Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-08-2019, 00:03   #41
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Rufus przyjrzał się odciętej ręce, a następnie wziął do ręki miecz, oceniając jakość jego wykonania.
- Ha, mówiliście, że nie napotkamy na drodze hogboskiego ścierwa, a jednak widać że były w pobliżu i chyba walczyły z łowcami. Może atakują właśnie ten cały Fort?- - stwierdził z ekscytacją w głosie, patrząc na pozostałych.

Złodziej spojrzał na półorka bez przekonania.
- I tak by wysprzątali? To wygląda na zabłąkany patrol i jego skuteczne uśmiercenie. To samo co my robiliśmy - zauważył.

Hannskjald, wciąż w postaci sporego błotniaka, skakał nad chudych ptasich nóżkach po pobojowisku. Zabrano ciała - nie przejmując się zacieraniem śladów dokąd ich ciągnięto - ale druid i tak był w stanie co nieco się dowiedzieć. Określić mniej więcej kiedy odbyła się bitwa, a jeżeli nie było od tego czasu zbyt wielu deszczy także policzyć uczestników. Środek pola bitwy zawsze był zadeptany, ale przecież wszyscy jakoś tam dotarli. A może nawet ktoś czekał tutaj na drugą grupę, depcząc w ukryciu w kółko? Może zerwali się do walki nagle, porzucając bukłaki i inne kłopotliwe bagaże? Co prawda od potyczki musiał minąć już jakiś czas, zdaniem Hannskjalda przynajmniej pięć dni, i większość jej śladów została zatarta, ale krasnolud był w stanie oszacować, że odciągnięto stąd przynajmniej osiem osób. Jednak zamiast spodziewanych humanoidalnych tropów wzdłuż śladów ciągnięcia dostrzegł wąskie, lecz wyraźne wgłębienia - charakterystyczne dla ogromnych żuków.

W końcu zaskrzeczał - jak wszyscy zdążyli już zauważyć, mówienie w ptasiej formie przekraczało jego możliwości i często poczyniał pocieszne sztuczki żeby przekazać to co miał do przekazania.
Jace przyglądał się przez chwilę dziwnemu tańcowi zastanawiając się jak bardzo pomysłowy będzie krasnolud.

~ Wiesz, możemy to zrobić prościej ~ odezwał się w głowie krasnoluda. ~ Możesz mi pomyśleć, a ja przekażę to innym. ~ „głos” w myślach druida zdradzał lekkie, przyjacielskie rozbawienie.

~ Nie widziałem żebyś rzucał zaklęcie ~ druid obrócił o kąt po którym krasnolud w swojej ludzkiej formie byłby już martwy i zamarł z rozpostartymi do lotu skrzydłami. ~ Więc jak to robisz? ~

~ Moje „czary” pochodzą ode mnie, z energii jaką generuje moje ciało i umysł. Nie potrzebuję opanowywać zewnętrznych sił, jak Laura, czy ty. Ty władasz magią, energią jaką tworzy natura, kapłani korzystają z mocy bóstw, wiedźma, czy czarodzieje energią wytwarzaną przez wszystkie żywe istoty. Ja mam do dyspozycji tylko siebie, ale za to jest to moc, którą mam kiedy chce, bez konieczności zapamiętywania skomplikowanych formuł i gestów. ~ W myśli czuć było poczucie wyższości. Jace starał sobie przypomnieć, ale Hannskjald nie miał okazji widzieć go w akcji. W istocie, zasadne było przypuszczenie, że druid zastanawiał się po co w ogóle Jace towarzyszy im, skoro nie nosi żadnej broni i nie widział by operował jakąkolwiek formą magii.
~ To skąd będę wiedział kiedy czytasz mi w myślach a kiedy nie? ~
~ Są subtelne detale pozwalające to zauważyć, ale teraz nie czytam ci w myślach, po prostu „rozmawiamy”. Nie ryzykujesz, że przypadkiem wejdę ci do głowy i nie zacznę buszować po wspomnieniach. Dostaje tylko to, co sam chcesz mi „powiedzieć”. Mogę też aktywnie wejść do czyjejś głowy i zamieszać w niej lub wyciągnąć informacje, ale zwykle tego nie robię. Staram się ograniczyć swoją moc, by inni nie czuli się niekomfortowo. ~ odpowiedział Jace po chwili dodając z niejakim smutkiem w „głosie”:
~ Czasami jednak zbyt mocne myśli mogą same wymknąć się z głowy, wtedy usłyszę je nawet bez aktywnego sięgania do czyjejś głowy. ~ druid wyczuł pewne zakłopotanie w głosie połączone z bólem, którego chłopak nie był w stanie ukryć.
~ Tak, czy inaczej, wiesz już czemu w jaskiniach część osób może traktować mnie z rezerwą i czemu nie chwalę się swoimi umiejętnościami na każdym kroku. ~

~ Zaufanie na “słowo” że ktoś nie zagląda ci do głowy może być trudne ~

~ Na tym polega zaufanie. Ufam, że pomimo tego że każdy z was ma nóż przy sobie, nikt nie poderżnie mi gardła we śnie. ~ odpowiedział psionik zupełnie poważnie.

Druid po dłuższej chwili wzbił się ponownie w powietrze i zatoczył ciasną pętlę nad przesieką, po spirali oddalając się od psionika. Wydawał się być jak ciekawe dziecko, chcące poznać z czym ma do czynienia bardziej niż obawiając się zagrożenia jakie to niosło. Niestety, Fangwood nie było wygodnym miejscem do prowadzenia zwiadu z powietrza - gęste korony drzew bardzo utrudniały dostrzeżenie czegokolwiek z lotu ptaka. Hannskjald wypatrzył jedynie, że ślady ciągną się jeszcze przez kilkanaście metrów, w stronę szerokiej na kilka kroków szczeliny w pobliskim wzniesieniu.
~ Jak daleko to działa? Teraz? Teraz?

~ Wiesz, że wystarczy zapytać o zasięg?
~

~Co jedno z was to ciekawsze, słowo daję. A widzę ślady ciągnięcia ciał przez ogromne żuki, do szczeliny na tamtym wzniesieniu ~ zanurkował, wskazując kierunek i jednocześnie podlatując bliżej żeby przyjrzeć się jamie.

Jace streścił pokrótce odkrycie druida reszcie wskazując drogę, gdzie powinni się udać.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 08-09-2019, 14:08   #42
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Szczelina prowadziła delikatnie w dół, wcinając się coraz mocniej w zbocze wzgórza i wijąc się lekko. Po paru metrach zakończyła się na niewielkiej jaskini, wypełnionej tuzinami skórzastych, kremowych jaj wielkości ludzkiej głowy. Obok znajdowała się niewidoczna na razie druga komora, z której dobiegały dziwne klikające odgłosy, a także mniej przyjemne, "mięsiste" dźwięki.
Druid zawinał w powietrzu łagodnym łukiem i wrócił nad przesiekę
~ Żuki żują coś w tej swojej jamie, w tej głębszej komorze ~ przekazał Jaceowi, przelatując nad głowami towarzyszy.
Kiedy zaś on to przekazał pozostałym Kharrick zrobił się jeszcze posępniejszy.
- To co? Kto ma ochotę na sprawdzenie czy żują tylko i wyłącznie hobosy, czy może kogoś jeszcze?
- Sam sobie sprawdzaj, nikt nie lubi jak im się przeszkadza w jedzeniu. - Powiedziała wiedźma. - Powinniśmy skupić się na znalezieniu tego kto ich tak załatwił i przekonać by się do nas przyłączyli.
- A jak to są te żuki? Hannsjkald żmiję przekonał do oddania jadu, może przekona żuki do współpracy tak jak Sulim to robił? O tym już nie pomyślałaś co? - odciął się złodziej.
Laura przewróciła teatralnie oczyma. - To się pytaj albo proś druida a nie ogółu.
- Ciekawe, że do nawiedzonej osady tak ci śpieszno było, a teraz już ci się nie chce sprawdzać… - złodziej spojrzał z wyższością i odszedł samemu się zakraść do jaskini.
- Poczekaj! - zawołał za nim Mikel, po czym zwrócił się do siostry - Może jednak warto to sprawdzić? Może dowiemy się czegoś przydatnego?
Kharrick zatrzymał się spoglądając na pozostałych obojętnym spojrzeniem.
-J się tam jakiś żuczków nie boję, może znajdziemy coś ciekawego w tym leżu. A ciebie Lauro, obronimy z Mikelem, nie bój się nic. -Rufus puścił zuchwale oko do wiedźmy, po czym podszedł bliżej wejścia do jaskini. Wiedział, że im więcej będzie walczyć, tym szybciej pozna swoje nowe moce i wzmocni więź z duchem dziadka.

Niezależnie od decyzji pozostałych, Kharrick bezszelestnie zagłębił się w las. Znalezienie ścieżki, o której wspomniał Hannskjald, nie było problemem - żuki nawet nie próbowały zacierać śladów. Po kilku minutach dotarł do wylotu niewielkiej jaskini, z której aż biło odorem padliny. Zgodnie ze słowami druida, w pierwszej komorze, nieźle oświetlonej przez dochodzące z zewnątrz promienie słońca, znajdowały się przede wszystkim wielkie, blade i skórzaste jaja owadów. Poza nimi złodziej dostrzegł jedynie trochę gnijących resztek i strzępów szmat. Miejsce, którego dobiegał najgorszy smród i odgłosy obrzydliwej uczty, skryte zaś było w ciemnościach.
Kharrick uaktywnił talizman od Laury i ruszył sprawdzić, co się tam działo. Widok, jaki zastał go w drugiej komorze, był odrażający - leżało w niej, zebranych na jedną stertę, kilka ciał w stanie zaawansowanego rozkładu, po których wiły się przynajmniej dwa tuziny białych larw długości ludzkiego ramienia. Umazane krwią i innymi płynami robactwo co chwila podjadało kawałki mięsa, znikając i pojawiając się w plataninie zwłok i ubrań. Dookoła obrzydliwej sterty tłoczyły się cztery ogromne żuki, rozmiarami dorównujace niedźwiedziom. Miały czarne, połyskliwe pancerze, a ich żuwaczki były wielkości, a i zapewne ostrości, szabel.
Kharrick chciał wycofać się powoli niezauważony, ale śliska posadzka jaskini okazała się być wyjatkowo zdradliwa. Na ułamek sekundy stracił równowagę i nadepnął na coś, co było kiedyś szczątkami jakieś gryzonia. Kości zachrzęściły, a jeden z żuków oderwał się od sterty ciał i obejrzał się w jego stronę. Złodziej rzucił się w najgłębsze cienie i czekał, cicho jak mysz pod miotłą, jak ogromny owad rozejrzy się po okolicy i wróci do poprzedniego zajęcia. Udało się, na razie…
Jeszcze raz się uważnie przyglądając cialom zlodziej z trudem umiał powiedzieć czy ofiary należały tylko i wyłącznie do hobosów. Kilka ciał zdawało się mieć zbyt jasną skórę aby wykluczyć taką opcję. Tym razem patrząc też pod nogi powoli zaczął się wycofywać. Samemu nie zamierzał dalej sprawdzać. Wyszedł do pozostałych bezpiecznie unikając uwagi żuków.
- Jest tam obrzydliwie. To raz, dwa jest masa ciał, które ciężko zidentyfikować - zaczął kiedy byli w bezpiecznej odległości do rozmowy - Hannskjald? Czy… dałbyś radę z nimi pogadać? Skoro zabrały ciała, to może widziały co się stało.
Druid siedzący na gałęzi nieopodal wyjścia z jaskini pokręcił przecząco głową.
- No cóż tyle było jeśli chodzi o gigantyczne owady i ich posiłek. - Powiedziała Laura. - Proponuję ruszyć się jakby mieszkańcy stwierdzili że mają jeszcze miejsce na deser. Może ktoś przeżył i zostawił ślady uciekając.
- Aaalbo zaszlachtujemy te żuki i poszukamy pośród ciał wskazówek - złodziej dał swoją kontr opcje.
Milczący dotąd Jace skrzywił się na myśl o wyrzynaniu niewinnych zwierząt. Zanim zdołał wyrazić werbalnie swój pogląd został zaskoczony przez półorka.
-Mi się ta druga opcja bardziej podoba, pokonaliśmy bazyliszka to co nam jakieś żuczki dostoją? A tobie przecież Laura mówiłem, że cię obronię w razie czego. - Rufus wyszczerzył się do wiedźmy, gładząc niemal pieszczotliwie drzewiec topora.
Wiedźma popatrzyła na Rufusa badawczo próbując wyczuć czy wojownik zaczął sobie dworować czy mówił na poważnie. Nie umiejąc tego ocenić postanowiła iść z prądem.
- Dziękuje Rufus na pewno będzie mi się wygodnie schować za twoimi szerokimi plecami. Choć wypadałoby jeszcze jednej osoby by się wypowiedziała...Mikel, co ty na to? Idziemy zabić gigantyczne chrząszcze dla szansy że nie zjadły i przetrawiły jakieś wskazówki czy idziemy dalej zostawiając je w spokoju? - Zwróciła się do brata.
-Chyba warto jednak to sprawdzić. Nawet jeśli nie dla wskazówek to dla innych zbłąkanych wędrowców, którzy mogliby skończyć jako przekąska dla tych stworów. - Wojownik nie wyglądał na zbytnio zadowolonego z faktu, że to wszyscy na niego patrzą.
- No dobrze więc eksterminacja owadów na dzisiejszej wokandzie. - Obwieściła Laura, i zaczęła chodzić od jednego towarzysza rzucając czary wspomagające wojowników. - Tylko dajcie mi was wspomóc zanim zaczniecie się popisywać umiejętnościami walecznymi.
Kiedy podeszła do Kharricka zakryła mu usta dłonią podczas rzucania zaklęcia. - Ani słowa od ciebie kwiatuszku. - I uśmiechnęła się do złodzieja tak słodko że wydało się to strasznie podejrzane. Jednak jedyną reakcją jaką otrzymała było chłodne spojrzenie.
Jace, który od wieczora unikał wiedźmy gestem ręki podziękował za ochronne czary.
- Nie marnuj czarów na mnie, nie zamierzam wchodzić do środka. Poczekam na was tutaj, przed wejściem. - wytłumaczył się starając zachować neutralność, ale wyszło dość oschle.
-Spokojnie, na ciebie zawsze poczekam, szczególnie jak masz jakieś zaklęcia dotykowe w zanadrzu - Rufus zaśmiał się, najwyraźniej dobry nastrój go nie opuszczał.
-Choć ja też mogę użyć mojej mocy, druidzie, czy te żuki posługują się wzrokiem? Mogę stać się niewidzialny i zajść je od tyłu. - Dodał po chwili poważniej.
Druid potwierdzająco pokiwał ptasią głową, ale zaraz potem pokręcił też przecząco.
~ Na oczy ich nie widziałem, to nie wiem. Wzrokiem na pewno, ale czasem też czują drgania jak pająki na sieci. ~ pomyślał do Jace’a, który przekazał wiadomość reszcie.
- Możemy je po prostu zajść we dwóch i przytrzymać w korytarzu. Gnieżdżą się w małej pieczarze i same są ogromne. Jak już je zaatakujemy Mikel dołączy, a Laura z Hannskjaldem mogą je zarzucić jakimiś czarami obszarowymi. Twoja niewidzialność powinna na nich zadziałać. A i przyda się potem światło, tam jest ciemno jak dupie- złodziej sklecił najprostszy plan jaki przyszedł mu do głowy.
- Dobry plan, podejdziemy we dwóch bliżej i ściągniemy je tutaj do korytarza.- Rufus skinął głową, po czym skoncentrował się i wyobraził sobie jak staje się przezroczysty, po czym faktycznie takim się stał.
Mikel lekko pokręcił głową.
-Podejdźcie, zwiążcie walka w pierwszym zwężeniu gdzie zmieści się tylko jeden. Ruszymy tuż za wami i postaram się jak najszybciej zmienić Kharricka na pierwszej linii. - Mikel zdawał się czuć nieco pewniej w kwestiach związanych z walką i pozwolił sobie na bardziej zdecydowaną wypowiedź.
- Gotów? - złodziej zapytał z szelmowskim uśmiechem półorka.
-No, chyba widzisz że jestem? - odparł niewidzialny już Rufus.
I tak ruszyli do środka jamy gotowi zabić wielkie żuki.
 
Obca jest offline  
Stary 15-09-2019, 21:26   #43
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace westchnął tylko machając ręką. To, że Rufusowi brakowało adrenaliny mógł zrozumieć, chłopak nie miał zbyt wiele okazji do wykorzystania oburzonych mocy, ale to, że druid zgodził się na wybicie żuków było dość zaskakujące. Zdecydowanie widoczna była różnica pomiędzy Sulimem i Hannskjaldem. Jace mógł co prawda wspomóc towarzyszy nie wchodząc do jaskini, ale nie chciał przykładać ręki do zabijania niewinnych i niezagrażających nikomu żuków. Pozostał więc przed jaskinią. Był gotowy wbiec i wesprzeć towarzyszy, jeśli zaszłaby takowa konieczność, jednak nie sądził, by przerośnięte insekty stanowiły większe zagrożenie dla uzbrojonych po zęby awanturników.

Oparł się o drzewo czekając na wynik starcia. Mentalnie sondował wszelkie wołania o pomoc, jednak te, zgodnie z przypuszczeniami psionika nie nastąpiły i Beleren mógł skupić się na podziwianiu piękna otaczającej go przyrody i rozmyślaniami o rozstaniu z Laurą.

Sprawa była świeża i smutek nadal był żywy odbierając radość pięknego jesiennego dnia. Umysł psionika pracował jednak na normalnych dla niego obrotach analizując sytuacje, mimowolnie odsuwając nieprzyjemne uczucia na dalszy plan.

Przez całą tę inwazję zmuszony był zakwestionować swoje podejście do mocy i w efekcie przewartościować całe swoje dotychczasowe paradygmaty. Nie był tym obwiniający i umartwiającym się chłopakiem z Phaendar, tylko świadomym swoich zdolności bohaterem, nieodzownym członkiem drużyny, która polegała na nim i jego umiejętnościach.
Dodatkowo, kontakt fizyczny podniósł znacząco pewność siebie chłopaka, sprawiając, że poczuł jakby narodził się na nowo, z nowymi aksjomatami, nowym celem życia...

Nawet nie zorientował się jak odgłosy walki ucichły i do umysłu psionika dotarła pewna fala radości. Podniósł się otrzepując płaszcz i poczekał aż ubrudzony i śmierdzący towarzysze wyjdą z jamy.

 
psionik jest offline  
Stary 17-09-2019, 18:33   #44
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Ochotnicy na rozprawienie się z wielkimi owadami weszli do jaskini, prócz bliźniaków i zwierzęcej towarzyszki druida wszyscy postanowili spróbować wykorzystać porę jedzenia tych istot. Tylko atak złodzieja i Hannskjalda, pod postacią ptaka, przyniosły efekty.
Następnie walka potoczyła się szybko.
Żuki nie mogły wydostać się ze swojej jaskini dzięki ciasnemu murowi jacy stworzyli wojownicy. Choć te sprytne bestie i tak były w stanie zmieścić się w korytarzu łączącym pomieszczenia. Ku zdziwieniu niektórych owy ciemny korytarz rozjaśnił się magicznym światłem. Oczywiście nie było dziwne że magia została użyta, ale kto jej użył.
Ich Szelma najwidoczniej posiadał talenty którymi nie raczył się innym pochwalić.

Miecze, topory i sztylety ciachały chitynowe pancerze przeciwników, a trzymająca się z tyłu wiedźma postanowiła zająć się istotami wewnątrz kolejnej jaskini. Wypowiedziała magiczne słowa a koło jednego z pozostałych przeciwników zmaterializowała się kula cienia i próbowała zaatakować. Najwidoczniej fart nie był po stronie wiedźmy bo jej cel zgrabnie unikał ataków. Dodatkowo jej brat został ugryziony przez wielką żuwaczkę owada. Pech. Pech i niesprawiedliwość świata. Choć w porównaniu ile ciosów zadawali robalom wojownicy te małe potknięcia były nie znaczącym pyłkiem.
Zwłaszcza że wygrali. Byli pokryci śmierdzącymi bebechami żuków. Zapach pewnie zostanie na ich ubraniach niemiłosiernie długą jeśli od razu po wyjściu z jaskini się tym nie zajmą, ale byli cali.
Wiedźma podleczyła rannych swoją magią by nie musieli marnować zapasów mikstur.
No i nadszedł czas by ktoś zajął się tym po co w ogóle zabijali te żuki.
 
Obca jest offline  
Stary 18-09-2019, 21:32   #45
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Zbryzgany posoką monstrualnych owadów Rufus rozglądał się dookoła, ciężko dysząc, czuł euforię ze zwycięstwa. Walka z żukami była krótka i brutalna, w ciasnocie jaskini ostrza i zaklęcia stawiły czoła rozrywającym ciało żuwaczkom. Ale to jego ataki były najskuteczniejsze, bestie nie były w stanie przebić jego mistycznej osłony, a topór ze świata duchów powalił większość z nich. - No, świetnie nam poszło, sam chyba z 3 ubiłem, było tak się cykać? - puścił oko do Laury.
Mikel z niedowierzaniem pokręcił głową.
-Następny… Za co Caydenie? - Wymamrotał pod nosem.
-Ha! Nawet nie musiałem się specjalnie starać, tak je pochlastałeś - złodziej był pod wrażeniem działań Rufusa.
-No, dzięki, tym toporem to czuje, że każdemu bym sprostał, ale Hannsk też sobie nieźle radził, rozrywałeś ich na strzępy tymi szponami- spojrzał z szacunkiem na druida
- HJAAAAA - donośny skrzek niewielkiego błotniaka trochę sprzeczał się z jego niewielką posturą. Lotki ptaka były upaćkane śmierdzącą wydzieliną z wnętrzności żuków, więc druid zatrzepotał skrzydłami i zaskrzeczał tryumfalnie jeszcze raz.
Złodziej skorzystał z wzajemnego poklepywania się po plecach i zawołał Jace’a do środka. Ku jego niezadowoleniu chłopak nie chciał wchodzić do środka. Dlatego też mężczyzna uznał, że zabierze się do przeszukiwania jaskini.
Bliższe przyjrzenie się stercie zwłok wymagało najpierw uporania się z larwami żuków, którym nie robiło różnicy, czy próbują jeść martwe, czy żywe ciało. Dokładniejsze oględziny nie przyniosły zbyt dużego zysku dla drużyny - zaledwie kilkadziesiąt monet w kilku sakiewkach i srebrny wisiorek dyndający na szyi na wpół zjedzonego hobgoblina. Kharrick dowiedział się za to sporo na temat tego, co się w ogóle stało na polance i tutaj. Po pierwsze, oprócz ciał hobgoblinów, ubranych w trochę inne mundury niż zwiadowcy Scarviniousa, były tu także zwłoki kilku elfów i ludzi, odzianych w szarozielone płaszcze. Aubrin wspominała, że takie właśnie nosili Łowcy z Chernasardo. Wszystkie ciała miały na sobie ślady cięć mieczy oraz powbijane odłamki strzał - wyraźne ślady walki między obiema grupami. Oznaki rozkładu były u niektórych znacznie mniej zaawansowane, co znaczyło, że kilku walczących zostało tu wciągniętych żywcem i skonało dopiero później, zjadanych żywcem.
Sceneria była obrzydliwa, ale z jakiegoś powodu złodziej był rozpromieniony.
~ Co to do cholery było?~ Kharrick zapytał się Voxa mając nadzieję, że ten odpowie póki Jace pozostawał na zewnątrz.
~~Żuki jakieś, tylko upasione, przecież widziałaś sama~~
Kharrick aż zamknął oczy. Ciągle zapominał, że cholerny gość uwielbiał być przesadnie dokładny i niedokładny zarazem.
~ Taaak. Chodzi mi o światło. Pomyślałem o nim i się pojawiło. Nie wspominałeś mi o tym. Umawialiśmy się tylko na spojrzenie!~
~~ Powiedzmy, że to taka promocja - pakiet 3 w 1 albo coś takiego. W każdym razie, ja tylko odblokowałam twój potencjał, reszta to już twoja sprawka ~~
Nawet w umyśle Kharricka zapanowałą chwilowa cisza od myśli.
~ CO?!?~
~~ Jesteś magiem, Emi ~~
~ O w mordę. Czekaj, ale że poważnie? Tak jak Laura? Jace?~ w myślach mężczyzny zapanowała mieszanka ekscytacji z przerażeniem. Jak u typowej nastolatki, której ktoś właśnie obwieścił, że jest wybrańcem losu.
~~ Nie popadaj w samozachwyt ~~ głos wydawał się sceptyczny ~~ To nic spektakularnego, powiedzmy, że bardziej pasujące do twojego profilu działalności ~~
~ Ale potrafię czarować samą myślą! Zaraz… ~ wdarła się nagła wątpliwość ~ Czy ja już wcześniej rzuciłam już jakiś czar?~
~~ Niewykluczone, jesteś w stanie delikatnie manipulować rachunkiem prawdopodobieństwa na swoją korzyść ~~
~ Czym?~
Głos westchnął ciężko.
~~ Szczęściem ~~ mruknął z przekąsem.
- Ha! - wyrwało się złodziejowi i zaraz się opamiętał. Pochmurna mina zaraz powróciła jakby ten nagły wybuch radości nigdy się nie przytrafił.


Laua odpowiedziała na puszczone jej oko uśmiechem, choć jej celem było podejście bliżej jaskini. Uważała by nie poślizgnąć się na cuchnących wnętrznościach robactwa. Przywołała zaklęciem mnóstwo kul światła i czekała aż złodziej skończy przeszukiwać pozostałe ścierwo.
- Od kiedy to parasz się prosta magią? - Zapytała po paru minutach znudzona czekaniem na efekty tych poszukiwań.
No i to sprawiło, że Kharrick jak na zawołanie zmarkotniał.
- A, no, ten… chyba od jakiegoś czasu. Nawet nie wiedzialem. No, ale to nie jest aż tak ciekawe co to co znalazłem! Jest jeszcze inny obóz, albo to są hobosy prosto z Phaendar - spróbował odwrócić uwagę od siebie na to po co tu w ogóle weszli.
- Oho zmiana tematu byle by nie. No dobrze jak chcesz. Dlaczego uważasz że to są inne gobliny? - Laura nie dała się zwieść ale wspaniałomyślnie pokazała, że da uciec złodziejowi od tematu magii.
- Mają inne mundury niż ci z obozu - Kharrick wyprostował się i mówił głośniej aby wszyscy go usłyszeli. - I wygląda na to, że w trakcie walki z łowcami z Chernasardo żuki wbiły się na imprezę. Niektórzy byli jeszcze żywi kiedy ich tu zaciągnięto.
-Inne mundury, może to po prostu inny oddział? A tym draniom nie współczuje. A tak w ogóle, jak znasz się na magii, to nie ma się czego wstydzić, ja też dopiero niedawno się nauczyłem. - Rufus przyjrzał się uważnie Kharrickowi, który był jakiś dziwny, a teraz Laura sugerowała że ukrywa znajomość magii?
- Oddział nie należący do tych z obozu, wierz mi umiem poznać. Spędziłem nieco czasu na podglądaniu ich, ich wart i zwyczajów WIEM, że to nie ten sam mundur - podkreślił mężczyzna. - I niczego się nie wstydzę. Naprawdę nie wiedziałem.
- To co oprócz rozjaśniania nam ciemności jeszcze tam umiesz? - Laura mimo że na początku postanowiła odpuścić to ten temat jednak czarujący nagle złodziej był zbyt wielka zagadką by mogła sobie to tak odpuścić.
Mikel również przyglądał się złodziejowi z wyraźnym zainteresowaniem.
- Nie będę kłamał, że ja nie jestem ciekawy. - poparł siostrę.
- Heee… - złodziej podrapał się po głowie z wyraźnym zakłopotaniem na twarzy. Zanim zaczął odpowiadać schował znaleziony wisiorek do kieszeni. Powoli zaczął również wyciągać pozostałych na zewnątrz.
- Nie jestem pewien ile dokładnie umiem. Wydaje mi się, że mogę trochę zagrać szczęściem na swoją korzyść, ale tak to nie wiem. Nie czuje tego. Do tej pory nawet nie byłem świadom, że potrafię czarować.
Schował dłonie do kieszeni kopiąc po drodze mały kamyczek kiedy wychodził z jaskini.
- A ty jak odkryłaś swoje możliwości Lauro? - zapytał niby zmieniając temat, ale naprawdę był ciekaw.
- Umiałam sprawić że ktoś na kogo byłam zła nagle miał pecha...przynajmniej jaki był początek. Później pojawił się Gackoslaw i w mojej głowie po prostu zaczęły pojawia się zaklęcia. - Wytłumaczyła Laura spokojnie ruszając w stronę wyjścia.
- Czyli w każdym z nas kryje się jakaś moc, trzeba ją tylko w sobie przebudzić, tak? Mi pomógł duch dziadka. - zadumał się Rufus. Do niedawna nie miał w ogóle pojęcia o takich rzeczach.
- Tobie Rufusie, to pomogłem ja, teraz prowadzi cię twój dziadek. - dorzucił Jace widząc wychodzących z jaskini towarzyszy.
- Rzeź była owocna? - spytał do ogólny, choć jego świdrujące spojrzenie spoczęło na łotrzyku. - Światła? -
- A ty co? Podsłuchiwałeś ale wejść nie mogłeś? - złodziej się niepotrzebnie odgryzł. Z jakiegoś powodu nagle się zdenerwował. - Takie tam światła. Tańczące, tańczące światła
- Podsłuchiwanie zakłada chęć ukrycia treści rozmowy przed innymi. - uśmiechnął się Jace. - Wy mówiliście głośno i wyraźnie. I tak, mogłem wejść, ale nie widziałem takiej potrzeby. - odpowiedział spokojnie. - Nie dość, że niepotrzebnie zabiliście żuki, to jeszcze cali jesteście w ich wnętrznościach. Dziękuję, wolę poczekać na zewnątrz. - powiedział, dodając mentalnie do Kharricka:
~ I przyczepić się do nagłego, spontanicznego przebłysku magii. Choć może nie tak nagłego jak sobie teraz sięgnę pamięcią. ~ tym razem odgryzł się. Łotrzyk czuł w “głosie” rozbawienie.
- Ja tam się nie ubabrałem - Kharrick faktycznie wyjątkowo nie był umorusany. Pomimo przechwałek mężczyzna spojrzał pytająco na Jace’a nie rozumiejąc do końca o co mu chodziło.
~ Kiedy? ~ padło pytanie w którym dało się wyczuć zdenerwowanie ale odpowiedział mu tylko zagadkowy uśmiech.
-Nasz Jace tajemniczy jak zawsze - Rufus zaśmiał się basowo i poklepał kompana po plecach - i brzydzi się walki z żuczkami jak panienka, chyba dobrze że zabiliśmy te ludożerne stwory? Ale pamiętam, że pomogłeś mi odkryć moją moc, nigdy o tym nie zapomnę..- dodał cichszym i poważniejszym tonem, patrząc psionikowi w oczy.
- Nie zapuszczamy się w te strony, więc żuki nie były dla nas zagrożeniem, za to zjadały patrole hobgoblinów. - Jace wzruszył ramionami jakby to wystarczyło za wyjaśnienie. - I zanim powiecie o rangerach, oni wiedzą o takich zagrożeniach i nie pchają się bez potrzeby. A teraz ogarnijcie się, bo strasznie śmierdzicie i powiedzcie co udało się znaleźć? -
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 18-09-2019 o 21:48.
Lord Melkor jest offline  
Stary 20-09-2019, 16:44   #46
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- No dobrze dobrze. Hannskjaldzie czy możesz wyznaczyć nam drogę do jakiegoś strumienia to nasi woje doprowadzą się do porządku. - Laura zaproponowała konkretne poczynania.
Druid, który skakał na ptasich nogach dookoła ciał Łowców, zatrzepotał skrzydłami i wyciągnął szyję, dziobem wskazując kierunek. Rzeka była niedaleko, kawałek za polem bitwy. Upewnił się jeszcze że został zrozumiany i wrócił do obserwowania ciał. Kto kogo zaskoczył? Czy Łowcy zostali zaatakowani w zasadzce, ciosami w plecy, czy wręcz przeciwnie, to oni zaatakowali i polegli w nierównej walce?
- Odpowiadając ci na pytanie Jace, dowiedzieliśmy się że cokolwiek się nie działo wcześniej to żuki wparowały na to i sobie zaciągnęły jeszcze żywych do jaskini… - złodziej zwrócił się do psionika.
- Nie chciałbym stanąć na waszej drodze, jeśli jesteście w stanie zabić za tak mało informacji - uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Ty masz wątpliwości nawet jak inne istoty są ewidentnie wrogo nastawione. - zauważył złodziej wspominając troglodytów, którzy w mniemaniu psionika wciąż były "niewinne". - Nikt nie jest niewinny Jace. Jak nie lubisz przemocy to już twoja broszka, ale nie wmawiaj innym, że to z kim walczymy jest niewinny.
- Dajcie mi istotę, a znajdę na nią paragraf? Żuki były winne, że zbyt głośno przeżuwały, czy że zbyt blisko naszej drogi postanowiły się osiedlić? - odrzekł rozbawiony. - Daj spokój Kharricku, nie podzielam waszego entuzjazmu, ale to nie powód, by manipulować moim stanowiskiem.
- Powiedziałbym to samo o tobie Jace. Weszliśmy na terytorium troglodytów? One się tylko broniły? Proszę cię. Szukasz usprawiedliwień tam gdzie ich nie ma - odgryzł się złodziej również pozwalając sobie na uśmiech. - Żuki z założenia nie są niewinne, bo to zwierzęta. Z resztą, ich larw nie zabiłem, nawet żarcia się nie pozbyłem, urosną i będzie jakby nas tu w ogóle nie było.
- Czy dobrze usłyszałem? Zwierzęta z założenia nie są niewinne? - zdziwił się Jace. Tym razem chyba autentycznie, bowiem nie miał już figlarnego uśmiechu na ustach.
- Kharricku, wtargnęliśmy trogom do domu, wyrżnęliśmy, a teraz tłumaczymy się po fakcie, że one przecież zabijały ludzi. Puśćmy ten scenariusz w nieco innych ramach - jest ulewa, wchodzisz nieproszony do domu chłopa, zabijasz go bo nie chce się podzielić dachem nad głową i przeszukując domostwo znajdujesz skradzione przedmioty. To co próbujesz mi wmówić to usprawiedliwianie swojego wtargnięcie i zabójstwo tym, że przecież to był złodziej, a karą za kradzież jest śmierć. Jak ci się to w ogóle spina? - zapytał szczerze zdziwiony.
- Wychodzisz z błędnego założenia Jace. Właśnie tej niewinności. Zakładasz, że niezależnie co robią inni są niewinni. Równie dobrze możesz powiedzieć że te jebane hobosy są niewinne. Co za różnica, że teraz was dotyka tragedia? Później przecież będą tylko bronić swojego terytorium. Hmm? Jak ci się podoba taki scenariusz? Bo w końcu tak właśnie tłumaczysz troglodytów, którzy nas zaatakowali pierwsi, zanim jeszcze nawet weszliśmy do ich jaskini. Zrobili to samo co my, niedobrzy i źli ludzie. Zaatakowali nas bez ostrzeżenia i możliwości wytłumaczenia się. Podejrzewam, że to samo stało się z tamtą osadą. Zapolowali na nich i wyrżnęli. Scarvoniusa jakoś nie tłumaczyłeś, a tam było podobnie. - Złodziej zadrżał na samo wspomnienie aury jaka się unosiła w tamtym przeklętym miejscu.
Jace przyglądał się dłuższą chwile Kharrickowi kiwając głową.
- Nikt nie jest wszechwiedzący, musisz mieć jakieś założenia. Smutny musi być świat, w którym zakładasz, że każdy kogo spotkasz jest winny i musi udowodnić swoją niewinność. - odparł w końcu. Nie widział sensu tłumaczyć logicznych błędów w rozumowaniu Emi. Być może jej mordercze zapędy spowodowane są właśnie brakiem odpowiedniej perspektywy? Umiejętnością usprawiedliwienia się z każdej niegodziwości tak mocno zakorzenionej, że nieodróżnialnej dla niej samej? Jace bał się wiedzieć.
- Smutny, ale poniekąd wygodny. - mruknął do siebie.
- Twój zaś jest naiwny. Ryzykujesz, że ci ktoś wbije sztylet w plecy bo uznałeś, że mu zbyt wcześnie zaufasz. - zawtórował Kharrick. On z kolei zastanawiał się jak bardzo zaślepiony musi być psionik swoją wizją świata. Wszak miał dostęp do tego o czym myślą pozostali. Mógł łatwo poznać ich zamiary, a mimo to bronił jakiejś wyimaginowanej nieistniejącej niewinności. No, może były takie przypadki, ale dla złodzieja stanowiły one niemal legendę, coś jak spotkanie jednorożca.
- Może nie jestem taki światowy jak ty Kharricku, ale znam się dobrze na ludziach. Wiem o czym myślą i do czego są zdolni, a to dwie różne sprawy. Nie mieszajmy zaufania do światopoglądu.
- Jak wiesz do czego są zdolni, to czemu tak łatwo przypisujesz niewinność innym rasom? W czym według ciebie są inni troglodyci od ludzi? Jakby cię napadli bandyci to byś był bardziej chętny im przeciwdziałać? Widzisz zakładam, że troty są złe, bo słyszałem o nich wystarczająco dużo. To nie było wejście do nieznanej mi chaty z nieznanym mi wieśniakiem. To było wejście do jamy kultu poświęcającego innych w swoich cholernych rytuałach. Nie zamierzam się czuć winny pozbycia się ścierwa jeśli może to posłużyć dalszemu przetrwaniu.
- Em… - Jace westchnął zanim powiedział zbyt dużo. - Nie wiedziałeś tego. Założyłeś że tak jest i miałeś rację. Działać i dowiedzieć się to nie to samo co wiedzieć i działać. -
-Możecie już obaj przestać?! - Mikel w końcu postanowił się odezwać, chociaż już od jakiegoś czasu widać było narastające w nim wzburzenie. Wydawał się nad nim jednak panować. -Podjęliśmy decyzję i zrobiliśmy to, co uznaliśmy za słuszne. Na pewno była to mniej złe niż atakowanie innej rozumnej rasy, a w tym, jeśli dobrze pamiętam, wszyscy braliśmy udział. Trwa wojna i czasem tak trzeba. Tyle i tylko tyle. - Wojownik z każdym kolejnym zdaniem mówił coraz spokojniej. - Nie jestem zwolennikiem bezsensownego okrucieństwa, ale każde z nas w ciągu ostatnich tygodni krzywdziło i zabijało inne stworzenia. To nie było największe zło.
Złodziej z początku był zaskoczony słowami wojownika. Potem się jednak uśmiechnął szelmowsko.
- Nie było. Ja sobie świetnie zdaję sprawę z naszej sytuacji, ale dobra dyskusja przecież niczemu nie szkodzi. Prawda Jace?
- Prawda. - zgodził się psionik. - I mów Mikel za siebie. - dodał mając na myśli ostatnie zdania wypowiedziane przez wojownika.
- O co Ci znowu chodzi? - żachnął się chłopak.
- Fizycznie może nie Jace, ale no… - złodziej odchrząknął spoglądając wymownie na Laurę i jej chowańca.
- Nieważne. - psionik westchnął z irytacją. - Idźcie się już myć! -
Kharrick uśmiechnął się z politowaniem. Jace'owi zabrakło argumentów! Dlatego też zostawił go samemu sobie. Podążył za Mikelem i Rufusem do strumyku i zanim ci weszli spróbował czegoś. Skoro przywołał światło myślą to czemu nie sprawdzić co jeszcze potrafi. Koncentrując się na półorku wymyślił sobie, że będzie czysty. Ot tak dla spróbowania. Widział kiedyś coś podobnego i był ciekaw czy teraz sam będzie tak mógł.
- Ha! - zakrzyknął triumfalnie jak zobaczył pierwszy efekt. - Nie wiem czy to będzie szybsze, ale przynajmniej bez moczenia się.
 
Asderuki jest offline  
Stary 20-09-2019, 17:08   #47
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
XXVI dzień miesiąca Rova (IX), Fangwood, 57 dni po ucieczce z Phaendar, 31 dni po dotarciu do jaskiń

Kolejne półtora dnia minęło na szybkim marszu w stronę Fortu Ristin. Na szczęście, tym razem bohaterowie nie napotkali niczego ani nikogo na swojej drodze. Ale czy to na pewno dobrze? Brak hobgoblinów był z pewnością plusem, ale nie natrafili też na żadnego z Łowców z Chernasardo. A przecież w tej odległości musieli zostać zauważeni przez jakichś zwiadowców - jednak nic takiego się nie wydarzyło. Pozostawało jedynie modlić się do bogów o najlepsze, szykować na najgorsze, i liczyć, że zwiad Hannskjalda przyniesie jakieś dobre wiadomości.

Hannskjald

Przerwa w leśnej gęstwinie, w której przemieniony w ptaka druid dostrzegł zarysy budowli, do której zmierzali, w końcu była w zasięgu lotu od towarzyszy. To znaczyło, że dotrą do niej przed wieczorem, ale krasnolud mógł przynajmniej wybadać dokładniej to miejsce. Mocniej zamachał skrzydłami, chcąc jak najszybciej znaleźć się na miejscu.


Fort Ristin był niewielką, choć masywną i przysadzistą twierdzą ukrytą wśród gęstwin głębokiego Fangwood. Teren wokół niej na przestrzeni paruset metrów został częściowo wykarczowany, pozostały na nim jedynie pojedyncze drzewa i gęste krzaki, sięgające aż do brzegu rzeki na wschodzie. Gdyby nie to, fortecę naprawdę ciężko byłoby dostrzec z góry, gdyż nie wystawała nawet poza wysokiej korony tutejszych świerków. Jej ściany miały około pięciu metrów wysokości, zaś cztery wieże w rogach, zwieńczone krenelażami, sięgały do piętnastu. Cóż, a przynajmniej trzy z czterech dosięgały - ostatnia, północno-wschodnia leżała w gruzach wraz z fragmentem muru. Twierdzę wybudowano zapewne bardzo dawno temu, z gładkiego szarego kamienia, teraz wyblakłego i obrośniętego pnączami, szczególnie w głębokim cieniu zachodnich wież. Na blankach nie było widać nikogo, lecz od strony dziedzińca dobiegały jakieś krzyki i odgłosy ...śpiewu?


Dziedziniec z ubitej ziemi usiany był sporymi kamieniami, będącymi pozostałościami zburzonej wieży. Została ona, wraz ze sporym fragmentem północnego muru, niemal doszczętnie zniszczona, podczas gdy stajnie kryjące się pod południową ścianą pozostały nietknięte. Potężne drewniane wrota prowadzące na zewnątrz fortu były lekko, wręcz zapraszająco uchylone. Wschodnia część fortu zajęta była całkowicie przez donżon o spadzistym dachu i wychodzącym na dziedziniec i nad mury balkonie. Więcej rzeczy przykuwało jednak uwagę w centrum placu. Kręcił się po nim jakiś tuzin niewielkich, ale za to bardzo kudłatych postaci, w których Hannskjald rozpoznał korredy, niespecjalnie sympatycznych fey, znanych ze swojej ksenofobii i agresji. Te tutaj musiały właśnie coś świętować - nawet z daleka widać było, że są co do jednego pijane. Kręciły się chwiejnie po dziedzińcu, śpiewały coś bełkotliwie, obijały sobie gęby, by zaraz wspólnie sięgać do jednej z wielu beczek z winem stojących koło zamkniętych drzwi do donżonu. Centrum ich zabawy wydawało się być kilka większych kamieni - fragmentów zniszczonej wieży, rozmiarów przynajmniej dorosłego człowieka. Wszystkie głazy były pokryte ciemnoczerwonymi naciekami, których źródło było widoczne na pierwszy rzut oka - nad każdym z nich postawiono chybotliwy drewniany stelaż, z którego do góry nogami zawieszono zwłoki hobgoblina z podciętym gardłem.
 
Sindarin jest offline  
Stary 22-09-2019, 21:19   #48
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Hannskjald przysiadł na gałęzi w koronie drzewa, ciekawym wzrokiem próbując zajrzeć do środka. Niestety, z bezpiecznego miejsca w koronie drzewa nie było widoku do środka, więc przefrunął na dach jednej z narożnych wież. I tak miał taki plan, ale chciał przedtem bezpiecznie pooglądać fort z dalszej odległości - wszak miał już co nieco do czynienia z wieloma fey i wiedział że korredy miotały kamieniami na odległość większą niż można by się spodziewać.

Spośród radosnych przyśpiewek korredów, pijackiego bełkotu i harmidru Hulanką Czerwoskały - bo własnie na to święto wyglądało to co się działo w środku - druid wyłowił wiele cennych detali. W północno-wschodniej wieży dwa czerwone kapturki trzymały żywe hobgobliny, to raz. Wódz tej czeredki zwał się Halk, to dwa. W piwnicy trzymano jakiegoś niziołka bez nogi, to trzy. Korredy pałały się jakimiś pomniejszymi iluzjami, to cztery. A do tego, po ilości beczek sądząc, święto się dopiero zaczynało.

Coś już wiedział. Drogę powrotną odbywał na raty, z drzewa na drzewo, starając się znaleźć ślady wojennej sfory fey na miękkim gruncie. I korredy i kapturki były niedużymi stworzeniami - ale może mieli ze sobą kogoś jeszcze, kogoś jeszcze bardziej groźnego?
W śladach dookoła było pomieszanie z poplątaniem - małe, średnie i duże ślady, znikające i pojawiające się w różnych miejscach. Stosunkowo świeże, co najwyżej kilkudniowe.

Wciąż mógł dowiedzieć się wiele więcej, ale było to dość żeby ostrzec towarzyszy. Przeleciał więc nisko ponad koronami drzew i wylądował na ścieżce z szeroko rozpostartymi skrzydłami, jakby zabraniał iść dalej.

~ Fort jest zajęty przez fey ~ wylądował przed Jace'em i kilkukrotnie pomyślał to samo intensywnie wpatrując się w psionika ptasim dziobem.
~ Wojenna sfora fey zajęła fort, ale walczyła z hobgoblinami a nie Łowcami. Kilkanaście korredów i co najmniej dwa czerwone kapturki, a nie wiadomo kim jest ich przywódca. ~ zaczął streszczać to co widział i słyszał. Kluczową częścią było że korredy, w chwili obecnej, były pijane. Ten szczęśliwy stan mógł potrwać jeszcze dzień czy dwa, ale nie wieczność.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 22-09-2019 o 21:56.
TomBurgle jest offline  
Stary 25-09-2019, 13:13   #49
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
~ Hannskjaldzie, czy mógłbym zerknąć Twoimi oczami w to co widziałeś przyglądając się fortowi? ~ spytał Jace po tym jak przekazał telepatyczną wiadomość.
~ A jak to się robi? ~ druid odpowiedział Jace’owi na pytanie o podzielenie się zobaczonymi obrazami
~ Musisz mi pozwolić zajrzeć do Twoich wspomnień gdy przelatywałeś nad twierdzą. ~ odpowiedział psionik
~ Być może wychwycę coś jeszcze, albo zwrócę uwagę na inny szczegół ~
~ Pomyślałby kto że to co krasnolud widział kogoś obchodzi. Dobrze więc, patrz ~ druid skupił się na przywołaniu wspomnień. W pierwszej chwili wróciła fala emocji, ekscytacji lotem, zwierzęce zmysły, tak odmienne od ludzkich. Wzrok był ostrzejszy, słuch był ostrzejszy, podmuchy powietrza były jak fizyczny dotyk. Ale po chwili druid skupił się na tym, co miał pokazać - obrazie dziedzińca i wieży.
Jace zagłębił się we wspomnienia. Tak jak w przypadku wspomnień Sulima, w peirwszej chwili zachłysnął się falą emocji, pędu powietrza opływającego skrzydła, przestrzeni, słońca… wolności. Psionik odsunął te myśli, choć przyjemne i skupił się na zmysłach, na tym co widział, słyszał i czuł Hannskjald. Gdy wspomnienie minęło Jace uśmiechnął się.
- Nigdy nie przypuszczałem, że latanie może dać tak dużą frajdę - zaraz potem dodając, gdy zreflektował się, że nie to był powód czytania wspomnień.
- Ruiny wieży wyglądają na dość świeże, najpewniej jeszcze z końca wakacji sądząc po trawie jaka wyrasta spod kamieni, a to oznacza, że prawdopodobnie miała tu miejsce spore starcie. Nie wiem kto miał tyle siły, żeby dokonać takich zniszczeń, ale nie przyszedł na piechotę. Musiał użyć magii, tak jak w Phaendar, lub… może latać? Nie widziałem w twoich wspomnieniach żadnych śladów wskazujących na podkop, a przynajmniej nic tak dużego co mogłoby zrównać wieżę do fundamentów. Zdecydowanie muszę przyjrzeć się temu z bliska.

- Hanskjaldzie, chyba przeoczyłeś ruch w zaroślach przed główną bramą. -
dodał spokojnie analizując wspomnienie. - Wyglądało to dość nienaturalnie. -
~ Były tam ślady kogoś dużego, nawet całkiem świeże. I jeżeli zburzył wieżę tak dawno, to i tak już nie byłoby śladów ~
 
psionik jest offline  
Stary 25-09-2019, 15:34   #50
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
grupowy dock

Rufus spojrzał w stronę fortu, analizując informacje przekazane przez druida.
- Czyli hobosy przepędziły Łowców z fortu...to nie są chyba wcale tacy twardzi jak słyszeliśmy. A potem te całe jak im tam było...korredy zajęły fort i zrobiły sobie ucztę z hobosów. Jak się upiją to chyba damy im radę, co myślicie? - spojrzał na kompanów zastanawiając się czy ktoś z nich zna się na tych stworach, o których on sam miał blade pojęcie… co oczywiście nie oznaczało że bał się z nimi zmierzyć.
- A może chcemy z nimi pogadać? - Kharrick wymownie spojrzał na Jace’a z uśmiechem tańczącym na twarzy. - Zaproponować im pokojowe rozwiązanie, pogawędzić i rozejść się w swoje strony. Podczas Hulanki Czerwoskałej będą chlać przez tydzień i wymalują wszystko na czerwono. Więc jeśli czegoś chcemy się od nich dowiedzieć to proponuję teraz, zanim wszystkie ślady zostaną zamalowane krwią... No chyba, że mamy ochotę koczować dzień, lub dwa i poczekać, aż będa pijane w sztok aby łatwiej było z nich wyciągnąć informacje.
Złodziej niespodziewanie pochwalił się dość szczegółową wiedzą na temat święta fey.
- Spróbuj, jesteś wystarczająco wyszczekany, że może ci się udać. - odpowiedział poważnie Jace.
- Jest tylko jeden problem. Nie znam języka. Ty i Laura z tego co pamiętam znacie mowę istot lasu - złodziej bezczelnie się uśmiechnął w odpowiedzi.
- Och, naprawdę? - psionik udał zmartwienie. - Myślałem, że znów nas czymś zaskoczysz. -
~A i ja mógłbym na kilka minut przyjąć formę korreda i z nimi porozmawiać, przynajmniej tyle by dowiedzieć się gdzie podziali się Łowcy. A z napadaniem na korredy bym uważał, bo są tam co najmniej dwa kapturki, szef watahy i coś dużego i nie wszyscy wezmą udział w Hulance ~ propozycja druida pojawiła się w głowach pozostałych awanturników.
- Jak potrafisz z nimi rozmawiać to może warto spróbować. - Rufus wpatrywał się w krasnoluda z coraz większym szacunkiem - A jakby się jeszcze z nami podzieliły napitkiem, to by w ogóle było wspaniale, nie? - Zaśmiał się rubasznie.
~To my będziemy musieli przynieść wkupne, tak ja to widzę ~
- Czy dołączenie nowego korreda nie będzie podejrzane? Nawet pijane, nie są one głupie. - pomysł krasnoluda zdawał się zbyt ryzykowny jak dla Jace’a. Wolał nie ryzykować utraty tak cennego towarzysza jak druid, szczególnie w leśnych duktach jeśli dało się podejść przeciwników inaczej.
- Mogę z nim pójść - zgłosił się złodziej. - Jako ubezpieczenie. A trunek… Mikel! Masz ty coś tam ciekawego w tym swoim plecaku? Poszukaj nam i zabierajmy się do roboty.
- A reszta co ma robić? - spytał psionik.
-No jak to co? Będziemy w gotowości, żeby iść ratować im tyłki. - Skwitował nieco szyderczo pół-ork.
- Otóż to. - zawtórował złodziej szczerząc się.
~ Będę gotowy po wschodzie słońca. A gotowość się przyda, bo kapturki lubią kopać po tyłkach, a buty mają ciężkie. ~ nagle krasnoludoptak zatańczył na krótkich nóżkach z ekscytacją ~ A nawet lepiej. Wdrożę Kharricka w Sylvański do rana! ~
- To głupi pomysł. - skwitował Jace. - Jeśli cokolwiek się wam stanie, niewiele zdziałamy. Możemy nawet nie dowiedzieć się, że coś poszło nie tak. -
- No zobacz - złodziej nachylił się do wciąż zamienionego w ptaka druida i mówił niby tylko do niego - Mnie to by posłał, ale jak sam się zgłosiłeś to już jest ostrożniejszy. Ech, nikomu nie zależy na starzejącym się facecie.
Kharrick uniósł spojrzenie do nieba załamując ręce. Zaraz potem zacisnął je przy swoim sercu z miną pełną bólu. Można by było nawet uwierzyć, że mu to naprawdę sprawiło przykrość gdyby zaraz się nie uśmiechnął szelmowsko i nieco za mocno poklepał druida po plecach.
- No, ale skoro to ma zająć dzień, to znajdźmy dobre dla was miejsce do koczowania i schrońmy się tam. Dopracujemy szczegóły i strategie.
- Jaskinie trogów są dobrym miejscem do koczowania i schronienia się. - odpowiedział ironicznie Jace celowo ignorując pokaz aktorskich umiejętności łotrzyka.
 
Asderuki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172