Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-02-2023, 16:44   #21
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Lara słuchała uważnie odpowiedzi wysokiej urzędniczki Semiramis. W pewnym momencie jej oblicze nieco spoważniało. Dokładnie wtedy gdy Mukhata określiła koboldy mianem „szkodników”. Praktykowana przez wiele cywilizowanych istot dyskryminacja gatunkowa była całkowicie niezgodna z osobistym kodeksem etycznym blondynki. Wierzyła, że przewaga technologiczna czy odmienność kulturowa wcale nie uprawniały do poczucia wyższości i protekcjonalizmu. A tym bardziej pogardy bądź nienawiści.

Wymijające i powściągliwe odpowiedzi dostojników odnośnie tajemniczych wydarzeń w mieście oraz piaskowych burz tylko rozbudziły niepokój i podejrzliwość Quatermain. Pałac raczej nie bagatelizował tych zjawisk, tylko próbował zataić ich skalę i przyczynę. O ile miał ich pełną świadomość. Dziewczynę niezwykle nurtowała ich natura, dlatego żałowała, że nie zdołała usłyszeć nic przydatnego, jedynie urzędnicze formułki.


Powróciwszy do swojej komnaty u Mahmeda, Lara zrzuciła odzienie, wskoczyła pod posłanie i zajęła się tym samym, co czyniła jeszcze przed nastaniem wieczora. Notowaniem swoich obserwacji i wniosków. Godzinę przed północą odłożyła przyrządy piśmiennicze na nocną szafkę, zgasiła stojąca tam lampę oliwną i udała się na spoczynek.

Gdy o brzasku rozbrzmiały sarenraenickie dzwony, czarnookiej przyszło pożałować swojej decyzji o późnym położeniu się spać. Niesforne blond kosmyki spływały po jej zmęczonej twarzy, gdy medyczka wysiłkiem woli próbowała podnieść się z łoża i wymacać leżące na stoliku okulary. Kiedy tylko się odziała i doprowadziła do porządku, zeszła się na śniadanie.

Udanie się w drogę poprzedziła lekcja owijania twarzy chustą. Lara posłusznie wykonała polecenia półorka, mimo uprzedniej znajomości całej procedury. Na koniec, tak jak inni, spięła swego konia i wyruszyła.


Podróż do karawanseraju okazała się spokojna i monotonna. Zabrany z ogródka przed kuchnią u Mahmeda liść aloesu dziewczyna wykorzystała by poradzić sobie z nieznośną spiekotą. Jego sok połączony ze zmiażdżonymi liśćmi zielonej herbaty i olejem migdałowym stanowił bowiem całkiem skuteczny filtr przeciwsłoneczny.

Widok celu podróży stanowił miłe zastępstwo dla braku chłodnego wiatru. Po dotarciu do bram budynku delikatny optymizm Lary całkiem uleciał. Plamy krwi, które ujrzała przez swe wypolerowane szkiełka według jej fachowego oka wyglądały na efekt broczenia krwią przez kogoś, kto upadł bądź został powalony, a następnie zawleczono go z powrotem do środka. Zatem ktokolwiek był wewnątrz, nie dał nikomu szans, na wydostanie się stamtąd. Młoda doktor zmarszczyła brwi, po czym sięgnęła po dwulufowy muszkiet.

3, 7, 13, 9, 13


 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 19-02-2023 o 16:47.
Alex Tyler jest offline  
Stary 22-02-2023, 18:42   #22
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Karawanseraj

Spokój! — Rayyan zakomenderował ostrym tonem, nieznoszącym sprzeciwu.

Szum i szmer jakie podniosły się na rewelacje o krwi znaczącej bramę do karawanseraju ucichły pod krótką komendą pół-orka. Każdy chwycił za oręż, jaki miał pod ręką, ale naukowa ekspedycja siłą rzeczy nie brylowała pod względem zdolności bojowych. Lekkie szpady i sztylety błysnęły miejscami, tam gdzie chwycono za nie dla kurażu, miejscami pozostając w pochwach, z dłońmi zaciśniętymi kurczowo na rękojeściach. Jedynie duet woźniców wyciągnął spod siedziska dwie ciężkie kusze i kołczan bełtów o czarnych lotkach, naciągając cięciwy z ponurymi minami. Riona sięgnęła ku rękojeści własnego cienkiego ostrza, czyniąc ruch jakby zamierzała ześlizgnąć się z siodła, ale powstrzymał ją Rayyan.

Magister nawet o tym nie myśli — ostrzegł, zeskakując na ziemię i ściągając tarczę z siodła, przewieszając ją przez plecy. Najemnik chwycił własną kuszę, ładując weń bełt sprawnym ruchem. — Siedzicie cicho jak myszy pod miotłą, tak? My zobaczymy, co czai się w środku.

Pół-ork utkwił spojrzenie w Thurgrunie, kiwając głową w stronę uchylonej bramy. Duet powolnym, ostrożnym krokiem ruszył przed siebie z orężem w pogotowiu i czujnie wpatrując się w wierzeje. Reszta grupy obserwowała podejście wojowników otoczona namacalną wręcz aurą napięcia, ze strachem na niektórych licach i niepokojem na innych. Niecałe sto metrów nie było wielką odległością do pokonania, ale ostrożność i niepewność czyniły tutaj swoje, wykrzywiając percepcję czasu, który zdawał się rozciągać poza granicę możliwości. Gdy pół-ork i krasnolud wreszcie dotarli i przylgnęli do zamkniętego skrzydła, obserwatorzy zwiadu wstrzymali oddechy i ścisnęli mocniej bronie. Zwłaszcza gdy Rayyan powoli wychylił głowę zza drewnianej osłony, by wejrzeć w środek pasażu prowadzącego na dziedziniec karawanseraju.

Niektórzy słyszalnie - i nieco przedwcześnie - odetchnęli, widząc jak najemnik wymienił się miejscami z Thurgrunem, pozwalając magusowi na własny rekonesans. Zbrojni cofnęli się od bramy, wycofując już prędszym krokiem z powrotem w stronę oczekującej grupy, szeptając nawet między sobą.

Hieny — krasnolud oznajmił zwięźle. — Żerują na trupach.

Cztery, gwoli ścisłości — dodał pół-ork. — I żerują chyba na strażnikach, ale mam złe przeczucie. Czwórka zbrojnych nie dałaby się powalić padlinożercom. Coś tu jest nie tak.

Rayyan zerknął przez ramię ze ściągniętymi brwiami.

Słyszałem też coś z wnętrza. Chyba.

Może jacyś ocaleńcy? — Świteź zastanowił się na głos. — Ktoś się tym budynkiem chyba zajmuje?

Stary Sahid z żoną i dziećmi — podpowiedział garbaty woźnica.

Nie widzieliśmy innych trupów — Thurgrun wzruszył ramionami. — Może zaciągnęły trupy do środka i moszczą sobie barłóg.

Możemy je sprowokować i przyjąć przy bramie — ton Rayyana przybrał rzeczowe nuty. — Thurgrun i ja trzymający linię, strzelcy za nami. Dopóki nie wiemy, czy coś nie kryje się w środku, lepiej nie zapuszczać się za daleko na dziedziniec. W pasażu są wejścia do obu skrzydeł. Zamknięte, ale...

Spodziewacie się zasadzki? — Deirlial zapytał.

Czwórka zbrojnych nie dałaby się powalić padlinożercom — pół-ork w odpowiedzi powtórzył jedynie własne stwierdzenie.

Gnolle? — Lara domyślała się obaw najemnika. Gatunek hienowatych humanoidów miał w zwyczaju trzymać padlinożerców w charakterze zwierząt bojowych.

Rayyan jedynie skinął głową, z ponurym wyrazem wpatrując się w bramę.
 
Aro jest offline  
Stary 23-02-2023, 22:45   #23
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
sztuczka

Karawanseraj

Jak miał pewność bard, tak Rayyan zaprowadził porządek. Nie znaczyło to, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, wraz z kolejnymi domysłami koślawo się rozrastało, bo hieny z gnollami, czy tam odwrotnie, a spodziewał się elf przynajmniej chimery. Powściągając fantazję musiał przyznać z zawodem, że teoria kompanów jest bardziej do rzeczy niż jego fantasmagoria.

Rdzewiejące liście, zeschnięta krew odchodziła od nich płatami wysuszona od palącego słońca, scenografia dość korzystna dodając ogiery przy bramie, dość patetyczna, tylko słonko mogłoby się położyć niżej, ale na to nie miał Świteź wpływu. Taką miał scenę, taką rolę dostał, tym razem jemu było być herodem, lub może dziewką dla demona, owcą dla smoka, rachował.

Wyszukał wzrokiem ptasich posłańców, wypatrzył krążące na granacie nieba sępy. Mądre i czujne. Pewne swego. Te wziął na swa muzę.

- Zasadzki? -wygiął teatralnie usta - Spodziewamy się, tym jest ta patowa sytuacja. Nie sądzę, by strażnik wciąż tam z rodziną mieszkał i gotował gnollom gulasz z ludczyny. Zostawiać za plecami zagrożenie tej rangi byłoby nierozsądnym. Wobec czego jak mówi Rayyan trzeba ich wywabić. Pozwolicie państwo, że zaryzykuję, sprowokuje, utulam, zmylę. Podejdę przed bramę z melodią, proszę o osłonę strzelecką, Quatermain - zwrócił się do Lary - Czy ten kij pluje śmiercią? - uśmiech szeroki i błysk w oku jak świetlik w otchłani - Wierzę ci, masz dwie pary oczu. Rayyan i Thurgrun na flankach. - z kolei do wysokiego elfa się zwrócił, znów głowę zadzierając - Znasz bracie jakieś: Abrakadabra, to się u was wymawia jakoś Hokus Pokus? - nie czekając na odpowiedź, bo wystarczyła wymiana spojrzeń między elfami, mrugnął.

Świteź raz jeszcze zlustrował wzrokiem scenę wypatrując detali, które mogły umknąć, jak sęp niewielkiej padliny. Łuk przewiesił przez ramię, dla odmiany wydobył z jaszczura długi chudy miecz z pięciolinią zaklętą w kloszu przy jelcu. Z ramion ściągnął warstwę obszernych szat, będącą krótką sztywną peleryną. Ostrze umieścił za skórą obszytą mieniącym się w słońcu jedwabiem, podobnie skorupie skarabeusza. Drugą ręką wydobył z przybornika na piersi poprzeczny flet.

Pozwalał nieść się muzie, pierwsze dźwięki zdawały się odległe jak ptaki na horyzoncie, wolno zmieniające ton, jak powolne kręgi zataczały sępy. Zaraz jednak temat przeszedł bliżej do krwi zeschniętej, do mordu niedawnego, do przyjaciół straconych. Do gniewu i przestrogi, do wyzwania, do majestatu jej promienności. Dźwięki coraz to bardziej i bardziej wibrowały, coraz się bardziej wydawały dzikie, jednocześnie coraz bardziej zrozumiałe, jakby bard śpiewał, choć w istocie czasem tylko przerywał, dla vokalizy, przebijającej się ponad mury, aż ku wiszącym nad głowami padlinożercą.

- Seraj, seraj, zbolały, seraj sanktuarium, serce zranione krainy. Seraj, seraj, nie mogę, porzucić cię, seraj, cienia twego, wezwania słodkiego Semiramis tańczy na niebie dla ciebie

Bard kroczył wolno do przodu, pewny gardy towarzyszy, kroczył wprost w maleńki wichrowy diablik pustynny. Ów podzielił się na troje i powirował z braćmi do przodu, zaś powietrze przed Świteziem rozmyło się od gorąca.

Elf mógł to rachować na niezliczoną ilość sposobów, analizować jak wytworzyć podobny efekt, jak utkać miraż podgrzewając powietrze, nic jednak podobnego, rachowanie zastąpiła intuicja, melodia grzała serca, oszukiwała naturę, uroczyła żywioły nadając im elfimizację*, jednała wszystkie stworzenia i zjawiska. Rozgrzane przed bardem powietrze powieliło jego sylwetkę obserwowaną od strony karawanseraju w nieskończonej fatamorganie powieleń. Muzyka wznosiła się wyżej i wyżej stając się coraz to bardziej nieobliczalną, zaskakującą, dysharmoniczną, aż żałował zapamiętany w przedstawieniu Bard, że nie ma pod ręką lutni swej czternastostrunowej, albo lepiej jeszcze mandoliny jak sugerował Rayyan niejednokrotnie, będącej instrumentem bardziej uniwersalnym.

W suchym kraju spadnie deszcz,
Równo zrosi każdy płaszcz,
Kto był dobry w byle czym,
Kto co zrobił, będzie żył,
Kto zaś zbójem, nikczemnikiem,
Tego znaczę złym dotykiem,
Sklinam wobec potęg świata,
Tu przemieniam na wariata.
Na psubrata, nie kamrata,
Na pariasa i odsyłam na skraj świata


Choć śpiewał tylko flet wszyscy zrozumieli słowa pieśni egzorcystów.

Bard używa sztuczek najpierw wzmacnia sobie głos, czego efekt trwa aż 10 minut, następnie wykonuje sztuczkę kuglarską. napisano, że mogę podgrzewać substancję, w tym wypadku Świteź manipuluje temperaturą i wilgotnością powietrza, stwarzając powietrzne wiry i ukrywając się za mirażem. Warunki sprzyjają. Oczywiście z tymi nieskończonymi kopiami to Licentia poetica

* odpowiednik personifikacji, ale elfy inaczej to kumają. Nie wszyscy do nas, ale my jako część całości.

Obrona peleryną, była w istocie elementem walki rapierem, stąd taktyka matadorów, tu bard prezentuje podobny styl, dodatkowo owa jest wzmocniona jedwabiem, więc może służyć jako tarcza przeciwko strzałom.



20/8/2/17/20

 
Nanatar jest offline  
Stary 24-02-2023, 00:04   #24
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Medyczka milczała jeszcze zanim Rayyan nakazał zachowanie spokoju. W napięciu ściskając w urękawiczonych dłoniach dwulufowy muszkiet, zerkała tylko w stronę bramy karawanseraju.

Delikatnie przegryzając dolną wargę dziewczyna oczekiwała na powrót pary robiącej rozpoznanie. Po powrocie krasnoluda i półorka podzieliła się przypuszczeniem wynikającym z tego co odkryli. Z wyrazu twarzy wojownika odczytała, że miał podobne podejrzenia. Gnolle.

Kiedy Świteź poprosił Quatermain o wsparcie ogniem z broni strzeleckiej, ta skinęła mu głową. Nie dodając żadnego komentarza. Strzelać nauczył ją swego czasu ojciec podczas safari w Garundzie. W rękach trzymała właśnie jego muszkiet. Zakupiony ongiś w Alkenstar. Za polowaniami szczególnie nie przepadała, ale samo strzelanie mocno weszło jej w krew. Miała do niego wręcz smykałkę. Dlatego to właśnie z muszkietu uczyniła swoje główne narzędzie samoobrony.

Postać trzyma się z tyłu grupy próbującej przekroczyć bramę, wykonuje akcję Sneak, by mieć w razie czego status undetected.

2/12/9/15/20

 
Alex Tyler jest offline  
Stary 27-02-2023, 09:52   #25
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Zwiad przyniósł kolejne informacje, które elf analizował, porównując do poprzednich przypuszczeń. Hieny zaciągające napadniętych strażników do wnętrza budynku nie były dla niego wiarygodnym scenariuszem - brak wyraźnych śladów ciągnięcia, a co najważniejsze, broni czy innego ekwipunku, który powaleni ludzie z pewnością by upuścili. Zasugerowane przez medyczkę przewodzące im gnolle były znacznie bardziej prawdopodobne. W takiej sytuacji mieszkańcy karawanseraju byli już zapewne martwi, lub w najlepszym przypadku uwięzieni, by dłużej zachować świeżość mięsa. Sugestia zasadzki nie do końca do niego trafiała - wszak ktoś planujący taką napaść zadbałby o to, by pozbyć się śladów krwi, jasno sugerujących, że wydarzyło się tu coś złego. Ale o tym dopiero mieli się przekonać…

Pytanie Świtezia zastało Deirliala przeglądającego właśnie liczne wewnętrzne kieszenie kamizelki i zawieszony pod nią bandolier. Znajdowały się tam dziesiątki fiolek i skórzanych mieszków, z który elf po chwili namysłu wyciągnął kilka.
- Zanim zaczniemy działać - rzucił cicho - Mogę zapewnić nieco alchemicznego wsparcia. Dekokt wzmacniający percepcję, mutagen poprawiający wytrzymałość lub eliksir drakoniczny - zaproponował, patrząc na towarzyszy.

Gdy bard ruszył przodem, uczony w milczeniu sięgnął po trzymany na plecach prosty, krótki łuk i ze spokojną pieczołowitością nałożył nań cięciwę - trzymanie jej wciąż napiętej nigdy nie było dobrym pomysłem, szczególnie w tym klimacie. Poprawił bandolier, powtórzył w myślach dawno nieużywane formuły, po czym nałożył strzałę, gotów do walki.
Pursue a Lead: „Co wydarzyło się w karawanseraju?”

 
Sindarin jest offline  
Stary 03-03-2023, 01:37   #26
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Dom gościnny Mahmeda
16 Sarenith 4707 AR


Gdy wrócili do domu gościnnego, Deirlial poprosił o karafkę wina palmowego i przekąski do niego, po czym zaprosił pozostałych towarzyszy do bocznej, bardziej prywatnej salki w rogu.

Uznałem, że warto będzie w pełni skorzystać z wygód, skoro przez najbliższe dni nie będą dla nas osiągalne — rzucił z uśmiechem. — Doktor Quatermain, czy może pani powiedzieć coś więcej na temat tych wydarzeń, o które pytała pani w pałacu? My także mieliśmy styczność z czymś, co zdecydowanie nie powinno być aż tak lekko potraktowane.

Wiem, panna Bruin przekazała mi wieści o tym, co wam się przytrafiło — siedząca równo Lara obracała w urękawiczonych palcach leżącą na stole czarkę z winem. — Ja z kolei musiałam udzielić pomocy Rocco, który w bardzo osobliwych okolicznościach stracił przytomność.

Dziewczyna opowiedziała elfowi o wszystkim, czego była świadkiem. Elf wysłuchiwał jej w skupieniu, niemal się nie poruszając. Gdy medyczka skończyła, zmarszczył brwi.

Skoro zakłada pani coś osobliwego, udar cieplny nie wchodzi w grę... — rzucił cicho, jakby do siebie. — Czy rana przybrała jakiś specyficzny kształt? Jeśli chodzi o aurę rezydualną, to jej brak nie wyklucza użycia magii. Jeśli ktoś użył czaru, by dać sobie niewidzialność lub zdolność do chodzenia po ścianach, mógł zrobić to w oddalonym miejscu. Zastanawia mnie jednak, co miał na celu sprawca? Demonstrację możliwości? Groźbę? I w kogo była skierowana? Rocco raczej nie zdołał zyskać tu sobie wrogów w ciągu kilku godzin, więc celem mogli być nasi patroni, albo gospodarz — Deirlial przerwał, sięgając po kawałek baklawy. Był ciekaw opinii pozostałych.

Rana przybrała kształt właściwy dla odniesionych obrażeń — wyjaśniła medyczka. — Nie mam pojęcia, jaki motyw mógł mieć sprawca. O ile był jakiś napastnik. Jednak jeśli już, to wątpię, by szukał gospodarza na piętrze w jednym z pokoi gości.

Nie musiał go szukać. Jeśli ktoś ma zamiar zaszkodzić interesom Mahmeda, atak na jego gości w biały dzień w jego domu może się odbić na jego reputacji jako dobrego gospodarza. Podobnie ma się sprawa z całą naszą wyprawą. To oczywiście zakładając, że mamy do czynienia z czyjąś złą wolą — skinął głową. — Macie państwo jakieś teorie?

Dzieliłam się już swoimi spostrzeżeniami w tym zakresie z panną Bruin — odezwała się Lara. — Mam dziwne przeczucie, że nad Sakhrabayą zawisła jakaś pradawna klątwa bądź grupa wściekłych kultystów złego bóstwa próbuje wywrzeć na niej pomstę.

Żadni kultyści. To był znak. Możemy zaatakować każdego, w dowolnym momencie, nikt nie może czuć się bezpieczny — odpowiedział Thurgrun. — Tylko komu może zależeć na niepowodzeniu naszej misji? - spytał. — Co konkretnie zadziało się na mieście?

Ataki miały miejsce jeszcze przed naszym przybyciem — powiedziała dr Quatermain. — Trudno więc zakładać, że członek ekspedycji został zaatakowany specjalnie z tego powodu.

Nasza ekspedycja nie jest odosobnionym zdarzeniem. Przed naszym przybyciem były czynione przygotowania, a i jej cel zapewne również znany był wcześniej — odpowiedział Thurgrun.

Jedno nie wyklucza drugiego — stwierdził Deirlial. — Może istnieć jakaś grupa realizująca swoje cele, a ekspedycja z jakiegoś powodu może być jej nie na rękę. Co do wydarzeń w mieście — zwrócił się do krasnoluda — natrafiliśmy na ofiarę dość brutalnego mordu. Kupiec zrzeszony przez Błękitne Konsorcjum został porwany, powieszony niczym tusza w rzeźni, torturowany i zostawiony na śmierć — sięgnął po notes, otworzył na odpowiedniej stronie i położył na stoliku. — Proszę, możecie się państwo zapoznać. Wnosząc po ranach, tortury miały służyć nie tyle zdobyciu informacji, co raczej zadaniu jak największego cierpienia. Nie wykluczam tutaj kontekstu rytualnego.

Pasuje do mojego podejrzenia — mruknął krasnolud sięgając po notes. — Błękitne Konsorcjum to poniekąd my, więc ataki zgadzają się. Skoro torturowali nie po to by wydobyć informacje, to jest to kolejny znak. Mogą wejść i zaatakować każdego, każdego zabić w najbardziej makabryczny sposób. Pytanie tylko dlaczego?

Tak też uważam — zgodził się elf. — Analiza poprzednich podobnych przypadków, powiązań z anomaliami i zachowań społeczności z pewnością ułatwiłaby wydedukowanie motywów sprawców, jednak na to brak nam niestety czasu. Chyba że uderzą ponownie, bezpośrednio w nas — uśmiechnął się.




Karawanseraj
17 Sarenith 4707 AR


Specjaliści ekspedycyjni ześlizgnęli się z koni, przystępując do wykonania planu przedstawionego przez Rayyana, dodatkowo nadbudowanego jeszcze sugestiami Świtezia. Uprzednio poświęcając chwilę na chwycenie za broń, upewnienie się czy pancerze lub odzież nie krępują ruchów i pozwalając Deirlialowi na zmieszanie paru prędkich specyfików alchemicznych, z których dwa wręczył Thurgrunowi i Rayyanowi, ostatni zachowując do siebie. Reszta grupy w międzyczasie zdołała się wycofać jeszcze na parę kroków wstecz, z napięciem w liniach sylwetek i niespokojnymi spojrzeniami rzucanymi w stronę jasnych murów karawanseraju. Gdy kwintet ruszył w stronę bramy - z pół-orkiem i krasnoludem na czele - ciężar uwagi jednak namacalnie przeniósł się na ich plecy.

Lara i Deirlial przylgnęli do chłodnego kamienia po obu stronach wierzei, przyglądając się nieco bliżej krwawym smugom i piaskowej ścieżynie. Medyczka miała wrażenie, jakby krwi było zdecydowanie za wiele jak na jedną tylko osobę, ale bliższą inspekcję musiała odłożyć na później. Brama skrzypnęła i jęknęła pod pchnięciem muskularnych ramion zbrojnego duetu, który wstąpił do pasażu prowadzącego do środka z obnażonymi w gotowości ostrzami i Świteziem tuż za ich plecami. Szkarłat i brunat ciągnęły się i tam, meandrując po posadzce dalej, głębiej, w stronę dziedzińca, skąd dobiegały ich uszu dźwięki padlinożerczej uczty. Cztery kudłate kształty kręciły się i rozrywały ciała, z futrem na pyskach zabarwionym i sklejonym posoką.

Wzmocniony magicznie głos Świtezia przetoczył się przez łukowaty pasaż, wzbierając na głośności i dudniąco rozlewając po dziedzińcu. Hieny jak jeden mąż poderwały pyski ku górze, okręcając łby w stronę bramy i z przeraźliwym skowytem, wchodzącym w chichoczące ujadanie, wystrzeliły przez plac w ich stronę, wzbijając za sobą drobne tumany kurzu i piachu. Piekielna sfora, jakby wyrwana z samego łona Lamashtu, wpadła w przejście z wściekłością i niespodziewaną żądzą krwi, brocząc krwawą śliną i rzucając się szaleńczo ku specjalistom.

Powitały ich huki, grzmoty, błyski i świsty.




_________________________

Więcej info w komentarzach.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 03-03-2023 o 23:03.
Aro jest offline  
Stary 03-03-2023, 22:38   #27
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Karawanseraj
17 Sarenith 4707 AR


Pojąć nie mógł elf, kto kazał im wejść w cień pasażu bramy, nie było to szaleństwo muzyki barda, bo w tej każda nuta była ustalona od początku, dokonało się kiedy wygrał pierwsze dźwięki, ale nie spodziewał się Świteź, że ukończy utwór tam właśnie, w wąskim przejściu. Przewidziawszy zapewne brawurę barda znający go dobrze wojownik zastawił go z przody wraz z krzepkim krasnoludem. Chronili jak kruchą porcelanową lakę, lokalnego bożka łady i rozpadu.

Wirujące wietrzne diabliki zawinęły równie szybko jak nienasycone bestie, by przeciąć im drogę szarży i rozsypać się w piach i niewiatr.

I to wygrał dmuchając w kunsztowny instrument, to i jeszcze nut kilka. Te szczególnie przygotowane do chwili owej Dźwięki, kiedy forpoczeta bestii pokazała kły, zamknęły wcześniej zawiły utwór w zgrabnej całości. Serca napełniły odwagą, a w członki wdrukowały pewność.

Flet zdawało się kuglarską sztuczką zniknął pod odzieniem Barda, a zastąpił go w prawicy ostry rapier, by dać miejsce za peleryną sztyletowi. Taka konfiguracja była poręczniejsza dla znajdującego się zaraz za plecami wojowników szermierza niżli łuk.

Tak właśnie zza pleców towarzyszy spojrzał wreszcie bez obłędu muzyki w malowane posoką pyski pustynnych bestii, tylko barki napięte, mięśnie prężone dzieliły go od potworów, pewne dłonie i oczy w obstawie.

Dziwne, bo nie poczuł nic, ni podniecenia ni strachu, zimny niczym zaklęty w pięknym ciele golem. Kiedy tylko nadarzyła się okazja wyszukał szczelinę i pchnął stychem w ciało zwierza, na uwadze mając wciąż drugi plan, bo tam wyczekiwał zwrotu i prawdziwego podniecenia.

Przed atakiem wykonuje sztuczkę
Zaklęcia skupienia:
Sztuczka - Inspiracja: Inspirujesz swoich sojuszników słowami lub melodiami zachęty. Ty i wszyscy sojusznicy na tym obszarze zyskujecie premię statusu +1 do rzutów na atak, rzutów na obrażenia i rzutów obronnych na efekty strachu.
Jeśli uda się to bard będzie doskakiwał i pchał rapierem, w kolejnej rundzie użyje true strike i znów pchnięcie, lub jak nie nadarzy się okazja to ogłuszenie na jedno ze zwierząt.

Tak krótko, ale nie chciałem, żeby sojusznicy zostali bez bonusu.

11/4/12/20/14

 
Nanatar jest offline  
Stary 04-03-2023, 19:39   #28
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Lara czuła, że dalsze oczekiwanie nie ma większego sensu, zwłaszcza że w środku mógł być jeszcze ktoś żywy, dlatego entuzjastycznie przystąpiła do wykonywania ustalonego planu. Zgrabnie zsunęła się z konia i korzystając z klucza złamała swój muszkiet, przystępując do złożonej procedury ładowania broni. W tym czasie Deirlial melanżował specyfiki alchemiczne i raczył nimi członków grupy mającej dokonać sprawdzenia terenu.

Wkrótce potem piątka odważnych ruszyła w stronę bramy. Quatermain szła kawałek z tyłu, służąc za osłonę ogniową. Nerwy miała napięte, a spojrzenie czujne. Ale strachu prawie nie odczuwała. Prędzej ekscytację. Adrenalina zawsze ją napędzała. Dodawała jej życiu smaku i sensu. Nawet jej wyuczony zawód, choć teoretycznie bezpieczny, opierał się na podejmowaniu ryzyka. Wiele operacji było skomplikowanych i wymagało niebywałej precyzji. A na szali nierzadko wisiało życie pacjenta. Pewnie dlatego dziewczyna tak dobrze się w tym odnajdowała.

W końcu medyczka dotarła na miejsce i przywarła do chłodnego kamienia po lewej stronie wierzei, przyglądając się z bliska śladom krwi pozostawionym na skrzydłach bramy i piaskowej ścieżynie. Fachowym okiem szybko ustaliła, że posoki było zdecydowanie za wiele jak na jedną osobę. Jednak precyzyjniejszą inspekcję śladów płynu ustrojowego musiała na jakiś czas odłożyć. Bowiem za pchnięciem muskularnych ramion wojowniczego duetu podwoje skrzypnęły odsłaniając plac karawanseraju. Potem zbrojni wkroczyli razem z bardem do pasażu prowadzącego do środka. Wtedy też ostrzeżone przez głos śpiewu tego ostatniego zwierzęta natychmiast ruszyły do ataku. Przylegająca do ściany doktor mocniej zacisnęła dłonie na swojej broni strzeleckiej, mentalnie gotowa do mającego nadejść lada chwila starcia na śmierć i życie.
 
Alex Tyler jest offline  
Stary 08-03-2023, 01:24   #29
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Karawanseraj

Lara wstrzymała oddech w nerwowym oczekiwaniu. Przywierając plecami do muru po lewej stronie od bramy, słyszała gwałtownie zbliżające się zwierzęta. Gdy tylko jedna z czworonożnych sylwetek mignęła jej w kącie oka, nagle wychynęła zza osłony i wypaliła z muszkietu prosto w głowę pierwszego z kotokształtnych. Za naciśnięciem spustów para ołowianych pocisków opuściła z hukiem bliźniacze lufy, wydalając przy tym pokaźny tuman dymu i trafiając z taką precyzją oraz siłą w pysk hieny, że z tego, co zostało, nie byłoby nawet co zbierać. Widok ten był na tyle makabryczny, że Quatermain skrzywiła się z niesmakiem, nim wróciła za osłonę.

Kolejne hieny wpadły w pasaż, ujadając wściekle i rozsiewając wokół krople krwawej śliny. Ich chichotoszczek odbił się od łukowatych ścian, zmieszał z zaśpiewem wzmocnionym bardowską magią i rozpościerającym aurę kurażu, jaki uleciał spomiędzy ust Świtezia. Elf przemknął między Rayyanem i Thurgrunem, zwinnie wskoczył na skrzynkę zalegającą pod ścianą, w locie dźgając rapierem i przyozdabiając pysk największej hieny o prążkowanym futrze płytką raną.

Następne nuty starcia należały do trzasków wyładowań elektrycznych, posłanych przez Deirliala. Miniaturowa błyskawica uderzyła wpierw w padlinożercę ranionego przez Świtezia i przeskoczyła sycząco na drugiego, spotykając się z naprędce posłaną strzałą. Grot uderzył celnie, wprost w rozwarty i gotujący się do ugryzienia pysk, wwiercając się niemal po same lotki w podniebienie. Impet podwójnego uderzenia odrzucił hienę w tył. Uderzenie Thurgruna zapewne uczyniłoby to samo, ale prążkowany czworonóg był zbyt szybki i wzmocnione magią uderzenie z góry odbiło się przeciągłym jękiem od posadzki, krzesząc iskry. Krasnolud rekompensował chybiony cios chwyceniem za strzępki eterycznych energii, wyuczoną techniką pozwalając jej obiegać jego organizm w podobiźnie krwiobiegu.

Trzecia hiena dopadła Rayyana, ale najemnik był nań przygotowany. Ostrze wyprowadzone sztychem zza tarczy weszło z mlaskiem w grzbiet kudłacza, wyrywając z gardzieli żałosne skamlenie. Półork odchylił się nieznacznie wiedziony instynktem, wyławiając nad odgłosami bitwy odgłos oznajmiający, że Lara z wyćwiczoną dyscypliną i precyzją przeładowała muszkiet. Wychyliwszy się ponownie zza rogu, oddała kolejny strzał. Tym razem jednak trafienie w ruchomy cel okazało się dlań trudniejsze i pociski jedynie przeorały boleśnie cały bok hieny. Dziewczyna skomentowała to cichym westchnieniem i wróciła za osłonę.

Raniona przez medyczkę hiena przeszła do wściekłego ataku, wpierw odpędzając Thurgruna o krok kłapnięciem potężnej szczęki, by po chwili zacisnąć kły na piszczelu Świtezia. Jakby tego było mało, łeb kudłacza okręcił się i pociągnął za sobą nogę elfa, ściągając go jednym ruchem ze skrzyni. Bard uderzył boleśnie o drewniany kontener, odpłacając się splecionym naprędce zaklęciem, które zmusiło padlinożercę do wypuszczenia jego kończyny z zębów, gdy psioniczne sztylety przeorały zwierzęcy umysł. Świteż poprawił jeszcze sztychem, pod kątem, z satysfakcją obserwując jak ostrze zagłębia się w podgardle i czując gorącą posokę na dłoni.

Ostatnia hiena padła uderzona kolejną błyskawicą wyczarowaną przez Deirliala. Martwe ciało padlinożercy dygotało jeszcze pośmiertnie przez parę chwil, zanim zastygło na dobre i nieprzyjemny swąd przypalonego futra uderzył w nozdrza. Mimo że batalia na pewno była doskonale słyszalna w każdym zakątka karawanseraju, Rayyan przezornie ograniczył się do szeptu, odwracając się w stronę Lary.

Cudne ustrojstwo, pani doktor — oznajmił, wskazując czubkiem miecza muszkiet.

Wojownik obrócił się jednak zaraz na pięcie i na ugiętych nogach ruszył ostrożnie wzdłuż lewej ściany. To samo uczynił Thurgrun po drugiej stronie, zatrzymując się u wylotu pasażu, gdzie przechodził w dziedziniec. Spojrzenia zbrojnych prześlizgnęły się prędko po otwartej części karawanseraju, ale nie wypatrzyły najwyraźniej jakiegokolwiek bliskiego ryzyka, gdyż duet po chwili wycofał się z powrotem ku bramie. Rayyan zerknął spod zmarszczonych brwi na krwawiącego Świtezia, bez słowa przenosząc wzrok w stronę reszty grupy pozostawionej w bezpiecznej odległości. Riona jako jedyna nie wycofała się podczas gdy specjaliści zbliżali się do bramy i teraz nieomal stawała w siodle, byle dostrzec coś więcej, ściskając skórzany pakunek przewiązany białym sznurkiem. Magister zapewne przezornie zdążyła ściągnąć środki lekarskie z wozu, podczas gdy oni stawiali czoła hienom. Wstrzymali się jednak z przywołaniem półelfki. Głuche odgłosy dobiegały ich uszu z wnętrz po obu stronach.

Karawanseraj bez wątpienia nie był pusty.
 
Aro jest offline  
Stary 09-03-2023, 22:07   #30
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Nauczka

Karawanseraj

Psy padły, a Świteź wciąż nie mógł dojść co robi w owym pasażu, z ostrzem w posoce z nogą rwącą ostrym bólem, gęstą krwią na granatowej tkaninie, czerniącą. Słabość czując nadchodzącą zapragnął się skryć, a najlepiej by o nim na chwilę zapomniano, szczególnie w obliczu chwilowej bufonady, trzy kroki w tył uczynił, oparł się o mur i z wystudiowanym spokojem zaciskał na poszarpanej nodze czerniejącą tkaninę. Byle ciasno.

Zapewne trzeba będzie odkazić, pysk zwierz miał brudny. rozważał, tymczasem bagatelizował do towarzyszy, wciąż wstyd czując, że go suka z przerośniętą łechtaczką uziemiła.

- Już wam moje towarzystwo zbyteczne, zaczekam tu sobie. - tak oznajmił jakby posyłał młodzież do lunaparu, a samemu zostawał przy dzbanie.
- Doktor Quatermain? - rzucił Deirlial, podchodząc do krewniaka - Mikstura lecznicza może tu nie wystarczyć.
- Ależ nie trzeba to chwilowa słabość, z pewnością kiedyś przejdzie. Uważajcie coś tam zaraz wylezie. Chwilę wytrzymam. Dziękuje i doceniam. - znów błysnął porankiem - Zostanę z piękną doktor, dobry z ciebie swat. - mrugnął.

Ni jak nie było słabości przekuć w sukces. Oszukały go sępy, czy on źle znaki odczytał, jedna i ta sama porażka. Noga pulsowała rwącym bólem, nawet nie próbował sobie wyobrażać bard ile zajęłaby rekonwalescencja bez magii. Niemniej wrodzona próżność, choć chwilowo obita, kazała mu wierzyć, że z pewnością ktoś znajdzie sposób, by nie spędził kolejnego miesiąca w kulbace na wozie. Usta zagryzł głupiec, poły czarne płótna ujęte sztyletem z odzienia zacisnął mocno na zszarpanej nodze.

Bledszy niż zwykle ile to możliwe, jeszcze nie podnosząc się z siedzącej posłuchał.

Jak napisane.
Jak się opatrzy, co usłyszy? No i jakie będą interakcje z BG?

Dock walki nieco mnie zaskoczył, ale już rozumiem jego mechanizm i zasadniczo swoje miejsce w szeregu.

17/14/20/8/14

 
Nanatar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172