Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-02-2021, 14:57   #261
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
28 Maius 816.M41, wysoka orbita Grace, Błysk Cieni, kwatery Amelii

Do desantu została nieco ponad godzina. Amelia stała przy łóżku, kończąc ostatnie przygotowania. Jej myśli błądziły do rozmowy w gabinecie wielebnego Absolvusa. Wyrzucała sobie brak zdecydowania. Miała już się nie wahać, niezależnie od podjętej decyzji. Mimo to odczuwała ulgę, że ostatecznie Winter pozostawiono przy życiu. Nadal miała szansę pomóc siostrze.

Gdyby tylko udało się znaleźć te kapsuły… Potrząsnęła głową. Musi się teraz skupić na misji. Ród potrzebował profitu. Potencjalna pomoc dla Winter również pochłonie zasoby. Tak, musi skupić się na bieżącej operacji.

Musiała przyznać sama przed sobą, że odczuwa podniecenie, na myśl o eksploracji wiekowego okrętu. Kiedy zdecydowała się na karierę wojskową, była to ucieczka przed matką, jej droga do wolności. Ale wkrótce przekonała się, że naprawdę to lubi. Niebezpieczeństwo, adrenalina, walka. Pokonywanie własnych barier, słabości swojego ciała dawało jej satysfakcję. Zawsze chciała latać na Błysku eksplorując przestrzeń kosmiczną, zwiedzać nowe światy, poznawać tajemnice porzuconych wraków. Właśnie nadarzyła się ku temu okazja. Zwróciła swój wzrok na łóżko, gdzie leżał Marcus, miecz Ahaliona. Być może czeka ich pierwsza wspólna bitwa. kto wie co mogło żyć na prastarym okręcie.
- Ty też odczuwasz podniecenie na myśl o przyszłej walce. - Bardziej stwierdziła niż zapytała. Być może zasugerowała się słowami Ramireza, ale czasem faktycznie miała wrażenie, jakby miecz misjonarza żył własnym życiem. - Cóż, zobaczymy, czy jesteśmy dobrze dopasowani. - Mruknęła.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 14-03-2021 o 19:18.
Lua Nova jest offline  
Stary 02-03-2021, 12:42   #262
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację

ROZDZIAŁ III - CZARNA PIEŚŃ

28 Maius 816.M41, wysoka orbita Grace -> Desant

Ramirez wszedł na pokład hangarów dość późno. Jego dwaj asystenci przeprowadzili ceremonię przywdziewania pancerza wcierając w nią stosowne oleje aprobowane przez Fabrykatora Generalnego Marsa. Rytuały były wszystkim. Dlatego teraz właśnie jeden z techkapłanów okadzał Guncuttera śpiewając stosowną binarną pieśń, podczas gdy trzech innych zbierało świece rozstawione wokół wahadłowców tak niezbędne do przygotowania. Nikt nawet nie chciał sobie wyobrażać co stanie się jeżeli łaska Omnisjasza odwróci się od nich gdy będą w Pustce.

Przeszedł wzdłuż jednej z platform wyładowczych gdzie na czterokołowych wózkach spoczywało pięć przenośnych generatorów. Koła będą nieprzydatne w środowisku zerowej grawitacji, jednak tu, na pokładzie Błysku niewielkie silniki manewrowe nie były w stanie trzymać trzystu kilogramowej maszynerii.

Wszystko się zgadzało. Odhaczył plan procedury załadowczej jaki wyświetlał mu się w nusferze. Pierwsza Oficer kończyła odprawę dla załogantów i wszyscy zaczęłi zajmować pozycje.

On sam zajął przedostatnią pozycję gdy kilkucentymetrowe drzwi promu zamknęły się. W hangarze rozległy się syreny alarmowe. Zaraz miały otworzyć się wrota, co oznaczało wdarcie się próżni do wnętrza Błysku Cienia. Matryca Impulsu Umysłowego połączyła się z detektorami wahadłowca. W czasie gdy wszyscy w kokpicie mogli oglądać jedynie żółtą zorzę lampy on rozszerzał swój umysł na odczyty skanerów. Pierwszy startował Guncutter a za nim Aquila Lander. Oni kierowali się na mostek transportowca.

Potem startował statek z Ramirezem na pokładzie, jako dowodzący drugiego skrzydła. Na moment lampa wewnątrz przestrzeni ładunkowej zmieniła barwę z żółtej na czerwoną. Ostrzeżenie przed przeciążeniem. Ich wahadłowiec byłby w stanie pokonać odległość 1000km między okrętami w 99,4 sekundy. Nikt by nie przeżył, łącznie z pilotami. Dlatego, właśnie przez słabe ludzkie mięso musieli lecieć blisko 424 sekundy.

W końcu z mroku danych wyłonił się obraz ich celu. Okręt miał blisko 4 km długości. Ramirez nigdy nie miał do czynienia z tym modelem. Wprawdzie miał informacje z bazy danych, ale to mu nie wystarczało. W swym umyśle starał się umiejscowić transportowiec klasy Ibene: model Damascus. Informacje wskazywały, że jest to rozbudowana o dodatkową przestrzeń ładunkową jednostka klasy Orion.

Oriony składano w stoczniach na orbicie jednej z planet rodzimego systemu Ramireza. Różniły się od innych transportowców lepszymi osiągami i zwrotnością, kosztem mniejszej przestrzeni ładunkowej. Ibene zdawało się rozszerzać przestrzeń ładunkowa, co musiało znów ograniczać osiągi. Ramirez nie analizował bezsensowności tego projektu. Jednak zrozumiał już dlaczego nie spotkał takich statków nigdy dotąd.

W zasięg skanera weszło uzbrojenie. Baterie megabolterowe. Niski zasięg. Niska wydajność. Minimalny pobór energii. Z pozycji mostka Błysku Cienia tego typu broń mógł praktycznie ignorować. W walce kosmicznej megaboltery nie osiągały nawet połowy zasięgu sunsearów. Było to bardzo uspokajające. Tyle, że oni nie byli na Błysku Cienia. Już nie. Ich bronił ledwie kilkunastocentymetrowy pancerz. Trafienie z baterii megaboltera rozszarpie ich prom skazując wszystkich na śmierć w próżni i zerze absolutnym. To już nie było uspokajające.

Na szczęście baterie były równie martwe co reszta okrętu. Ramirez założył hełm. Uruchomił uszczelnianie systemów. Ten pancerz nie był przygotowany do walki w kosmosie i musiał się nieźle natrudzić, żeby działał. Zapas tlenu też nie był wielki. Ale musiał wystarczyć.

Guncutter dotarł do mostka. Nadał sygnał do ich promu. Wszystko szło zgodnie z planem. Nikt nie projektował statków tak, żeby ułatwić desant na mostku. Dlatego tam mieli przed sobą trudne zadanie. Sonar krótkiego zasięgu musiał określić na górnym pokładzie statku szeroki korytarz. Trzeba było się przebić przez pancerz i wypalić wejście. Na szczęście to był tylko transporter klasy Ibene. Im grubszy pancerz, tym mniej przestrzeni ładunkowej. Im mniej przestrzeni ładunkowej, tym mniejszy profitu za przeloty. Dlatego ten statek miał pancerz twardy niczym papier.

Do sensorów promu dotarła sygnatura energetyczna sporego wyładowania kilometr dalej. Energetyczne ostrze zmodyfikowanej melty rozcinało poszycie transportowca. Ramirez był niemal pewny, że Nadsternik osobiście pilotuje Guncuttera. Do tego manewru musiał utrzymywać stałą odległość nie większą niż pięć metrów od kadłubu transportowca. W tym czasie operator broni centymetr po centymetrze rozcinał poszycie. Drużyna Alfa otwierała Ibanę jak konserwę.

Tymczasem drużyna Beta zbliżała się do sekcji będącej przypuszczalnie maszynownią. Wszyscy na pokładzie znali plan działania. Grupa Ramireza miała podejść od strony awaryjnej śluzy zrzutowej. Generatory przepalały średniostabilne paliwo wzbogacane promieniotwórczymi pierwiastkami. W razie gdy techadeptom nie udaje się ukoić ducha generatora konieczne jest wyrzucenie zbyt szybko reagującego paliwa w kosmos. I po to jest śluza awaryjna. Jak w większości przypadków tak i tym razem “awaryjna” oznaczało “nie używana”

Problemem było samo szukanie śluzy. Skanery krótkodystansowe miały zasięg rzędu trzydziestu metrów. Ramirez osobiście zlecił ich kalibrację. PAradoksalnie wszystko byłoby łatwiejsze gdyby statek miał zasilanie. Można by nawigować przy jego kadłubie w oparciu o sygnatury cieplne, albo ustawić wyszukiwanie impulsów energetycznych typowych dla mechanizmu otwierania śluz. Ale w tej chwili takie mechanizmy nie miały sygnatury energetycznej. A reaktory nie generowały ciepła.

Wahadłowce leciały w odległościach sześćdziesięciu metrów od siebie. Wszystko to przypominało szukanie miejsca parkingowego na wielopoziomowym parkingu jakiejś planety-kopca. Czujniki miały tyle samo znaczenia co bystre oko pilota.

- Mamy śluzę - Ramirez otrzymał komunikat radiowy z transportera drugiego.
- Formować szyk. Przygotować się do abordażu.- zakomenderował i było to ostatnie co rozniosło się w ładowni. Po chwili powietrze zostało wypompowane, a cyfrowy wyświetlacz w pancerzu zaczął odliczanie poziomu tlenu w zasobniku.

Żaden ze statków nie miał dostępu do lądowiska. Nie wybrali tej opcji. Zresztą, na przejście z hangaru do mostku, albo maszynowni poświęciliby kilka godzin. Zyskany czas był wart niewygody. Drzwi promu zaczęły się uchylać odsłaniając ciemność. W tej chwili, po tej stronie Grace była noc. Transporter klasy Ibana był martwy niczym kamień. Jedynie cztery tylne reflektory oświetlały okręt. Stojący na lewo od Ramireza techadept Jacobsen wystrzelił cumę magnetyczną wraz z kilkunastoma metrami liny z synthtworzywa. Załoga promu Beta-2 już mocowała swoje magbuty do powierzchni. Ramirez jako pierwszy opuścił prom Beta-1. Rozłączył MIU. Teraz polegał na własnych zmysłach, zamiast na detektorach statku. Śluza była okrągła i miała trzy metry średnicy.

- Jest dostęp do panelu psalmu - zameldował techadept z pierwszego promu, gdy Ramirez uruchamiał magbuty.

Ich zespół miał dużo łatwiej. Szeroka śluza otworzy się, gdy tylko uda im się wybudzić jej ducha. Wystarczy nieco determinacji i odpowiednia modlitwa. W czasie gdy kolejnych dwóch adeptów podłączało generator by wzniecić świętą iskrę drużyna Amelii przepalała ciężki pancerz okrętu promieniem melty.

Jeśli ktoś kiedyś zastanawiał się sensem posiadania mechadendrytów to możliwość ujrzenia ich przy pracy w czasie obsługi panelu okrętu i łączeniu go z mobilnym generatorem powinna rozwiać jego wątpliwości. Precyzyjne urządzenia operowały wewnątrz drobnych paneli dużo dokładniej niż odziane w kombinezony dłonie.

Ramirez jedynie stał przytwierdzony do ściany okrętu. Patrzył w górę na wiszące przy okręcie promy. Kolejne osoby wyłaniały się z wnętrza. Z ich perspektywy on był przyklejony do ściany. Perspektywa była czymś, o czym w kosmosie lepiej nie myśleć.

422 sekundy. Awaryjna śluza drgnęła. Ramirez poczuł przez pancerz wibracje kadłuba. Otwarcie całej szerokości śluzy trwało mniej niż minutę. Po chwili światło zamontowane na klatce piersiowej pancerza wspomaganego oświetlało gładką ścianę tunelu. Tunelu nie przeznaczonego dla ludzi. Tą drogą miało tylko wylatywać przepalone i niestabilne paliwo z reaktorów. Gdyby desant odbywał się w czasie walki, to wystarczyłoby przesunięcie jednego pokrętła w maszynowni i zwaliły by się na nich tony rozżarzonego paliwa.

- Zameldujcie, że jesteśmy na pokładzie. Dajcie tu wszystkie generatory. Mamy jakieś siedemdziesiąt metrów do maszynowni. Nie zostajemy w tunelu. Wszyscy do przodu.

Przeszli piętnaście metrów zanim dotarli do włazu serwisowego. Skrzętnie zabezpieczonego od strony zewnętrznej. Tym razem nie było paneli czy jakiegokolwiek systemu pozwalającego otworzyć właz os wewnątrz. W użycie poszły materiały na bazie termitu, które po zainicjowaniu zapłonu wypaliły w miejscu włazu otwór nagrzewając się do ponad 3 000 stopni.

Z promu otrzymali informacje, że Guncutter się przebił i zaczynają rozładunek. Guncutter w tej chwili osiadł na powierzchni statku dzięki zaczepom magnetycznym. On jeden miał być w czasie akcji bezpośrednio połączony z pokładem. Pozostałe statki nie były pojazdami desantowymi. Niczym muchy miały krążyć wokół giganta, a ich pasażerowie dzięki cumom magnetycznym mieli kolejno wchodzić na pokład okrętu.

Generatory miały problem z przebiciem się przez właz. Był on minimalnie od nich większy, ale termit nie wypalił go idealnie. Stojący najbliżej adept wypalił kilkukrotnie z lasera wypalając sterczący fragment blachy. W końcu cała załoga desantu bez pilotów znalazła się na pokładzie. Techadepci podłączyli mobilny generator do kolejnej śluzy. Do pierwszej wewnętrznej śluzy w okręcie. Tym razem, gdy tylko święta iskra wzbudziła ducha drzwi Ramirez osobiście włączył się swoim mechadendrytem do panelu. Poczuł jak święte psalmy przepływają przezeń wprawiając mechadendryt narzędziowy w przyjemne drżenie. Tę śluzę mieli móc za sobą zamknąć, co było podstawą pod przyczółek do dalszych działań. To za tą śluzą mieli próbować ustanowić kontakt z Grupą Alfa.

Poczuł to. Duch maszyny odpowiedział na jego niemą modlitwę. Bramy Damascusa stawały otworem. Eksplorator postanowił jeszcze sięgnąć do logu. Kiedy ostatni raz były otwierane te drzwi. Czy natrafili na statek nie funkcjonujący od lat, czy od wieków?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 02-03-2021, 14:14   #263
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
28 Maius 816.M41, pokład niezidentyfikowanego statku

Brak grawitacji i zdatnej do absorpcji atmosfery nie stanowił dla prezbitera większego problemu. Niedogodności podobnego rodzaju były utrapieniem zwyczajnych śmiertelników, nie istot złączonych błogosławieństwem symbiozy z Omnimesjaszem. Regulując czułość magnetycznych uchwytów w podeszwach pancernych butów, Ramirez poczuł ukłucie niezadowolenia z powodu zupełnie innej niedogodności. Nawykły do stanu permanetnego zanurzenia w nusferze, a teraz przez wzgląd na dystans całkowicie odcięty od Manifoldu Tempesta, poczuł się niczym głuchoniemy ślepiec.

Jego sfera percepcji była obecnie jedynie dwukrotnie wyższa od percepcji człowieka pozbawionego cybernetycznego wspomagania, co musiało budzić żywe emocje nawet w istocie tak opanowanej i wyzbytej zwyczajnych ludzkich odruchów jak Wizjoner Napędu Błysku.

Zasilony z mobilnego generatora, panel sterujący wewnętrzną śluzą odzyskał samoświadomość swego Ducha, zapalił się życiodajnym blaskiem kolorowych kontrolek, jął buczeć basowo. Pamiętny ograniczonej pojemności plazmowych baterii generatora, Ramirez bez wahania wpiął się mechadendrytem w gniazdu sprzęgu technicznego zgrywając logi śluzy do jednego z banków pamięci przenośnej wszczepionych w tylną część jego czaszki. Dane sprawiały wrażenie pozbawionych integralności, oprogramowanie diagnostyczne z miejsca wykryło w nich nieczytelne lub zupełnie puste klastry, ale Ramirez poczuł się wstępnie usatysfakcjonowany natrafiając na informację, której najbardziej w tym momencie poszukiwał.

Mechanizmy śluzy zostały uruchomione po raz ostatni siedemnaście lat, cztery miesiące, dwanaście dni, osiem godzin, czterdzieści pięć minut i osiemnaście sekund temu, w efekcie rutynowej procedury diagnostycznej.

Duch panelu pamiętał nadto coś jeszcze, był wszak dawno temu cząstką rozerwanej i uśpionej całości. Pamiętał korzenie swego jestestwa i swą dawną tożsamość.

Gwiazda Talabanu dynastii Chordy. Tak go niegdyś zwano, zanim odłączone zasilanie i bezlitosny chłód kosmicznej pustki nie pogrążyły go wraz z tysiącami innych Duchów Maszyny w martwym letargu.
 
Ketharian jest offline  
Stary 08-03-2021, 11:21   #264
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
28 Maius 816.M41, pokład techniczny Gwiazdy Talabanu, wysoka orbita Grace.


Ramirez starał się kontrolować oddech. Największym błędem wielu ludzi było to, że denerwowali się pozostając w skafandrze i oddychali za szybko. A po godzinie przychodziło zdziwienie, że zużyto zapas tlenu na półtorej godziny. To z kolei pogłębiało zdenerwowanie i przyspieszało oddech. Emocje stanowiły prosta drogę po równi pochyłej.

Błąd połączenia.

Kolejny. Techadept Kwirc Ronon dwoił się i troił przy vox casterze bez efektu. Wbrew temu co mogło się wydawać obie drużyny nie były daleko od siebie. Nie byli nawet kilometr od siebie. W zasadzie oba składy znajdowały się w rufowej części statku. Z tym, że dzieliło je kilkadziesiąt pięter. Pięter biegnących między plastalowym szkieletem. W tym były też pomieszczenia Machinarium. Świątynia Boga Maszyny miała dodatkowe ekranowanie. Musiała mieć. Choćby po to, żeby w razie awarii zabójcze promienie z reaktora nie trafiło na mostek zbyt szybko. I prawdopodobnie z tym ekranowaniem nie mógł sobie poradzić Ronon.

Brak połączenia.

Światło zamontowane na klatce piersiowej pancerza Ramireza wydobywało różne kształty unoszące się w powietrzu. Czy raczej w przestrzeni, bo o żadnym powietrzu wokół mowy nie było. Leon przysyłał informacje o składzie atmosfery. Nikłe cząstki tlenu i azotu. Znaczna ilość cząstek wodoru, jednak ciśnienie tak niskie, że trudno było mówić o jakiejkolwiek obecności gazów. Próżnia.

Brak połączenia.

Nie mogli spędzić całego dnia na ustawianiu anteny. Butle z tlenem nie były nieskończone.

- Rzemieślniku Kwirc Ronon, proszę nawiązać połączenie przez promy. Wrócić do mnie z informacją o opóźnieniu.

- Tak jest Techeminencjo - odpowiedział w binarnym dialekcie eksploratorów pochylający się nad vox casterem mężczyzna.

Najbardziej zdezorientowani wydawali się wojskowi. Oni byli tu po to, żeby strzelać. Każdy jak jeden wyposażony w broń energetyczną. Tyle tylko, że nie mieli do kogo strzelać. Ramirez zauważył, że zajmują się głównie obserwowaniem Belitty. Astropatka czuła się w stanie nieważkości jak ryba w wodzie. Nawet on sam w końcu zaczął śledzić światło z jej kombinezonu.

Nawiązano połączenie.

I tyle. Ramirez nie miał zamiaru wysyłać wiadomości. Za komunikatem od Kwirca szedł kolejny z informacją o opóźnieniu. 32,1 sekundy. Pół minuty opóźnienia na trzech przekaźnikach. Dłoń w stalowej rękawicy zacisnęła się w złości. W Pół minuty można wyrżnąć cały oddział szturmowy. Musiał przyjąć, że działają sami. Wysłał do Amelii krótki raport o postępach. Ruszał dalej w stronę maszynowni.

Wykonał kilka gestów oznaczających rozkaz przeniesienia. Ich korowód był specyficzny. On sam w pancerzu i spora część kapłanów poruszali się z użyciem butów magnetycznych. Żołnierze byli przeszkoleni do walki w przestrzeni, dlatego przemieszczali się odbijając od kolejnych powierzchni. Z punktu do punktu. Jak nie przymierzając żaby uzbrojone w karabiny laserowe.

W tym wszystkim na mobilnych platformach z silnikami manewrowymi unosiły się generatory i vox caster. Wokół nich kręciły się serwoczaszki.

Korytarze zawijały się i zdawały ciągnąć w nieskończoność. Byli w segmencie drugorzędnych SPŻ. Nie były one tak chronione jak pierwszorzędne systemy. Założenie było, że da się je naprawić w czasie większym niż doprowadziłyby do śmierci. Idealnym przykładem był system odzysku wody jaki właśnie mijali. W próżni wszystko pokrywał szron. Wraz z ich ruchem rozszalały się niewielkie kryształki lodu, uśpione od lat. Kiedyś były drobnym wyciekiem z jednej z rur. Dziś niska temperatura i brak grawitacji nadał im nowe życie.

- Za tymi korytarzami powinno być machinarium. To ostatnie czterdzieści metrów.

Metaliczny głos Ramireza rozbrzmiał w mikrosłuchawkach wszystkich z oddziału.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 14-03-2021, 19:41   #265
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
28 Maius 816.M41, pokład Gwiazdy Talabanu

Lądowanie u podstawy mostka statku przebiegło bez najmniejszych zakłóceń, chociaż Amelia przez cały czas czujnie sprawdzała wskazania aparatury własnego skafandra oraz status biometryczny jej towarzyszy. Kiedy asekurowana przez żołnierzy grupa przedostała się do wnętrza martwej skorupy wielkiego transportowca, dziedziczka Glejtu odetchnęła ze stonowaną ulgą. W środku okrążającej Grace po wysokiej orbicie jednostki wciąż mogły się czaić rozliczne niebezpieczeństwa, ale pierwsze z nich – ostrzał z zaskoczenia z luf zakamuflowanych baterii artyleryjskich – właśnie przestał być zmartwieniem komandor de Vries.

Snopy jaskrawego światła rzucane przez nahełmowe latarki eksploratorów przecinały się w czarnej przestrzeni labiryntu korytarzy, szybów, klatek schodowych i kajut. Pozbawieni punktowej grawitacji i zasilania, towarzyszący Amelii ludzie odbijali się od elementów otoczenia nurkując w próżni na podobieństwo nieforemnych morskich ssaków. Skok po skoku kierowali się w stronę grubo opancerzonego mostka statku, na nim właśnie spodziewając się odnaleźć klucz do zagadki losu opustoszałej Gwiazdy Talabanu.

Ona sama parła naprzód bez najmniejszego problemu. Pierwsza czuła się w stanie nieważkości jak ryba w wodzie. Nic dziwnego, skoro urodziła się na statku kosmicznym. Uwielbiała ten stan.

Techminencja Ramirez zapoznał Amelię w fazie planowania abordażu z wzorcem konstrukcyjnym jednostek typu Ibene, chociaż pierwsza zdawała sobie sprawę, że ten konkretny egzemplarz mógł przez lata użytkowania ulec licznym nieautoryzowanym przeróbkom. Póki co, plany pobrane z bazy danych Błysku pokrywały się niemal idealnie z rzeczywistością.

Nawykła do życia na tętniącej aktywnością fregacie, Amelia nie mogła odepchnąć od siebie przemożnego wrażenia pobytu w upiornym cmentarzysku. Nigdzie nie dostrzegała najmniejszego śladu po załodze Damascusa i świadomość nieobecności kilkuset ludzi oraz serwitorów budziła w niej ogromny niepokój. Jedynym znajdowanym uzasadnieniem dla tej absencji był transfer wszystkich tych marynarzy na powierzchnię Grace, ale wstępne skany transportowca sugerowały, że jego kapsuły ratunkowe wciąż pozostawały w wyrzutniach.

- Jesteśmy przy wejściu na pokład podmostkowy, ma’am.

Słysząc trzeszczący metalicznie głos jednego ze szperaczy Amelia odbiła się od wspornika ściany, przecięła zwinnie przestrzeń pomiędzy odzianymi w identyczne skafandry Vischerem i Sanielem. Zgodnie ze schematem jednostki właz zamykający mostek znajdował się trzy piętra wyżej w linii prostej. Przyspieszając ruchy kobieta ruszyła śladem szperaczy, gdy nagle coś przykuło jej spojrzenie. Zatrzymała się, przyglądając się przedmiotowi, którego fragment musnął promień jej latarki.

Jej oczom ukazała się kompozytowa czaszka należąca najpewniej do jakiegoś towarowego serwitora tkwiła w bezruchu w kącie łącznika komunikacyjnego, całkowicie pozbawiona nie tylko zasilania optycznych implantów, ale i najmniejszych cząstek zmrożonej ludzkiej tkanki.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 21-03-2021 o 14:33.
Lua Nova jest offline  
Stary 18-03-2021, 13:55   #266
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
28 Maius 816.M41, kokpit Kruczego Pazura

Serwitor diagnostyczny LV-2880 wciąż jeszcze przypominał człowieka, jeśli spoglądając na niego ignorowało się fakt, że pozbawiony był ciała od pasa w dół i permanentnie tkwił w studzience stacji sensorów na tyłach kokpitu kanonierki. Bezgłośnie analizował wyświetlane na ekranach stacji komunikaty, od czasu do czasu uderzając metalowymi palcami w mosiężną klawiaturę swego pulpitu. Jego oczy pozbawione były usuniętych chirurgicznie powiek, toteż opinająca pomarszczoną twarz serwitora aparatura co półtorej sekundy zwilżała jego gałki oczne, aby zapobiec ich uszkodzeniu. Podpięty na stałe do układu podtrzymywania życia, LV-2880 od piętnastu lat egzystował we wnętrzu Kruczego Pazura realizując prosty zestaw poleceń zapisany na wszczepionej w jego mózg płytce sterującej. Pobierz dane, wyszukaj anomalie, nanieś korekty, zapisz wynik. Powtórz.

Serwitor nie zwracał najmniejszej uwagi na siedzącego w usytuowanym powyżej fotelu pilota kanonierki. Zdefiniowany w opisie funkcji jako „Kontroler”, pilot nie miał powodu, aby wchodzić w jakiekolwiek interakcje z LV-2880, a sam serwitor nie posiadał w swoim wykazie czynności zasad dla kontaktu wzrokowego bądź dźwiękowego z „Kontrolerem”. Jego zadaniem było analizowanie danych pobieranych przez sensory kanonierki, analizowanie ich, znakowanie anomalii i nagrywanie ich do banków danych. Od piętnastu lat wykonywał w nieskończoność dokładnie te same czynności, w przerwach pomiędzy lotami tkwiąc w farmakologicznej śpiączce na pokładzie maszyny.

Od piętnastu lat przyjmował dokładnie tę samą pozycję, zawsze zwrócony twarzą w stronę swego pulpitu, bez przerwy wpatrzony w zawieszony nad mosiężną klawiaturą monitor.

Siedzący w fotelu pilota Tytus Garlik nie zwracał żadnej uwagi na obsługujących jego maszynę serwitorów. Na pokładach imperialnych okrętów – a także wszędzie poza nimi – poddani lobotomii ludzie nie mieli już w sobie jakiejkolwiek uznawanej cząstki człowieczeństwa, a tym samym nie posiadali żadnych praw. Funkcjonujący dzięki zmodyfikowanym chirurgicznie mózgom, stawali się wyłącznie organicznymi narzędziami, na dodatek znacznie tańszymi i łatwiejszymi w wymianie niż tradycyjna maszyneria.

Opleciony okablowaniem fotela Tytus obserwował bryłę transportowca i krążące przy niej małe promy Coraxów. Pierwsza faza desantu przebiegła zgodnie z planem i obie grupy abordażowe weszły bez problemu do wnętrza pozornie wymarłego Damascusa. Sensory kanonierki nie wykrywały w strukturze porzuconego statku żadnych niespodziewanych źródeł energii, chociaż zarejestrowały nawet tak nikły punktowo odczyt jak sygnatury uruchomionych przy śluzach mobilnych generatorów mocy Ramireza.

Masywna konstrukcja Damascusa uniemożliwiała obu grupom nawiązanie bezpośredniej komuniacji radiowej, toteż Garlik unieruchomił jeden z trzech małych wahadłowców typu Bakka w odległości dwudziestu kilometrów od burty transportowca. Przeistoczony w zewnętrzny punkt przekaźnikowy, prom służył teraz jako radiowy łącznik pomiędzy grupami amelii de Vries i prezbitera Ramireza.

Czując opadające napięcie, Nadsternik przeciągnął się z trzaskiem kości w fotelu, poruszył ramionami, obrzucił wzrokiem skąpane w ielonkawej poświacie mroczne wnętrze kokpitu. Zrobił to ruchem dość powolnym, aby nie zauważyć jak wpatrzony w niego serwitor diagnostyczny błyskawicznie odwraca głowę z powrotem ku zawieszonemu nad mosiężną klawiaturą monitorowi stacji sensorów.

Uspokojony brakiem przeszkód w realizacji misji, Garlik poprawił tkwiące na uszach słuchawki śledząc z umiarkowanym zainteresowaniem radiowe komunikaty grup desantowych.
 
Ketharian jest offline  
Stary 18-03-2021, 14:47   #267
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
28 Maius 816.M41, pokład niezidentyfikowanego statku

Bellita dziwnie czuła się wdziewając skafander. Wiele czasu upłynęło od kiedy ostatnio była w przestrzeni i musiała przyznać tęskniła za tym. Za pustką, ciszą kosmosu. Nim zeszła do śluz upewniła się, że jej chór czuwa i nasłuchuje. Jednak nawet mimo to czułą niepokój. Bliskość spaczenia drażniła jej zmysły. Czemu Amelia przydzieliła ją Ramirezowi? Czemu w ogóle zachowywała się w ten sposób? Te jej pytania, emocje…. Bel nie wiedziała jak sobie z nimi poradzić.

Jednak mimo to dołączyłą do reszty drużyny. Mimo swych wątpliwości stanęła blisko techkapłana planując się trzymać go podczas penetracji statku. W swej zbroi górował nad nią, nieco przytłaczał. Z drugiej jednak strony czuła się bezpieczna. Gdyby tylko czas pozwolił jej dojść do ładu z tymi sprzecznymi odczuciami. Odzyskać spokój. Zacisnęła dłonie na sztandarze, pozbawionym tkanin. W nieważkości mogłyby im przeszkadzać.
Na pokładzie nie używała magnesów. Uwielbiała brak grawitacji. Ten stan, w którym jej ciało mogło niemal zlać się z otoczeniem. Unosiła się w próżni podążając tuż za techkapłanem. Obserwując. Nasłuchując.
 
Aiko jest offline  
Stary 18-03-2021, 14:53   #268
 
Joer's Avatar
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację
28 Maius 816.M41, kokpit Kruczego Pazura, wysoka orbita Grace.

Tytus z pewnym zafascynowaniem przypatrywał się martwemu olbrzymowi. Kruczy Pazur przypominał małego robaczka pląsającego po skórzę gigantycznej istoty. Napawało to respektem dla myśli technicznej dawno zapomnianych konstruktorów.

- Uśmiechasz się do tego kolosa jak zakochany nastolatek. - powiedział spokojnie Akid Boyko, jego wzrok był cały czas skupiony na urządzeniach pokładowych.

- Nic nie poradzę, patrz jaki wielki... Takim jeszcze nie latałem. Ciekawe do czego taki byłby zdolny. - odpowiedział rozbawiony pilot.

Gwiazda Talabanu nie była piękną jednostką, wręcz przeciwnie. Jednak Obserwujac ją Tytus nie mógł pozbyć się wrażenia, że musiałą skrywać tak wiele sekretów i historii. Ciekawiła go załoga jaką kiedyś posiadała, zapach smaru w maszynowni oraz jakiego rodzaju ster używał jej sternik kiedyś. Była teraz zimna i martwa, ale mężczyzna wiedział, że kiedyś musiała być ogniskiem cywilizacji ludzi pośród chłodnej pustki. Cóż, niedługo będą wiedzieć wszystko co się da dowiedzieć o tym duchu.
 
Joer jest offline  
Stary 19-03-2021, 08:49   #269
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
28 Maius 816.M41, pokład niezidentyfikowanego statku

Nawigator choć stykał się w swoim życiu z niewysłowionymi niebezpieczeństwami, to potrafił sobie oswojony jakoś z nimi radzić. A to ascezą, lub gorliwą modlitwą. Ale teraz był niemało wystraszony. Perspektywa abordażu na dryfującą w przestrzeni jednostkę napawała go niezrozumiałą, niewyrażoną trwogą.

Dlatego podczas gdy służki wkładały na niego opancerzony skafander, trwał pogrążony w podobnej hipnozie modlitwie do boskiego Cesarza. Nawet nie pamiętał, gdy ktoś włożył mu w dłonie laserowy pistolet i niewielki oskard. z odrętwienia wyrwało go dopiero pytanie jednej z dwóch wyznaczonych do osobistej ochrony wojowniczek:

- Ruszamy panie?

Nawigator otworzył oczy w których nie widać było strachu, został skryty daleko w głębi jaźni Visschera.

- Tak w drogę. Zobaczmy jakie skarby kryją trzewia Gwiazdy Talabanu.

Na desantowej barce, dziewczyny tłumaczył zielonemu w takich kwestiach Barthelemowi zasady bezpieczeństwa, które chłonął jak mantrę i przysięgał w duszy ich przestrzegać. Był w końcu na pokładzie Kruczego Pazura osobą niezmiernie ważną. Bez niego bowiem jakiekolwiek międzygwiezdne podróże były pratycznie niemożliwe. Zrozumiałym więc było, że jego odpowiednio indoktrynowane do ochrony osobiste ochroniarki gotowe były bez wahania oddać życie w imię większego dobra.

Gdy nadeszła jego pora, ostrożnie wkroczył na pokład martwego okrętu, dokując się do podłoża magnetycznymi podeszwami. Rozglądał się czujnie wokół szukając jakichkolwiek przesłanek, gdzie powinni się udać, aby znaleźć kwatery nawigatorskie.
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 19-03-2021 o 11:30.
8art jest offline  
Stary 22-03-2021, 14:27   #270
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pokład Gwiazdy Talabanu, strefa lądowania Amelii de Vries

Widząc trzymaną w rękawicach Amelii czaszkową protezę, jeden z asekurujących ją żołnierzy dosunął się do arcymilitantki za pomocą magnetycznych butów i przysunął głowę do groteskowego znaleziska lustrując je zza szyby skafandra.

- Implant czaszkowy jakiegoś serwitora, moja pani – oznajmił zupełnie niepotrzebnie, ponieważ de Vries wiedziała doskonale, z czym ma do czynienia – Całkowicie pozbawiony tkanki organicznej... nigdzie wkoło nie widać ani zamarzniętego ciała ani innych wszczepów.

Nahełmowa latarka dziedziczki obrzuciła pełen smoliście ciemnych zakamarków korytarzy, nie natrafiając wzrokiem na żadne inne pozostałości po serwitorze, którego cybernetyczna proteza była w tej chwili jedynym namacalnym dowodem na to, że na pokładzie frachtowca przebywały kiedyś żywe istoty.

Drugi ze szperaczy zatrzymał się w wylocie korytarza wiodącego na pokład podmostkowy, wyłapał snopem światła swej latarki wielkie metalowe tablice wiszące na przeciwnej ścianie.

- Statek pozostaje w trybie hibernacji od ponad siedemnastu lat, pani de Vies – przez pełen zakłóceń eter przebił się komunikat jednego z żołnierzy Amelii oddelegowanego do ochrony grupy prezbitera Ramireza.

Siedemnaście lat. Względnie krótki okres czasu biorąc pod uwagę prehistoryczny wiek niektórych odnajdywanych w pustce kosmosu wraków, ale zarazem zdecydowanie zbyt długi, aby standardowe systemy podtrzymywania życia zabudowane na podobnych jednostkach zdołały kogokolwiek ocalić przed morderczym dotykiem kosmicznego chłodu.

- Moja pani, jesteśmy we właściwym miejscu – głos szperacza stojącego w wylocie korytarza wyrwał Amelię z niespokojnego zamyślenia, zwrócił jej uwagę na stojącego w miejscu mężczyznę. Bosman Janniker, przypomniała sobie jego stopień i nazwisko.

Napinając mięśnie oderwała zaopatrzone w magnesy stopy od ściany korytarza, która dla niej od dłuższej chwili pełniła rolę posadzki, podążyła w kierunku żołnierza czując za sobą obecność arcykapłana Hirosiusa oraz Nawigatora Visschera i jego przybocznych strażniczek. Gdzieś w tyle silniejsze snopy światła zdradzały obecność wyposażonego w reflektory mobilnego generatora mocy, który pchany w stronę śluzy mostka miał zasilić potężną dawką energii mechanizmy jego pancernego włazu.

- Główne wejście na mostek znajduje się piętro wyżej, pani de Vries – oznajmił bosman Janniker – Wieża i kwatery Navis Nobilite pięćset metrów od tego miejsca w głąb tamtego korytarza. Kwatery szeregowej załogi, magazyny zaopatrzeniowe i pokład rekreacyjny piętro niżej.

- Pokładowa świątynia? – zapytała retorycznie Amelia, zanim bowiem dokończyła mówić, jej własny reflektor wyłonił z ciemności tablicę z odpowiednim opisem – Dwieście metrów w tamtą stronę, dolny podpokład.

- Jaki ma pani plan, pani de Vries? – zapytał Bartholem Visscher zatrzymując się obok dziedziczki – Dokąd teraz?



Pokład Gwiazdy Talabanu, strefa lądowania prezbitera Ramireza

Wnętrze maszynowni frachtowca przypominało gigantyczną metalową pieczarę. Stojąc na umieszczonej wysoko platformie serwisowej prezbiter Ramirez próbował przeniknąć jej zimną pustkę całym spektrum dostępnych czujników, bo jego własny reflektor miał zbyt niski współczynnik lumenów, by snop światła sięgnął do sklepienia czy posadzki monumentalnej hali. Jego blask zdołał wychwycić jedynie gigantyczne łańcuchy zwisające z umieszczonych pod sufitem maszynowni dźwigów, wykorzystywanych do umieszczania w fuzyjnych reaktorach ważących po kilkadziesiąt ton prętów paliwowych. Znajdujące się poniżej bryły samych reaktorów ukryte były w kompletnie odartej z mechanicznego życia ciemności.

Ramirez bez trudu potrafił sobie wyobrazić to miejsce jako tętniące życiodajną energią sanktuarium Omnimesjasza, skąpane rzesiście w blasku neonowych lamp, pełne melodyjnych trzasków, stuków, szumów i zgrzytów składających się na chwalebne psalmy ku czci Boga-Maszyny. Oczami wyobraźni najwyższy techkapłan Błysku widział setki odzianych w czerwień i złoto techadeptów oraz towarzyszących im serwitorów namaszczających skomplikowaną maszynerię, śpiewających cyfrowe psalmy i kalibrujących w nieskończoność aparaturę maszynowni dążąc do osiągnięcia stanu absolutnej perfekcji procesu atomowej fuzji.

Unosząca się w próżni Bellita wyrosła ponad barierkę pomostu, zawisła w ciemności pustej przestrzeni niczym jasnoskóra głębinowa ryba pochwycona w krzyżujące się ze sobą snopy światła lamp. Gdyby na pokładzie Gwiazdy Talabanu działały generatory antygrawitacyjne, Mistrzyni Chóru runęłaby z katastrofalnym skutkiem ku odległej o setki metrów metalowej posadzce maszynowni, teraz jednak – w świecie pozbawionym siły ciążenia – mogła unosić się ponad reaktorami niczym batyskaf.

- Coś czuję... – Ramirez zatrzymał się w połowie schodów wiodących na niższy poziom maszynowni słysząc w eterze dziwnie brzmiący głos astropatki – Coś mnie... trapi.
 
Ketharian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172