Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-07-2020, 00:33   #51
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Agnis był niezadowolony! Cała ta sytuacja kosztowała, go więcej wysiłku niż planował, lecz zainwestował już tyle czasu, że nie zamierzał wycofywać się bez tego listu polecającego!
Chłopak powtórzył powitalny gest półorka:
- Witaj Ronto, zwą mnie Agnis An'ar, kiedy dokończę, tę nieszczęsną sprawę planowałem ruszyć do tego miasta, aby wybrać się na smoka z chęcią ruszę z tobą, bo trakty groźne a z chęcią wysłucham opowieści kogoś, kto lepiej wyznaje miejscowe wydarzenia. Wybacz mi moją ignorancję, ale nie znam się na muzyce i nie słyszałem wcześniej o tobie- Dodał mając nadzieje że zrazi tym nieco barda bo wolał nie stawać się bohaterem pieśni które mogą dotrzeć do uszu Tayjskich łowców zbiegłych niewolników, którzy rzuciliby przeciwko niemu znaczne siły, aby nie stał się inspiracją dla innych...

Żałował, że nie może, spróbować zwabienia ducha do własnego ciała licząc, że Mistrzyni wypaliłaby z niego wrogi byt i przejęła go sobie na własność, lecz jego Płomienna Pani ostrzegała go, że niektóre ograniczone istoty będą postrzegać ją, jako zło wiec lepiej, żeby nie afiszował się zanadto ze źródłem swych mocy. Kapłanka tych przemądrzałych bóstw ogłaszających swą rzekomą dobroć raczej, nie wydawała się odpowiednią kandydatką do zwierzeń.

Zresztą Agnis nie był pewien, czy Mistrzyni byłaby zadowolona z takiego zawracania głowy pozostała mu, więc ciężka praca wespół z tchórzliwymi strażnikami i bardem. Różniła się jednak znacznie od tego, co doświadczył do tej pory mógł sobie robić przerwy, nikt nie poganiał go batem, a po południu dostał miskę pożywnej kaszy, którą okrasił sobie resztkami spalonej koniny, więc dzień pracy, choć męczący był kolejnym przyjemnym doświadczeniem.

W końcu znaleźli ciało durnego maga, który był za głupi, żeby stwierdzić, że nie żyje i opętał kolejnego durnego maga. Dla Agnisa wszyscy, oni byli jednakową bandą zadufanych w sobie idiotów!

W końcu Galieo przebudził, się po pogrzebie dawnego właściciela wieży wraz z listem ofiarował An'arowi smoczy pazur zawieszony na rzemieniu poprawiło mu to nieco humor uznał to za dobry omen na rzecz przyszłego polowania. Gwiaździsty płaszcz nie upomniał się jednak o zwrot Pamiętnika Thalivara, który przy nim znalazł Agnis nie zamierzał wychodzić przed szereg, bo była to pierwsza prawdziwa książka, którą posiadł, więc chciał się nią
Jeszcze nacieszyć...

Może Galen zapomniał o tym, że ją miał? Może była sekretem ducha? Były niewolnik nie był jeszcze pewien, co zrobi może zgodnie ze swoim wcześniejszym ostrzeżeniem Galen uzna go za złodzieja i wroga? Może w przyszłości An'nr odeślę mu książkę, gdy wyczyta z niej wszystko, co będzie chciał? A może zacznie prowadzić tam swoje własne zapiski?

W każdym razie nie zamierzał zwracać książki z powodu jakieś źle pojętej uczciwości! Za mało w życiu miał, żeby znów płaszczyć się przed jakimiś czarmiotami, którym musiał ratować życie! Kto to słyszał, żeby mag o wysokim statusie nie miał amuletów ochronnych?! Agnis stwierdził w duchu, że dopóty ktoś nie upomni się o dziennik i nie zmusi go do zwrotu przekupstwem lub groźbą uzna tom za dodatkową zapłatę logiczne prawda?

***


Podczas podróży Agnis milczał pozwalając bardowi opowiadać mu o lokalnych zwyczajach i testować na nim próbne piosenki. Chłopak znał w swoim życiu kilku półorków ten był prawdziwie odmienny gładka cera i wysoki niemal kobiecy głos stały w sprzeczności ze zniewolonymi orczymi bękartami, które widział kilka razy, jako niewolnych pracowników fizycznych.

Niedaleko miasta spotkali grupę poszukiwaczy przygód, podczas obozowania Agnis opowiedział im o swoim celu zgładzenia smoka oraz o liście polecającym do Burmistrza Phandalin okazało się, że znają tegoż osobnika, więc postanowił trzymać się bliżej nich przez jakiś czas.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 18-07-2020 o 09:16. Powód: edycja tekstu
Brilchan jest offline  
Stary 21-07-2020, 15:30   #52
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Burmistrz
Ratusz, w którym zamieszkiwał burmistrz miał mocne, kamienne mury i spadzisty drewniany dach. Ratusz był podpiwniczony. W podziemiach znajdowało się więzienie, na które składały się dwie cele. Na jego tyłach znajdowała się dzwonnica, zaś na frontowej elewacji wisiała tablica ogłoszeń. Miasteczko Phandalin nie posiadało struktur władz, jednak mieszkańcy co roku wybierają swojego burmistrza, który rozstrzyga pomniejsze spory oraz prowadzi rejestry w sprawach wymagających sporządzenia dokumentów. Aktualnie stanowisko to piastował Harbin Wester. Otyły bankier, który cieszył się coraz mniejszym poparciem wśród mieszkańców Phandalin z uwagi na swoją tchórzliwość i brak jakiejkolwiek inicjatywy w sprawie smoka. Drzwi były zamknięte. Teraz, a także przez większość doby. Burmistrz rzadko wychodził ze swojej bezpiecznej posesji.
Stuk, stuk. Krasnolud zapukał kilka razy i czekał grzecznie rozglądając się wokoło.

- Khto tam? Ekhm! - z początku zachrypiały głos odezwał się zza wejścia. Dało się słyszeć ciężkie kroki kiedy burmistrz zbliżał się do drzwi.
- Czego chce? Smoka się nie boi?!
-Guglielmo Silverfist, do usług waszmości! Kłaniam się!
- krasnolud lekko pochylił głowę.
- Wraz z kompanami. Smoka się nie boimy, wręcz przeciwnie. Pomóc w jego przepędzeniu bylibyśmy radzi. - uśmiechnął się prezentując wszystkie zęby.
- Jednakowoż, małą wiedzę o smoku mamy. Za to słyszeliśmy, że czarodziejka smoka poszukuje. Bylibyśmy radzi z nią połączyć siły nasze. - rzekł jednym tchem.
-Wiesz z kim i gdzie wyruszyła?
- Noo… ee…
- zakłopotane dźwięki dochodziły zza wciąż zamkniętych drzwi.
- Rozmawiałżem, a i owszem. Drogą na północ, odnogą do Szlaku Triboar wdziałżem, że ruszyła. Nie mówiła mi dokąd idzie. Co to to nie! A smoka ubić droga wolna, dobrzy z was ludzie. Ekhm. Co do smoka, to ludzie gadają, że biały to to eee... smok. Pewno jakimś mroźnym oddechem, jakbyś miętę popił zimną wodą, co nie? No… duży jest i lata. W górach gdzieś siedliszcze pewno ma. Bardzo urokliwa okolica o tej porze roku, miło będzie wam się e… podróżować?
- I ona tam sama poszła czy z towarzyszami jakimi? Czym więcej nas na smoka ruszy tym raźniej będzie. Może macie tu jakiego przewodnika co by nas mógł na ten szlak zaprowadzić i pomóc ją odszukać?
- Sama… ale raczej nie na smoka poszła, bo to nie ten kierunek. Tak przynajmniej mnie się zdaje. Emm… przewodnicy? To główny szlak...
- głos burmistrza przybrał nieco innej barwy. Po krótkim zastanowieniu, brzmiał jakby ucieszył się z czegoś.
- Daran Edermath był niegdyś awanturnikiem, co dużo podróżował. Dawno z tym skończył, ale może uda się go namówić, by ruszył na smoka. Jest jeszcze Sokół z Kniei Neverwinter. Myślę, że zjawi się W Phandalin na Obfite Plony.
- Nie otworzy nam pan drzwi? Czy to naprawdę konieczne, żebyśmy stali tutaj, na ganku?
- Czarownik nie krył zniesmaczenia zachowaniem burmistrza. Westchnął ciężko, a potem przemówił znowu.
- Jestem Ashetar Cain, i wraz z panem Gurgliermo i panem Tomenem wróciliśmy właśnie z podróży na południe. Po drodze spotkaliśmy i ostrzegliśmy kapłankę Adabrę i dwójkę krasnoludzkich archeologów o zagrożeniu ze strony smoka. Jeśli dobrze zrozumiałem, za wykonanie… - Zmęczony i chory czarownik przerwał na chwile, by wziąć głęboki oddech i oprzeć się łokciem o framugę drzwi ratusza. Był zły, że musiał niemal krzyczeć do desek. Wyobrażał sobie, jak machnięciem ręki miażdży drzwi w tajfunie magicznej energii albo spopiela je w stertę dymiących zgliszczy…
- … za wykonanie tych zadań oferowana była nagroda pieniężna.
Mimo kąśliwej uwagi, drzwi pozostały zamknięte.
- Wybaczą Waszmościowie, alem eee… To dla bezpieczeństwa, a zapłata rzecz jasna się należy, ale nie myślą Waszmościowie, że odliczę ją tak bez potwierdzenia. Miałem już kilku takich co mówili to samo, co i Waszmościowie… rozumiecie…
Ront Werys: przekonywanie - zdany!

Towarzyszący im pół-ork bard gestem poprosił, by dali mu szansę.
- Szanowny Panie burmistrzu. Pozwoli Pan że i ja się przedstawię. Jestem Ront Werys… że tak nieskromnie zauważę jestem słynnym śpiewakiem znad Księżycowego Morza, którego imię zawędrowało także do tych krain i pewien jestem, że imię to dotarło także do znamienitego burmistrza Phandalin, dla którego kultura i sztuka z cała pewnością nie jest obca - Ront wypowiadając słowo “kultura” spojrzał dwuznacznie na pół-elfa i dał chwilę burmistrzowi na przetrawienie tych słów
- Zapewnia szacownego burmistrza, że dwójka Krasnoludów Norbus oraz Dazlyn, rzeczywiście zostali ostrzeżeni, a nieszczęśliwym wypadkiem jeden z nich zmarł przy ataku orków. Drugi jednak zawędrował do Phandalin żyw, tylko i wyłącznie dzięki tym dzielnym bohaterom. Tego jestem pewien, a i burmistrz szybko się przekona. Co do kapłanki, pomóc nie mogę, ale w tej kwestii ma szacowny burmistrz słowo Ronta Werysa.

Przez jakiś czas za drzwiami słychać było tylko miarowy, ciężki oddech burmistrza, po chwili jednak spod drzwi zaczęły wysuwać się monety jedna po drugiej, pięćdziesiąt sztuk. Trwało to irytująco długo.
- Przyprowadźcie do mnie kapłankę Adabrę, to zapłacę resztę.
"Co za tupet!", Zdawało się krzyczeć wymowne spojrzenie czarownika. Mieli zbierać monety z ziemi, jak jacyś żebracy? Ash nie zamierzał się wdawać w lokalne gierki polityczne, ale widząc reakcję burmistrza na obecny kryzys, trudno mu było sobie wyobrazić gorszego lidera dla lokalnej społeczności. Z pewnością mieszczanie podzielają jego uczucia.
 
Graygoo jest offline  
Stary 26-07-2020, 21:08   #53
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 27 Eleint
Gugliermo

Krasnolud czuł się znacznie lepiej niż jego towarzysz pół-elf. Postanowił więc owszem skorzystać z odpoczynku, ale także udać się do przeróżnych handlarzy. Zresztą podobnie uczynił Tomen, który kupił przede wszystkim suchy prowiant oraz nową broń dwuręczną.

Jedną z dodatkowych czynności, jaką powziął Gugliermo była wizyta u Darana Edermath'a. Srebrnowłosy pół-elf ugościł go w swoim słonecznym sadzie przy kubku kompotu z jabłek i miodu.

Mężczyzna chętnie opowiedział krasnoludowi o magini Windrin, którą miał okazję widzieć w Phandalin. Nie mógł zdradzić jednak zbyt wiele, bowiem nie zamienił z nią ani słowa, a wszystko czego się dowiedział pochodziło głównie od burmistrza i tego co miejscowi mawiali.

Daran dokładnie opisał Gugliermo wygląd elfki. Była to szczupła kobieta o jasnej karnacji i silnie kontrastującym z jej cerą kolorze ciemnym włosów, które sięgały aż do jej bioder. Odziana w ciemnozielone szaty, na którą przyodziała krótki kirys. Z tłumu wyróżniała się swoistą pewnością charakterystyczną dla magów oraz gracją charakterystyczną dla elfów.

- Jak mówiłem - kontynuował - Nie rozmawiałem z nią - uczynił kolejną pauzę, czynił to bardzo często, ostrożnie dobierając słowa. - Wiem tyle co inni. Próbowała nająć chętnych do wyprawy na smoka za niemałe pieniądze, ale chyba nie zależało jej na tym jakoś bardzo, bo spotkawszy się z odmową burmistrza nawet nie próbowała w innych miejscach. Chyba tylko chciała by Phandalin o niej usłyszał... hmmm... zdaje się, że nawet powiedziała burmistrzowi dokąd idzie, ale wnioskuję, że skoro się mnie o nią dopytujesz, a u burmistrza już byliście, to nie jest to prawdą. Niestety nie pomogę z odnalezieniem Windrin. - Daran zamyslił się na dłuższą chwilę, a kiedy Gugliermo ponownie podjął wątek dodał:
- Być może mają z nią coś wspólnego ostatnie zniknięcia w Kniei Neverwinter, a przynajmniej może ją zainteresowały. Pewnie Gustaf... Sokół znaczy się, wiedziałby coś więcej. To mój przyjaciel. Mieszka na północ stąd głęboko w lesie. Jeśli zaczekasz w Phandalin do Obfitych Plonów, na pewno będziesz mógł dowiedzieć się czegoś więcej w tej sprawie, bo zawsze pojawia się u nas w to święto.

Po tych słowach Daran stał się bardziej milczący. Być może znużony rozmową. Krasnolud postanowił wypytać jeszcze tylko o drogę do Sokoła oraz do tajemniczej Agathy, o której słyszał od karczmarza i już miał się żegnać, gdy Daran zapytał go o jeszcze jedną rzecz.

- Krasnoludzie, czy poznajesz ten symbol? - Daran rozwinął pergamin, na którym ktoś grafitem naszkicował przedziwny kształt.
Jedynka: wiedza - oblany!

- Nie, pierwszy raz widzę - Gugliermo obszedł stół, by spojrzeć z innego kąta - Dlaczego pytasz? Gdzie go widziałeś?

- Czy ta magini, o którą wypytujesz może należeć do jakiejś nie do końca jawnej organizacji?

- Nie wiem, skąd to? - jeszcze raz wskazał skinięciem rysunek, lecz twarz Darana pozostała niewzruszona i nie zdradzała niczego. Zaś jego wzrok dokładnie świdrował Jedynkę.

- Gdybym to zdradził, najpewniej żałowałbym - Daran zwinął pergamin i dość chłodno się pożegnali.

Rok 1481 Rachuby Dolin, 28 Eleint
Drużyna

Usłyszawszy dokąd drużyna zamierza się udać, Ront Werys postanowił zostać w Phandalin. Obawiał się, że w przeciwnym wypadku nie zdążyłby na Obfite Plony, a na to nie mogła sobie pozwolić jego artystyczna dusza. Opowiedział im za to pewną historię, bowiem dotyczyła ona terenów nie tak odległych od celów ich podróży.

- W tych okolicach jest miasteczko Conyberry, które zostało splądrowane przez barbarzyńców. Według opowieści, mieszkańcy uciekając zabrali co mieli najcenniejsze i schronili się w nieodległej świątyni Savrasa. Niestety barbarzyńcy podążyli ich szlakiem, ale złota mieszkańców nie odnaleźli.

- Złoto, dobrze słyszę, dużo go? Wiesz coś więcej na ten temat? Może rozmawiałeś z uciekinierami? - Krasnoludowi od razu zaświeciły się oczy.

- Ach… Szanowny krasnoludzie. Z tego co żem słyszał, żaden nie ocalał, niestety. - pół-rok obrócił się na pięcie - Pytanie jednak pojawia się skąd zatem ta opowieść. Być może swoje pochodzenie zawdzięcza najeźdźcom? Słowa te początek biorą od barbarzyńców, którzy ścigali uciekinierów do świątyni, a tam miast spodziewanych bogactw ostały się jeno kilka marnych pereł, czy szczypta soli. Być może ze wściekłości wyrżnęli owi barbarzyńcy ludzi z Conyberry. Pewne jest jedno. Nigdy ich zbrukane krwią dłonie nie spoczęły na skarbie, który zwykli ludzie ukryli przed bezmyślnymi mordercami.

- Przez tyle czasu nikt tych bogactw nie poszukiwał? Bo coś nie chce mi się wierzyć, że wystarczy pójść i zabrać złoto. Gdzie jest haczyk mości pół-orku?

- Haczyk? - pół-ork zamyślił się, bowiem najwyraźniej w stronach, z których pochodził nie używało się takiego określenia na ukryte trudności. - Blisko cztery lata upłynęły odkąd patrycjusze z Neverwinter oraz Waterdeep postanowili zainwestować w odbudowę Phandalin, a teraz także i w nadmorskie Leilon. Wcześniej były to dzikie i niebezpieczne tereny. Jednak… wiem stąd i owąd, że to konkretne miejsce szczególnie upodobały sobie szczurołaki. Być może już ktoś je przepędził i odnalazł złoto. Dużo tu w okolicy przeróżnych poszukiwaczy, ale to nie byłoby wcale takie proste. Jestem pewien też, że mieszkańcy dobrze schowali swoje oszczędności życia. Ale skoro i tak tam zawędrujecie, to czemu by tego nie sprawdzić?! A gdy znajdziecie ów skarb, wspomnijcie imię Ronta. Liczę, że jednak zdążycie do Obfitych Plonów na mój występ z torbami pełnymi skarbów!

Rok 1481 Rachuby Dolin, 28/29 Eleint
Drużyna

Opuszczając Phandalin mogli po raz pierwszy ujrzeć na własne oczy burmistrza w całej swej okazałości. Zdejmował z tablicy ogłoszeń zadanie poinformowania krasnoludzkich archeologów o smoku, zaś w jego miejsce powiesił informacje o pracy dla drwali przy powietrznym statku. Zapewne tym, o którym opowiadał ich niegdysiejszy towarzysz gnom, który teraz zapadł się pod ziemię.

Podróżowali spokojnie traktem Triboar za cel obierając odnalezienie tajemniczej Agathy, lub jak sprostował ich Ront Werys w poszukiwanie nieumarłej Melarue Auglathy. Była to tajemnicza osobowość, także dla barda, który zdradził o niej tylko tyle, że jest to duch uzdolnionej magicznie elfki, która za życia musiała wyrządzić wiele zła.

Augulatha faktycznie musiała mieć mroczną przeszłość, gdyż banshee nie zostaje się bez powodu. Jest to niezmiernie rzadkie zjawisko, jednak wśród Phandalończyków krążyły opowieści o tym, że Agatha niegdyś pomagała mieszkańcom Conyberry. Ci zaś odwdzięczali się tworząc dla niej pułapki i mięso dla sowoniedźwiedzi. Teraz zaś, jeśli ktoś okazał jej należny szacunek, miał szansę, że Agatha uchyli rąbka swej wiedzy. Nigdy nie czyniła jednak tego za darmo. A ludzie czasem od niej nie wracali...


Z początku mijali dość sporo wędrowców. Grupę krasnoludów, kilka znajomych i nie znajomych twarzy z Phandalin, kupca, a także kilka rodzin podróżujących w jedną i drugą stron, a także egzotycznie wyglądającego siwego, czarnoskórego mężczyznę w kapeluszu. Później zaś szlak zrobił się znacznie bardziej pusty. Minęli jedynie śpiesznie kłusujących dwóch jeźdźców - odzianą w czerwień kobietę oraz zwalistego mężczyznę, którzy nawet nie zareagowali na wasze powitanie.

Drugiego dnia dotarli na skraj Kniei Neverwinter. Kierując się wskazówkami Darana Edermatha skręcili w jedną z odnóg, by przy kolejnym rozwidleniu skręcić w prawo. Była to niezwykle stara puszcza. Im głębiej wędrowali w wyznaczonym kierunku, tym drzewa stawały się starsze. Las powoli ciemniał i cichł. Gałęzie niknęły pod warstwą grubych pnączy i gęstą warstwą mchu, zaś powietrze stawało się wyraźnie chłodniejsze. Poskręcane pnie przyjmowały formy, jakich nigdy wcześniej nie widzieli. Prastare drzewa zdawały się coraz bardziej spaczone i wynaturzone...



Drużyna: percepcja - zdany przez Gugliermo!
Drużyna: wiedza - oblany!

Zwłaszcza jedno z drzew przed zakręcającą ścieżką wydawało się przedziwne. Gugliermo poprosił, by wszyscy się zatrzymali na chwilę i coraz mniej rozumiejącym wzrokiem rozejrzał się wokół. Drzewa miały w sobie coś niepokojącego. Kształty w jakie się układały, formy w jakie przyjęły tak bardzo przypominały jakieś istoty. Nieruchome. Porośnięte przeróżnymi naroślami. Inne z kolcami i pnączami. Nie martwe, jakby potencjalnie świadome. Wyglądało na to, że nie zdawały sobie sprawy z obecności drużyny bohaterów. Jeszcze.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 26-07-2020 o 21:32.
Rewik jest offline  
Stary 28-07-2020, 15:07   #54
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
Przed opuszczeniem Phandalin, w karczmie...

Trudno było zobaczyć Toblena Stonehill zajętego inną czynnością, jak polerowanie szklanek, czy talerzy. Robił to odruchowo, kiedy akurat nie obsługiwał klientów, lub nie przygotowywał potraw na zapleczu. Podobnie było i tym razem, kiedy krasnolud spod szynkwasu zezował na rudowłosego człowieka.

Wymienili ze sobą kilka słów i Gugliermo szybko zdał sobie sprawę, że jest to człowiek przyjaźnie nastawiony do swoich gości nie tylko w imię biznesu, ale także z natury.

- Karczmarzu, widziałeś tu kogoś interesującego ostatnio? Może kogoś parającego się magią? - zapytał krasnolud uśmiechając się.
Toblen odwzajemnił uśmiech i skinął głowa na powitanie, po czym spojrzał na Asha, który znajdował się nieopodal.

- Tego to ja znam, dobry towarzysz. Ale wiecej takich jak on szukam, może jakąś kobietę magiczkę widziałeś, ha?

- Czyli nie myliło mnie przeczucie - Toblen był rad ze swej przewidywalności co do Asha. Odstawił naczynie, by sięgnąć po kolejne. - Niewielu jest prawdziwych magików, a jednak, najwyraźniej ciągną do Phandalin i szczerze powiedziawszy normalnie by mnie to niepokoiło, ale skoro smok za progiem, to i magów na pęczki. Był wczoraj jeden gnom, ale skoro kobiecej mistrzyni sztuki szukasz to… - karczmarz zamyślił się, jakby coś odliczając - … nie pamiętam teraz dokładnie, ale jakoś drugiego dekadnia bieżącego miesiąca pewna kobieta rozmówiła się z naszym burmistrzem. Nikt jeszcze o smoku nie słyszał, a ponoć szukała chętnych na wyprawę po jego głowę.

- Och, to się spóźniliśmy. - westchnął teatralnie krasnolud - Chcielibyśmy wraz z nią na smoka się wyprawić. Wiesz czy ktoś z nią wyruszył? I gdzie ruszyli?

- Burmistrz odprawił ją. Nie chciał by mu ludzi straszyła. Nie przyzna się do tego, ale teraz żałuje i wiem, że rad byłby, gdyby znów zjawiła się w Phandalin. Rozmawiałem z nim o tym, a w zasadzie Daran i ja. Nie pamięta gdzie odeszła, choć mówiła mu gdzie ją znaleźć… Ale wokół Phandalin jest kilka miejsc, które mogły zainteresować magini nie mniej jak smok.

- Dziękuję karczmarzu. Za cenne informacje nagroda się należy. - rzekł krasnolud zostawiając kilka srebrnych monet na blacie.

- Nalać waszmościowi coś? - Toblen z uznaniem przyjął zadatek i postawił kufel przed krasnoludem - Na mój koszt, mrugnął porozumiewawczo, po czym zabrał ten sam kufel i podstawił pod beczkę, by go napełnić. - Z miejsc, które mogłyby zainteresować kogoś jej pokroju to znam dwa… Jeśli można tak powiedzieć. Niedaleko Conyberry żyje… choć to nie najlepsze określenie… pewna Agatha. Jeśli wierzyć temu co ludzie gadają, posiada niezwykle rozległą wiedzę na różne tematy. Nasza kapłanka Garaele próbowała niegdyś się z nią rozmówić, więc pewnie powiedziałaby coś więcej. Drugie takie miejsce to Stara Sowia Studnia.

- Dlaczego Sowia? Sowy w niej żyją czy jak? Zaciekawiłaś mnie karczmarzu, chętnie historii tej wysłucham a może i piosenkę jaką zaśpiewam na jej temat. A w międzyczasie prosiłbym Cię o co do jedzenia bo w brzuchu burczeć zaczyna, a ciepłej strawy dawnom nie jadł. - kolejne srebrniki wylądowały na blacie.

Karczmarz oczywiście zabrał się do przygotowania posiłku. Wcześniej poinformował jeszcze zdawkowo, że Studnia nosi swoja nazwę od sowoniedźwiedzi, które niegdyś licznie zamieszkiwały tamte regiony.

Ash bawił się miedzianą monetą, zamyślony przysłuchując się rozmowie krasnoluda z karczmarzem. Pieniążek tańczył mu między zręcznymi, smukłymi palcami, dopóki czarownik nie zrobił fałszywego ruchu i moneta wypadła mu z rąk, odbijając się od blatu i znikając w pod stołem. Albinos zmarszczył lekko brwi, co sądząc po jego zwyczajowym posągowym spokoju było oznaką ogromnej irytacji. Jego alabastrowe oblicze szpeciły ciemne sińce pod oczami, a skóra lśniła od małych kropelek zimnego potu. Chłopak wyglądał fatalnie, i zapewne równie kiepsko się czuł.

- Gurgliermo. - Powiedział nagle, ale słysząc niecierpliwą nutę w swoim głosie od razu zmienił ton. - Przypomnisz mi, proszę, jaki masz interes z tą czarodziejką? Oczywiście zrozumiem, jeśli to coś prywatnego. Nie mogę jednak powiedzieć, żebym nie był ciekawy co chce od niej dwóch podróżujących...artystów.
- Poza tym, chciałbym, żebyś to wziął. - Pół-elf podał bardowi małe zawiniątko. Gdy krasnolud rozwinął jedwabną chusteczkę, jego oczom ukazał się akwamaryn ze świątyni Abbathora. - Spienięż go albo zatrzymaj, na moje oko jest wart pół tysiąca sztuk złota. Wydaje mi się, że powinien być twój, skoro Abbathor jest krasnoludzkim bóstwem. Oczywiście jeśli zechcesz się podzielić zyskiem… - Ash wzruszył ramionami i uśmiechnął się.

Świecidełko wydawało się małą ceną do zapłaty za wdzięczność i lojalność krasnoluda i Tomena, a poza tym… czarownikowi się podobał się ten cały Abbathor. Wolał nie zaleźć za skórę temu chciwemu bóstwu, chociaż wyobrażał sobie, że łatwo może znaleźć się na linii strzału jakiejś krasnoludzkiej klątwy od której wypadają włosy z brody albo piwo zaczyna smakować jak dziegeć.

- Mimo że krasnoludzkie, to chciwe bóstwo. Natomiast ja… aż taki chciwy nie jestem. - uśmiechnął się, prawie szczerze. - Podzielimy się zyskiem sprawiedliwie, na trzech. - Pamięć krasnoluda była wybiórcza, zdążył już zapomnieć o archeologach.

- A czarodziejka to zupełnie inna historia, oho, uśmiałbyś się słysząc ją całą. Skracając coby Cie nie zanudzić, obłożyła klątwą przedmiot będący w posiadaniu naszego towarzysza. Chcemy ją poprosić o zdjęcie klątwy. Nie zostawiamy przyjaciół w potrzebie. - spojrzał wymownie na pół-elfa. - Zechciałbyś wyruszyć z nami… proszę?

- Tworzymy zgraną drużynę, panowie. A zwycięskiej drużyny się nie zmienia. Wyruszę z wami, ale… chyba odpocznę dzień lub dwa. Piwo, gulasz i leżenie brzuchem do góry dobrze mi zrobi. - Ash pociągnął długi łyk ciemnego napoju. Myślami jednak był przy pięknej kobiecie, którą widział z Daranem przed wyruszeniem z Phandalin kilka dni temu, a nie przy jadłospisie karczmy.

-Dobrze, dzień odpoczynku, ale nie dłużej. Spróbuję sprzedać klejnot i dowiedzieć się czegoś więcej o naszym nowym celu podróży. - widok piwa zadziałał na krasnoluda rozleniwiająco. Delektował się swoim trunkiem przegryzając orzeszkami.

Jakiś czas później otrzymali swoje posiłki od karczmarza Toblena i cała trójka - Ashetar, Gugliermo, Tomen zasiedli do wspólnej wieczerzy. Ront załatwiał jakieś swoje sprawy w miasteczku, zaś Agnis najwyraźniej nie wiedział, czy czuć się zaproszonym do stołu zgranej już trójki.

- Agnis, co tak stoisz jak kołek? Chodź do nas, napijemy się z towarzyszem podróży. Skoro na smoka polujesz to może z nami wyruszysz? Podobno gdzie czarodziejka to i smok będzie. - krasnolud był wyjątkowo przekonujący.
 
Krieger jest offline  
Stary 05-08-2020, 19:09   #55
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Zaczęło się. Towarzysze nie oszczędzali czarów. Na najmniejszy ruch ciskali pociskami. Ogień płonął wokoło.
Krasnolud strzelał z kuszy mając nadzieję, na uszkodzenie drzewopodobnych istot.
I rzeczywiście, bełty urywały kawałki kory raniąc wrogie istoty.
Próbował wspomóc towarzyszy, jednak jego umiejętności oratorskie przynosiły niewielki skutek.
Natomiast ogień... pokazał swoją niszczycielską moc.
Istoty padały jedna po drugiej, aż w końcu ostatnie z nich rzuciły się do ucieczki.
Dalsza droga stała otworem.
-Zostawcie je, trzeba ugasić las! - krzyknął zaaferowany Jedynka i czym prędzej rzucił się do gaszenia.

[...]

Opanowawszy ogień i uspokoiwszy emocje rozejrzał się o towarzyszach.
Spostrzegłszy poważne rany Asha zbliżył się i przyłożył ręce przekazując część swojej energii rannemu albinosowi.
Ash - leczenie

- Odwdzięczysz się później. - mrugnął.
- Ruszajmy zanim pojawią się kolejne. - rzekł krasnolud ruszając w kierunku miejsca zamieszkania wiedźmy. W oddali prześwitywały zabudowania.
 
Graygoo jest offline  
Stary 05-08-2020, 22:02   #56
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Agnis był w swoim żywiole dosłownie i w przenośni odniósł kilka lekkich ran, ale dzięki przywołaniu ognia, którego nauczyła go mistrzyni, każdy zadany mu cios wróg przypłacał życiem!

Czuł przepływające przez niego ogniki życia przeciwników, przez chwilę obawiał się, że jego Pani wzgardzi takimi miernymi podarkami, lecz potem przypomniał sobie jej niemal pusty dwór i doszedł do wniosku, że każda licha duszyczka się jej w tym momencie przyda. Dlatego gdy wrogowie uciekali, zawołał:

- Wygląda na to, że macie pożar pod kontrolą mam czar dalekiego zasięgu, którzy powinien jeszcze zdołać dopaść te pokurcze! - Krzyknął i spróbował trafić promieniem uformowanym na kształt włóczni w uciekających.

Musiał przyznać, że towarzysze zrobili na nim pozytywne wrażenie. Biały dysponował potężnym płomieniem, lecz był słaby fizycznie jak większość magików a krasnal i jego towarzysz byli silni i zaradni wiedział, że podjął dobrą decyzję ruszając z nimi będą stanowić dobry trzon ekipy na smoka!

***

An'nar sam sobie się dziwił, że leśna wiedźma wzbudziła, w nim strach chciał opowiedzieć swój sen w nadziej, że kobiecina ujrzy w nim coś ciekawego i podpowie mu coś, czego sam nie zauważył - Doświadczyłem tyle cierpienia, że śmierć mi niestraszna. Przepędziliśmy leśne potwory, nie pozwoliliśmy, żeby twoja chata spłonęła w ogniu walki. Nie uzyskasz żadnej korzyści z mojej śmierci a jeżeli zachowasz mnie przy życiu mogę zaoferować opowieść o ciekawym śnie... Jestem wstanie być przydatnym jeżeli powiesz mi czego potrzebujesz ? - Rzekł, a ponieważ był, wystraszony dodał - Służę potężnej Pani, która może szukać zemsty, jeżeli mnie zabijesz, więc taki postępek nie przyniesie żadnej korzyści a może spowodować stratę
 
Brilchan jest offline  
Stary 06-08-2020, 07:51   #57
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 29 Eleint
Drużyna

Runda 0 - zaskoczenie:
Ash: Fire Orb - trafienie krytyczne! (31 obrażeń) Iglasta Skaza ginie! + ruch
Agnis: Eldritch Blast - trafienie! (12 obrażeń) Mała skaza ginie! + ruch
Gugliermo: strzał z kuszy: trafienie! (7 obrażeń) + ruch
Tomen: rzut oszczepem: trafienie! (8 obrażeń) Mała skaza ginie! + ruch + dobywa topór

Walka rozgorzała kiedy zaklinacz wraz z czarownikiem wypowiedzieli pierwsze zaklęcia.
- Nie pozwólmy im nas otoczyć! - zakrzyknął Ash obserwując jak jedna z istot walczy z ogarniającym ją magicznym ogniem.

-Tomen, odwrót, za dużo ich! - zawtórował mu Gugliermo.

Czarownicy bezlitośnie puścili z dymem czające się za plecami skazy, po czym wszyscy zaczęli wycofywać się w oczyszczone miejsce, by tam przygotować się na natarcie. Jedynka wycofując się postrzelił niewielką istotę, a jego wierny towarzysz, poprawił jego cios własnym oszczepem przyszywając ostatecznie stworzenie do pnia. Zgrupowali się pod wysokim, powyginanym dębem, by tam odeprzeć atak.

Runda 1:
Małe skazy: ruch + sprint
Iglasta skaza: atak dystansowy igłami - pudło!
Iglasta skaza: atak dystansowy igłami z daleka - pudło!
Pnączowa skaza: ruch + Entangling Plants
Reszta: nieaktywna
Ash: Subtle Fire Orb - trafienie! (19 obrażeń)
Szansa na rozprzestrzenienie się ognia z pierwszego orba: zdany!
Agnis: próbuje się oswobodzić - oblany!

Oparcie się pnączom:
Ash: siła - oblany!
Gugliermo: siła - oblany!
Agnis: siła - zdany!

Lecz stało się coś nieoczekiwanego. Tylko część z roślin, które dostrzegli ruszyła za nimi. Wydawało się, jakby nie każda była świadoma ich obecności i toczącej się obok walki. Bohaterowie próbując ocenić sytuację nie zauważyli jak nieprzyuważony przez nich wcześniej stwór wychodzi zza pnia powyginanego dębu za ich plecami. Uniósł w górę pnącza w kształcie ramion, a z ziemi niczym węże wystrzeliły wijące się korzenie, które zaczęły oplatać intruzów. Ale nie tylko go nie przyuważyli! Zza powalonego pnia wybiegł jeden z mniejszych wrogów oraz jeszcze jeden najeżony kolcami.

Agnis zdołał wyplątać się i oswobodzić z pułapki, lecz jego dwaj towarzysze - Ash oraz Jedynka zaplątali się w pnączach, które na szczęście już znieruchomiały. Wciąż jednak mocno trzymały czarowników.

Pnącza krępowały ruch pół-elfa. Jego krew rozgorzała w nim wyzwalając smocze dziedzictwo, którego nie był nawet świadom, pozwalając mu nagiąć zasady rządzące światem magii do swej woli. Intuicyjnie rozbudził w sobie starożytną linię krwi, przesiąknięta magią smoków. Powietrze wokół stało się gorące, kiedy kolejna ognista kula, mimo iż Ash nie mógł fizycznie dopełnić rytuału zaklęcia pomknęła w stronę wroga, który skrępował ich ruchy. Stwór został trafiony gorącą plazmą, która rozbryzgła się po jego ciele i ziemi, na której stał. Gdy tumany dymu opadły ów stwór tlił się, choć stał jeszcze, szykując się do kontrataku.


Tymczasem Agnis zauważył, że ogień, który Ash wzniecił poprzednim zaklęciem zaczął się rozprzestrzeniać. Było to kilkanaście metrów od nich, lecz sługa Efreetetii doskonale wiedział, do czego zdolny jest ten żywioł. Ufał swej Pani, ale nie zamierzał wystawiać jej na próbę. Spróbował się oswobodzić, lecz korzenie i pnącza oplotły go zbyt ciasno...

Na szczęście przyszedł mu z pomocą krasnolud, który nawet w chwili takiej jak ta zachował dobry humor, czym niewątpliwie dodawał otuchy.
- Wyskakuj z krzaków! - Krasnolud ciął kilka pnączy i podał mu ramię.


Runda 2:
Mała skaza: ruch + atak (Gugliermo) - trafiony! (5 obrażeń!)
Mała skaza: ruch + atak (Agnis) - trafiony! (3 obrażenia!- 2 temporary)
Agnis: reakcja (hellish rebuke) - skaza oblewa test! (16 obrażeń!) mała skaza spopiela się na miejscu.
Iglasta skaza: atak dystansowy (Ash) - trafienie krytyczne! 17 obrażeń!
Iglasta skaza: atak dystansowy (Tomen) - pudło!
Pnączowa skaza: Constrict (Ash) - pudło niewiele brakowało!
szansa na wzniecenie ognia od 2. orba - oblany!
szansa na wzniecenie ognia od hellish rebuke - zdany!

Agnis: oswobodzenia Asha - zdany!
Gugliermo: atak (mała skaza) - zdany! (wykorzystano kość inspiracji ; 9 obrażeń) mała skaza ginie!
Tomen: 2x atak - pudło + trafienie krytyczne! (17 obrażeń); monstrum pada

Małe skazy rzuciły się na drużynę. Gugliermo, który z powodzeniem pomógł oswobodzić się Agnisowi z pnączy, nie zdążył na czas zareagować, by osłonić się przed pazurami niewielkiego drzewca, które rozharatało mu straszliwie udo, które natychmiast zaczęło krwawić. Również dopiero co wyciągnięty z pnączy Agnis został zaatakowany. Coś niezwykłego stało się w tym momencie. Po tym jak kilka uderzeń trafiło w Agnisa, skaza nagle zajęła się ogniem, gdy Agnis skierował w jej kierunku swą dłoń i wypowiedział dziwnie brzmiące słowa. Skaza rozgorzała jakby ze środka i spłonęła doszczętnie.

Spopieliwszy roślinną pokrakę piekielnym płomieniem, Agnis uśmiechnął się. Czuł bowiem że wysyła te pośledniejsze dusze na służbę w odbudowującym się dworze swej Pani, zapewne będą z nich zacne Salamandry...

Wtedy powietrze przeszył syk bólu zaklinacza. Ash ledwo ruszał się wśród oplatających go kłączy i korzeni. Był więc łatwym celem dla oddalonych istot, które obrały go za cel jako najniebezpieczniejszy obiekt.

Ash stał naprzeciw największego z przeciwników, a jego plecy były pokryte wieloma igło-kolcami. Tracący siły i pozbawiony swobody ruchu Ash z trudem opierał się przed coraz to kolejnymi pnączami, którymi próbował ostatecznie pochwycić go stojący naprzeciw stwór.

- Zajmę się nim! - krzyknął Tomen wskazując na największego z przeciwników - Osłaniajcie Ashetara! Zdejmijcie dystansowych! - Rosły człowiek ze wściekłym wrzaskiem ruszył przez plątaninę zarośli, by dokończyć dzieło Asha nie zważając na drobne zadrapania, które czyniły mu ostre zadziory pnączy i latorośli.

- Skoro ja zostałem uwolniony, to czas, abym oddał przysługę - Powiedział Agnis, próbując ciąć i rwać pnącza oplątujące rannego zaklinacza pocieszony lekko absurdalnością sytuacji oraz słowami krasnala - Kocham ogień, ale musimy uważać, żeby nie spalił tej, którą mamy odwiedzić to jej chata chyba jest niedaleko? Raczej nikt nie będzie zadowolony jeżeli ją spalimy! - Dodał.

Krasnolud znalazł sposób by w tym gąszczu dobyć rapier. Przeciąwszy kilka lian zyskał dość swobody, by stanąć oko w oko z jednym z pomniejszych przeciwników. Choć jego przeciwnik był szybki, nie ustępował mu w zwinności. Ciął na odlew kilka razy i zamierzył się do wyprowadzenia kończącego ciosu, gdy jakieś przeczucie kazało mu nagle zmienić kierunek ciosu. Choć niezdecydowanie na ogół mściło się, tym razem pchnięcie trafiło dokładnie w miejsce, gdzie próbowała uskoczyć drzewna skaza. Uradowany krasnolud rozejrzał się w poszukiwaniu kolejnego celu. Dostrzegł jednak coś co przykuło jego uwagę na dłużej niż zamierzał.

W utrudnionym warunkami terenowymi biegu Tomen rzucił oszczepem, który nieznacznie chybił celu, ale dał mu cenne sekundy. Przebrnąwszy kolejne metry wyskoczył ku największemu z przeciwników z wysoko uniesionym toporem. Blask wznieconego przez czarowników ognia zamigotał w stylisku topora, kiedy osiągnął swój najwyższy punkt. Topór z szalonym okrzykiem Tomena opadł na przeciwnika wbijając się w sam środek "głowy". Stwór padł na miejscu. Nie mogąc wyrwać topora z drewnianej czaszki, Tomen wyciągnął z ziemi wbity obok oszczep i z krnąbrnym uśmiechem ruszył w kierunku jednego z odległych strzelców.

- Zająłem się. - zwrócił się do Asha. - Uważaj!

Ogień, który wziął się jakby znikąd zaczął ogarniać ziemię i roślinność, na której stał właśnie zaklinacz.

Agnis wystrzelił jeszcze jeden magiczny pocisk, który pomknął za uciekającymi istotami. Jedna z nich padła ugodzona czystą energią, reszta w tym także te, które nie brały udziału w walce zniknęły. Być może przestraszył je ogień, być może bohaterowie, a może... może coś jeszcze gorszego?


Drużyna zdołała ugasić zalążki pożaru, przydeptując tlące się trawy i posypując piaskiem palące się pnącza. Gdy sytuacja wydawała się opanowana, Gugliermo wykorzystał swoje umiejętności lecznicze, by zasklepić rany Asha. Nim jednak skorzystał z magii, musiał wyjąć kolce, które utkwiły w plecach zaklinacza. Nie był jednak zręcznym medykiem i samo wyjmowanie kolców było bardzo nieprzyjemne. Wielką ulgę odczuł Ash, kiedy wreszcie krasnolud wypowiedział słowa zaklęcia, a rany zaczęły się zasklepiać.

Jedynka: medycyna - oblany!
Jedynka: spostrzegawczość - oblany!

Kiedy kłute rany zaszły strupami, Jedynka z zastanowieniem spojrzał na nie. Wyglądały jakoś inaczej. Polecił Ashowi, by je obserwował, sam jednak wzruszył ramionami, gdyż nie mógł określić co w zasadzie mu w nich nie pasuje, miast tego obejrzał jeden z wyciągniętych kolców. Zdawało mu się, że gdzieś już widział podobne, ale nie mógł sobie teraz przypomnieć gdzie.

- Ruszajmy zanim pojawią się kolejne. - rzekł krasnolud i zbierając swoje rzeczy, postanowił wyruszyć w kierunku miejsca zamieszkania banshee. W oddali prześwitywały jakieś zabudowania.




Nagle jakaś nienazwana zmiana wydarzyła się w tym lesie. Zawtórował jej urywany skowyt istoty, która nie mogła należeć do tego świata. Z zachodu pomknął ku nim z początku lekki podmuch chłodnego, grobowego powietrza. Podmuch stopniowo przeradzał się w wiatr, który smagał ich drobinkami porwanymi z ziemi, aż przerodził się w falę mroźnego powietrza, której musieli opierać się zasłaniając twarz, przywierając do pni drzew i tuląc się w swoje odzienie, które wcale nie chroniło ich przed zimnem.

Zmiana w powietrzu była nienaturalna i gwałtowna. Nie mogli zaobserwować Jej nadejścia, bowiem niemożliwym było zwrócenie wzroku w kierunku tego żywiołu. Wiatr ucichł...

Mimo, że wciąż było zimno, przez chwilę poczuliście napływ ciepła spowodowany brakiem ruchu w powietrzu. Wrażenie to minęło, kiedy słowa Auglathy przeszyły powietrze i przyprawiły was o dreszcz i nagłą trwogę.

- Śmiertelnicy. - głos był przepełniony nienawiścią i groźbą. - Czego tu szukacie? Czyżbyście nie wiedzieli, że kto mnie odnajdzie, ten nie mnie, a śmierć odnajdzie? Podajcie powód dla którego miałabym was nie zabić!

Gugliermo: mądrość - zdany!
Tomen: mądrość - oblany! przerażony!
Ash: mądrość - oblany! przerażony!
Agnis: mądrość - oblany! przerażony!




Oblicze Auglathy nie zachowało choćby wspomnienia jej elfiego piękna za życia. Spojrzenie na jej twarz wzbudzało grozę zakorzenioną w najpierwotniejszych instynktach. Nic co było martwe, nie powinno być jednocześnie żywe. Odraza przed jej umarłym, zimnym spojrzeniem połączona z nienaturalnym majestatem, który musiała posiadać także za życia potrafił ugiąć kolana najodważniejszego z wojowników. Auglatha emanowała potęgą. Jedynie Jedynka, pomny opowieści o jej "sojuszu" z dawnymi mieszkańcami Conyberry zdołał zachować zimną krew. Jednak to nie on był osoba, która odezwała się jako pierwsza.

- Doświadczyłem tyle cierpienia, że śmierć mi niestraszna. Przepędziliśmy leśne potwory, nie pozwoliliśmy, żeby twoja chata spłonęła w ogniu walki. Nie uzyskasz żadnej korzyści z mojej śmierci a jeżeli zachowasz mnie przy życiu mogę zaoferować opowieść o ciekawym śnie... Jestem wstanie być przydatnym jeżeli powiesz mi czego potrzebujesz - to był głos Agnisa, a ponieważ był, wystraszony dodał jeszcze - Służę potężnej Pani, która może szukać zemsty, jeżeli mnie zabijesz, więc taki postępek nie przyniesie żadnej korzyści a może spowodować stratę.

Być może Agnis, który całe swoje minione życie spędził w stałym strachu, faktycznie nauczył się jak z nim postępować. Choć widać było po nim, że banshee wzbudzała w nim strach i szacunek, nie mogła być przecież potężniejsza niż jego Pani.

Agnis: przekonywanie z zawadą- zdany!
Zastraszanie z zawadą - oblany!

Śmiech banshee rozległ się po całym lesie Neverwinter.
- Śmierć ci nie straszna? - zjawa łukiem podleciała do śmiałego głupca - Przepędziliście leśne potwory, które broniły wstępu do mojej samotni, ugasiliście ogień, który sami wznieciliście i jeszcze grozisz mi swoją śmieszną Panią?! - wściekły grymas Auglathy przerodził się nagle w rozbawienie. - ...a jednak jest coś w tobie interesującego, młodzieńcu, tak... Niech będzie... Każdy z was może zadać mi jedno pytanie. Nie więcej. Odpowiem, jeśli otrzymam coś co uznam za wartościowe. Być może twój sen jest coś wart... Może twoja Pani nie będzie musiała się za ciebie tłumaczyć, hmm?

Agatha roześmiała się kpiąco, po czym spojrzała na resztę. Swoje spojrzenie na dłużej zawiesiła na Ashu. Bardzo długo go nie odrywała.
- Poszukujecie wielu rzeczy, choć niektórych nie jesteście świadomi. Jeśli macie mi coś do zaoferowania, zadajcie jedno pytanie, a ja udzielę odpowiedzi. Jeśli będę ją znała... - Banshee zachichotała. Gdyby nie demoniczna aura, jaką ją otaczała brzmiałoby to jak chichot młodej kobiety.

 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 06-08-2020 o 08:03.
Rewik jest offline  
Stary 09-08-2020, 20:56   #58
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację

- Niewiele ci mogę dać, bo sam niewiele mam o potężna - Zaczął zdejmując plecak. Pierwszą rzeczą, którą z niego wyciągnął była mumia Mefita bądź innego piekielnika - To był niegdyś Chowaniec potężnego maga wiem jak się zwał a z twoją potęgą mogłabyś lepszym sługom niż te leśne licha - Zaproponował.

- Nie jestem zainteresowana - Upiorzyca machnęła, dłonią lekceważąco jakby odganiała natrętnego owada.

Agnis przygryzł dolną wargę, a po jego obliczu spłynął pot, mógłby zaproponować jej dziennik każda istota zainteresowana magią z pewnością przyjęłaby taki skarb, lecz Czarnoksiężnik nie był gotów się jeszcze z nim rozstać.

Bał się, że perfumy mogą obrazić straszną byłą elfkę czy nie sugerowałby, że cuchnie? Zastanowił się przez chwilę, co tak naprawdę wiedział o Banshee?

Po chwili zastanowienia powrócił myślami do jednej z tych nocy pośród magicznych preparatów i dekoktów. Noce te były jednocześnie długie i za krótkie miały jednak swój urok, gdy jego wspaniała Mistrzyni opowiadała mu różne ciekawostki o świecie kiedyś pośród poblasku swej magicznej klatki usłyszał opowieść o nieumarłych elfkach, której słuchał z zapartym tchem oraz uwagą mimo fizycznego wyczerpania. Być może teraz uratuje to jego życie?
Agnis test wiedza historia używa inspiracji, aby rzucić z przewagą pierwszy rzut 11 niezdany o jedno oczko! Drugi rzut 18 zdany!


Banshee to zjawy powstałe z elfickiej młodej kobiety, która za życia była piękną próżną i złą istotą, za co po śmierci zostały ukarane utratą swojej urody i (nie) życiem w potępieniu. Często Banshee były egoistyczne i egocentryczne. Często także z ich śmiercią wiąże się jakaś historia/wydarzenie, którego nie chcą przyjąć za prawdę. Bardzo często tragiczne. Banshee są bardzo rzadkie i bardzo potężne. - Mówiła aksamitem głosem kobieta zrodzona z ognia.

An'nar nabrawszy, pewności ściągnął z szyj naszyjnik ze smoczym pazurem oraz wyjął flakon perfum położył te dwa przedmioty przed rozmówczynią - To są najbardziej luksusowe drobiazgi, jakie mam perfumy z polnych kwiatów oraz naszyjnik ze szponu potężnego smoka. Oba bledną przy twej wspaniałości, ale sądzę, że doskonale by ją obramowały w zamian za nic nieznaczącą dla tej wiedzącej istoty jak ty o Pani! Pozwól, że zostaną uznane za jeden dar - Złożył drugą ofertę.

- Całe życie najbardziej mnie ceniono za usługi, jakie mogę oddać. Może potrzebujesz, aby zebrać jakieś rzadkie zioło? Zdobyć dla ciebie jakieś przedmiot lub kogoś zabić, a nie chcesz kłopotać swojej zacnej osoby takimi drobnostkami? Mogę to dla ciebie uczynić - Oferował, jako ostatnią możliwość.

- W zamian prosiłbym o interpretacje snu, który miałem niedawno w miejscu mocy, o którym miejscowi mówią, że duchy wielkich bohaterów zsyłają wizję przyszłości. Jednak nie jestem w stanie zinterpretować, co mogą oznaczać - Rzekł następnie wyciągnął kartkę papieru i odczytał treść snu, którą zapisał zaraz po przebudzeniu.

 
Brilchan jest offline  
Stary 10-08-2020, 21:51   #59
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację

Banshee spojrzała krytycznie na ludzkiego chłopaka. Podobało jej się to jak ją traktuje, lecz nie dawała tego po sobie poznać, kiedy Agnis zaproponował jej smoczy pazur Thalivara, całkiem zyskał jej uwagę. Lecz to w momencie gdy pokazał perfumy na ułamek sekundy złośliwy grymas zniknął z jej twarzy, wciąż jednak zatruwał jej słowa.
- Doceniano za usługi? Hihi! Doprawdy? Perfumy i pazur. - zdecydowała - Opowiesz mi ten sen jeszcze raz...

Kiedy Agnis czytał, Banshee lewitowała przed nim, tkwiąc w zamyśleniu, które łączyło w sobie także pewną dozę ostentacyjnego znudzenia.
- To jeden z tych snów zesłany przez Mieczników Leilonu? Zawsze pomylone i nieeleganckie. - Banshee uczyniła coś, co mogło przypominać lekceważące prychnięcie.

Po chwili jednak uniosła się wyżej po to chyba tylko, by patrzeć na śmiertelników z góry.
Z takimi gusłami zawsze jest więcej problemów niż pożytku. Nie ma w nich finezji, ani większej wartości, ale... Miecznicy najwyraźniej bardzo chcieli, żebyś wyruszył na wschód od miasteczka Leilon. - Banshee zachichotała, po czym jej twarz znów przybrała groźny wyraz - Chyba chcieli byś myślał, że to ktoś inny przemawia. Nie będę interpretować ich nieudanych zagadek, ale wiedz, że smok wzlatujący nad bagna, to Chardansearavitriol. Czarny smok, zwany niegdyś Hebanową Śmiercią. Blisko sześćset lat pustoszył ziemie, które dziś ludzie nazywają Morzem Umarłych, aż na początku dwunastego stulecia Rachuby Dolin został zgładzony, a jego ciało przemienione w pył. Kamienne źródło na wschodzie, to z niemałą pewnością netherilska Stara Sowia Studnia. Myślę, że Miecznicy tam właśnie cię kierowali. Ach... trzy wisiorki z symbolami... może to te symbole, które pojawiały się w twoim śnie. Harfa i Księżyc, tak? Nie muszę chyba tego tłumaczyć? Drugi symbol to może być Myrkul. Trzeci? Musiałeś przeoczyć, albo to jednak nie to…

Banshee zażądała, by Agnis po raz wtóry przeczytał sen. Słuchając go unosiła się delikatnie raz wyżej raz niżej. Słuchała jednak uważnie.

- Nie wyjawię nic więcej. Nie chcesz bym mówiła nieprawdę, czyż nie? A tym własnie są przeczucia. Idź do netherilskiej studni, by się przekonać czy znajdziesz tam to, czego szukasz chłopcze.

Po tych słowach Banshee zwróciła swoje oblicze do pozostałej trójki. Tomen zbladł tylko jeszcze bardziej. Jasne było dla was, że Auglatha oczekuje na Gugliermo, bądź Asha.

 
Rewik jest offline  
Stary 15-08-2020, 12:44   #60
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Agnis słuchał z wielką uwagą, wyciągnął kawałek węgla drzewnego i na tej samej kartce gdzie wcześniej zapisał sen, naniósł poprawki i komentarze Auglatha.

Zupełnie nie rozumiał, o co chodzi z tą harfą i księżycem, ale bał się nadużywać dobrego nastroju potworzycy pokiwał, więc głową, a następnie rzekł:
- Tak, o Potężna, oczywiście. Dziękuję za twoją wspaniałomyślność oraz pomoc - Obsuszył kartkę za pomocą kuglarstwa, aby runy postawione odłamkiem węgla nie rozmazały się, schował ją do plecaka, który narzucił z powrotem na swój grzbiet. Dary, które Banshee wybrała, sobie za usługę oczywiście, zostały na ziemi.

Agnis żałował, że nie posiada zdolności komunikowania się bez słów, chciał pomóc, Ashowi podpowiadając mu jak wypada postępować z tego typu potężną oraz groźną kobietą. Miał mało doświadczenia życiowego, ale w tej jednej kwestii osiągnął mistrzostwo.

Wiedział, więc że teraz lepiej było zachować milczenie. Dumne i potężne kobiety mają to do siebie, że potrafią zmieniać nastrój niczym wiatr kierunek to, że udało mu się, kilkoma gładkimi słówkami przekonać ją do pomocy nie oznaczało, że jest bezpieczny! Jeżeli zbytnio nagnie swoje, szczęście wciąż może zostać zabity...

An'nar był jednak człekiem praktycznym. Zamiast zastanawiać się nad rzeczami, nad którymi nie ma kontroli, postanowił, że w drodze powrotnej sprawdzić, czy ich magiczne płomienie nie stworzyły więcej węgla drzewnego, bo zawsze przydaje się mieć zapas.

Dodatkowo powziął zamiar spytania się barda Ronto o te harfy, księżyce i magiczne studnie o dziwnych nazwach. Jako muzyk powinien, znać się na instrumentach i legendach a w zamian za pomoc będzie mógł opowiedzieć mu historie ognistej walki oraz mrożącego krew w żyłach spotkania!
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 15-08-2020 o 12:48.
Brilchan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172