Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-11-2016, 15:23   #101
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Padł strzał. Huk był ogromny, szczególnie, że każdy z nich skradał się przez ostatni kwadrans i poza śpiewem ptaków, który brzmiał naprawdę głośnie, niewiele dało się osiągnąć.

Zwierzę zawyło z bólu, gdy strzał rozorał lewą nogę. W pierwszej chwili uśmiecham się, jednak szybko mi przechodzi, gdy zwierze porywa się do ataku.
- Panowie, wasza kolej - mówię spokojnie. Na tyle spokojnie, na ile sytuacja pozwala. Przesuwam się minimalnie w prawo czekając na zwierzę. Jeśli towarzysze go nie powstrzymają wytrzymuję jeszcze parę sekund, aż zwierzę pochyli poroże i uskakuję w prawo. Ranna lewa noga powinna uniemożliwić zwierzęciu zwrot w lewo, a moje prawo, przez co uniknę ataku. Tak sobie myślę. Jak spróbuje, to ranna noga nie utrzyma ciężaru i zwierze położy się samo. Tylko teraz wyczekać na odpowiedni moment....

Uskakuję w prawo, instynktownie turlam się, podnoszę, składam broń do strzału i strzelam!
 
psionik jest offline  
Stary 30-11-2016, 17:01   #102
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Oczywiście zachęcając do polowania nie miałam na myśli żeby ktokolwiek wybierał się na nie po ciemku. Rano chętnie zbadam sprawę razem z ochotnikami.

Jem orzechy, ktoś mi kiedyś powiedział, że orzechy działają dobrze na mózg i chyba miał rację. Coś właśnie mi przyszło do głowy.
-Ten zwierz na pewno umie pływać, ale wcale nie musi być wodny. Może przybycie statku przeszkodziło mu w posiłku i wyniósł się na drugi brzeg żeby zjeść w spokoju.- dzielę się swoimi przemyśleniami.

-Zamiast przenosić się dalej od jeziora, lepiej przysunąć się bliżej ognia.- sugeruję tym którzy się zaniepokoili. – Ogniska rozpala się na granicy obozowiska, a posłania układa w środku.- dzielę się swoją mądrością życiową, rysując plan patykiem na ziemi. Wiadomo, że większość zwierząt wodnych, czy lądowych do ognia nie podejdzie.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 30-11-2016 o 17:53.
Agape jest offline  
Stary 30-11-2016, 21:08   #103
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Poczułem dreszczyk podniecenia, jednocześnie nieco rozczarowany zachowaniem Xsaverego. Polowanie będzie godne opowieści. A głupio zaczynać opowieść: "Bestia spojrzała na nas, czekając na nasz ruch. Rozwaliliśmy jej rzepkę, żeby nie miała za bardzo jak się ruszać". No ale opowieść już się zaczęła, poza tym rolą mężczyzny jest ubarwić wszystko na tyle, by warte było opowiedzenia.

Widzę, że Xsavery dobrze przygotował się do uniku, więc zaniechałem pierwotnego planu, polegającego na odtrąceniu go z toru dużej sarny i przyjęciu łopat na siebie. Ale nie trzeba, to nie. Wyciągając miecz w biegu, ruszyłem od boku w stronę zwierzęcia z zamiarem potężnego zranienia jego tylnej nogi, gdy przebiegnie obok. Jeżeli nie ma żadnych słabych punktów, to trzeba wykorzystać jego inną słabość, której na imię siła bezwładności.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 01-12-2016, 21:23   #104
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Ktoś zna się na geografii i historii i mógłby powiedzieć co to za ruiny? - powiedziałem pokazując kierunek, w którym były ruiny i tłumaczę, że było je widać, gdy lecieliśmy. Pytam wszystkich na pokładzie prócz Ha-Tora, choć on z pewnością usłyszy to pytanie - z tego co pamiętam on już coś o tym mówił wcześniej.
 
Anonim jest offline  
Stary 01-12-2016, 21:42   #105
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Ryo
Yuteal dźwiga się i siada na koi, zwieszając nogi.
- Ryo, oddaj, proszę, kapelusz. Wąż przejmie z powrotem swoje obowiązki, nie musi się już o mnie troszczyć.
Podróżnik robi pauzę na złapanie kilku oddechów, po czym kontynuuje.
- Najgorsze już minęło a dzięki tobie wiem, czego unikać, żeby choroba nie wróciła. Zamierzam zejść na dół i zjeść dzisiaj kolację przy ognisku z załogą. Jesteśmy zresztą im winni kilka słów wyjaśnienia.
Za plecami czujesz ruch, to wróciła Wąż z Gandą, może jeszcze z kimś. Patrząc na przybyłych Yuteal nieznacznie unosi dłoń w uspokajającym geście. Drugą wyciąga w Twoim kierunku.
- Kapelusz, Ryo...

Liska
Tur wydaje się bardzo mile zaskoczony tym, że do niego tak poufale zagadujesz. Serdecznie wskazuje Ci miejsce obok siebie i proponuje trunek, którym się raczy z kilkoma innym członkami załogi. I nie jest to sauvignon, powiedzmy sobie szczerze. Niezależnie od tego, jak dokładnie reagujesz na zaproszenie, chętnie podchwytuje rozmowę i zwierza Ci się z podsłuchanych przed chwilą niepokojów. Zastanawia się, czy nie warto by rozważyć zawrócenia wyprawy.
- Równa z ciebie babka, Liska. Jesteś z nami w razie czego, prawda?

Xsara
Robisz, co sobie zamierzyłaś. Udaje Ci się przekonać załogę do pomysłu rozpalenia ognisk wokół obozu, jednak niewiele suchego drzewa udało się zebrać a na zagłębianie się w dżunglę ludzie nie mają za bardzo ochoty. Ostatecznie udaje się zebrać drewna tyle, by rozpalić trzy - po jednym od strony każdego z przesmyków i jedno nieopodal jeziora, mniej więcej na środku jego długości. Większość przeniosła swoje prowizoryczne posłania tak, żeby znajdować się wewnątrz trójkąta przez nie wyznaczonego.

Anonim
Udaje Ci się w stosownej chwili zagadnąć o ruiny Yuteala, który czuje się już nieco lepiej. Posiada on dość orientacyjną, naszkicowaną mapę obszaru wzdłuż Rzeki, opartą na jakichś starożytnych gdzieś odnalezionych zapiskach. W miarę podróży starannie ją uzupełnia, nadając kolory, rysując kształty. Niestety nie robił tego przez ostatnie dwie doby ze zrozumiałych względów. Mniej więcej w miejscu dostrzeżonych ruin widnieje zarys czegoś, co wygląda na duże miasto, otoczone szeregiem wiosek. Jest tam też gdzieś między nimi niewyraźny rysunek przypominający człowieka poganiającego batem jaszczura, stojącego na dwóch łapach. Yuteal nic więcej o tym nie wie, ale sądzi że zbadanie tych ruin może być pomysłem wartym rozważenia. Aczkolwiek z drugiej strony trzymanie się Rzeki wydaje się bezpieczniejsze.

Ghorbash, Xsavery, We
Zwierz szarżuje na Xsaverego, który spokojnie czeka do samego końca, po czym zwinnie uskakuje, przetacza się i wstaje ze strzelbą gotową do strzału a kolbą przyłożoną do policzka.

Jednocześnie do ataku z lewej flanki przystępuje Ghorbash, mierząc zarazem w ścięgno prawej przedniej kończyny i w oko po tej samej stronie, używając do tego dwóch ostrzy. Jest to możliwe tylko dzięki szerokiemu zasięgowi ramion orka. I o dziwo, mimo trudnego zadania oba ciosy dochodzą celu. Szpilka jednak trafia w ścięgno płazem i odbija się niczym od sprężyny, niemal wyrywając się z dłoni. Natomiast Kolec wchodzi głęboko przez oko, pchasz do mózgu zanim impet i masa pędzącego zwierza wyrywa Ci go z ręki.

We obiega z prawej i wyprowadza potężny, precyzyjny cios swoim ogromnym mieczem w mijającą go lewą nogę łosiopodobnego stworzenia. Nieprawdopodobnie twarde kości wytrzymują uderzenie, które rozpłatałoby na pół trzech ludzi.

Jednocześnie podbita do góry noga do reszty wytrąca zwierzę z rytmu, które przeleciawszy w powietrzu jeszcze ze dwa kroki, z rozwaloną rzepką, Kolcem w oku i nadrąbaną nogą wali się na ziemię z łoskotem, wygarniając porożem kawał darni i usypując kopczyk ziemi. Nie tracąc werwy usiłuje się podnieść i obrócić w swoją lewą stronę, czyli w kierunku, w którym jeszcze coś widzi i w którym znajdują się Xsavery a za nim We.

Smutna historia Bluszcza
Smutna historia Bluszcza zaczyna się momencie, kiedy Yuteal otrzymał w darze na podróż zatruty toksyną tytoń. Zaczął go palić dwa dni temu i momentalnie się rozłożył, jednak z powodu bardzo złego samopoczucia nie skojarzył tych faktów. Kiedy poczuł się nieco lepiej, chciał znowu zacząć popalać, ale zauważyła to Ryo i kazała Wąż zabrać i schować tytoń, jako mogący zaszkodzić wracającemu do zdrowia (nie podejrzewała jeszcze wtedy jaką rolę odegrał tytoń w tej historii).

Niedługo potem Mercon zbadał Yuteala. Skojarzył zaobserwowane objawy ze znaną sobie toksyną pochodzenia roślinnego, jednak nie powiązał tego z tytoniem. Wręcz przeciwnie, zalecił natychmiastowe dostarczenie choremu z powrotem tytoniu, jako że jego odstawienie mogłoby jego zdaniem wywołać szok i zaszkodzić bardziej. Wąż posłusznie zamierzała zastosować się do zalecenia fachowca, ale okazało się, że gdzieś zapodziała pudełeczko z tytoniem.

A nie-szczęśliwym znalazcą tegoż okazał się Bluszcz, który niedługo potem zszedł ze statku, wyciągnął się jak długi na polanie i z braku fajki zaczął sobie rzuć liście tytoniu. Tytoniu, który był nasączony taką ilością toksyny, że same wdychanie palonych oparów o mało niezabiło Yuteala. Tymczasem Bluszcz wsadził to do gęby i żuł. Jakimś cudem nie wyczuł niczego w smaku (wyjątkowo nieszczęśliwy rzut) a potem jakimś cudem to przeżył (wyjątkowo szczęśliwy rzut). Oczywiście stracił przytomność a przed sobą miał przynajmniej dwie doby ciężkiego odchorowania.

W międzyczasie Ryo poznała wyniki badań Mercona i skojarzyła fakty. Zaczęła więc gorączkowo szukać zaginionego tytoniu. Znalazła go razem z nieprzytomnym Bluszczem, którego wciągnęła na statek, zaniosła do kajuty Yuteala, pizneła na ziemię, obiła mordę, a potem połamała golenie kopniakiem (taka była dokładnie deklaracja, kości orzekły, że się udało). Bluszcz nie miał prawa tego przeżyć - wyzdrowienie z zatrucia toksyną było przy założeniu troskliwej opieki ze strony towarzyszy. Znaczy szanse jakieś tam nikłe miał, ale kości tym razem nie sprzyjały. Tak oto przyszedł jego smutny kres - za znalezienie tytoniu został skatowany na śmierć bez możliwości wytłumaczenia.
 

Ostatnio edytowane przez dzemeuksis : 02-12-2016 o 22:37.
dzemeuksis jest offline  
Stary 03-12-2016, 00:18   #106
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Celuję do zwierza. Mam go na muszce i widzę przez celownik strzelby jak pada, próbuje powstać, ryje o ziemię. Wreszcie skręca się w moją stronę. Celuję w drugie oko, mam czas. We jest za mną, więc nie wejdzie w linię strzału, zaś ork jest po mojej prawej. Raczej nie zdąży. Głowa zwierzęcia obraca się. Widzę jak oko szuka celu. Znajduje! Źrenica zwierzęcia rozszerza się jakby na potwierdzenie moich przypuszczeń i daje sygnał do pociągnięcia za spust.

Kolejny huk niesie się po lesie, gdy kolejna ołowiana kula leci w kierunku zwierzęcia. Chciałem zachować głowę jako cenne trofeum, ale z bronią wystającą z oczodołu nie będzie prezentować się tak okazale.
Trudno.
 
psionik jest offline  
Stary 03-12-2016, 00:52   #107
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Wbijam rogaczowi Kolec w oko, bo bydlę odwróciło ku mnie łeb zasłaniając pierwotnie upatrzony cel, to jest kark pod czachą. Muszę puścić rękojeść, aby ostrze nie wysunęło się z oczodołu przelatującego obok mnie łosia.

Poprawiam w garści Szpilkę, zanim zadam kolejny cios, bo Xaw, jak zwykłem sobie zdrabniać Xawerego, znowu odpala rurkę. Czekam więc, aż huknie.

Jeśli łosiu nie padnie od kulki, to schowam Szpilkę, lecz wskoczę mu na łeb i obiema rękoma wepchnę Kolca, aż bydlakowi sztych wyjdzie dupą.

Czuję głód, zjem więc sobie potem na polanie parujące serce tego dzielnego, a durnego łosia, co się takich przechujów jak my nie lękał.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 03-12-2016, 01:20   #108
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Yuteal każe mi zwrócić kapelusz.
Ale nie spieszy mi się do tego jakoś nader specjalnie.
Póki co jeszcze nikomu go na razie nie zwracam. Widać po mnie, że nad czymś się zastanawiam. A może próbuję się uspokoić i myśleć tym razem trzeźwiej. Nie jest prosto, bo kiedy skurwiel się boi, może po drodze kogoś zabić. Chcący, niechcący - to nieważne. Jeden niewłaściwy krok po obojętnie której stronie może skończyć się kolejną tragedią.

Na szybko przewertowuję w myślach słowa Yuteala i z każdym powtórzeniem coraz mniej mi się one podobają.

Yuteal już raz mnie poznał z tej nieco ciemniejszej strony. Ale wtedy nie przeszkadzało mu to, że pewnych bandytów na miejscu posłałam do piachu. Powinienen dobrze wiedzieć, że ja nie cyrtolę się z robotą, czasem wręcz przeciwnie, wykonam ją zabójczo dobrze.
On próbuje uspokoić Wąż, Gandę i kogoś tam jeszcze gestem ręki. Paradoksalnie mnie to wcale nie uspokaja, wręcz przeciwnie, mam jeszcze gorsze obawy, chociaż on nie prezentuje tego, by posiadał broń - moja ręka chce zawędrować do miecza. Zabijać nie chcę, ale czuję się zmuszona zabijać w obronie własnej. Zwłaszcza, że okropnie nakręcam się przez całą sytuację.

- Zrobiło się... gorąco - stwierdzam z ciężkim głosem.
Trzeba to wszystko odkręcać. Tylko jak nie wylądować na stryczku, nie zostać postrzelonym, jak kogoś nie zabić jeszcze po drodze? Zrobiło się naprawdę niebezpiecznie.
Nie sądzę, że skrucha tu wystarczy. Zresztą mam jej spory niedostatek.

- Ciężka sprawa... Cała sytuacja jest na ostrzu noża i celownika... a skoro to ja nawaliłam, to ja to powinnam wszystko odkręcać i naprawiać.

Biorę głębszy wdech i wydech. Nigdy nie byłam specjalistą od dyplomacji, a teraz muszę się bawić w tę głupią dyplomację.
- Jeśli uważacie, że źle zrobiłam, to zgodzę się z tym. Dlatego sama zrezygnuję z bycia kapitanem - podejmuję prawdopodobnie jedną z ostatnich decyzji.

Ściągam powoli kapelusz z głowy, ale zamiast go oddawać w ręce Yuteala...
Przysiadam się powoli koło niego. Nawet jakby bardzo jak nie wiem brzydził się mego towarzystwa.
Powinien dobrze wiedzieć, że wszystko zrobię po swojemu, więc zamiast do ręki, wkładam mu go na głowę. Staram się tego nie robić zbyt gwałtownie.

- Oddam ci kapelusz, Yut.

- Co do rudego... - przechodzę do najgorszej części, mówię to nie tylko do Yuteala, mówię to też do reszty. - Przepraszam, za bardzo mnie poniosło. Nie chciałam go zabić. Niemniej nie przywrócę mu życia, bo nie potrafię. Jeśli nie da rady przywrócić mu życia, wolę to jakoś odpracować i odkupić. Mogę harować za dwie osoby, nawet więcej. Przy okazji... sama mogę wytłumaczyć, co się stało, i mogę sama tego rudego pochować, jeśli trzeba będzie.

Jeśli zostanę zaatakowana, to zamierzam się bronić - za wszelką cenę, wszelkimi sposobami.
A jeśli nie zostanę zaatakowana, możemy rozmawiać dalej - może nawet zadeklaruję chęć pomocy, chociaż mam już zadrę w oczach załogi, no i pewnie spojrzą na mnie z pogardą. Może zaniosę Yuteala na dół, zważając na to, że jeszcze nie doszedł do siebie.
Właściwie, teraz ruch leżał po drugiej stronie. Ja mogłam tylko zareagować - przy czym jeżeli ci ze strony drzwi zaczęliby strzelać do mnie, zamierzałam się zasłaniać Yutealem, traktując go jak żywą tarczę. A po drodze dobyłabym miecz i siekała wszystkich, jakby leciało.
Wolę jednak, żeby do dalszych jatek nie dochodziło.

A tak przy okazji zobaczę całe towarzystwo w całej okrasie.

- Jakby co pomogę Ci z dotarciem na dół. - deklaruję pomoc Yutealowi. - Nie żeby coś, ale jeszcze nie jesteś w pełni sił, więc pomogę z dotarciem - stwierdzam naprzód.
Nie dopowiadam, że ta sytuacja może zmienić wszystko. Dosłownie wszystko.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.

Ostatnio edytowane przez Ryo : 03-12-2016 o 01:53.
Ryo jest offline  
Stary 03-12-2016, 08:50   #109
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Ten cholernik jeszcze żyje! Twarda sztuka, to dobrze. Chociaż teraz, jak cierpi, wypadałoby jak najszybciej to ukrócić. Podbiegam do jego szyi i wbijam głęboko miecz, tak by przeciąć tętnice szyjne. Staram się ominąć kręgi, bo pewnie mi miecz uwięźnie pomiędzy.

Czy to jedzonko wygląda, jak najwspanialszy dawca steku, jakiego widziałem?
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 03-12-2016, 22:09   #110
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Xsavery
Mierzysz pewną ręką, oddajesz drugi strzał. Huk wystrzału ponownie się niesie, z lufy wylatuje smużka dymu. Trafiasz łosiowatego prosto w oko. Śmierć jest natychmiastowa, zwierz pada.

Ghorbash
Nie ma co zbierać. Doskakujesz do zwierza co najwyżej po swoją broń i po to, żeby przystąpić do konsumpcji. Jednak zwierz, trafiony podczas próby dźwignięcia się z ziemi, padł, jak wstawał, więc leży na brzuchu. Ciężko się dostać do serca.

We
Nie ma już cierpień, które można skrócić. Przyglądasz się więc nieznanemu stworzeniu, próbując ocenić jego walory smakowe. No i wychodzi na to, że bydlę jest stare, więc mięso może być nieco twardawe i łykowate. Więc najlepszy w życiu stek, to raczej nie będzie, ale nadal jednak wielka góra porządnego żarcia.

Ryo
Kiedy siadasz obok Yuteala widzisz, że Wąż wróciła jedynie z Gandą. A przynajmniej tylko te dwie stoją w wejściu do kajuty. Pierwsza nie ma obnażonej broni, jednak lewą ręka przytrzymuje pochwę szabli, by w razie potrzeby móc ją szybko dobyć. Natomiast Ganda chowa coś za plecami w jednej ręce, drugą ma wolną.
- Już dobrze, Ryo - mówi Yuteal. - Wiem, że chciałaś dobrze. Jesteś bardzo zaangażowana w naszą wyprawę, to świetnie. Tylko zawsze pamiętaj, że ja decyduję tutaj o karach. Nie zamierzam się wtrącać w drobne swary, ale sprawy gardłowe bezwzględnie wymagają mojego osądu. W końcu to ja wam wszystkim płacę, nieprawdaż?
Yuteal zdejmuje z głowy kapelusz i rzuca go do Wąż.
- Załóż go. Skoro czuję się już wyraźnie lepiej, to nie musisz przy mnie czuwać. Przejmujesz z powrotem obowiązki kapitana.
Przygnębiony ponownie zwraca się do ciebie.
- A ty, Ryo, będziesz musiała pochować ciało. Nieistotne, czy wrzucisz je do rzeki, czy zakopiesz, ale po tym, co zaszło, to twój obowiązek.
Nieco zmęczony swoim monologiem i całą sytuacją podróżnik robi krótką pauzę, ale zaraz ciągnie dalej.
- Sam faktycznie nie dam rady zejść po drabince, ale od czego mamy windę na towary. Spokojnie zmieszczę się w koszu i ktoś mnie opuści. Tylko potrzebuję się ogarnąć. Ryo, Ganda, zabierzcie ciało, opuście na polanę i wyjaśnijcie załodze, co zaszło. Ja zaraz tam do was dołączę.

Reszta
Możecie działać albo nawiązując do poprzedniego odpisu i ogólnej sytuacji, albo robić nowe rzeczy, albo nie robić nic, póki nie wydarzy się coś, co was do tego skłoni.
 
dzemeuksis jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172