Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-11-2016, 14:59   #61
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Santiago podzielał pogląd reszty, aby nie narażać opata na czcze pogaduszki. Nie żeby zależało mu na spokoju jego świątobliwości - po prostu nie przejawiał... khem... wiary w informacje, jakich opat mógłby udzielić. Skoro mający najwięcej wspólnego z poszukiwanym mnich nie wiedział zbyt wiele, to cóż wiedzieć mógł przełożony tutejszego zgromadzenia?

Uchyliwszy kapelusza i błysnąwszy nieprzyzwoicie białymi zębami opuścił klasztor wraz z pozostałymi uczestnikami wyprawy.

Milcząco zgodził się na propozycję porannego wymarszu zamierzając czas do zachodu słońca wypełnić niezbędnymi przygotowaniami.

Przede wszystkim prowiant. Dwa pięciolitrowe bukłaki, jeden z cienkim winem, a drugi z piwem, powinny pomóc znosić niewygody poszukiwań. Zawsze można było napełnić je wodą, gdyby wyprawa miała się przeciągnąć. Nie zapomniał również o butelce gorzałki, gdyby przyszło gardło odkażać.

Do tego racje żywnościowe. Właśnie racje, a nie żywność - co prawda wolał jeść potrawy przygotowane ze świeżych składników, ale w drodze niezastąpione były racje żywnościowe. Przynajmniej pod względem trwałości i poręczności, bo na temat ich smaku lepiej było milczeć. Dwutygodniowy zapas miał starczyć aż nadto.

Potrzebne były też obozowe utensylia, czyli poręczny toporek do rąbania opału, krzesiwo z hubką do rozpalania ognia oraz lampa olejowa z przesłoną wraz z czterema litrami oleju. Z powodu ciężaru zrezygnował z zakupu kociołka - prowiantu gotować nie musiał i liczył na szczęśliwy powrót przed wyczerpaniem jego zapasu.

Na koniec dodatkowy tuzin bełtów do kuszy, trochę czystego płótna na opatrunki wraz z garścią ziół powstrzymujących krwawienie oraz gorączkę i właściwie był gotów.

Pozostało tylko zjeść dobrą kolację, wypić nieco (byle z umiarem) i porządnie się wyspać.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 16-11-2016, 20:36   #62
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Elmer ruszył za resztą, ignorując wiedzę z jaką mógł się podzielić opat. Przegryzając surową cebulę wrócił z kompanionami do miasta i dał się ponieść gorączce zakupów. Elmer potrzebował liny, żarcia na tydzień, kilku pochodni i oczywiście składników do wspierania czarów. Nie zapomniał także o butelce gorzałki, czystych bandażach i jakiejś broni ręcznej. Nie był co prawda jakimś zabijaką, ale idąc na taką wyprawę należało mieć ze sobą chociaż nabitą gwoździami pałkę.
Gdy napełnił już swój tobołek wrócił do karczmy. Trzeba się było najeść i po wysłuchaniu nie stworzonych historii Moritza, iść spać. Wspólna sala zupełnie mu wystarczała na miejsce do spania, nie miał potrzeby wydawania pieniędzy na zapluskwione pierzyny w pokojach.
 
Komtur jest offline  
Stary 16-11-2016, 23:50   #63
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Hraban wdał się w krótką pogawędkę z Kapitanem Weillem, którego zaczepił na klasztornym placu. Weill i jego czterech ludzi właśnie siodłało konie przed stajnią, przygotowując się do wieczornego patrolu.
- Droga, która zamierzacie się udać jest kontynuacją ścieżki po tej stronie Drwalskiego Traktu. Wiedzie od opactwa, wzdłuż rzeki Jagen do Traktu i znika po tamtej stronie w poszyciu leśnym. Ale jest na tyle widoczna z traktu, że nie będziecie mieć problemu z jej zlokalizowaniem. Teraz już na mnie czas. Powodzenia. Na koń! - wydał rozkaz i sam wskoczył sprawnie na podstawionego mu wierzchowca. Na czele małego oddziału wyjechał za uchyloną bramę, przez którą właśnie wychodziła reszta kompani najętej do zbadania zniknięcia Liessinga.

Czas do zmroku zajęły bohaterom zakupy, poczynione zarówno w Królu Ropuchu jak i u miejscowych rzemieślników i sklepikarzy. W gospodzie skończył się zapas gorzałki i racji żywnościowych, bo każdy chciał się w nie zaopatrzyć. Moritzowi udało się kupić od znajomka kilka haczyków i nawinięty na patyk zwój linki na ryby. Zaopatrzył się też w stary, pocerowany i śmierdzący moczem namiot. Jagoda, wykorzystując swoje umiejętności zasiliła stan posiadania żywności. Jako zapłatę za swoje pokazy otrzymała kilkanaście suszonych jabłek, trzy bochenki ciemnego chleba i worek kaszy. A Elmer w poszukiwaniu broni trafił do Herr Manneliga, od którego za niewygórowaną cenę odkupił starą szablę-kislevitkę ze zdobionym jelcem.

Zakupy wzbudziły powszechne zainteresowanie, a w połączeniu z pojawieniem się wcześniej tajemniczego wysłannika świątyni Vereny stworzyły podstawę do plotek i spekulacji. Każdy był zainteresowany wyprawą. Każdy chciał wtrącić swoje trzy grosze, coś doradzić lub uraczyć swoją wersją historii o przeklętym lesie, gdyż wszyscy byli pewni, że to właśnie tam grupa wyrusza. Wielu też było takich, którzy pukali się w czoło palcami lub wykonywali magiczne gesty, mające odstraszyć zło i szybko oddalali się, by nie kusić losu. Ale przy stole zajmowanym przez bohaterów do późnego wieczora było głośno i wesoło, za sprawą ilości wypitego przez biesiadników alkoholu. W końcu jednak towarzystwo rozeszło się i nadszedł czas na odpoczynek przed poranną wyprawą...

Spotkali się rano przed Królem Ropuchem. Każdy przygotowany do wyprawy, zaopatrzony w niezbędny ekwipunek. Z okien patrzyło na nich kilkanaście par ciekawskich oczu, ale nikt nie przyszedł się pożegnać, powiedzieć dobrego słowa. Dopiero przy trakcie wiodącym do klasztoru, spotkali pierwszą osobę nimi zainteresowaną. Była to Renate Bauer, kapłanka Rhyi.
- Niech bogini czuwa nad Waszymi krokami i niech chroni Was przed złem, które zadomowiło się w Eppiswaldzkim lesie - powiedziała, wykonując gest błogosławieństwa.

Minęli klasztor i podążali wąską dróżką, wijącą się przez sad i winnice. Mimo wczesnej pory mnisi już pracowali, doglądając klasztornego mienia. Rzeka wiła się i meandrowała przez zielone łąki. W zaroślach hałasowało ptactwo i żaby. Tylko las stał cichy i mroczny czekając na zbliżających się śmiałków.

Weszli pomiędzy pierwsze drzewa, zagłębiając się w mrok i ciszę. Ścieżka wciąż była widoczna i wiodła mniej więcej na północ. W błocie widać było ślady ludzkich stóp, pozostawione przez uczęszczających tędy do pracy węglarzy i leśników. Gdzieś nieopodal słychać było stuk siekier i pokrzykiwania drwali. W powietrzu przesyconym aromatem wilgotnego runa czuć było także zapach dymu z retort, w których umorusani węglarze wypalali węgiel drzewny.

W końcu drzewa przerzedziły się i ścieżka, którą podążali połączyła się z Drwalskim Traktem. Droga była szeroka na tyle, żeby mogły się na niej minąć dwa wozy zaprzężone w parę wołów, poznaczona głębokimi koleinami i błotnista. Na lewo od miejsca, w którym stali szybko znikała za zakrętem, w prawo obniżała się i wiła przez niewielką nieckę, zarośniętą kwitnącymi na żółto krzakami. Po przeciwnej stronie znajdowała się zakazana strefa, część lasu, z której nie wracało się żywym. Tak naprawdę las po Tamtej Stronie niczym nie różnił się od tego, przez który właśnie przeszli. Drzewa były identyczne. Wysmukłe pnie pięły się ku górze, korony zieleniły w słońcu, a z gałęzi zwisały brody porostów.

Nim zdążyli przekroczyć trakt, w oddali usłyszeli zbliżający się z lewej strony tętent końskich kopyt. Ktoś nadjeżdżał traktem.

 
xeper jest offline  
Stary 17-11-2016, 07:01   #64
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Błogosławieństwo kapłanki dodało spokoju szczurołapowi.

- Niechaj bogowie zapłacom. - wdzięczny podziękował jej ze szczerym uśmiechem.

Resztę drogi pogwizdywał z cicha całkiem wesołą melodię piosenki, którą jego matula zwykła śpiewać przy pichceniu.
Nie mógł się doczekać przerwy na drugie śniadanie, bo niewiele przełknął zaraz po obudzeniu, a tylko cały słój wody wyżłopał, bo suszyło okrutnie po zakrapianym wieczorze. Teraz jednak zgłodniał, apetyt zaczynał się wyostrzać.

Choć Drwalski Trakt szerokim był, Wanker zszedł na trawę pobocza słysząc tętent zza zakrętu. Ktokolwiek jechał niekoniecznie zwolnić musiał mijając wędrowców, a być od samego rana ochlapanym w błocie zalegającym w koleinach drogi, nie było wskazanym. Stwierdził, ze to dobry był moment jak inny, aby odcedzić kartofelki, więc odwrócił się twarzą do krzaków przy trakcie i zaczął zraszać paprocie parującym moczem.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 17-11-2016, 09:41   #65
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tak zwykle bywało, że ci, co patrzyli na świat z wysokości siodła, spoglądali z góry na tych, co poruszali się mniej dostojnym sposobem. A że za nic miewali tych drugich, to i nieraz nie patrzyli na to, czy ktoś się nie plącze pod kopytami wierzchowców. A jeśli przypadkiem był to oddział wojska, pod dowództwem jakiegoś kretyna, to szkoda mówić... A stratowanemu dość trudno swych praw dochodzić.
Rozsądniej było zejść nieco z traktu, co też i Wilhelm uczynił, schodząc na skraj drogi.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-11-2016, 10:09   #66
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Ostatni wieczór przed wyprawą spędził, jak Sigmar nakazał. Pił, ale nie za wiele, za to jadł za trzech, jakby chciał zamienić swój brzuch na sakwę do przechowywania żywności.

Następnego dnia rano nawet nie miał kaca, a i wyspał się całkiem nieźle w łóżku. Któż mógł wiedzieć kiedy następnym razem trafią mu się takie luksusy.
Sprawdził ekwipunek wzbogacony o racje żywnościowe i obciążywszy wszystkim swego kasztanka, którego zwykł był pieszczotliwie nazywać Kaszankiem, ruszył pieszo jak inni prowadząc zwierzę za uzdę. Szli niespiesznie. Nie było co się spieszyć, wszak nie mieli daleko do traktu. Po drodze pochylił głowę na błogosławieństwo kapłanki i odparł z należną czcią:
- Dzięki Ci dobra matko.

Nie padało, co było dobrym znakiem, ale ścieżka była wilgotna i bez trudu widać było na niej ślady stóp. To dobrze. Łatwiej będzie odczytywać tropy. Gdy dotarli do traktu Berwin dosiadł Kaszanka i już miał ruszyć dalej, gdy powstrzymał go tętent końskich kopyt. Podniósł w górę dłoń.
- Zaczekajcie. Przepuścimy ich, pewnie się nie spodziewają przeszkód na drodze i może dojść do wypadku. Potem ruszę pierwszy. Przepatrzę pierwszą milę i wrócę powiedzieć co tam jest.
Spojrzał na nich z góry z końskiego siodła.
- Jak nie wrócę … nie jedźcie za mną.
Oparł wcześniej naciągniętą kuszę o łęk siodła.
Czekał aż jeźdźcy przejadą.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 19-11-2016, 14:10   #67
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Jagoda ucieszyła się z błogosławieństwa kapłanki, chociaż nie była pewna, kogo dokładnie reprezentowała. Takich błogosławieństw nie można było dostać wszędzie, szczególnie w środku nawiedzonego lasu. Zaoferowała w podzięce suszone jabłuszko, które dostała wczorajszego dnia. Niech ma kobiecina, niech wspomina ich dzielną grupę podczas drugiego śniadania.



Przez całą drogę, niziołka taszczyła worek kaszy. Dokładniej to trzy chleby pod pachami i worek na plecach. Nie pomagał Dziubek - jej sokół - który większość czasu spędzał stojąc na jej głowie, obserwując otoczenie z niezbyt dużego podwyższenia.
Można się było zastanawiać, co ona właściwie robi i po cholerę bierze to wszystko na drogę, zamiast zaopatrzyć się w racje żywnościowe? Czy to brak doświadczenia? Chciwość? Pospolita głupota?

Upuściła wór i odetchnęła z ulgą gdy Berwin ostrzegł ich przed zbliżającymi się konnymi. Usiadła na chwilę, ścierając pot z czoła. Jak tak dalej pójdzie, to padnie trupem zanim dojdą na miejsce, ale przecież nikt nie mówił, że bycie poszukiwaczem przygód będzie lekkie. Dosłownie czy w przenośni.
 
kinkubus jest offline  
Stary 19-11-2016, 16:51   #68
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
- Dziękujemy - skomentował słowa kapłanki. Zastanawiał się, czy bogini urodzaju rzeczywiście będzie miała ich w opiece. Nie za bardzo rozumiał, co miałaby ją obchodzić ich wyprawa. Nie będą przecież szukali profesora na polu, a w ciemnym lesie. Bardziej przydałoby im się wstawiennictwo o męża Rhyi, boga dzikich ostępów Taala. Pamiętał ze swoich stron, że myśliwi składali mu małe ofiary zanim ruszali w puszczę i zaczął zastanawiać się, czy nie wypadałoby złożyć mu jakiejś małej ofiary, ale po dłuższej chwili zrezygnował z tego pomysłu. Nie miał czego mu poświęcić.

Maszerowało mu się w miarę łatwo. Nie stać go było na odkupienie straconego w karty konia, więc musiał przyzwyczaić się do pieszej wędrówki i ciężaru plecaka. Na świecące słońce nie narzekał, może tajemniczy las będzie dzięki temu mniej mroczny. Nie lubił wcześnie wstawać, ale przecież nie mógł nic z tym zrobić.

Trochę pożałował, że nie kupił żadnej broni. Prawdą było, że towarzyszy miał kilku zbrojnych, ale sam nosił jedynie sztylet i stary kastet schowany w kieszeni. Pozostawało liczyć na to, że nie będzie musiał pchać się na niebezpieczeństwa w pierwszym szeregu i znajdzie się ktoś z bardziej gorącą głową. W celu zabicia nudy, zaczął pogwizdywać pod nosem w rytm piosenki śpiewanej przy sianokosach. Nie pamiętał słów, ale rytm jakoś został mu w głowie przez wiele lat.

- Nawet ładnie tutaj, nawet bardziej, powiem wam, jak się pomyśli, że to granica mrocznej puszczy. A skoro o puszczy mowa, to ta zakazana część od reszty wyglądem na dobrą sprawę też nie odstaje.
Trakt oddzielający zakazaną część lasu od reszty eppiswaldzkiej puszczy okazał się dość błotnisty, ale miarowy stukot kopyt sugerował, że nie wszystkich zniechęcało to do przebycia go konno. Albo może nie zależało to od niego. Zastanawiał się, kim byli jeźdźcy, a przede wszystkim, czy nie są dla nich zagrożeniem. Przez chwilę wpatrywał się w plecy Berwina, po czym uznał, że najlepiej pójść za przykładem części towarzyszy, schodząc z traktu. Ostrożnie ruszył schować się za jednym z drzew po bezpiecznej stronie lasu.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 19-11-2016 o 16:55. Powód: literówki
Fyrskar jest offline  
Stary 19-11-2016, 18:43   #69
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Moritz szedł większość drogi bez słowa. Był markotny i osowiały, jakby rozmyślał nad czymś, co mu się przyśniło zeszłej nocy, ale nie był do końca pewien czy aby na pewno był to sen, czy coś więcej.

Kiedy stary wojak usłyszał nadciągających jeźdźców, postanowił zejść z traktu nieco w las i przycupnąć przy jakimś drzewie lub krzewie, starając się ukryć przed oczami nadciągających jeźdźców. Odrobina ostrożności nie zaszkodzi, zwłaszcza, że po ostatniej nocy Moritz stał się nieco nerwowy.
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 21-11-2016 o 20:08.
Mortarel jest offline  
Stary 19-11-2016, 23:42   #70
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Droga wcale nie była trudniejsza, niż wczorajszy wieczór. Musiało minąć trochę czasu, nim chłód poranka przegnał wspomnienie minionego dnia. I wypitego alkoholu. Właściwie nawet dużo nie wypił, więc musiał to być efekt tutejszego alkoholu, który miał się do szlachetnych trunków z jego ojczyzny niczym dzień do nocy.

Przygaszony dolegliwościami niespecjalnie zauważył kobiecinę mruczącą swoje gusła. Z bogami miał pewien układ - wzajemnie nie wchodzili sobie w drogę.

Zauważywszy poruszenie na odgłos zbliżających się konnych uczynił to co inni - zszedł z drogi i zaczął naciągać kuszę. Nigdy nie wiadomo kto traktem jedzie, a skoro miejscowi zareagowali nerwowo, to widać takie tu zwyczaje panują i nieznajomych wita się z bronią gotową do użycia.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172