|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-07-2019, 12:13 | #611 |
Reputacja: 1 |
|
19-07-2019, 13:58 | #612 |
Reputacja: 1 | Powróciwszy do zepsutego wozu i reszty kompaniji Galeb zwrócił się do Detlefa zerkając na jeńców z ukosa. Nie było co owijać w bawłnę. - Obiecałem że jeńcy nie zginą... Jeżeli nie zrobią nic głupiego. Musiałem jakoś przekonać tamtych by nie ubili dziewczyny. - wyjaśnił przyjacielowi - Obejrzeliście ich? Nie wykrwawi się żaden? Nie po to Runiarz poprosił o przebaczenie Pramatkę by znów rzucać słowa na wiatr. Musiał dopilnować by jeńcy byli w stanie doczekać przyjścia pomocy. Choćby musiał zostawić im swój nóż. Zajął się też pilnowaniem odbitej z rąk Granicznych dziewczyny... Tymczasem Gustav wydał kilka rozkazów. Przede wszystkim bagaże miały zostać zdjęte z wozu i przeniesione na zwierzęta i barki żołnierzy, a wóz przewrócony w poprzek drogi. Wróg nadciągał od Przełęczy i zapewne od tyłu więc jedynym wyjściem było przestawienie się na drugą stronę rzeki. Będą musieli bardzo polegać na zdolnościach Olega. Gustav polecił też Bertowi aby ten z Detlefem zorientowali się czy mogą zablokować drogę. Nie powiedział saperom w jaki sposób, ale nie chciał w pobliżu jeńców mówić bezpośrednio o ładunkach. Ponadto sierżant podał Leo dwie mikstury lecznicze i sam poprosił o miksturę kojącą (miał nadzieję, że komuś jeszcze zostały). Dał też dwie mikstury lecznicze Karlowi do wypicia, bo bandzior też nie wyglądał najlepiej. Zaczepiony przez podporucznika wdał się z nim w cichą rozmowę by przypadkiem jeńcy czegoś nie posłuchali. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 19-07-2019 o 16:05. |
19-07-2019, 22:34 | #613 |
Reputacja: 1 | Mag był zadowolony z decyzji Granicznych, obawiał się że zachowanie Leo skłoni ich do podjęcia ryzyka i stawienia oporu. Tamta piątka przeciwko dwójce ostatnich, bo siebie z uwagi na drżenie nie liczył, a Leo była niepewna i nie wiadomo dla kogo obecnie stanowi zagrożenie. Zapewne gdyby pozbawić ich wszystkiego, to by się do tego posunęli. A tak mieli praktycznie pewność zachowania życia i złota. Pozostawieni ciężko ranni sami nic nie spróbują, a nieprzytomni się nie liczyli.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
20-07-2019, 14:09 | #614 |
Reputacja: 1 | Przypominając sobie rozkazy i wyjście z Meissen Gustav zdał sobie sprawę, że oto odbijając von Rudgera i córę szefa wissenlandzkiego wywiadu może nie tylko zatrzeć wszelkie złe wrażenia, ale też zamknąć gęby wszystkim impertynenckim fircykom i krytykantom. Co więcej jego kariera na dworze i w armii ma teraz szansę naprawdę ruszyć do galopu… … jeżeli tylko zdoła utrzymać dobre wrażenie na uratowanych. I ukończyć z pełnym sukcesem misję. Gustav zasalutował podporucznikowi. - Nie mamy zbyt wiele czasu, sir. Jestem sierżant Gustav von Grunnenberg, dowodzę piątą dziesiątką trzeciej drużyny czwartej kompanii drugiego batalionu Trzeciego Wissenlandzkiego. Wykonujemy rozkazy głównego dowództwa armii Wissenlandu. - tu obejrzał się znacząco na zabezpieczonych jeńców, nachylił się do oficera. Chociaż można było mieć podejrzenia co do von Rudgera to jednak fakt, że Parszywiec przywłaszczył sobie jego pistolet wskazywał na to że oficer był jak najbardziej stronnikiem Imperium. - Wysłano nas byśmy nawiązali kontakt z Karak Hirn i dowiedzieli się dlaczego krasnoludy nie interweniowały. Mamy też zająć się przełęczą i sabotować działalność wroga na terytorium Imperium. - powiedział cicho. Miał ochotę się rozgadać, ale zdał sobie sprawę, że nie był to odpowiedni na to czas i miejsce. A podporucznik z pewnością oczekiwał krótkich i zwięzłych odpowiedzi. - Jaka sytuacja? W jakim stanie jest drugi więzień? - równie zwięźle zapytał Podporucznik. A widząc swoją broń przy pasach Leonory i Detlefa zmrużył oczy - Parszywca widzę spotkaliście. Mówił coś? - Jakiś czas temu wyprzedziliśmy patrol Granicznych, dlatego nie mamy wiele czasu, z pewnością teraz tu zmierzają. Do posterunku na skrzyżowaniu dróg do przełęczy i Karak Hirn jest godzina drogi. Sama przełęcz jest broniona przez trzy posterunki. - streścił sierżant - Dwa wozy z konwoju roztrzaskane. Los pozostałych niepotwierdzony. Dowódca karawany - martwy. Część obstawy i wozaków zbiegła. Drugi więzień… wygląda zdrów. Gustav zerknął na Leo i Detlefa. - Zacytuję ostatnie słowa Parszywca nad brzegiem rzeki Łososi: “Na co czekacie?! Jazda, za nimi!”. Więcej nic nie powiedział bo w środku potyczki zajął się nauką pływania w pełnym rynsztunku. Kiepsko mu poszło. Sprawdziliśmy potem nożem czy udawanie topielca lepiej mu wychodzi. Okazało się, że nie udawał. - To dobrze, bardzo dobrze - powiedział von Rudger - Parszywiec zginął, a dziewczyna żyje. Jesteście pewni swoich ludzi? Będę potrzebował konia, który ją poniesie, mojej broni, ludzi do eskorty i drogi ewakuacji. Cokolwiek robicie, dostarczenie jej do Nuln jest ważniejsze. Ale to później. Widzę, że trzeba ruszać. Wydajcie rozkazy sierżancie - przyjrzał się Gustawowi dokładniej - Czy my się już nie spotkaliśmy? - zapytał. Gustaw wiedział że tak. Na dworze Elektorki. Gustav skinął głową. - Jestem pewny swoich ludzi. Może są szaleni ale kiedy przychodzi co do czego pokazują swoją prawdziwą wartość. O dalszych planach pomówimy jak będziemy relatywnie bezpieczni. Słowa te mocno kontrastowały z tym że Leo miotała się jak szalona, a czarodziej na głos przy jeńcach mówił gdzie mają zamiar się udać, ale robienie dobrej miny do złej gry to było coś co każdy szlachcic musiał mieć opanowane do perfekcji. Bez krępacji jednak zaczął wydawać rozkazy. - Oleg! Potrzebujemy przeprawić się na drugą stronę, zajmij się tym. Znajdź drogę - pogonił pijaczynę - Bert! Detlef! Co z tym blokowaniem drogi? - zwrócił się sierżant do saperów - Jeżeli jesteście w stanie to zrobić to działajcie. A ty Detlef oddaj podporucznikowi jego broń, tak samo ty Leo! - Galeb! Zdejmijcie z wozu bagaże z Karlem i Walterem, a potem przewróćcie ten wóz. - Loftus wypatruj czy patrol nas nie dogania. - Leo… Leo ty po prostu złap oddech - Ruchy! Mamy mało czasu! Galeb, Detlef! W trakcie marszu będziecie odpowiadać za bezpieczeństwo dziewczyny. Kij z tym że się powtórzył z rozkazami, część już była wykonywana, ale teraz przydzielił do tego konkretne osoby. Bez krępacji wydał też polecenia krasnoludom, chociaż ci ciągle coś tam mamrotali o klątwach i że Gustav jest wyklęty i o konsekwencjach. Pomimo przeszłej niesybordynacji mieli najmniej narąbane pod garem i chyba najbardziej im zależało na załatwieniu całej sprawy. - Możliwe, że się widzieliśmy dawno temu na elektorskich salonach, Herr Rudger. - rzekł von Grunnenberg już mniej oficjalnym tonem, ale nadal dość cicho. Galeb cicho zaklął pod nosem słysząc polecenia wydawane przez Gustava. Pozytyw był taki że podporucznik z pewnością miał ważne informacje podobnie jak dziewucha i możliwe było przy drobnej perswazji przekonać ich że nie tylko bezpieczniej będzie w Karaku, ale i że ich słowa mogą być korzystne dla całej wojny. Kiedy Karl i Walter stanęli przy wozie Galeb poszedł im pomóc. Najpierw rozładowali ten niewielki bagaż jaki tam mieli, a potem przewalili go w poprzek drogi. Smutno mu było bo był to wóz Lagera, ale piwowar z pewnością zdawał sobie sprawę że tak jego pojazd może skończyć. Szkoda. Przy najbliższej okazji Galeb miał zamiar rozmówić się z podporucznikiem, choćby ten i brąhał się na to "szeregowy" się do niego odzywa. Niestety teraz musieli się spieszyć na drugą stronę rzeki, nie było czasu na . |
23-07-2019, 00:39 | #615 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
23-07-2019, 07:34 | #616 |
Reputacja: 1 | - Na druga stronę rzeki tak? - Oleg wbił wzrok w korony drzew i zmrużył oczy. Wciąż był pobudzony, ale nagle stanął, jak wryty. Trwało to kilka chwil. - Rzeka w górnym odcinku ma wartki nurt, a my wchodzimy w góry. Brzegi robią się strome, a do dna koryta jest daleko. - podjął rozważania jednocześnie kierując się do swojego ekwipunku, a następnie do wierzchowca. - Ale spokojnie, znajdę przeprawę. Górskie rzeki mają taką cechę, że są jak baby. Miesiąc temu mógł być za rogiem rwący potok, a dziś może być strumień, co ledwo połechce po gaciach. - zażartował ściągając już wodze. - Że stan się bardzo zmienia zależnie od warunków - wyjaśnił - Pojadę przodem. Pognam karego ile wlezie i wrócę nim opadnie pył za mną. Pozytyw jest taki, że brodu nikt nie obstawi, bo pojawia się i znika. Jedynym powodem by przekraczać tutaj rzekę, poza wojaczką, jest ciekawość co po drugiej stronie, więc pójść za nami też nie pójdą, chyba, że mają na wyposażeniu włóczęgę który robi takie rzeczy. Ostatnio edytowane przez Morel : 23-07-2019 o 07:37. |
23-07-2019, 09:20 | #617 |
Reputacja: 1 | Na plan działania Olega Gustav skinął głową wyrażając zgodę. Niestety nie wszyscy chcieli ułatwić sierżantowi zrobienie dobrego wrażenia na oficerze. Gustav bez żadnych ostentacyjnych gestów zaczął mówić. - To był rozkaz De la Vega. Bezpośrednie polecenie przełożonego. - położył nacisk na słowa "rozkaz i polecenie przełożonego" - Z tego co pamiętam mówiłaś że Estalijczycy są zdyscyplinowany żołnierzami, a już szczególnie słudzy Myrmidii... Są prawda? A może są tylko rozpuszczoną swołoczą, która łamie przykazania swojej bogini? Bandą zakłamanych, zaplutych, humorzastych pieniaczy, którzy wyżej stają niż dupy mają i mają problem z wykonaniem prostego rozkazu. No de la Vega? Jacy są ci estalijscy słudzy myrmidii? Nie miał czasu na humory swoich ludzi. Ale nie miał też oporów przed miażdżeniem ich, ich własnymi zasadami. |
23-07-2019, 18:02 | #618 |
Reputacja: 1 | Detlef kręcił głową z niezadowoleniem, gdy rana Estalijki za cholerę nie chciała się "zejść". Zaszyty z grubsza otwór pasowałby bardziej do kolekcji blizn na dowolnym ogrze niż do człeczej kobiety, ale co było poradzić. Mogła sobie iść do najbliższego felczera, jeśli nie jest zadowolona z poziomu obsługi. Po wszystkim krasnolud podejrzewał, że rana będzie wymagała jeszcze sporo pracy, zanim zacznie się na dobre proces leczenia. Podobnie było z dziurami w sierżancie - jego ranami Detlef zajął się z całą sumiennością, choć nie można było powiedzieć, że gęba mu się z tego powodu cieszyła. Spojrzenie Galvinssona wystarczyło jednak, by wykonał ten przykry dla siebie obowiązek. Chwilę wcześniej przyniósł von Rudgerowi jego, jak twierdził, pistolet. Że też von Grunenberg pamiętał, że Detlef schował uszkodzoną broń zawiniętą w płótno do swojego plecaka. Byłaby z tego niezła pamiątka z wyprawy, a tak trzeba ją obcemu oddać... No nic - łatwo przyszło, łatwo wyszło - jak to mawiają grobi z rozwolnieniem. Choć Parszywiec napsuł im wszystkim trochę krwi, to jednak wziął się i zabił jakoś tak bezproblemowo - trofeum z tego w sumie niespecjalne. Do pistoletu dołożył zdobyczne kule i ładunki, chociaż właściwie zupełnie niepotrzebnie, bo pistolet był teraz uszkodzony i człeczyna mógł nim co najwyżej po łbie wroga walić, wcześniej sypiąc prochem w oczy i kule pod nogi rzucać, żeby się wykopyrtnął na ziemię. Weźmie se naprawi, to i postrzela może. A jak znajdzie złoto na naprawę, to i na amunicję i proch pewnikiem także. Ze stosu zbroi i broni zabrał tylko własny garłacz, do tego zdobyczny (jako towar na wymianę lub handel), zestaw butelek (do sprawdzenia później) i zgarnął gotowiznę na wiecznie spore potrzeby oddziału. Choćby uzupełnić zapas medykamentów potrzeba, bo najwyraźniej wszyscy próbują zrobić sobie jak największą krzywdę. Normalnie konkurs. - Kto potrzebuje dozbroić się, to niech to zrobi teraz! Kusze, amunicja, pancerze i broń do walki w zwarciu. - Rzucił. - Przed wymarszem wszystko co zostanie wyląduje w wodzie. - Poinformował. - Bierzemy tyle, ile uniesiemy i zmieścimy na kuce. Bądźcie jednak gotowi, że wszystko trzeba będzie nieść samemu. - Dodał ciszej. - Użycie ładunków tutaj nie ma sensu. - Poinformował sierżanta na tyle cichym głosem, by jeńcy nie mogli zrozumieć. - Zbocze zbyt łagodne, a osuwisko łatwe do usunięcia lub wytyczenia nowej drogi przez zawał. Trzeba to zrobić w miejscu, w którym zablokujemy trakt na kilka tygodni przynajmniej. - Dodał. - Jest jeszcze jeden problem. - Oznajmił ponuro. - Loftus przed chwilą radośnie wypaplał jeńcom, że zamierzamy wysadzić i zablokować trakt przez przełęcz. Za kilka klepsydr będą tu Graniczni z posterunku na przełęczy, a wtedy już wszyscy będą wiedzieć, po co tu jesteśmy. Ci co uciekli mogą nie pomyśleć, że możemy mieć większe ładunki zdolne burzyć skały - po wieściach od jeńców będą mieli pewność i szybko zwiększą siły na przełęczy, żeby do tego nie dopuścić. Krótko mówiąc - będziemy mieć przesrane jak grobi w jaskini głodnego trolla. A trolle są zawsze głodne, har har... - zarechotał. - Pozostawienie ich przy życiu naraża powodzenie misji i nasze życia. - Stwierdził wreszcie na wpół smutnym, na wpół zrezygnowanym głosem i wrócił do szykowania się do wymarszu, pozostawiając sierżanta z trudną decyzją.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
23-07-2019, 18:09 | #619 |
Reputacja: 1 | Mag celowo zdradził plan z przełęczy. W momencie ataku na ten konwój został on i tak przekreślony. Nierozważny Gustaw mógłby jednak ich pchać ku zgubie, a dumni krasnoludzcy towarzysze tylko by go tym utwierdzali. W efekcie oddział byłby zgubiony, a tak skoro się wydało, to nie ma wyjścia trzeba zrezygnować z samobójczego zadania i zająć się przechwyconymi ludźmi i drugim zadaniem. Nie pozostało im nic innego niż ucieczka w stronę krasnoludzkiej twierdzy. Khazadzi może będą maga przeklinać, ale nawet Gustaw nie zignoruje tego co się wydarzyło. Kto wie może właśnie w ten przewrotny sposób mag zwiększył szansę drużyny na przeżycie. Niech ludzie Wernickiego skupią się na przełęczy... Po drodze do twierdzy trzeba będzie tylko rozwiązać problem z krukiem i Leo.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! Ostatnio edytowane przez pi0t : 24-07-2019 o 15:57. Powód: *edit |
24-07-2019, 07:38 | #620 |
Reputacja: 1 | Kiedy część oddziału przepychała się między sobą co robić, Galeb z Karlem i Walterem zdjęli bagaże, przewrócili wóz i ogólnie wyszykowali się do drogi. Runiarz gdy się już przygotował, zgarnął jeden z porzuconych mieczy (by dać go potem dziewce), wziął dziewczynę w ręce (po co ma się biedaczka budzić) i podszedł do podporucznika. - Herr von Rutger? Sir? - zagadał. Galebowi wydawało się, że krótkie mruknięcie oficera wskazało na to że zdołał przykuć jego uwagę. Nie tracąc czasu Galvinsonn przedstawił oficerowi swój plan odnośnie tego że może on pomóc im przekonać khazadów do interwencji - w końcu potrzebują mocniejszych dowodów niż dziwne zbiegi okoliczności. No i tym sposobem podporucznik będzie miał oddział do pomocy, a oddział będzie miał wykonane zadanie. Niestety jak się okazało podporucznik słuchał jednym uchem, skupiając się raczej na obserwacji przepychanek między sierżantem, a żołnierzami, za których Grunnenberg przed chwilą poświadczył. Z rosnącym zażenowaniem wpatrywał się w to widowisko i przemówił nawet nie patrząc na krasnoluda. - Kiedy szeregowy chce przekazać informację do oficera ma korzystać z drogi służbowej i przekazując ją najpierw swojemu podoficerowi. - oschle powiedział von Rudger. Galeb przeniósł wzrok na kłótnię. Spodziewał się, że tak może zostać potraktowany, no ale trudno... przynajmniej spróbował, kiedy reszta gaworzyła. - I już powiedziałem co zamierzam, nie będę się powtarzać. Do waszych zadań się wtrącać nie będę. - dodał ale trochę jakby mówił sam do siebie. - Sir. - Galeb skinął głową i zostawił niedawną więźniarkę koło podporucznika. Podszedł do zbiorowiska i warknął. - Podporucznik von Rudger wtrącać się w nasze zadania nie będzie. Ma własne. Oba rozkazy wobec nas są w mocy. - potoczył wzrokiem po zebranych. Gustav chwilę przyglądał się Galebowi, ale ten nie odwzajemnił spojrzenia. Sierżant chrząknął. - Nie blokujemy drogi. - zadecydował von Grunnenberg - Szykować się do wymarszu. - Co z jeńcami? - ponowił zapytanie Karl. Gustav otaksował trójkę ludzi i Galeba, który naobiecywał że ci przeżyją w zamian za uwolnienie dziewczyny. To była obietnica krasnoluda nie jego. Zdał sobie jednak sprawę po wcześniejszych "wybrykach", że krasnolud może znów coś wywinąć tym razem na oczach oficera. - Zostawcie ich. - rzucił. Z drugiej strony wybryk Leo już prosił się o doraźną egzekucję. Czy oni nie rozumieli że szarpią się na oczach oficera?! W gadce o bombach i celach sprawa Leo zeszła na drugi plan ale gdyby Estalijka dalej dyskutował to Gustav miał zamiar kazać Karlowi przytrzymać ją, wypłaciłby jej z pięści w twarz za sprzeciwianie się rozkazom, po czym odebrałby jej rapier oficera i zwrócił mu go. Była jeszcze jedna sprawa której należało dopilnować. Gustav podszedł w pewnym momencie do Karla i szepnął mu coś. Wymienili parę zdań po czym Gustav zerknął jeszcze na Waltera. Kiedy skończyli zromawiać Gustav zaczął wydawać polecenia odnośnie szyku. Prowadzić miał Oleg, na przodzie mieli iść też krasnoludów i pomagać w schodzeniu reszcie. Tyły mieli ubezpieczać Karl i Walter. Karl jeszcze wypił dwie mikstury lecznicze które otrzymał od Gustava. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 24-07-2019 o 19:04. |