Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-09-2011, 19:52   #401
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Ginnar razem z Ragnarem zaczęli pozbywać się ciał. Trzeba przyznać, że zrobli to kreatywnie, jednego włożyli do szafy. Dwa w łóżku ułożyli jakby się dupcyć mieli. Wszystko to z nieustajacym uśmiechem na brodatych twarzach.

Przed piwnicą Ragnar postanowił wejść i się "rozejrzeć", jednak Bert ostudził jego zapał. Ginnar też za bardzo to piwnicy już nie chciał wchodzić, ich worek z łupami był już wystarczająco ciężki, a za to co zarobią będzie mógł sobie kupić kilka beczek piwa.

-Idziemy stąd, gościu pewnie gorzałki w piwnicy nie trzyma, a kto by tam chciał jakieś wino pić, co my czarodziejeczki co to wino pić muszą?- Powiedział brodacz po czym pomógł nieść worek z łupami.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 24-09-2011, 19:54   #402
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Banda, usatysfakcjonowana widać dokonanym dziełem i zdobytymi fantami, zgodnie opuściła hajcującą się powoli willę świętej pamięci Knuta Lanvala, solidarnie dzieląc się brzemieniem zrabowanych przedmiotów i niedomagających towarzyszy.
Tymczasem pierwsze promienie słońca poczęły nieśmiało rozświetlać mrok nocy. Wkrótce miało świtać.
Najemnicy, opuściwszy posiadłość, musieli więc zastanowić się, co robić do południa, pory na którą umówili się ze starym nowym pracodawcą.
A zastanowić się było warto, bowiem stanowili widok mocno niecodzienny i na tyle wymowny, że zgranąłby ich zapewne pierwszy napotkany patrol straży miejskiej, a ich tłumaczenia i argumenty mogłyby polec wobec jednoznacznego pochodzenia obrażeń niektórych z nich, pokrytych krwią ubrań i zaimprowizowanych worów pełnych precjozów, które trudno zakwalifikować jako podarki od babci.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 25-09-2011, 13:17   #403
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Brodacz nagle zrobił minę wściekłego klawisza z novigradzkiego więzienia o zaostrzonym rygorze. Był oburzony. Nie. Był wkurwiony. Stało się tak nagle, bo poczuł zapach spalenizny. Bardzo szybko ruszył spod piwniczki w górę schodów, ale było już za późno. Górne piętro się paliło i wyglądało na niemożliwe do ugaszenia.

Ragnar zbiegł na dół chwytając wór znalezisk. Nie obchodziła go już kasa czy jakieś inne pobudki toteż po chwili go porzucił. Lavalowi należała się śmierć, bo wyjawiał sekrety kompanii i przez to zginęło wielu niewinnych ludzi. Wiele dziatek przez tego skurwysyna stało się sierotami a wiele kobiet wdowami. Wiele matek straciło jedynych synów. Bez wątpienia wyrządził wiele zła. On. Nie jego rodzina. Jako, że jedynym pomieszczeniem nie sprawdzonym przez ekipę była piwnica to Miszkun postanowił tam wejść. Upewnić się czy dzieci czy żona Knuta nie są w niebezpieczeństwie. Oni nic nie zawinili.

Po wejściu do środka krasnolud spostrzegł, że oboje nie żyją. Jego żona oraz dzieciak mieli poderżnięte gardła. Niewinna kobieta, niewinny chłopiec. Rozglądając się nieco po pomieszczeniu brodacz zobaczył, że jest tam całkiem sporo butli wina. Był tutaj sam. Ogień rozprzestrzeniał się szybko więc chwycił jedną butlę, odkorkował ją zębami, popił i wybiegł na zewnątrz. Widząc całą ekipę zgromadzoną przed willą przyjrzał się im dokładniej. Mieli być drużyną najemną. A wyglądali jak banda zbirów, która właśnie ograbiła spokojne domostwo i wybiła rodzinę...

- Co tak, kurwa, stoicie?! - powiedział łykając wina Miszkun. - Wyglądamy jak banda rzezimieszków. Pierdolonych rzezimieszków aby było jasne. Który z was, debile, podpalił wille?! Kurwa mać. Na chuj sprzątaliśmy ciała i udawaliśmy napad rabunkowy jak na koniec wszystko spłonie?! Na kiego chuja?! Chyba któryś z was dał łeb za rzyć zapchlonego kundla, że taki, kurwa, miał doskonały pomysł. - krasnolud ściągnął ze łba pończochę i zaczął wycierać krew z swojego ubrania i ostrza topora. - Nie wiem jak wy, ale ja idę do tego domu na ulicy Rymarzy na Nowym Mieście. Pogadam z szefem naszych wybawców a może czegoś nowego się dowiem. Idzie ktoś ze mną? Jak tak to jazda. Ogarnąć się szybko, bo w południe mamy spotkanie z tym gburem Stockiem!
 
Lechu jest offline  
Stary 28-09-2011, 16:02   #404
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Ginnar wyrwał butelkę wina Ragnarowi, użył jej by z grubsza umyć twarz i w razie czego udawać pijaka. Następnie wysyczał przez zaciśnięte zęby:

-Ragnar, kurwa, zanim gdzieś pójdziemy trza fanty skitrać, chcesz z tym gównem przez miasto maszerować, jak parada jakaś? Jeszcze się przebrać powinniśmy, co by nas po ubraniach nie poznali, poza tym cali we krwi jesteśmy. Teraz, kurna niech mi ktoś nos rozwali. Całkiem serio gadam, jakby coś będę mówił żeśmy się w karczmie pochlali i pobili.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 28-09-2011, 17:26   #405
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Jesteśmy bandą rzezimieszków, panie Miszkun. Do tego morderców i złodziei. Witam w klubie. -

Storm krytycznie spojrzał na palące się domostwo.

- Fakt, to było niepotrzebne. Teraz zleci się tu w chuj straży i cholera wie kogo. Tu mieszkają same szychy, więc zaraz będzie panika, coby odnaleźć sprawców, sypnie się złoto, uruchomią kantaty... Do dupy, jednym słowem. Ale z drugiej strony, nawet miasto potrzebuje higieny a dawno nie było porządnego pożaru, heheheheheh.... -

Storm zaśmiał się zachryple, z własnego dowcipu, po czym poprowadził kompanie zaułkowi i ciemnymi uliczkami przez miasto.

- Znam takiego jedno "handlarza". Weźmie wszytko na pniu, nie pytając o szczegóły. Za ćwierć ceny co prawda, ale nie mamy czasu. Po drodze jest mordownia, u Grubej Su. O tej porze wszyscy są tam zajebani, albo martwi, więc nie będzie problemu ze zmianą ubrań. Zostawmy też naszych pasażerów, nikt i tak się nie zorientuje. Jak uporamy się z jednym i z drugim, możemy iść do tajemniczego Pana w równie tajemniczym domu. Pewnie to pułapka i nas tam zabija, ale w naszej sytuacji to i tak niewiele zmienia. Ruchy Panowie, ruchy. A przepraszam, byłbym zapomniał. -

Storm uderzył łokciem Ginnara, rozkwaszając mu nos. Nie za lekko, nie za mocno, z pełnym profesjonalizm jednym słowem. Pamiętał jeszcze stare czasy, kiedy był młody szczylem. Na swoją pierwszą w życiu robotę miał właśnie rozwalić nos jakimiś chojrakowi. od tego zaczęła się jego kariera i tak mu został do tej pory. Miał wtedy możne z osiem lat. Jako zapłatę, ruda Anka miał pokazać mu majtki. Ehhhh, to były czasy! wszystko było takie... prostsze.
 
malahaj jest offline  
Stary 29-09-2011, 09:14   #406
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Taszczył worek z łupami, okrwawiony, na tle płonącego coraz bardziej budynku, z kompanami którzy wyglądali nie lepiej od niego. Nic zatem dziwnego, że z wdzięcznością przyjął rozwiązanie zaproponowane przez Storma. Po prawdzie, to przyjąłby każde rozwiązanie, które nie zakładało pozostawienia łupów.
- Nie sroż się Ragnar. – zagadnął do krasnoluda – zabawiliście się, ale nic tak nie usuwa śladów jak dobry pożar. Skoro już jednak rozkwaszamy nosy, to Shimko podpalił.
Zarechotał puszczając bezczelnie oko do Borta.
- Daj spokój Ginnar. Pobiliśmy się w karczmie? A jak wytłumaczysz ten cały towar, który tachamy? Z resztą i tak wyglądamy jak menele i bez rozkwaszonych ryjów.
Chwycił mocniej tobół.
- Lepiej spierdalajmy stąd. Prowadź Conor.
Stwierdził oddalając się pospiesznie z miejsca zbrodni.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 01-10-2011, 00:20   #407
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Dotarcie do knajpy wspomnianej przez Storma nie nastręczyło żadnych trudności i nie zaowocowało żadnymi przypadkowymi acz przykrymi wypadkami.
W mordowni, na zapleczu, szybko wymienili garderobę, zapłacili barmanowi i ruszyli dalej.

Dziupla conorowego pasera mieściła się w Czerwonej Dzielnicy, dzielnicy będącej siedliskiem wszelkiego występku Novigradu, a raczej dzielnicy Novigradu wyspecjalizowanej jedynie we wszelkim występku, rozpuście i grzechu.
Co oczywiście oznaczało, że panował tam nieustanny ruch, dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.
Co prawda nawet Czerwona Dzielnica miała swoją porę 'przerwy obiadowej', od około czwartej nad ranem do szóstej, kiedy to nocni imprezowicze byli już martwi, dosłownie lub w przenośni, a dzienna zmiana szachrajów, złodziei, dziwek i innych łajdaków dopiero zabierała się do roboty.

Paser, co było do przewidzenia, wydymał ich na całego, bez łoju i bez litości, z doświadczenia bowiem wiedział z jakimi klientami i kiedy może sobie na to pozwolić. A w ich sytuacji najemnicy faktycznie nie mieli innego wyboru, jak tylko podciągnąć spodnie i grzecznie podziękować. Nie bez znaczenia była też obecność Conora, bez którego prawdopodobnie w ogóle musieli by dopłacić.

Gdy opuścili melinę i skierowali się na Nowe Miasto, był już ranek. Miasto powoli budziło się do życia. Razem z nimi ku centrum Novigradu zmierzali już przybysze od bram miejskich, ludzie z okolicznych wsi oraz mieszkający w innych dzielnicach.
Dom na ulicy Rymarzy był niepozorny i nic nie wskazywało, że jest śmiertelną pułapką. No ale one nigdy tak nie wyglądają.
Ostrożnie i czujnie, banda powoli weszła do budynku. Nic się nie stało. Nikt się na nich nie rzucił ani na parterze, ani na skrzypiących jak cholera schodach, ani nawet na piętrze. Nie było żadnych pułapek. Czyli było albo bardzo dobrze, albo bardzo źle.
- Zapraszam do środka, panowie. Bez obaw, nikt się tu nie czai, by pozbawić was życia i sakiewek. - dobiegł ich męski głos z jedynego otwartego pomieszczenia.
Weszli więc.
Pokój był duży i pusty, jeśli nie liczyć prostego biurka, krzesła przy nim i ławy pod ścianą. Wąskie okna otwarte były na oścież, wpuszczając chłodne poranne powietrze i odgłosy ulicy.
- Cieszę się, że zechcieliście skorzystać z zaproszenia. Tego sprzed chwili i tego wcześniejszego. - powiedział z lekkim uśmiechem mężczyzna siedzący za biurkiem, ten który odezwał się, gdy byli w korytarzu. Biła wręcz od niego pewność siebie, granicząca z arogancją i beztroska ludzi, którzy zawsze osiągają to, czego chcą. Podkreślała to nonszalncka poza, w jakiej rozłożył się na krześle. - Zanim przejdziemy do interesów, może zadośćuczynimy grzeczności? Możecie mówić mi Boers, a to mój współpracownik, pan Ekmann - wskazał ruchem głowy milczącego człowieka stojącego przy oknie ze skrzyżowanymi ramionami. - Wy przedstawiać się nie musicie, oczywiście.
Żeby uniknąć późniejszych nieporozumień, od razu wyjaśnię wam kilka rzeczy. Po pierwsze, kim jesteśmy. Otóż dbamy o interesy królestwa Redanii w Novigradzie. W interesie królestwa Redanii leży zaś dobro Kompanii Delty Pontaru. Dobro, na które ostatnimi czasy ktoś się zamachnął. Wy zostaliście wynajęci, by temu zapobiec. Na podstawie kilku ostatnich wydarzeń, mniemam, że częściowo wam się udało. Niestety, w najlepszym przypadku daliście tylko po łapach ludziom za to odpowiedzialnym. Wytrąciliście im broń z ręki, co jest skuteczne, owszem, ale tylko na krótką metę. Ja chciałbym, żeby zagrożenie zlikwidować permanentnie.
Dlatego też, proponuję wam następującą umowę: wy opowiecie nam wszystko, czego się dowiedzieliście, co zrobiliście, zobaczyliście lub usłyszeliście od czasu, gdy zwerbowała was Kompania. W zamian my pomożemy wam opuścić Novigrad. Po cichu i bez świadków. A także wdzięcznością Redanii. Brzęczącą i nie tylko.
Co wy na to?
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 02-10-2011, 11:49   #408
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
- Shimko to idiota! - powiedział niemal życzliwie brodacz patrząc na blond-złamasa jak nazwał człowieka w myślach.

Jednak nawet Ragnar nie widział powodu aby rozkwasić jego nos na swojej diabelnie twardej pięści. To by było zwyczajne marnotrawstwo sił. A te mogą mu się jeszcze dzisiaj przydać. Przemierzając uliczki w kierunku mordowni, o której wspominał Storm krasnolud klął co nie miara - nie chciał wzbudzać podejrzeń. W końcu każdy kwadrans w życiu prawdziwego mahakamskiego wojownika bez rzucenia mięsem to podejrzany kwadrans. Nawet cholernie podejrzany. W końcu wymieniając rzeczy brodacz starał się znaleźć swój rozmiar. Wszystko jednak nie pasowało. Jedne rzeczy były za wąskie w barach, inne zbyt długie a jeszcze inne wymazane zakrzepłą posoką bardziej niż jego własne. Brodacz więc postanowił na swój skórzany pancerz założyć rzeczy za długie i nieco je przyciąć. Wyglądał trochę jak bezdomny, ale w Novigradzie chyba nie budził aż tak olbrzymich podejrzeń jak gdziekolwiek indziej...

Po ubraniu łachów ekipa zgodnie ruszyła do pasera, który miał swą siedzibę w Czerwonej Dzielnicy. Czerwonej jak kolor krwi i surowego mięsa. Ragnar nie wiedział kto dał jej taką nazwę, bo wyglądała całkiem przyjemnie. Stał za tym czas, w którym wstrzeliła się drużyna. Czas spokoju nawet w tej zapomnianej przez Bogów dzielnicy. Paser, który okazał się grubą świnią bez brody, ojebał ludzi na taką ilość złota, że aż Miszkun się cieszył, że swoje łupy zostawił w palącej się willi. Był wtedy wkurwiony, ale jak zobaczył ile oferuje im ten spaślak to jedynie pokiwał z uśmiechem głową i ruszył dalej. Ku niebieskiemu domu na ulicy Rymarzy...

Ten okazał się nie aż tak obskurny jak można by się spodziewać. Ot, zwykły domek na zwykłej, nie rzucającej się w oczy ulicy. Na pewno nie było to miejsce przyciągające ulicę straży miejskiej bardziej niż inne w okolicy. Idealnie wybrane na siedzibę dla jakiejś szychy spod ciemnej gwiazdy...

Krasnolud spokojnie przekroczył próg. Szedł jako pierwszy i jako pierwszy w razie czego zetrze się z wrogiem. Nie chciał aby komukolwiek więcej coś się stało - nawet temu fajansowi Shimko, który nieopatrznie podpalił dom Lavala. Walka jednak nie nastąpiła ani na parterze, ani na schodach, ani nawet na piętrze skąd wszyscy usłyszeli pewne siebie zaproszenie. Brodacz jako pierwszy wlazł do pomieszczenia kreując na swojej brodatej twarzy minę doświadczonego, bezzębnego wykidajły. Ta mina mówiła "Mów co masz mówić i spierdalaj" - jednak może człowiek za biurkiem nie mógł jej odczytać, bo krasnolud miał równe i mocne jak koń zęby...

Słysząc propozycję człowieka Ragnar czekał na reakcję reszty. Naprawdę była ona ciekawa i nie jebała szwindlem a co za tym idzie brodacz był gotów na nią przystać. Zarobić i jeszcze po cichu wydostać się z miasta? To brzmi pięknie!

- Ja jestem za tym aby im powiedzieć co wiemy. - rzucił ochrypłym głosem Miszkun. - Dostaniemy złoto i wydostaniemy się z miasta za jednym zamachem. Wydaje mi się, że Stock nas wydymał i stąd byli Ci pseudo-strażnicy. Nie chciał mieć świadków i wydawać tyle złota na nasze usługi więc postanowił nas zabić. Psi kutas…
 
Lechu jest offline  
Stary 04-10-2011, 22:06   #409
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Nie ma sprawy. Jak tylko wyprowadzicie nas z miasta i dacie złoto, opowiemy wam wszystko co wiemy, ze wszystkimi szczegółami i domysłami. I parę innych rzeczy, które mogą wam się przydać też. -
Storm uśmiechną się do kolesia za biurkiem
- Sam Pan rozumie, że w obecnej sytuacji musimy być ostrożni. Królestwo Redani, mogły uznać na ten przykład, ze po ujawnieniu mu tych informacji, w jego dobrze rozumianym interesie jest nas zabić, tu i teraz, niż niepotrzebnie tracić zlotu, czas i środki na ewakuowanie nas z miasta. Przy okazji, jak chcielibyście to zrobić, jeśli wolno zapytać? -
 
__________________
naturalne jak telekineza.
malahaj jest offline  
Stary 05-10-2011, 10:31   #410
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Nie lubił paserów, to były pazerne małe gnojki żyjące z oszukiwania uczciwie zarabiających złoczyńców. Dali mu cały, ciężki jak cholera tobół precjozów, a ten szubrawy oczajdusza dał im tyle co za worek buraków. Kanalia. Bert miał ochotę ukatrupić padalca i zabrać mu całą gotowiznę. Potem krasnoludy mogłyby imć pasera rozebrać do naga i wsadzić w rzyć miotełkę do ścierania kurzu. Niestety niepisany kodeks honorowy męt społecznych zabraniał zabijania paserów. No przynajmniej nie wtedy, gdy oczywistym by było kto świnię zaszlachtował. Przyjęli tedy jałmużnę i udali się na umówione spotkanie. Choć Brokelen nie miał specjalnie ochoty tam iść. Miał już dość Novigradu i jego pokręconych spraw, od których bolała go już głowa. Jak się okazało niesłusznie, bo randka z tajnymi służbami okazała się wielce ciekawa.

Jako że Boers siedział na krześle rozwalony niczym ladacznica po obsłużeniu kompanii zaciężnej piechoty Brokelen, też posadził dupsko na krześle.
- Interesy o suchym pysku? Dajcie gorzałki skoroście Redańczycy. – zawołał z uśmiechem.
To zaczynało być ciekawe. Temeryjczycy przechwytywali transporty, a tym tutaj było to nie w smak.
Rysowała się ciekawa możliwość wzięcia odwetu na tych psich synach i ich kazirodczym króliku.
- Racja. Jestem za. – wypalił po wysłuchaniu przemowy Ragnara.
- Też prawda. – podsumował wystąpienie Conora.
Był gotów zaprzyjaźnić się z Redańczykami, ale … strzeżonego Melitele strzeże.
 
Tom Atos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172