![]() | ![]() |
![]() |
|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() | #1 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Ich oczami II - Oblężenie.
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 25-07-2019 o 14:30. |
![]() |
![]() | #2 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Mistrz Tymon przebudził się o przed świtem z pierwszymi promieniami słońca które delikatnie zaróżowiły jeszcze czarne niebo. Od dawna już tak wcześnie nie musiał wstawać jednak stare nawyki czasami jeszcze okazywały się silniejsze. Kamienica była cicha, nie słychać było gwaru na parterze, nie trzaskały garnki w kuchni. Wszyscy spali, łoże było wygodne i ciepłe i po prawdzie nie było powodu aby się z niego ruszać. Tymon postanowił więc spać dalej. Gdy jednak już prawie odpłynął do świata snu usłyszał niepokojący hałas, który za chwilę się powtórzył. „Czyżby złodziej” – pomyślał i zręcznym ruchem wyszedł z łożnicy.
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett Ostatnio edytowane przez Wisienki : 31-07-2019 o 21:47. |
![]() |
![]() | #3 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | - Zasłałem łóżko. To nie był dobry dzień. Wszystko szło nie tak. Berg był zmęczony tym, że nic nie zrobił. Manduk Pialma, wysuszony, niemal przezroczysty skryba zbierał przybory z małego stolika. Mebel postawiony był przy samym palenisku z dwóch praktycznych powodów. Po pierwsze primo żar dawał dodatkowe źródło światła, w słabo oświetlonym pomieszczeniu a po drugie primo, znacznie ważniejsze primo, staruszek Manduk zawsze marzł. Jego chude ciało w ogóle nie wydzielało ciepła i nawet w upalne dni zacierał kościste dłonie, próbując je choć trochę rozgrzać. Przysunąwszy więc swoje stanowisko pracy tak blisko jak tylko było możliwe do paleniska, wyciągał długie nogi w kierunku żaru. Teraz schowawszy dokumenty, szeleszcząc papierami zbierał się do wyjścia. - Dobra robota, Berg - rzucił na pożegnanie głosem równie suchym co cała jego aparycja. Kat burknął coś w odpowiedzi, wyraźnie nie w sosie. - Zasłałem łóżko. Ja piełdolę, zasłałem łóżko. Berg jednak nie był zadowolony z przesłuchania. Co z tego, że przesłuchiwany wyszczekał wszystko łamiącym się lamętliwym głosem? Wystarczyło palenisko rozpalić, pokazać mu rozgrzane do czerwoności narzędzia i jednego… słownie: JEDNEGO zęba wyrwać a sfajdał się w portki i jął płakać, sypać kamratów i przyznawać się do winy. Żeby nawet nie zdążył przypiec mu stóp? Świat schodził na psy. - Zasłałem łóżko. Przesłuchany trząsł się jeszcze, paplał w szoku w kółko te swoje “zasłałem łóżko”, pryskając przy tym na około krwią zmieszaną ze śliną i roztaczając smród fekaliów. Mała kupa gówna. Małodobry strzyknął śliną w żar. Nie lubił łatwej roboty. Za szybko poszło. Strażnicy już weszli, żeby wynieść zasrańca z powrotem do lochu, a Gwido, najmłodszy z czeladników, ledwie czternastoletni, pryszczaty chłopak, już stał z cebrzykiem wypełnionym wodą, żeby posprzątać. Gówniana sprawa. Berg ściągnął więc fartuch i odwiesił na swoje miejsce. Ogarnął wzrokiem raz jeszcze pracownię, mruknął coś, co przy odrobinie dobrej woli mogło być słowem pożegnania i opuścił pomieszczenie. Nie pozostało mu nic innego jak udać się do karczmy i spłukać złe wrażenie kufelkiem zimnego. Przy odrobinie szczęścia mógł zastać tam Gordhula. Krasnolud był najlepszym kompanem do picia jakiego znał.
__________________ LUBIĘ PBF (miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |
![]() |
![]() | #4 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Jacek spał snem świętego po wczorajszej uroczystości w Qniu. Nic mu się nie chciało postanowił, więc powierzyć swój los jakiemuś wyższemu bytowi. Po dłuższym minutowym zastanowieniu się uznał iż istota zwana MG najlepiej się do tego nada. Byt na tyle wielki by nawet ci cudaczni PP oddawali mu cześć powinien należycie zadbać należycie o dydusowy los. Pomyśleć iż Jacek wymyślił to wszystko przez sen. |
![]() |
![]() | #5 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | - Kochanie śniadanie - to były pierwsze słowa jakie usłyszał Volkmar po przebudzeniu. Wstał, podszedł do okna i przeciągnął się rycząc niczym lew. Oparł się o parapet i z dumą popatrzył na swoje Gluckwunsch. Obiektywnie trzeba przyznać, że w ciągu ostatnich lat odwalił kawał dobrej roboty. Jego Gluckwunsch prosperowało wyśmienicie i rozwijał się bardzo dobrze. Volkmar snuł jeszcze bardziej ambitne plany zarówno dla siebie, jak i dla miasta. Z błogich rozmyślań wyrwał go namiętny pocałunek. Gryzelda zaszła go niespodziewanie i bez słowa rzuciła się na szyję. - Dzień dobry, mój panie - powiedziała odchylając się lekko do tyłu - Jak ci się spało? - Muszę rzec, że doprawdy wyśmienicie - odparł z szerokim uśmiechem - Jakże jednak mogłoby być inaczej, skoro spałem u boku tak pięknej i cudnej kobiety - Piękna i cudna? - spytała krzywiąc usta Gryzelda - Gdzież tyś się szlajał świntuchu? - spytała unosząc wrogo brwi i szturchając go w ramię. - Gdzież bym miał się szlajać, najdroższa. O tobie przecież mówię, moja słodka, piękna i ukochana żono. - O mnie? - udała zdziwienie - Jeśli tak to w porządku. - Chodźmy jeść. Czuję, jak mi kiszki marsza grają. *** Pogoda tego dnia była wręcz idealna. Słońce delikatnie przygrzewało, a delikatny wiaterek od zachodu niósł przyjemny chłód i zapach sosnowego boru. Burmistrz Volkmar Woerfel, jak to miał w swoim zwyczaju, przechadzała się ulicami miasteczka. Szedł wolno z rękami założonymi za plecami. Przyglądał się domom i kramom, jakby widział je pierwszy raz w życiu. Witał się z mieszkańcami, pytając o zdrowie i o to, jak idą interesy. Burmistrz Woerfel bardzo troszczył się o swoje miasto. Niczym dobry ojciec dbał o dobro każdego z mieszkańców. Gdy Volkmar dotarł pod budynek ratusza, stawał na szczycie schodów i z tej perspektywy jeszcze raz spoglądał na Gluckwunsch. Dopiero po odprawieniu takiego rytuału wchodził do budynku. - Dzień dobry Oswaldzie - rzekł mijając biurko swego sekretarza. - Dzień dobry panie burmistrzu - odparł kłaniając się w pas, rudy młodzieniec, syn kowala. Oswald był inteligentnym i bystrym człowiekiem, ale tylko dzięki szkole założonej przez Woerfela miał szansę zdobyć wykształcenie i posadę w ratuszu. - Co tam mamy dzisiaj w planie? - spytał burmistrz, choć doskonale wiedział, co go dzisiaj czeka. - Rudolf Herrth przyjdzie w sprawie rozbudowy swojego warsztatu, chodzi o wykup działki przy rynku. Potem Bernard Lipsitz z jakąś niezwykle ważną, ale na tyle tajemniczą sprawą, że nie chciał nic zdradzić i na koniec grupa mieszkańców ze skargą… - Ze skargą? - powtórzył z niedowierzaniem burmistrz. - Tak, ze skargą. Chodzi o coraz głośniejsze libacje w Qniu. - To wszystko? - Tak, panie burmistrzu. - Zrób mi kawę proszę i poślij kogoś po te pyszne rogaliki do Henrietty. - Już się robi, panie burmistrzu.
__________________ >>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<< Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul! Ostatnio edytowane przez PeeWee : 28-07-2019 o 17:44. |
![]() |
![]() | #6 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
__________________ by dru' Ostatnio edytowane przez druidh : 31-07-2019 o 06:57. |
![]() |
![]() | #7 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Kargun Gromlison
__________________ "Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą." Fryderyk Nietzsche Ostatnio edytowane przez Balzamoon : 31-07-2019 o 17:50. Powód: Poprawki. |
![]() |
![]() | #8 | |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
| |
![]() |
![]() | #9 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | .
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett Ostatnio edytowane przez Wisienki : 01-08-2019 o 10:52. |
![]() |
![]() | #10 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Usłyszawszy, że o nim mówią Berg poruszył się na swoim krześle i przestał dłubać paznokciem małego palca między zębami, gdzie coś najwidoczniej bardzo go uwierało. Cmoknął głośno, lecz i to najwidoczniej nie pomogło, a jedynie odniosło taki skutek, że zwrócił na siebie uwagę. - No - zaczął wycierając obśliniony palec w spodnie, - nie zaszkodziłoby starego przesłuchać dokładniej i wywiedzieć się wszystkiego. Jak mu się przypiecze stopy to pewnie inaczej śpiewać będzie. Gęba mu się na myśl o tej muzyce rozjechała, tak że każdy wiedział, że z ochotą do roboty by przystąpił.
__________________ LUBIĘ PBF (miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |
![]() |