Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-05-2014, 09:00   #31
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Szafa odsunęła się ze zgrzytem.
John odczekał chwilę, aż dźwięk przebrzmiał do końca i zaginął wśród regałów tudzież za najdalszymi rogami ulic, po czym zwrócił się do Taidy.

- Gdzie, na tym twoim planie, jest ów wspomniany przez ciebie punkt widokowy? - spytał. - Masz już coś na oku, czy też może podczas wędrówki będziemy wypatrywać ciekawych obiektów?

Poczekał jeszcze kilka kolejnych chwil, dając Taidzie szansę na udzielenie odpowiedzi, a ewentualnym intruzom na zniechęcenie się, po czym ostrożnie uchylił drzwi i wyjrzał na zewnątrz.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-05-2014, 09:11   #32
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
- Nie uwierzysz, ale od jakiegoś czasu, nie miałam okazji na spacery. - powiedziała cicho, rozglądając się uważnie, próbując osłonić dłonią oczy przed promieniami porannego słońca.

- Na początek możemy wybrać jakikolwiek budynek w okolicy, sięgający ponad resztę. Sprawdzimy czy nie ma na planowanej przez nas trasie jakichś większych gnijącyo-jęczących grup czy też innych blokad. - dodała wychodząc ostrożnie na zewnątrz.

- W praktyce, nie musimy oznaczać całej trasy za pierwszym podejściem, a zatrzymywać się i określać tego typu przejścia co jakiś czas. - Uznawszy, że teren jest czysty na ścianie budynku narysowała oznaczenia dla ewentualnych następców, oznaczając bezpieczeństwo oraz kierunek i bliskość spotkania ludzi.
 
Nimitz jest offline  
Stary 06-05-2014, 01:19   #33
 
Imoshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Imoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnie
O ile pierwszy dzień minął drużynie męcząco na podróży i unikaniu niebezpieczeństw, o tyle w nocy było... zadziwiająco bezpiecznie. Kilka stworów i ludzi wyminęło co prawda kryjówkę kompanów Stevena, aczkolwiek obeszło się bez konfrontacji. Spokojna noc nie pomagała jednak za bardzo ludziom z parkingu... gdy nie mieli zewnętrznych zagrożeń, w głowach pojawiały się im wewnętrzne. W tym największe: strach.

Markins długo nie mógł zasnąć, przekręcając się w dziwaczne, mniej lub bardziej wygodne pozycje. Sen jednak w końcu przyszedł. Śniło mu się, że ukrywa się w jakimś parku, próbując się z niego wydostać. Piękny park... zielony, pełny owoców, śpiewających piękne melodie ptaków. Czemu starzec chciał go opuścić? Nie wiadomo. U wyjścia jednak stał symbol czasów teraźniejszych... odwrócony plecami stwór. Nie czekając Markins podkradł się do niego i zamachnął toporkiem [którego, gwoli ścisłości, wcześniej chyba w rękach nie miał] odcinając głowę żywemu trupowi. Ta odleciała kawałek i potoczyła się, wbrew prawom fizyki idealnie pod stopy Stevena. Jej jęki stały się nadwyraz zrozumiałe, wydawały się niemal jakimś dzikim językiem, głoszącym: "Dlaczego...? Dlaczego? DLACZEGO?!". Ku jeszcze większemu przerażeniu, Markins odkrył, że głowa należy... do jego córki. W panice odwrócił się, chcąc wbiec z powrotem do pięknego parku i ujrzał jego przemianę. Zwierzęta i piękna pogoda zniknęły, drzewa obumarły i spróchniały. I wszędzie niosło się echo słowa wypowiedzianego przez zombie.

Obudził się jako ostatni z gromady, choć z jego ust już wcześniej słychać było ciche, powtarzane słowo "dlaczego". Powróciwszy na jawę, usiadł natychmiast opierając się o jakiś regał, próbując najwyraźniej dojść do siebie. To przecież tylko sen. Tylko sen. A jego córka z pewnością...

Zaraz...
Steven przecież nie ma córki.


Po kilku minutach upewniania się, że świat, do którego trafił jest realny, i że jeszcze nie zwariował do reszty, postanowił pokusić się o jakieś śniadanie. Resztki znalezione wczoraj zostały zanihilowane przez staruszka, który zdawał się zupełnie ignorować dyskusję pozostałych. Minęło następnych kilka chwil, a reszta przygotowała się do drogi. Markins, widząc, że nikt nie pokusił się o wzięcie z jego rąk tej apteczki, schował ją do plecaka. Ledwo się zmieściła, ale zmieściła. Teraz mógł iść już dalej, z kompanami.
W swoim wcześniejszym zamyśleniu nie dosłyszał jednak dokąd się teraz właściwie wybierają. Przez chwilę rozważał spytanie, jednak nie zdecydował się. Nie chciał, by jego drużyna pomyślała, że jest już zniedołężniałym, niesłyszącym, czy niepamiętającym niczego starcem.
 
Imoshi jest offline  
Stary 19-05-2014, 16:51   #34
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Pomysł ze wspinaniem się nie przyjął. Cóż, co innego otarty teren gdzie można się chować i uciekać, a co innego ciasne korytarze i niewiadome przejścia. Słońce w czasie rozmowy zdążyło rozświetlić miasto. Przed sklepem, jak i za nim panowała cisza. Jedynie kilka umarlaków gibając się na boki przemierzało miasto. Student, makler giełdowy, nauczycielka, chirurg czy pacjent… Wszyscy byli upaprani krwią.

Ruszyliście najkrótszą drogą w kierunku wybrzeża, wiedząc że po drodze będziecie musieli pokonać rzekę. Mimo wszystko nie udało wam się uniknąć wyczucia przez żywe trupy które niebawem jęcząc niemiłosiernie zaczęły tłumnie za wami podążać. Wczoraj od siedemnastej do jakiejś dwudziestej przeszliście lekko ponad 2 kilometry. Dzisiaj musieliście dojść do samego wybrzeża co wymagało przejścia 4 kilometrów. Drogi były zapchane samochodami wątpliwej przydatności, często były poprzecinane przez barykady policyjne i wojskowe, a wielkie chmary żywych trupów poruszały się w sobie tylko znanych kierunkach. Musieliście sporo obchodzić, przechodzić bocznymi uliczkami gdzie im bliżej wybrzeża zagęszczenie trupów było większe. Cokolwiek za broń białą mieliście, teraz przechodziła chrzest bojowy.

Musieliście kilka razy pokonać odsłoniętą przestrzeń w postaci wiaduktu nad wymarłą autostradą. Z każdego okna mogliście spodziewać się śmiertelnego strzału. Wasza podróż skończyła się na West Roosevelt Road. Jedno skrzydło mostu zwodzonego było podniesione, a drugie zapewne spoczywało w głębinach rzeki zaraz obok statku którego rufa wystawała. South Branch Chicago River było można przekroczyć jeszcze w kilku miejscach, ale też nie było pewności czy mosty nie są uszkodzone.

Dopiero w czasie tej wymuszonej przerwy udało się wam usłyszeć dźwięk pracującego silnika samochodowego dochodzący z południa. Odbijał się echem po budynkach i kanale, lecz był dostatecznie słyszalny by określić że nie stał daleko. Pracował na jałowym biegu, nie poruszał się.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 22-05-2014, 14:48   #35
 
Imoshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Imoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnie
Z porannego zamyślenia Markinsa nie zostało już wiele. Szybkie kroki i kilka napotkanych zombie wyrwało go z dziwacznych pomysłów o śnie, nadając trzeźwość myśleniu staruszka. Nie odezwał się jednak do nikogo aż do pierwszej, tego dnia, przerwy. Dość wymuszonej przerwy, bo spowodowanej przez przeszkodę nie do pokonania. Zanim jednak ktokolwiek zdążył pomyśleć nad inną trasą, czy choćby usiąść dla chwili odpoczynku, odezwał się Steven
- Słyszycie...? -
Istotnie, z południa dochodził dźwięk... włączonego silnika. Starzec chwilę nasłuchiwał, określając dokładniej odległość i kierunek z którego dochodziły dźwięki. Gdy już był pewien, dodał: - Chodźcie sprawdzić co tam jest... może właśnie znaleźliśmy żyłę złota. - po czym stanowczo, jednak nadal ostrożnie, trzymając w rękach broń, ruszył do jednej z uliczek - takiej, która jego zdaniem powinna doprowadzić go do celu. I której mieszkańcy go po drodze nie zjedzą.
 
Imoshi jest offline  
Stary 24-05-2014, 09:36   #36
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Po słowach Stevena, Taida skinęła głową na znak, że i ona słyszy wspomniany dźwięk.
- Paskudne instynkty budzą w nas te czasy... hm? - Zapytała półszeptem. - Odgłos pracującego silnika, podnieca, jak nie porównując, jakiegoś najpodlejszego mieszkańca Bronksu.

Mimo to, nie dziwiła się, że pierwszą myślą mężczyzny była możliwość uzyskania łupów światem zawładnęło jedno, jedyne, odwieczne prawo: "Przetrwa najsilniejszy".
Wskazała dłonią w stronę, z której dochodził odgłos, jakby tym gestem pytając Johna i Violet o to, jaka będzie ich decyzja choć domyślała się, że dźwięk był dla nich równie kuszący. Jak śpiew syren wabiąc niczego nie spodziewających się marynarzy wprost na zgubne dla nich skały.
 
Nimitz jest offline  
Stary 24-05-2014, 11:04   #37
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Całe szczęście, że mutanty nie zmądrzały przez te dni, jakie upłynęły od ostatnie go z nimi spotkania. Stale były bezmyślnymi maszynkami do zabijania, które za nic miały strategię, taktykę i technikę.
Wystarczyło znaleźć odpowiedni teren i pozbywać się paskudztwa pojedynczo. A zombi z rozwalonym toporkiem czerepem stawał się zadziwiająco bezbronny.
Fakt, że takie ciachanie zombiaków było męczące, i po trzecim czy czwartym truposzu zaczynały boleć ręce, ale na szczęście grupka, która ich wypatrzyła, nie była zbyt liczna.
Zaś samotny zombie, w czymś, co kiedyś było eleganckim garniturem, dla fantastycznej czwórki nie był żadnym przeciwnikiem.

John pozbył się z ostrza toporka resztek rozkawałkowanego zombie.
- Aż żal, że na drwala się nie szkoliłem - powiedział.

***

Most w kawałkach mógł stanowić dzieło jakiegoś wojskowego geniusza, który doszedł do wniosku, że dzięki temu powstrzyma falę zombie. John wątpił, by mu się to udało, ale fakt pozostawał faktem - trudno było się przedostać na drugi brzeg i potrzebna była jakaś łódka.
Jeśli nie chcieli iść nie wiadomo jak daleko i szukać kolejnego mostu.


Odgłosem pracującego silnika nie był zbyt zachwycony.
Oczywiście rzeczą wiadomą było, że nie jest to dzieło zombie, ale po kiego czorta tracić paliwo?
- Sprawdzić trzeba - powiedział cicho - ale raczej nie sądzę, by to była wspomniana żyła złota - dokończył z przekąsem.
Nie sądził również, by był to prom wycieczkowy, oferujący rejs po jeziorze. Prędzej zmechanizowana wersja Charona lub przewoźnika z bajek, co zabijał pasażerów, a ich zwłoki wyrzucał za burtę po wcześniejszym ograbieniu.
 
Kerm jest offline  
Stary 24-05-2014, 12:37   #38
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Powoli, ostrożnie parli do przodu. Jedna ulica, potem kolejna i następna. Krótkie potyczki, lawirowanie pomiędzy brudnymi zaułkami i złudna chwila spokoju. Byle przed siebie, nie wolno było się zatrzymywać lub cofać, nie w przypadku gdy goniły ich stada ożywieńców. Zawsze byli kilka metrów za nimi w zasięgu wzroku, mobilizując do dalszej wędrówki i czujności.
Z drugiej strony przemykając ulicami miasta grupa narażała się na atak z góry. Okna budynków straszyły wybitymi szybami, a powiewające w nich resztki firanek kryć mogły kolejnych napastników, tych zywych i uzbrojonych.

Nic nie mogło być proste. Kolejna przeszkoda w postaci zawalonego mostu nie zdziwiła Violet. Przywykła do tego, że życie nie układa się tak, jakby sobie tego życzyła. Kolejna przeprawa znajdowała się kilka ładnych kilometrów dalej, a wycieczka i sprawdzanie jej przydatności nie miało sensu. Nikt nie gwarantował, że będzie zdatna do użytku.
Łodź - potrzebowali łodzi. Prostej, zwrotnej i szybkiej. Nic wyszukanego, ot by uniosa ich czterosobowy oddział i pozwoliła zbadać brzeg z poziomu rzeki, bez konieczności przedzierania się przez kolejne zapory z żywych trupów.
Tylko gdzie taką znaleźć? Większość działających sprzętów rozkradziono, pozostawiając wybebeszone skorupy. Najlepszy przykład stanowiły wybebeszone wraki samochodów, których setki mijali po drodze. W końcu nic nie mogło się zmarnować…

To Steven pierwszy zareagował na cichy pomruk sinika, niosący się echem po okolicy. Cartwright spojrzała na Taidę i lekko kiwnęła głową. Możliwe, że znaleźli właśnie rozwiązanie swojego problemu, przynajmniej jednego. Ruszyła za staruszkiem, doganiając go po chwili.
- Pójdę pierwsza - mruknęła, uśmiechając się pod nosem - Trzeba zobaczyć, czy nie wpakujemy się na jakąś minę, a to już moja działka. Trzymaj się z tyłu i przygotuj narzędzia, będziemy ich potrzebować.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 25-05-2014, 03:59   #39
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Czwórka ruszyła do samochodu. Na szpicę wysunęła się Violet, wyposażona w pistolet. Zaraz za nią szedł staruszek, gotujący narzędzia. Tyłu ubezpieczała komandoska oraz John. Tyły były najbardziej narażona na wszelki atak, a żywe trupy choć niezbyt liczne, podążyły tłumnie za smakowitymi kąskami jakie szły przed nimi. Na szczęście w tej okolicy żywe trupy były zerowe, zapewne więcej ich czeka w centrum lub zdążyły się rozejść za uciekinierami na tereny podmiejskie i wsie.

Do słyszanego przez was silnika przeszliście 600 metrów. Po drodze mijaliście całe parkingi zalane wybebeszonymi autami i im szliście dalej, tym wszystko wydawało się wam bardziej podejrzane. Dopiero na miejscu, ku waszemu zdziwieniu nikt do was nie strzelał, nie próbował zjeść czy okraść. Na drodze z jakiegoś podrzędnego magazynu których w okolicy było sporo, zaparkowany w latarni stał Cadillac CTS. Rdza dawała mu się we znaki, lampa z prawej strony była wybita, a sama strefa zgniotu sięgnęła chłodnicy, która z każdą minutą działania silnika coraz bardziej parowała.

Na parkingu zombi które za wami szły odstawiliście na dobre kilka metrów, lecz te były niezmordowane i się nie poddawały. Jeśli chcieliście to auto, wymagało choć prowizorycznych napraw i odjechania z miejsca zagrożenia. A, właśnie. Zagrożenie. Za kierownicą siedział żywy trup który przez tylko troszkę uchyloną szybę próbował was dosięgnąć gulgocąc ohydnie. Kierowca musiał paść ofiarą żywego trupa. Na tylnym siedzeniu leżał jakiś karton owinięty czarnym workiem na śmieci. Za plecami mieliście około 30 rozproszonych trupów, które starały się omijać samochody i jak najszybciej do was dopaść…
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 26-05-2014, 21:37   #40
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Sytuacja nie wyglądała tragicznie, również nie malowała się jednak różowo. Po ich piętach nieumarli powłóczyli bez okazywania najmniejszych oznak zmęczenia, zmuszając ich do marszobiegu. Zobaczyli samochód. Mimo, że nie należała do wielkich fanów motoryzacji, łapiąc głęboki oddech poczuła niejaką ulgę na jego widok.
Ponownie uradowała ją myśl, ze nie będą musieli kraść jej od żywych. Już, nadal w marszu, zaczęła układać broń do strzału, jednak odstąpiła od tego pomysłu, widząc jak John układa w dłoniach siekierę, spoglądając na nią znacząco.
Mając nadzieję, że to nie jemu zaszła na tyle za skórę, skinęła głową., blokując broń i odwieszając ją w wygodniejszym ułożeniu.,
Na wszelki wypadek ułożyła torbę tak, że osłoniłaby ją przed pierwszymi atakami nieumarłego, i stanęła ostrożnie, czekając aż John zajmie swoją pozycję i da jej znak.
 
Nimitz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172