Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-09-2009, 01:11   #91
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- I co? Że niby my zabiliśmy wielebnego, tak? Jakim prawem obarczasz nas, panie o tą zbrodnię? -krzyknął wzburzony Varl. Podszedł do stołu, za którym siedział Schutzmann i walnął w niego pięścią. - W jaki sposób? Cały wieczor spędziłem wraz z tu obecnym krasnoludem, w karczmie, której miana niestety nie pamiętam. Doszło tam do karygodnego incydentu. Mianowicie zabito naszego towarzysza. Na Sigmara, zginął człowiek. Staraliśmy się go pomścić. Niestety nic z tego nie wyszło. Jeśli chcesz potwierdzenia, to spytaj, panie tych którzy nas tu przywiedli. Oni wskażą Ci tą gospodę. Tam leży ciało naszego towarzysza, Sharma. Zabił go człowiek o aparycji szczura. Pewnie znany straży. Wyglądał na takiego, który ma na bakier z prawem. Całą noc tam byliśmy, bywalcy potwierdzą. Jeśli chcesz więcej informacji, panie to pytaj. Mnie coś umkąć mogło...
 
xeper jest offline  
Stary 13-09-2009, 09:19   #92
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
"A więc nie chodziło o zwykłe złamanie przepisów" - pomyślał ponuro Gotfryd, gdy kapitan poinformował ich o śmierci ojca Mortena. - "Wdepnęliśmy w niezłe gówno."

- To nie do końca prawda, że byliśmy ostatnimi osobami, kapitanie, które widziały ojca Mortena żywego. I nie myślę tu wcale o mordercy, którego w naszym gronie nie ma.

- To, że opuściliśmy ojca Mortena w zdrowiu, w dodatku szczęśliwego z powodu przyniesionego przez nas artefaktu, może potwierdzić jeszcze brat Edward. To on był przy tym, jak ojciec Morten cały i zdrowy zamykał drzwi swego gabinetu - mówił dalej Gotfryd. - On też zaprowadził nas do skarbca, gdzie w obecności dwóch strażników wypłacił nam nagrodę. Tak on, jak i strażnicy, mogą to potwierdzić. A potem od razu poszliśmy do gospody. Zwała się "Ostatnia Kropla".

Faktycznie dla Scharma była to ostatnia kropla...

- Mimo pewnej niechęci - kontynuował - jaką żywią bywalcy takich miejsc w stosunku do straży, z pewnością znajdzie się ktoś, kto potwierdzi naszą tam obecność.

- Ile czasu minęło między wypłaceniem nagrody, a opuszczeniem przez nas świątyni również można ustalić. Nie mielibyśmy czasu na zamordowanie kogokolwiek na terenie świątyni. Chyba, że zabito ojca Mortena gdzieś w mieście. Tylko po co miałby opuszczać swój pokój? Chciał dokładnie zbadać ten artefakt. Nie chciał, by ktokolwiek mu przeszkadzał. Nas przecież odesłał natychmiast, po krótkiej rozmowie.

- Proszę mi powiedzieć, kapitanie, gdzie zginął ojciec Morten? W jego gabinecie? Kiedy go znaleziono? Kto go znalazł? I jak zginął? Sztylet? Miecz? Kusza? Uduszono go? Skręcono mu kark?
 
Kerm jest offline  
Stary 13-09-2009, 11:56   #93
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Potrząsnął głową zaprzeczając zasłyszanym informacją.
-Jak zginął?
Pytanie zostało skierowane w przestrzeń. Chciał się dowiedzieć o śmierci byłego towarzysza podróży jak i kapłana.
-Jak zginęli? Może to nie przypadkowy zbieg okoliczności. Może Scharm wiedział coś o relikwii. Bo kto poza nami wiedział o jej obecności w mieście? Albo któryś z uchodźców ją widział i doniósł komuś, albo ktoś z świątyni, albo ktoś z nas to zrobił. Scharm zginął, może on był informatorem i ktoś chciał się go pozbyć?
Zamilkł analizując swą wypowiedź.
-Nie to raczej nie ma sensu. Przepraszam kapitanie zmęczony jestem umysł nie pracuje tak sprawnie jakbym chciał. My zbytnio nie pomożemy gdy ostatnio widzieliśmy ojca Mortena był cały i zdrowy.
W co my się wpakowaliśmy. Komu mogło zależeć na relikwii? Oby to byli tylko zwykli złodzieje szukający zysku.-A by to wszystko cholęra wzięłą!
Gniew wziął górę, njachętniej by coś zniszczył cokolwiek byle wyładować złość. Stół kapitana byłby dobrym celem zaklęcia, jednak surowe nakzay zabraniały mu użycia zaklęć gdy nie było to koniecznie. W poczuciu gniewu i bezsilności uderzył pięścią w ścianę.
-Zobowiązałem się dostarczyć tą relikwię do bezpiecznego miejsca i nie udało mi się. To jest ujma na honorze, panie kapitanie niech to diabli wezmą chcę pomóc w szukaniu relikwii. I jeżeli da radę to chce dorwać skurwysyna, który zabił mojego kompana. Nie znałem go długo ale razem z mną bronił się w drodze do Middenheim, może nawet mu życie zawdzięczam muszą go pomścić!
 
Matyjasz jest offline  
Stary 13-09-2009, 20:48   #94
 
Petros's Avatar
 
Reputacja: 1 Petros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodze
"Nie. Nie kurwa, nie wierzę. To wszystko to jawna prowokacja."

Akolita nie wyglądała najlepiej. Był blady, jego twarz skrywała w sobie mrok i nutkę strachu. Robił jednak co mógł, by ukryć swe emocje. W końcu tego był przez lata uczony.

- Czy możecie kapitanie powiedzieć coś więcej na temat śmierci Wielebnego Mortena? Jeżeli moje podejrzenia są słuszne...Sigmarze miej nas w swej opiece...Musimy porozmawiać kapitanie. W cztery oczy, jeśli jest to możliwe.

Ezekiel stał i patrzył w stronę kapitana. Jego spojrzenie było jednak daleko. Daleko w jakimś zimnym, nieprzyjemnym miejscu.

"Czciciele Chaosu. To ich sprawka. Trzeba to odpowiednio rozegrać. Straż nie może wiedzieć wszystkiego. Muszę się skontaktować z Ojcem Crassiusem. Cała ta sytuacja coraz mniej mi się podoba. A czuję, że będzie o wiele gorzej..."
 
Petros jest offline  
Stary 15-09-2009, 21:49   #95
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Co brat Ezekiel ukrywa?
-Jeżeli to możliwe, to rozmawiajmy wspólnie nie w cztery oczy. Jak na razie wszyscy siedzimy w tym samym bajorze. Chyba, że możesz nas z tego wyciągnąć i zrobić wszystko sam.

Czarodziej został zmuszony do przerwania na czas ziewnięcia.

-Przepraszam. Do tematu, zwłaszcza jeżeli wewnętrzny wróg przed, którym ostrzegł elfa poprzedni właściciel relikwii jest prawdziwy i w to zaangażowany. Tym bardziej powinieneś powiedzieć co wiesz, bo z punktu widzenia kolegiów magii jest to ważna informacja.

Przeniósł spojrzenie na kapitana.

-Panie kapitanie, jeżeli sprawa ma dotyczyć nas wszystkich uważam, za zbyteczne i przeszkadzające w wyjaśnieniu sytuacji odebranie nam dostępu do wszystkich informacji. A na wyjaśnieniu tego faktu wszystkim nam zależy, choćby po to by mieć już to za sobą.

Za sobą i to jak najszybciej. Jeżeli to jakiś kult to jeżeli nie będę musiał to nie chce, nie chce mieć z tym nic wspólnego! Już jedna osoba z rodziny starczy, nie chce podzielić tego losu. Mogę walczyć, nie chcę bohatersko ginąć.

Szybko zmieniał punkt skupienie spojrzenia z oficera na duchownego oczekując reakcji i próbując uspokoić szybko bijące od lęku i niepewności serce.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 19-09-2009, 12:38   #96
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Bugg wyrywał powoli kolejne cegły. Może nie było to trudne, ale na pewno denerwujące. Miał szczęście, że była jeszcze noc. Ktoś mógłby w dzień zauważyć drzwi do piwnicy w której siedział. O ile uznałby te podpruchniałe deski za klapę oczywiście, a nie było to wcale pewne biorąc pod uwagę nieudolność strażników, którzy chodzili gdzieś nad jego głową. Z pewnością tylko czekali aż szczurołap się odezwie, albo co gorsza jego ręka wysunie się z podziemi i pomacha do nich.

Nie zazdrościłby im gdyby tu weszli, w końcu beczki z paskudnym winem były dobrze widoczne. Kto nie skusiłby się na taki piękny trunek o tak obrzydliwym smaku? Bugg jęknął. Ściana nareszcie zniknęła, pojawiła się za to krata. Nie miał pojęcia kto był na tyle głupi, żeby zamontować kratę za dziurą w ścianie. Zupełnie jakby same cegły nie wystarczały. Był zdziwiony, więc odwrócił się plecami do metalowej bariery i zdziwił się jeszcze raz. Szczurołap przesuwał pochodnię, chcą zbadać dokładniej kratę.

Po paru chwilach zrozumiał na co się natknął mimo, że było to bez sensu. Gdyby po drugiej stronie zobaczył metalowe drzwi, wszystko było by w porządku. Ale nie zobaczył ich. Nie trzeba było być specjalnie bystrym, żeby zwrócić uwagę na celowe zablokowanie dostępu do tego co znajdowało się za szczeblami. Tym bardziej, miał nadzieję dostać się tam.

Bugg cofnął się i kopnął z rozpędu kratę. Chociaż rozpędzenie się w takim małym pomieszczeniu w połączeniu z siłą szczurołapa dawały mierne szanse na wyważenie przeszkody, ale jak się okazało, wcale nie były takie mierne. Krata otworzyła się a szczurołap potknął się próbując zahamować i uderzył się w głowę.
-Ała…
Mężczyzna wstał pocierając się ręką o głowę. Ta paskudna blokada miała zawiasy. Rozejrzał się machając pochodnią, gdzie może teraz być.
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 04-10-2009, 01:01   #97
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Bugg

Nie potrzebny był sokoli wzrok, żeby zorientować się, gdzie trafił Szczurołap. Wystarczył nos. Tylko jedno miejsce w mieście mogło wydawać taki fetor. Miejskie kanały. Bugg spróbował się wyprostować, lecz skończyło się to kolejnym uderzeniem w głowę. Tym razem o nisko zawieszony sufit. Miał on kształt łuku i nad chodnikiem osiągał wysokość półtorej metra. Na środku biegł szeroki kanał pełen śmierdzącej wydzieliny, a po jego drugiej stronie kolejny chodnik. Kanał wiódł w lewo oraz w prawo i tylko Sigmar raczył wiedzieć w którą stronę należało się udać. Jedyne co napawało optymizmem to odgłos skrobania o ściany świadczący o tym, że szczur ( albo szczury) znajdowały się niedaleko. Tylko w którą stronę iśc?

Reszta drużyny

Jeżeli wcześniej Mablung wyglądał blado to gdy usłyszał o morderstwie, jego twarzy przybrała kolor wręcz trupi. Gustav próbował coś powiedzieć, ale jego towarzysze najwyraźniej go wyręczyli. Otworzył tylko usta, po czym zamilkł i zamyślił się. Gnordi miał to wszystko w głębokim poważaniu, gdyż usiadł na podłodze przy ścianie i zasnął pochrapując z cicha. Kapitan uśmiechnął się patrząc na niego i dalej sączył wodę. Gdy zaspokoił pragnienie odparł:
- Osobiście nie uważam, żebyście ty wy zamordowali kapłana. Po pierwsze po czymś takim nie poszlibyście sobie jak gdyby nigdy nic do karczmy i nie pilibyście alkoholu, gdyż mogło by to uniemożliwić wam ucieczkę. Po drugie nie przyszlibyście tutaj po dobroci. Jesteście jednak jedynymi podejrzanymi i zgodnie z prawem muszę was zamknąć w celach przynajmniej na tę noc. Kiedy zdobędziemy potwierdzenie, że byliście w karczmie „Pod Ostatnią Kroplą” wypuścimy was bez kłopotów. Co do śmierci waszego towarzysza to nie mogę w tej sprawie uczynić nic dopóki nie zdobędziecie na to jakiś poważnych dowodów. Mam za mało ludzi, żeby rozpocząć śledztwo i dużo ważniejsze sprawy na głowie. Jeżeli chcecie udowodnić winę temu zabójcy o aparycji szczura to dostarczcie dowodów, a my już go odnajdziemy. – Schutzmann odstawił kubek i znowu usiadł za biurkiem. Wyciągnął jakiś raport i przeczytał go po cichu.
- Jeszcze nie wgryzłem się w tę sprawę więc nie mam dokładnych raportów o miejscu zbrodni. Ojciec Morten został znaleziony w czasie kolacji przez jednego z adeptów w swojej własnej komnacie. Siedział za biurkiem. Jutro postaram się o dokładniejsze dane. Godzina jest już późna i popieram zdanie mistrza Martina, żeby udać się na spoczynek. Może i mnie uda się zaznać odrobiny snu. Niestety nie mogę obiecać dobrych warunków. Jak już mówiłem jestem zmuszony was zatrzymać wbrew waszej woli. Kelen natomiast może przespać się w jednej z wolnych komnat strażników. Powinno być tam znośnie. Straże! –Drzwi natychmiast się otworzyły i do pokoju wkroczyła dwójka gwardzistów z halabardami i mieczami u pasa. – Zaprowadźcie ich do cel. Tylko bez brutalności.
Strażnicy spojrzeli na siebie zdziwieni. Najwyraźniej kapitan nikomu innemu nie powiedział o tym, że nie podejrzewa drużyny o morderstwo.
- Bracie Ezekielu, zostań jeszcze chwile skoro masz ważną sprawę. Reszcie życzę przyjemnej nocy. Aha, jeszcze jedno. Mości Meusmannie. Na przyszłość proszę uważać na mój stolik, nie należy on do najwytrzymalszych.

Cela okazała się nawet znośna, a na pewno przyjemniejsza od zatłoczonego, śmierdzącego i dusznego magazynu. Łóżka, a właściwie kawałki desek przybite do ścian z derkami nie były nazbyt wygodne, ale znośne. Pomieszczenie znajdowało się w podziemiach i było oświetlane przez kilka kaganków. Elf usiadł na swojej pryczy
- Wybaczcie mi towarzysze. Naprawdę nie chciałem was wprowadzić w takie bagno. Obiecuje, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby nas z tego wyciągnąć. – powiedział z nieobecnym wzrokiem. Odpowiedziało mu głośne chrapanie krasnoluda.

Kelen

Pokój był ciasny ale własny. Można tam było spokojnie złożyć broń, ubranie i odświeżyć się w misce z wodą. Dzisiejszy dzień obfitował w dość nietypowe wydarzenia. Najpierw ten list od nieznanego nadawcy podającego się za kapitana. Potem ta sprawa z morderstwem. Przeczucie podpowiadało elfowi, że może to mieć jakikolwiek związek z jego przeszłością. Następny dzień pokaże...
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 04-10-2009, 10:10   #98
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Słowa kapitana były w zasadzie uspokajające. Chociaż z drugiej strony...
Jeśli kapitan miałby zamiar się wykazać, to mógłby dojść do wniosku, że wypuszczanie jedynych podejrzanych jest mało rozsądne. Lepiej mieć w garści, to jest w celi, choćby jedną osobe podejrzaną, niż nikogo.
A jeśli fakty nie pasują do całości, tym gorzej dla faktów...

Z trudem stłumił rozbawienie na widok min wezwanych strażników.
"Bez brutalności..."
Coś takiego widocznie nie mieściło im się w głowach.
A z drugiej strony... Gotfryd nie sądził, by jego kompani pozwoliliby byle strażnikom na jakąkolwiek brutalność, nawet gdyby miało to zepsuć dobre wrażenie, jakie niby to wywarli na kapitanie.

Schodził po schodach pogrążony w myślach.
W zasadzie powinien zwracać uwagę na to, którędy ich prowadzą, by w razie czego wiedzieć, jak szybko wyjść, ale w tym momencie nie bardzo miał na to ochotę. Wolał zastanwić się nieco nad tym, co spotkało ojca Mortena, a co mogło się okazać... zaraźliwe.
Przynajmniej jeśli chodzi o sprowadzanie na kogoś niechcianych kłopotów.

Była też sprawa braciszka Ezekiela.
W takiej sytuacji, w jakiej oni się znaleźli, jakiekolwiek kontakty z władzami poza plecami reszty kompanii były co najmniej niemile widziane. I jeśli braciszek krył przed nimi jakieś sekrety, to mógł na nich ściągnąć dodatkowe kopoty. Albo też wywinąć się z opresji ich kosztem.
Trudno było przewidzieć, jak się ludzie zachowają w niesprzyjających okolicznościach.


Cela była przestronna. I zdecydowanie przyjemniej było siedzieć sobie tutaj, niż w dusznym, zatłoczonym magazynie. Gdyby nie te kraty...
Usiadł na zbitej z desek pryczy.
Pokój w gospodzie to nie był... ale sypiał już w gorszych warunkach. Tutaj przynajmniej nie było mokro i nie wiało. Pewnym mankamentem było chrapanie krasnoluda, mogące konkurować z piłą tartaczną.

- Daj sobie spokój - machnął ręką, gdy elf przepraszał za sprowadzenie na nich kłopotów. - Nikt nie mógł wiedzieć, jak to się skończy. I nie ma co nad tym teraz rozmyślać. Proponowałbym raczej się przespać.
- Rano się okaże, czy mamy duże problemy, czy tylko małe.


Wyciągnął się na dość twardym posłaniu i zamknął oczy, usiłując się przespać.
 
Kerm jest offline  
Stary 04-10-2009, 15:53   #99
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
No to na razie nie jest źle.
Wychodząc zawiesił wzrok na kapłanie.
Oby to co wiesz nie wplątało nas w jakieś dodatkowe bagno.
Wzrok strażników musiał poskutkować choć minimalnym uśmiechem. Najwidoczniej trafili na idee bardziej abstrakcyjną niż zazwyczaj.
-Dla waszego dobra lepiej, byście zrozumieli kapitana. Jestem czarodziejem, nie da się mnie rozbroić.
Czy to była groźba?
-Choć mój charakter czyni mnie niegroźnym.-Dodał szybko.- Tak długo jak jestem bezpieczny.
Ja to dopiero jestem spec od negocjacji. Choć żaden cham nie będzie mną pomiatał!

Zmęczony, z pustym umysłem powoli ruszył w kierunku celi.
-Bym wiedział, że w więzieniu są tak dobre warunki od razu uciekłbym z tego magazynu i dał się złapać.-Wymamrotał pod nosem i położył się na desce.
Choć to posłanie jest chyba gorsze, ale nie ma tego smrodu.
-Varl jeżeli dasz radę to powiedz co się w tej karczmie stało.O ile nie zasnę zanim usłyszę.
Przetarł czy i z trudem usiadł.
-Nad resztą możemy pomyśleć rano teraz i tak nic nie wiemy.
Zaczekał chwilę by przekonać się czy coś powie. Następnie po wysłuchaniu (lub nie) położył się.
-To do rana.-Zdążył jeszcze powiedzieć nim zasnął.

<zastrzegam możliwość edytowania jeżeli zdarzy się coś ważnego>

Obudził się pierwszy, właściwie z szybko bijącym sercem wyrwał się z snu. Był pewien, że musi się bronić, pierwsze słowa zaklęcia pojawiły się w umyśle. Wraz z chrapaniem krasnoluda.
Tylko sen, tylko co mi się śniło?
Przez zakratowane okienku wpadały pierwsze promienie słońca.
To nie ma sensu już zasypiać.
Uspokajając oddech czekał aż reszta się przebudzi. By gdy to się stanie zapytać.
-Dobrze to ma ktoś jakiś pomysł co się tu dzieje? Oraz co robić w sprawie tego człowieka, szczura?

 
Matyjasz jest offline  
Stary 05-10-2009, 14:34   #100
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Varl powiedz co się w tej karczmie stało – poprosił czarodziej. Varl rozłożył się na pryczy, wyciągnął nogi a ręce włożył pod głowę.

- Wygodnie tutaj – powiedział rozglądając się. – Na pewno lepiej niż w magazynie, nie? No ale chcecie wiedzieć jak to było. Ano tak. Wyście poszli a ten wielkolud, którego pewnie widzieliście w karczmie zaproponował krasnoludowi pojedynek na kufle. Znaczy się kto ma mocniejszą głowę. Domyślacie się pewnie kto wygrał, nie? Pojedynek był z prawdziwego zdarzenia, oponenci naprzeciw siebie, zakłady, zachęcające do walki krzyki. Olbrzym padł z przepicia. A Sharm zgarnął dobrą monetę. I wtedy gdy brał pieniądze od szczurowatego, ten go pchnął sztyletem. Sharm wyszedł z karczmy o własnych siłach i skonał mi niemalże na rękach. Niech Morr ukoi jego ducha. No tośmy z krasnoludem, który nieco odczuwał skutki pojedynku wrócili żeby Sharma pomścić. Prawie się udało. Niemalże go miałem, jednak sobaczy syn uniknął mego ciosu. A potem opuściliśmy gospodę. Ale, na Ulryka, zaprzysiągłem mu zemstę. A potem nas tu przyprowadzili. I jesteśmy...
Zakończył i dla podkreślenia dramatyzmu zatoczył ręką wkoło.
- A teraz się dowiaduję, że Wielebnego, któremu oddaliśmy świętą ikonę zamordowano. I tak się zastanawiam, czy śmierć Sharma w „Ostatniej kropli” i tajemniczy zgon brata Mortena nie są ze sobą związane. Mówię Wam, musimy mieć oczy i uszy otwarte, bo i nam może przydarzyć się jakiś wypadek!
- A wszystko to przez Ciebie, parchu – oskarżycielsko wskazał palcem na elfa. – Na nic twoje przeprosiny. Lepiej coś wymyśl, żeby nas wyciągnąć, z tego jak to nazwałeś bagna...

Potem okrył się starym, pocerowanym kocem i zapadł w sen. Było mu o tyle łatwo, że miniony dzień obfitował w wydarzenia i dużo alkoholu. Był zmęczony...
Nocą śniła mu się matka. Młoda i piękna. Stała na tle płomieni i powtarzała słowa, które kiedyś wypowiedział ktoś inny: „Ostatni dech wydasz w Morrslieba świetle”, „Ostatni dech wydasz w Morrslieba świetle”, „Ostatni dech wydasz...”. Obudził się z krzykiem. Do rana nie mógł spać. Siedział na pryczy i myślał o tym, że jego wyprawa do Kisleva odwleka się. Musiał tam wrócić, aby dopełnić zemsty. Ale chyba nie teraz, gdyż Bogowie mieli inne plany. Nie mógł zostawić sprawy morderstwa niewinnego brata zakonnego. W końcu to po części była jego wina...
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 11-10-2009 o 15:49.
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172