Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-06-2009, 20:04   #81
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Bugg nigdy nie był cierpliwy. To duża wada, szczególnie dla szczurołapa. Mężczyznę szybko znudziło czekanie na swoją ofiarę. Zakładając, że szczur nie zżarłby jego głowy zanim czekający by go zauważył. Strażnicy patrolowali okolice jego kryjówki, ale na całe szczęście nie zauważyli go. Pewnie byli ślepi. Wypalanie roślin takich jak ta którą widział zaraz po przyjeździe do miasta miała sens. Ale godzina policyjna? Mogła co najwyżej odstraszyć typowych, uczciwych obywateli którzy zazwyczaj nie podrzynali gardeł przechodniom. Pewnie gdyby zaatakowała by ich z zaskoczenia grupa osiłków, nie było by co zbierać. Może wystarczył by nawet jeden z wyznawców Chaosu który jakimś cudem, nadal siedziałby w mieście, nie zauważony przez nikogo. To byli strażnicy, nie żołnierze. Ich koledzy po fachu jeszcze niedawno bez oporów przyjmowali łapówki od kilku znajomych Bugga. Nie wykluczone, że powinien był wsypać wszystkich. Może stało by wtedy mniej ludzi takich jak ci tutaj, przeszkadzający mu w pracy.

Och, nie mógł nawet leżeć na czymś w miarę normalnym. Takim jak lepkie i śliskie… coś tam. Lepkie i śliskie rzeczy nigdy nie były normalne. Gdyby szczurołap nie miał racji to pewnie by to zauważył. Tymczasem leżał na twardej ziemi, a w niektóre części jego ciała wbijały się kawałki gruzu. Mężczyzna nie miał pojęcia skąd go się tu tyle wzięło. W końcu pamiętał tu tylko jeden kamienny budynek stojący w tym miejscu. Miał szczęście. Co by było gdyby położył się na wbitej pionowo w ziemie desce? Niewygoda była by jeszcze gorsza. Buggowi przypomniało się, że przez swoje łachmany wcale nie czuje się źle leżąc w kraterze. Nie miało to znaczenia, zły humor nasuwał różne dziwne myśli.

Wejście, i to takie o którym nic nie wiedział! A przecież było koło jego domu. Szczurołap podbiegł do zauważonego przed chwilą obiektu. Odsuwanie jego robiło straszny hałas mimo jego starań. Nie wiedział czemu to robi, powinien nadal leżeć grzecznie i czekać na… czy może raczej powinien się cieszyć ze swojej niezauważalności dla innych…
- Kto tam jest? Odezwij się!
…która nagle przestała działać. Szczurołap zaklął cicho i zaczął pracować nad drzwiami jeszcze szybciej. Światło zbliżało się do niego w dosyć szybkim tempie. Bugg nie mając wyjścia, wskoczył do środka. Nie wiedział czy strażnik mógł to zobaczyć ale miał nadzieję, że nie. Spróbował zatkać czymś dziurę przez którą widać było powierzchnię.
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 03-07-2009, 14:13   #82
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
-Niech chwalą. Chciałbym jeszcze raz pogratulować zwycięstwa krasnoludowi. Rzadko zdarza się ktoś z głową twardszą od Bruna - odparł szczurowaty z uśmiechem na twarzy.
-Być może z krasnoludem jeszcze nie próbował. Wypijmy zdrowie zwycięzcy -Varl uniósł kufel w geście toastu.
- Zdrowie - Odparł szczurowaty i także uniósł kufel do góry – ostlandczyk zauważyłeś jednak, że jedynie przyłożył go do ust. Jego towarzysze zaś chętnie wypili toast.
-Czemu to nie pijecie? - zapytał Varl. -Ah, zapomniałem się przedstawić. Moje miano Varl. Bo to mawiają, że z nieznajomymi źle się pije...
- Zapewne. Na mnie mawiają w okolicy Szczur, sam nie wiem dlaczego - poruszył nosem w charakterystyczny dla gryzoni sposób po czym kontynuował - ale na imię mam Leopold Usodzki.
- Toście nie stąd jak mniemam. Bo nazwisko jakby kislevskie, czyż nie?
- Jestem stąd i chyba można powiedzieć że jestem po części Kislevczykiem, chyba bo matka nigdy nie mówiła mi skąd pochodził mój ojciec, ale tak mnie tytułowała.
-Tośmy nieco podobni - mruknął Varl i od razu zmienił temat. - A z naszym towarzyszem co go tu nie ma to się znacie?
- Nie. Wręczyłem mu obiecaną kwotę i pogratulowałem. Gdzie się podział? Lepiej żeby nie wędrował nocą bo trwa godzina policyjna. Jak go spotkają strażnicy to może nie być ciekawie.
-Raczej nie będzie wędrował bo nie żyje - stwierdził kwaśno Varl i pociągnął z kufla, znacząco patrząc na Leopolda i jego kompanów.
- Nie żyje? Jak to? Kiedy odbierał pieniądze był niezwykle uradowany? Ktoś go napadł? - spytał Leopold z nienaturalną sztucznością i troską. Dało się zauważyć na jego twarzy znaczący uśmiech. Nie pomogło nawet zasłonięcie się kuflem. Najwyraźniej nie chciał się wcale ukrywać, albo strugał głupiego.
-Chyba tak - Varl podniósł nieco głos. - I myślimy, że mógłbyś nam pomóc w rozwiązaniu tej sprawy. Zdrowie wasze w gardła nasze!
- Zdrowie! - odpowiedział jednak znowu nie wypił. - W jaki sposób mogli by wam pomóc takie mieszczuchy i hazardziści jak my?
-Ano w taki, że pewnie co nieco wiecie o tutejszym półświatku i o tym, kto tu trzęsie... Bo wiecie, dobrze się stało... -Varl zawiesił głos i czekał na reakcję Leo oraz przyglądał się dwóm jego towarzyszom, starając się ocenić ich stan upojenia alkoholem. Obaj byli jeszcze w miarę trzeźwi.
- O półświatku? Broń Sigmarze, nie. Skąd mieli byśmy wiedzieć? Zwłaszcza teraz po ataku Chaosu gdy wszystko jest do góry nogami? - odpowiedział udając zdziwienie. - W jakim sensie dobrze się stało?
-Mieliśmy z tym Sharmem zatarg... nieważne o co. Hej, dziewko! Dajże jeszcze piwa! No i dobrze się stało, że ktoś za nas... Wiecie... Ten sztylet w brzuch... O jest piwo! Za wasz dobry uczynek!
- Za dobry uczynek? Mam wrażenie że nie powinieneś już pić drogi Varlu. Zaczynasz już mylić się w tym co mówisz. Jaki dobry uczynek?
-Dobre to piwo... - Varl zrobił ruch jakby zaraz miał zjechać pod stół, ale w ostatnim momencie się chwycił blatu. - No... Przecież wyście go.... jak wychodził.... w brzuch pchnęli, czyż nie tak było? Na Sigmara, sam widziałem!
- Varl, bo możemy już chyba sobie mówić na ty prawda? Naprawdę radzę udać się już na spoczynek. Bredzisz... - pozostała dwójka na ruch głowy szczurowatego położyła ręce na sztyletach przy pasach. - Naprawdę nalegam, żebyś odpoczął.
-Nie, nie... Nie rozumiemy się... Chciałem podziękować, a wy tak mnie traktujecie. Nie rozumiecie nic! - Varl wstał od stołu i udając dość pijanego podszedł do Leo.
-Mam coś dla ciebie, Leo, ale teraz muszę się odlać -pochylił się i powiedział szeptem. Leopold spojrzał z zainteresowaniem.
-Chodź, dam ci teraz – Varl markując pijackie gesty pociągnął Leopolda za ubranie. - Ależ mi się chce lać...
-Wybacz Varl ale muszę pilnować przyjaciela. Jesteś pijany. Udaj się do swojej stancji czy innej stajni w której mieszkasz i zabierz kolegę. – Szczur jakby od niechcenia odtrącił szarpiącą go rękę. W jego głosie dało się już wyczuć irytacje.
-Oj! Wcale nie jestem... Idę szczać... - Varl odszedł chwiejnym krokiem od stołu. W momencie w którym nie było go już widać od stolika zatrzymał się i ostrożnie odwrócił patrząc co dzieje się przy stole
- Co kombinujesz? Załatwmy ich tu i teraz i będzie po sprawie. Mój topór już się na nich ostrzy... – do Varla podszedł milczący do tej pory krasnolud.
Tymczasem przy stole Szczurowaty walnął kuflem o stół i coś gadał ożywiony do swoich towarzyszy którzy tylko słuchali i kiwali głowami...
-Wrócimy tam za chwilę - odparł Varl krasnoludowi. - Ja znowu coś powiem do Szczura i się wyrżnę na niego, a ty miej oko na tych dwóch... A potem chodu.
- W porządku. jestem z Tobą - mruknął krasnolud.

Kilka minut później Varl i krasnolud powoli, zataczając się wrócili do stołu przy, którym zapadło krępujące milczenie. Varl powiódł wzrokiem po siedzących i mocniej chwycił ukryty w połach kubraka nóż. - Będziemy szli, wedle twej rady... Jeszcze tylko chciałem... zapłacić ci za ubicie tej szui, Sharma.

Varl zatoczył się i upadł wprost na siedzącego Szczura. Padając wyrwał nóż i przygniótł ciężarem ciała Szczura.
- To za Sharma - syknął do niego i zadał cios między żebra.

Kiedy Varl upadał, Szczur oczywiście próbował się usunąć, ale nie zdążył. Reka Varla wyprostowała się do ataku, kiedy poczuł, że zostaje chwycona w przegubie, zmieniając kierunek. Cios przebił jedynie płaszcz Szczura, który patrząc ostlandczykowi w twarz uśmiechnął się. - Przyznaje to było niezłe. Mógłbyś do nas dołączyć, gdybyś nie był tak irytujący. Teraz radzę Ci się wycofać, jeżeli nie chcesz tutaj zginąć. Mam tutaj wielu przyjaciół nie tylko tych dwóch. I nie wchodźcie nam więcej w drogę.
Szczur szybkim ruchem szarpnął rękę i Varl poczuł jak jego nadgarstek się wygina, a sztylet upada na podłogę. Szczur odepchnął napastnika i podniósł sztylet oddając go właścicielowi.
- Odejdźcie teraz póki jeszcze możecie.

-Dorwę cię jeszcze, Leo - Varl wyszarpnął sztylet z ręki Szczura. - Nie dzisiaj, to jutro...
- Zobaczymy. To miasto wcale nie jest takie duże - odparł mrugając okiem.

Varl nie odpowiadając pociągnął krasnoluda za sobą i razem wyszli z karczmy.
-Trzeba było spróbować. Następnym razem się uda. Chodźmy do magazynu, znaleźć naszych towarzyszy. Tylko, na pokrętne ścieżki Ranalda, gdzie to jest? -Już na zewnątrz ostlandczyk zwrócił się do krasnoluda.
 
xeper jest offline  
Stary 04-08-2009, 02:32   #83
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Bugg

Prowizoryczna zasłona z drewnianych drzwiczek najwyraźniej pomogła. Przez szpary widać było światło lampy, a z zewnątrz dobiegały klątwy pod adresem omamów, zwidów i pracy o tak psiej godzinie, Po chwili wszystko ucichło i znowu nastał mrok. Przed ruszeniem dalej szczurołap musiał przyzwyczaić oczy do ciemności. Gdy to się stało ujrzał wąskie przejście w dół z lekko nadbutwiałymi schodami. Mimo denerwujących skrzypnięc oraz wilgoci i mroku wszystko wyglądało dość przytulnie. Pomieszczenie okazało się jakąś tajną piwniczką z beczkami. Kiedyś na pewno było ich więcej, ale teraz zostały tylko dwie. Z jednej z nich sączył się jakaś ciemnoszkarłatna ciec. Bugg nie mógł dokładnie się jej przyjrzeć, ale wydawało mu się, że coś w niej pływa.
Ceglane ściany zdawały się być niezwykle stare i trzymające się na słowo honoru. Takie jednak było budownictwo Middenheim. Wszystko wyglądało na stare, ale z pewnością było niezwykle wytrzymałe. Szczurołap rozejrzał się dokładnie we wszystkich kątach i dziurach, ale nie spostrzegł niezwykle dużego ogona, który ujrzał wcześniej. Porzucił wątłą nadzieje, gdy nagle usłyszał drapanie i piszczenie za jedną z beczek. Gdy do niej podszedłeś poczułeś lekki powiew zatęchłego powietrza. Za nią było coś więcej niż tylko ściana.

Gnordi, Varl

Niestety próba odpłacenia się Szczurowi za to co zrobił Scharmowi nie powiodła się. Przeciwnik okazał się cwany i niezwykle zręczny. To na pewno nie był byle jaki rzezimieszek. On był kimś więcej. Varl czuł, że ich następne spotkanie może rzeczywiście nie skończyć się nieprzyjemnie. Gnordi, nadal pod lekkim wpływem, tak naprawdę nie był do końca świadom tego co się stało. Zrozumiał jedynie, że zemsta nie udała się i trzeba będzie z nią poczekać. Na razie jednak trzeba było odpocząć i odnaleźć drogę do magazynu.
Tylko która to była. Dwójka podróżników stała na środku ulicy i rozglądała się. Próbowali się zorientować gdzie są, ale wszechogarniająca ciemność im na to nie pozwalała. Nagle usłyszeli jakieś szuranie zza rogu karczmy. Ujrzeli delikatne światło, które powoli rosło wraz z tym jak trzymający je jegomość zbliżał się do nich. Dwójka strażników szybkim krokiem wyszła zza budynku i zmierzała w ich stronę. Varl usłyszał jak rozmawiali o jakimś martwym ciele. Jego instynkt podpowiadał mu że nie było dobrze.
Początkowo stróże byli zbyt zaaferowani by zobaczyć Varla i Gnordiego o rozpoznaniu ich twarzy nie wspominając. Jednak kiedy niesiona przez nich lampa oświetliła dokładnie sylwetkę człowieka i krasnoluda, zatrzymali się. Jeden przyjrzał się charakterystycznej fryzurze niższego z napotkanych humanoidów i powiedział:
- To muszą być oni. Nie dostaliśmy raportów o żadnym innym Łowcy wkraczającym do miasta.
Jego towarzysz pokiwał głową, po czym powiedział:
- Szanowni podróżnicy, kapitan Schutzmann prosił by was do własnej kwatery. Chętnie was tam zaprowadzimy. Proszę nie stawiać oporu, bo będziemy zmuszeni użyć siły. – podczas rozmowy wyjął z pochwy miecz i to samo zrobił jego towarzysz. Najwyraźniej nie wierzyli w poddanie się stojących przed nimi postaci. W tym samym czasie Varla i Gnordiego naszła myśl, że kapitan wcale nie zaprasza ich na ciasteczka i herbatke. Krasnolud chciał coś odburknąć, ale Varl powstrzymał go skinieniem dłoni. Lepiej nie zadzierać ze stróżami miejskimi. Nie teraz. Dwaj podróżnicy, nie skuci lecz pozbawieni broni, udali się w raz z obstawą na posterunek władzy.

Martin, Gotfryd, Gustav, Kelen, Brat Ezekiel

Kapitan sięgnął po list podany mu przez elfa, ale zanim przeczytał odparł:
-Dokładnie, przecież nie zrobiliście nic złego – jego ton był trochę dziwny, jakby starał się coś ukryć, ale potem powrócił do normy. - Nie ma sprawy Gotfrydzie i tak wiem już jak wszyscy się zwiecie, ale nie dzięki wam. Podróżujący z wami wojownicy opisali wasze chwalebne czyny i jestem pod wrażeniem. O Kelenie także usłyszałem wiele dobrego. Chociaż muszę przyznać, że twoja utrata pamięci jest lekkim kłopotem. Niestety nie jestem w stanie Ci pomóc. Nie przypominam sobie także pisania listu do ciebie. Zobaczmy co tutaj mamy. – Ulrich przeleciał list parę razy oczami, aż w końcu przetarł je i oddał kartkę jej właściwemu posiadaczowi. – Wybacz, ale to nie ja zarządziłem napisanie tego listu. Nawet nie znam tego języka więc Ci nie pomogę. Możesz już odejść jeżeli chcesz, albo posłuchać. Sprawa tak naprawdę Ciebie nie dotyczy, ale wierze w bystrość Twojego umysłu i liczę na pomoc. Zebrani tutaj ludzie, poza trzema Varlem Meusmannem Kislevczykiem; Scharmem oraz krasnoludem Gnordim Shateraxem, są jak na razie oskarżenie o jawne złamanie odgórnych przepisów. Chciałbym się jednak, dla własnej ciekawości, dowiedzieć czegoś więcej o tym artefakcie o którym mówił szacowny brat Ezekiel. Co zagrażało temu przedmiotowi? Odpowiedź pozwoli mi podjąć odpowiednie kroki jak i może zwolnić was z grzywny jaka was z pewnością czeka. – Schutzmann zakończył długą przemowę i oparł głowę na rękach, przechodząc oczami po osobach w stojących w sali. Najdłużej zatrzymał wzrok na Ezekielu, gdyż to od niego prawdopodobnie spodziewał się odpowiedzi.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 04-08-2009, 08:53   #84
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sytuacja była - jak to powiadano niekiedy - dobra, ale nie beznadziejna.
Zostali oskarżeni o złamanie przepisów, ale kapitan nie wtrącił ich do lochu... Nawet nie opieprzył z góry na dół z powodu nieprzestrzegania prawa, chociaż parę punktów w sumie by się znalazło.
Na pozór wszystko było w porządku, ale coś w tym wszystkim nie podobało się Gotfrydowi.
W takiej sytuacji powinni znaleźć się za kratkami i wyjść po uiszczeniu grzywny, o której kapitan raczył mimochodem wspomnieć. Ich chwalebne czyny, o których kapitanowi, nie widzieć czemu, doniesiono, z pewnością nie były powodem, dla którego w środku nocy znaleźli się przed obliczem władzy, a nie w celi.
Co zatem było przyczyną?
Ciekawość?
Ciekawość mogła sobie spokojnie leżeć w łóżku i spać do rana. Chyba... chyba że z artefaktem coś się stało.
Ale nawet w takim przypadku najlepszym źródłem wiedzy byli nie oni, z bratem Ezekielem na czele, tylko ojciec Morten. Dlaczego kapitan nie chciał zasięgać informacji właśnie tam? Nowy 'właściciel' najstarszego wizerunku Sigmara na świecie nie chciał nic powiedzieć pzedstawicielowi włady cywilnej? Jakiś konflikt interesów? W takim razie wplątali się w coś, co nazywano 'wielką polityką' i co niekiedy stanowiło śmiertelną wręcz chorobę.

A może faktycznie ciekawość?
Ludzie, którzy po dotarciu do miasta (i wymknięciu się z magazynu) miast iść do knajpy i się upić biegną do świątyni... To faktycznie ciekawostka.
Ale czy przez to kapitan nie mógł spać po nocach? Cierpiał na bezsenność?
Bez względu na wszystko lepiej by było, żeby kapitan nie czekał zbyt długo na odpowiedź.

- Kapitanie... - zaczął Gotfryd. - Artefakt ten to obraz. Ikona. Jest cenna nie ze względu na swoje złocone ramy, ale ze względu na to, że, jak twierdzi ojciec Morten ze świątyni Sigmara, jest to najstarszy istniejący obraz Młotodzierżcy. Według niego możliwe jest, że sam Sigmar pozował do tego obrazu. Sądzę jednak, że ojciec Morten potrafiłby powiedzieć na ten temat znacznie więcej, niż ktokolwiek z nas. Nie wypada teraz nikogo budzić, ale czy nie lepiej byłoby poczekać do rana i, że tak powiem, zasięgnąć informacji u źródła? My, mimo najlepszych chęci, nie potrafimy powiedzieć nic więcej.
- Może najwyżej podać wymiary tej ikony...
 
Kerm jest offline  
Stary 04-08-2009, 12:33   #85
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Oczywistym faktem zdawało się, że kapitan nie mówi im całej prawdy. Czarodziej mógł tylko zgadywać jak groźna może być sytuacja. Prawdopodobnie wielu uciekło z magazynów, ale tylko oni dostąpili wątpliwego zaszczytu spotkania z kapitanem straży.
Co przed nami ukrywasz? Czemu interesuje cię tą niezdradzającą żadnych niezwykłych właściwości relikwią?
Rozejrzał się po swych złapanych kompanach. Spojrzenie na chwile zatrzymało się na bracie Ezekielu.
Wewnętrzny wróg?
Choć podejrzenie absurdalne i niemal nie możliwe by było prawdziwe wpasowywało się w tą dziwną sytuację.
Lepiej nie odkrywać wszystkich kart. W co ja się wplątałem?
-Uważam, że Gotfryd ma rację panie kapitanie. Ja sam nie jestem w stanie udzielić więcej informacji. Jako czarodziej mogę stwierdzić, że ikona ta nie posiada widocznych na pierwszy rzut oka właściwości magicznych. Przy czym nie miałem okazji zbadać jej dogłębnie. Ale będąc tutaj nie czuje się osobą odpowiednią do takiego badania. Jestem pewien, że kapłani z świątyni byliby wstanie udzielić bardziej szczegółowych informacji na temat religijnej wartości ikony, zaś mistrzowie z- Na chwilę zamilkł przypominając sobie nazwę dzielnicy- z Freiburga na temat ewentualnych właściwości magicznych artefaktu.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 04-08-2009, 20:50   #86
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Varl rozglądał się po opustoszałej ulicy, starając się przypomnieć sobie drogę prowadzącą do magazynu, w którym powinni się znajdować. Niestety bezskutecznie. Nie miał zielonego pojęcia, w którą stronę skierować kroki. Niezbyt pomocny okazał się w tym względzie jego towarzysz, Gnordi, który nadal znajdował się pod wpływem wypitego w karczmie alkoholu. Porażka w starciu z Szczurem niekorzystnie wpłynęła na nastrój ostlandczyka.

Blać, blać , blać - klął w myślach. - Kto by się spodziewał, że ten sukinsyn będzie taki szybki i silny. Ja mam się za silnego, a on wysupłał mi sztylet z ręki jakbym był jakimś oseskiem. Ale ze mną nie pójdzie mu tak łatwo. Dorwę go jeszcze. Zapłaci mi za tą niepotrzebną śmierć!

Zza rogu wyszło dwóch strażników miejskich, z których jeden niósł latarnię, zawieszoną na długiej pice. Zmierzali dokładnie na krasnoluda i Varla, stojących na środku ulicy. Pogrążeni byli w rozmowie, toteż dostrzegli ich dopiero gdy znaleźli się kilka kroków od nich. Stanęli i zaczęli przyglądać się dwójce bohaterów.
- To muszą być oni. Nie dostaliśmy raportów o żadnym innym Łowcy wkraczającym do miasta - powiedział jeden z nich, wskazując na czub na głowie krasnoluda.
- Szanowni podróżnicy, kapitan Schutzmann prosił by was do własnej kwatery. Chętnie was tam zaprowadzimy. Proszę nie stawiać oporu, bo będziemy zmuszeni użyć siły. - Jego towarzysz pokiwał głową i zwrócił się do dwóch poszukiwaczy przygód. W tym samym czasie obaj strażnicy wyciągnęli miecze.

Na młot Sigmara, tośmy wpadli - pomyślał Varl. - Przecież jest godzina milicyjna. Na ciżmy Ranalda, zapomniałem na śmierć. czeka nas teraz chyba loszek, bo pocóż inengo mielibyśmy iść do koszar straży? Przecież nie na ciastka i herbatę u naczelnika.
- Czego... -warknął Gnordi, jednak Varl położył mu rękę na ramieniu.
- Spokojnie, krasnoludzie - powiedział. - Nie szukajmy zaczepki. Na nic się nam to nie zda. Pójdziemy po dobroci...

Jak powiedział, tak zrobili. Strażnicy poprosili ich o oddanie broni, co obaj poszłusznie uczynili. Niezwiązani, w eskorcie dwóch strażników podążyli przez opustoszałe ulice miasta w stronę kwatery kapitana straży miejskiej. Po drodze nie napotkali nikogo, poza innym patrolem straży, który mignął gdzieś w oddali i skrył się w jakimś zaułku.

Po kilkudziesięciu minutach dotarli do kwatery głównej. Tutaj jeden ze strażników poprowadził ich schodami na piętro i zapukał do drzwi. Kiedy ze środka ktoś odpowiedział, starżnik uchylił drzwi i wpuścił Varla i krasnoluda do wnętrza.

-...z Freiburga na temat ewentualnych właściwości magicznych artefaktu - kończył mówić Martin. Zwracał się do krzepkieg mężczyzny, na oko pięćdziesięcioletniego o imponującej posturze. Miał on siwe włosy krótko obcięte na modę wojskową. Jego ciemnoniebieskie oczy przeszyły dwóch nowoprzybyłych.
 
xeper jest offline  
Stary 05-08-2009, 23:26   #87
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Z uporem dokończył swą kwestię nie zważając na dźwięk otwieranych drzwi. Następnie przelotnie spojrzał, i w końcu odwrócił się.
-O widzę, że jesteśmy w komplecie. Choć gdzie...-Przerwał
Gdzie jestScharm?
-Nieważne.-Machnął ręką.- Pan kapitan pyta nas co wiemy o relikwi dostarczonej do świątyni i co mogło jej grozić.
Przyglądał się krasnoludowi.
-Sigmarze, co tam musiało się dziać.-Powiedział pod nosem.
-No Varl, dokonałeś niemożliwego, spiłeś krasnoluda.

Ponownie spojrzał na oficera.
Panie kapitanie, przypuszczam, że nasz towarzysz Gnordi jest w stanie uniemożliwiającym trzeźwą odpowiedź.
Razem z wszystkimi czynnościami wymagającymi trzeźwości. Ciekawe czy kapitan wie o tym, że jednego wciąż brakuje. Ma szczęście, uciec od straży.
Uśmiechnął się wiedząc, że choć jeden z nich nie został złapany.
Pewnie sobie śpi, gdy my stoimy w środku nocy.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 06-08-2009, 20:11   #88
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Bugg siedział jeszcze przez chwilę cicho, słuchając nieudolnych klątw. Bycie zwidem miało swoje dobre strony. Szkoda tylko, że szczurołap ich nie znał. Piwnica, czy czym właściwie było podziemne pomieszczenie dawała niezłe schronienie. Kłopotem było znalezienie sposobu jak się stąd wydostać, który znalazł się sam i była nim ściana zasłaniająca coś za sobą.
-Typowe...- jęknął.

Mężczyzna rozejrzał się dookoła. Jakaś nieznana siła ciągnęła jego oczy w stronę dwóch beczek. Co mogło w nich być? Wino? Smoła? Nie, smoła nie... przecież ona była czarna. Z drugiej strony, po ciemku prawie wszystko tak wyglądało. Nachylił się nad beczką, wsadzając do niej chciwie wskazujący paluch. Tafla poruszyła się, widać było na niej jakieś plamy.
-Mmm... tłuszczyk. -stęknął zlizując ciecz z palca.

Bugg cofnął się, wypluwając substancję. Była gorzko-kwaśna, pewnie coś zanieczyściło trunek. Przeniósł wzrok na ścianę, którą miał zamiar zdemolować. Jego uwagę odwróciło pieczenie w gardle.
-Cholera. -wymamrotał.

Cokolwiek znajdowało się w beczce, musiało być szkodliwe, a przynajmniej nie nadające się do spożycia. Szczurołapowi zaczęło kręcić się w głowie. Oparł się o ścianę, zamykając na chwilę oczy. Nieprzyjemne uczucie przechodziło. Zaczął go boleć brzuch ale nie był pewny co do jego związku z winem. Obiecał sobie, że już nigdy nie będzie próbował czegoś co nie będzie sprawdzone przez inną osobę. Albo chociaż podane w karczmie.
Ściągnął ze swoich pleców kij. Jako, że nie miał nic lepszego, spróbował nim poruszyć cegły. Zawsze mógł jeszcze użyć noża, czy rąk.

Zastanowił się chwilę. Musiał najpierw, przesunąć beczki ze świństwem które niedawno prawie wypił. Były ciężkie, a jedna z nich wymsknęła się z jego rąk kiedy zobaczył ogon wciskający się w szczelinie za pojemnikiem. Odstawił przedmiot na bok i zaczął dłubać. Jedna z cegieł odpadła, przygniatając mu palec. Bugg zaklął i zaczął demontarz ściany.
 

Ostatnio edytowane przez MrYasiuPL : 08-08-2009 o 00:44.
MrYasiuPL jest offline  
Stary 11-08-2009, 12:35   #89
 
Petros's Avatar
 
Reputacja: 1 Petros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodzePetros jest na bardzo dobrej drodze
Brat Ezekiel miał już serdecznie dość tych wszystkich problemów. Ilekroć zabierał się za swoje sprawy to zawsze, ale to zawsze pojawiały się jakieś przeszkody.

"Czy w ten sposób wystawiasz mnie na próbę, o Sigmarze?"

Obecna sytuacja nie była jednak patowa. Przynajmniej na razie.

"Kiedy już będzie spokój, będę musiał napisać list do Wielebnego."

- Gotfryd i Martin powiedzieli już chyba wszystko. My sami mamy niewiele informacji, lecz Ojciec Morten na pewno rzuci nieco światła na całą sprawę. Przetrzymywanie nas tutaj jest nieco zbędne. Nie jesteśmy przestępcami i mam nadzieję, że zostaniemy uwolnieni po rozmowie z Ojcem Mortenem i zaświadczeniu o naszych zasługach przez wyżej wspomnionego. Mamy bowiem w większości - jak nie wszyscy - ważne obowiązki na głowie, a im dłużej będziemy z nimi zwlekać tym gorzej.

"Szczególnie w moim przypadku."
 
Petros jest offline  
Stary 12-09-2009, 23:57   #90
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Drużyna + Kelen

Kapitan przyglądał się podróżnikom z uwagą. Nie zwrócił większej uwagi na wkroczenie dwójki nowych podejrzany. Gestem odprawił strażników i poprosił o kontynuację. Kiedy zauważył, że nikt nie ma już nic do dodania odchylił się do tyłu i przeciągnął.
- Widzę, że krasnolud nie jest w stanie składać jakichkolwiek zeznań. Mam jednak nadzieje, że wyjaśnicie mu i – tutaj spojrzał na zebrane przed nim papiery i po krótkim przeczesaniu ich wzrokiem odparł – Varlowi… tak Varlowi. Pozostaje mi zatem przejść do meritum sprawy. Rzeczywiście ojciec Morten mógłby rzucić trochę światła a tę sprawę. Jednak jest późno i nie chciałbym przeszkadzać mu spoczynku. Wiecznego spoczynku...
Kapitan wolno się podniósł i podszedł do stojącego na komodzie z dokumentami dzbanka i nalał sobie do kubka wody. Stając naprzeciwko was przyjrzał się waszym minom i wziął spory łyk. Następnie powiedział:
- Tak, ojciec Morten nie żyje. Ikona o której mówicie i z którą was widziano zniknęła. Wy zaś jesteście ostatnimi, którzy go widzieli. To jest prawdziwy powód waszego zatrzymania. Mam zamiar was przesłuchać. Jednak zważając na godzinę i zapewnie wasze zmęczenie, mogę to zrobić jutro. Tak czy siak tę noc spędzicie tutaj. Przykro mi z tego powodu, ale takie jest prawo. Nie dotyczy to oczywiście Ciebie drogi elfie, jednak jestem zmuszony prosić Cię o pomoc. Odkąd nasz elektor zabrał cały kwiat rycerstwa nie mam zbyt dużo czasu by zajmować się takimi śledztwami. Ilość moich podkomendnych także nie jest duża. Zgodziłbyś mi pomóc w rozwiązaniu tej zagadki?

Bugg

Demontaż następował. Nie było to trudne, patrząc na sposób w jaki cegły zostały przymocowane. Wyglądało jakby murarz strasznie się spieszył, a dodatkowo nie miał dostępu do zbyt dobrej zaprawy. Bugg zdejmował poszczególne kawałki bez przeszkód. Czasami przerywał mu jakiś dziwny szmer po drugiej stronie, czasami odgłos zbliżającego się strażnika, który miał dobry słuch, ale beznadziejny wzrok. Po dobrej godzinie uciążliwej pracy Szczurołapowi udało się odsłonić wszystko co był w stanie. Zdumiało go jego odkrycie. Po drugiej stronie znajdowała się metalowa krata, a za nią kanał. Bugg wiele słyszał o tajnych tunelach przemytników i takich tam, ale nie sądził, że kiedykolwiek na jakiś natrafi. Zwłaszcza, że ten nie był jakoś specjalnie zasłonięty. Podniósł trochę wyżej pochodnie i przyjrzał się kracie. Wyglądała na solidną…
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172