13 Martius 816.M41, mostek Błysku Cieni
Wciąż ponawiane zajadłe protesty dowódców holowników ucichły po dłuższej chwili, zgodnie zignorowane przez obsadę mostka fregaty. Na twarzach większości oficerów wciąż błąkały się zdawkowe uśmieszki, choć tym razem ich źródłem nie była radość z opuszczenia pozycji przy pirsie, a złośliwa satysfakcja z widowiskowego posunięcia Nadsternika
Błysku. Załoganci Wolnej Floty i marynarze należący do calixiańskich orbitalnych gildii tradycyjnie za sobą nie przepadali, więc starannie zaprogramowany manewr Garlika był dla tych drugich upokarzającym prztyczkiem w nos.
- Kontrola przestrzeni do
Błysku Cieni - w eterze zabrzmiał nowy głos, twardy i pewny siebie - Zaprzestańcie nieautoryzowanych operacji holowniczych. Stwarzanie zagrożenia dla ruchu w przestrzeni okołostacjonarnej jest niedozwolone i podlega ewentualnym sankcjom. Wykonujcie manewry zgodnie z zaplanowanym harmonogramem. Imperator strzeże. Bez odbioru.
Pochylony nad konsoletą Tytus dostrzegł kątem oka wzruszającą ramionami Marrę Korte. Gest ten, nonszalancki i protekcjonalny w swym wydźwięku, dawał doskonale do zrozumienia jak bardzo sterniczka się ostrzeżeniem kontroli lotów przejęła. Służący w tej instytucji wojskowi kontrolerzy lotów należeli bez wyjątku do Imperialnej Marynarki, a załoganci Marynarki nie cierpieli Wolnej Floty jeszcze bardziej od marynarzy calixiańskich gildii.
Jednym z powodów tej wielopokoleniowej niechęci była świadomość faktu, że posiadaczom imperialnych Gwarancji Kupieckich wolno było znacznie więcej niż zwyczajnym załogom kosmicznych statków, a oficerowie Wolnej Floty nosili z przewrotną dumą przypiętą im przez wojskowych etykietkę braku profesjonalizmu i zbędnego ryzykanctwa.
Ciągnięta przez holowniki fregata sunęła bezgłośnie w próżni kosmosu, mijając kolejne pirsy i wysięgniki ogromnego orbitalnego miasta. Minuta po minucie coraz więcej urządzeń na mostku budziło się do życia dzięki strumieniom mocy płynącym z przepastnych czeluści sekcji napędowej okrętu. Kogitatory buczały basowo, terkotały uruchamiane drukarki. Projektory holograficzne rzucały zielonkawą poświatę na twarze pochylonych nad pulpitami oficerów.
Tytus zastukał palcami w klawiaturę swej konsolety, poszerzył o pięćdziesiąt kilometrów średnicę sfery projekcji przyglądając się schematycznemu obrazowi zawieszonemu w powietrzu nad pulpitem. Rozmieszczone w różnych częściach kadłuba czujniki i sensory taktyczne przesyłały na mostek fregaty informacje przetwarzane następnie dzięki błogosławieństwu Omnisjasza na trójwymiarową projekcję.
Urządzenia namierzające
Błysku natychmiast zarejestrowały aktywność blisko stu osiemdziesięciu różnych jednostek kosmicznych, od wielkich masowców przywożących do Port Wander wojskowe zaopatrzenie po lokalne holowniki i promy naprawcze. Przy wyświetlanych na holoprojekcji sygnaturach poszczególnych jednostek pojawiały się szybko dodatkowe informacje na temat klasy, typu i statusu energetycznego skanowanych obiektów.
Tytus przyjrzał się w pierwszej kolejności ikonom położonym w bezpośrednim otoczeniu fregaty Coraxów. Dwadzieścia siedem miniaturowych w kosmicznej skali jednostek technicznych należących do parku maszynowego orbitala zignorował, pobieżnie zapoznał się ze statusem oddalonego o dwa kilometry kupieckiego frachtowca klasy Wagabunda.
Czarna Róża odsuwała się od jednego z najdalej wysuniętych pirsów Port Wander korzystając wyłącznie z ciągu silników korekcyjnych. Sensory
Błysku Cieni rejestrowały coraz silniejszą aurę reaktorów frachtowca, przygotowującego się do kilkudniowego lotu w okolice jednego z autoryzowanych punktów skokowych Port Wander. Duch Maszyny ukryty w holoprojektorze Tytusa odczytał bez trudu emisje transpondera
Róży, identyfikując kupiecką jednostkę jako własność jednej z industrialnych gildii Thicalu.
Thical, imperialny świat położony zaledwie sześć dni tranzytu od Port Wander, był skutą metalem i tętniącą przemysłowym życiem planetą wytwarzającą w nieskończoność broń, górniczy ekwipunek, prefabrykowane budynki, elementy stacji orbitalnych i wiele innych surowców eksportowanych między innymi do Ekspansji Koronusa.
Frachtowiec przestał Garlika interesować po kilku sekundach potrzebnych na odszukanie na schemacie bardziej ciekawej sygnatury.
Cerberus, flagowy okręt Sarvusa Traska. Tytus ściągnął usta w pełnym zadumy wyrazie studiując wyniki skanowania konkurencyjnej jednostki. Dziedzic dynastii Trasków należał do tej samej ligi ambitnych młodych Wolnych Kupców, co Winter Corax - miał do swej dyspozycji zaledwie jeden okręt, na dodatek niezbyt imponujący swą klasą w porównaniu z jednostkami magnatów pokroju Calligosa Winterscale czy Aspyce Chordy.
Theodore Styrre wychylił się w swoim fotelu, podchwycił pytające spojrzenie kontrolera mostka. Nim jeszcze padło pierwsze słowo oficera łączności, Tytus wiedział już, co takiego Styrre chciał mu przekazać.
Przy sygnaturze
Cerberusa pojawiła się zielona ikonka sygnalizująca proponowane połączenie komunikacyjne za pośrednictwem pospolitego na imperialnych jednostkach systemu łączności kierunkowej.
- Nadsterniku Garlik, wywołuje nas obsada mostka
Cerberusa - poinformował formalnie Styrre - Połączyć?