Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-05-2021, 21:47   #991
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Szary mag w czasie podróży starał się nadstawić ucha, ale bez większych sukcesów. Sługa Białego Maga nie był zbyt rozmowny, a eskorta może i plotkowała o ostatnich wydarzeniach, niemniej z uwagi na "talent" maga unikali wszelkich rozmów przy nim samym. Ritter rozumiał jak czasem czują się elfy, gdy na ich widok pospólstwo chowa dzieci, zamyka obory i odczynia złe uroki. Ciężko było mu więc kogokolwiek pociągnąć za język. Goniły go więc własne myśli, rozważania. Mag miał świadomość, że uciekł spod stryczka armii, ale nie był pewien że czeka go lepszy los. Kupił sobie trochę czasu, ale nic poza tym. Podróż minęła nawet szybciej niż się spodziewał, ale prawdziwy lęk poczuł dopiero w siedzibie Kolegium.
Loftus na lekko miękkich nogach zbliżył się do mężczyzny i usiadł na wskazanym krześle, cieszył się że zyskał choć chwilę na opanowanie i nie musi odpowiadać na żadne pytania. Przez pierwsze minuty mógłby nie opanować lęku w głosie. Wygląd urzędnika nic mu nie mówił, w takim miejscu to było kompletnie bez znaczenia. Sterty dokumentów, już tak.
Gdy Loftus zapoznał się z treścią arkuszy ponownie lekko pobladł, wiedział że czasem poruszał się na krawędzi zasad, może ryzykował wygaszeniem, ale nie stał się przecież renegatem. Podpisanie się na wskazanych arkuszach oznaczało pewną śmierć. Mag przez chwilę się zawahał, nie był pewien ci zrobić. Sięgnął więc najpierw po puste arkusze. Podpisał się na nich zgodnie z życzeniem "urzędnika". Litery były chwiejne, zdawały się drżące, nierówne. Mag wziął głęboki oddech i sięgnął po dwa weksle in blanco. Tutaj podpis był już staranniejszy, litery trzymały względnie jednolity poziom i rozmiar. Następnie wziął do ręki pismo o przyznaniu się do bycia kultystom. "Zdradziłem kultystom następujące tajemnice Kolegium:" Mag przeczytał to zdanie ponownie, zamoczył pióro w atramencie, lekko chrząknął.
-Panie? Zapytał i odczekał chwilę dając czas mężczyźnie na dokończenie czytanego zdania.
-Wybaczcie, ale czy Kolegium ma sprecyzowane oczekiwania, co do treści które mam tu wpisać?

Loftus nie dostał żadnej odpowiedzi, gość na niego spojrzał tylko i wrócił do swojej roboty. Wobec tego młody mag ponownie spojrzał na dokument.
"Zdradziłem kultystom następujące tajemnice Kolegium: Nie dotyczy."
Przeszedł też od razu do głównego pisma.
"Ja Loftus Ritter, syn Klettusa, urodzony dnia 15 Nachgeheima 2502 w Nuln, oświadczam niniejszym, że zdradziłem Imperium i od roku pracuję dla Wernicky'ego.
Moimi wspólnikami są nie dotyczy.
Mag dopiero wypełniając powyższe doświadczenie uświadomił sobie, że w chwili opuszczania Meissen miał urodziny, z tego wszystkiego całkiem o nich zapomniał, a kolejnych zapewne już nie będzie świętował. Oddając pergaminy urzędnikowi Loftus miał nadzieję, że jego bratu Longinusowi udało się zostać inżynierem i w najgorszym razie zostanie budowniczym machin wojennych. Wtedy nie wpląta się w takie historie...



 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 20-05-2021 o 21:38.
pi0t jest offline  
Stary 19-05-2021, 22:50   #992
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roz nabrała przekonania, że cokolwiek próbuje się ukryć w historii Ostatnich, to i tak prędzej czy później do niej wróci wraz z konsekwencjami. Tak jakby każdy z nich miał przy sobie skrybę i maga czytającego myśli, którzy zbierają wszystko co ważne i nieważne, aby wyciągnąć to w najmniej odpowiednim momencie.
Starała się jednak wykonać rzeczową analizę sytuacji, choć myśl o szybkiej i sprawnie wykonanej śmierci też nie wydawała się zła. Wchodzisz na pniak, a pięć sekund później już cię nie ma. Nikt cię nie bije. Nikt nie torturuje...

Spojrzała na mężczyznę beznamiętnym wzrokiem. Za bycie miłym nigdy nikt jej nie płacił. Była na to zbyt brzydka.

- Jeśli Elektorka, lub ktoś z jej otoczenia dalej ma zamiar kontynuować plany, których efektem było powstanie owego tajemniczego listu to… będą powstawać nowe ślady, a być może uda się też natrafić na kopie tego co już zostało wysłane lub odpowiedzi na nie. Bohaterski obrońca przełęczy, dowódca obrony Meissen, wybitny strateg oraz adiutantka tragicznie zmarłej przywódczyni Ludowej Armii mogą mieć wstęp do otoczenia Elektorki, choćby po to, żeby zanudzać jej dwór klasycznymi opowieściami o bohaterstwie. Nie wypada chyba, aby dwór Elektorki zignorował tak znaczące wysiłki dowódcy von Gunnenberga, mające na celu bronić granic jej prowincji oraz całego Imperium.
- A ja jestem przekonana, że tam gdzie pojawi się Gustaw von Gunnenberg wszystko prędzej czy później stanie na głowie. W otoczeniu jego i jego ludzi trudno o przeprowadzenie jakiegokolwiek logicznego rozumowania, albo powiązania faktów. Zaś jego najbardziej szalone lub niedorzeczne plany zdają się realizować lub tworzyć nieprzewidywalne konsekwencje. To może być tajna broń i okazja do stworzenia chaosu oraz znalezienia czegoś jeszcze. A przynajmniej może być warto tego spróbować, bo nic to nie kosztuje
- zakończyła tonem zmęczonego życiem sprzedawcy karoc.

Wuj Magritty nie miał żadnej ochoty, ani interesu dzielić się tym co sam już wie była jednak pewna, że i on jest zainteresowany przejrzeniem spisku… Westchnęła…

- Tak to sobie wyobrażałam - powiedziała cicho - chciałam wreszcie zająć się czymś większym niż sprzedaż tajemnic handlowych. To chyba jednak za wysokie progi. Każdy błąd i niewłaściwy ruch mają fatalne konsekwencje i kosztują dużo… bardzo dużo. Na życiu skończywszy… chociaż tortury są chyba gorsze.

- Będzie Pan musiał mnie zabić. Pan. Jestem spalona i nic już nie da się z tego stworzyć. Choć i tak nie będzie to żadna strata. Reszta zależy od potrzeb. Mogę się dostosować, o ile nie szukacie przywódcy armii ludowej…
- spojrzała w oczy wujowi Magritty i poczekała na jego zgodę.

- To wszystko kłamstwa - zaczęła coraz głośniej krzyczeć - Kłamstwa! Wszyscy jesteście zdrajcami - głos niósł się poza namiot - Nie dam się nabrać na te wasze tanie sztuczki! Nic więcej ze mnie nie wyciągniecie. I tak mnie zabiją, więc równie dobrze mogę wziąć cię ze sobą. Ty… - głos urwał się, gdy głowa Roz uderzyła gwałtownie o kant stołu. Kobieta osunęła się na ziemię, a z jej głowy płynęła krew. Ślady. Wystarczająco dużo śladów.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 23-05-2021 o 23:28.
druidh jest offline  
Stary 23-05-2021, 17:28   #993
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Pozostawieni na nabrzeżu krasnoludzie przeciągnęli się rozkoszując powrotem na stały ląd. W rzece może i nie bujało, ale statek to statek i kto się nie urodził w Barak Varr ten miał problemy ze świadomością że tam pod drewnem czycha woda.

Tak czy tak zostało dziesięciu podróżnych dawi plus Galeb i Detlef. Połowa ich towarzyszy odłączała się po drodze, część została w Meissen stwarzając pozory przypadkowych podróży we własnych interesach. Teraz z tymi którzy zostali wzięli beczki z piwem które mieli w zanadrzu (a zostawili tylko te najlepsze) i ruszyli przez miasto do krasnoludzkiej diaspory.

Galeb zapomniał już praktycznie dlaczego pierwotnie znalazł się w Nuln. To było po tym jak na Przełęczy Czarnego Ognia odwiedził swojego mistrza Tharteka Pustelnika. Ten przyjął zmianę wyglądu Galeba bez mrugnięcia oka, kazał mu od razu tylko zdać relację z tego co się nauczył. Mistrz słuchał i słuchał, kiwając lub kręcąc głową. Zapytał o durazul, stop stali który opracował Galeb i przyjrzał się młotowi który z niego wykuł.

- Jeżeli chcesz dowiedzieć się czegoś nowego o stopach to pojedź do Nuln.

- Do Nuln?

- Tak, chłopcze. Widzisz… bawimy się w metalurgów od tysięcy lat. Trochę ciężko by coś nowego wymyślić. Mógłbyś udać się w podróż do Zhufbaru, wszak tam sami pionierzy na polu technologii. Ale prawdziwe nowinki znajdziesz w Nuln u tamtejszych inżynierów dawi. Oczywiście dużo z tego to nieudane eksperymenty, ale oni wszystko zapisują. Łatwiej coś przydatnego tam wyłapać. Mieszka tam mój daleki kuzyn - rhunki Yngwar Grumvaldsson. Siedzi cicho pośród naszych imperialnych kuzynów, obserwuje eksperymenty ludzi, co tam poczynają nasi inżynierowie, kiedy Gildia nie dyszy im na karki. Sam jest nawet chyba jednym z nich, bo zna runy inżynierskie. Wiem że ciężko jest je wykuwać jeżeli nie zna się na pracy nad tym na co się nakłada runę. - stary mistrz pogładził długą białą brodę - Odwiedź go. Armaty to ciężki kawałek kamiennego chleba. Non stop eksperymentują z coraz doskonalszymi stopami by odlewane działa były coraz bardziej odporne na coraz większe ładunki prochu. Na pewno coś ciekawego wymyślili odnośnie pancerzy i broni. Może cię to zainspiruje?


Po drodze wybuchła Burza Chaosu, a on dotarł do Nuln przez Averland. Miał nadzieję wziąć udział w wojnie, ale nie spodziewał się że wcielą go do tej cholernej ochotniczej armii. Nie zdołał się spotkać nawet z Grumvaldssonem. Teraz będzie miał szansę. Nie. Teraz będzie miał obowiązek się z nim spotkać. Powiedzieć co się dzieje, ustalić jakiś plan.

On sam miał jeden. Wykorzystać znajomość z Magrittą by dostać się bliżej dworu, a dokładniej jej wuja. Kto jak kto ale on sam powinien wiedzieć co się wyprawia na dworze. Co więcej z pewnością obchodzi go że ktoś na dworze w imieniu Elektorki (jeżeli nie ona sama) rozpierdala całą prowincję.

Tylko cholera… co jak już się do tego wuja dostanie? Walić głupa? Powiedzieć pół prawdy? Zaoferować pomoc?
Chyba to ostatnie byłoby najlepsze. O ile ktoś tak ważny zechce słuchać krasnoluda.
Ach. Trzeba było jeszcze wypisać się z tej cholernej armii. Pewnie też sypnąć złotem by się nie rzucali za stratę munduru, skórzni i broni. Albo najpierw dostać się do tego wuja i przez niego to ogarnąć?

Warto by było też jedną beczkę najdroższego piwa rozlać do antałków. Ot - taki drogi prezencik którego żaden ważny człek nie odmówi, biorąc pod uwagę jak ciężko zdobyć tego typu towar.

- Oto jesteśmy w Nuln, przyjacielu. Gdzie jak gdzie, ale tutaj mógłbyś rozwinąć skrzydła jeżeli chodzi o znajomość broni prochowej. - rzekł Galeb do Detlefa.

Sytuacja wyglądała tak że trzeba było dotrzeć do diaspory, znaleźć karczmę, rozmówić się co tam w mieście się teraz dzieje i poszukać Yngwara Grumvaldssona lub kogoś innego ze starszyzny.

Galeb przypominając sobie rozmowę z mistrzem uświadomił sobie jeszcze jedną ciekawą rzecz. Dwie z trzech najważniejszych uczelni w Nuln opierały się na krasnoludach - Imperialna Akademia Artylerii i Wyższa Szkoła Inżynierii. Ta druga była z tego co pamiętał pewną zachciewajką Elektorki, obecnie była odbudowywana i słabo wiązała koniec z końcem bo jaśnie panująca Emmanuelli się po prostu znudziło już finansowanie tejże uczelni. Ta pierwsza była dużo ważniejsza bo sławna w całym Starym Świecie i miała ścisłe związki z Krasnoludzką Gildią Inżynierów, a działalność krasnoludzkich inżynierów którzy działali na tej uczelni miała przyzwolenie Wielkiego Króla Thorgrima.
Pytaniem było jaki stosunek mieli mieszkańcy Nuln do krasnoludów? Czy w ogóle odczuli najazd Wernickyego czy też tak jak ich władczyni mieli wszystko poza swoim miastem głęboko w zadzie? Czy tak jak prowincja, widzieli krasnoludy jako zdrajców? I jak teraz wyglądały stosunki dawi z tymi wszystkimi instytucjami w których tak prężnie działali?
Dla Galvinssona nie było problemem wyobrazić sobie nagły odpływ materii intelektualnej i roboczej z tych wszystkich pracowni. Nie było też problemem wyobrazić sobie że Elektorka uznała iż imperialni inżynierzy są w stanie poradzić sobie bez krasnoludów.

Mógł się tylko roześmiać na taką bezmyślność gorzkim śmiechem.
 
Stalowy jest offline  
Stary 24-05-2021, 06:52   #994
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw wysłuchał w milczeniu co ma do powiedzenia wuj Kadetki. Skinął głową na koniec i odezwał się w końcu.
- Jestem do całkowitej dyspozycji Pana jak i jaśnie nam panującej Księżnej-Elektorki, Imperium i Wissenlandowi.- Trzasnął obcasami w dryg wojskowy po czym zatrząsł delikatnie głową.
- Panie. Kryzys z uchodźcami to chyba można rozwiązać dając przysłowiową marchewkę. Ogłosić, że przez rok danin nie będzie branych z terenów złupionych. Co za tym idzie jeśli coś ów człowiek wyhoduje to na tą zimę jest jego. Myślę, że to pomoże się pozbyć ludzi z miast by wrócili czy osiedlili się na prowincji na nowo.- Zasugerował Gustaw zastanawiając się nad skarbcem.
- Wydaje mi się, że po wojnie na północy gdzie Nuln wysyłało broń to dość jest w skarbcu złota by przetrzymać ten okres.- Zasugerował.
- Co do żywności to widzę jedynie handel ze Stirlandem czy innym sąsiadem. Kwestia pozbycia się ludzi z miast jak wcześniej mówiłem bardzo by pomogła jeśli by się udała.-
- Krasnoludzka sprawa jest dość delikatna. Można by wmieszać paru ludzi w tłum by wyłapywali ogniska zapalne i tych co nawołują do rozruchów. To na początek. Gdy ludzi skusi się by odeszli z miast buntów by było mniej i łatwiej nad nimi zapanować. Moim zdaniem priorytetem jest zabranie chłopów na ich miejsce. Także bym obserwował ludzi, którzy najlepiej na tym by wyszli. Wśród armii jest paru krasnoludów co pokazało się z dobrej strony. Można by to wykorzystać a i dobre słowo w gospodzie na ich temat nie zaszkodzi. W końcu chyba krasnoludy Imperialne coś pomogły. W Meissen wyłożyło sprzęt i były gotowe udzielić schronienia ludziom z miasta.-

- Listy widziałem i jak jakieś pismo zobaczę może charakter pisma bym poznał. Wiem, że naśladowano pismo naszej władczyni, ale niuanse są zawsze gdzieś utkwione w piśmie.- Zastanawiał się mówiąc to von Grunnenberg.
- Panie. Zaczęło się to wszystko w Nuln więc wydaje mi się, że i fałszerz może być tu. Człowiek, o ile to człowiek, z takim talentem do fałszerstwa nie pracuje dla jednej osoby a zarabia krocie za swój kunszt na większą skalę. Przy odrobinie szczęścia byśmy trafili na gagatka tu a jeśli nie to trzeba skrupulatnie odpowiedzieć na pytanie. Komu najbardziej zależało na takim obrocie sprawy. Czyżby chaosyci maczali w tym palce Panie?- określił swoje zdanie Gustaw.
- Nie mam znajomości w półświatku a ludzi z tego środowiska potraciłem lecz może będę mógł gdzieś zacząć poszukiwania. Na początku w istnienia Ostatnich miałem styczność z paroma jegomościami z tego środowiska i przy odrobinie szczęścia może do kogoś dotrzemy.- Zwrócił się z propozycją Gustaw.
- Zawsze mogę wyruszyć do Księstw Granicznych i spróbować się dogadać z Brockiem czy Wernickim. Łatwiej z Brockiem gdyż mam jedną sprawę, która może go zainteresować. Mianowicie on jest najemnikiem i teraz w Imperium może być problem z robotą Gdyby go jakoś oczyścić z zarzutów byłby wdzięczny i może udałoby się odzyskać list w jego posiadaniu.

- Kto mógł jeszcze dostać listy. Zastanawia mnie sprawa powołania Brocka na głównodowodzącego. Ktoś zadecydował o tym a to dawało furtkę do tego co wysłał list do Brocka.- Gustaw się zastanowił przez chwilę.
- Panie. Co się dzieje z dowódcą trzeciej kompanii, którego uznałem za zdrajcę? Przy nim nie było żadnych listów?-


Sytuacja lekko przerastała młodego oficera. Nie był do końca przekonany, że to właściwa droga dla niego, ale skoro specjalista twierdził, że się nadadzą to zrobi co w jego mocy. Do tego Truskawa wpadł na jakiś trop w koszarach a i może jakieś dokumenty i listy gdzieś się uchowały.

- Panie. Jeden z moich byłych podwładnych o imieniu Truskawa wpadł na trop w kwatermistrzostwie. Można by i tam rozgrzebać sprawy i znaleźć trop.- Dodał niezbyt przekonany, ale uznał iż jak nie on to mistrz wyłapie coś co może nakierować na dalszy trop.
- Oczywiście jestem na Pana rozkazy a i za ocalenie życia jestem wielce dłużny Panu.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 28-05-2021 o 07:18.
Hakon jest offline  
Stary 24-05-2021, 21:44   #995
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Gustaw

- Tak, wolnizna jakąś część chłopów zachęci do powrotu. Tylko czym ziemię mają orać? Zębami? Narzędzia, inwentarz... To im trzeba też zapewnić. Co im po wolniźnie jak z głodu pomrą. W skarbcu pusto. Na wypadek gdybyś nie zauważył mieliśmy inwazję Chaosu oraz najazd Wernickiego do odparcia, a wojny są kosztowne. Sprowadzić żywność to nie problem. A potem co? Rozdawać i zachęcić tym jeszcze więcej ludzi do wybrania się do miast czy sprzedawać i doprowadzić do rozruchów biedoty?
- Toż to armia na khazadów najbardziej cięta! Co Ty, prowokatorów do koszar chcesz wprowadzić? A w Meissen, gdy zostało zdobyte i ograbione do goła, to tylko krasnoludzka dzielnica się ostała nietknięta. Naprawdę tym chcesz w oczy ludziom świecić? Na rozruchy uliczne to Twoje pomysły może i dobre, ale tu mamy resentyment u wszystkich warstw społecznych, od arystokracji, przez kupców po zwykłych, ciężko pracujących ludzi - kolejne pomysły niestety pogorszyły sprawę.
- Ale przynajmniej nie powiedziałeś, że to nie Twoja rola albo że nie masz pojęcia tylko próbowałeś pod presją coś wymyślić. Lepszy jest taki sobie plan realizowany od razu niż perfekcyjny o miesiąc za późno. - pochwalił. A dalsze informacje wzbudziły jego wielkie zainteresowanie.
- Podpisy były sfałszowane? Masz jakieś dowody? W zeznaniach do tej pory mówiliście, że podpisy wyglądały na oryginalne - rozmówca młodego szlachcica był wyraźnie zaskoczony i miał sporo pytań - Ów Truskawa rzeczywiście miał przy sobie zaszyfrowaną księgę kwatermistrza z garnizonu rzeczywiście. Nikt o tym nie wiedział do momentu jego zatrzymania. Skąd Ty o niej wiedziałeś? Skąd ją wziął? Komuś pokazywał? Rozszyfrował ją?

Pomysł, by szukać informacji w doszczętnie spalonym magazynie i u martwego kwatermistrza (obu wydarzeń Gustaw był zresztą niemal naocznym świadkiem) nie przypadł mu do gustu. Podobnie jak ten drugi.
- Pomysł z półświatkiem byłby dobry, ale idioci, których wysłałem by uwolnić mojego informatora z półświatka wyrżnęli ludzi których wysłałem im do pomocy, a potem, mimo wyraźnych rozkazów wyrżnęli też jego ludzi, a jego samego aresztowali i poprowadzili centralnie przez miasto. Dobrze że im uciekł, ale i tak moi ludzie są wśród "ludzi miasta" spaleni, bo uważają, że to ja zdradziłem mojego informatora - wyjaśnił.
- Sugerujesz, jeśli dobrze rozumiem, by zająć się tymi, przez których Brock został głównodowodzącym? A to rzeczywiście może być dobry trop. Tak, masz rację, to zastanawiające było. Dowódcą miał być ostatni nasz Wissenlandzki wyższy oficer, możesz go znać bo dowodził garnizonem. Zginął w zamachu. Przez to Brocka nominowali, bo nikogo innego nie było, kto by choć tysiącem ludzi dowodził naraz, sam widziałeś zresztą jaki był niedobór oficerów i podoficerów, sierżanci dowodzili kompaniami. Ale teraz najciekawsze - zabito go krótkim bełtem z kuszy naręcznej albo pistoletowej, z bliskiej odległości. Płonął wtedy magazyn, darto się, że to stamtąd strzelano, tyle wiem. Ale to niemożliwe żeby stamtąd bełt taki doleciał, trafił i zabił. Żołnierze nie wiedzieli kto był wtedy w magazynie i dlaczego nie zgłosił, że nikogo tam nie było. Znajdziesz ich i tego kto nimi dowodził i przesłuchasz - Gustaw przełknął ślinę. To on i jego kompani olali wtedy wszystkie dowody i nikogo o niczym nie zawiadomili.

- Serio nie natknęliście się na żadnych innych wrogów? Nikt poza Brockiem, Wernickym i królem Alrikiem nie działał przeciwko Wam? - zapytał.


Roz

Roz musiała umrzeć. Tego wymagało prawo. Tego wymagała racja stanu. Tego wymagała Armia Wissenlandu. I tego wymagała sama Roz, wsparta zdrowym rozsądkiem - otóż o ile zapamiętale ściga się zdrajcę, to już jego trupa niekoniecznie. Grzebie się takiego w nieoznaczonym grobie i tyle.

Zaalarmowana straż wbiegła do środka, ale wyglądało na to, że szef wywiadu poradził już sobie sam. Trupa zawinięto w płótno i zwalono na kupę innych, poza obozem. Zmarłych z ran, ofiar dyzenterii, chorób, powieszonych dezerterów i innych... Potem odciągnięto, bowiem zdrajców, jak wiedziano, chowa się w nieoznaczonych grobach. Gdzieś po drodze działy się pewnie różne rzeczy, ale Roz nie miała o nich pojęcia.

Z solidnym guzem na głowie siedziała bowiem w innym miejscu, ku swojemu zadowoleniu mogąc zajmować się czymś innym niż tajemnicami handlowymi.
- Jakieś preferencje co do nowej tożsamości? Czy znaleźć świadków, że to był agent Wernicky'ego a prawdziwa Roz znajdzie się w Nuln, w otoczeniu świadków którzy przysięgną, że od miesiąca się nie ruszała z miasta? A skoro sprawę śmierci Roz mamy za sobą... W raporcie sporo uwagi poświęciłaś listom. Musimy je odzyskać. Przynajmniej jeden z nich, by móc go zbadać i udowodnić fałszerstwo. Te trzy, o których wspomniałaś są poza granicami Imperium. Ale może został wysłany jeszcze do kogoś?


Loftus

Rozczarowanie na twarzy urzędnika było aż nazbyt widoczne.
- Ja tu jestem tylko administratorem. W teczkach jest to co o Tobie wiemy. Na razie. Mam uzupełnić dokumentację - wyjaśnił - Obawiasz się, że możemy takie coś wykorzystać. Owszem, wykorzystamy, kiedy tylko zechcemy. Oczywiście, masz wybór. Jeśli to wszystko - zrobił nieokreślony ruch ręką wokół siebie - rzeczywiście Cię "nie dotyczy"... Twój przewodnik nadal czeka zaraz za drzwiami. Możesz wyjść i wrócić do zabawy w czarodzieja. Dalszy postęp będzie już dla Ciebie, jak się domyślasz, zamknięty - wzruszył ramionami i patrzył na maga spokojnie i wyczekująco. Loftus nie czuł zagrożenia. Miał jednak wrażenie, że jeśli teraz wstanie i wyjdzie, nigdy nie trafi już ponownie do tego budynku.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 01-06-2021 o 22:20.
hen_cerbin jest offline  
Stary 30-05-2021, 17:43   #996
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef nie miał tylu rozterek i przemyśleń związanych z przybyciem do Nuln, co Galeb. Przede wszystkim odczuwał prawdziwą radość z zakończenia wodnej podróży, której chyba nigdy afektem darzyć nie będzie. Zaraz za tym następowała ulga wynikająca z bliskiego końca ich handlowych perypetii - o ile podróże z kupieckimi transportami nie były mu obce, o tyle nigdy nie przyszłoby mu do głowy, ile wspomnieni kupcy musieli głowy łamać, by kolejne posterunki wszelakiej maści mytników, celników i innych krwiopijców nie uczyniły handlu czymkolwiek zupełnie nieopłacalnym. O nie - handel nie był wymarzonym zajęciem dla Thorvaldssona - zupełnie nie miał do tego głowy, a lżejsza z każdą milą sakiewka jątrzyła niczym ból zęba albo i gorzej...

Zatem zdawać by się mogło, że Nuln tylko wybawieniem jest dla brodatego wojownika - nic bardziej mylnego. Pomijając plany Galvinsona odnośnie wizyty w lokalnej diasporze pozostawał im jeszcze jeden obowiązek - powrót do koszar i zdanie raportu z misji na południowych rubieżach prowincji.

Ze względu na przebieg wspomnianej misji, nie do końca jasny efekt blokowania przejścia oddziałom granicznych i sporo wciąż spowitych tajemnicą wątków istotnych dla oceny całej kampanii Wernicky'ego, powrót do koszar budził obawy Detlefa. Sam powrót natomiast nie mógł być odkładany w czasie, bo ktoś jeszcze gotów uznać ich za dezerterów. Z kolei co zrobi armia, gdy już pojawią się w koszarach? Zważywszy na przymusowy zaciąg, wysyłanie oddziału na samobójczą misję, to głowa brodacza pełna była czarnych myśli... Z pewnością człeczyny postarają się, by wpakować ich w kolejną sytuację bez wyjścia.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 02-06-2021, 09:47   #997
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roz pokiwała głową na słowa agenta o znalezieniu listu. Zwykle nie reagowała emocjonalnie na zdobywane lub przekazywane informacje. Trudno się podniecać nadchodzącym transportem przypraw z południa, albo skór z północy. Ta sprawa jednak budziła jej ciekawość.

Dlatego dopiero potem wróciła do sprawy swojego istnienia w świecie.
- To będzie trudne zadanie. Moje kontakty w Nuln dotyczą głównie przekazywania informacji handlowych. Nie miałam za dużo kontaktów ze szlachtą. Cenna byłaby rekomendacja w tych kręgach, coś co przekonało by do mnie jako dostarczyciela informacji jedną lub dwie wyżej postawione osoby. Mogę o to zadbać sama, ale to może wymagać czasu - podrapała się w bolące miejsce.
- Z tej perspektywy łatwiej też będzie pracować z tą reputacją, którą mam pod obecnym nazwiskiem. Czy to możliwe, że przez ostatnie kilka miesięcy byłam w Estalii? Ktoś mógł mnie tam widzieć, ktoś dać zlecenie… Joder! Znam nawet kilka estalijskich zwrotów.
- Przydałaby się jeszcze druga tożsamość, ubogiej szlachcianki, która przyjechała z wizytą do Nuln i pomieszkuje poza szlachecką dzielnicą w ubogiej stancji, do której nikt nie zagląda. Tymczasem ona może składać wizyty swoim dalekim krewnym, którzy jej nigdy na oczy nie widzieli. Oczywiste, że szuka partii do żeniaczki, albo próbuje się wkupić w łaski jakiegoś bogatego wuja licząc na utrzymanie.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 05-06-2021, 17:45   #998
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Magowi udało się sprowokować "urzędnika" do rozmowy. Mały sukces mimo to Loftus nadal czuł się lekko zagubiony i niepewny. Nie był pewien, czy Kolegium chce mieć jedynie na niego haka, czy zwyczajnie to element sprawdzania i testu. Gdyby chcieli mieć taki dokument z łatwością by go spreparowali, zresztą Kolegium i bez tego bez problemu może się go pozbyć. Zarówno w głośnym procesie jak i po cichu. Jeśli to tylko element wewnętrznego przesiewu, to pod żadnym pozorem nie może się przyznać do rzeczy takich oskarżeń. Ritter jeszcze w czasach nauki w kolegium słyszał, że Kolegium Cienia wykonywało egzekucję lub przeprowadziło procedurę wygaszenia większej liczby członków niż jakiekolwiek inne Kolegium. Magistrowie nie raz mówili, że czarodziei Cienia obowiązuje polityka zerowej tolerancji. Gdy sprawy nie dotyczyły bezpośrednio Loftusa to się tym zbytnio nie przejmował. Od takie strasznie młodych żaków, mówienie o ideałach czy straszeniu na wyrost żeby krnąbrna młodzież potraktowała dekret magi na serio. Jednak w obecnej sytuacji Loftus głęboko rozważał ile jest prawdy w tej opinii.
- Panie nie śmiem kwestionować dokumentów z akt. Nie odważę wejść nawet w polemikę z informacjami w nich zamartwi skoro nie znana jest mi ich treść. Nie będę się zasłaniał niepamięcią Mistrzu, niemniej nie wiem, czego oczekuje Kolegium. Bez zawahania jednak podpisałem pozostałe arkusze w tym te czyste. Mógłbym pogrążyć Leonorę de la Vegę, akolitkę Myrmidii, która stała się dziewicą z Meissen i którą opętał za jej przyzwoleniem demon. Jednak poniosła ona śmierć. Co się udało tylko dzięki współpracy z Mistrzem Tivioli.
- Panie jeśli jest takie życzenie Kolegium oświadczę pisemnie, że dokonywałem dezinformacji wobec granicznych i działań propagandowych wobec społeczeństwa. Przyjmowałem inne tożsamości i być może nawiązałem współpracę z Piromantą, który jest na usługach Wernicky'ego. Możliwe, że wiadomości od niego będą adresowane do Markusa Tivioli.
- Oczekuje od niego wieści na temat nieumarłych na wzgórza nad rzeką Soll, a szczególnie o wampira, który tam grasował. - wyjaśnił pośpiesznie.
Oświadczenie spisze własnoręcznie i dobrowolnie bez żadnych wyjaśnień i uszczegółowień, z łatwością wtedy wykorzystacie, to kiedy tylko zechcecie.
Loftus odetchnął głębiej, oparł ręce na kolanach, czuł że nadal jest lekko spięty.
- W przypadku kultystów sprawa się ma podobnie. Nie wiem jaką wiedzę miałbym im zdradzić, a bajdurzyć nie zamierzam. Niemniej pisemnie oświadczę, że po wykryciu kulturystyki i magii czarnoksięskiej spowodowałem manifestację chaosu. Pominę przy tym, że był to końcowy efekt eliminacji zagrożenia. Po unicestwieniu czarownicy i jej uczennicy o zdolnościach telepatycznych.
Loftus czuł, że rozgadał się aż za bardzo, ale w przeciwnym razie chyba by wstał i rzeczywiście wyszedł.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 13-06-2021, 13:08   #999
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Loftus zaczął po raz kolejny tłumaczyć się komuś, kto nie bardzo miał ochotę tego słuchać. Ale przynajmniej nie marudził, nie skarżył się na niesprawiedliwość i nie zadawał pytań. Niemniej, choć był to dobry początek, w tym miejscu to nie wystarczało. Dlatego skierowany do kolejnego pomieszczenia, ledwie tam wszedł, został zaatakowany. Pytaniem. No, może nie "ledwie wszedł". Miał czas by się przyjrzeć ludziom, którzy na niego tam czekali. Dwóch. Jeden siedział na krześle, drugi stał obok, jak jakiś sekretarz i ochroniarz. Ale nie widać było, że był uniżonym sługą, emanował mocą.
- No, to jak postępy w sprawie? Jesteś w pracy już od rana i chciałbym się dowiedzieć co dziś zrobiłeś? Gotowy do złożenia raportu. Nie mów, że pół dnia zmarnowałeś na duperele? - zapytał ten siedzący. Loftus przez moment zastanawiał się, jaka to może być sprawa. Ale była tylko jedna o jaką mógł być pytany. Wissenland.


Roz popełniła ten sam błąd, który niedawno popełnił Gustaw. Powybierała sobie tylko te kwestie, na których to ona zyskiwała, zignorowała zaś te pytania, w których to ona musiała coś dać. Niczym rodzynki z ciasta. A takie zachowanie, zarówno przy stole, jak i w wywiadzie, jest bardzo źle widziane...


Galeb i Detlef ruszyli w miasto. Ruszyli zdobywać informacje, przelewać piwo, zostawiać różne rzeczy w depozycie. Tak jakby mieli prawo iść ulicami tego miasta z podniesionymi głowami, a nie przemykać chyłkiem niczym zdrajcy, którymi byli. Król Alrik i jego podwładni ostatnio nie byli zbytnio popularni w tych stronach, a oczekiwanie, że szyper zatai kogo i skąd wiózł... Zresztą, kto wie, może gdyby mu zapłacili za to, skłamałby portowym urzędnikom. Ale powiedzmy sobie szczerze - kim mogli być krasnoludzcy wojownicy przypływający z południa w takiej liczbie? Dwunastki wojowników nikt nie zaatakował wprost ale nie spoglądano na nich przyjaźnie. I na spojrzeniach się nie skończyło.
- Pieprzone krasnoludy! - było najłagodniejszą rzeczą, która poleciała w ich kierunku. Ślina jaką pluto pod nogi na ich widok najczęstszą. Końskie łajno, rzucone przez jakiegoś ulicznika było najbardziej "groźną".
Dotarłszy do khazadzkiej dzielnicy spostrzegli, że jej mieszkańcy są "pod bronią". Krasnoludy dobrze zdawały sobie sprawę, że tłuszcza nie zawsze rozróżnia kto skąd jest, a choć do pogromów zniechęcać można dobrym słowem, to łatwiej sukces osiągnąć dobrym słowem popartym dobrym toporem. Co ciekawe, choć tu nikt niczym nie rzucał, spojrzenia dawi nie były jakoś bardziej przyjazne.

Choć pewnie przyjąłby ich od razu, Starszy Yngwar Grumvaldsson był bardzo zajętym krasnoludem. A że spotkania zarówno Rady Miasta, jak i Zgromadzenia (ciała doradczego przy Elektorce, które, zważywszy na niechęć Emmanueli von Liebowitz, faktycznie administrowało prowincją) odbywały się teraz niemal codziennie, przekazano im, by przyszli wieczorem. I to raczej późnym, zebrania przeciągały się nawet do północy.

Kiedy załatwili sprawy związane z beczkami, butelkami, piwem, zbrojami i zakwaterowaniem, Detlef przypomniał, że muszą jeszcze zameldować się w garnizonie. Detlef miał rację. Honor tego wymagał. Nawet jeśli ich dowódca był "gaarem", to skoro już byli w armii, wypadałoby wykonywać rozkazy. A co ważniejsze - wreszcie się z niej zwolnić.
Przebranie się w "cywilne" ciuchy (to jest zdjęcie blach pancerza) pomogło wtopić się w tłum. Pod bramą garnizonu kłębił się tłum. Głównie kobiet. Matek, babć, sióstr, żon... Chciały wiedzieć co stało się z ich synami, mężami i braćmi. Wartownicy, delikatnie mówiąc, zmęczeni tym harmidrem, nie odpowiadali. Nieco zaskoczeni obecnością krasnoludów wpuścili ich i skierowali do komendantury. Tam, nie mniej zdziwiony podoficer w stopniu sierżanta sztabowego opierdolił zapowiadającego ich wojskowego pisarczyka, czego, kurwa, ci cywile, od niego, kurwa, chcą, zajęty, kurwa, jest, ale ostatecznie kazał ich, kurwa, wpuścić. I zapytał, czego, kurwa, chcą.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 16-06-2021, 23:24   #1000
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roz nie potrzebowała zbyt długo patrzeć na mężczyznę, aby zauważyć, że oczekuje on jeszcze czegoś.
- Nikt nie organizuje spisku w pojedynkę – zaczęła od oczywistości.
- Skoro wiemy, że trzy listy dotarły do adresatów, musi istnieć zorganizowana siatka informacyjna poza oficjalnymi kanałami – podrapała się po czole.
- Sama dostarczałam Baronowi na przełęczy informację – Roz dotychczas zakładała, że była to wiadomość, o której wywiad wiedział, ale może to też był jakiś trop.
- Trzeba zlokalizować nadawcę w otoczeniu elektorki. Aby ludzie z jej otoczenia mogli podejmować dalsze działania, będą potrzebować wysyłać kolejne wiadomości. Listy to jedna sprawa, ale może część instrukcji i poleceń jest wysyłana w mniej strzeżony sposób, bo nie zawierają niczego, co budzi oczywiste podejrzenia. Posiadając rekomendację, może uda mi się otrzymać zlecenie na przekazanie takiej informacji i rozpracować strukturę tej grupy, aby dotrzeć do osoby, która rozesłała listy.

- Co do informacji o listach... przy von Grunnenbergu, był jeden zmyślny krasnolud, który interesował się bardzo tą sprawą. Może znać więcej szczegółów, które trzyma tylko dla siebie. Runiarz Galeb Galvinson. Miał znacznie więcej czasu na zbieranie dowodów i informacji. Zakładając, że spiskowcy chcą podburzyć ludzi i krasnoludy przeciw sobie, może mieć interes w rozwiązaniu tej sprawy

Zakończyła pytającym wzrokiem.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172