Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-10-2014, 17:43   #41
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
JP wzruszyła ramionami słysząc słowa nowopoznanego mężczyzny. Osobiście wolałaby towarzystwo Timmoty'ego, ale on raczej nie palił się obecnie do jej towarzystwa. Chyba przesadziła z powitaniem. Będzie musiała zdecydowanie nad nim popracować w czasie tej wyprawy. Martwiły ją tylko nieco jego słowa, że będą udawali nieznajomych.
- OK. W takim razie spotykamy się na lotnisku o 2:30 p.m. - Powiedziała i ruszyła do krawędzi ulicy wysuwając rękę w kierunku nadjeżdżającej taksówki, która zatrzymała się z piskiem opon tuż przy niej.
- Av Bordo Xochiaca 58, por favor. - Powiedziała ładując się na przednie siedzenie z szerokim uśmiechem na ustach. Skoro Ron miał ochotę jechać razem z nią musiał się zadowolić siedziskiem z tyłu. Nie lubiła jeździć jako pasażer, ale jeśli już musiała to znosić przynajmniej wolała móc wygodnie oglądać drogę przed sobą. Sprawdziła dokładnie ilość kilometrów i trasę dojazdu. Z tego miejsca w którym byli powinni tam dojechać w jakieś dwadzieścia minut. Przeliczyła cenę za kilometr jaka średnio obowiązywała w mieście razy odległość i podała ją taksówkarzowi:
- Por este precio? - Zapytała podsuwając swój dorodny biust bliżej pod jego oczy: - Veinte minutos? Soy realmente en un apuro. - Uśmiechnęła się szeroko. Nie opanowała jeszcze najlepiej posługiwania się tłumaczem, ale w końcu niedługo będzie miała okazje wykorzystywać go częściej. Za to zalotne mruganie długimi rzęsami wychodziło jej coraz lepiej.
 
Eleanor jest offline  
Stary 04-10-2014, 18:29   #42
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Nie zaskoczyła jej ostra reakcja Alkera na pomysły Manueli, kobieta wydawała się tak chaotyczna jak wielkie było noszone przez nią afro. Pożegnała się z rozchodzącymi się kompanami i poprowadziła ciemnoskórą na... przystanek.
- Dworzec jest niedaleko.
Wsiadła do autobusu, który podjechał prawie od razu i kupiła bilet u kierowcy. Kiedy ruszyli, uśmiechnęła się do towarzyszki.
- Ojciec zawsze mi powtarzał, że poznając jakieś miasto, trzeba zacząć od jego komunikacji publicznej.

Na zatłoczonym dworcu wiedziała dokładnie gdzie idzie, przeciskając się miedzy ludzkimi masami. Nie prowadziła w największy tłok, wybierając przechowalnię bagażu położoną w bocznej alejce tutejszego labiryntu. Obsługiwał ją człowiek za kuloodporną szybą. Podała mu kluczyk.
- Dzisiaj szybko, señorita - zagadał szczerząc się szeroko.
- Dziś mam zaplanowane zwiedzanie miłej wysepki, Huan. Mexico City poczeka! - roześmiała się swobodnie.

Odebrała wypakowany mocno plecak ze stelażem i podłużną walizkę, przypominającą te na instrumenty muzyczne.
- Może po drodze małe zakupy? Nie wiem jak ty, ale ja wolę zaopatrzyć się w kilka zdobyczy cywilizacyjnych w postaci pasty do zębów i innych takich. Nie wiadomo co zastaniemy na Ralasco - zaproponowała. - Wydajesz się bardzo żywiołową osobą. Skąd jesteś?
 
Lady jest offline  
Stary 04-10-2014, 22:26   #43
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
- Hej siostro, takie rzeczy można kupić na miejscu. Mniejsza szansa że aduaneros się czepią albo inny cobrador ukradnie. - wyjaśniła - A po za tym wspierasz lokalnych producentów, a nie chciwe korporacje... - zastanowiła się, szukając odpowiedniego słowa - To jest bardziej... eko, jak wy mówicie.

Na pytanie o pochodzenie rozpromieniła się.

- Z Paryża Tropików, najpiękniejszego miasta w obu Amerykach! - roześmiała się - Klejnotu dżungli, przez krotką chwilę wolnego miasta Manaus - westchnęła, jakby towarzyszyły temu jakieś smutne wspomnienia - Ale teraz nie mam tam powrotu, przynajmniej tak długo, jak u władzy siedzą korporacyjne pijawki i ich rządowe marionetki. Mieszkam w Bogocie... - przygryzła wargę - A ty? Nazwisko masz bardzo nietutejsze... Nie mówiąc o...tym wszystkim - zamachała rękami w chaotycznym geście - Noo, na przykład jesteś zbyt porządna. Nie jak twoja kumpela... Jak ja się tu nie wpasowuję, to ty po tysiąckroć! - wybuchnęła serdecznym śmiechem, trącając Paulę żartobliwym kuksańcem.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline  
Stary 04-10-2014, 22:56   #44
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- Wyspa odcięta od świata, dla mnie wcale nie wygląda to na miejsce, gdzie mogę dostać wszystkie potrzebne mi rzeczy. Wierz mi, odrobina cywilizacji jednak pomaga w dzikich ostępach. Od dziecka podróżuję.
Paula zachowywała się również swobodnie, starannie omijając tematy rewolucyjne, korporacyjne i inne podobne. Nie była za ani przeciw, widząc wady w każdym systemie, a dyskusja nikomu nic dobrego nie przynosiła.

- Pochodzę z Grecji. Mój ojciec jest... był dziennikarzem. Nie z tych z wiadomości - dodała szybko. - Robił reportaże przyrodnicze i kulturowe, jeździł po świecie, podziwiał przyrodę i rozmawiał z ludźmi. Mnie zaczął zabierać ze sobą, gdy przeprowadziliśmy się tu, do Meksyku dziesięć lat temu.
Mówiła o tym z pewnym rozrzewnieniem. Co było to nie wróci, tego niestety była pewna.

- JP jest w porządku. Trochę szalona, ale jest jedną z tych, których nie warto oceniać po wdzianku. Choć w tej sukience wygląda... - wywróciła oczami, westchnęła i zaśmiała się. - Upatrzyła sobie Timothego, nie zauważyłam, by do wszystkich taka była. Mówię to, bo nie chcę spięć w grupie. Nie bierzemy broni na tę wyspę bez powodu, poprzednio trafiliśmy na taką małomówną, nie słuchającą się za bardzo nikogo dziewczynę. Skończyła w szpitalu, ze swojej winy. Dobra, smęcę - odwróciła wzrok, lekko zawstydzona własnym gadulstwem.
 
Lady jest offline  
Stary 05-10-2014, 14:10   #45
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
- Ale to ciekawe! - Manuela zamrugała ciemnymi oczkami i chwyciła Paulę za rękę - I tak mamy mnóstwo czasu, więc możesz mi opowiedzieć o Waszej poprzedniej misji...To będzie na pewno świetne! - zapewniła -To co robię w tym życiu jest okropnie nudne... Max - zastanowiła się nad słowem, które dobrze oddawałoby jej stosunek do starego ochlaptusa - ...coś jakby mój opiekun... stara się mnie trzymać z dala od kłopotów...pffff....same zwykłe sprawy. Jakaś ochrona, zabezpieczenia...nudy, nudy, nudy! Bez porównania z tym, co robiłam wcześniej! A Wy pewnie się wtedy nieźle bawiłyście! Opowiadaj! - zażądała, utkwiwszy w brunetce zafascynowane spojrzenie.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 05-10-2014 o 17:27.
Autumm jest offline  
Stary 06-10-2014, 10:39   #46
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Pedro? - Juan wygrzebał z kieszeni papierosy i zapalił, częstując Arrikę. - To całe voodoo przestaje być zabawne. Bez ciebie bym zginął, skarbie. Wiesz kim jest Pedro i gdzie mieszka?
- To mój sąsiad - odpowiedziała kwaśno. - I mój były jednocześnie. Na prawdę nie powinieneś się z nim widywać...
- Były? - Juan uniósł brew spod ciemnych okularów. - Faktycznie ciut niezręczna sytuacja. Zdecydowanie za dużo politykuję po pijaku. Nie bardzo wiem jak mógłbym mu pomóc - wzruszył ramionami - przecież jestem tylko grajkiem.
- Ale z zewnątrz - westchnęła. - Wiesz, złotko, tutejsi już starają się go unikać. To zła krew. Sama się o tym przekonałam. Tylko z wierzchu wygląda dobrze.
- Zawsze mogę powiedzieć, że byłem pijany i nie pamiętam, że miałem wpaść. Jeśli go spotkasz to powiedz, że będę grał na mieście, więc może mnie znaleźć. Czym właściwie podpadł władzy? - Zapytał, wypuszczając na wiatr chmurę papierosowego dymu.
- Interesował się tym czym nie powinien, głośno gadał, wdał się w pewne... sprawy - nie wyglądała jakby chciała zdradzić szczegóły. - Ostatnio pojawiają się tu różni ludzie. Pojedyncze osobniki, ale to widać. Ty jesteś przykładem.
- Nie ma tu zwykłych turystów?
- Nie, są tylko ci, których zaprosi El Presidente lub ktoś blisko związany z jego rodziną. I tacy jak ty, przystojniaku - uśmiechnęła się i zbliżyła na tyle, by klepnąć Juana w tyłek. - Trafiających tu w różnych sposób i z różnymi powodami, ale nie po to, aby zwiedzać.

Juan zaśmiał się i odwzajemnił klepnięcie. W końcu co mu szkodziło? Potrzebował przyjaźnie nastawionego przewodnika a lekkie molestowanie przez Arrikę było ceną, którą był skłonny zapłacić. Klepiąc się tak po tyłkach i śmiejąc dotarli na przystanek składający się z wbitego w ziemię słupa z rysunkiem autobusu oraz kosza na śmieci, w którym zgasił papierosa. Rozkładu jazdy nie było.

- Kiedy ja właśnie przyjechałem tu zwiedzać - odparł głosem niewiniątka. - Czy w Undzie da się kupić jakiś skuter albo chociaż motorower? Na wypożyczalnię samochodów pewnie nie mam co liczyć?
 
Bounty jest offline  
Stary 06-10-2014, 20:35   #47
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- Wolałabyś ocierać się o śmierć? - Paula spytała z wyraźną ironią, tak reagując na żywiołowość Manueli. - Ja się otarłam i nie było to miłe uczucie. Tak samo strzelanie do ludzi. Pozbawianie życia swoich bliźnich, to grzech śmiertelny. Robisz to, bo inaczej sama zginiesz - ironia wyparowała zastąpiona przez gorycz. - Nie zdecydowałabym się na następną taką wyprawę, gdyby nie to, że udało nam się uratować kilka dziewczyn. Dla uczucia, które cię opanowuje, gdy widzisz ulgę i radość uratowanych warto to robić.
Wykonała nieokreślony gest dłonią.
- Z drugiej strony, nie jestem tobą. Ten cały Max, myślę, że wie co robi - uśmiechnęła się, ni to do siebie, ni to do towarzyszki.
 

Ostatnio edytowane przez Lady : 06-10-2014 o 20:56.
Lady jest offline  
Stary 06-10-2014, 20:51   #48
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
- Hej, hej, przystopuj z tym religijnym szajsem! - czarnoskóra spojrzała na Paulę z mieszaniną zdumienia i dezaprobaty - Kilka razy się witałam z Kostuchą, bo swego czasu jechałam ostro po krawędzi. To czyste błogosławieństwo, siostro. Szajs, który kopie lepiej jak żaden inny. Jak się nie pocałujesz kilka razy z Białą Panią, to skąd masz potem wiedzieć, jak naprawdę smakuje życie i jak pięknie jest znów chadzać po ziemi? Hmm...? - rozłożyła ręce - A kulka się niektórym należy z urzędu. BAM i po skurwysynie! Tak się robi sprawiedliwość... - wycelowała palcem przez okno, niczym spluwą - Zresztą, nie nosisz tam gitary, nie ? - wskazała futerał brunetki i wzruszyła ramionami - Czasem się gada, czasem strzela. Normalka, nie ma się co spinać... bo przez takie rozkminy może ci ręka zadrżeć w ważnym momencie. Ktoś nie będzie miał wyrzutów i TRACH! Po zabawie. A szkoda by było takiej ładnej buzi... Tak jak i Maksia. Miał swoje stare sprawy i co? Skończył w nałogach, bo go sumienie wykańcza...
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline  
Stary 06-10-2014, 20:59   #49
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- Nie jestem przesadnie religijna - teraz uśmiechała się szerzej, zaskoczona tokiem, jakim poszły myśli Manueli. - Strzelanie do kogoś, nawet tego co chce zatłuc ciebie, to paskudne uczucie. Zdarzyło mi się strzelać w plecy. W plecy! - wypuściła głośno powietrze. - Nieważne, kiedy będzie trzeba nie zawaham się. Chodzi o to, że jak kule latają obok twojej głowy, to myślisz tylko o tym, żeby znowu wykonywać te nudne zajęcia i być daleko od całego tego szaleństwa. Chodźmy na te zakupy, przezorny zawsze zabezpieczony czy jakoś tak.
 
Lady jest offline  
Stary 07-10-2014, 19:35   #50
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Godzina 5:50 pm czasu lokalnego
Piątek, 14 styczeń 2049
Honolulu, Hawaje


Żołnierze Fortuny, rzucani po świecie tak, jak zagra los. Zawsze gdzie indziej, zawsze w ruchu, nie potrafiący zagrzać miejsca. Ich domem był cały świat, a jednocześnie domu nie mieli. Anonimowi uczestnicy setek wojen. Tym byli najemnicy, ale lecąca klasą ekonomiczną grupka młodych ludzi jeszcze tego nie wiedziała. Bo tylko przekonać się na własnej skórze znaczy wiedzieć. Dostali miejsca tuż obok siebie, co pozwalało zapoznać się bliżej, porozmawiać o niczym albo zwyczajnie spać, nie niepokojonym przez żadnego grubego, spoconego i chrapiącego faceta obok. Bo klimaty były przeróżne, z płaczącymi dziećmi i wykłócającymi się latynoskami na czele.
Urlopy! Jeszcze na dodatek była sobota. Fotelom też brakowało do prawdziwej wygody.
Trwało to sześć godzin, a biorąc pod uwagę zmianę czasu, piękny widok Honolulu ukazał im się w oknach samolotu jeszcze za widoku.

Nie przyjechali tu na wakacje, więc mowy o zwiedzaniu stolicy stanu Hawaje nie było. Załatwili formalności na lotnisku, zabierając swój bagaż i podążyli za Alkerem, który albo uważnie sprawdził wcześniej mapę, albo miał wytyczne od pana Alberto. Pracodawca wywiązał się z próśb i w specjalnych walizkach, oprócz swojej broni, mieli także pokaźną dawką środka usypiającego w postaci tabletek i płynu do wstrzykiwania, jak również komplet zdjęć Jamala i dwie słabe mapy Ralasco. Wraz z GPS-em satelitarnym potencjalnie się je dobrze wykorzystać.
Timothy wziął dla nich dwie taksówki i kazał zawieźć się do portu.
Nieturystycznej jego części.

Z jednej strony nabrzeże roiło się od stojących na sobie, różnokolorowych kontenerów. Olbrzymi dźwig przestawiał je z miejsca na miejsce, a inne pracowały nad ładowaniem i rozładowywaniem statków. Detektywa interesowała jednakże ta druga część i tam zabrał ich za sobą. Zapach ryb czuli od początku, a im dalej szli, tym bardziej się nasilał. O tej porze większość statków wpływała do portu, trwał rozładunek a pobliska przetwórnia pracowała pełną parą. Szli wzdłuż nabrzeża, a Timothy porównywał numery kutrów z tym wyświetlonym na ekranie swojego holofonu.
Wreszcie zatrzymał się, bez większego entuzjazmu wskazując na czarny, prawdopodobnie jeszcze pływający rdzawy obiekt, z którego wierzchnia farba w dużej mierze już odeszła.


- Według pana Alberto, to nasz transport. Ma wyruszyć za jakąś godzinę.
Rozejrzeli się, ale prócz małej łodzi portowej nie było ruchu. Trap nie był opuszczony, na pokładzie pracował jeden człowiek.
- Hej! - Alker krzyknął do niego. - Gdzie kapitan?!
Po angielsku nie zadziałało. Powtórzył to samo i wreszcie facet uniósł wzrok i wzruszył ramionami.
- Gdzieś tam poszedł, z kobietą! - machnął w kierunku trochę gorszej dzielnicy miasta, gdzie tuż przy porcie stały smażalnie ryb, tani motel i kilka tawern. - Nie wiem czy dzisiaj wypłyniemy!
- Mieliśmy płynąć z wami, możesz wpuścić nas na pokład?
- Bez kapitana, nie idzie - znowu wzruszył ramionami i wrócił do swojej roboty, ignorując ich lub sprawiając takie wrażenie.


- Zabiorę cię gdzie zechcesz - roześmiała się, przytulając się do niego. Jego swobodne zachowanie ośmieliło ją do kontynuowania zażyłości z nocy, którą pamiętała tylko Arrika. - Mogę ci pożyczyć swój, ale mam też znajomego, co handluje używanymi skuterami i rowerami. Po samochód musiałbyś się do stolicy wybrać. Znajdziesz tu ich trochę, ale nie znam nikogo, kto chciałby sprzedać. Za pieniądze wiele nie kupisz.
Czekali na autobus jedynie kilka minut. Najpierw go usłyszeli, potem zobaczyli kurz, a na końcu rozklekotany pojazd typu "ogórek" wyglądający, jakby najlepsze lata miał za sobą już w czasie, gdy Juan jeszcze raczkował.
Ale jechał. I był darmowy, wszystko na koszt wspaniałego El Presidente, o czym informowały odpowiednie nalepki i napisy. W środku prawie pusty i pozbawiony wygód, ale do Undy było bardzo blisko.


Miejscowość położona była na kilku niewielkich wzgórzach, z centrum złożonym z bardziej "zbitych" budynków i luźniejszej zabudowy na krańcach. Pojawiła się nawet betonowana droga, na której trzęsło niewiele mniej niż na piaszczystej trasie z Panii. Wciąż za mała, aby w poważnych krajach nazwać ją miastem, Unda była jednakże wyraźnie większa od Panii i sprawiała lepsze wrażenie. Bardziej cywilizowane. Wysiedli z autobusu, ściągając pojedyncze spojrzenia niespiesznie spacerujących po mieście tutejszych, z których większość miało ciemną skórę, ale nie kwalifikującą się jeszcze do określenia mianem "czarnej". Rysy także bardziej były mieszanką ze skłonnościami bardziej do rasy białej niż czarnej.

Przystanek znajdował się chyba w centrum. Naprzeciwko znajdował się bar pod chmurką, na wejściu widniał wypłowiały szyld głoszący, że miejsce zwie się "Playa Soleada". Z drugiej strony, może ze trzydzieści metrów od przystanku znajdował się największy budynek w okolicy. Murowany i bielony sześcian wysoki na trzy piętra i bardzo długi jak na tutejsze warunki. Reszta otoczenia wydawała się typowo mieszkalną zabudową, z kilkoma niższymi budynkami wielorodzinnymi. Mimo nierówności terenu i pewnych zbieżności, styl nie przypominał faweli, raczej stare, jeszcze postsowieckie republiki osadzone w cieplejszym klimacie.

Zanim zdążyli podjąć jakieś działania inne od rozejrzenia się, z knajpy naprzeciwko wyszedł mężczyzna, którego wygląd nie przywodził myśli z rodzaju tych dobrych. Ogolone boki głowy, rozchełstana koszula, krótkie bojówki i ciężkie glany przedstawiały obraz człowieka mało pasującego do otoczenia. Nie byłoby w tym może nic wielkiego, gdyby nie to, że machnął do nich, rozpoznając. Arrika zaklęła pod nosem.
- Cholera, to Pedro. Udawaj, że musisz gdzieś pilnie się udać albo coś.
Na ustach nie-wiadomo-czy-w-pełni-kobiety pojawił się wymuszony uśmiech, a mężczyzna przeszedł spokojnie przez praktycznie nie uczęszczaną drogę.
- Arrika! Juan! Wiedziałem, że mogę się was tu spodziewać - chodził swobodnym, "luzackim" krokiem, a mówił głośno. Cmoknął dziewczynę i klepnął Anzanę w ramię.
- To jak, gotowy? Już wszystko przygotowałem.
 
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172