Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-08-2014, 12:02   #41
 
kretoland's Avatar
 
Reputacja: 1 kretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodze
Mimo nieprzyjemnego snu obudził się nad ranem. To go ucieszyło bo nie musiał narażać się na możliwość ponownego śnienia o tym samym. Śniadanie zjadł z trudem, ale był sobie wdzięczny, że bez reakcji wymiotnych. Jadał różne rzeczy, ale to było na granicy jego odczuć smakowych. Wiedział jednak, że po kilku takich posiłkach już będzie znosił to bez problemów.

Podróż przebiegła znośnie. Wilgoć przeszkadzała mocno, ale co by był z niego za zwiadowca jak by takie niewielkie niedogodności miały by mu przeszkadzać. Widok nabitego człeka na pal go trochę zraził. Usłyszawszy winy tego człeka tym bardziej mu się to nie podobało. Tak to się karze zdrajców, morderców, zwyrodnialców, a nie głodnych którzy ledwo dają rade przeżyć.

Na zamku wolał się jako pierwszy nie odzywać. Nie zwykł do przebywania u ludzi "szlachetnych". Ci się zawsze mieli za lepszych i co by nie zrobił, bądź powiedział było by to pewnie niestosowne. Udał się do wskazanego pokoju i gdy kąpiel była gotowa z radością z niej skorzystał. Gdy się wykąpał znalazł jakąś służbę i spytał czy mają jakiś struj dla gości. Skoro węch pana jest wrażliwy to wypadało i własne ciuchy wyprać, ale nago chodzić nie wypada.
 
kretoland jest offline  
Stary 19-08-2014, 22:26   #42
 
Demoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodze
Gdy wszystko zostało powiedziane, Grim pospiesznie zaczął przygotowywać się do kąpieli. Nozdrza zdążyły mu przywyknąć, jednak pamiętał, że już kilka dni temu czuł od siebie nieprzyjemny zapach. Kiedy ostatnio się tak zapuścił? Przed toaletą dołączył do Felixa w poszukiwaniu tymczasowych ciuchów. Wypranie swoich było koniecznością. Dziękując kompanowi za przypomnienie o tym, zniknął w odmętach pary, czyszcząc jak najdokładniej zarówno siebie, jak i swoje szmaty.

Umyty, w dobrym humorze, zamierzał podywagować nad sytuacją z resztą drużyny. Zanim zejdą na kolację będą mieli trochę czasu. Próbował przydać się na coś Degnirowi, razem z nim oglądając stan nogi Torstena. Obejrzał dokładnie też stan swojej broni i pocisków do tej, poprawiając wszelkie drobne niedoskonałości nabyte w trudach podróży. Próbował ustalić jakiś podstawowy plan co do Guido, jednak tak na głodnego i zmęczonego to nie szło - przeto zalecając dezynfekcję choroby od środka Torstenowi, sam postanowił przetrzeć szlaki i pokazał, jak to się robi. W końcu sami też mogli się od niego pozarażać. Nie przesadzał, w końcu czeka ich kolacja z księciuniem. Dopiero zrelaksowany był na nią w pełni gotów.
 
Demoon jest offline  
Stary 20-08-2014, 09:45   #43
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
W takim kraju, po jakim mieli nieprzyjemność podróżować świńskie ugryzienie mogło się okazać groźniejsze w skutkach, niż oberwanie pałą w łeb. Co tam ugryzienie, tu wszędzie byłe tyle syfu, że zwykłe skaleczenie mogło się skończyć poważną chorobą.
Torsten nigdy nie narzekał na swoje zdrowie, choć zdarzało mu się chorować, to tak na poważnie w dzieciństwie. Z resztą tak to było. Chorowici umierali, a przeżywali odporni. Taki klimat, ale Moussilon to nie było zwykłe miejsce. Z początku go piekło i to tak, że nie mógł spać, zaś podczas marszu czuł, że go rozbiera. Było mu gorąco, męczył się, a rana wciąż dokuczała. Zaczęło mu się nawet kręcić w głowie. Milcząc z uporem wlókł się na końcu. Nie musiał z resztą nic mówić, widać było że jest chory. Nie miał żadnych skrupułów, by zastrzelić wygłodniałego wieśniaka. Najchętniej by wszystkich powybijał, ale oberwane dziady przezornie zwiały.
Torsten z wdzięcznością przyjął pomoc Degnira. Krasnolud ze względu na swą aparycję nadawał się idealnie na podpórkę. Mały i solidny. Dzięki niemu dotarł do zamku miejscowego wielmoży. Torstenowi pulsowała krew w skroniach i był wyczerpany, jakby wszedł na najwyższy szczyt Szarych Gór.
Cóż samo miejsce i ludzie jakich spotkali, tak nie przystawali do okolicy jaką poznali, że wzbudziło to od razu podejrzliwość Torstena. Słabym głosem zwrócił się do Degnira:
- Strzeżcie się Hellenów, gdy przynoszą dary. Nie podoba mi się to miejsce. Niby z czego oni mają to wszystko, skoro w koło taka bieda? Handlują? Czym? – powiedział do krasnoluda.
Jednak teraz posłusznie skorzystał z gościny. Cokolwiek planowali ich gospodarze i tak nie był w stanie im przeszkodzić. Poszedł do madame Meliny, to znaczy Izoldy po flaszkę. Gdy tylko Degnir odkaził mu ranę pociągnął solidny łyk z butli i zaraz poczuł zbawienną moc gorzałki. Od razu poczuł się znacznie lepiej, na tyle by dwornie okazać swoją wdzięczność.
- Madame. – skłonił się lekko Izoldzie.
Lekko bo bał się, że zmęczenie i spiryt zwalą go z nóg.
- Dziękuję za ten eliksir. Jest pani tyleż dobrą gospodynią, co uroczą kobietą. Czy mógłbym poprosić o coś na zakąskę? Nie ukrywam, że po pierwszym zwykłem zakąszać.
Cóż Izolda faktycznie wydała mu się urocza.
- Chyba nie często macie tu gości? Ktoś był tu niedawno przed nami? – spytał niewinnie.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 21-08-2014, 10:49   #44
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Gospodyni zarechotała szkaradnie słysząc komplementy z ust Torstena.

- Zakąskę kochaneczku? No jeśli już naprawdę nie możesz wytrzymać do kolacji to każe ci podać chleba i kawałek kiełbasy. Nie jedz jednak zbyt dużo bo nie będziesz miał apetytu podczas kolacji i Lordowi Hane będzie przykro, że nie jesz przy jego stole.

- Co zaś do gości to zdziwiłbyś się. Zjeżdżają tu różne ważne osobistości Mousillon. Radzą się Lorda Aucassina w wielu ważnych sprawach. Nasz pan jest nie byle kim. Był tu też kilka dni temu obwieś taki jak wy. Przesiedział na zamku dwa dni i ruszył w swoją drogę na pańskim koniu. Doprawdy Lord ma za miękkie serce. Nie dość, że żywi i daje dach nad głową to jeszcze daje konia. Szczegółów niestety nie znam kto zacz. Musicie wypytać o to Lorda, lub Diomedesa.

Powiedziawszy co miała powiedzieć Izolda skinęła na służkę i kazała przynieść pajdę chleba i kawałek kiełbasy. Po tym służba się wyniosła pozostawaijąc gości w ich pokojach.
 
Ulli jest offline  
Stary 21-08-2014, 21:47   #45
 
nefarinus's Avatar
 
Reputacja: 1 nefarinus nie jest za bardzo znanynefarinus nie jest za bardzo znanynefarinus nie jest za bardzo znanynefarinus nie jest za bardzo znany
Nareszcie przybyli do jakiegoś cywilizowanego miejsca. Berwik zaczynał mieć dosyć wałęsania się po bagnach dlatego bardzo się ucieszył na widok zamku od razu wyobrażając sobie kolację i godziwe warunki jakie zapewni im gospodarz o ile oczywiście będzie w dobrym humorze. Złodziej jak dotychczas tylko raz był zmuszony do jedzenia ślimaków i nie miał ochoty szybko do tego wracać szczególnie gdy w perspektywie był zamek z dużo bardziej godziwym jadłem. Dobry nastrój psuły tylko dwie rzeczy. Pierwszą był oczywiście nadziany na pal skazaniec, nad tym jednak Berwik przeszedł do porządku dziennego. "Popełnił przestępstwo to i został ukarany" pomyślał obłudnie złodziej. Drugą rzeczą był nienormalny wygląd mieszkańców zamku. Dopiero po chwili dotarło do niego, że mieszkańcy kasztelu wyglądają najzupełniej normalnie i to właśnie tak go z początku uderzyło. Żadnych deformacji, dodatkowych palców czy dziwnych proporcji ciała. "Widocznie ci ludzie przybyli tu nie dawno, albo te wszystkie mutacje po prostu tu nie dotarły" pomyślał uspokojony. O ile ludzie którzy ich przyjęli byli całkiem zdrowi na ciele to niekoniecznie już na umyśle, a na pewno coś było nie tak z młodzieńcem-wierszokletą który ni stąd ni zowąd zaczął deklamować przed elfem swoje dzieło, które dla uszu Berwika było całkowicie pozbawione sensu i treści, toteż nie zdziwił się obserwując znudzenie na twarzy Grimma. Zaistniała sytuacja wręcz bawiła złodzieja swoim absurdem: oto przychodzi pięciu mężczyzn, brudnych, głodnych, cuchnących, a w przypadku Torstena również chorych i czym się ich wita? Poezją.
Na szczęście młodzieniec szybko skończył deklamować i gospodarze przeszli do konkretów. Trochę zmartwił złodzieja fakt, że na kolację przyjdzie im jeszcze trochę poczekać, ucieszył się natomiast z możliwości kąpieli, choć miał dziwne przeświadczenie, że uwaga o czułym nosie lorda Aucassina była skierowana pod jego adresem.
Nie chcąc jednak zawieść wielmoży Berwik dokładnie się umył i po raz wtóry wyczyścił ubranie, tym razem dużo dokładniej i przy użyciu wody. Gdy skończył podszedł do towarzyszy i rzekł

- Idziemy w dobrym kierunku. Ten obwieś który tu był przed kilkoma dniami to ani chybi nasz le Beau. Musimy się o nim więcej wywiedzieć w czasie kolacji. Tylko ostrożnie. Zdaje się że ten lord co tu rządzi to jedyna osoba która może nam pomóc. Jeśli go do siebie zrazimy nasze poszukiwania staną w martwym punkcie. - tu złodziej wyraźnie ściszył głos i mrugnął porozumiewawczo do Torstena - A i z pańskiego "miękkiego serca" możemy zrobić dobry użytek.
 
nefarinus jest offline  
Stary 22-08-2014, 10:21   #46
 
KurtCH's Avatar
 
Reputacja: 1 KurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skał
Kiedy tylko Izolada wyszła i znów zostali sami Degnir wziął butelczynę od Torstena i również pociągnął z niej spory łyk. Po tych wszystkich przygodach małe pijaństwo należało im się jak nigdy. Niestety opróżniona w jednej trzeciej butla nawet najmocniejszego spirytusu to było mało jeśli spojrzeć ilu potencjalnych chętnych do jej zawartości było. Zamiast więc siedzieć na dupie i marzyć o wieczornej uczcie również i on zajął się doprowadzeniem do jako takiego wyglądu swojego odzienia. Z możliwości kąpieli nie skorzystał. Obmył jedynie twarz z zaciekawieniem patrząc na ludzi i elfa pławiących się w balii. Widząc na ich miny łatwo można było stwierdzić, że wszyscy oni wprost rozpływali się ze szczęścia. Medyk skwitowało tylko słowami:

- U nos gadają, że we czystym ciele siedzą nieczyste myśli. A jako medyk wiym, że kąpiele częstsze niż cztyry razy do roku fest szkodzą. Miarkujcie se więc te wasze „przyjemności”.

W czasie kiedy inni zażywali kąpieli Degnir wyjął ze swojego plecaka narzędzia cyrulika i instrumenty medyczne. Przejrzał czy aby wszystko jest na swoim miejscu. Później paznokciem pozdrapywał z nich co większe kawałki zaschniętej krwi, skóry, albo tkanek – niemych świadków zabiegów jakich dokonywał. W końcu wygląd i porządek narzędzi najlepiej świadczą na używającym ich – pomyślał z ukontentowaniem patrząc na efekty swojej pracy.


Po wszystkim klapnął na tyłku przy pustym stole. Towarzysze powoli kończyli swoją toaletę. Czasu do kolacji jeszcze trochę zostało. Ale krasnoludowi nie śpieszyło się znów przebierać nogami. Postanowił tutaj siedzieć dopóki nie wezwą ich na wieczerzę. W końcu Guido dostał konia i w niedalekiej przyszłości będą musieli się sporo napocić żeby go dogonić. Swoją drogą jakie to cholernie niesprawiedliwe. Biednego chłopa za zbieranie ślimaków nabijają na pal, a chwilę później szlachcic innemu obwiesiowi daje dach nad głową i konia na podróż. Degnir postanowił z tutejszym władczym zbyt wiele nie dyskutować. Nigdy nie wiadomo co jeszcze takiemu może do głowy strzelić. Czym prędzej odpędził od siebie złe myśli. Ciekawiło go coś jeszcze. Khazad nie mógł zignorować gładkiej gadki Torstena kierowanej do gospodyni.

- Strzeliłś gadkę tej ropusze jakby to jaka księżna była. Aż dziwi mie, że tak łatwo przełkła Twoje kłamstwa. Dyć nawet na krasnoludzkie standardy urody jej nie nadbywało. Czy tyś aby przed zejściem z drogi prawa nie zarabioł na chlyb właśnie mieleniem ozorem?
 
KurtCH jest offline  
Stary 22-08-2014, 13:56   #47
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Czas mijał mile na odpoczynku, raczeniu się alkoholem i rozmowach. Ani się spostrzegli gdy dzień zmienił się w wieczór. Torsten czuł się już dużo lepiej i też nie mógł doczekać się wieczerzy. W końcu nadszedł ten moment, że służba zaczęła chodzić po pokojach i wołać na kolację.

Zaprowadzono ich do wielkiej sali rycerskiej, gdzie czekał już na nich zastawiony stół. Na stole zaś wiele przysmaków o których zwykli mieszkańcy Mousillon mogli tylko pomarzyć. Była i wieprzowina i jagnięcina, były ryby, były owoce i warzywa. Uwagę zwracał też bogaty wystrój pomieszczenia. Stół przy którym siedzieli był prawdziwym dziełem sztuki. Wykonany z dębowego drewna z misternie rzeźbionymi we wzory roślinne nogami. Pod sufitem wisiała tarcza herbowa z herbem pana zamku - trzema gryfami na niebieskim polu. Pod ścianami meble ze szlachetnego drewna zawierające różne cenne artefakty. Były wśród nich stare księgi, kryształy, srebrna i porcelanowa zastawa. Uwagę zwracały mistrzowsko wykonane arrasy.

Na sali byli już Brtrand i Diomedes. Podróżnicy usiedli we wskazanych miejscach i już mieli się zabierać do jedzenia, ale Diomedes ostro się temu sprzeciwił.

- Uczta się zacznie kiedy pojawi się Lord Aucassin- powiedział.

Na szczęście pan zamku nie kazał na siebie długo czekać. Wszedł do sali a Diomedes i Bertrand wstali.


Okazał się nieco wyniosłym rycerzem w średnim wieku. Pancerza kolczego i miecza nie zdejmował nawet do uczty, widocznie bardzo poważnie traktował swe rycerskie powołanie. Gdy zbliżył się do stołu skłonił nieznacznie głowę i z krzywym uśmiechem na twarzy przemówił:

- Witam naszych szanownych gości, którzy licznie jak nigdy zawitali w me skromne progi. Kim ja jestem zapewne wiecie, rad bym poznać z kim przyjdzie mi wieczerzać. Przedstawcie się proszę krótko.

Gdy wzajemne prezentacje mieli już za sobą zasiedli wreszcie do stołu. Gospodarz mimo obficie zastawionego stołu nie jadł, co jakiś czas unosił tylko do ust kielich z winem, ale ciężko było stwierdzić czy pije. Za to zabawiał gości opowiastkami z historii Bretonii i Mousillon. Długo rozprawiał o Laundinie Sprawiedliwym, pierwszym Księciu Mousillon, jednym z towarzyszy Króla Gilleasa i o tym jak popadł w rozpacz z powodu przemiany jego księstwa z żyznej doliny w przeklętą ziemię nawiedzaną przez ożywieńców.

- Tak, tak moi drodzy. Mousillon było kiedyś bogatą i żyzną krainą. Niestety niedbalstwo i czasem szaleństwo kolejnych władców umacniało klątwę w Mousillon aż do stanu jaki widzicie obecnie. Na szczęście znalazł się szlachetny mąż, który podźwignie to księstwo z upadku. Tym człowiekiem jest Mallobaude - Czarny Rycerz. Zbiera on stronników by w zbrojny sposób odzyskać książęcy tron dla Mousillon. Mam przyjemność zaliczać się do jego stronników. Bywa u mnie często. Żałujcie, że nie dane wam było go spotkać. Cóż za elokwencja, jakie maniery, godne za iście królewskiego dworu. Kto wie jak sprawy się potoczą. Może właśnie na królewskim dworze skończy Mallobaude. Nawet teraz trwają starania by ten plan się ziścił. Właśnie z tego powodu nie ma w zamku moich rycerzy. Wszyscy jeżdżą po Mousillon zbierając poparcie dla tej ideii. A wy co o tym sądzicie?

Zawiesił głos i powiódł wzrokiem po zgromadzonych zawieszając na dłużej spojrzenie na Grimie, którego widocznie uważał za najinteligentniejszego ze swoich gości.
 
Ulli jest offline  
Stary 25-08-2014, 23:14   #48
 
kretoland's Avatar
 
Reputacja: 1 kretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodze
To co Felix zobaczył, a raczej tego czego nie ujrzał sprawiło, że przez głowę zwiadowcy przeszły niedawne wspomnienia pewnego domu. Dziwiła go gościnność Pana w tych stronach. Teraz zaczęło to budować pewne obawy. Trzeba będzie zachować czujność. Szczególnie nocą, gdy przyjdzie pora snu. Teraz jednak nie mógł porozmawiać z kompanami o tym więc należało poczekać. Rozejrzał się po wszystkich by ocenić czy może uda się wyczytać z twarzy innych czy również ujrzeli to co on.

Z rozmyślań wyrwało go pytanie, a raczej cisza jaka po nim nastąpiła. Dopiero po chwili dotarła do niego treść pytania. Jako, że nikt się nie odezwał, a chyba nie wypadało nie odpowiedzieć rzekł:
- Jesteśmy raczej podróżnikami niż politykami, ale wydaje się mi, że królestwo nie powinno porzucać swych prowincji na widok problemu. Wręcz przeciwnie powinno pomóc problem rozwiązać. Nawet jeśli nie chcą to nadal jest część Bretonii czyż nie?
 
kretoland jest offline  
Stary 27-08-2014, 09:54   #49
 
KurtCH's Avatar
 
Reputacja: 1 KurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skał
Krasnolud siedząc przy pięknym stole nerwowo przebierał nogami. Czekał na przyjście tutejszego możnego. Nie chciał bynajmniej z nim konwersować – kiszki już od wczesnego popołudnia grały mu marsza. Khazad myślał tylko i wyłącznie o obfitym posiłku który nastanie jak tylko zjawi się Wielki Pan.

Tak też się stało. Przybył Lord Aucassin. Wyglądał jakby wyszedł z jednego z obrazów które widywał w domach Averheimskiej szlachty. Zacięta mina, wysoko uniesiona głowa – tak mieli chyba wszyscy szlachetnie urodzeni w całym znanym świecie. Po krótkiej prezentacji wreszcie można było porządnie zjeść! Degnir od razu nałożył sobie spory kawał jagnięciny i zatopił w niej zęby. Przeżuwał mięso z lubością. Sok i tłuszcz kapały mu na brodę. Khazad był w siódmym niebie i w tamtym momencie nie było takiej siły która była by w stanie oderwać go od stołu. Medyk nawet nie udawał zainteresowania tutejszą polityką. Nie lubił tych brudnych rozgrywek o stanowiska. Także to, że była to odległa od jego domu ziemia bretońska nie pozwalało mu bardziej przejąć się losem mieszkających tu ludzi. Zresztą to byli w większej części odmieńcy. Jak można przejmować się losem czegoś takiego!? Jeszcze brakowałoby żeby przy pełni Morsslieba oddawali się oni bezecnym rytuałom, a władza patrzyła na to dobrotliwym okiem marząc o powrocie do dawnego dobrobytu. Toż to absurd jakiś!

Kiedy khazad zjadł tyle, że poczuł lekki przesyt rozsiadł się wygodniej, poklepał po brzuchu i pod nosem pochwalił służby w kuchni. Zaczął przysłuchiwać się rozmowom przy stole. Tak konkretniej to czekał na pojawienie się tematu zbiega le Beau.
 
KurtCH jest offline  
Stary 27-08-2014, 14:15   #50
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Kąpiel to była po prostu czysta rozkosz. Zwłaszcza taka zakrapiana wódą. Torsten odsunął od siebie wspomnienie wuja Manfreda, który był po pijaku skoczył na główkę w nurt Talabecu i tyleż go wszyscy widzieli.

Czuł się rozgrzany i rozleniwiony. Od czasu do czasu tylko odmykał oko, by spojrzeć czy rapier leży w pobliżu i czy dziewka łaziebna nachyla się pokazując piersi zza rozsznurowanej koszuliny. Z zadowoleniem stwierdzał, iż oba te zjawiska mają miejsce. Przypomniał sobie pytanie Degnira, czy nie zarabiał mieleniem ozorem.
- Nooo … niedokładnie, ale obracałem się trochę w towarzystwie i się wyrobiłem. Jak się na gościńcach napada … to znaczy chciałem powiedzieć … prosi o wsparcie dla biednych różnych takich szlachetnie urodzonych, to słowem i pistoletem można więcej uzyskać, niż samym gnatem.
Uśmiechnął się lekko próbując wychylić się i klepnąć dziewkę w tyłek, ta jednak zgrabnie odskoczyła nawykłą widać do tego typu zalotów. Poza rozchlapaniem wody, nic nie zyskał.

Umyty i odświeżony Torsten udał się na ucztę do pana zamku. Jeżeli miał jakieś podejrzenia co do zbyt dobrej kondycji gospodarza w tak nędznym kraju, to teraz był pewien, że musi być z niego niezły szachraj i przechera. Jednak był zbyt rozsądny, by pytać skąd pośród zbieraczy ślimaków takie bogactwo. Za to podobnie jak krasnolud zabrał się za jedzenie. Pomny jednak dobrego wychowania nie jadł tak zachłannie jak Degnir.
Nie zapomniał także o przedstawieniu się, choć zrobił to dość zdawkowo.
- Lordzie Aucassin jestem Torsten Hummel podróżnik z dalekiego Imperium, do usług.
Uczta przebiegała w pogodnej i miłej atmosferze dopóki gospodarz nie nawiązał do polityki. Co sprawiło że nagle weszli na bardzo śliski grunt.
- Cóż Łaskawy Panie ta biedna kraina bezwzględnie potrzebuje pomocy. Gorzej już tu być nie może. Jeśli ktokolwiek jest w stanie podnieść księstwo z upadku, to zasługuje na wszelką pomoc każdego uczciwego człowieka. – stwierdził kłaniając się lekko.
- Pozwól Panie, że w imieniu swoim i mych towarzyszy podziękuję Ci za tak wspaniałą gościnę, jednakże korzystając z twej łaskawości chciałbym jeszcze prosić o jeszcze jedną łaskę. – Torsten przerwał by napić się wina.
- Otóż kilka dni temu najpewniej przebywał u Ciebie pewien człowiek. Znany jest jako Guido le Beau. Średniego wzrostu, ciemnowłosy, zarośnięty, bez dwóch palców przy lewej ręce. Czy zechciałbyś nam zdradzić kiedy i dokąd się udał? Nie ukrywam, że go poszukujemy. – Torsten zagrał w otwarte karty, nawet jeśli trochę znaczone.
 
Tom Atos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172