|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-09-2017, 11:12 | #411 |
Administrator Reputacja: 1 | - Wyjdźcie, a was osądzę i po usłyszeniu wyroku znajdziecie się na dnie rzeki - Axel pod nosem skomentował słowa Teugena. Nie był na tyle naiwny, by uwierzyć w słowa jakiegoś tam kupca, na dodatek otoczonego zgrają popleczników i pomagierów. Obietnice bez pokrycia - tak to się nazywało. Obiecanki-cacanki, jak mawiała jego świętej pamięci babka, niech spoczywa w pokoju. Nie wydało się Axelowi możliwe, że wyniosą stąd nie tylko zdrowie, ale i życie. Prędzej trafią do Ogrodów Morra, niż do lochu, bo nikt zdrowy na umyśle nie zostawi żywych świadków. Co prawda nikt zdrowy na umyśle nie zajmowałby się przywoływaniem demonów, ale to był inny rodzaj umysłowego ograniczenia. - Najpierw będziecie musieli tu wejść - powiedział na głos - a pierwszy poczuje w piersi kilka stóp zimnej stali - odparł na głos. - Szkiełko, schowaj się w jakiejś pustej skrzyni - powiedział cicho - może cię nie zauważą. Sam urządził sobie stanowisko strzeleckie za barykadą zbudowaną ze skrzynek i ciała Steinhagera. - A może w ostateczności podpalimy magazyn - spoglądając w stronę sufitu i tam szukając drogi ucieczki. |
01-09-2017, 21:46 | #412 |
Reputacja: 1 | - Skoro tego chcecie - odparł Teugen i dał znak czekającym pod bramą oprychom, żeby znów podjęli próbę włamania się do środka. Gdy ci z entuzjazmem naparli na wrota, Johannes przez chwilę rozmawiał z towarzyszącym mu człowiekiem. Żywo gestykulował i nawet raz czy dwa podniósł głos. Po chwili wysoki mężczyzna skierował swoje kroki za magazyn. Jakież było zdziwienie Bernhardta, gdy strzelił z kuszy w kierunku tłumu, a jeden ze znajdujących się pod bramą magazynu łotrów nagle upadł na ziemię, niczym ścięte drzewo. Spowodowało to poruszenie wśród jego kamratów, którzy od razu zwrócili uwagę na bełt wystający trupowi z czoła. Kilku z nich zaprzestało dobijania się do wnętrza, a zamiast tego rozbiegli się na boki, szukając schronienia. Teugen niemal natychmiast wskoczył do powozu, kryjąc się za drzwiczkami. Woźnica, zeskoczył po przeciwnej stronie od tej, z której nadleciał bełt i przykucnął. Gdzieś z tyłu rozległ się stukot kopyt na bruku i chrzęst kół. Do magazynu zbliżał się kolejny pojazd. Młody czarodziej przyćmił swoje naturalne zmysły i omiótł obszar przed magazynem wiedźmim wzrokiem. Widział dokładnie ukrywającego się Teugena, który emanował mroczną aurą. Dostrzegł też delikatne pulsowanie na palcu towarzyszącego kupcowi człowieka, ale nie był w stanie stwierdzić jakiego rodzaju jest to magia. Jedyne co czuł, patrząc na ów przedmiot, to ukłucie niepokoju i... strach? Przetarł oczy i zabrał się za zbieranie co suchszych kawałków drewna i słomy. Potem skrzesał ogień i prowizoryczne łuczywo, przyłożył do fragmentu ściany, który zdawał się być wyjątkowo suchy. Teraz oskarżenia o podpalenie miały już swoje podstawy. Powoli drewno zaczynało się żarzyć i dymić, aby po dłuższej chwili zająć się ogniem. Po Hafen Strasse, zaledwie kilka metrów od Wolfganga przejechał powóz i skręcił w lewo, pod magazyn 13. Wewnątrz magazynu Lothar ukrył jedną z części kręgu, co prawdopodobnie oznaczało, że teraz rytuał nie może się odbyć. Zadowolony z siebie przeglądnął resztę rzeczy, znajdując świeczniki, drugą płachtę ze znakiem i woreczki z białymi kryształkami. Axel oglądając sufit, doszedł do wniosku, że powyżej muszą znajdować się inne pomieszczenia. Magazyn widziany z zewnątrz był wyższy niż odległość od ziemi do powały. Przez chwilę rozglądał się między skrzynkami i w końcu zauważył zastawione pakunkami schody pod ścianą. Wcześniej ich nie widział, bo zajęty był szukaniem klapy w podłodze, a do tego skupił się na części magazynu oczyszczonej ze skrzynek. Ostatnio edytowane przez xeper : 04-09-2017 o 22:34. |
02-09-2017, 09:28 | #413 |
Administrator Reputacja: 1 | Czasami ucieczka była lepszym rozwiązaniem, niż skazana na porażkę walka. Lepiej być żywym lisem, niż martwym smokiem. - Coś ich powstrzymało - powiedział - ale z pewnością nie na długo. Zaraz ponowią próbę, wyłamią drzwi i dobiorą się nam do tyłków, a więc lepiej zmienić lokal. Idziemy na piętro. Nie czekając na aprobatę kompanów chwycił kupca i ruszył w stronę pakunków, tarasujących drogę do schodów. - Niech mi ktoś pomoże - dodał. |
02-09-2017, 10:22 | #414 |
Reputacja: 1 |
|
04-09-2017, 10:48 | #415 |
Reputacja: 1 |
|
04-09-2017, 21:19 | #416 |
Reputacja: 1 | Na piętrze magazynu znajdowały się cztery pomieszczenia. Trzy z nich były niewielkimi składzikami, w których znajdowały się jakieś worki, skrzynki i beczułki. W sumie niewiele tego było, a towar był rozmaitego pochodzenia. Najciekawszym pomieszczeniem było to znajdujące się na froncie magazynu, dokładnie nad wrotami. Tutaj także znajdowały się wrota, tylko dwukrotnie mniejsze. Zaraz za nimi, na drewnianej konstrukcji przymocowanej do szkieletu dachu umieszczony był wysuwany na zewnątrz dźwig, z całym zestawem lin i krążków. Pomieszczenie to było miejscem przeładunku towarów, które z pomocą dźwigu wciągano na górne piętro. Na dwóch dłuższych ścianach znajdowały się po trzy okna, a na środku tylnej ściany jedno - te siedem okien, w przeciwieństwie do parterowych nie było zasłonięte, ale tak samo jak te na dole, zostały zakratowane. Teraz, kiedy tłum oprychów się przerzedził, Bernhardt miał nieco trudniejsze zadanie. Pospiesznie przeładował kuszę i podniósł ją do ramienia. Już miał strzelić, gdy pole widzenia zasłonił mu kolejny powóz, który wtoczył się przed magazyn i zatrzymał tuż obok pojazdu Teugena. Ktoś z przeciwnej strony, niż znajdował się Zingger wysiadł i wdał się w rozmowę z ukrywającym się kupcem. Rozległ się głośny łomot, belka blokująca drzwi pękła, parę skrzynek, które barykadowały przejście runęło na ziemię, a sługusi demonologa wbiegli do wewnątrz. Lothar, Axel i Szkiełko słyszeli ich tuż pod sobą, jak zaczynają przetrząsać pomieszczenie. Wolfgang nie widział nieznajomego mężczyzny. W miarę jak odległość się zwiększała, słabła emanacja z magicznego przedmiotu. Teraz była delikatnym pulsowaniem. Ale w pewnym momencie coś zaczęło się dziać z Eterem. Pomiędzy magazynem 13 i 12 pojawił się czarny pulsujący punkt, wsysający Eter. Rozrastał się i przybrał postać skrzydlatego, rogatego humanoida o wydłużonym pysku i trzech rogach na głowie. Owa postać, widziana w tej postaci oczami Techlera, przywarła do ściany magazynu i ruszyła w górę, kierując się w stronę dachu. Ostatnio edytowane przez xeper : 04-09-2017 o 22:35. |
05-09-2017, 10:39 | #417 |
Administrator Reputacja: 1 | Miejsce na piętrze było zdecydowanie lepsze do obrony, niż parter. Przynajmniej zdaniem Axela. Ale i tak uważał, że lepiej byłoby uciec z magazynu niż toczyć walkę, która zapewne skończyłaby się ich śmiercią. Rozejrzał się szybko, wypatrując drogi ucieczki, lecz zakratowane okna nie stwarzały zbyt dobrej możliwości na w miarę dyskretne oddalenie się. - Ustawmy kilka pakunków i beczek przy schodach - zaproponował cicho. - Głupi nie są, zarz zaczną się pchać na piętro. Jedna beczka spuszczona po schodach ostudzi ich zapał. A zza skrzyń łatwiej się bronić. - Szkiełko... sprawdź, proszę, póki mamy trochę spokoju, czy przez te drzwi da się jakoś wejść na dach - poprosił. |
05-09-2017, 15:00 | #418 |
Reputacja: 1 |
|
06-09-2017, 11:12 | #419 |
Reputacja: 1 |
|
06-09-2017, 11:53 | #420 |
Reputacja: 1 | Szkiełko podszedł do wrót i przyłożył do nich oko. Przez chwilę wiercił się, żeby przez niewielką szparę móc zobaczyć jak największą przestrzeń poniżej, przed magazynem. Potem sprawdził zasuwę. Otwierała się bez problemu. - Na dole stoją dwa powozy. Teugen rozmawia z pasażerem drugiego powozu. Woźnice się gdzieś pochowali. Przed wejściem leży trup - zrelacjonował Szkiełko sytuację na zewnątrz. Potem wskazał na umieszczony nad głowami bohaterów dźwig. - To coś można bez problemów wysunąć na zewnątrz i spróbować wspiąć się z tego na dach. Można też zjechać szybko na dół... - Tu ich nie ma! - zakrzyknął ktoś na dole. - Musieli uciec na piętro. Do schodów! Szybko! Oczom Lothara ukazały się postacie, które zbiły się w ciasną grupę u stóp schodów. Pierwsza z nich, z pałką w ręce już wchodziła na górę. Pozostali podążali za nią. Gdy na schodach zaroiło się od ludzi, szlachcic z całych sił popchnął beczkę. Krzyki i łomot poniżej świadczyły, że przez chwilę schody pozostaną puste. Ukryty między skrzynkami Bernhardt wypatrywał sposobności do oddania strzału. Jak na złość, Ranald skąpił mu łask i jedynymi celami pozostawały konie w powozie, który przed chwilą podjechał do budynku. Zingger usłyszał na głównej ulicy kroki. Ktoś biegł. Gdy popatrzył w tamtą stronę, zobaczył czterech robotników - tych samych, którzy chwilę wcześniej go ścigali. Wracali w pośpiechu. Kilkadziesiąt kroków za nimi podążał oddział straży złożony z siedmiu strażników, w pełnym rynsztunku. Na mokrych mundurach widać było ślady sadzy i wypalone dziury, a kilku z nich miało opalone włosy. W tym momencie Zinnger poczuł ciepło i swąd dymu. To magazyn za jego plecami w końcu złapał ogień. Płomienie już lizały ścianę i wspinały się po dachu, a w górę unosił się kłąb dymu. Wolfgang wychynął z zza rogu magazynu i spojrzał w górę. Ujrzał pokrytą mieniącą się tysiącem barw skórą postać, która zwinnie wspinała się na ścianę magazynu. Jej pysk był wydłużony, ale zamiast obecnych u normalnych stworzeń szczęk, nozdrzy i oczu miał owalny otwór, z którego wystawało kilka czarnych macek. Kończyły się one gałkami ocznymi, małymi ustami lub pazurami. Na czubku głowy wyrastały dwa zielone, proste rogi i jeden, zakręcony biały. Muskularne ramiona chwytały ścianę z pomocą przyssawek, a w miejscu nóg demon miał dwie krótkie, ociekające śluzem, pokryte maleńkimi przylgami macki. Z pleców, tuż poniżej karku wyrastały karłowate skrzydła - jedno przypominało nietoperze, z różowawą błoną rozpiętą na nagich kościach, a drugie można by opisać jako ptasie, z tym że pióra miały kolory tęczy. Mag cofnął się przerażony, ale na szczęście opanował się na tyle, by nie uciec. Przeważyła lojalność wobec kompanów. Drżącymi rękami wyjął z sakiewki owiniętą w skórę, rozpuszczoną grudkę masła i splótł wokół niej magię. Gdy czar był gotowy, posłał go w kierunku wspinającego się demona. Magister nie dostrzegł żadnego efektu, poza tym, że zgromadzona energia czaru rozpłynęła się w bladym rozbłysku na ciele potwora. Demon znajdował się już na dachu, gdzie zatrzymał się na chwilę, jakby szukając dalszej drogi. |