|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-12-2017, 16:56 | #631 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 05-12-2017 o 23:49. Powód: kosmetyka (z telefonu pisane było) |
05-12-2017, 23:46 | #632 |
Reputacja: 1 | - Badania jakie przeprowadziłem, gdy zaczynaliśmy pracę wskazują, że te fundamenty wzniesione z tego połyskującego kamienia zwanego atrakh są jednolite i niezwykle wytrzymałe - tłumaczył inżynier. - Nic nie wskazuje na to, żeby były puste w środku. To raczej nie jest skorupa, ale solidna bryła, w której być może znajdują się jakieś pomieszczenia i korytarze. - Ci, którzy zniknęli przebywali na parterze wieży. Pokażę Wam to pomieszczenie - odparł Isembard na pytanie Lothara i wspiął się na rusztowanie, z którego przeszli do wnętrza. Otaczały ich teraz murowane ściany, ale podłoga wykonana była ze ściśle do siebie przylegających płyt kamienia atrakh. W kwadratowym pomieszczeniu znajdowało się ogromne, żeliwne palenisko i system luster, mający za zadanie przekazywać światło w górę. Centrum zajmował gruby, wykonany z dębowych bali filar, wspierający znajdującą się powyżej konstrukcję z ramionami sygnałowymi. Z sufitu zwieszały się liny i haki, a pod ścianami złożono narzędzia i materiały. Pomiędzy nimi niektóre z krasnoludów urządziły sobie posłania ze skór. Pod ścianą stała też drabina, po której można się było wspiąć wyżej. - To tutaj. Ostatniej nocy zniknęło dwóch moich ludzi. Nie wiem czy po prostu wyszli i uciekli, czy coś po nich tutaj przylazło. Stąd można wejść tylko wyżej... - Chodźmy dalej - wyszli na zewnątrz. Wokół ruin i wieży teren został oczyszczony z krzaków i drzewek. Stały tu dwa baraki, w których Isembard miał swoją kwaterę i biuro i gdzie obecnie mieszkali pozostali na budowie khazadowie. Poniżej, obok mola znajdował się skład materiałów, w tym drewna. Wyjaśniło się, że Ainurson nie może ot tak, kupić sobie towaru jakiego potrzebuje. Krasnoludzki inżynier musiał trzymać się procedur. Przeszli wzdłuż brzegu, do wykopanych w pewnym oddaleniu latryn. Bernhardt oglądając wieżę z tej perspektywy, zauważył ledwo widoczną ścieżkę wiodącą od kamiennej ściany i znikającą gdzieś dalej w krzakach. |
06-12-2017, 09:18 | #633 |
Administrator Reputacja: 1 | Byli... i zniknęli. Sami, z własnej u nieprzymuszonej woli, czy też może ktoś im pomógł? A jeśli 'pomógł', to w jaki sposób? Coś po nich przylazło? Takie przypuszczenie wysunął Isembard. Co prawda nie do końca miał rację, mówiąc, iż z pomieszczenia można było iść tylko wyżej, skąd można by najwyżej odlecieć. Można było wyjść tak, jak oni tu przyszli. Kilku ktosiów by wlazło po rusztowaniu do środka, niepostrzeżenie zakneblowało i związało dwóch krasnoludów, po czym ich wyniosło? To by było dość trudne. A może najpierw zabili, potem wynieśli? - Sprawdzaliście te płyty? Nie ma tam żadnego przejścia? - spytał. - Rzeczy osobiste tych zaginionych zostały? |
06-12-2017, 14:55 | #634 |
Reputacja: 1 | Bernhardt przysłuchiwał się objaśnieniom Mistrza Ainursona i kiwał głową na znak, ze rozumie i współczuje. Wskazał kompanom ledwo widoczną ścieżynę prowadzącą do krzaków. - Możemy trochę się poszwędać jak rozumiem po wieży i okolicach? Choćby zaraz... - sprawdził czy sztylet ma w pochwie i ruszył powoli za tropem. Liczył, że ktoś z towarzyszy pójdzie za nim. |
06-12-2017, 15:28 | #635 |
Reputacja: 1 |
|
06-12-2017, 18:02 | #636 |
Reputacja: 1 |
|
07-12-2017, 21:01 | #637 |
Reputacja: 1 | - Wszystko co mieli pozostało - wyjaśnił Isembard. - Oczywiście poza tym co mieli na sobie i przy sobie. Jak kamień w wodę... Jak kamień w wodę... - Tak, tak, możecie łazić do woli. Bylebyście co znaleźli i pozwolili mi na dokończenie semafora. I tak ciężko będzie, bo za mało mi robotników zostało. Cóż zrobić? Jak wyjść z opresji? - biadolił zupełnie nie po krasnoludzku Ainurson. Idąc zamyślił się głęboko, zupełnie tracąc kontakt z rzeczywistością. - Co? Ścieżka? Jaka? Nie. Wiecie, że nawet jej nie widziałem. Ale przecież ona prowadzi do nikąd. Kharaz Nakh! To z pewnością elfia magia! Cóż mnie pokusiło, żeby brać to zlecenie. Lepiej było siedzieć na dupsku w domu, a tu robiłby jakiś ludzki partacz! Tfu! Rzeczywiście, ścieżka zaczynała się przy samej ścianie wieży. Nie było tam nic, co wskazywałoby na istnienie drzwi lub jakiegoś innego przejścia. Kamień, z jakiego wzniesiono starożytną budowlę połyskiwał równo na całej powierzchni, a między łączeniami kamieni wyrastały kępki rachitycznego mchu. Wszystkie spojenia były równe, jednakowe i bez żadnych śladów, wskazujących na to, że którykolwiek z kamiennych bloków mógłby się poruszać. Wolfgang zaprzągł magię do spawdzania ściany, ale i ta metoda nie wskazała niczego niezwykłego. Trzeba było w takim razie sprawdzić, dokąd ścieżka prowadzi. Ślad był ledwo wydeptany, słabo wyraźny, co wskazywało na to, że jest sporadycznie używany. Wąski pas wydeptanej ziemi prowadził szerokim łukiem za latrynami i niknął w krzakach, jakie rosły na pagórkach ciągnących się wzdłuż Reiku. Po jakiś stu krokach ścieżka kończyła się. Znajdowali się na skraju skarpy, utworzonej w miejscu, gdzie kawałek stoku został podcięty przez wartko płynący kilkanaście stóp niżej potok. Jego brzegi usłane były większymi i mniejszymi kamieniami oraz obiektami rzadko widywanymi w korytach potoków - zakrwawionymi krasnoludzkimi zwłokami. |
07-12-2017, 21:36 | #638 |
Reputacja: 1 | Szlachcic popatrzył i postukał w litą jak się wydawało ścianę, podrapał się po głowie i spojrzał na wędrownego czarodzieja oraz kapłana Ranalda. Jeśli ktoś może tę zagadkę rozwiązać, to oni. Bo bez magicznych albo złodziejskich sztuczek człowiek przez skałę nie przejdzie. Ale oni też nie wyglądali, jakby wiedzieli jak wejść do środka i czy wejście w ogóle tam jest. |
08-12-2017, 10:31 | #639 |
Administrator Reputacja: 1 | Czy ktokolwiek zdrowy na umyśle ucieka, zostawiając swój dobytek? Bez wątpienia zdarzały się i takie przypadki, ale zwykle planowana ucieczka wiązała się z zabraniem ze sobą wszystkiego, co się dało wpakować na grzbiet. Można więc było domniemywać, że z tymi zniknięciami było coś nie tak. No i okazało się, że wystarczyło przespacerować się kilka kroków, by odszukać zaginionych, a raczej to, co z nich zostało. - Przez ściany to raczej duchy przenikają - powiedział Axel - a zwłoki raczej nie. Więc może jest jakieś inne wyjście. A na razie zejdę i zobaczę, w jaki sposób zginęli. Miał zamiar znaleźć jakiś bezpieczny sposób na zejście na dół. Nie bardzo chciał znaleźć się w potoku, ze skręconą kostką czy złamaną nogą. |
08-12-2017, 11:02 | #640 |
Reputacja: 1 |
|