|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-05-2018, 22:50 | #951 |
Reputacja: 1 |
|
07-05-2018, 19:54 | #952 |
Reputacja: 1 | Poszukiwania szpiegów mrocznych kultów spaliły na panewce, ale Bernhardt nieco się odprężył. Oznaczało to bowiem, że zgubił niechciany ogon, przynajmniej na czas jakiś. Ale na przyszłość postanowił sobie baczniej uważać, gdzie i z kim łazi do wychodka. Podróż rzeką nie nużyła. Mijany krajobraz, infrastruktura cesarstwa robiły piorunujące wrażenie na kapłanie. - Mamy rozmach, nie powiem - raz po raz komplementował myśl inżynierską Imperium. Na przemyślenia Wolfganga potakiwał mu głową. - Masz rację. Podpisuje się pod tym co prawisz rękami i nogami. Etelka może stać się potężnym graczem, gdy zdobędzie plugawą moc. Pospieszajmy zatem jak mawiał pewien czarodziej. Przy wodospadzie wspomógł Techlera w rozpytywaniu o czarownicę. |
08-05-2018, 13:13 | #953 |
Administrator Reputacja: 1 | Jak się okazało, wystarczyło wyjechać na kilka dni, a w Kemperbadzie zaszły pewne zmiany, w tym i nieodwracalne. Kupiec, u którego poprzednio Axel nabył proch, zgodnie z zapowiedzią dysponował nowymi zapasami czarnego proszku. Lecz nawet gdyby miał go dziesięć razy więcej, to i tak nie zdołałby zrobić takiej dziury w ziemi jak ta, która powstała tam, gdzie nie tak znowu dawno znajdował się Geflugelsalad. Czyżby wynalazca, nie mogąc liczyć na pomoc najemników, postanowił załatwić wszystko na własną rękę? I czy ta dziura powstała na skutek błędu w sztuce, zabierając do piekła zarówno nieuczciwych strażników, jak i Kugelschreibera i jego kucharza, czy też wynalazca opuścił Kemperbad, zastawiwszy pułapkę na tych, co wymuszali okup? Axel miał nadzieję, że to drugie... * * * - Wygląda na to, że jesteśmy na dobrym tropie - powiedział Axel, spoglądając na mapę. - Może się też okazać, że mamy konkurencję. I nie mówię tu o Etelce. * * * - Pani Dorotko, kupić dla pani kilka ryb? - spytał. - A przy okazji - spojrzał na Lothara - zasięgniemy języka. A nuż widzieli naszą... znajomą. |
09-05-2018, 21:09 | #954 |
Reputacja: 1 |
|
10-05-2018, 07:39 | #955 |
Reputacja: 1 | Dumna Syrenka prowadzona coraz sprawniejszą ręką Zinggera wolno przepłynęła w poprzek jeziora i delikatnie uderzyła o molo, zatrzymując się obok zacumowanej łódki. Jakiś wyrostek porzucił swoją wędkę i zręcznie złapał rzuconą cumę. Barka została przywiązana do przystani, a bohaterowie zeszli na molo. Znajdowało się tutaj osiem osób i mimo, że byli w różnym wieku wszyscy byli do siebie podobni. Mieli ciemne, kasztanowe włosy, zielone oczy i rumiane, uśmiechnięte twarze. Do podróżnych podeszła starsza kobieta o siwiejących włosach zaplecionych w dwa długie warkocze. - Witajcie dobrzy ludzie – przywitała się. Głos miała ciepły, a jej sposób mówienia i postawa świadczyły o szczerości tego co mówi. – Niech dobrzy bogowie mają Was w opiece. Jestem Astrid Lindgren z Unterbaum, tak jak my wszyscy tutaj. To Brigida, Malme, Jorgi, Hans, Luitpolda, Tynno i mała Gerda. Pozwólcie, że zaproponuję Wam ziołowy wywar, który odświeży Was po podróży… Może też coś zjecie? Mamy świeży chleb i przygotujemy rybę. Prosto z rzeki. Malme doskonale potrafi sprawić lipienia. - Pytacie o kogoś. My tu głównie nad wodospadami siedzimy, ale przez naszą wioskę podobno niedawno ktoś przejeżdżał. Kierował się na Jałowe Wzgórza – przez twarz kobiety przemknął cień, a wszyscy obecni na dźwięk nazwy dotknęli palcami czoła i serca, odczyniając urok. – Może we wsi Starszy Voigt lub nasz dobry druid Corrobreth będą wiedzieć coś więcej. Macie może na Waszej łodzi jakieś gwoździe i artykuły metalowe? Z pewnością się nam przydadzą. Unterbaum leży z dala od cywilizacji i trudno tam o takie rzeczy. Możemy je wymienić na zioła, miód lub inne dary przyrody. Mamy na górze wózek z konikiem, więc jeśli chcecie zabierzcie coś na wymianę i pojedziecie ze mną do wsi. Voigt i Corrobreth z chęcią się z Wami spotkają – to powiedziawszy, wskazała na szczelinę w ścianie klifu. |
10-05-2018, 08:30 | #956 |
Administrator Reputacja: 1 | Widać mieli szczęście i któryś z bogów pomagał sprawiedliwym. Lub był to złośliwy uśmiech Ranalda... Axel nie wiedział, dzięki czemu co krok trafiali na jakieś ślady Etelki. - Jałowe Wzgórza? - Udał, że nazwę tę słyszy po raz pierwszy. - Co to takiego? Jakieś złe miejsce? Lepiej go unikać? Macie z tym jakieś złe skojarzenia? Spróbujemy go w takim razie omijać szerokim łukiem... Nie miał zamiaru jechać do wsi. Wolał wypytywanie pozostawić innym, a samemu zostać na pokładzie Syrenki. W końcu i tak ktoś musiał jej pilnować. |
13-05-2018, 12:54 | #957 |
Reputacja: 1 | - Voigt i Corrobreth – powtórzył Zingger i zerknął na na szczelinę w ścianie klifu. - Dobrze, Pani Astrid. Warto rozprostować kości po podróży rzeką. Z chęcią też coś przekąsimy, nawet kupimy na później. Prowadźcie zatem. Chciał zasięgnąć języka u źródła jak to się mawia. Druid, czyli wyznawca Dawnej Wiary mógł wiedzieć niejedno. Zresztą niewielu już ich w Starym Świecie pozostało. Takie spotkanie mogło coś wnieść do poszukiwań Etelki. O tych Jałowych Wzgórzach też by z chęcią pogwarzył. |
13-05-2018, 22:51 | #958 |
Reputacja: 1 |
|
15-05-2018, 14:37 | #959 |
Reputacja: 1 |
|
17-05-2018, 08:56 | #960 |
Reputacja: 1 | Wąska jaskinia po kilkunastu krokach gwałtownie wznosiła się w górę, aby po jakimś czasie zamienić się w pionowy szyb, w ścianach które go wykuto spiralne stopnie. Wapienne ściany ociekały wodą, podobnie jak schody, które na szczęście były w dobrym stanie, co ułatwiało wspinanie się. Po pokonaniu naturalnej klatki schodowej, prowadzeni przez Astrid, objuczeni towarem awanturnicy dotarli na szczyt klifu. Wyszli na wąski pas trawy między lasem a przepaścią, skąd roztaczał się cudowny widok na wodospady i system śluz. W oddali po przeciwnej stronie otoczonego ścianami basenu widać było zabudowania przystani w górnej części Stiru. Astrid skierowała swoje kroki ku stojącemu w cieniu drzew wózkowi zaprzęgniętemu do kudłatego konika. Bohaterowie złożyli w pojeździe swój bagaż i sami wcisnęli się na pakę. Kobiecina cmoknęła i zwierzę wolno ruszyło ścieżką w głąb lasu. Po przejechaniu około dwóch mil, zaprzęg wyjechał z lasu na sporą, niemal idealnie okrągłą polanę. W jej centrum rósł potężny, rozłożysty dąb, wokół którego, za palisadą skupiło się kilkanaście drewnianych, podłużnych domów. Na zewnątrz palisady znajdowały się pola uprawne i pastwiska, na których gryzły trawę kozy i świnie. - Oto Unterbaum – wyjaśniła Astrid, wjeżdżając przez bramę i pozdrawiając ziomków. Co ciekawe, wszyscy mijani mieszkańcy wykazywali podobieństwo do spotkanych już w przystani ludzi, tak jakby byli jedną wielką rodziną. Staruszka zatrzymała wóz przed jedną z chat, z której wyszedł jakiś mężczyzna w średnim wieku, odziany w prostą sukmanę. Tak jak w przypadku wszystkich unterbaumczyków, jego twarz była szczera i uśmiechnięta. – A oto Voigt, nasz przywódca. - Witajcie podróżni – Starszy ukłonił się nisko i zaprosił gestem do środka. Astrid poszła po druida. Corrobreth zjawił się chwilę później. W przeciwieństwie do innych mieszkańców, był czarnowłosy, kościsty o pociągłej, surowej twarzy. Wbrew stereotypom nie miał brody, ale przy pasku dyndał mu mały sierp, a włosy miał przewiązane słomianą opaską. Po wyjaśnieniu jaki jest cel podróży bohaterów, zapadła niezręczna cisza, tak jakby samo wspomnienie Jałowych Wzgórz powodowało lęk i niepokój. - A po cóż mielibyście tam jechać? – spytał Voigt. – To niebezpieczne tereny, nikt o zdrowych zmysłach się tam nie zapuszcza… I nie bylibyście pierwszymi w ostatnim czasie, którzy tam się udają… Niedawno przejechała tędy ekspedycja pod wodzą jasnowłosej kobiety, która nawet się u nas nie zatrzymała. Pytali tylko o drogę do Diabelskiej Niecki, najbardziej… - Pozwólcie, że wyjaśnię – milczący druid wszedł w słowo sołtysowi. Głos miał głęboki, mówił powoli, ważąc słowa. – Przed wiekami stworzenia Chaosu wychynęły ze swego leża na północy, aby niszczyć ziemię i zebrać plon z dusz dla swych mrocznych bogów. To były mroczne czasy, gdy nawet niebo sprzyjało Chaosowi. Przez wiele dni niebo krzyczało, a księżyc Chaosu wył i pluł złem na nasz świat. -Aby nas chronić, starożytni Druidzi wznieśli kamienne kręgi wokół miejsc, gdzie upadły plwociny Chaosu. Jednak ziemia została zbezczeszczona i zniszczona, a miejsca owe same zaczęły tworzyć wynaturzenia Chaosu. Na Jałowych Wzgórzach, w Diabelskiej Niecce upadł największy odłamek… Obawiam się, że teraz, gdy świat zewnętrzny zainteresował się tą ziemią, znów coś się może wydarzyć… |