Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-11-2007, 21:32   #21
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Justin i Chris usiedli na tylnych siedzeniach DeLoreana. Nie było tu wiele miejsca, ale nie można było narzekać na niewygodę. Patrick zajął miejsce obok kierowcy - Roberta. Jednocześnie zamknęli drzwi, najwyraźniej oboje bawili się znacznie lepiej niż ich koledzy z tyłu. Po chwili silnik zawarczał, a Robert nie tracąc czasu ruszył z miejsca z piskiem opon. Samochód pracował jak marzenie, widać, że staruszek władował w niego sporo pieniędzy i musiał go nieźle podrasować. Zaledwie w ciągu kilku sekund przekroczyli 70 km/h i... wtedy zaczęło się coś dziać. Jedna z kontrolek na pulpicie zapaliła się na zielono, coś w mechanizmie umieszczonym z tyłu przełączyło się i głośno stuknęło - tak, że Justin i Chris aż podskoczyli. Samochód wyraźnie przyspieszył i w zaledwie mgnienie oka dobił do setki! Wtedy zapaliła się żółta kontrolka i z tyłu znowu coś przeskoczyło. DeLorean mknął jak strzała, pasażerowie byli niemal wgniatani w siedzenia. Od momentu przekroczenia siedemdziesiątki wszystko działo się dosłownie na przestrzeni kilku sekund. Robert nie mógł uwierzyć, że taki samochód może w przeciągu tak krótkiego czasu rozpędzić się do 130 kilometrów i wciąż przyspieszać! Co profesor mówił o tym paliwie? W jego głowie zaświtało tylko jedno - 150 kilometrów na godzinę. Zdaniem Smitha tyle "wystarczyło" żeby odbyć podróż w czasie. No to zaraz się przekonamy!

Chwilę później Justin i Chris zakryli dłońmi oczy - to, co profesorek nazywał obwodem czasowym, zaczęło wydawać niebezpieczne dźwięki, a potem rozżarzyło się i wybuchnęło oślepiającym blaskiem. Patrick zdążył zauważyć, że kontrolki na przednim panelu szaleńczo zapalały się i gasły, potem obraz przed maską samochodu rozmył się i wybuchł! Robert krzyknął i momentalnie nacisnął na hamulce. DeLoreanem szarpnęło i obróciło, wszyscy czterej chłopcy polecieli do przodu, a potem na boki, obijając się i uderzając o siebie nawzajem i o różne części samochodu. Chmura pyłu uniosła się nad pojazdem tworząc niemal zaporę dymną. Zaszokowani jeszcze przez chwilę nie ruszali się z miejsca. Wystarczająco długo, by kurz, który wzniecili gwałtownym hamowaniem, zdążył opaść i ukazać im przedziwny krajobraz. Tuż przed samochodem znajdowało się... pole kempingowo-namiotowe. Małe drewniane domki, porozwieszane sznury z kolorowym praniem, kilka wyznaczonych miejsc na ogniska, namioty przypominające wigwamy, kilka starych minibusów z wymalowanymi kwiatami, jedna przyczepa kempingowa i nieco z boku dziwna drewniana konstrukcja z desek i beczek przypominająca prymitywny prysznic. Wszystko pogrążone w cichym śnie - albo opuszczone, chociaż o ósmej rano w sobotę bardziej prawdopodobny byłby ten pierwszy scenariusz. Dzięki Bogu Robert wystarczająco wcześnie nacisnął na hamulec i nie wjechał w najbliższy namiot.

Jednak w tym momencie w głowach całej czwórki krążyła jedna, uporczywa myśl - skąd, do jasnej cholery, wziął się tutaj ten kemping?! Przecież daliby sobie obciąć głowę za to, że jadąc całkiem niedawno w stronę domu profesora nie mijali czegoś takiego...
 
Milly jest offline  
Stary 03-12-2007, 10:23   #22
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Patrick Winship


Patrick trzasnął drzwiami i chwilę potem Deloreana ruszył z piskiem opon. Robert zajął się prowadzeniem i rozpędzaniem pojazdu. W tym czasie Patrick odwrócił się do siedzących z tyłu kolegów i powiedział:

- Po drodze warto zaopatrzyć się w butelkę albo dwie jakiegoś mocniejszego trunku. Może kilka procentów poprawi nam wszystkim humor – po czym uśmiechnął się zawadiacko.

Samochód przyspieszał i wchodził na coraz większe obroty. Robert rzucił uwagę o braku radia.

- Bez radia mogę przeżyć – zwrócił się do Roberta – ale ty wyglądasz jakbyś pół nocy nie spał?

Patrick próbował zagadnąć kolegów chcąc poznać choć trochę swoich nowych znajomych. Kto wie może ta wycieczka to początek ciekawej znajomości.

Patrick uważnie przyglądał się kolorowemu wyposażeniu pojazdu. Z boku świeciły się dwa rzędy białych i pomarańczowych lampek. Tuż przed oczami Patrick miał jakieś trzy liczniki, ale ich przeznaczenia mógł się tylko domyślać. Nad drążkiem zmiany biegów zamontowane było urządzenie wyświetlające trzy daty: czerwoną, zieloną i żółtą. „To druga najważniejsza część wehikułu. Tutaj ustawia się CZAS!” – Patrick przypomniał sobie słowa profesora.

Samochód bardzo szybko nabierał prędkości. Co jakiś czas zapalały się kontrolki na panelu i pojazd wydawał dziwne odgłosy.

„Zaraz pewnie coś wybuchnie – pomyślał Patrick – A może staruszek mówił prawdę i to jest naprawdę wehikuł czasu. Sam nie wiem.”

Prędkość zbliżała się do 150 km\h. Nagle obraz zafalował. Blask oślepił wszystkich. DeLorean wpadł w poślizg. Patrick osłonił rękami głowę. Wszystko działo się tak szybko, że nie wiedział nawet o co uderzył. Samochód znieruchomiał. Nagłe hamowanie wznieciło tumany kurzu i pyłu.

Kiedy pył opadł Patrick dostrzegł pole namiotowe i drewniane domki. Wszystko wyglądało trochę staroświecko i jakby zaniedbane.

- Przecież tą samą drogo szedłem do profesora. Skąd ta nagła zmiana? – dziwił się Patrick spoglądając na poobijanych towarzyszy.
 
Adr jest offline  
Stary 03-12-2007, 18:10   #23
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
- Bez radia mogę przeżyć – zwrócił się do Roberta Patrickale ty wyglądasz jakbyś pół nocy nie spał?

O'Malley wpatrzony w drogę uśmiechnął się szeroko -Dawaliśmy wczoraj koncert w klubie i trochę się przedłużyło. Faktycznie pół nocy nie spałem- odpowiedział na pytanie, jednocześnie wrzucając najwyższy bieg. Nagle samochodem zaczęło mocno trząść i chłopak musiał mocniej chwycić kierownicę, żeby utrzymać go na pożądanym torze jazdy. "Pewnie to te wszystkie modyfikacja profesora, zachwiały aerodynamiką auta i dlatego chodzi na boki jak ryba" pomyślał, jednak dodał jeszcze trochę gazy. W momencie kiedy wskazówka prędkościomierza doszła do 150, obraz przed maską samochodu rozmył się i wybuchł. Krzycząc kierowca nacisnął hamulec, jednocześnie obracając kierownicę.

Kiedy zatrzymali się popatrzył po wszystkich -Nic wam nie jest? Wszystko w porządku?- dopiero po tym pytaniu popatrzył przed siebie gdzie znajdowało się pole namiotowe ...

- Przecież tą samą drogo szedłem do profesora. Skąd ta nagła zmiana? – usłyszał pytanie siedzącego obok niego Patricka

-Nie mam pojęcia ... ale mam dziwne przeczucia, że nie jesteśmy już w Kansas- odpowiedział na pytanie Robert niedokładnym cytatem z Czarnoksiężnika z krainy Oz.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 03-12-2007, 23:02   #24
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Pozostali pasażerowie quasi-kosmicznego wehikułu nie wzbudzili w Justinie jakichkolwiek emocji. Nie uznał też za stosowne zaszczycić pozostałych czymś więcej niż odmruknięciem w odpowiedzi na ich pytania.

Justina irytowała nadmierna pewność siebie, chęć udowodnienia światu jakim się jest fajnym, związane z tym pozerstwo, etc, etc. A wyglądało na to, iż każdy z towarzyszącej mu trójki został w nadmiarze obdarzony tymiż cechami.

Chłopak rozsiadł się w fotelu, powstrzymując przemożną chęć zapalenia kolejnego papierosa jedynie obawą, iż ogień mógłby z czymś przereagować i wybuchnąć. Podczas luźnej wymiany zdań zachodzącej gdzieś z przodu gapił się w okno, obserwując mijające ich coraz szybciej obejścia.

Skrzywił się i wbił dłonie w tapicerkę, gdy samochód gwałtownie przyspieszył. Po chwili jednak sytuacja zaczęła całkowicie wymykać się spod kontroli nawet tych pewniaków z przodu...

*

Justin mruknął coś niewyraźnie, rozmasowując miejsce na czaszce, którym gruchnął w przednie siedzenie. Otoczenie... Zmieniło się. Chłopak raz jeszcze rzucił spojrzeniem na trzy rzędy kolorowych liczb na wyświetlaczu.
1960?
Potrząsnął głową, by myśl wydała mu się całkiem niedorzeczna. A może zbyt piękna, by była prawdziwa?

Jego towarzysze wyglądali na równie zdezorientowanych, co on sam. Wdali się w jakąś dyskusję, mając najwyraźniej spory kłopot w podjęciu jakichś konstruktywnych działań. Justin postanowił im delikatnie przeszkodzić.
- Może wyjdźmy? Rusz dupę. - odezwał się do siedzącego przed nim Roberta. Tamten, chyba pod wpływem szoku skrzywił się tylko, otworzył drzwi i wysiadł.

Justin wypakował się z ciasnego wnętrza i stanął koło samochodu. Rozejrzał się dookoła.
Hehem. Obóz hipisów?
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...
Hael jest offline  
Stary 05-12-2007, 00:14   #25
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Chris siedział z tyłu i uśmiechał się, widząc rozentuzjazmowane miny kolegów z przodu, które - jakby same w sobie nie były zabawne - świetnie kontrastowały się ze sceptycznym wyrazem... A właściwie brakiem wyrazu twarzy Justina. Pięknie prezentował on odbicie zasady, która prawdopodobnie towarzyszyła życiu chłopaka:
LIFE IS PAIN.

Po chwili jednak i jego mina musiała być co najmniej ciekawa - wszystko wokół zaczęło buczeć, dźwięczeć, syczeć i niemal skwierczeć. Nie mówiąc o efektach wizualnych, których mechanika samochodu także nie szczędziła.

Wreszcie zatrzymali się, jakimś cudem bez ofiar. Ale co było dookoła? Jakiś kemping? Chris wysiadł z samochodu i rozejrzał się dookoła - nie poznawał tego, a przecież przechodził tędy nie dalej, niż pół godziny temu!

- No cóż, pan burmistrz inwestuje, miasto się rozwija... Kwadrans nie minie, a mamy nowy kemping! Nie ma co, najbliższym razem na niego głosuję.
 
Diriad jest offline  
Stary 05-12-2007, 22:18   #26
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Obozowisko było pogrążone we śnie - można to było wywnioskować przede wszystkim z chrapania, które dało się słyszeć z różnych części kempingu. Niedogaszone ogniska tliły się jeszcze gdzieniegdzie, a to na pewno świadczyło o tym, że nie mieszkali tutaj harcerze. Jakiś zabłąkany kundel pojawił się nagle nie wiadomo skąd i zaczął wściekle ujadać, trzymając się jednak na bezpieczną odległość od dziwnych przybyszy.
Dopiero po wyjściu z samochodu widać było dokładniej więcej szczegółów tego dziwnego krajobrazu. Porozrzucane butelki, resztki jedzenia, kilka błąkających się psów, porzucona gitara, brudna kobieca stopa wystająca z jednego z namiotów... Tyle na "drugi" rzut oka, gdyż nie było za bardzo czasu na rozglądanie się po tym dziwnym obozowisku. Ujadający pies najwyraźniej musiał zwrócić uwagę tutejszych mieszkańców, co jednak całkiem nieźle się składało. Może wreszcie chłopcy dowiedzą się co tu się dzieje?

Gdzieś z drugiego końca kempingu doleciało szpetne przekleństwo, najwyraźniej pod adresem psa. Natomiast z najbliższego namiotu, którego przed chwilą omal nie rozjechali, ktoś zaczął się wyłaniać. Najpierw odsunęły się poły namiotu, które zaraz z powrotem opadły. Potem coś w środku się zatrzęsło i wreszcie wyszło, dopinając spodnie i zakładając na goły tors sweter. Pełnego obrazu dopełniły jeszcze okrągłe okularki - i oto przed czwórką uczestników szalonej jazdy samochodem stanął nieogolony dwudziestokilkulatek o zmierzwionych długich włosach. Stanął, pochylił się lekko do przodu, aby lepiej przyjrzeć się temu co miał przed sobą i uniósł brwi w niemym zdziwieniu. Chwilę później z namiotu wyszła druga osoba, tym razem kobieta, niesamowicie zaspana i ledwo co ubrana.



Dziewczyna stanęła obok chłopaka i wyglądała na równie zabawnie zdziwioną. Jej towarzysz natomiast dopiero teraz musiał uwierzyć, że nie ma do czynienia z "sennym" widziadłem i jego skołowana wyobraźnia nie płata mu figli. Uśmiechnął się szeroko i ruszył w stronę samochodu:

- Łaaaaał - wychrypiał i odchrząknął - Niezła bryka! No no! Fajna czapka - powiedział do Chrisa jednocześnie zbliżając się do samochodu i oglądając go ze wszystkich stron - Skądżeście się tu wzięli, co? Niezły odlot!
 
Milly jest offline  
Stary 07-12-2007, 09:30   #27
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Patrick Winship


Patrick wysiadł z samochodu i zaczął przyglądać się dziwacznemu otoczeniu. Namioty były staroświeckie i nie przypominały dzisiejszego sprzętu używanego na kempingach. Obozowisko wyglądało dziwnie. Butelki, porozrzucane deski i zrujnowane urządzenia wskazywały na fakt, że mieszkańcy namiotów nie przywiązują dużej wagi do porządku.

- Słuchajcie coś tu jest nie tak – zwrócił się do kolegów. – Trzeba dowidzieć się skąd tak nagle wziął się tu ten kemping.

„Czy byłem aż tak zamyślony w drodze do profesora że nie widziałem tych namiotów – zastanawiał się Patrick.”

Z pobliskiego namiotu wyszedł zaspany, nieogolony koleś i był wyraźnie zdziwiony widokiem Deloreana.

„– Skąd żeście się tu wzięli, co? Niezły odlot!”

- Sami chcemy wiedzieć jak długo tu mieszkacie. Przechodziłem tędy pół godziny temu i waszych namiotów tutaj nie było. Możesz to wyjaśnić? – zakończył pytaniem Patrick.
 
Adr jest offline  
Stary 07-12-2007, 10:30   #28
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Robert patrzył na wszystko zdziwiony. "A może ten cały samochód profesora, wybuchł, a to wizja, którą podaje nam konający umysł?". Słyszał gdzieś kiedyś o takiej rzeczy, ale rozglądając się po miejscu, w którym się znajdowali, wiedział że nie mogła być to prawa. Nigdy nie był na takim obozie to raz, a dwa jego umysł mógłby chyba wysilić się na coś lepszego ....

Drugą możliwością, to był sen. Dlatego Bobby uszczypnął się w dłoń. Zabolało, nie mogło to być snem. Tym bardziej znalazł się w przysłowiowej kropce. Nigdy nie zdarzyło mu się coś takiego za kółkiem. Nie miał swojego prawa jazdy jakoś strasznie długo, ale ufał swoim umiejętnością. Nie mógł zasnąć za kierownicą, mimo zmęczenia ... zresztą udowodnił już sobie, że to nie był sen. Tylko co się stało?

Przysłuchiwał się jednym uchem rozmową kolegów. Zastanawiał się czy to możliwe, że przenieśli się w czasie? Może Smith miał rację? Wydawało się to logiczne ... chociaż logiczne nie znaczy racjonalne. Tok jego myśli przerwało wyjście z namiotu, dwójki osób. Przypatrzył się im lekko zdziwiony ... a może to jakaś grupa rekreacyjna ... "tak i udają kogo Hipisów?". Odpowiedział sobie sam na zadane w myślach pytanie.

- Skądżeście się tu wzięli, co? Niezły odlot!
- odezwał, się w końcu facet, który wyszedł z namiotu.

- Sami chcemy wiedzieć jak długo tu mieszkacie. Przechodziłem tędy pół godziny temu i waszych namiotów tutaj nie było. Możesz to wyjaśnić?
- odpowiedział mu pytaniem na pytanie Patrick.

-Stary to przypomina mi kasety z występu Rolling Stones z Altamont. Wiecie wtedy kiedy Hell's Angels zabili tego chłopaka ... - powiedział O'Malley do kolegów, cały czas rozglądając się po obozowisku.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty

Ostatnio edytowane przez Hawkeye : 07-12-2007 o 14:16.
Hawkeye jest offline  
Stary 12-12-2007, 00:51   #29
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Drugi rzut oka już przekonał Chrisa, że teoria z rozwojem miasta była błędna. Tylko co to w takim razie było? Wioska indiańska? Widać było, że koledzy są tak samo zdziwieni jak on.

I wtedy z namiotu wyłoniły się dwie osoby.
Wszystko stało się jasne...
...bo Chrisowi wpadła do głowy myśl wyrażona jednym krótkim, ale jakże wiele znaczącym słowem:
Hair!

Mimo wyklarowanej już informacji, że ma przed sobą hippisów, skojarzenia z indiańskimi tippee były na tyle silne, że zaczął:
- Howgh! - spojrzał po nieznajomym, gdy ten skomentował kaszkiet. Właśnie: "To KASZKIET, a nie czapka!" - Twoje Lenonki też niczego sobie.

"Dobra dobra, możemy sobie pogadać i powymieniać trafne uwagi, ale co się, cholera jasna, dzieje?" - pomyślał chłopak. Zdecydowanie należało się dowiedzieć gdzie ("i kiedy...?") byli, a pytanie Patricka nadawało się do tego całkiem nieźle.
 
Diriad jest offline  
Stary 12-12-2007, 15:21   #30
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
[<Muzyka!>]
Justin z zaciekawieniem rozejrzał się wokół. Pole namiotowe, ogniska, porozwalane śmiecie...
Czy to mogli być CI - jedyni, prawdziwi, wymarli już teraz... Hipisi?

Justin znał tylko jednego hipisa - a był nim jego dziadek, Oscar. Mógłby się założyć, że gdyby nie kłopoty z płucami, tamten do tej pory paliłby trawkę i nosił włosy do połowy pleców - te ostatnie, gdyby tylko nie wyłysiał. Justin uwielbiał swojego "staruszka" - mógłby przesiadywać u niego godzinami, karmiony opowieściami o muzyce, używkach i swojej zmarłej babce.

Pozostali chłopacy uznali za stosowne skupić się wokół stojącej przed tipi zaspanej parki i, swoim zwyczajem nie podjąć żadnej logicznej akcji. Pytali o to co się stało... Justinowi natomiast to wszystko wydało się tak zupełnie oczywiste! Profesor, kosmiczny Delorean, wehikuł czasu, rok 1960... Przecież to musiało być to!

Stojący w oddali od całej grupki chłopak, uśmiechnął się szeroko sam do siebie. Czuł się, jakby po raz pierwszy w życiu znalazł się w miejscu, w którym powinien być od tylu lat.

Harmony and understanding
Sympathy and trust abounding
No more falsehoods or derisions
Golding living dreams of visions
Mystic crystal revalation
And the mind's true liberation
Aquarius!
Aquarius!
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...

Ostatnio edytowane przez Hael : 12-12-2007 o 19:18.
Hael jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172