Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-11-2008, 16:20   #121
 
Petros's Avatar
 
Reputacja: 1 Petros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodze
Dante wkroczywszy do "Kudłacza" rozgląda się. ""Ostrożności nigdy za wiele...""
Znajdując się w głównej izbie lustruje wzrokiem wszystkich gości. Szczególną uwagę zwraca na jego przyszłych towarzyszy. ""Wallendorf mówił coś o magach. Zasadniczo magowie chodzą w szatach. Biorąc jednak pod uwagę nastawienie ludzi do magów mogą być w przebraniu"" Jeśli zauważy grupkę ludzi pasującą do opisu Wallendorfa to od razu podchodzi, ciągnąc za sobą Deckaresa.
-Dalej Deckaresie. Przebijmy się przez tłum i zapoznajmy się z resztą drużyny.Wyjmuje list i trzyma go na widoku tak, by zwrócić na siebie uwagę grupki do której podchodzi. Z mieszka wyjmuje również kilka pensów.
-Weź te monety i idź zamówić piorunówkę. Jak nie będzie to jakieś piwo. Ja załatwię już resztę zgoda?
Podchodzi do stolika i mówi:
-Witajcie. Jak przypuszczam wszyscy siedzimy w tym samym gównie. Ciężkie czasy, brak pieniędzy, trzeba zarobić. Mówią na mnie Szczęściarz i mam tu list od kupca Wallendorfa. Niech ktoś biegły w czytaniu się nim zajmie. Ja niestety jestem tylko zwykłym włóczęgą i ta sztuka jest mi obca. Razem z żołnierzem Deckaresem jesteśmy kolejnymi członkami wyprawy po...no sami wiecie.""Lepiej głośno nie mówić o tym co i gdzie. Za dużo ciekawskich uszu.""
Skończywszy mówić Dante dosiada się do stołu. Jeśli nie ma miejsca dostawia krzesło sobie i Deckaresowi.
 
Petros jest offline  
Stary 26-11-2008, 17:23   #122
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Zejdź mi z drogi! Ta myśl która biła się o wypowiedzenie tłukła się w czaszce Thomasa. Jednak ktoś blokujący wyjście wyraźnie chciał coś od jednego z nich. To wypadało sprawdzić. Jakiś list od naszego zleceniodawcy. Nie przestanie mnie zaciekawiać. Mag sięga po list.
-Więc witajcie. Jestem Thomas, uczeń kolegium płomienia. Z chęcią uścisnąłbym ci dłoń ale pozwól najpierw mi przeczytać.- Czarodziej przez chwile czyta co też chcą mu przekazać. I schował list do torby-Cóż za wylewność w formie i treści. Ale nie da się ukryć witajcie w naszej wesołej kompani. Mnie już znacie. Resztę poznajcie sami.
Teraz gdy skończył podał przybyszowi rękę.
-Mieliśmy iść na targ dokupić wyposażenie. Idziecie z nami? No chyba, że reszta zdecyduje się zostać. Tak czy inaczej ja wychodzę. Nie chce siedzieć w pomieszczeniu.
Jak powiedział tak uczynił. Thomas wyszedł na odchodnym. Zwrócił się do drugiego maga.
-Wydaje się, że mamy odmienne podejście do naszego fachu. Nie wiem czemu się ze mną nie zgadzasz. Ale mam nadzieje to przedyskutować. Tylko to nie rozmowa na tu i teraz.- I do reszty.-Idziecie? Jak nie to nie mam powodu iść sam na targ. W takim wypadku spotkamy się na barce. To jak?
Teraz już nie oglądając się za siebie wyszedł. I w zależności od zachowań towarzyszy udał się z nimi na targ, lub bez nich na barkę.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 26-11-2008, 17:35   #123
 
Petros's Avatar
 
Reputacja: 1 Petros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodze
Dante podaje rękę magowi i mówi:
-Zawsze to przyjemność poznać piromantę. ""Trzeba uważać na tego maga ognia. Jeden fałszywy ruch a skończę jako kupka popiołu.""
-Co do wszelkich zakupów. Myślę, że warto kupić kilka drobiazgów. Nie wiem ile zajmie nam podróż ale dobrze by było kupić jakiś prowiant. Chyba, że na barce dostaniemy coś na ząb. W każdym razie idziemy na targ. Odwraca głowę do Deckaresa (jeśli jest obok) i z uśmiechem kiwa mu głową.
-Wypijemy z Deckaresem szybko i ruszymy z wami. Dante pije pirunówkę lub piwo (zależnie od tego co i czy w ogóle Deckares mu przyniósł) czym prędzej i wychodzi z gospody wraz z resztą towarzyszy.
 
Petros jest offline  
Stary 26-11-2008, 18:23   #124
 
Arcagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumny
Arcagnon spojrzał na mężczyznę, który właśnie wszedł do karczmy. "On jest jakiś dziwny... Tak po prostu wszedł i zachowuje się jakby nas znał, a może nawet... Będę go miał na oku." Usłyszawszy przemowę Dante uśmiechnął się ładnie, aczkolwiek niezbyt szczerze. Prawie każdy dałby się zwieść. W rzeczywistości nie był zachwycony kolejną "gębą do wykarmienia". Pomimo to zachowywał pozory neutralności.
Thomas przeczytał jakiś list i schował go do torby. Następnie wyraził swoją chęć wyjścia na targ i uczynił temu zadość. Mag wyszedł zaraz za nim. Zwrócił się do niego:
- Więc chcesz porozmawiać? Oczywiście, nie ma problemu. Chodźmy na rynek pogadamy w drodze. Nie tędy. W lewo...
Wolnym krokiem poszli w kierunku, z którego dochodził najgłośniejszy gwar.
 
Arcagnon jest offline  
Stary 26-11-2008, 18:56   #125
 
Petros's Avatar
 
Reputacja: 1 Petros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodze
Dante zauważył, że magowie wyszli z karczmy.
""Nie poczekali. Myślą, że moc czyni ich lepszymi od innych? Jeszcze zobaczymy...""
-Deckaresie przyjacielu, panowie magowie jak widać nas opuścili. Wypijmy zatem i chodźmy na małe zakupy. Sami...
Dante dopija swoje i idzie na targ (o ile Deckares idzie z nim). Nie zamierza jednak biec za magami. Idzie wolnym krokiem i rozgląda się za wszelkimi narzędziami potrzebnymi do tego zadania. Jeśli trafi na coś interesującego to kupuje (o ile cena jest przystępna).
 
Petros jest offline  
Stary 26-11-2008, 21:33   #126
 
Dycu's Avatar
 
Reputacja: 1 Dycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodzeDycu jest na bardzo dobrej drodze
Zaiste dziwne rzeczy działy się w karczmie. Magowie swoje, nowo przybyli swoje. Brak organizacji prawdopodobnie zabije tą inicjatywę, no ale trzeba przynajmniej spróbować.

Jak tylko Segel zobaczył, że magowie opuścili karczmę ruszył za nimi.
- Czekajcie przyjaciele, nie rozdzielajmy się. A przynajmniej nie zostawiajcie mnie. Szybko zaopatrzmy się w najpotrzebniejsze rzeczy i ruszajmy wreszcie do działania. Wbrew pozorom mogę się wam przydać, choć mocą paracie się przeogromną, którą mi ledwo percepcja pojąć pozwala.

Segel udaje się za magami, zapewne na targ.
 
Dycu jest offline  
Stary 26-11-2008, 22:51   #127
 
sheey's Avatar
 
Reputacja: 1 sheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwusheey jest godny podziwu
Niziołek dumny z powierzonego mu zadania prawie wpadł na Deckaresa oraz jego towarzysza. "Aha, no tak. Tragarze, o których mówił Wallendorf. Przydadzą się do niesienia łomów i innych cięższych rzeczy. Chwileczkę... Czy tragarze mówią coś o dołączaniu do drużyny? To tragarze w ogóle coś mówią?" Durc pacnął się w głowę, bo dopiero teraz zrozumiał, że to przyszli członkowie drużyny i do tego przekazują jakieś liściki Thomasowi. Wysłuchał krótkiej rozmowy poczym powiedział do Dantego:

- Nazywam się Durc. Uprzedzam pytanie, nie jestem pulchnym dzieckiem, tylko niziołkiem. Z zawodu karczmarz. Powiedziałem, co miałem powiedzieć, a teraz muszę gonić za tymi ważniakami. Jeszcze całe pieniądze przepuszczą. - widząc ruch rozmówcy w stronę głębi karczmy - Może pan pójdzie z nami? - rozmówca go zignorował. Niziołek prychnął - Chyba nie. - powiedział już sam do siebie. Nabrał powietrza w płuca i krzyknął - Drużyno, na targ!

Niziołek wybiegł z karczmy, aby dołączyć do magów.
 
sheey jest offline  
Stary 27-11-2008, 10:20   #128
 
WiedzminBerengar's Avatar
 
Reputacja: 1 WiedzminBerengar nie jest za bardzo znany
Gabrielle przyglądała się tej scenie z nieukrywaną ciekawością. W końcu poza nauczycielami w Kolegium, paroma nowicjuszami to nie miała możliwości kontaktu z innymi mieszkańcami Altdorfu. Więc samo przebywanie w tym pokoju było dla niej swego rodzaju doświadczeniem. Miała tylko nadzieje że dobrze odgrywa swoją role.

Mężczyzna do którego się zgłosiła wygłosił dość długą mowę, przedstawił przedmiot zadania, warunki, zapłatę za wykonanie roboty. No i nią jako
potencjalnego przywódcę tej grupy. Ciekawe. Tylko czemu widzę tu rozbieżność w przedmiocie zadania. Im mówi o jakimś ładunku, co to ktoś zrabował i należy do, jak to określił rodziny jego pracodawcy. A mnie tylko poinformował o jakieś wieży... chyba że... Nie ma żadnej krypty, nie ma zrabowanych dóbr. Jest wieża i inna grupa poszukiwaczy i my mamy im to odebrać, lub samemu wziąć z wieży.

Lekki uśmieszek zawitał na jej twarzy, jednak wolała poczekać aż nieznajomy sam wyjaśni o co chodzi. Raczej była pewna tego rozwiązania, jednak lepiej by ktoś potwierdzał takie przypuszczenia. Nie chcę działać na ślepo.

Rozległo się pukanie do drzwi i do pokoju wszedł jeszcze jeden mężczyzna. Towarzystwo pierwsza klasa, tylko ja muszę mieć na nich oko. O tej porze Magister Thiessen powinien mieć jeszcze zajęcia. A jak nie to będzie w swych komnatach. Oby był tylko tym zainteresowany. Nie mam zamiaru działać i pchać się w tą sprawę bez oficjalnego poparcia Kolegium.

-Witajcie panowie. Jestem Irin Graveston podróżnik, uczony oraz poszukiwacz skarbów we własnej osobie! Przypadkowo usłyszałem waszą rozmowę i wydaje mi się że znalazła się brakująca osoba do waszej drużyny aczkolwiek chciałbym poznać wpierw szczegóły zlecenia bo o zleceniu mowa prawda.

Spojrzała ukradkiem na nowo przybyłego. Nic ciekawego, przynajmniej na razie. Może ma jakieś talenty, ale póki co, to nie do mnie należy ocenianie przydatności kandydatów do zadania. Ale to ja muszę potem z nimi się męczyć.
 

Ostatnio edytowane przez WiedzminBerengar : 27-11-2008 o 10:25.
WiedzminBerengar jest offline  
Stary 27-11-2008, 13:51   #129
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Nic nie zapowiadało tego, że w Altdorfie dostanie jakąś pracę. Jej sakiewka od wielu dni świeciła pustkami, ale gwoździem do trumny były horrendalnie wysokie podatki. Zatrzymała się w Domu Noclegowym Posłańców. Miała nadzieję, że uda jej się wymyśleć sposób w jaki mogłaby wrócić do domu i przeczekać zły okres po wojnie. Rozważała ten problem do później nocy, ale nic nie przychodziło jej do głowy.
Rankiem postanowiła pójść do swoich stałych zleceniodawców i dowiedzieć się czy żaden nie potrzebuje jej usług. Jeśli miała wyruszyć do domu to potrzebne jej były pieniądze. Nie zaszła daleko, gdyż już w drzwiach zatrzymała ją znajoma twarz. Pamiętała, że pracował dla kupca Wallendorfa, co nawet ją ucieszyło. Wiadomość była krótka, acz bardzo treściwa.
Erica zamyśliła się głęboko mierzwiąc krótkie jasne włosy. Nigdy nie brała udziału w takiej wyprawie, a sama myśl o tym sprawiała, że serce zaczynało bić szybciej. Uwielbiała wyzwania, a że przy tym zarobi sporo grosza…
- Powiedz panu Wallendorfowi, że może na mnie liczyć – powiedziała po chwili, wyciągając rękę po przesyłkę. – Stawię się na barce na czas.
Pożegnała posłańca skinieniem głowy i ruszyła w stronę stajni. Jej klacz wyróżniała się wśród innych zwierząt w stajni swoim złotym umaszczeniem. Erica była pewna, że nie znajdzie się w Altdorfie drugi taki koń.
Gdy tylko usłyszała jej kroki w stajni odwróciła do niej głowę i zarżała wesoło. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Czeka nas podróż barką, Nina – szepnęła cicho gładząc konia po szyi. – W rodzinne strony, na dodatek.
***
Zatrzymała się obok barki i obrzuciła spojrzeniem jej okolice. Nie widziała nikogo, kto mógłby wyglądać jak ludzie najęci do tego zlecenia. Fakt, była trochę za wcześnie, ale przecież żadna grupa poszukiwaczy nie zjawia się na ostatnią chwilę. Czyż nie?
A może jednak? Erica zsunęła się z siodła i pogładziła dłonią końską szyję. Będzie musiała poczekać.
 
Penny jest offline  
Stary 27-11-2008, 19:39   #130
 
Arcagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumny
Arcagnon z Thomasem odeszli na bok. Miasto śmierdziało... Wiezione na targ ryby czasami spadały na brudną ulicę gdzie były rozchwytywane przez zaczajone na progach koty. Obok magów przejechał woźnica klnąc plugawie na krasnoludy i ich matki.
- Jak mówiłem o składnikach to czemu tak nerwowo zareagowałeś? Wiem, tajemniczość i te sprawy, ale przed własną drużyną? - zapytał Thomas.
Arcagnon z przekąsem spojrzał na rozmówcę i odpowiedział:
- Oni nie należą do Kolegium. Nie powinni wiedzieć o takich sprawach ze względu na prestiż magów.
-Prestiż! Więcej kłopotów przez to niż pożytku.
Właśnie obok przetoczyła się pusta beczka. Roztrzaskała się o brudną fasadę jednego z domów. Mag dodał:
- Zresztą potrzebujemy składników, jak przyjdzie walczyć. To lepiej stracić na prestiżu niż życie.
- Złej tanecznicy przeszkadza rąbek u spódnicy... Jeżeli będą widzieć, że możemy zrobić coś z niczego to urośniemy w ich oczach. A poza tym mamy z reguły czas na splecenia dłuższej formuły.
- I mam nadzieje, że to wiedzą. W końcu powiedziałem im to. Składnik ma nam pomóc skoncentrować się na celu. A nie jest konieczny. Wiem nie stwierdziłem tego wprost. Ale dlaczego tajemniczość? To przez nią ludzie nas nie znoszą!... Są dwa typy ludzi. Ci co się boją tego czego nie znają, i ci co to badają. My magowie jesteśmy członkami tej drugiej... A na strach reakcją jest agresja.
- Myślisz, że traktowaliby nas lepiej gdybyśmy nie ukrywali naszych zdolności. Większość ludzi uważa za obłąkanych tych, którzy otwarcie pokazują swoje moce. Są członkami "pierwszej grupy".
- Boją się nas z prostego powodu. Jaka jest dla przeciętnego chłopa różnica między magistrem a guślarzem, czy nawet czarownikiem. Ten i ten zło. Może jakbyśmy zamiast kryć się, pokazali im prawdę nauczyli ich podstaw wiedzy przestaliby się nas lękać.
Z okna powyżej pomknęła w dół struga pomyj. Arcagnon ledwie uniknął kontaktu z cieczą. Thomas dokończył:
- Jestem tego pewien, wiem z doświadczenia.
- Oni nie chcą nic wiedzieć! Kult Sigmara wpaja im systematycznie swoje nauki o "bluźniercach i czarcich pomiotach". Ciekawi mnie jakie masz doświadczenie? Ja z początku pomagałem jak mogłem, narażałem się dla głupich wsiórów, a oni co? "Na widły go! To on przyzwał bestię!". Mam tego dość... Zdajesz sobie sprawę z tego co stałoby się gdyby byle głupek zaczął parać się magią? To się domyśl.
- Parają się. Nazywamy ich guślarzami. Nie uczyłem się w kolegium. Uczył mnie mój własny ojciec. I możesz mi w to uwierzyć lub nie ale udało nam się oswoić sąsiadów z życiem z magami. Może dlatego, że część z nich znała mnie od maleńkiego. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że ojciec jest magiem. Powiedział im gdy zaczął mnie uczyć w wieku siedmiu lat. Albo świetnie grali, albo ich nastawienie nic się nie zmieniło. Jeszcze pamiętam stwierdzenie. "Jak mógłby mały Thomas być pomiotem zła?." Choć może jestem chlubnym wyjątkiem.
- Wiesz co? Idź się schowaj z czymś takim. Człowieku, albo twój ojciec systematycznie zauraczał ich, albo miałeś niezwykłe szczęście urodzić się w takiej wiosce. Ja pochodzę z rynsztoka, wiesz? Nie miałem szczęścia poznać moich rodziców. Pewnie moją matką była dziwka portowa, a ojcem kulawy bandyta... Wiesz czemu ci to mówię? Bo widocznie nie zauważasz różnicy pomiędzy tobą, a resztą magów. Jak myślisz, ilu z nich zna albo znało swoich rodziców?
- Ja, ja nie wiem. I jak śmiesz podejrzewać mojego ojca o coś takiego!
Był porządnym człowiekiem, który służył imperium i prawdopodobnie oddał życie za nie! Na pewno nie uciekłby się do takich sztuczek!

Arcagnon zaśmiał się szyderczo. Na jego twarzy pojawił się drwiący uśmieszek.
- Ilu to porządnych ludzi się znało? Niejeden wepchnąłby mi nóż w plecy... Opowiem ci coś. Był sobie pewien sołtys. Był porządnym człowiekiem, czcił Sigmara. Wszyscy go szanowali, ponieważ był bardzo dobry. Pewnej nocy wszyscy wieśniacy zniknęli. Straż znalazła ponad setkę trupów w jego piwnicy... Były to żywe trupy. Sam sołtys stał z nożem w ręku i krzyczał coś o prawie do "godnej śmierci". Magia deprawuje, nieprawdaż?
- To nie była nasza magia! Złamał zasady tego czego nas uczono. Jeden wiatr magii potrafi złamać człowieka. A on igrał z Dhar! Czarną magią. I to ona wypaczyła jego umysł. Oraz my zawiedliśmy, nikt nie nauczył go kontrolować jego mocy to go zgubiło.
- Mylisz się. Jak się okazało był szkolony w Kolegium Światła, ale znudziło mu się to i zaczął eksperymentować z innymi kolorami. Te trupy były efektem jego czaru przedłużającego życie.
- Co? Nie, nie to nie może być prawda. Kolegium Światła, najbardziej poświęcone walce z chaosem? Na pewno jedna z metod nauczania zawiodła. Chociaż... Nie wiem co o tym myśleć.
Minęli skrzyżowanie dwóch ulic. Na środku, na zaimprowizowanym podium z szubienicy, stał staruszek wymachujący laską i wykrzykujący rewolucyjne hasła.
- Musisz się z tym pogodzić. I zachowaj to dla siebie. Ta informacja jest tajna i nieznana nikomu spoza Kolegiów. Zastanów się dlaczego. Przecież kult Sigmara zaraz by się dorwał do zwalczania plugastwa i wywołałby gniew ludu.
- Wiem dlaczego takie informacje nie powinny ujrzeć światła dnia. Nawet myślę czy Teclis nas nie okłamał. Może jednak jesteśmy wstanie kontrolować więcej niż jeden z wiatrów magii. Ale nie powinniśmy. Mamy za słabą siłę woli.
- Póki co i tak podświadomie używamy mieszanki wszystkich. Dopiero silniejsi potrafią wykorzystywać jeden wiatr do uzyskania silniejszego efektu.
- Tak czy inaczej powinniśmy pokazać ludziom, że nas nie trzeba się panicznie lękać. Owszem muszą wiedzieć, że trzeba się z nami liczyć. Ale w ten sposób co liczyć się z mistrzem miecza, a nie szaleńca z nożem. I musimy pokazać różnice między czarownikami i renegatami a nami.
Przez chwilę czarodzieje szli w milczeniu przyglądając się okolicy. Ciszę przerwał głos Thomasa:
- Teraz przyszła mi pewna myśl do głowy. Ty spędziłeś trochę czasu w kolegium. Każdy mag powinien informować gdzie mniej więcej jest. Zapisują to gdzieś? I czy wiesz gdzie taka księga mogłaby być?
- Wiem, że istnieje rejestr wpłat za członkostwo, ale nie uzyskasz do niego dostępu. Wiem jeszcze, że każde Kolegium ma sposoby na wyśledzenie swoich członków w dowolnym miejscu na świecie. To jest używane tylko w przypadku pojawienia się naprawdę groźnego renegata.
- Szlag by to trafił. A przydział do oddziałów podczas burzy chaosu?
Uczeń pokręcił głową.
- Tego nie wiem, ale możesz popytać tu i tam... Nie licz na rejestry wojskowe....
Znów nastała cisza. Nikt nie śmiał jej przerwać. Poszli na skróty. Weszli w ciasną, boczną uliczkę i skierowali się w stronę głównego wejścia na rynek. Wreszcie odezwał się Arcagnon:
- Co było w tym liście?
- Liście od Wallendorfa? Nic konkretnego. Potwierdzał, że ci dwaj mają do nas dołączyć. Krótki opis wyglądu i podpis.
- Aha... O, tu za rogiem jest wejście na targ. Chodźmy.
Magowie zwolnili trochę pozwalając pozostałym ich dogonić. Gdy wszyscy dołączyli, ruszyli dalej.
 
Arcagnon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172