Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-04-2022, 14:04   #171
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
W drodze…
Zachodnie Ziemie Centralne


Noc minęła spokojnie.

Nic nie przylazło, nic nie chciało nikogo zeżreć. Każdy spał, jak mógł, na czym mógł… i z kim mógł. Złodziejkę pilnował całą noc szkielet.

Mirelinda trochę się w nocy wierciła… odsłaniając nieświadomie pod płaszczykiem to i owo, przyciągając tym oko.

Niramour spała wtulona w Kargara, ale nie wydarzyło się nic ponadto. Ot, wspólny sen obok siebie, i możliwość przytulania się… było miło. Chyba.


Nad rankiem, były typowe zajęcia obozowe, jak doprowadzenie się do porządku po nocy, ogarnięcie swoich paru rzeczy, mała wizyta w krzaczkach… były też typowe dla niektórych(czarujących) modły i medytacje.

Po wielu, wielu, wielu żarliwych zaś litaniach do Alerii, niebieskowłosa wyczarowała dla wszystkich proste śniadanie. Bułki, jajecznica, parówki. Do tego świeża woda. Zaprosiła i do posiłku nawet ich chwilowego "więźnia", która w końcu burknęła, iż ma na imię Vanni.



Tuż przed wyruszeniem w dalszą drogę, okazało się, iż w wozie Vanni leżały przecież jeszcze i śmierdziały resztki rodziny Amzy. Wypadało pochować ich ponownie? No i brać ten wóz ze sobą? Mocno on ich zwolni… ale w sumie, czy oni się tak naprawdę gdzieś aż tak spieszyli?

***

Elfów w "Rozciągniętym lesie" tym razem już nie spotkali. Podobnie jak żadnych Ettinów, wielkich pająków, i innych takich, niekoniecznie chętnie widzianych stworów.

Nagutkich Elfek, i wróżek, też nie. A w sumie szkoda…

***

Wieczorem dotarli do Scornubel.

Miasto stało, jak stało, i wszystko było w jak najlepszym porządku. No ale co się dziwić, w jednym miejscu świata mordują, w drugim życie toczy się całkiem normalnie.

Szkielet wlazł do magicznej torby Zaklinaczki, co wyglądało dosyć zabawnie.

Chociaż było chyba trochę więcej straży przy bramie, i na murach? A propo straży… odstawiono w ich łapy Vanni, i wyjaśniono co trzeba. A strażnicy burknęli coś do Paladyna, iż ona znana z robienia podejrzanych interesów, i się tym zajmą… no i tyle. Jeden kłopocik mniej.

~

O audiencję u Lady Ambermantle "na natychmiast" było w tej chwili trudno… a właściwie było to niemożliwe. Bardka była zajęta jakimiś naprawdę wielce ważnymi sprawami, ale po odczekaniu kwadransu, w końcu otrzymali informację od jej służby, iż postara się ona ich jak najszybciej przyjąć. Może to potrwać jednak i z godzinę.

Otrzymali za to mieszek złotych monet(20) i słowa, by "odpocząć po podróży, i wychylić sobie kufelek piwa". Znaczy się, że co, że mają na nią czekać w jakiejś karczmie??

- Kąpiel! O tak, ja bym bardzo prosiła - Powiedziała uśmiechnięta na tą myśl Niramour - Balia ciepłej wody, tego teraz potrzebuję.

Mirelinda ją całkowicie popierała.

Towarzysze jednak mieli już naprawdę spore animozje odnośnie wszelkich karczm, tawern, czy zajazdów…





Ziemie Centralne
Miasto Scornubel


Karczma/Tawerna “Kieł węża”
Wieczór

Lady Ambermantle zjawiła się z licem skrytym pod kapturem, w niecałą godzinę. Poprosiła śmiałków do bocznej sali, gdzie przeniesiono trunki i jadło, i gdy obsługa w końcu wyszła, zrzuciła nakrycie głowy. Następnie wypowiedziała kilka słów, i wykonała drobny gest.
- Teraz nikt poza salą nas nie usłyszy… - Wyjaśniła - Opowiadajcie o wszystkim, opowiadajcie. Nie jest dobrze…


Zarówno niebieskowłosa, jak i cycata, nadal przebywały w swych komnatach, oddając się relaksom po podróży. W końcu jednak się zjawiły przy pozostałych, z wilgotnymi jeszcze włosami, jakieś 10 minut w trakcie już wyjaśniania, co też ostatnio zaszło na sporym obszarze Zachodnich Ziemi Centralnych.








***

Komentarze jeszcze dzisiaj
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 08-05-2022, 14:08   #172
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Przekonaliśmy się, na własne oczy, że smoczycy nie ma - powiedział Gabriel. - Ale gdy tam byliśmy, pojawiła się horda demonów. Zniszczyli klasztor, a potem zaatakowali Hluthvar. Parę utłukliśmy, ale reszta poleciała na północ. Nie wiemy dokąd.
- Nie jest dobrze - potwierdził słowa Lady Ambermantle.
- Ta horda niszczy wszystko na swojej drodze jak plaga. I coś ukradli ze świątyni z Hluthvar - przytaknął Kargar, a następnie spojrzał na Niramour, która właśnie dołaczyła do nich z Mirelindą. Całkiem nieźle wyglądała z wilgotnymi włosami które były w lekkim nieładzie po kąpieli.
- Potrzeba nam jak najszybciej odesłać tę plagę do gorejących piekieł, tam, skąd przyszli! - zawołał Bharrig, a Geri potwierdził głośnym warknięciem. - Co możemy zrobić? - zapytał Bharrig. - Wrócić do Wrót i tam szukać odpowiedzi?

Bardka słuchała przez pewien czas wyjaśnień towarzyszy… umoczyła usta w kielichu z winem.
- A skąd te Demony się dokładnie wzięły? I co ukradły ze świątyni? - Powiedziała w końcu.

- Za siedzibą smoczycy była siedziba jakiegoś maga - powiedział Gabriel. - Agawixa Czarnego - dodał. - A tenże mag hodował tam sobie, w wielkich retortach, demony. Tysiąc albo i więcej. Pokonaliśmy parę mechanicznych stworów i już mieliśmy opuścić to miejsce - mówił dalej - gdy z jakiejś sadzawki wylazła demonica i uwolniła wszystkie demony - dokończył.
- A ze świątyni ukradły medalion ze łzami anioła - dodał.
- Zaiste - zgodził się Druid. - W jaki sposób możemy je odnaleźć i odesłać?
- Agawix Czarny mógł być podpuchą - dodał Endymion - Ale wcale niekoniecznie. Kapłani w Hluthvar twierdzili, że tutaj nie bardzo jest co odsyłać. To są półdemony wyhodowane na planie materialnym. To jest ich plan rodzimy. Nie sądze aby dało się je odesłać bardziej niż Ciebie czy mnie, ale wiedźmy już pewnie badają bramę. Teraz może nie być łatwego, szybkiego sposobu pozbycia się ich. Raczej zebranie armii, jakiś Wielkich-i-Potężnych. Znaleźć sposób aby ich wyśledzić, bo całe to latanie mocno to utrudnia…
- Agawix Czarny… Agawix Czarny… - Powtarzała Lady Ambermantle - Ja już to chyba gdzieś słyszałam… muszę sprawdzić parę zapisków. Wiedźmy? Jakie wiedźmy? A demony tutaj praktycznie wyhodowane, tak, znaczy się nie - Lekko się uśmiechnęła - Nie będzie ich można odesłać magią. Chociaż tą ich demonicę może już tak… łzy anioła? Nie podoba mi się to…

Bardka napiła się nieco wina, wyraźnie rozmyślając.
- Proponuję zrobić tak. Ja zbadam te Wrota. Oczywiście nie sama… - Przelotnie się uśmiechnęła - Wy z kolei… no cóż. Sprawdziliście co ze smoczycą, i w sumie na tym się wasze zadanie kończy. Jednaaaak - Znów się przelotnie uśmiechnęła - Pojawiły się komplikacje. Dlatego też, owszem, obiecana zapłata będzie, jednak prosiłabym was, abyście wyruszyli za ową armią, i byli moimi oczami i uszami. Słabeuszami nie jesteście, więc moglibyście im również nieco… poprzeszkadzać? I przede wszystkim zadbać o to, by było jak najmniej ofiar. Kąsać demony z ukrycia, deptać im po piętach, ostrzegać przed nimi kogo trzeba, przeszkadzać im w ich niechybnych zamiarach. Sama zapłata za wasze dotychczasowe, i kolejne czyny… hmmm… może prościej by było, by każdy z was powiedział, czego pragnie?

- Z tym przeszkadzaniem może być pewien problem. - Gabriel lekko się uśmiechnął. - Ich jest dość dużo, ponad półtora setki na każdego z nas... Zlikwidować parę tu czy tam, to by dało radę, ale dość trudno im przeszkodzić, jeśli coś sobie postanowią zrobić.

Kargar ożywił się i zacisnął pięść.
- Te pieprzone demony zamordowały naszych przyjaciół - warknął - nie odpuścimy im tak łatwo.
- Jak byśmy wiedzieli gdzie ta piekielna armia uderzy, to byśmy mogli pomóc obrońcom - możemy to jakoś za pomocą magii ustalić? No i porwały Amarę, może da się ją jeszcze uratować?

- Moglibyśmy szpiegować za pomocą jasnowidzenia tę przywódczynię demonów.

Bharrig zamyślił się. Miał oczywiście na myśli zaklęcie jasnowidzenia, którego zamierzał użyć… i po chwili poczuł, iż zaklęcie zawiodło na jakiejś blokadzie…

- Jeśli wiedzielibyśmy, jaki jest jej następny cel, moglibyśmy jej przeszkodzić - rzekł Bharrig, który od czasu poprzedniego spotkania z demoniczną wiedźmą raczej nie miałby żadnych problemów z próbą śledzenia jej. Informacje, które mogliby zyskać, mogły się okazać niezbędne. Jeśli zaś chodzi o zapłatę, jest ona taka sama, jak zawsze, czyli odnalezienie mojej siostry - zakończył Druid.

Lady Ambermantle spojrzała zdziwiona na wojownika.
- Sami powiedzieliście, iż odleciały na północ od Hluthvar. Na północy jest Silverymoon, z którego żadnych złych wieści nie otrzymaliśmy… podobnie jak choćby z Mithrilowych Hal. A co jeszcze jest na północ od Hluthvar, wcześniej niż dwa wspomniane miasta… jest Czarna Twierdza. I jest i niedaleko niej małe miasteczko Niziołków, Corm Orp. Obie ewentualności są… niepokojące - Bardka zrobiła markotną minę, po czym jednak minimalnie się uśmiechnęła, i spojrzała na Druida - Wypisz na pergaminie co wiesz, zajmę się tym…

- Czy mamy jakieś możliwości, by się z nimi skontaktowac? - spytał Gabriel. - I druga sprawa. Czy te łzy anioła z czymś się pani kojarzą?
- Właśnie! - ponaglił Druid.

Po czym w istocie wyciągnął pergamin i jął się spisywania, jak rzekła bardka.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline  
Stary 08-05-2022, 15:42   #173
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Skontaktować się z kimś to nie problem. Zaraz się tym zajmę. A Łzy anioła… to pomniejszy artefakt - Odparła Bardka, bez długiego zastanawiania się - Mogą posłużyć jako komponent do jakiegoś zaklęcia, rytuału, wzmocnienia jakiegoś przedmiotu, aktywacji wielu rzeczy. Nie wróży to nic dobrego. Demonica stanowczo coś knuje, i pewnie będzie to coś większego.

Mirelinda, jak i kilka zebranych osób, wymownie uniosło brew.

Niramour pochwyciła zaś w tym czasie(pod stołem) dłoń Kargara.
- Nie podoba mi się to - Szepnęła do niego.
- Damy radę, chyba tylko my my możemy to powstrzymać - odwzajemnił uścisk, by dodać otuchy niebieskowłosej.

- Powinniśmy wybywać czym prędzej, nazajutrz najpóźniej - rzekł druid nad pergaminu, który spisywał.

- Nie potrzebujemy zachęty aby za nimi iść… - odezwał się z Endymion z powagą i determinacją, ale efekt trochę zepsuł gryf który oparł mu głowę na ramieniu, którego wcześniej paladyn odmówił spuszczenia z oczy - Agamemnon! Zachowuj się! - głos paladyn w pierwszych sylabach był ostry, ale momentalnie złagodniał. Ork sięgnął ręką w górę i podrapał za za uchem obejmując pod szyją - Przynajmniej część z nas nie potrzebuje. Ale są rzeczy które by nam się przydały. Diament do wskrzeszeń jest na mojej liście priorytetów. Alternatywnie, ale równie dobrze: olejki do reinkarnacji. We wszelkiej ilości. Z dwoma zwojami teleportacji byśmy mogli wrócić do leża smoczycy i zabrać resztę skarbu i dalej go zainwestować… Wynająć więcej ludzi.
- Jest wśród was wystarczająco silny Mag, by używać owej teleportacji? - Lekko się zdziwiła Bardka - Co do tych bardziej przyziemnych spraw, nie powinno być problemu… odnośnie zaś dodatkowych ludzi, po co wam? Trudno będzie "na już" znaleźć wystarczająco twarde osoby, by przeżyły spotkania z tymi demonami. No i samo ich przekonanie, by na taką armię ruszyli z wami, będzie również dosyć trudne…

- Nie wiem, czy był tracił teraz czas na powroty do leża smoczycy i jakieś werbowanie! Musimy jak najszybciej podążyć śladem demonicznej hordy i dorwać tę demoniczną sukę, może podczas bitwy, gdy będzie zajęta - Odparł zdecydowanie Kargar, spoglądając wyzywająco na orczego paladyna.

- Ja sam mógłbym wrócić do leża smoczycy w postaci żywiołaka lub używając drzew. Moglibyśmy łatwo przetransportować ów skarb z jej leża, szczególnie z odpowiednią torbą - rzekł druid, mając oczywiście magiczną torbę, którą mieli. - Pozwoli nam to na opłacenie zniszczeń w Hluthvar i zreinkarnowanie naszych martwych towarzyszy.

Paladyn wytrzymał spojrzenie wojownika z niezadowoleniem, ale nie było ono kierowane w towarzysza.
- Co zrobimy jak demonica wzleci w powietrze, tuż poza zasięg naszych mieczy? Skakać będziemy? Na daną chwile ona nie musi brać udział w żadnej walce w której nie chce brać. Za pieniądze ze skarbu można by to jakoś wyrównać gdyby się do Wrót wybrać, ale wciąż nie rozwiąże to problemu tysiąca demonów którym możemy co najwyżej chwalebnie się na kły nabić, znów: tylko jeśli one nam na to pozwolą. Jeżeli nic innego się nie wymyśli… to tak. Pójdziemy na “hurra”, mając nadzieję, że po drodze coś wymyślimy… ale wolałbym mieć jakiś plan.
- Ani chybi potrzeba będzie fortelu - rzekł Druid. - Przy tak wielu demonach, to jedyne, do czego możemy się uciec.

- Lady powiedziała, że możemy prosić praktycznie o cokolwiek, a wy to prawie wszyscy zignorowaliście - Zaklinaczka spojrzała po towarzystwie z ironicznym uśmieszkiem - To zaś przecież oznacza, iż możemy się odpowiednio do tego zadania wyekwipować, oprócz i właściwej zapłaty, czyż nie? - Zaklinaczka spojrzała na władczynię miasta, a ta przytaknęła kiwnięciem głowy.
- Tym, co zostało w leżu Shorliail się nie martwcie, nie przepadnie wam… - Powiedziała z lekkim uśmiechem Lady Ambermantle.

Krasnolud zapamiętale skubał swoją długą brodę, przeżuwając słowa Ambermantle i Zaklinaczki. Jeśli Ambermantle mogła w istocie wyposażyć ich na wyprawę, która właśnie się szykowała, musieli dobrze zrozumieć, czego chcieli. Druid milczał przez dłuższy czas, pogrążony w zamyśleniu.

- Cóż… Jeśli możemy prosić o cokolwiek, to z pewnością przydadzą nam się spore ilości diamentowego i granitowego proszku, które będą potrzebne mi do rzucenia jednego zaklęcia, dzięki któremu będę mógł wesprzeć Endymiona w walce. Potrzebne będą mi także olejki, aby zreinkarnować martwych z Hluthvar i być może i Amzę, jeśli tylko dane mi będzie dość czasu, aby zbadać większe arkana reinkarnacji.

- Co do samej demonicy i jej hordy zaś, uważam, że największą naszą bronią jest rozpoznanie, co też zamierzają zrobić z anielskimi łzami. Chciałbym szpiegować tą demoniczną wiedźmę, jednak z jakiegoś powodu odczuwam magiczną blokadę pomiędzy mną i ją.

- Skoro tak, to trzeba mi iść na przeszpiegi samemu. Być może pod inną formą mógłbym dowiedzieć się, na czym im zależy. Wszak przecież jasne jest, że nie ma mowy o wyrównanej walce. Musimy wytropić chmarę demonów lub zwabić je gdzieś, gdzie moglibyśmy się na nich zasadzić.

Wyrzekłszy swoją perorę, krasnolud odetchnął, powstał i wyszedł. Wrócił niosąc spory antał piwa. Nalał do kufla, z którego upił pianę, a potem pociągnął i z antała.
 
Kerm jest offline  
Stary 27-05-2022, 00:36   #174
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
- Zasadzić? - Gabriel nie wierzył własnym uszom. - Zapomnij. Nawet gdyby one tylko stały i nic nie robiły, to nie zdołamy ich wszystkich wytłuc - powiedział. - Musielibyśmy mieć małą armię.
- A po co ci armia? Duża, trudno ukryć, blabla… same kłopoty - Powiedziała Zaklinaczka z uśmieszkiem - Dostanę 2 różdżki z czarem "Kula ognista", i możemy poszaleć - Zaśmiała się perliście, aż zatrząsł się jej obfity biust.
- Mała armia - poprawił ją z uśmiechem. - Z dwiema różdżkami sama wystarczysz za pół takiej, ale stale by brakowało kolejnej połówki tejże armii - dodał. - A co do różdżek, to leczenia z pewnością by się przydały.
- A mamy jakiś inny wybór? - zapytał Bharrig.
- Dziękujemy, na pewno dodatkowe wyposażenie się przyda… - uśmiechnął się Kargar, któremu ta informacja poprawiła nastrój.
- Dla mnie jakieś mikstury latania, przyspieszenia, leczenia i ochronne poproszę. A z armią walczyć nie chcemy, chcemy dorwać tę sukę która im przewodzi. To w końcu ktoś jest w stanie ją magicznie wyśledzić czy nie?
- A może dałoby się jakoś wyśledzić ten medalion? - zasugerował Gabriel. - Z tym, że ja nie mam pojęcia, jak on wygląda.
- Może nie możemy jej wyśledzić, ponieważ istnieje jakaś magiczna bariera? Lub moglibyśmy śledzić chociaż jej podwładnych?

- Ponadto - ciągnął jeszcze Bharrig, odpowiadając na pytania Wieszcza - zasadzka nie oznacza, że musimy stawić im czoła w polu, a przynajmniej nie wszystkim. Jeśli moglibyśmy ich zwabić do jaskini, moglibyśmy ich pogrzebać żywcem z odpowiednimi narzędziami…
- Żeby ich gdzieś zwabić, musielibyśmy mieć odpowiednią przynętę - stwierdził Gabriel. - A nie wiemy, czego szukają. Oni się nami nie zainteresują. Dla nich nic nie znaczymy.
- Może nie nami samymi, ale przecież łzy anioła zostały zabrane - odparł Druid. - Jasne jest, że zamierzają wkrótce zrobić coś… Wyjątkowo złego. Wszak to jeden przedmiot. A co, jeśli umielibyśmy go im wykraść? Ani chybi podążą za nim.
- Serio? Wykraść? - Gabriel z niedowierzaniem spojrzał na druida. - Jak ty sobie to wyobrażasz? Skąd weźmiesz takiego złodzieja?
- Mogę zmieniać się w myszy, pasikoniki, węże i ptaki - rzekł Bharrig. - Nawet, jeśli z jakiegoś powodu nie moglibyśmy podjąć walki, to przecież i tak mógłbym iść na przeszpiegi… Pomyśl, Gabrielu, czy mamy jakieś inne możliwości, poza skrytą walką?

Endymion myślał dłuższą chwilę gdy towarzysze rozmawiali, po czym zwrócił się znów do gospodarz.
- O co możemy prosić? Latające dywany, czy podobne przedmioty? Potrzebujemy metody wejścia w starcie z nimi na naszych warunkach. Teraz to jest niemożliwe. Może pegazy, różdżka z zaklęciem lotu dla Mirelindy.
- Różdżka "lotu" to nie problem - Uśmiechnęła się Lady - Eliksiry, przedmioty magiczne, zwoje… wszystko do załatwienia. Ważne, byście byli w stanie przeżyć te wyzwanie, i jednocześnie byli na tyle silnymi, by i sami stać się dla hordy demonów zagrożeniem.

- A berła metamagii? - zapytał Druid. - Które z nich posiadasz? Potrzebne mi byłyby przede wszystkim berła echa...

- Ze dwie różdżki leczenia - powiedział Gabriel. - Im mocniejsze, tym lepsze - dodał. - Różdżka z flame strike też by się przydała. No i może amulet naturalnego pancerza +2 lub +3.

- Hmm, po prawdzie - rzekł Bharrig. - To skoro pieniądze nie grają roli, to znalazłoby się parę rzeczy, które w istocie mogłyby się przydać w tym boju.

- Przede wszystkim, lepsze Pierścienie Ochrony, Peleryna Wytrzymałości, lepszy Diadem Mądrości i Naramienniki Magii. Dla Geriego Amulet Potężnej Pięści. Ach, i jakże bym mógł zapomnieć, laska do zaklęć także byłaby jak najbardziej przydatna.

- Nie pogardziłbym także Trwałym Zaklęciem na siebie i na Geriego, przede wszystkim zależy mi na Magicznym Kle lub powiększeniu Geriego.

- Wszakowoż nie pogardzilibyśmy także i sposobnością dalszego treningu, który otworzyłby dla nas wrota do potężniejszych zaklęć.

- Rzeknij także, jak stoimy z wojskami najemnymi i czy byłoby w naszej możliwości wynająć sławetnych czarodziejów z Zhentarim, którzy zapewne nie mieli by nic przeciwko naszej krucjacie przeciw demonom?
- Obawiam się, iż mocno się rozpędziłeś z tymi przedmiotami magicznymi… - Powiedziała Bardka z lekkim uśmiechem, który jednak szybko zniknął - Nie, z Czarną Siecią nic wspólnie nie robimy. Nic.
-Ja…jak moi towarzysze wiedzą, współpracowałem kiedyś z Zhentarimami, choć potem zrozumiałem że z nimi mi nie po drodze. Ale teraz myślę, że oni na pewno będą stawiać opór tej demonicznej armii. Właściwie już nawet wysłaliśmy im ostrzeżenie. - wtrącił Kargar.
- To ja… jak można… to bym może poprosiła, o płaszczyk odporności? Taki… umm… najmocniejszy, jaki jest? - Powiedziała skromnym tonem Niramour.

Paladyn zaczął notować na kartce papieru… bo jego lista była długa.
- Będę potrzebował jeszcze wskrzesić jedną osobę i przetransportować ją jakoś daleko stąd. Najlepiej Neverwinter, do mojej siostry - mówił ze sztuczną beznamiętnością, nie podnosząc głowy znad kartki - Miałabyś coś wygodnego na to? - zapytał pracodawczyni, licząc, że może wymyśli coś, albo da radę sprowadzić maga co teleportować potrafi.
- Przeteleportowanie kogoś stąd do Neverwinter to nie problem - Odparła Lady Ambermantle.

Druid także wziął pergamin i naskrobał na nim swoją listę. W odróżnieniu od Paladyna, było tam tylko parę pozycji.
Gabriel też miał nieduże wymagania - raptem dwie różdżki leczenia i jedną z zaklęciem piekącego światła.

- Świetnie! - zawołał Bharrig, powstając. - Zatem pierwsze przygotowania za nami. Kiedy dostaniemy te rzeczy? Chcemy wyruszyć jak najszybciej!

Słowa Druida zostały skwitowane głośnym miauknięciem Geriego

- Chcecie ruszyć jak najszybciej… gdzie?? - Spytała Bardka, lekko unosząc jedną brew.
- No, może skoro świt - powiedział Gabriel. - I chyba na północ, skoro w tamtą stronę skierowały się demony.
- Niech i tak będzie - rzekł Druid, udając się na spoczynek poza karczmą ze swoim tygrysim kompanem.
- Im szybciej tym lepiej, ale do jutra możemy poczekać, tym bardziej że się przecież ekwipujemy jeszcze… - skinął głową Kargar, myśląc jaki sprzęt załatwić sobie przed wyruszeniem w drogę.
-Ty też chyba skorzystasz z oferty? - spojrzał na niebieskowłosą… a ta najpierw cichutko zachichotała, a potem zamrugała teatralnie oczkami.
- No przecież już wcześniej powiedziałam, co bym chciała… - Szepnęła do Kargara z miłym uśmiechem, po czym dodała głośniej, do Lady - To może… jeszcze jakieś ładne butki? Magiczne… takie co pomogą przy upadkach?

Wojownik wyszczerzył się w stronę uzdrowicielki, która zachowywała dobry humor.
-Magiczne buty brzmią nieźle, może takie z mocą latania? No i jak będą ładnie wyglądać, to pewnie też nie zaszkodzi.

Endymion skończył notować swoje własne zapotrzebowanie i wręczył gotową listę.
- Wiem, że dużo. Z prawej strony wyliczyłem moje własne fundusze i dobra które oddam. Mam nadzieję, że nie przeszarżowałem.
- Dobrze. Jeśli to już wszystko, to przekażę wasze listy, komu trzeba… jutro rano powinno być wszystko gotowe - Powiedziała władczyni miasta, wstając od stołu - Odpocznijcie, i przygotujcie się na jutrzejszy dzień. Pewnie będzie ciężki…
-Dziękujemy…. no to zbieramy się? - Kargar spojrzał na towarzyszy, nie mógł się już doczekać nowego ekwipunku. Myślał szczególnie o jakieś lepszej zbroi, te demony zbyt często kosztowały jego krwi.
Endymion wstał od stołu
- [i]Tak. Raczej wszystko ustalone. Z tymi nowymi nabytkami będziemy mogli gryźć demony aby przynajmniej zbyt łatwo im nie było…

- Tak w sumie... wojownik spojrzał na niebieskowłosą uzdrowicielkę - może skorzystamy trochę ze zdobyczy cywilizacji i zjemy jakąś kolację w lepszej tawernie? Przyda nam się trochę relaksu po tych wszystkich koszmarach, czyż nie?
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 28-05-2022, 14:28   #175
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Zachodnie Ziemie Centralne
Miasto Scornubel


Karczma/Tawerna “Kieł węża”.

Później w drodze...

Wieczór w karczmie "Kieł węża"(lub poza nią) upłynął miło i spokojnie… śmiałkowie znali już ten przybytek, jego kelnereczki, trofeum przybytku nad kontuarem, i wódkę zakrapianą wężowym jadem…

Kargar spędził nieco czasu z Niramour. Zjedli kolację, porozmawiali sobie miło, i… nic więcej. Niebieskowłosa udała się na spoczynek, wojownik zaś na nic nie nalegał. Dostał jedynie buziaka na dobranoc, i tyle. No ale, całość chyba szła w dobrym kierunku?

Gabriel miał wybór. Kelnereczki były cztery, a on już poznał Isleene, i to dogłebnie. Dosłownie. Odnowić więc znajomość, albo zbajerować inne?? Czy może wyjątkowo sobie odpuścić, i iść grzecznie spać? Jego wybór…

***

Rankiem Paladyn i Druid polecieli na magicznych orłach(od Lady Ambermantle) do miejsca pochówku Amzy.

Bezgłowe ciało dziewczyny wykopano, wysupłano z kokonu, po czym Bharrig rozpoczął rytuał… Endymion wpatrywał się nerwowo w spalone ciało młódki, z każdą chwilą mając coraz bardziej, i bardziej szaleńczo bijące serce.

W końcu coś się zaczęło dziać. Jakaś poświata otoczyła jej ciało, lekko je uniosła z ziemi. Niebieskawa energia pełzała po jej ciele… które zaczęło się regenerować. W końcu i utworzył się najpierw zarys głowy, a potem i pojawiła się sama głowa, już materialna, już cielesna.

I lekko szpiczaste uszka?


Amza powróciła do świata żywych jako… Elfka??

- Endymionie… - Szepnęła skołowana wszystkim dziewczyna, wpatrując się w zalewającego łzami Paladyna. Wyciągnęła ku niemu dłoń, lekko się uśmiechnęła…

I nagle złapała za serce. A na jej twarzy pojawił grymas bólu i strachu.
- En… - Szepnęła, i zwiotczała, padając w jego ramionach. I znowu była blada. I zimna.

I martwa.

Ryk Orka przyprawił nawet Bharriga o dreszcze.

***

Wrócili do miasta w milczeniu.

Paladyn przekazał ciało Amzy władczyni miasta, i wyjaśnił łamliwym głosem co zaszło. Bardka obiecała się nią zająć, i dojść przyczyny nieudanej reinkarnacji.

W międzyczasie, nazbierano już dla wszystkich magiczne przedmioty, oręż, pancerze, zwoje… wszystko co chcieli. Niektóre przedmioty wprost stworzono w ciągu nocy. Na szybko, dla nich, do walki z armią demonów.

Ale to była jedyna dobra wiadomość.

Drugą, złą tego dnia, była bowiem informacja, iż utracono w nocy kontakt z miasteczkiem Niziołków, Corm Orp. A tuż obok niego była właśnie Żelazna Twierdza, siedziba Zhentarimów.

I tam się musieli wszyscy udać?

~

- Ładny mam płaszczyk? - Spytała Niramour, okręcając się wokół w - a jakże - niebieskim, magicznym płaszczu.
- Uuuuu… - Zachwyciła się Mirelinda( i Kargar?)
- A butki?
- Jeeej, ja też takie chcę! - Powiedziała cycata Zaklinaczka.

Agamemnon odzyskał za pomocą magii swoje skrzydło. Gryf-towarzysz Paladyna, był więc już w pełni sprawny, jak kiedyś, za dawnych czasów…

Pozostali mieli lecieć na wielkich orłach, które miały im służyć jako transport na najbliższe 13 godzin. I tylko jako transport. Stworzenia bowiem, mimo iż wielkich rozmiarów, wielce twarde nie były.


Najpierw ponad "Rozciągniętym Lasem", w kierunku północno-wschodnim… ponad kniejami, które kiedyś oczyścili z Gnolli. Gdzie Druid miał naprawdę miłe spotkanie z golutkimi Elfkami, gdzie walczono z Ettinem i jego pająkami, gdzie… ach, w sumie miłe wspomnienia.

No i te widoki, z lotu orła, na wieeeele kilometrów w każdym kierunku.

Po pewnym czasie, po swojej lewej, mieli jakąś małą dziurę. To chyba była "Krawędź Wzgórza". Małe miasteczko, zajmujące się obsługą karawan, gdzie również niemal jawnie uprawiano ciemne interesy. Kręcili się tam Czerwoni Magowie, Zhenci, i różni inni, podejrzani osobnicy, a rządziła moneta. W sumie więc, nie warto sobie zawracać głowy?

Zwłaszcza, że daleko przed nimi, ich właściwy cel, Corm Orp, płonęło wypuszczając długie snopy dymu w niebo.







***
Komentarze jeszcze dzisiaj.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 27-06-2022, 15:18   #176
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bharrig założył ręce na piersiach, zastanawiając się nad planem. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu, Amza nie żyła - los nie oszczędzał Paladyna podczas tej wyprawy, zsyłając na niego kolejne katusze. W istocie - Druid zapytywał siebie - czy po tym wszystkim z orka pozostanie coś więcej, niż cień samego siebie?

- Ambermantle zapewne będzie miała radę na rzecz - rzekł do orka. - Zostawmy jej te sprawy, choć wszakże moglibyśmy także spróbować wskrzesić Deidre… Nie wiem jednak, czy podobna klątwa nie zabije także i jej.

- Nie rozmawiajmy o tym przyjacielu. Będzie jak będzie… ale dziękuję za dobre słowo - odpowiedział paladyn z nuta nihilizmu w głosie i nachylił w dół, by objąć potężny kark Agamemnona ramieniem. Przynajmniej jego brat znów latał. Obietnica została dotrzymana i gryf postanowił zostać z orkiem w jego misji, choć ten dał mu swoje błogosławieństwo aby szukać własnego szczęścia bo droga przed nimi usłana była śmiercią.

- Corm Orp stoi w płomieniach, jego mieszkańcy zapewne zostali wycięci co do jednego. Jeśli chcemy odzyskać łzę i pokonać demony, musimy odpowiednio na nie uderzyć. Dobry zwiad będzie pierwszym, co musimy zrobić. Proponuję tutaj… Siebie! Mógłbym niepostrzeżenie sprawdzić, co dzieje się w Corm Orp.

- Sprawdzaj... - powiedział Gabriel. - Masz większe niż my szanse uniknięcia czyichkolwiek spojrzeń - dodał.

- Czy wszyscy są zgodni? - zapytał Druid, mierząc wzrokiem towarzyszy. - Nie możemy dopuścić, by demony zrealizowały swój plan z łzą… Jestem pewien, że mogę przynajmniej przepatrzeć, gdzie się znajdują.

- Czekaj - paladyn podleciał do druida i wyciągnął do niego rękę - Różdżka Echa. Tę wziąłem dla ciebie. Liczę, w miarę możliwości, na zaklęcia Korowej Skóry dla mnie i Agamemnona.
- Dziękuję - rzekł Bharrig. - To berło na pewno przyda mi się, żeby pomóc wam.

- Leć. Musimy wiedzieć gdzie one są. Bez tego nie możemy nic zrobić.

Bharrig więc skłonił się.

- Geri, strzeż Gabriela - rzekł Druid do tygrysa.

Po czym zmienił się ponownie w swoją postać jastrzębia i odleciał w stronę Corm Orp. Skrzydłami uderzył powietrze i po chwili wzniósł się wysoko - jako odległy ptak nie będzie zwracał na siebie niczyjej uwagi, a i sam będzie mógł ocenić siłę wroga.

- Mam nadzieję że go nie wykryją - skomentował Kargar, mrużąc oczy i spoglądając na odlatującego jastrzębia.
- Ciężko będzie wziąć tę demoniczną sukę z zaskoczenia.
- Na razie lećmy w stronę miasteczka - zaproponował Gabriel. - W razie czego z pewnością szybciej zobaczymy hordę demonów, niż one nas, A może zdołamy jakoś pomóc mieszkańcom.
- Uuuuu… masz takie dobre patrzałki? - Zachichotała cycata Zaklinaczka.
- Zdecydowanie łatwiej wypatrzyć tysiąc demonów, niż naszą małą grupkę - odparł Gabriel na pytanie Mirelindy.
- Latanie nie dla mnie… - Powiedziała troszkę blada Niramour, siedząca przed Kargarem na orle.
- Nie bój się, będę cię trzymał, a jak coś to złapię.. Mam nawet miksturę latania - Wojownik objął uzdrowicielkę w talii.
- Można się przyzwyczaić - zapewnił ją Gabriel. - Ale lepiej pamiętać o zaletach, niż wadach latania - dodał z uśmiechem.
 
Kerm jest offline  
Stary 27-06-2022, 15:50   #177
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Corm Orp było zniszczone… i opanowane przez demony. Ale i nie tylko przez nie! W wielu miejscach powiewały czarne sztandary, a w samym miasteczku biegała też masa zbrojnych napastników.

Zniszczenie było czymś, do czego Druid powinien już wkrótce przyzwyczaić oczy. Sam krążył w miarę wysoko, wytężając wzrok i szukając przede wszystkim demoniej wiedźmy i innych co znaczniejszych person.

Przede wszystkim jednak wyszukiwał mieszkańców i starał się ocenić, na ile oni i jego towarzysze są w stanie odbić Corm Orp. Kim byli napastnicy? Czy byli to Zhentarimowie? Cóż to był za sztandar, który powiewał nad miastem?

Druid pod postacią jastrzębia podleciał nieco bliżej miasta.

Po podleceniu bliżej jastrząb-druid mógł już dokładniej przyjrzeć się licznym sztandarom. Jedne przedstawiały czarnego smoka, opadającego w dół na jakąś "kropkę", drugie zaś twierdzę z błyskawicą nad nią.
A w samym miasteczku… no cóż, jak już wcześniej. Demony zabijające i zżerające mieszkańców.
Ale ci zbrojni ze sztandarami, ci brali jeńców, i zakuwali ich w kajdany.

Byli to chyba Zhentarimowie - jak stwierdził Druid. Potrzeba było czym prędzej wrócić po swoich kompanów, zanim jednak to zrobi, potrzebował policzyć, ilu tak naprawdę ich było - stu? Dwustu napastników? Setki…

Wyglądało na to, że nie można było odzyskać miasta bez przyjęcia walnego starcia - imaginował Druid. Pomimo tego, postanowił podlecieć jeszcze bliżej. Potrzebował wywiedzieć się dokąd jeńcy byli zabierani - Druid spodziewał się, że jeden ptak nie zostanie zauważony wśród zgliszczy miasta.

Być może mógł dowiedzieć się, czy stoi za tym przywódczyni demonów albo dokąd zabierani są jeńcy… zbierano ich na jakimś placu, skutych kajdanami, ale demonicznej suki nigdzie nie było widać.

Wyglądało więc na to, że Druid co mógł poznać, to poznał. Pozostało wrócić do swych towarzyszy i opowiedzieć im o tym, co zobaczył.

~

Misja Bharriga została zakończona. Kiedy przyleciał z powrotem, wyłożył swoim towarzyszom to, czego się dowiedział - spalone miasto, ludzie zakuwani w kajdany i demony razem z nimi.

- Powinniśmy wyzwolić to miejsce - rzekł Druid do swoich towarzyszy. - Jeśli tylko zdołamy wyzwolić paru więźniów i dać im broń, sami przyłączą się do naszej bitwy.

- Idea słuszna, ale chyba łatwiej to powiedzieć, niż zrobić - powiedział Gabriel. - Jednak powinniśmy spróbować.
- Endymion z Kargarem pójdą jako forpoczta, my będziemy ich ubezpieczać - zaproponował Druid, czekając na reakcję tych zainteresowanych. - Ani chybi, demoniczna suka powołała swoje armie, jeśli tylko możemy je odeprzeć, zwrócimy na siebie jej uwagę

- Czyli to Zhentowie zaatakowali? I myślicie że są po stronie demonów?l - spytał nieco skonfundowany Kargar. To on wcześniej chciał wysłać im ostrzeżenie. Przestał wprawdzie pracować już dla Zhentów jako najemnik i porzucił ich ścieżki po tym jak przekonał się że prowadzą na manowce… Ale wciąż miał paru znajomych w Twierdzy Zhentil, w której się wychował i chociaż może nie byli teraz w najlepszych stosunkach nie życzył im wcale paskudnej śmierci z rąk demonów. Zależało mu więc by dowiedzieć się co się dzieje.
- Wygląda na to, że są w zmowie z nią - Bharrig skinął jastrzębim łbem.

- Setki demonów - powtórzył Endymion zamyślony, ale jego trzy zestawy kłów pozostawały nagie, obnażone przez uniesione gniewnie wargi - Widziałeś co to były za demony? Dwie setki hezrou, czy tych przebudzonych półdemonów to co innego niż armia złożona głównie z dretchów. Tak czy siak raczej nie damy rady wszystkich wybić. Nie wątpię, że możemy ich ubodnąć, ale to powinna być dywersja podczas gdy druga grupa ewakuuje jeńców.

- Przecież tam będą setki jeńców - powiedział Gabriel. - Jak sobie wyobrażasz ich ewakuację?
-Naszym celem jest wywabienie i ubicie tej demonicy która dowodzi, nie? Oczywiście jak możemy pomóc jeńcom to to zróbmy, ktoś tam się jeszcze broni? - Kargar próbowal jak najlepiej zrozumieć sytuację.
- Nie, nie widziałem, żeby trwały tam jakieś walki.

Niramour uniosła w zdumieniu brewkę, na słowa jakie słyszała w trakcie tej rozmowy, nie odzywała się jednak chwilowo…

- Wy chcecie zaatakować miasto?? - Cycata Mirelinda za to mówiła za dwie - Pół tuzina przeciw setkom demonów i Zhentów?? Toż to czyste szaleństwo! Odwaga, odwagą, ale teraz to raczej tylko głupoty gadacie. Tam trzeba jakimś fortelem, podstępem… pytanie jednak, w jakim celu? Wywabić demoniczną suczkę… i co dalej? Ubić ją, ot tak? A ta jej armia demonów będzie się spokojnie przyglądać?
- Teoretycznie przynajmniej, pozbawione przywództwa demony staną się mniej groźne - powiedział Gabriel. - Ale - spojrzał na Mirelindę - ja też nie mam pojęcia, jak oni sobie to wyobrażają.
- Może najpierw zaatakujmy jakiś patrol, weźmy jeńców i ich przepytajmy? Więcej informacji nam się przyda - dodał Kargar po chwili zastanowienia.
- Brzmi rozsądnie - przystał Bharrig.
- Czy jesteś w stanie porwać, bez zwracania na siebie uwagi, jednego z tych czarnych? - Gabriel zwrócił się do Bharriga. - To chyba rozsądniejsza opcja.
- Może porwać - Bharrig wzruszył ramionami, myśląc o swoich formach. - Cichcem porwać? Hmmm… Ciężka robota. Choć po prawdzie mógłbym przyjąć jakiś kształt, którym łatwo się ukryć i kiedy nadejdzie pora, zmienić kształt na potężniejszy i unieść go w powietrze.
- Hmmm… w sumie… w miasteczku dużo domów, można kogoś capnąć, i go w jednym z nich przesłuchać… no bo chyba, nie chcesz porywać kogoś i wywlekać go aż poza miasto? - Cycata Zaklinaczka spojrzała na Krasnoluda.

- To powoli chyba jakiś plan… - Wtrąciła cichutko Niramour.
- Zależy, gdzie kompania mogłaby się schować - rzekł Bharrig. - Przekraść się do miasta dla mnie to nie problem, ale co z pozostałymi? Przecież grupa zbrojnych od razu zostanie zauważona, szczególnie z gryfem i tygrysem. Cóż złego, przefrunąć z draniem parę stai więcej?
- Z naszego punktu widzenia korzystniejsze jest wywiezienie kogoś z miasta - powiedział Gabriel.
- W takim razie postanowione? - Bharrig zwrócił się do pozostałych, zastanawiając się, co reszta myśli o takim planie.
-Znajdź jakiś wysunięty zwiad albo patrol może po prostu, to go rozbijemy? - Kargar zasugerował druidowi.
- Niechaj i tak będzie - rzekł Druid, zabierając się do odlotu.
- Niech będzie - zgodził się paladyn stwierdzając, że proponowany plan albo się uda, albo zostanie zredukowany do jakiejś-tam wersji jego własnego planu. Tak czy siak: dobrze. Sieczenie jest proste.
- Ej, ale ten, ja mam przecież różdżkę niewidzialności? - Mirelinda błysnęła ząbkami.
- No to można się łatwiej podkraść - powiedział Gabriel - a potem zniknąć z łupem.
- Możesz zrobić więcej z nas niewidzialnymi? To może wszyscy pójdziemy zamiast tak tu bezczynnie siedzieć? - zainteresował się Kargar.
- Jasne, że mogę - Cycata Zaklinaczka mrugnęła z uśmieszkiem do wojaka.
- To jest pomysł - przytaknął paladyn - Bharrig. Poczęstujesz przed tym mnie i Agamemnona korową skórą skoro idziemy grupą?
- Dobrze - rzekł Bharrig.

Po czym wyśpiewał zaklęcie korowej skóry na gryfa i Paladyna. Druid był gotów.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline  
Stary 08-08-2022, 07:47   #178
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zaklinaczka rzuciła z różdżki zaklęcie niewidzialności, po kolei, wszystkich, łącznie z orłami i z gryfem… no i ruszyli. Mieli jedynie 10 minut, trzeba było się więc spieszyć…

Miasteczko było "rozwalone". Takie określenie pasowało najbardziej. Bramy, wiele domów, wieże… ruiny. Do tego masa trupów na ulicach, wszędzie skrzydlate demony, i agresorzy pod czarną flagą. No i jeńcy, zakuwani w kajdany, i zbierani na placu.

Orły wylądowały na kilku budynkach, w miarę cicho. W samym sercu najazdu na pechowe Com Orp, wśród dymu płonących domostw, spalenizny, i szlochu pokonanych…

Okazja natrafiła się w 5 minut. Kilku facetów przetrząsało pobliski dom, rechocząc wrednie, i rozwalając tam, co się dało. Było ich chyba czterech.

- Czterech na nas to nic - szepnął Bharrig do towarzyszy. - Kargar i Endymion złapią po jednym, Geri i ja pozostałych dwóch.
- No to zaczynajcie - powiedział cicho Gabriel. - W razie konieczności wspomożemy was.

Kargar skinął głową, choć od razu zdał sobie sprawę że ten nie gest nie będzie widoczny dla reszty drużyny.
- Dobrze to działamy - odparł również cicho po czym wyjął młot i przymierzył się do ogłuszenia jednego z łupieżców od tyłu.

- Geri, bierz chama w zęby - zakomenderował Bharrig.

Sam zaś zmienił formę na żywiołaka powietrza i podleciał w powietrzu do pierwszego z zamiarem pochwycenia go.

Paladyn przeszedł do ataku z orczym gniewem który kotłował się w nim i który starał się powstrzymywać i pętać, ale nie było to łatwe…

Kilku towarzyszy ruszyło na drabów, chcąc się z nimi rozprawić, i to w miarę cicho? Trudne zadanie, wręcz bardzo…

Żywiołak powietrza-Druid, pojawił się jako pierwszy przy jednym z nich, ciągle okryty niewidzialnością… i złapał typa w łapsko, tracąc swoją magiczną osłonę. A pojmany, wybałuszył oczy, i zaczął drzeć mordę:
- Potwór!! Aaaaaaa!!

W tym czasie, Paladyn dopadł następnego, lejąc go płazem oręża po łbie. Ten padł momentalnie na podłogę, i był zdecydowanie pozbawiony przytomności. Do kolejnego Endymion miał jednak kilka kroków dalej, a to pech…

Zszokowanego zajściem, i widokiem pojawiającego się znikąd, wściekłego Orka, kładącego pokotem towarzysza, facet wrzasnął… i został dopadnięty przez Geriego. Tygrys wgryzł się w łapsko z mieczem wroga, ale ten i wyszarpnął sztylet zza pasa drugą ręką… Geri więc kontynuował atak, i rozszarpał typka serią ciosów pazurami.

Ostatniego zaś, zdzielił młotem Kargar, kładąc delikwenta również "lulu"

Co się działo wewnątrz budynku, gdzie zniknęli towarzysze, Gabriel i dwie pannice przy nim nie widziały, ale za to było słychać aż dwa razy jakieś wrzaski…no i jeden z nich w sumie nawet nie ustawał. Niedobrze.

- Idziemy im pomóc? - Gabriel spojrzał na towarzyszące mu kobiety. - Czy cierpliwie poczekamy licząc na to, że jednak sobie dadzą radę i będziemy pilnować ich pleców?
- A co ty się nas pytasz?? - Zdziwiła się Zaklinaczka - My nowe, ty ich znasz dłużej…
- Macie może zaklęcie teleportacji? - spytał. Obie zaś pokręciły przecząco głowami. Gabriel tego zobaczyć nie mógł, ale uznał, że brak potwierdzenia oznacza brak zaklęcia.
- Ale niewidzialność możesz jeszcze rzucić? - upewnił się, spoglądając w stronę, skąd przed chwilą dobiegł głos Mirelindy.

Bharrig przykrył twarz wrzeszczącego wielką łapą.
- Zamknij się, bo kark skręcę albo tygrysowi dam na pożarcie - rzekł, w istocie mając zrobić jedną z tych rzeczy, jeśli nie zamierzał się uciszyć.
- Dobrze, mamy już jeńców, zbieramy się? - Kargar schował młot i podniósł ogłuszonego przez siebie żołdaka, przyglądając się czy ten ma na sobie insygnia Zhentarimów. Oczywiście, że miał.
- Może przepytamy ich tutaj? - zapytał Bharrig.
- To mamy teraz ich cucić? - odparł skonfundowany wojownik.
- Ten tutaj jeszcze przytomny - Bharrig wskazał na szamoczącego się i próbującego wrzeszczeć pojmanego, który znajdował się w żelaznym uścisku żywiołaka.
- Zbieramy się stąd póki nie wiedzą co ich trafiło - stwierdził ork ładując się i nieprzytomnego jeńca na Agamemnona - Albo możemy walczyć z całą armią. Mi ta opcja również się podoba - dodał mrocznym tonem wyczekując na innych.
- Chodźmy więc - odparł Bharrig.
- Zamieszanie się robi na zewnątrz - zauważył Endymion i na wpół domyślił się po krzyczącym jeńcu Bharriga - odciągnę ich uwagę. Z Agamemnonem damy radę im uciec.
Paladyn wyleciał z domu na pełnej pompie, z jeńcem przerzuconym przez grzbiet gryfa tak aby możliwie bardzo zwrócić na siebie uwagę.
Kargar skinął głową i kiedy Endymiom wyleciał, wraz ze swoim nieprzytomnym jeńcem pod pachą skierował się ostrożnie w stronę budynku gdzie czekały orły.
- Geri, ze mną - rzekł Bharrig, który wziął tygrysa w swoje potężne łapska i wyleciał za orkiem.
Zamierzał zaczekać jeszcze parę chwil i zobaczyć, jak reszta sobie radzi, a później zrównać się z orkiem i odlecieć.

- Ale wymyślili... Gabriel zdecydowanie nie był zachwycony poczynaniami kompanów, którzy najwyraźniej nic sobie nie robili z tego, że wszyscy ich zobaczą.. - Mirelindo, czy możesz rzucić kolejne zaklęcia? - zwrócił się do zaklinaczki.

~

Na widok tak bezczelnie wznoszącego się ponad miasteczko Paladyna na Gryfie, rozległy się krzyki alarmowe napastników spod czarnych flag… oraz skrzeki demonów. I te poderwały się do lotu, z wielu miejsc Com Orp. Po chwili zaś i nad budynkami był Druid-żywiołak powietrza…, który zabrał ze sobą nie tylko jeńca, ale i tygrysa.

- Mamy jeńców, teraz trzeba stąd zwiewać - stwierdził Kargar, który korzystając z tego, że paladyn odciągnął uwagę, przedostał się do Gabriela, Miralindy i Niramour, z nieprzytomnym żołdakiem przerzuconym przez plecy.

Endymion ryknął triumfalnie by jeszcze bardziej przyciągnąć do siebie uwagę i poleciał na wprost, jak strzała aby odciągnąć możliwie wielu przeciwników i demonów. Patrzył tylko co jakiś czas w tył jednym okiem, aby nie odlecieć zbyt daleko. Musieli mieć nadzieję, że go dorwą jeśli mieli mu uwagę poświęcać.

- Mirelindo, rzuć zaklęcia - poprosił Gabriel.
Jeśli mieli uciec nieniepokojeni, to nie dzięki popisowi druida, a dzięki zaklęciu niewidzialności.
 
Kerm jest offline  
Stary 15-09-2022, 16:10   #179
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Sprawy się nieco… skomplikowały. Paladyn i Druid-Żywiołak powietrza, tak po prostu wzbili się ponad miasteczko, zwracając wszem i wobec na siebie uwagę. I w ledwie kilka chwil, coś ze dwa tuziny demonów poderwały się do lotu, gnając za nimi…

Taki manewr, miał jednak dać możliwość ucieczki pozostałym na orłach… pozostałym, którzy stali się w końcu widzialni, i siedzieli na dachu jednego z budynków, na podniebnych rumakach, również stając się wszem i wobec widocznymi. Niczym cholerne gołębie, pojawiające się nagle na widoku dla drapieżników.

Kargar zasuwał pośpiesznie na piętro z facetem przerzuconym przez bark. Typ swoje ważył, ale wojownik był silny, i dawał radę… jednak i tak sapał jak smok. Ledwie zaś znalazł się na dachu, już widział nadciągające kłopoty.

Jeden, dwa, trzy, pięć demonów. Skrzeczały złowrogo, lecąc z różnych kierunków na ich pomniejszoną liczebnie grupkę…

- Nie zdążę - Powiedziała zawiedzionym tonem Mirelinda, mając na myśli rzucenie na wszystkich kolejnego zaklęcia niewidzialności, w tym i na każdego z orłów.
- Nie… nie twoja wina… - Niramour wysiliła się na uśmiech wśród zaistniałej sytuacji. Następnie zaś spojrzała na Kargara, i czule się uśmiechnęła.

A bestie nadlatywały.

Druid, widząc, co zaczęło się wyprawiać, wykrzyczał słowa zaklęcia:

- Wiatry! Słuchajcie moich rozkazów!

I, wykonawszy parę gestów wielką łapą, rzucił zaklęcie kontroli wiatru, aby strącić demony z niebios, a przynajmniej znacznie utrudnić im pościg.

Sytuacja zrobiła się mało przyjemna. Każdy to widział, więc Gabriel nie tracił czasu na zbędne słowa. Poderwał orła do lotu, a potem potraktował najbliższe demony najsilniejszym zaklęciem, jakie znał. Starał się, by jak najwięcej demonów znalazło się w zasięgu tego czaru.

Kargar, wiedząc, że niewiele zrobi z dystansu tym demonom, wskoczył na jednego z orłów wrzucając tam też swojego jeńca.
- Walcie w nich zaklęciami, ja będę ciął jak któryś podleci. Musimy się przebić - posłał pokrzepiający uśmiech Niramour.

Endymion skrzywił się nieco widząc, że plan udał się w znacznej mierze, ale nie w całości. No cóż… nie mógł teraz zawrócić. Tylko utrudniłby tym towarzyszom życie. Zwolnił jednak nieco, aby ubezpieczać druida. Nie wiedział czy teraz go nie dogonią demony kiedy poświęcił czas by zaklęcie rzucić.

Przywołane nad miasteczkiem wietrzyska, przybrały nagle mocno na sile, i to na sporym obszarze(120m) zdmuchując niemal dwa tuziny lecących demonów daaaaleko w tył. Na chwilę obecną, żaden więc nie zagrażał ani Druidowi-żywiołakowi, ani Paladynowi…

Gorzej jednak było z pozostałymi.

Gabriel poczęstował nadlatujących bijącą z niebios kolumną ognia… o bardzo małym obszarze działania(ledwie 3m okrąg), efektem czego, spopielił ledwie jednego z nich. Ech…

Mirelinda rzuciła "Kulę ognistą" w nadlatujące poczwary. Wybuch nieco większy niż u Wieszcza, ale efekty również słabe…. dwóch zabitych, spadających na dachy domów.

Niramour rzuciła zaklęcie wspomagające dla siebie i swoich najbliższych towarzyszy... akurat w porę, dwa demony bowiem praktycznie już dopadły Kargara.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline  
Stary 16-09-2022, 21:38   #180
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Czując efekt znanego mu wzmacniającego zaklęcia, Kargar łypnął tylko złowrogo okiem na demony i zamachnął się zamaszyście swoim wysysającym życie dwurakiem… dwoma ciosami załatwił jednego z nich, a kolejnym, mocno zranił drugiego. Sukinkot jednak nadal żył, choć pisnął po ranie i patrzył niepewnie na Kargara… kontratakował i spudłował, ale po chwili jednak trafił
-No to mnie połaskotałeś! - Kargar spojrzał na pozostałego przy życiu demona ze złowrogim grymasem, po czym ponownie zamachnął się by z nim skończyć.

Z różnych stron miasta wzbiły się w powietrze kolejne demony, zaalarmowane rykami swoich pobratymców, lecąc na śmiałków…

~

Bharrig podleciał nieco bliżej Kargara i Gabriela. Krążył wokół, ale nie zamierzał jeszcze zrobic niczego, bowiem zagrożenia nie było jeszcze. Zamierzał eskortować towarzyszy, kiedy tylko ci skończą z paroma niedobitkami demonów.

Sytuacja z niezbyt dobrej zamieniła się w kiepską. Przynajmniej według Gabriela.
Co prawda Kargar poradził sobie z jednym z przeciwników, ale drugiego miał stale na karku. A jakby tego było mało, z wszystkich stron zlatywały się demony, zainteresowane powstałym zamieszaniem.
- Uciekamy! - krzyknął Gabriel, kierując orła w stronę, gdzie przed chwilą wiatr zdmuchnął z nieba sporą grupę demonów.
Chciał co prawda wspomóc Kargara, ale zobaczył że ten dał sobie doskonale radę z przeciwnikiem.
- Dobra, to odlatujemy stąd! - zawołał Kargar, patrząc jak szczątki demona którego właśnie zabił opadają na ziemię a jednocześnie z kilku stron nadlatują kolejne grupy.

Endymion skrzywił się i pociągnął wodze skręcając lot Agamemnona aby łukiem oblecieć pole bitwy i wesprzeć resztę celowaną szarżą w odpowiednim momencie.

~

Sprawy z kiepskich, przybrały… beznadziejny obrót. Z wielu stron nadciągały demony, odcinając towarzystwu wszelkie możliwe drogi ucieczki. A jakby tego było mało, nad miastem pojawił się Żywiołak Ognia, pędzący prosto na Druida-żywiołaka powietrza. A wróg… był o jeden rozmiar większy.

Wlecieli w przysłowiowe gniazdo os, licząc na cichą, i szybką ucieczkę… przeliczyli się.

- Mirelindo, rzuć na siebie niewidzialność i uciekaj! - krzyknął Gabriel, równocześnie rzucając na najbliższego demona zaklęcie z różdżki.
Sam zamierzał kontynuować lot. Miał tylko nadzieję, że orzeł będzie na tyle szybki, że zdoła przemknąć się między grupkami demonów.

- Dalej do przodu, musimy się przebić! - krzyknął Kargar, poganiając orła do lotu. Jednocześnie był gotów przeszyć mieczem każdego demona, który ośmieli się zbliżyć.

Bharrig wystrzelił w powietrze w górę, wiedząc, że jest znacznie szybszy niż jakikolwiek demon. Jeśli trzeba będzie, zawróci, aby pomóc kompanom.
 
Arvelus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172