Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-08-2013, 21:13   #191
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Po wizycie u Wielebnej, Dieter spotkał się ze wszystkimi przy kolacji.

- To miasto jest coraz bardziej tajemnicze i niebezpieczne, mam też kilka informacji od Wielebnej. Zapytałem o znamiona na naszych rękach. Powiedziała abyśmy je schowali ze względu na to, że przedstawiają wilka i mogą się mocno nie spodobać wyznawcom Sigmara. Radziła aby to zakryć albo jeszcze lepiej uciąć sobie ręce, ja jednak jestem bardzo do swojej przywiązany i nie zamierzam się jej pozbywać. Dodatkowo dostałem namiar na nijakiego Gottriego, podobno jest na bieżąco jeśli chodzi o kulty i plugastwa, niby nam pomoże. - W tym momencie ściszył głos tak aby gospodarz go nie dosłyszał.
-Dodatkowo ostrzegła mnie przed czarodziejami, zwłaszcza wysoko postawionymi, niby że wielu z nich zajmuje się herezją. Nie uważacie, że to może mieć związek z tajemniczym gościem naszego gospodarza? Mam złe przeczucia. Wolmarze i Markusie, chciałbym abyście jutro udali się ze mną go Gottriego. Proponuję również aby reszta udała się po naszego wróżbitę, nie możemy chodzić samopas, inaczej nas powyrzynają pojedynczo. To tyle jeśli chodzi o mnie
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 14-08-2013, 22:13   #192
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gaston miał uważne baczenie na wszystko co kumple mu ustnie przekazali, słuchał też co planowali na jutrzejszy dzień.

- Ja bym sobie tych oprychów darował - zwrócił się do Magnusa - na miejscu tego babsztyla nie pokazałbym się na oczy w tej knajpie, a oprychów dyskretnie bym się pozbył, więc według mnie nie ma po co tam leźć. Z chęcią natomiast dołączę do wielebnego. Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko temu Dieterze.

Tak więc w pierwszej kolejności Zwart postanowił odwiedzić krasnoluda Gottriego, a potem miał zamiar udać się do karczmy "Pod czerwonym kordelasem", gdzie zatrzymywali się wszelkiej maści awanturnicy i poszukiwacze szczęścia. Rudy Oleg właściciel tego przybytku powinien coś wiedzieć na temat tej grupy co niszczyła przeklęte przedmioty magiczne.
 
Komtur jest offline  
Stary 16-08-2013, 22:35   #193
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Ja, jak już wspominałem, będę trzymał się z daleka tego przykrótkiego łowcy czarownic - nażarł się pewnie jakiego zielska i wszędzie wyznawców Chaosu dostrzega. Zdrowiej dla mnie i korzystniej dla planowanej rozmowy będzie, kiedy mnie w pobliżu zabraknie. - Wolmar ponownie odmówił udziału w rozmowie z Gottrim.

- Nie zamierzam jednak próżnować i, jak słusznie zdecydował Markus, pomogę w obserwacji gości, czy co tam planuje nasz kochany gospodarz. Dlatego dobrze byłoby, Markusie, gdybyś udając chorego miał baczenie na tylne wejście, ja zaś będę obserwował posiadłość od frontu. Potrafię wtopić się w otoczenie, jeśli potrzeba... - istotnie, magicznie wspomagany kamuflaż sprawiał, że czarodziej był niezwykle trudny do wykrycia. Siedzenie w tym czasie w listowiu któregoś z drzew rosnących wzdłuż ulicy powinno sprawdzić się znakomicie, a do pełni szczęścia w oczekiwaniu na odkrycie tajemnicy Frugela brakowałoby jedynie zapasu młodego, lekkiego wina i ciasteczek. W to będzie mógł się oczywiście zawczasu zaopatrzyć.

- Zatem sprawdzimy, dlaczego Herr Frugel chciał nas trzymać z dala od domu.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 18-08-2013, 22:33   #194
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Trzy Brody

Gospoda, o ile ów przybytek można było określić tym mianem, była podła. Zlokalizowana była nad jednym z kanałów uchodzących do Reiku, w dosyć dużym, piętrowym zaadaptowanym do celów użytkowych, magazynie. Śmiałków powitały wrogie spojrzenia, należące do różnej maści mętów. W rogu olbrzymiej izby stał ring, na którym po pyskach okładało się dwóch osiłków. Kilku gości głośno ich dopingowało, wymachując kuflami. W drugim rogu, smętnie zawodził obwiesiowaty bard, który raczej nie miał publiki innej niż śpiący na zarzyganych ławach pijacy. Cuchnęło moczem, rzygami, tanim piwskiem i gotowanym, raczej nieświeżym mięsem.

Można się było spodziewać rezultatów wypytywania o tajemniczą pracodawczynię zbirów. Towarzystwo nie było chętne do dzielenia się wiedzą. A może nikt jej nie kojarzył. Klienteli gospody słowo „poszukiwać” i jego pochodne kojarzyło się nad wyraz źle, co raczej nie powinno dziwić, skoro część z ludzi tu bywających była poszukiwana przez władze, a pytający być może szukali guza...


Gottri Młotoręki

Dom krasnoludzkiego łowcy czarownic sprawiał wrażenie twierdzy. I to oblężonej. Okna na parterze zostały zamurowane. Wrota wykuto z metalu i dodatkowo zabezpieczono masywną kratą. Okna znajdujące się na piętrze, bardziej przypominające otwory strzelnicze niż zwykłe okna, posiadały stalowe okiennice i parapety, na których zamontowano uchwyty na broń. Skraj dachu otoczony był ceglanymi blankami, a bystre oko mogło wypatrzyć za nimi przygotowane do podpalenia naczynia na smołę, kosze z kamieniami i wiadra z wodą. Najwyraźniej krasnolud spodziewał się kłopotów.

W wąskim wizjerze, jaki uchylił się gdy zapukali do drzwi, ukazał się najpierw wylot lufy pistoletu a potem wrogo patrzące oczy. Po kilku minutach wyjaśnień wrota rozwarto i awanturnicy stanęli naprzeciw dwóch ubranych w kolczugi, uzbrojonych w miecze i broń palną ochroniarzy.

Podwórzec domu zastawiony był beczkami, stosami broni i kamieni, a w rogu stała niewielka katapulta, oczywiście gotowa do użycia. W końcu zjawił się i sam gospodarz. Krasnolud o kasztanowych, krótko ściętych włosach i rozwichrzonej brodzie. Ubrany był w stalowy napierśnik, a w ręku trzymał niewielki toporek, którego ostrze lśniło wyrytymi na nim runami. Oczy łowcy czarownic płonęły niezdrowym ogniem. Poruszał się szybko, agresywnie, rozglądał na boki, rzucał spojrzenia we wszystkie strony.
- Nigdy nie wiesz, kiedy zza krzaków wyskoczy kultysta – popukał się w napierśnik, jakby wyjaśniając, po co ma go na sobie. W pobliżu nie było żadnych zarośli.

Rozmowa z krasnoludem była cokolwiek dziwna. Okazało się, że zna on Hrabiego Fredericka, którego szanował za działania przeciw Chaosowi, ale uważał go za zbyt łagodnego i niezbyt stanowczego. Znał oczywiście Wielebną Roban, która jak stwierdził z dumą „obdarzała go pełnym zaufaniem i poparciem”. Gottri sugerował, że wszędzie czają się kultyści i heretycy. Szczególnie wielu dostrzegał wśród magów Kolegium Światła, a na ich prowodyra wskazywał Messnera. Gdy zapytali o dowody, mętnie odpowiedział, że coś się znajdzie, ale on ma pewność! Poza tym kolekcjonowanie artefaktów Chaosu w kryptach Kolegium nie mogło być czymś normalnym.

- Oni je kolekcjonują, żeby przywoływać demony i same Niszczycielskie Potęgi. I to w samym sercu Imperium! Chcą to zrobić, by zwiększyć swoje wpływy, ot co!


Pod Czerwonym Kordelasem

Knajpa, do której zawitał Gaston cieszyła się uznaniem podróżników ze względu na niskie ceny i w miarę komfortowe pokoje, a szczególnie dlatego, że po sąsiedzku znajdował się burdel. Wszelkiej maści awanturnicy i poszukiwacze przygód spędzali tu miło czas i wydawali zarobioną gotówkę. Można tu też było znaleźć pracę, bo często pojawiali się tu poszukujący śmiałków pracodawcy. Jak chociażby ostatnio wysłannik hrabiego von Baterstat, który zwerbował trzynastu chętnych do wyprawy w Góry Szare. Świeciło pustkami, ale Gaston i tak wypytywał o grupę składającą się z czarodziejki i rannego elfa.

- Elf to rzadkość, egzotyka, nie? A ranny to jeszcze bardziej się w oczy rzuca. Byli tu tacy, nie? Piątka ich była. Elf, panna magiczka, nizioł bez zębów, co się Sygfryd kazał wołać, typek bez oka i ucha, cośmy przed nim wszystko chowali i muskularny bysior bez karku, Arnold Schwartz. Trzech z nich na tą wyprawę hrabiego von Baterstat wyruszyło. Elf, jak nie zmarł gdzie po drodze, to się za morze wybierał, na te swoje wyspy magiczne, nie? A czarodziejka to pewnie tu w stolicy została, nie? Mnie się widzi, że ona tego shmiysh używała koloru, nie?


Posiadłość Herr Frugela

Nic się nie działo, jak zwykle w posiadłości maga. Czas dłużył się na wyczekiwaniu i obserwacji. Nikt się nie pojawiał. Nie widać też było jakichkolwiek przygotowań na przyjęcie gości. W końcu jednak z domu wyszedł sam Magister i wolnym krokiem, rozglądając się na boki, ruszył przez ogród w stronę domku, zajmowanego przez swoich pracowników. Bez pukania wszedł do środka i zbaraniał, widząc siedzącego wewnątrz Markusa.

- Co tu robisz? – wrzasnął, a powietrze wokół zawirowało od gorąca. Oczy maga zajarzyły się złowieszczo. Trwało to ułamek sekundy. Magister uspokoił się. – Przecież mówiłem, że nie chcę aby ktokolwiek pozostał w posiadłości. Trudno to zrozumieć, co? Jutro rano chcę widzieć was wszystkich w kuchni!

Po tych słowach wyszedł, trzaskając drzwiami tak silnie, że te niemal wypadły z zawiasów.
 
xeper jest offline  
Stary 19-08-2013, 07:28   #195
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Po spotkaniu z fanatycznym łowcą nie był zadowolony. Nie dowiedział się prawie nic nowego. Zero poszlak, zero pomysłów. Zawsze mogli iść do kolegium światła i zapytać tego całego Messnera: "Witaj drogi panie, czy nie jesteś może aby kultystą bo jeśli tak to musimy cię zabić", ale to raczej skończyło by się wizytą na szubienicy. Także utknęli w martwym punkcie, może pozostałym poszło lepiej. Teraz już nie było nic innego do roboty jak zabić trochę czasu i wrócić do domu aby omówić wszystko dokładniej.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 19-08-2013, 15:34   #196
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Koniec końców spelunę odwiedził sam Magnus jedynie w towarzystwie Lupusa, chociaż po wglądzie w klientelę miecznik sam doszedł do wniosku, że jego przeorana blizną twarz budzi tutaj więcej zaufania, niż choćby znak Sigmara na młocie Dietera. Kudłacz idący banicie u nogi niezbyt cieszył się z towarzystwa, w jakim szło mu lawirować. Po spojrzeniach sądząc towarzystwo również nie cieszyło się z nieznajomego, nowego bez renomy, wszak mógł być zwykłym szpiclem.

Magnus czym prędzej dopadł do lady, z przewieszonym ostrzem, tarczą i łukiem wyglądał jakby raczej wracał z wojny niż przyszedł zalać robaka. Pamiętał, żeby rano przypadkiem się nie okąpać i po drodze wytarzał się w ziemi sprawiając wrażenie kogoś, kto zaczął dzień od zebrania solidnego wpierdolu.
- Bardzoście solidarni z klientelą? - Rozpoczął rozmowę kładąc na ladzie dwie srebrne monety. Nie chcąc wzbudzać podejrzeń swoją hojnością od razu przeszedł do sedna sprawy.
- Sprawa jest taka, nie zdążyłem się na dobre zadomowić jak dostałem wpierdol od czterech, podobno, tutejszych bywalców - tutaj opisał dokładnie ich wygląd - których rzecz jasna szukam. Właściwie to prostując sprawy trójka uciekła, od czwartego dowiedziałem się o tym miejscu. Oczywiście chciałbym z nimi porozmawiać o naszym niefortunnym incydencie, a i zakładam że to co położyłem na stole pokryje różnice w utargu na czas ich absencji po spotkaniu ze mną. Mogę liczyć na pomoc i dobrego ducha lokalnej ludności? - Dodał ironizując, sugerując jednocześnie że jego szczodrość zależna jest ściśle od współpracy szynkarza. W zależności od jego "przymilności" postanowił pociągnąć temat dalej...

- Aha, ten którego dorwałem, zanim stracił przytomność bąkał coś o tym że ktoś im zapłacił, czytaj ktoś z mojego poprzedniego życia może mieć do mnie problem - rozpoczął, upewniając się że nikt dookoła go nie usłyszy.
- Ja zaś nie lubię mieć problemów, za informację o tym kimś płacę w złocie, rozumiemy się?
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline  
Stary 20-08-2013, 15:18   #197
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Jak postanowił, tak zrobił.

Opuścił posiadłość razem ze wszystkimi, jednak udał się jedynie na najbliższy plac targowy. Wśród mnóstwa różnorakich kramów jego niezawodny w takich sprawach nos poprowadził go najpierw do sprzedawcy pieczywa, w tym orzechowych ciasteczek. Zaopatrzony w ciacha oraz pół bochenka świeżego chleba (skusił się...) ruszył dalej, lawirując w ciżbie. Wkrótce kolejne monety trafiły do rąk wysokiego i chudego jak tyczka handlarza, a w zamian jego sakwa wypełniła się pieczonym na ruszcie kurczakiem z dodatkiem świeżych i aromatycznych ziół. Aż mu ślina po brodzie poleciała i z trudem jeno powstrzymywał się od pożarcia drobiu na miejscu. Gdy się jakoś pozbierał zawinął jeszcze do niskiego, za to równie chudego jak poprzedni sprzedawcy wina i spirytusów wszelkiej maści. Dwie schłodzone w beczce z wodą gliniane butelczyny młodego porzeczkowego wina sprawiły, że raźno wyciągał kulasy chcąc dotrzeć na upatrzone wcześniej miejsce biesiady... err... to znaczy obserwacji.

Trzeba przyznać, że Wolmar Klein, który kiedyś zwany będzie Wolmarem Wspaniałym lub arcymagiem Kleinem starał się bardzo. Niemal nie spuszczał z oka frontowej furty broniącej dostępu do posiadłości czarodzieja. W tym czasie jego nieposkromiony apetyt bezlitośnie rozprawił się z nielotem (chociaż mówią, że jak ogon podpalić to i krasnolud zamienia się w jastrzębia, więc kto wie?), przegryzając pieczyste świeżym chlebem z chrupiącą skórką i zapijając pachnącą owocami zawartością pierwszej z zakupionych butelek. Po obiedzie, to znaczy zbierając siły do dalszej obserwacji pałaszował niczym wiewiór orzechowe ciasteczka, zwilżając gardło ambrozją z drugiej butelczyny.

Wkrótce słoneczko, pełny kałdun i trudy obserwacji sprawiły, że ukryty wśród listowia adept sztuk magicznych zasnął snem sprawiedliwego. A może to jakie zaklęcie go uśpiło? Tak, z pewnością nieczyste siły obrały za cel utalentowanego magika, jednak śmiercionośne zaklęcie objawiło się tylko uśpieniem. Właśnie tak. On wcale nie zasnął obżarty i upojony młodym winem, tylko został uśpiony! Nie inaczej.

Obudził się mniej więcej w porze, kiedy można było wrócić do posiadłości. Nieco chwiejnym krokiem ruszył więc i po chwili padł na przydzielone łóżko, nawet nie myśląc o obiedzie.
- Sziły... nieczy-ste... sła ma-gia... - powtarzał tylko, a język niemal mu się nie plątał. Znaczy tylko trochę. Odrobinkę.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 20-08-2013, 20:16   #198
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Markus siedział przy rannym bandycie i ćwiczonym ruchem wycierał mu pot z czoła. Nie żeby chłoptaś się pocił. Ot, tak dla zabicia czasu.

- Nic się nie dzieje, jak w kiepskiej sztuce. A Ty gagatku się biedzisz tutaj ze mną - mruczał raz po raz do siebie cyrulik.

Wtem jak wicher z pustyni do izby wparował Frugel. "Aż mu się grzywa osmaliła z furii" - zacukał się Oppel.

Słowami prostymi, lecz wyrazistymi czarodziej wyjaśnił byłemu żakowi, by natychmiast wypierdalał. Przestraszony nie na żarty Oppel przełknął ślinę. Padłby na kolana, ale te nowe ciżmy.

- Przepraszam, Panie magiku, ale ja tutaj... chorego pilnuję. Zaraz go wyniesę. Nie sądziłem, nie wiedziałem... Obowiązek medyka, wiecie. - bąkał Oppel. Podszedł do draba i jednym ruchem postawił na nogi. Łapę bandziora zarzucił na plecy i począł wynosić z posiadłości.

- Ciężki jesteś bydlaku, niemożebnie - sapał Markus. - Nie dam rady Cię odprowadzić do domu. Chyba, że... - dostrzegł mały parol straży lustrujący okolicę.

- Panowie właaadza! - zaryczał na głos ściągając uwagę strażników miejskich. - Chłopek nam się tu na posesję przyplątał. Poraniony i śmierdzi, ale żyw na szczęście. Mus Wam go wyprowadzić z kwartału. Jeszcze jaką ulicę tu zaszcza?

Pozbywszy się ciężaru bandziora w ponurym nastroju Markus wyruszył w miasto. Sprawdzał czy nie ma ogona, ale nic na to nie wskazywało.

Szedł na spotkanie chłopakom w "Trzech Brodach".
 
kymil jest offline  
Stary 21-08-2013, 21:44   #199
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gottri był bardzo dziwnym osobnikiem, choć bardziej pasowało do niego określenie paranoidalny. Jego teorie spiskowe nie dość że nie były poparte żadnymi dowodami to na dodatek nie popchnęły śledztwa ani o krok do przodu. O wiele lepiej poradził sobie Gaston pod "Czerwonym Kordelasem", zdołał ustalić grupę poszukiwaczy przygód o której mówiła łowczyni czarownic. Co prawda były to informacje szczątkowe, ale przynajmniej wiedział do jakiej tradycji należała czarodziejka. Nie pozostało mu nic innego jak tylko odwiedzić teraz znajomego wróża-maga, by uruchomił swoje kontakty wśród kumpli po fachu i dał namiary na kogoś konkretnego w kolegium śmierci. Oczywiście łażąc po mieście zachowywał należytą ostrożność i co chwila badał czy nie jest śledzony lub czy nie szykuje się coś podejrzanego. Nie miał zamiaru wpaść w zasadzkę będąc sam.
 
Komtur jest offline  
Stary 23-08-2013, 07:53   #200
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ciekawość to niekiedy pierwszy stopień do starty pracy. Dlatego też Gotfryd nie miał zamiaru sprzeciwiać się poleceniom ich szanownego pracodawcy i zostawać w posiadłości by zajmować się szpiegowską działalnością. Zdecydowanie lepiej było zrobić to, co sobie życzył mag i iść na spacerek.

Miasto znał ze swego poprzedniego pobytu i wiedział, gdzie nie warto się wałęsać ze względu na groźbę utraty sakiewki lub zdrowia. I gdzie można przesiedzieć pół dnia nad jednym czy dwoma kuflami piwa.

Pokręcił się trochę po targu, czukając czegoś... ciekawego (i pilnie strzegąc sakiewki). Opędził się od paru ofert typu "świetny miecz krasnoludzkiej roboty" czy "buty nie do zdarcia po okazyjnej cenie" tudzież od propozycji "Panie, mam młodszą siostrę, a i starszą też" i kupił sobie jedynie parę bełtów, a potem ruszył do "Jagnięcego Udźca".

Od ostatniej jego wizyty w tym miejscu knajpa niewiele się zmieniła. Ten sam barma, z obojętną miną pucujący szklanki, ten sam zestaw butelek, stojących na półkach za jego plecami, ta sama cycata dziewka obsługująca gości. Jedynie bard się zmienił - był młodszy i (na ucho Gotfryda) lepiej znający się na swym fachu niż ten, którego pamiętał Gotfryd.

- Cóżeście z poprzednim zrobili? - spytał, gdy Helga podała mu piwo. Pochylając się ukazała całe bogactwo swych walorów, dostępnych nocą za pewną opłatą.
- Z pół roku już go nie ma - odparła dziewczyna. - Ponoć przez pannę jedną uciekać musiał. Ale kto go tam wiem. Powiadają też, że naraził się komuś i w mieście za ciasno mu się zrobiło. Ten jest lepszy, więc po tamtym nikt nie płacze. A co, chcieliście coś od niego?

Gotfryd pokręcił głową.
- Pytam tylko, bo tego lepiej się słucha.


Tym razem nie spotkała go żadna niespodzianka.
Ani nikt nie dostarczył przesyłki z demonem w środku, ani nikt go nie napadł, jak to się kompanom zdarzyło onegdaj, ani też - tak mu się przynajmniej zdawało - nikt za nim nie szedł, gdy wieczorem wracał do domu Frugla.
W domu, gdy przyszedł, zastał tylko Wolmara, wyraźnie zmęczonego trudami dnia.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172