|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-07-2016, 08:40 | #81 |
Reputacja: 1 | Kiedy padło z ust Niklausa magiczne słowo "skaven", Hasmans odrazu szukał celu w kierunku w którym patrzył halfling. Nic niestety ku jego flustracji w tych ciemnościach nie widział. Kiedy Heier zarządził ucieczkę do Garssen łowca nie czekał nawet chwili i sam rzucił się biegiem. Schował łuk i strzałę i wydobył miecz. Biegł jako jeden z pierwszych. Skoro fanatyk nie chciał stawić czoła z wrogiem to czemu niby on miał nadstawiać karku? Bohaterem nie zamierzał zostać po ostatnim spotkaniu ze szczuroludźmi. Biegł uważnie. Nie wyprzedzał licząc na to, że biegnący przed nim oczyści drogę z gałęzi i innych przeszkód. Korzenie także przeskakiwał widząc jak skacze Heier. Rolf miał nadzieję, że znajdą się szybko i bezpiecznie w mieście. Czemu nikt nie chciał słuchać i uwierzyć, że to podstęp. Stracili tylko czas. Gdyby ruszyli wszyscy to zanim skaveny by zareagowali już daleko by byli a teraz zaalarmowani będą deptać im po piętach. Już wiedział jakie zadanie wyznaczą im. Osłanianie tyłów podczas wycofywania się do stolicy Middenheim. |
30-07-2016, 10:07 | #82 |
Reputacja: 1 | Markus kopnął związanego Fabiana po czym splunął. "Parszywy zdrajca, niechaj będzie przeklęty."- zdążył pomyśleć, po czym rzucił się do ucieczki wraz z innymi. Nie był tchórzem, ale tylko głupiec rzucałby się samotnie, ranny, do walki, z przeważającą ilością przeciwników. Biegł na samym tyle kolumny, osłaniając swoich towarzyszy. Dyszał mocno, ale wiedział że musi biec. Wioska jest w niebezpieczeństwie i należy ostrzec wszystkich mieszkańców. Od czasu do czasu odwracał głowę, by zobaczyć czy nadal ich ścigają. |
04-08-2016, 01:16 | #83 |
Reputacja: 1 | „No i całe bohaterstwo diabli wzięli” Zdążył pomyśleć Rubus gdy cały plan wziął w łeb i po kolei każdy podawał tyły. Niemniej sytuacja dawała mu pewną swobodę. Podobnie jak wszyscy zaczął uciekać ale po drodze nabrał garść piachu i gdy został ostatnim rzucił zaklęcie maskujące i biegł ostatni. „Może uda mi się zatrzeć ślady. No i nikt nie zauważy że czaruję.”
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. |
04-08-2016, 21:16 | #84 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Idąc w ślady Heiera i dając posłuch jego poleceniu wszyscy rzucili się do ucieczki. Jedynie Rubus zmarudził dłużej rzucając czar mający zatrzeć ich ślady. Otoczył ich mrok lasu i cisza przerywana normalnymi leśnymi odgłosami oraz ich sapaniem i przyśpieszonymi oddechami. Wkrótce sytuacja kolejny raz dzisiejszego dnia się skomplikowała. Heier zaczął kuleć i jęczeć głośniej niż do tej pory. Przypomnieliście sobie, że mówiono między mieszkańcami wioski o licznych starych ranach ze skutkami których zmagał się przy każdej zmianie pogody. Widać któraś własnie dała o sobie znać. Zawołani przez Pietera zatrzymaliście się a sam Pieter podszedł do Heiera. Może i go nie lubił, ale był w końcu jednym z nich - człowiekiem. Heier jednak odepchnął cyrulika próbującego go obejrzeć. - Tak widocznie miało być. No co się gapicie? Trzeba ostrzec Garssen. No już, ruszę za chwilkę. Biegnijcie durnie! W głosie starego fanatyka była taka siła, że nikomu nie przyszło do głowy się sprzeciwiać. Ruszyliście choć Rubus oddychał już rękawami. Determinacji starczyło mu do przebiegnięcia zaledwie stu kroków. Czując, że musi odpocząć albo zaraz się przewróci rzucił się w przydrożne zarośla, gdzie padł na ziemię. Po około minucie dobiegł go głośny okrzyk "Sigmar! Sigmar!" i kakofonia pisków po której nastała cisza. Wkrótce dobiegło uszu guślarza szuranie i sapanie jakiejś istoty. Z ciemności wyłoniło się jednak więcej kształtów. Gdy się zbliżyli rozpoznał skavenów. Było ich siedmiu i byli znacznie lepiej wyposażeni niż oberwańcy z którymi mierzyli się w wyprawie po mąkę. Biegł z nimi Fabian. Po skavenach nie było widać śladu zmęczenia natomiast Fabian ledwo dyszał. - Słaby-słaby-ludzik ty pewny, że pobiegli z powrotem do wioski? Nie ma żadnych śladów. Nawet zapachu nie czuję-niucham - pytał najwyższy skaven o czarnej jak noc sierści. Jego żółte ślepia świeciły w ciemnościach. W łapie trzymał dziwny miecz pokryty nieznanymi Rubusowi znakami. -Ta... tak mówili- odpowiedział łapiąc oddech Fabian- Myślą, że im zagrażacie. Są uparci. Spróbuję ich jeszcze raz przekonać. Dlaczego zabiliście Heiera? Mogliście go z łatwością obezwładnić? Obiecaliście nikogo nie krzywdzić. Skaven obnażył w szkaradnej parodii uśmiechu swe żółte zębiska. -Słaby- słaby- ludzik obiecał ich przyprowadzić. Nie dotrzymał słowa. Co według ludzika powinniśmy zrobić z bezużytecznym niewolnikiem? -Niewolnikiem? Jak to? przecież... Skaven nie dał mu dokończyć. Wydał serię raniących ucho pisków i z tyłu na karku Fabiana zacisnęły się szczypce trzymane przez innego szczuroczłeka. Fabian momentalnie zamilkł i bezskutecznie chwycił szczypce próbując zmniejszyć ich duszący nacisk na gardło. Czarnoszczur wpatrując się w przerażone oczy Fabiana nie mógł sobie odmówić, by nie uświadomoć go jaki popełnił błąd. -Wystarczyć, twoje miejsce niewolniku jest w zagrodzie. Wszyscy tam trafić. Wszystkie słabe-słabe-ludzik. Wy karmą i zwierzętami silno-sprytnych skavenów. Rano zaatakować. Nie czekać na resztę, sami przyprowadzić niewolników. Po tym padły kolejne piski i skaveny ruszyły z powrotem. Rubus wiedział, że nie ma wiele czasu. Czym prędzej ruszył do wioski. Nie było już daleko. Zbliżając się do Garssen usłyszał bicie w dzwon w wioskowej świątyni. Niechybnie reszta już tam była. W wiosce: Pieter szarpał jak szalony za sznur dzwonu. W wiosce panował chaos. Płacz dzieci i krzyki kobiet mieszał się z wezwaniami do broni i odmawianymi na głos modlitwami do bogów i świętych. Ludzie przybiegali w bieliźnie trzymając w rękach jako broń to co udało im się złapać. na wioskowym placyku zaczynało robić się tłoczno. W końcu pojawił się Ojczulek Tim ubrany w swój habit i ściskając ikonę w dłoniach. Jego spojrzenie wyrażało mieszankę gniewu, fanatyzmu i radości. Patrząc na zwiadowców stojących przed tłumem skinął tylko głową jakby wszystko wiedział. -Gdzie Heier? Zresztą nieważne. To się wydarzy dzisiaj. Miałem wizję. Dziś damy ostateczne świadectwo naszej wiary... Dalszy wywód został przerwany wpadnięciem na wioskowy plac Rubusa. Guślarz był potwornie zmęczony zaś jego ubranie było poobierane łopianowymi rzepami i innymi śmieciami. Spojrzenia wszystkich zwróciły się na niego.
__________________ Zawsze zgadzać się z Clutterbane! |
04-08-2016, 23:54 | #85 |
Reputacja: 1 | Rubus zatrzymał się kilka kroków za bramą. Łamiąc się w pół i łapiąc oddech niczym ryba wyrzucona na brzeg. - Przy… Przyj… dą raaanoo. Wykrztusił z siebie. Oparł się jedną ręką na swoim kosturze. I wolną ręką zaczął macać torbę wyciągną flaszkę i pociągną. Poczerwieniał rozkaszlał się wypluwając cześć płynu. - Nie ta – jękną Wyciągną drewnianą manierkę i z ulgą pociągną kilka łyków. - Skave… - łypną na ojczulka i prawie się zachłysną własnymi słowami – Potwory. Prowadził ich. Fabian. Podsłuchałem. – Rubus nadal czerwony i z zziajany mówił rzucając tylko pojedyncze słowa. – Gnaliśta, jak lisy. Ustałem . Schowałem się w krzakach. I podsłuchałem. Naliczyłem siedem. Mocne opancerzone bydlaki. Trza było zabić gnoja. Zgubili trop. Ale on ich poprowadził.
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. |
05-08-2016, 08:49 | #86 |
Reputacja: 1 | Wpadając do wioski zatrzymał się przy jednej z chat, tak by mieć widok na drogę wychodzącą z lasu. Zdjął łuk i był gotowy osłaniać Rubusa o ile się pojawi. Reszta pobiegła w głąb osady wszcząć alarm. Po kilku chwilach usłyszał dzwon bijący coraz to z nową siłą. Czekał i wypatrywał. Po jakimś czasie gdy już nadzieja uciekała z niego i już chciał ruszyć do centrum zobaczył wybiegającego Sheidera. - Dawaj tu! Osłaniam Ciebie!- Łowca wrzasnął i napiął łuk gotowy wystrzelić w pościg za towarzyszem. Kiedy już znaleźli się na środku placu i Rubus zdał relację, Rolf był obok. - Przęklęty nie zostanie na wieki ten zdrajca i sługus pomiotów.- Rzucił wściekle Hasmans. - No to mamy trochę czasu na przygotowanie się. Proponuję by kobiety i dzieci w świątyni umieścić a ci co umieją walczyć przygotowali się.- Powiedział u utkwił wzrok w Ojczulku. Rofl nie zamierzał przejmować dowodzenia, ale wiedział, że nie zdążą umknąć z osady przed atakiem. Trzeba było walczyć i przygotować się na nią. Zastanawiał się kto zostanie dowódcą obrony. Ktoś musiał pomyśleć nad nią. Sam zaproponował by wycofać się z zewnętrznych chat i obsadzić te wokół placu. Zastanawiał się czy podpalenie zewnętrznych chat nie pomogło by w widoczności, ale zbyt ryzykowne było, że wiatr zawieje i dym tylko utrudni im życie. Kiedy już wszystko było ustalone Rolf udał się do karczmy do swojej Kamili. Musiał odreagować w jej obięciach, o ile wogóle będzie chciała się nim zając a nie ratowaniem dobytku czy obgryzaniem pazurów ze strachu. |
09-08-2016, 15:53 | #87 |
Reputacja: 1 | Markus zdyszany wpadł na plac. Dzwon bił na alarm a wyrwani ze snu mieszkańcy, zaczęli gromadzić się na placu. Przeciskał się między ludźmi do środka, jednak zaczepiali go, pytając co się stało . Starał się tłumaczyć im, jednakże zgiełk skutecznie uniemożliwiał porozumienie się. Wtem wpadł Rubus. Zdał relację z tego, co zobaczył. Mieli zaatakować o świcie. -Zgadzam się z tobą.- powiedział, gdy Rolf skończył mówić- Brońmy się na placu. Kobiety i dzieci powinny znajdować się w świątyni. Tam będzie w miarę bezpiecznie. Musimy zorganizować również szpital polowy. Na pewno będą ranni, którzy będą wymagać opatrzenia. No i najważniejsze, musimy zebrać ludzi i broń. Nie wiem, ilu dokładnie nas jest, ale powinniśmy podzielić się na kilka oddziałów, każdy pilnujący danej barykady. No i z 3-4 osoby do pilnowania świątyni. Mogą wedrzeć się od innej strony, a wtedy nie będziemy w stanie szybko zareagować. Jest jeszcze jedna sprawa. Ogień. Podczas ataku może wybuchnąć pożar. Jeśli szybko się rozprzestrzeni będziemy uwięzieni. Powinniśmy zebrać koło studni jak najwięcej wiader, żeby jak najszybciej ugasić ewentualny pożar. |
09-08-2016, 22:14 | #88 |
Reputacja: 1 | - Wiedziałem, wiedziałem, wiedziałem! Cholerny! Durny! Debilny! Zdradziecki! Tępy! Chujowy! W dupę! Pierdolony! Ćwok! Kurwa! Jego! Mać! Fabian! - wyliczał czerwony na twarzy "Rzeźnik", umilając sobie robotę dzwonniczą. Gdy spoglądając na plac stwierdził, że wszyscy, co mieli usłyszeć, usłyszeli, sam tam ruszył, rozmasowując dłonie. Zaraz dopadli do niego ludzie. - Potwory atakują! Co mamy robić? - Trzeba było iść do Middenheim! - Czy Fabian nas zdradził? - O co tu chodzi? - Co widziałeś, Pieter? Uniósł ręce w uspokajającym geście. Gdy nawałnica pytań ustąpiła, streścił: - Fabian zdradził. Napuszcza na nas potwory. Przyjdą jutro. Widzieliśmy kilku i uciekliśmy, dzięki bogom. Ludzie się wzburzyli, kobieta zaczęła płakać. Kontynuował zanim rozproszą - Mamy cały dzień na przygotowania! To dużo! - rzekł, siląc się na entuzjazm. Sam wątpił w te słowa, lecz już wiele razy dodawał otuchy pacjentom, kiedy wiedział, że nie dożyją poranka. Zaraz sam siebie skarcił w myślach. "Przecież tu mamy szanse!" I rzeczywiście, mężczyźni zaczęli myśleć. - Możemy zrobić okop! - rzucił podstarzały były najemnik. - Dobry pomysł Halek! - podłapał szybko Pieter Chwila żywiołowego planowania przyniosła wniosek, że nie mają jednak wystarczajcej ilości narzędzi, by wykopać jednego dnia coś, czego potwory nie mogłyby przeskoczyć lub obejść. - Hej, a może pułapka? - zawołał Uri, kurduplowaty sprzedawca rupieci - Wilcze doły co... To się może udać! - W głównej bramie? - A jakże, możemy ją nawet zostawić otwartą, ha! - Nie, nie. - włączył się 'Rzeźnik' - Te potwory myślą. Otwarta brama jest zbyt podejrzana.... Ale niezamknięta już przejdzie - zakończył z małym uśmiechem. Ich szanse przeżycia rosły. -Pieter, a jakie te potwory duże?... - Rozmiarów dorosłego człowieka, ale przy kopaniu przyjmij, że JA mam w to wpaść. Chyba lekko ich tym rozbawił. - Do mnie, chłopy! - wołał Halek - Przygotujmy pułapkę na te bestie! "Do roboty. Damy radę." "Jebany Fabian." Ruszył w stronę Ojczulka Tima. Lepiej być na bieżąco z głównymi planami. |
09-08-2016, 23:00 | #89 |
Reputacja: 1 | - Ja, jakoś tego tak nie widzę. – Wpadł w słowo Rubus. – Mało nas. Nie że ludzi, ale żołnierzy. Im bardziej się podzielimy tym gorzej dla nas. Ich może też nie za wiela będzie. Jak on Fabian powiedział 15 skav… wżonych chaosem – znów zerkną niepewnie na ojczulka – osiem bestii. A pono pilnują jeszcze jeńców. Więc może nie wszyscy przyjdą. – Zacząć nieco uspokajać mieszkańców wioski – Pułapki niezła sprawa. Może stracą nieco rezonu. – No ale nie rozdzielał bym się na plac i świątynie. Daleko od siebie żeby sobie w razie czego pomóc a z tego co podsłyszałem im zależy na jeńcach. Więc tam zlezie się ich cała chmara. Ja bym zrobił tak. Kto nie walczy to do spichrza i tam też najwięcej obrońców. Część w chacie naprzeciw i może w któreś z boku. Zaczną walić do spichrza ostrzelacie ich z tyłu. Pójdą na was dostaną od tych co w spichrzu. Łatwiej bronić się w wąskich wrotach niż z za barykady ni i bestie przesadzą je w kilku susach. Wiadra z wodą dał bym do budynków gdzie będziem siedzieć bo i tak nie będzie komu i kiedy wody nabierać żeby gasić co innego. Jak co podpalą będziemy się martwić po walce. Trupom domy i tak niepotrzebne. I ja bym też uszykował ukrop, co ciężkiego i garnki z gorzałą albo oliwą. Jak staną u wrót to im się na łby spuści i jak uda to podpali. Spichrz wysoki to powinno się udać. A jak nie od razu dołek z oliwą pod drzwiami zrobić który nogę umacza podpalić płonącą strzałą. O, i dziurę w drzwiach wydłubać jak podejdzie aby wyłamać dźgać go w kiętkie ile wlezie– Zaproponował guślarz – Słyszałem nie raz jak wędrowałem jak najemnicy co podobnego mówili. Że im mnie ich tym ciaśniej w kupę trzeba się zbić. Jako pieść. – Dodał gwoli wyjaśnienia swojego pomysłu.
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. Ostatnio edytowane przez harry_p : 09-08-2016 o 23:31. Powód: pojawił się post powyżej jak pisałem:) |
10-08-2016, 09:10 | #90 |
Reputacja: 1 |
|