|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-05-2018, 09:38 | #961 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel odprowadził wzrokiem odjeżdżajacych kompanów. Przez kilka chwil zastanawiał się, czy dobrze robi, puszczając ich samych. Czasy były niebezpieczne, na dodatek parę osób nie darzyło ich sympatią. Z drugiej strony... W wiosce raczej nie powinno stać się nic złego. - Pani Dorotko - powiedział. - Popracuję trochę, a potem z chęcią coś zjem. To nie będzie żaden problem? Zabrał się za porządkowanie "Syrenki". Należało porządnie sklarować pokład i kajutę, zbuchtować liny. A od czasu do czasu obejrzeć okolicę, by jacyś amatorzy cudzego majątku nie zechcieli 'zaopiekować się' barką. |
18-05-2018, 16:33 | #962 |
Reputacja: 1 |
|
21-05-2018, 00:25 | #963 |
Reputacja: 1 |
|
21-05-2018, 20:49 | #964 |
Reputacja: 1 | Bernhard poparł kompanów w słusznej sprawie. - Moi mili gospodarze. Pomóżcie nam. Bo jak nie nam to komu za przeproszeniem. Nikt się nie zajmuje tępieniem plugawych kultów w dzisiejszych czasach na dłuższą metę. My zaś mamy sprawę do tej kobiety. Mamy podejrzenie, że ta kobieta to czarownica. A wiadomo, że wiedźma w kamiennym kręgu z kawałkiem meteoru to nic dobrego. Chcemy pomóc, ale sami teraz potrzebujemy pomocy - zakończył dobitnie. |
22-05-2018, 07:57 | #965 |
Reputacja: 1 | 6 Sommerzeit 2513 Aura jaka otaczała Corrobretha była całkowicie niezrozumiała dla Wolfganga. Co prawda przebijały się przez nią pasma Ghyran i Ghur, ale były zniekształcone i wymieszane z czymś, czego magister nie był w stanie rozpoznać. W tej mieszaninie kolorów Wolfgang nie dostrzegł jednak ani śladu mrocznej magii. - Jeżeli Wasze motywy są prawe, a owa kobieta w rzeczywistości jest sługą Chaosu, pomogę Wam dotrzeć do Diabelskiej Niecki – oznajmił druid. – I tak planowałem wyprawę na wrzosowiska, gdyż potrzebuję zebrać rośliny, które tam rosną. Wypłyniemy jutro, gdyż dzisiaj urządzimy święto na cześć naszych gości. Będzie też możliwość wymiany towarów, jakie przynieśliście ze sobą. Przez umyślnego posłanego nad rzekę przekazano Axelowi i Dorotce wiadomość, że są oczekiwani we wsi. Przebywający na przystani ludzie zobowiązali się do pilnowania Dumnej Syrenki, więc nic nie stało na przeszkodzie aby Meyer i kucharka dołączyli do reszty kompani w Unterbaum. Następnego dnia, po uroczystej wieczerzy urządzonej w domu Voigta, czwórka kompanów (kucharka nie miała brać udziału w niebezpiecznej wyprawie) wraz z Corrobrethem wsiedli do dwóch wykonanych z wydrążonych pni łodzi i walcząc z nurtem ruszyli w górę Narnu. Wedle tego, co mówił druid podróż do Diabelskiej Niecki miała zająć cztery dni, a powrót z nurtem rzeki trzy. Im głębiej wpływali w Jałowe Wzgórza, tym krajobraz stawał się coraz bardziej ponury. Lasy, które rosły wokół Unterbaum wolno ustępowały porastającym pagórki wrzosowiskom, tylko gdzieniegdzie znaczonym pojedynczymi, wykręconymi wiatrem pniami. Całymi dniami nad Wzgórzami zalegała mgła, gromadząca się w dolinach i rozrywana na postrzępione pasma na wierzchołkach. Nie było zwierząt, nie licząc stad posępnych, czarnych ptaszysk które z głośnym krakaniem odlatywały na widok płynących łódek i krążyły nad głowami awanturników. Corrobreth co jakiś czas pokazywał kamienne kręgi różnej wielkości, zdobiące stoki i szczyty pagórków, a wyznaczające miejsca, w które przed wiekami upadły odłamki spaczenia. W końcu, czwartego dnia dotarli do miejsca, gdzie musieli zostawić czółna i dalej iść pieszo. Wciągnęli łodzie na żwirową łachę przed serią spienionych wodospadów i za prowadzącym Corrobrethem rozpoczęli wędrówkę przez porośnięte wrzosami i poskręcanymi, karłowatymi krzaczkami bezdroże. Pod wieczór, gdy słońce wolno znikało za horyzontem, kąpiąc okolice w złotej, opalizującej poświacie mała ekspedycja dotarła do celu podróży. Przed nimi rozciągało się wielkie jezioro o nieruchomej, czarnej tafli, otoczone wysokimi i wąskimi megalitami, które wyglądały niczym potężne palce wystające z ziemi. - W cieniu tych świętych kamieni będziemy bezpieczni – oznajmił druid, kierując się ku jednemu z megalitów. W oddali rozległ się głośny huk, ale czy był to grzmot burzy czy uderzenie czegoś potężnego w ziemię, nikt nie był w stanie stwierdzić. |
22-05-2018, 08:39 | #966 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel niezbyt chętnie rozstawał się z (wyładowaną skarbami) 'Syrenką', ale cóż... W życiu były ważniejsze sprawy, niż złoto. Tak przynajmniej mówiono, * * * Przygotowania do wyprawy nie trwały zbyt długo - tyle, ile trzeba było, by zgromadzić prowiant. A potem nastąpiło to, co czego Axel zbytnio nie lubił - konieczność wiosłowania i wiosłowania pod prąd. Fakt, że w drodze powrotnej woda sama ich będzie niosła, był niezbyt pocieszający. Ale niestety - dokoła jakoś nie było nikogo, kto chciałby go tam zawieźć. "Człowiek robi się coraz bardziej wygodny", pomyślał z przekąsem, wypatrując miejsca, gdzie mogliby się zatrzymać na kilka chwil. W końcu trzeba było od czasu do czasu coś zjeść i dać odpocząć rękom. * * * Jezioro nie wyglądało zbyt sympatycznie i Axel z chącią ograniczyłby pobyt w tym miejscu do rzucenia okiem i zrobienia w tył zwrot... - Chyba powinniśmy znaleźć jakieś miejsce, gdzie nie będziemy się rzucać w oczy - powiedział, rozglądając się dokoła. - Skoro tamci podróżowali konno, to w jakim miejscu powinni dotrzeć do jeziora? - zwrócił się do druida. |
22-05-2018, 23:20 | #967 |
Reputacja: 1 |
|
23-05-2018, 10:11 | #968 |
Reputacja: 1 | Jałowe Wzgórza nie zawiodły oczekiwań Zinggera. Ponury krajobraz nie skłaniał ku ciepłym myślom. Wręcz przeciwnie, nastrój młodego kapłana całkowicie się zważył. Kolebał się w milczeniu w wąskiej łodzi i oddawał mrocznym myślom. - Nie podoba mi się ta okolica. Mam złe przeczucia - zwierzył się w końcu siedzącego Lotharowi, dla pewności czyniąc znak Ranalda i spluwając za ramię do rzeki Narn. Megality rozsiane po całej okolicy początkowo wzbudziły zaintrygowanie Bernhardta, lecz gdy skojarzył czego dokładnie pilnują zadrżał z trwogi. - Spaczeń to brzmi groźnie. Załatwmy sprawę z Panią Etelką, czym prędzej kompani. Gdy dotarli do jeziora Zingger dokładnie zlustrował kamienie okalające akwen. Wyglądały starożytnie, ale na szczęście solidnie. Podejrzewał, że drzemie w nich potężna mistyczna magia, ale w tej kwestii liczył, że Wolfgang zda im relację co wyczuł. - No to jesteśmy - powiedział na głos. - Trzeba iść na zwiad. Ktoś inny, chętny tak z marszu? Chcę obejść tę ochronną zaporę i poszukać śladów Etelki. Coś mi się wydaje, że jest na miejscu... Tylko dokładnie gdzie? Jakby na potwierdzenie jego słów w oddali zabrzmiał grzmot. - Czyżby wysadzała skały magią, ta przeklęta czarownica? Drogi druidzie, czy można wynieść spaczeń z kręgu megalitów bez jego zniszczenia? Pospieszajmy. Ostatnio edytowane przez kymil : 23-05-2018 o 10:21. |
24-05-2018, 20:51 | #969 |
Reputacja: 1 |
|
25-05-2018, 21:35 | #970 |
Reputacja: 1 | - Mniej więcej od tamtej strony - Corrobreth wskazał na przesmyk między nieodległymi wzgórzami. Jako, że huk nie powtórzył się, a Wolfgang nie wyczuł niczego niepokojącego, udali się w tamtą stronę. W cieniu megalitu zobaczyli resztki dwóch ognisk i ślady obozowiska. Po przyjrzeniu się Axel ocenił, że ktoś przebywał w tym miejscu nie dawniej niż trzy dni temu. - Zagadzałoby się - stwierdził druid, kalkulując czas jaki minął od momentu kiedy Etelka i jej ekspedycja zjawili się we wsi i pytali o drogę. - Jestem niemal pewien, że to byli oni. Chyba, że jeszcze ktoś poszukuje przeklętego meteorytu... Poświęcony krąg ma tylko jedno zadanie, nie pozwolić emanacji spaczenia wydostać się na zewnątrz i skazić ziemi. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby kamień stamtąd wynieść... Wraz z zapadaniem ciemności, Morrslieb wspinał się coraz wyżej na niebo. Mimo, że poprzedniej nocy był tylko ledwo widocznym rożkiem tuż nad horyzontem, teraz szczerzył swą całą kostropatą, bladą twarz wysoko na niebie, a jednak wyglądał tak, jakby zawisł tuż nad kręgiem. Pełne oblicze księżyca odbijało się w nieruchomej tafli ciemnej wody, potęgując niepokojące wrażenie. Zbliżała się północ. Od jeziora powiał zimny wiatr... Nad wodą zaczęła kotłować się niebieskawa poświata, która wolno zbliżając się do obozowiska awanturników przybierała formę odzianej w podróżne ubranie kobiety. Jej włosy falowały na wietrze, a twarz wykręcona była w grymasie bólu. Kubrak na klatce piersiowej pokrywały liczne plamy krwi i ślady po pchnięciach nożem. - Pomóżcie... Pomóżcie... Złóżcie me kości do grobu... Błąkam się tu już od tak dawna... Podążajcie za mną i zobaczcie... Podążajcie i zobaczcie... - duch lewitując w powietrzu wyszedł poza krąg i skierował się ku nieodległej grupie skał, zawodząc i jęcząc nieustannie. |