Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-09-2016, 00:55   #321
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
W fazie realizacji plan Bojko nie wyglądał wcale lepiej niż w teorii. W sumie Buckman szczerze się dziwił, że doświadczeni - bo innych nikt normalny nie puściłby w tych rejonach za stery - piloci na to poszli, choć przecież mieli wybór. Ucieczka przed śmigłowcem, owszem, miałaby sens, ale tylko wtedy, gdyby nie musieli wracać. W przeciwnym razie po prostu drażniła pościg i odwlekała konfrontację. W której - tak swoją drogą - większy zapas paliwa i dwóch ludzi więcej na pokładzie trudno byłoby uznać za niedogodność. Przynajmniej w jego pojęciu. Ale co on tam wiedział, był tylko pasażerem. Przez chwilę.

- Lądujcie, gdzie jesteśmy. Tylko z wyczuciem. - Zarządził z irytacją, ładując się niechętnie z powrotem do kokpitu. Dla bezpieczeństwa zaklinował się w wejściu, po czym zwrócił się do Zoltana: - Musimy dać chłopakom na dole trochę czasu. Może, kurwa, we czterech ogarniemy te pierdolone drzwi, żeby nie waliło do środka śniegiem? Po lądowaniu puść też pełną diagnostykę wszystkich systemów, skoro już się podpiąłeś. Potem podrywamy puszkę, odpalamy nawigację i ciśniemy prosto do Udinowa. Siadamy gdzieś blisko, najlepiej w jakimś osłoniętym miejscu. W powietrzu nie mamy szans, na ziemi - możemy spróbować się bronić, przynajmniej jeśli tamci też wylądują. Tak ja to widzę. Dalej stawiam na to, że zależy im na ładunku i spróbują go przejąć, a nie zniszczyć. Albo raczej - uśmiechnął się cierpko - zależało. Teraz mogą być bardziej cięci. Swoją drogą… zanim wystartujemy powinniśmy sobie ten chłam obejrzeć. Może nie ma o co się szarpać.
 
Betterman jest offline  
Stary 30-09-2016, 03:35   #322
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Jest alternatywa - odpowiedział węgier, z lekkim wysyłkiem - Co prawda niezupełnie pewna, ale też lepsza niż lądowanie na ślepo. Komputery maszyny są sprawne, wiatromierz też, jedno i drugie nie wymaga aktywnego radaru. Jeżeli wyjdziemy ponad pułap chmur, dowolny z naszych Holo ustali pozycję bez konieczności załączania aktywnego radaru. To pionowzlot. Wystarczy podlecieć nad odpowiednią pozycję zlecając kompom wyliczyć poprawkę na wiatr i zejść pionowo w dół. A diagnostykę już mam. Trzecią jej część nawet rozumiem!
Hradetzky skończył pozwalając sobie na lekki uśmiech.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 30-09-2016, 08:48   #323
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
Początkowo Fox potakiwał słowom Bojko, skupiając się na łapaniu ciepła blisko piecyka, co nie wymagało otwierania gęby. Spojrzał się jednak sceptycznie na Ukraińca, gdy ten zaczął coś gadać o jakichś 5 czy 15 minutach.
- Ta, i może przyfruną tutaj wraz z Sokołem Millenium - mruknął pod nosem. - Ciesz się, że w ciepłym siedzisz.
Oboje musieli się ogrzać, więc nawet lepiej, jeśli zaraz nie będą musieli wychodzić za zewnątrz.

Anglik przetarł ręce i w duchu ucieszył się, że zabrał ze sobą własną apteczkę. Dzielenie się ostatnią pigułką było może i rozrzewniające, ale niezbyt praktyczne, zwłaszcza że kolejne mogą być im jeszcze potrzebne.
- Ano, śnieg to prawie deszcz, więc w sumie to Anglia, tyle że z -30 - Raver ochoczo podjął podrzuconą przez kompana opowiastkę. - Kto wie, może nawet załapię języka.

Gdy skończyły się norylskie heheszki, najemnik zagadnął Udinova:
- W mieście pełno wojska, ślady walk. Coś się działo w okolicy? Ktoś tu węszył może? Jakieś ruchy na lotnisku?
 
__________________
Flying Jackalope
Cybvep jest offline  
Stary 30-09-2016, 12:09   #324
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Bojko, Raver

Godzina 02:27 czasu lokalnego
Piątek, 22 styczeń 2049
Norylsk, Rosja


Na twarzy Julii szczęście pomieszało się ze strachem, kiedy Bojko wydał polecenie do zbierania się. Pakować co nie miała, ale dla osoby tracącej nadzieję na ucieczkę z tego miejsca, nagła szansa była szokiem. Innego świata nie znała, mogło czekać ją wylądowanie na ulicy, lecz i tak nie myślała o takich rzeczach. Byle dalej od lodowego piekła. W tej myśli każdy najemnik zgadzał się z nią w pełni. Udinov skinął tylko głową i wziął się za zbieranie rzeczy.
- Słyszałem dalekie strzały, ale nie od strony lotniska. Od miasta. Nie wychylałem głowy, nie wiem co się dzieje. Wychodziłem tylko odśnieżać - odpowiedział krótko na pytania Foxa, a dziewczyna widząc, że Ukrainiec się rozbiera i opatruje rany, doskoczyła do niego i zaczęła pomagać. Dość sprawnie, jak osoba wiedząca co czynić z ranami, choć nie cała zawartość apteczki Witalija była dla niej jasna.

Mieli jeden problem. Wybierając taki podział i zapominając podzielić komunikatorami, pozbawili się łączności. Nie było mowy, aby samolot wywołał ich przez radio. O ile bojowe kombinezony czy inna elektronika została przez EMP tylko uszkodzona lub wyłączona, o tyle malutkie urządzenie wewnątrz ucha po prostu się sfajczyło. Minęło piętnaście minut zarządzone przez Bojko, a potem kolejne piętnaście. Piecyki dawały wystarczająco ciepła, aby się ogrzać. Apteczki pozwoliły powierzchownie opatrzyć.
Mniej więcej w pół do trzeciej w nocy, do ich uszu dotarł dźwięk silników odrzutowych. Coś wylądowało gdzieś w pobliżu i mieli wszelkie podstawy sądzić, że byli to swoi.


Buckman, Hradetzky

Godzina 02:27 czasu lokalnego
Piątek, 22 styczeń 2049
Norylsk, Rosja


Dlaczego piloci nic nie kombinowali? A może to robili, tylko żaden z nich się w tym nie zorientował?
Tak czy inaczej, wykonywali polecenia i jeśli był problem z pełną komunikacją, to najwyraźniej wybierali te mające dać im największe szanse przeżycia. Bojko już nie było, więc znów powracał plan Buckmana, tym razem mniej obcesowo zmieniony przez Zoltana. Strzelanina była nie po drodze wszystkim najemnikom, niezależnie od strony. Wylądowali na śnieżnej równinie, ciężki samolot zapadł się w warstwie nazbieranego tu przez zimę i jesień śniegu po sam kadłub. Wyłączyli silniki, pozwalając im odpocząć. Na dodatkowej diagnostyce Hradetzky zauważył, że silnik nie pociągnie już długo tak czy inaczej - być może oberwał podczas walki na dachu fabryki, ale poza nim i drzwiami nie notowali żadnych innych usterek. Tylko ślady po kulach pozostały wyraźne, kilka znaczyło także szyby w kabinie pilotów.

Ranni najemnicy Kalisto ciągle żyli. Nowoczesne apteczki skutecznie trzymały przy życiu, kiedy pozwało się ich użyć. Co więcej, przywracały siły. Na szczęście nie na tyle szybko, aby jedyny bardziej tu sprawny Roy nie zdążył tego zauważyć i skrępować jeńców, przyczepiając ich porządniej do kadłuba samolotu. Przy okazji sprawdził wieziony ładunek, ułożony na środku pokładu, owinięty folią i spięty pasami. Mimo, że nie zdążyli załadować całości, to i tak skrzynki sięgały niemal do sufitu i jak zauważył Buckman, były ich dwa rodzaje. Pierwszy, cholernie ciężki, zawierał sztabki bardzo ciemnego i ciężkiego metalu. Przynajmniej tak się wydawało, że to metal, po wadze i twardości. Drugi rodzaj skrzynek mieścił to, co pokazywał im Sato na początku tej misji - wyglądające niczym termosy, zbudowane z tworzywa sztucznego walce. Według Miracle były to bomby. Nie wiadomo jak się zachowywały, jeśli potraktować je ogniem karabinów czy jakimś granatem. Potencjalnie jednak wieźli ze sobą bardzo wybuchowy ładunek.

Mniej więcej po godzinie i jako takim naprawieniu drzwi, uznali, że silniki odpoczęły na tyle, ile mogły. Śnieg zresztą zaczynał już ich przysypywać, a towarzysze powinni w tym czasie dotrzeć na miejsce i załatwić co mieli załatwić. Po włączeniu uszkodzony silnik "prychnął" zanim złapał pełną moc. Samolotem zachybotało, ale z wielkim trudem i nakładem sporej ilości paliwa, poderwał się w górę. Obaj najemnicy wiedzieli, że nie uda się to z większym ładunkiem, kiedy wsiądzie tu reszta. Polecieli wprost w górę, wpadając w lekkie turbulencje kiedy przebijali ciężką warstwę chmur. Piloci nie obawiali się tego, więc nie było w nich nic uniemożliwiającego lot, a kiedy wyszli poza nie, Hradetzky bez trudu złapał zasięg w holofonie i skalibrował ich trasę. Opadli w dół, komputery zrobiły resztę. Wylądowali… gdzieś, w ciemności, podczas burzy śnieżnej, nie mając kontaktu z resztą grupy. Według wyliczeń było to gdzieś bardzo blisko kryjówki Udinova.

Nie zgubili ogona, ale może faktycznie nie było trzeba? Z drugiej strony silniki, zwłaszcza uszkodzony, ledwo już zipały po takim wysiłku. Paliwa było coraz mniej. W mieście ciągle byli Shade i O'Hara.
- Zostawcie nas tu - odezwał się nagle jeden z pilotów. - I rannych też. Odlećcie poza zasięg, zostawcie sprzęt i wracajcie do siebie. Inaczej pozabijają i nas i was. Nic wam po nas, a jak każecie nam odlecieć to nie zostawicie z maszyną - zauważył oczywiste, bo przecież od razu wezwaliby pomoc. Oni też chcieli przeżyć.


O'Hara

Godzina 02:27 czasu lokalnego
Piątek, 22 styczeń 2049
Norylsk, Rosja


Nikt nie pojawił się w ciągu tych kilkunastu minut. Następne kilkanaście spędził na obejściu okolicy, co przy tej pogodzie nie było ani łatwe, ani szybkie, ani przyjemne. Tyle w tym dobrego, że nie dojrzeli go żołnierze z patroli, bo Ivanienki jak nie było, tak nie było. Wreszcie musiał się poddać, przed samym sobą przyznając, że termin dla agenta był nieosiągalny. Być może nawet samo miejsce nie było osiągalne. Z dyrektora w fabryce żaden komandos, szczególnie jak wyglądał i zachowywał się jak ten.

Droga powrotna wlokła się. Musiał obejść dodatkowy sektor jeśli chciał mieć szansę napotkania Ivanienki i wiedział już, że nie wyrobi się w obiecanej półtorej godziny. Z drugiej strony spóźni się niewiele, o ile wszystko pójdzie jak należy.
Szybko się okazało, że nie tym razem.

Krzyki zwróciły jego uwagę niedługo przed tym, jak kończyła się ostatnia z dróg, o którą mógł zahaczyć w próbie odnalezienia agenta. Zbliżył się, dostrzegając w świetle lamp wojskową ciężarówkę. Dwóch żołnierzy próbowało zaciągnąć do niej dwójkę szarpiących się ludzi. Krzyk - męski i damski - niósł się po ulicy, ale ciemność, śnieg i odległość, oraz oczywiście grube stroje wszystkich zamieszanych w zajście, uniemożliwiały identyfikację cywilów. Niedaleko ciężarówki dostrzegł dwuosobowy skuter śnieżny z załogą. Siedzący na nim żołnierz nagle dostrzegł jego sylwetkę i wskazał koledze w jego kierunku.

Obok były zaspy, na wpół odśnieżony chodnik i kolejne osiedle mieszkalne. Mógł spróbować się ukryć i zgubić ich. Wtedy jednak krzyczącą dwójkę pozostawiał własnemu losowi.


 
Sekal jest offline  
Stary 01-10-2016, 21:29   #325
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- To nasi! - zawołał Witalij.
Zaczynali się już martwić, gdy przez zamieć na zewnątrz do wnętrza ziemianki przedarł się odgłos silników. Od dawna gotowy założył plecak i pierwszy wypadł na zewnątrz. Przez chwilę rozglądał się niepewnie.
- Z tamtej strony! - przekrzyczał wiatr. - Zakładać narty, widać nie mogli wylądować tuż obok!
Po dwóch minutach z bieli wyłoniła się znajoma sylwetka samolotu. Po kolejnej minucie Bojko zatrzasnął za nimi drzwi kabiny.
W środku piloci dyskutowali z Zoltanem i Royem.
- Na razie zostajecie z nami - uciął temat Witalij. - Co ze śmigłowcem? - zapytał Buckmana.
Roy i Zoltan opowiedzieli jak tu dotarli bez włączania nawigacji, jednocześnie wyrażając poważną wątpliwość czy uda się powtórzyć ten sam manewr nad miastem.
- Dobra, Kane i Valerie czekają, wystartujemy, włączymy nawigację, zobaczymy gdzie śmigłowiec i wtedy będziemy się martwić.

***

Silniki zawyły i zaraz zaczęły zarzęzić, maszyną zatrzęsło, uniosła się lekko, po czym siadła ciężko z powrotem na ziemi.
- Ki chuj? - warknął Witalij.
- Maszyna jest przeciążona! - oznajmił jeden z pilotów.
- Trzeba wyjebać część ładunku - stwierdził po namyśle Bojko. - Potrzebujemy tylko kilku próbek. Te sztaby ważą więcej niż my wszyscy razem wzięci.
Odpiął pasy i ruszył ku ładowni.
- Przy okazji, mam pomysł jak uniknąć śmigłowca. Kierując się kompasem moglibyśmy podlecieć trochę bliżej miasta i wylądować. Mieszkanie profesora jest blisko północnej granicy Norylska. Podejdziemy na nartach tak blisko jak się da i może nawiążemy łączność z Kane'm. Jeśli udałoby im się wyjść z miasta pieszo i przejść ten kilometr lub dwa to pozostałoby nam już tylko odlecieć w siną dal.
 
Bounty jest offline  
Stary 03-10-2016, 13:01   #326
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Myślał o tym, odkąd przy którymś ryzykownym manewrze usłyszał pierwszy przeciążeniowy alarm. Ptaszyna już wtedy szła na granicy sterowności, a miejsce w środku miało zabukowane jeszcze parę osób. Rzecz jasna w zbiornikach ciągle ubywało paliwa, ale i tak… Zostawienie większej części towaru i jeńców wydawało się w tej sytuacji proste i naturalne. Wydawało się logiczne.
Bojko musiał się wmieszać.

Buckman z doświadczenia wiedział, że faceci, którzy spędzają dużo czasu w powietrzu, są - wbrew pozorom i może poza kilkoma wyjątkami - racjonalni. Muszą być. Dlatego nie sądził, żeby piloci wykręcili jakiś głupi numer. Podobne zdanie miał co prawda o gościach zawodowo gmerających w wybuchowych zabawkach, ale może reguła nie tyczyła się Ukraińców. Albo Witalił Bojko był od niej niechlubnym wyjątkiem.
Kiedy władował się na pokład i nie oglądając się na resztę wszedł w tryb wodzowski, jeszcze zanim odtajał, całą satysfakcję, że dali radę, trafił szlag. Zamiast niej Roy znowu poczuł naglącą potrzebę, żeby dać saperowi w mordę. Tak po starej znajomości.

I znów odpuścił, chociaż czuł, że jeszcze tego pożałuje. Przez wzgląd na dawne czasy i mało sprzyjające okoliczności; dlatego, że przyprowadzili ze sobą Julię.
Na jej użytek zmusił się - mimo wszystko - do czegoś w rodzaju krzepiącego uśmiechu.
 
Betterman jest offline  
Stary 03-10-2016, 21:50   #327
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Ludzka wytrzymałość ma swoje granice. Kane boleśnie był tego świadom. Prochy nie działały za długo, ciało miało dość. I głowa, co często okazywało się ważniejsze. Ivanienko stracił swoją szansę. Słysząc krzyki zbliżył się i to samo w sobie już był błąd. Jak był to agent to popełnił błąd - zabrał kobietę. O'Hara kobiety uwielbiał, ale nie takie i nie kiedy zawadzały podczas misji. Przypadek czy działanie celowe - przestało być to istotne.

Żołnierze dodali mu natomiast skrzydeł.
Bez większego namysłu skoczył ku zaspom i na pół odkopanym chodnikom między nimi. Skuter śnieżny mógł pokonać sporo przeszkód, ale Irlandczyk liczył na to, że spowolni ich to równie mocno, co jego. Przede wszystkim zamierzał zniknąć im z oczu. Nie wyciągał też broni spod kożucha pożyczonego od profesora. Była szansa, że uznają go za cywila i odpuszczą pościg. Kierował się najbliższego bloku, starając się wykorzystać co większe zwały śniegu, zbyt trudne do pokonania dla ciężkiego skutera. Wokół budynku albo po nim powinno im się nie chcieć ganiać za pojedynczym człowiekiem.

W razie czego, było ich tylko dwóch.
Wystarczyło przystanąć, wyciągnąć karabin, przycelować i pociągnąć za spust. Zaskoczony przeciwnik to martwy przeciwnik. O'Hara wolał ich nie zabijać, wykonywali jedynie marną robotę na pieprzonym odludziu, ale gdy wybór zawęży się do on albo oni, to tak naprawdę wyboru nie będzie.
 
Widz jest offline  
Stary 04-10-2016, 10:19   #328
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
Mimo wszystko mieli szczęście. Nie było to mityczne 15 minut, ale samolot jednak wylądował blisko nory i ciągle był cały. Grupa była na ostatniej prostej misji. Pozostawało zebrać wszystkich swoich w kupę i zwiewać, póki jest okazja.

No właśnie, zebrać swoich. Samolot ewidentnie był przeciążony i Fox zgadzał się z Bojko, że część ładunku jest zbędna i można się jej pozbyć. Maszyna z pewnością zostałaby dodatkowo odciążona także w przypadku opuszczenia jej przez ludzi Kalisto. Piloci wyraźnie dalej dupy ruszyć nie chcieli, jak dla Ravera kwestia więc sprowadzała się do tego, czy Roy i Zoltan będą w stanie ogarną sprzęt pod nieobecność najemników korporacji.

- Bojko, nie spiesz się tak - przystopował Ukraińca Anglik, widząc, że towarzysz zaczyna się niecierpliwić postawą pilotów. Następnie zwrócił się bezpośrednio do Zoltana i Buckmana:
- Panowie, jako jedyni macie tutaj jakieś pojęcie o tym samolocie. Nie sterczcie więc jak bałwany na śniegu, tylko określcie się, czy dacie radę poprowadzić maszynę tak, by nas przy tym nie pozabijać - snajper popatrzył po kompanach, czekając na odpowiedź. Wiele drogi nie zostało, a w boje i tak nie było się co wdawać. No ale nie mieli przecież do czynienia z awionetką czy szybowcem, tylko nowoczesnym, obcym samolotem.
 
__________________
Flying Jackalope

Ostatnio edytowane przez Cybvep : 04-10-2016 o 10:24.
Cybvep jest offline  
Stary 05-10-2016, 13:03   #329
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

O'Hara, Shade

Skoczył na zaspę, słysząc za sobą warkot silnika. Przetoczył się na drugą stronę, wstał i brnąc w śniegu po kolana, skoczył na następną zwałę śniegu. Skuter pruł po chodniku, robiąc głęboką bruzdę, kiedy gąsienice mieliły zmrożoną wodę. Zobaczyli jego plecy, jak chował się za przeszkodą.
- Wyłaź, dokumenty!
Krzyk przebił się przez wszystkie dźwięki. Ktoś wreszcie uciszył wrzask ciągniętej do ciężarówki kobiety. Kane był już dalej, przechodząc za róg najbliższego bloku. Żołnierze podjechali jeszcze kawałek, ale potem zawrócili. Rozkazy rozkazami, ale oni też musieli mieć już dość tej nocy. Prawdziwy wróg był gdzie indziej, tak na pewno myśleli. Gdyby kazano im zabijać, tamta dwójka nie miałaby możliwości krzyczenia i szarpania się przy aresztowaniu. Nie na swoich mieli ochotę wyładowywać złość.
Na szczęście dla O'Hary, wyglądał z daleka i w ciemności wystarczająco mocno na "swojego", aby odpuścić zabawę w ganianego.

Shade w tym czasie siedziała cicho, w ciemnym pomieszczeniu salonu. Podniosła się po minionym czasie. Półtorej godziny zleciało bardzo szybko. Serce biło mocno. Kane nie wrócił, ale ona była profesjonalistką. Wcześniej słyszała dźwięki dzwonków, ktoś najwyraźniej wydzwaniał po mieszkaniach. Przeczekała to, sprawę badając ostrożnie po tym, jak ucichło. To nie było wojsko. Potem ktoś zdaje się wezwał milicję, która przyjechała ze wsparciem. Przez jakiś czas kręcili się po budynku.
Kiedy minął czas, było cicho i pusto. Razem z profesorem ostrożnie opuścili mieszkanie, wychodząc na zewnątrz, na mróz i śnieżyce. I prawie prosto na O'Harę, wracającego właśnie z nieudanej wyprawy po Ivanienkę.

Jakiś czas później odezwali się kompani, nakierowując ich w odpowiednim kierunku. Teraz wystarczyło już tylko opuścić miasto, na szczęście stroną najmniej strzeżoną przez rosyjską armię.


Bojko, Raver, Buckman, Hradetzky

Piloci przystali na zaproponowany przez nadpobudliwego Bojko układ, choć nie do końca bez słowa. Zostawienie ich w samych ubraniach, w których byli obecnie, nie wchodziło w grę. Piloci potrzebowali dodatkowych skafandrów z samolotu, a także apteczek i kilku innych niegroźnych drobiazgów, które im pozwalały dotrzeć do swoich. Mimo jawnej niechęci zgodzili się też odpowiedzieć na kilka pytań, ale jak się okazało - oni też nie wiedzieli za dużo. Jako piloci zdawali sobie sprawę z tego co jest w chmurach i choć nie umieli tego nazwać, uważali za nowość od Kalisto. Niewidzialna "siatka" miała korzystać z chmur i smogu, tworząc kodowaną barierę przechwytującą sygnał. Nie wiedzieli jak dokładnie działa, ale miała odgrodzić Norylsk od świata i to zadanie wykonała. Na temat całej reszty wiedzieli tylko tyle co inni. Do czego Kalisto ładunek, dlaczego tu prowadzili prace - cholera wiedziała, były odnośnie tego jedynie plotki. Oni mieli do wykonania zadanie, dobrze płatne, bo strzelanina ostatecznie była tu nieunikniona.

Nie wyglądało na to, aby zostawili im w podzięce jakiś sabotaż. Zoltan monitorował każdy podstawowy system samolotu, a ci ludzie byli bardzo dalecy od arabskiego fanatyzmu. Chcieli tylko przeżyć i to za przeżycie mogli zaryzykować. Po zostawieniu jeńców i prawie wszystkich skrzynek ze sztabkami metalu - których przeniesienie wyczerpało ich siły do samego końca, mimo, że przecież po prostu wyrzucali je gdziekolwiek za samolot - maszyna była gotowa do startu. Silnik znów zakaszlał, ale odpalił. Ostatnie jego chwile, bez wątpienia. Węgier poradził by nie wygaszać go do końca, pomimo straty paliwa podczas czekania na pozostałą dwójkę najemników muszących jeszcze opuścić miasto.
Podczas lotu Roy przekonał się, że tutejsze warunki to naprawdę nie przelewki. Wcześniejsze manewry wykonywane przez ludzi Kalisto, byłyby dla Buckmana nie do połknięcia po tak krótkim szkoleniu. Za to odkrył ukryte przy siedzeniach pilotów pistolety. Gdyby Bojko zaczął zabijać dla zastraszenia, zrobiłoby się wyjątkowo nieprzyjemnie w tej ciasnej puszce metalu.

Odpalili komunikatory i krótkofalówkę, wzywając O'Harę i Rusht przez radio.
Na szczęście była odpowiedź. Byli już nawet w drodze, teraz wystarczyło się znaleźć w tej śnieżycy.


Zoe

Spróbowała najprostszej z metod. Dzwonek. Pomimo pory, pomimo tego, że przy całej tej strzelaninie w oddali, ludzie stawali się jeszcze bardziej przestraszeni i niepewni. Jedni nie odpowiadali, inni obrzucali stekiem wyzwisk, jeszcze inni się bali, słysząc dziwne słowa płynące z jej ust.
Aż wreszcie ktoś wezwał milicję, która przyjechała wraz z obstawą wojska.
Zaskoczyli ją, nie używając syren i wychodząc nagle ze śnieżycy.
Mogła walczyć i przegrać, lub się poddać. Jej życie w Norylsku jeszcze się przecież nie skończyło. A może jednak?

Zabrano ją na posterunek, a potem do jednostki wojskowej. Łatwo było zwalić jej czyny na poczet szoku, jaki przeżyła przy porwaniu, a potem zniknięciu męża. Wręcz ją uspokajano, twierdząc, że wróg został wyparty z miasta.
Co więcej.
Twierdzili, że jej mąż się odnalazł, cały i zdrowy. Prowadzono wobec niego postępowanie, choć on sam twierdził, że był trzymany w niewoli jako zakładnik. Jej własna niewola. Mogła zeznawać, spróbować go pogrążyć. Tylko czy zostało w niej jeszcze wystarczająco sił?

Obcy odlecieli i odjechali. Inni zostali zabici lub pochwyceni. Kontakt z Miracle pozostał.
Może mimo wszystko przyślą pomoc, wydostaną ją stąd, jeśli ich o to poprosi? Ale to musiało poczekać na wznowienie transportów, z którymi wysyłała raporty.
Na razie została ona, mąż, zniszczone mieszkanie i skuty zimą Norylsk.


Najemnicy


Godzina 11:41 czasu lokalnego
Piątek, 22 styczeń 2049
Nowosybirsk, Rosja


Na widok zabudowań Nowosybirska, widzianych prze małe okienka śmigłowca transportowego, w sercach najemników i wywiezionych przez nich cywilów, zagościły różne emocje. Oczy Julii, siedzącej tuż przy Royu, błyszczały entuzjazmem i radością. Nadzieja wyglądała na smutną i przygaszoną. Dymitr po prostu spał, a Łuczenko lekko uśmiechał sam do siebie, zerkając czasami na Valerie. Piloci skierowali maszynę na to samo lotnisko, z którego najemnicy zaczynali swoją przygodę z Norylskiem. Dwóch ludzi obstawy zabezpieczało uzbrojenie, przygotowane na wypadek pościgu. Nic takiego nie nastąpiło. Niebezpieczeństwo ze strony Kalisto najwyraźniej minęło wraz z ognistą kulą, która pochłonęła wysadzony wraz z towarem samolot. Miracle zabrało tylko po jednej skrzynce bomb i sztabek.
- Lądowanie za minutę - obwieściła piękna blondwłosa pani pilot. Pogoda na zewnątrz była o wiele lepsza. Tu także panowała zima, ale ilość stopni poniżej zera stawała się o wiele bardziej znośna.

Czekała ich jeszcze holokonferencja z Sato, choć większość informacji zdołali już przekazać. Miracle obiecało im natychmiastową pomoc medyczną, jeszcze w Nowosybirsku, w specjalnym oddziale, gdzie nie będą zadawali pytań, ani nikt nie zostanie zapamiętany. Dla tych co chcieli mieli już gotowe bilety lotnicze, pozwalając ruszać dalej zaraz po zdaniu raportu. Nie wszyscy mogli. O'Hara stracił przytomność w połowie lotu. Shade ciągle trzęsła się przy powracających falach zimna. Bojko i Roy czuli jak odłamki w ich ciałach palą żywym ogniem, domagając się wyciągnięcia. Fox tracił czucie i sprawność w ręce i dłoni, bark bolał przy każdym poruszeniu. Hradetzky nadal był słaby i po wysiłku związanym z kontrolowaniem samolotu Kalisto, całą drogę przespał. Może to i lepiej, bo on dodatkowo na misji stracił finansowo. Dobrze, że przynajmniej Sato obiecał pełne premie.

Każde z nich miało dość zimna, Norylska i całej Syberii. Większość podjęła wręcz decyzję, że odrzuci każdą następną propozycję pracy w podobnych warunkach.
Pytanie, czy będą pracować znowu dla tych samych ludzi. Miracle płaciło bardzo dobrze, ale też wymagało bardzo wiele. Byli jednak najemnikami. Żołnierzami Fortuny, jak mawiali niektórzy. Nie znali innego życia i być może poznać nie chcieli.
Ale może jednak?
Pieniądze za tę misję to był jakiś start.
Bojko mógł kupić sobie daczę.
Hradetzky przez jakiś czas żyć z córką, szukając przy tym normalnej pracy. Przecież był dobrym inżynierem i pilotem, wiele firm potrzebowało takich ludzi.
Buckman mógłby nawet zabrać Julię, widział to w jej wzroku, gdy na niego patrzyła.
Pozostali potrzebowali tylko odpoczynku.
Długiego.


 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 07-10-2016 o 23:41.
Sekal jest offline  
Stary 05-10-2016, 15:10   #330
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Walkirio! – wyszeptał Witalij na widok znajomej twarzy rosyjskiej pilotki, po czym stracił przytomność.

***

Organizm najemnika, przez kilka ostatnich dni funkcjonujący w ciągłym stresie, wyziębiony, wygłodzony, wyczerpany i po utracie sporej ilości krwi najzwyczajniej w świecie odmówił posłuszeństwa, gdy wreszcie znalazł się w bezpiecznym miejscu.
Wszyscy najemnicy potrzebowali pilnej opieki medycznej, więc szpital był oczywistym pierwszym celem w Nowosybirsku. Okazało się, że nawet na tym zadupiu jest nowocześnie wyposażony oddział, dla tych, co mają dość dziengów. Kiedy Witalij usłyszał o wypłacie pełnej premii zdobył się na szeroki uśmiech. Przy ukraińskich cenach siła nabywcza jego wypłaty była kilkukrotnie wyższa niż pozostałych, chociaż nie sądził, żeby mimo to któreś z nich zapragnęło zamienić się z nim na ojczyzny.

Trzy dni i dwie operacje później Bojko kuśtykał już o własnych siłach. Lot do Charkowa miał pojutrze, postanowił więc zaprosić tych, którzy jeszcze nie odlecieli na pożegnalną kolację. Przecznicę od szpitala znajdowała się ponoć niezła restauracja oferująca osobne loże. Sądząc po cenach, lokal dla tutejszych bonzów, biznesmenów i obcokrajowców. Jutro zamierzał zaprosić tu blondwłosą Walkirię ze śmigłowca Miracle.

Dzisiaj na stole wylądował pieczony jesiotr, strogonoff, pierożki pielmieni i bliny z kawiorem. Oraz najlepsza wódka. Dla tych, którzy mieli już dość gorzały, mieli tu krymskie wina a nawet Guinessa i ale.
- Na zdarowie! – wzniósł toast Witalij. – Za sukces i za to, żeśmy przeżyli. Co do mnie, to ta misja utwierdziła mnie w przekonaniu, że czas skończyć z zawodem. Pewnie się więc więcej nie spotkamy, ale gdybyście czegoś potrzebowali odzywajcie się, mam dużo kontaktów. No i gdyby was kiedyś zawiało do Charkowa to wpadnijcie do pubu Cantina Solo. Zaraz po powrocie kupuję i remontuję lokal, za jakie trzy miechy powinienem otworzyć.

Ukrainiec sprawiał wrażenie szczęśliwego, szczęściem człowieka, który uszedł o włos kosie śmierci i teraz miał zbierać owoce swojej ciężkiej pracy.
 
Bounty jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172