do lasu i zanurzyłaś się w cieniu drzew i krzewów, wciągając owcę w bezpieczną kryjówkę. To była robota profesjonalisty! Brak śladów, brak krwi, szybko, cicho... Profesjonalny zabójca znaczy gah kleeeeeryk...? Tak err przejdźmy dalej...

Dirith;
Zacząłeś polowanie. Jako tygrys nie powinieneś mieć problemu... No i proszę! Niemal natychmiast wychwyciłeś świeżą woń śmierci i krwi! Ruszyłeś w tym kierunku. O dziwo nie daleko! Woń nasilała się, byłeś czujny. Kiedy dotarłeś na miejsce, usłyszałeś ciche warczenie zza krzaków i zobaczyłeś... znajomego, białego wilka, z pyskiem umazanym krwią! Wilk stał ponad na wpół zeżartym już, świeżym truchłem owcy! Musiałeś go zaskoczyć, gdyż na twój widok znieruchomiał, zjeżony, i uciszył się zupełnie, przełykając kęs który akurat miał w pysku.
http://photography.nationalgeographi...-513176-sw.jpg

Habaraganath, Ursuson;
Generalnie na wsi panował nastrój na robotę w polu i drapanie się po tyłku. Nikogo raczej wasza wizyta nie zachwycała, co tu dużo mówić, wyglądaliście dziwnie eeer podejrzanie. Jedynie Ursuson, bardziej wtapiający się w tutejszy tłum z racji chociażby rasy, wzbudzał więcej zaufania wśród miejscowych. Kiedy zaproponował pomoc byli podejrzliwi, ale wojownik chyżo zabrał się do pracy a dodatkowa para rąk na polu zawsze się przyda. Tak więc Ursuson pracował a Koza Nostra odchwaszczała pole i miedzę. Drow machnął an to wszystko ręką i wyruszył w kierunku traktu. Biały wilk zniknął. Humunkulus przysłuchiwał się kłótni dziadków a Ursuson harował. Koza Nostra pękała w szwach.
Miejscowi nabrali sympatii do Ursusona. Wyglądał na wojaka a pomagał w polu. Szło mu nawet nieźle. Toteż go poczęstowali i zaprosili do siebie [a swoją drogą jak nie zaprosić gościa w zbroi i z bronią i kozą skoro ma się pod ręką tylko grabie w razie czego i owce?]. Koza Nostra chwilowo musiała mu zostać. Będzie jej tu dobrze.

Po biesiadowaniu udało się nawet wynegocjować środek transportu. Wóz jadący do miasta zabrał Ursusona – w końcu ziom pomagał przy kapuście. Zabrał też homunkulusa – w końcu to towarzysz ziomka. Załadowany kapuchą i mlekiem wóz wyrusza w kierunku miasta.

http://artur.bieszczady.pl/elektrycy/ekspres_polany.jpg

Niebawem pola i pastwiska zostają w tyle, wóz wjeżdża na szerszy trakt, do lasu.



Powozi jeden z chłopów, dość młody, a już zmarnowany ciężką praca. Obok siedzi mężczyzna w średnim wieku, ojciec, właściciel wozu zapewne.
- A łogule tło co tu robicie? – walnął prosto z mostu ten starszy. – Bom tu rycerstwa downo ni widział... No chybo ni zbierać kapustę? – zaśmiał się gromko. – Nowi w tych stronach? Pewnie do zamku. Tam trzeba broni. Dziwne rzeczy siem dziejom to najemników trza. Ano dobre i to.

Ursuson;
- Uważaj! Coś się zbliża!... – usłyszałeś nagle kobiecy, ostrzegawczy krzyk.
Rozejrzałeś się wokół wielkimi oczami. Byłeś pewien, że słyszałeś...!

Habaraganath, Ursuson;
Koń ciągnący wóz gwałtownie szarpnął w bok i zszedł kawałek z traktu, po czym zaczął wierzgać, szarpać się i rżeć. Wychyliliście głowy i szybko zauważyliście powód jego paniki. Z lasu wyłoniło się stado wilków!
http://images2.fanpop.com/image/phot...14-600-400.jpg

Zwierzęta są najwyraźniej głodne, gdyż bez zbędnych ceregieli rzuciły się na konia.
- Ożesz!!! – chłopi bez większego pomysłu co zrobić zeskoczyli z wozu, chwycili za drągi i kamienie, zaczęli wymachiwać na wilki i ciskać w nie.
Ale wilków było sześć i nie zamierzały ustąpić. Koń wierzgał, rwał i próbował stawać dęba, kopnąć napastników.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 16-02-2011, 14:28   #143
 
Bartosh's Avatar
 
Reputacja: 1 Bartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znany

„- Uważaj! Coś się zbliża!... – usłyszałeś nagle kobiecy, ostrzegawczy krzyk.
Rozejrzałeś się wokół wielkimi oczami. Byłeś pewien, że słyszałeś...!”


Wielkie oczy mają tę zaletę, że widzą więcej, niż te skryte z powiekami. Ursuson nie wiedział dlaczego krew uderzyła mu do głowy, wygrywając znany skądinąd bitewny rytm. Coś poruszyło przydrożnymi krzami, i w momencie kiedy wilcze pyski pojawiły się na drodzę, Ursuson był już na nogach. Wyskoczył jak z procy, i paląc ciżmy ruszył w kierunku napastników.

- Chopyyyyyyy. Zbijać się w gromadę! Bierzcie widły i kamienie, pilnujcie pleców, odgonić bestie od koni! Widłami odepchnąć. Jeden do mnie, niech pilnuje moich tyłów.

Sam bez wahania wbił się klinem w watahę. Jego ukochana Vierra błysnęła w słońcu, gdy ogromnym zamachem rozpoczynał dzieło zniszczenia.

- Bijta się!!!

Slow Motion Mode trwał w najlepsze i Ursuson właśnie wybierał cel, coby się taki ładny zamach nie zmarnował. Coś odezwało się znowu zza jego pleców, informując, że bydlak skaczący przy uprzęży to główny basior. Wykorzystując siłę pędu broni, wojownik skręcił lekko tułowiem, mierząc dokładnie w najeżony grzbiet wilka.
 
__________________
Bar pod Martwym Mutkiem - blog Neuroshima RPG. Link w profilu. Serdecznie zapraszam!
Bartosh jest offline  
Stary 17-02-2011, 00:40   #144
 
Shawn's Avatar
 
Reputacja: 1 Shawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodze
HYBYDYSZ!!!
Wozem zatrzęsło jakby nagle ktoś po hamulcach pojechał. Homnkulus podniósł się na łokciach i rozejrzał. Po swojej prawej zobaczył wybiegającego Ursusona, przed sobą wyjście z wozu i oddaloną drogę, a po lewej leżący swój kostur. Ledwie zdążył zapytać co się dzieje, gdy usłyszał:
- Bijta się!!!
Cóż. Bijta to bijta. Nie będę chyba od wieśniaków gorszy, nie?
Mag zerwał się, walnął głową w plandekę pokrywającą wóz przy wstawaniu, złapał swój kostur, walnął jeszcze raz w okrycie, wybiegł i przed jego oczami roztaczał się iście epicki pojedynek. Kilka wilków zaatakowało wóz, wojownik wirował między nimi z mieczem, wieśniacy dziabali zwierzaki widłami, ale te oddawały im kłami. Ogółem ogólny rozpiernicz, ale za to malowniczy.
- Przyda wam się pomoc? Aaaa zresztą!
Habaraganath położył obie ręce na kosturze, mocno zacisnął je w pięść i skupił się na jednym - zamienić wielkiego brytana przy uprzęży w równie wielką skałę.
Iiiiii...

No, trochę mu to zajęło. Całe szczęście, że brytan był daleko od niego, bo w przeciwnym wypadku na pewno by nie zdążył. Ale co się dziwić, stworzenie magiczne, ledwo co zna świat nie musi od razu sprawnie posługiwać się magią. Przynajmniej zaklęcie podziałało skutecznie. Przez jakiś czas mamy tą bestię z głowy... To co, kolejny?
 
__________________
Kiedyś ludzie byli sobie bliżsi...
Musieli...
Broń miała krótszy zasięg...

Ostatnio edytowane przez Shawn : 17-02-2011 o 00:46.
Shawn jest offline  
Stary 21-02-2011, 02:22   #145
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Już po paru chwilach marszu drow mógł zmienić postać w tygrysią. A zatem czas zacząć się rozglądać za czymś do zjedzenia. Jego ostatni posiłek, zupa rybna zafundowana przez kapitana okrętu jakim to przybył, było może i smaczny, ale miał jedną zasadniczą wadę. Zasnął po niej na dwa dni. Co za tym idzie, teraz był już trochę głodny i głodniał jeszcze bardziej gdyż przewidywał, że po dotarciu do miasta i znalezieniu tego przeklętego maga będzie musiał się przemienić, a wolał być wtedy w pełni sił. Czarodzieje może i nie są silni, ale mimo wszystko najpierw trzeba się przebić przez te ich wszystkie cholerne sztuczki i osłony, które rzucają jak tylko są zagrożeni. Ot nic innego jak irytują tylko człowieka, zamiast pogodzić się z nieubłaganym losem..
Na szczęście głód spowodował iż zmysły tygrysa pracowały na podwyższonych obrotach i zamiast zdobyczy, od razu wychwyciły zapach bardzo świeżej krwi świadczący o kimś mocno rannym, lub co bardziej prawdopodobne sądząc po intensywności zapachu, martwym znajdującym się całkiem niedaleko. Zatem tym bardziej trzeba było to sprawdzić, tak więc ruszył w tamtą stronę pewnym krokiem. Podążając za zapachem krwi doszedł do miejsca w którym, jak się okazało, upolował coś wilk-przybłęda podążający za nim i resztą rozbitków podążających na tą wyspę. Spoglądając jednak na niego wydawał mu się jakby skądś znajomy.. tak samo jak ta sytuacja..

* * *

Po raz kolejny przed oczami Diritha pojawiły się zamazane wspomnienia i niewyraźne migawki najwyraźniej skasowane kiedyś przez jego twórcę. Przed stawiały jakąś zabitą właśnie sarnę i grupę wilków.. Po ich ustawieniu można było stwierdzić, że właśnie na nią polowały, jednak to drow był szybszy i stał nad nią pewnie, podczas gdy wilki trochę się miotały nie wiedząc co z tym fantem zrobić. Wśród nich widział także białego wilka bardzo podobnego to tego, z którym teraz podróżował.
Cała sytuacja był dość napięta, wilki szczekały, tygrys porykiwał dając wyraźnie do zrozumienia, czyja jest to zdobycz.. choć dało się wyczuć coś jeszcze.. Nie chodziło tylko o samą zdobycz, jakby Watacha właśnie o czymś dyskutowała z tygrysem. Jednakże Dirith nie mógł sobie przypomnieć o czym dokładnie mówili, miał tylko wrażenie, że jakimś cudem będąc w tygrysiej formie dokładnie rozumiał co mówią te zwierzęta.
Po chwili biały wilk schylił się jakby coś podnosił po czym znowu coś szczeknął i zaczął odchodzić. W tym momencie jakiś cień zaczął obchodzić likantropa wyraźnie nie chcąc dać za wygraną, najprawdopodobniej był to inny wilk. Zaraz potem biały wilk mimo wszystko zawrócił i jakby sie zjeżył także przygotowując do ataku.. jednak w tym momencie został wyrwany z zamyślenia.

* * *

Usłyszała, że coś się zbliża. Mógł to być pies albo miejscowy drapieżnik. Zaczęła warczeć żeby dać znać, że ktoś tutaj jest i nie chce intruzów. To coś nie pachniało jednak jak pies. Chyba było też dużo większe. No tak... z zapachu krwi wyłonił się dobrze znany jej zapach... A chwilę później z krzaków wyłonił się tygrys. Tygrys. Nie byle jaki Tygrys. To był Ten Tygrys!
Zastygła w bezruchu, a potem podkuliła ogon i przypadła do ziemi, kładąc uszy i wybałuszając gigantyczne oczy pełne przerażenia. Sytuacja wyglądała trochę jakby na elfickie party z melisą w tle wpadł nagle drow i ogłosił, że go suszy. Tego Kiti nie przewidziała. Właściwie Diritha mógł zwabić zapach krwi, ale nie sądziła, że będzie zainteresowany napoczętą owcą. Najwyraźniej był zainteresowany. odpowiedź an pytanie co się robi kiedy zjawia się głodny tygrys jest dość oczywista...

Dirith stojąc w miarę spokojnie i nieruchomo po prostu przyglądał się bardzo uważnie wilkowi oraz patrząc mu prosto w oczy.
- Czym.. albo kim Ty do - tutaj padło jakieś słowo w języku drowów, najprawdopodobniej było to jakieś przekleństwo - jesteś? - mruknął ni to do siebie, ni to do wilka nadal pozostając czujnym.

Skulona, zaczęła powoli się cofać, okazując na wszelkie sposoby, że już skończyła jeść. Odsunęła się od owcy i w bezpiecznej odległości przypadła do ziemi, popiskując i nieśmiało poruszając na zgodę końcówką ogona. Jeśli tylko Dirith zignoruje mięso i zrobi krok w jej stronę a nie w kierunku jedzenia, natychmiast rzuci się do ucieczki.

Gdy do jego uszu doszły odgłosy walki, tylko zastrzygł uszami jakby zastanawiał się mimo wszystko co tam się może dziać i czy byłaby okazja upolowania tam czegoś, jednak na tą chwilę nie spuszczał z białego wilka wzroku. Wycofywał się zostawiając zdobycz, wyraźnie chcąc uniknąć konfrontacji.. ~ Tym razem? ~ pojawiło się w umyśle drowa pytanie. Mimo wszystko nie zamierzał odchodzić stąd z pustym brzuchem, gdyż dla tego tygrysa nie liczyło się, czy miał do czynienia z innymi drapieżnikami, czy też spokojnymi istotami. Jeśli coś było żywe, to można było to zabić na pewno, i zjeść jeśli to coś nie było jakimś nieumarłym, lub innymi niestrawnym ustrojstwem.
Jednak teraz nie było trzeba więc w tygrysie wygrał zdrowy rozsądek i niechęć do tracenia energii, które potrzebował będzie trochę później. Ruszył zatem spokojnie w stronę owcy oceniając ile jej zostało do zjedzenia.. i na ten czas starczy. Wilk mimo wszystko pozostał w pobliżu, więc Dirith pozostawał cały czas czujny, jednakże wziął się za jedzenie. Mimo że jadł szybko, aby w razie czego nachapać się jak najwięcej zanim zostanie zaatakowany. Nadal co prawda nie wiedział czyja to sprawka, że ten wilk podąża za zmierzającymi do Canvas, jednak jego przydatności nie mógł w tym momencie kwestionować.
Kiedy z owcy zostały praktycznie już tylko kości oblizał się i ponownie przez chwilę przyglądał się wilkowi, po czym jednak zwrócił się w stronę odgłosów świadczących o odbywającej się walce dochodzących gdzieś od strony gdzie znajdowało się miasto. Ruszył więc teraz zdecydowanym tempem w tamtą stronę, bo w sumie i tak czy siak musiał dotrzeć do miasta, a teraz już nie musiał nigdzie zbaczać.. więc czas zacząć kolejne łowy, na aktualnego właściciela księgi zawierającej wiekszość sekretów Diritha..
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who

Ostatnio edytowane przez eTo : 21-02-2011 o 02:31.
eTo jest offline  
Stary 21-02-2011, 19:14   #146
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Dirith zabrał się do jedzenia. Odetchnęła i miała nadzieję ze tej owcy starczy i nie będzie dalej głodny. Z drugiej strony nie przepędził jej, jak przepędziłby zwykłego wilka. Podróżowała z nimi, wlokła się za resztą, była podejrzana. Może coś kojarzył a może wiedział wszystko. Nie mogła mu nic powiedzieć, niczego wyjaśnić, niczego, niczego! Tak pewnie lepiej. Zaczęłaby się plątać w słowach, szukając wyjaśnień dlaczego wypuściła tamtą ognistą strzałę ku beczce z prochem, przy której stał Dirith. Żeby ratować towarzyszy, a przecież on był jednym z nich. Dopuścił się wielu zbrodni jakich nie pochwalała ale tez nie raz jego kły i pazury przedarły jej i reszcie Watahy drogę na przód. Był drowem, nie znał innych metod, innego życia, innych rozwiązań. Przemoc była jego kluczem do wszystkiego a z jego umiejętnościami była aż nader skuteczna. Zbytnio się go bała by próbować dyskutować z jego światopoglądem, ponieważ drow miał dwa ostre argumenty w zanadrzu. Zjadł i ruszył w las. Słyszała odgłosy walki ale nie chciała gwałtownie zrywać się z miejsca aby nie odebrał tego jako uciekiniera którego należy ścigać bo widocznie ma coś na sumieniu. Kiedy odszedł pobiegła w kierunku odgłosów walki.

Wyłoniła się z lasu widząc jak stado wilków atakuje wieśniaków i konie u wozu. Te zwierzęta były po prostu głodne i próbowały upolować trochę mięsa. Rozejrzała się za rannymi, by uleczyć najciężej rannych, może tez błysk światła odstraszy zwierzęta. Kiedy to nic nie da, rzuci się w wir walki. Wilk powinien drugiemu wilkowi przemówić do rozsądku. Rzuciła się do ataku, gryząc i szarpiąc, jednak nie po to by zagryźć, a by zastraszyć, pokazać swoją dominującą pozycję. Spróbuje wykorzystać swoje klerykowi i wilcze umiejętności, by w walce wilk z wilkiem przekonać jak najwięcej napastników, że mają się stąd wynosić, nim niepotrzebnie zginą zwierzęta jakie wybrały złą zdobycz.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=qhnnMhHT9NQ&feature=related[/media]
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 21-02-2011, 22:43   #147
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Ursuson;

Wybrałeś cel. Wilk był zajęty próbą zdjęcia konia, wiec miałeś czas by dobiec do niego i zaatakować. Wybrałeś największe i najbardziej imponujące zwierzę, samca, mając nadzieję że jego śmierć strwoży i rozproszy resztę atakującej watahy. Chłopi robili co mogli, broniąc zażarcie swojego dobytku. Zwierzęta były jednak bardzo agresywne i uparcie atakowały, nie zważając na widły i ciskane ku nim kamienie. Chwyciłeś Vierrę i zamachnąłeś się na basiora.



Wilk skakał wokół wierzgającego panicznie konia, wymierzenie w taki cel było trudniejsze, niż mogłoby się zdawać. Chybiłeś, wilk uskoczył, zjeżył się i z ujadaniem skoczył ku tobie, wbijając zęby w twoją nogę!

Habaraganath;

Pospieszyłeś z magiczna pomocą towarzyszom wymachującym orężem. Próbowałeś zamienić w kamień wilka atakującego Ursusona – był to prawdziwy bydlak, wielki jak niedźwiedź! Problemów przy rzucaniu czaru pojawiło się jednak kilka. Wokół biegały wściekłe, ujadające i kąsające wilki. Nie fajnie się skupia w takim otoczeniu. Nie mogłeś się skoncentrować. Zanim się skoncentrowałeś, pojawił się kolejny problem – wilk wgryzł się w nogę wojownika! Zamiana w kamień oznaczałby teraz, ze Ursuson zyskałby bardzo oryginalną ozdobę [piercing?], która chyba jednak nieco przeszkadzałaby mu poruszaniu się i dalszej walce... Próbowałeś wyczuć moment i rzucić czar w momencie gdy wilk wyjmie kły z nogi wojownika. Niby się udało, ale byłeś już tak zdruzgotany całą sytuacją, iż koncentracja czaru wygasła i wilkiem targnęły jedynie dziwaczne dreszcze. Zwierzę porażona magiczną energią odskoczyło, zaskoczone, nie zamieniło się co prawda w kamień, ale też straciło ochotę do dalszego atakowania. Uznało, że efekt porażenie wywołało ugryzienie nogi wojownika, a że porażenie nie było przyjemne, nastroszony i ujadający wilk zdecydował się wycofać. Wycofał się i po chwili zniknął w gąszczu lasu. No to zostało pięć...

Kiti;
Wybiegłaś na polanę i rzuciłaś się w wir walki, próbując przemówić do wilków ich własnym językiem. Nie udało ci się jednak znaleźć przebicia w całym zamieszaniu; wieśniacy darli się i ciskali kamieniami, koń rżał, wierzgał i kopał, rzucał całym wozem, wilki doskakiwały i próbowały kąsać ludzi i konia. Byłaś wilczycą, miałaś za małą silę przebicia przy wygłodniałych, żądnych pokarmu, mięsa i krwi dzikich wilkach. Wdałaś się w walkę z jednym z wilków, nie udało ci się go odpędzić od wozu, ale w gryzieniu okazałaś się lepsza. Wilk był zaskoczony, że zaatakował go nagle inny wilk i zyskałaś chwilową przewagę.

Ursuson, Habaraganath, Kiti;
Jeden z wilków rzucił się na starszego wieśniaka, minął nadstawione widły i powalił mężczyznę. Właśnie się w niego wgryza, krew bryzga wszędzie...
Młodszy wieśniak zdołał trafić nadbiegającą ku niemu bestie kamiorem w łeb.
Koń póki co zawzięcie się broni, zdzielił atakującego go wilka kopytem.

Dirith;
Najedzony, przemieszczasz się w kierunku miasta. Nagle twoją uwagę poza odgłosami walki przyciąga podejrzany hałas, dochodzący... z koron drzew. Jest to nietypowy odgłos, jakby coś dużego przemieszczało się po gałęziach, mozolnie i niepewnie. Zaintrygowany wypatrujesz źródła hałasu i szelestów wśród liści. Ku swemu zdumieniu, idąc za tropem po chwili zauważasz... mężczyznę. Mężczyzna w szatach mieszczanina... siedzi wysoko na drzewie. Właściwie próbuje chodzić po gałęziach czy zejść na dół, ale jest przerażony wysokością na jakiej się znajduje i cienko mu to idzie...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 23-02-2011, 14:08   #148
 
Bartosh's Avatar
 
Reputacja: 1 Bartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znany
- Ożesz ty mordo!

Ursuson chybił, co potężny basior zaraz wykorzystał, wgryzając się w jego łydkę. Ból przeszył całe ciało wojownika. Gdyby nie nadziak, upadł by. Przed oczami zamigotały mu czerwone płaty. Zaczynało się.Po chwili coś wstrząsnęło bestią, która odskoczyła i uciekla

Ból stał się obojętny. Wzrok, rozmyty do tej pory, wyostrzył się. Nozdrza wciągnęły powietrze, wychwytując zapach krwi i smród wilczego futra. Wojownik uśmiechnął się, wyjątkowo paskudnie. Doskoczył do następnego, próbującego wgryźć się w końską szyję. Wojownik uniósł broń pionowo, chcąc włożyć jak najwięcej siły w uderzenie.

Vierra opadła. Rękojeść zbliżała się do wilczego pyska, niosąc w sobie moc jego mięśni.

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, po chwili usłyszy skowyt…
 
__________________
Bar pod Martwym Mutkiem - blog Neuroshima RPG. Link w profilu. Serdecznie zapraszam!

Ostatnio edytowane przez Bartosh : 23-02-2011 o 14:13.
Bartosh jest offline  
Stary 27-02-2011, 10:51   #149
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Ciężko było powiedzieć jak bardzo moralnym i etycznym był jej czyn. Zaatakowała „swoich”, zwierzęta których jedynym grzechem był głód. Starała się odepchnąć atak i przegonić napastników bez rozlewu krwi, ale nikt jej nie słuchał. Można powiedzieć że broniła ofiarę napaści, można też powiedzieć, że tym samym atakowała kogoś kto w uczciwej walce próbował zaspokoić głód i być może swojej rodziny. Czy walka była równa? Czy kły wilka przeciwko widłom, zbroi i magii to równa walka? Z drugiej strony wilki mogły wybrać sobie Iny cel. Kiti szamotała się z jednym z wilków wciąż pełna wątpliwości i poczucia winy. Walczyła ze swoimi, z innymi wilkami i ciągle miała przed oczami własne stado, Wathę, taką jak ona. Teraz miała inne stado, którego prawie nie znała a oni nie znali jej. Ku jej zdumieniu na miejscu jatki nie było Diritha. Pewnie był nadal zajęty jedzeniem. Może to i lepiej, miała nadzieję że zdoła w końcu przemówić wilkom do rozsądku czy tam instynktu i uda się jej bezkrwawo odpędzić przynajmniej kilka z nich. Na początek spróbuje pozbyć się wilka z którym właśnie testowała siły. Może to doda jej charyzmy i przekona pozostałe żeby nie zadzierały z resztą.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 28-02-2011, 19:05   #150
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Kiedy Wilk gdzieś odszedł zaczął jeść trochę spokojniej, jednak nadal pozostawał czujny, aby nie dać się zaskoczyć. Nic jednak się nie stało, więc kiedy z owcy pozostały resztki i przyjemne uczucie najedzenia w brzuchu, Dirith ruszył dalej w stronę miasta nie przejmując się krzykami świadczącymi o rozgrywającej się gdzieś walce. Może i faktycznie ktoś się tam bawił bez niego, jednak teraz po posiłku nie stało już nic na przeszkodzie, aby nie tracić dalej czasu i jak najszybciej odnaleźć jego księgę.
Kiedy jednak usłyszał jakieś odgłosy dochodzące z koron drzew. Wiedząc, że nie ma czasu, a właściwie nie chce aby jego księga przebywała zbyt długo w rękach jakiegoś maga, nie zamierzał zatrzymywać się na długo, jednak mimo wszystko postanowił sprawdzić źródło hałasu, gdyż wyglądało na to, że znajduje się blisko. I faktycznie tak było, już po krótkiej chwili widział siedzącego na drzewie przerażonego człowieka.
Rozejrzał się tylko na boki, żaby sprawdzić czy ktoś nie ukrywa się także obserwując dla zabawy jego poczynania. Powęszył jescze trochę, jednak to także na nic nie wskazało, więc obserwował dalej. Na szczęście czarne futro pręgowane futro działało w lesie jako całkiem niezły kamuflaż, więc były nikłe szanse iż zostanie zauważony.

Mieszczuch wygląda na jakiegoś oszołoma.Ledwo utrzymuje się na gałęzi na której siedzi/po której próbuje pełzać. zachowuje się jakby znalazł się na tym drzewie nie z własnej woli i najwyraźniej nie wie jak zejść i ma lęk wysokości, bo cały czas na głos modli się i klnie na przemian. Próbuje zejść na niższe konary ale za każdym razie trzęsie się, chwieje, drze się i w ostatniej chwili ratuje się przed spadnięciem.
- Jest tu ktooooo?! - woła co jakiś czas. - Na pomoc!!! Ratunku!... - chyba jednak ledwo wierzy już, że jakiś człowiek znajdzie się w tej głuszy...

Zastanawiające przede wszystkim było to, jak on tam wlazł skoro teraz boi się zejść. Jednak Dirith postanowił się ujawnić, żeby spróbować się może czegoś nowego dowiedzieć. Zatem zmienił się powoli i spokojnie w swoją elfią postać, tak żeby nie zostać zauważonym a następnie otarł usta z krwi owcy jeśli jeszcze był brudny po jedzeniu po czym wyprostował się i przeszedł kilka kroków w stronę osobnika.
- Widzę, że tutejsi mieszkańcy mają dziwne zwyczaje.. - powiedział trochę głośniej żeby zwrócić na siebie uwagę po czyn nadal obserwował mieszczanina.
- Dobrze mi się wydaje, że do miasta można dojść idąc w tamtą stronę? - spytał wskazując kierunek w którym zamierzał dalej iść.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172