Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-08-2021, 16:12   #461
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Domek myśliwski Fernexa, późny wieczór 2 lipca 2595

Nadejście grupy złożonej z konnych i spieszonych wędrowców, wiedzionych przez miejscowych przewodników, świecących pod nogi latarkami i pochodniami i robiących sporo hałasu nie mogło ujść uwadze mieszkańców myśliwskiego domku.

Tym samym Nathan Barthez i Leon Thibaut dowiedzieli się jeszcze z wysokości siodeł, że Fernex nie mieszkał jedynie z psem.

Dwie ubrane w skórzane stroje kobiety wyszły przed niewielką drewnianą budowlę otoczoną drzewami o rozłożystych gałęziach. Jedna z nich trzymała w dłoni myśliwski oszczep, druga tasak.

- Świta króla Franki? - powiedziała ta z oszczepem rozpoznając widywanych od kilku dni w miasteczku cudzoziemców - Potrzebne wam świeże mięso?

- Mięso? - prychnęła ta z tasakiem - Oni przyszli do Fernexa. Wy do Fernexa? Spóźniliście się, Fernex poszedł w las.

Obie kobiety mówiły w lokalnym dialekcie Purgarii, toteż Leon Thibaut musiał mocno wysilić swój umysł, by zrozumieć wymawiane przez nie słowa.

- To Iola i Kirija - rzucił w stronę jeźdźców stojący przy strzemieniu Bartheza przewodnik, jeden z dwóch rolników, którzy przybiegli wcześniej do kaplicy zaalarmowani kobiecymi krzykami - Łowczynie i rzeźniczki, pomocnice Fernexa.


Tak więc myśliwego w domu nie ma, chociaż można domniemywać, że te panie wiedzą, gdzie on poszedł…


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-09-2021, 21:37   #462
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Domek myśliwski Fernexa, późny wieczór 2 lipca 2595

Gdyby wcześniej nie odbył jakże dydaktycznej podróży, nie uwierzyłby frankoński szlachcic, że dwa kocmouchy są kobietami, uznałby je zapewne za jakiś nowy wybryk natury, może trolle z opowieści z Pollenu. Starając się nie okazywać zmieszania obcowania z brudnymi Purgijczynkami objechał je obserwując z wysokości siodła.

- Witojcie - zaczął - Mięso, tak przybyliśmy po mięso. Potrzeba nam zapasów dla dworu Króla Franków. Ty - zwrócił się do podejrzliwej z tasakiem - pokaż! Randal zobacz co ma! - do jednego z najemników. Kiedy odeszli zsiadł z wierzchowca i zbliżył się do tej z oszczepem. Mniej nieco podejrzliwej, lub domyślnej uznał - Mówicie, że traper uszedł. To źle, musimy z nim mówić nim kupimy mięso dla króla. On ma specjalne gusta, muszę mówić z Fernexem. Powiedz mi gdzie go szukać.

Leon Thibaut łamał język na miejscowej gwarze Purgijskiego. Ciekaw był co kobieta zrozumiała z jego tyrady, którą choć ograniczał to musiała być nie lada przemową dla tych żyjących na skraju człowieczeństwa ludzi. Swą ofertę poparł dobytym z sakiewki srebrem.

Leon jest już w zbroi i z karabinem.
Mogę użyć paskudnej kostnicy w teście 4Xk6.
Nie wiem jaka tam waluta, ale może złoto byłoby zbyt podejrzane.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13-09-2021, 13:19   #463
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Domek myśliwski Fernexa, późny wieczór 2 lipca 2595

Barthez zaklął w myślach. Fernex ledwo stracił psa i to w co najmniej niezwykych dla wszystkich okolicznościach, a kilka godzin później już go nie było. Zniknął na łowach. Przypadek? Helweta poważnie by się zastanwiał, czy myśliwiec nie został obdarzonym przebiegłością Leperosem, gdyby nie molusk Szpitalnika. Przecież zdradziłaby go niechybnie. A jesli poszedł sprawdzic okolicę, gdzie zaraził się jego kundel?

Uznał że nie ma się co bawić w podchody z kobietami, to nie leżało w purgaryjskich obyczajach. Tu trzeba było pokazać siłę i . Zszedł z konia i niedbale trzymając broń wtrącił się, niemal przerywając jaśnie panu, owijającemu w bawełnę niczym helwecki świstak paraliny w srebro. Tonem pewnym, nie znoszącym sprzeciwu, tak jakoby przemawiał do żołnierzy przemówił po purgarysjku:

- Fernex może być w niebezpieczeństwie i nawet jego myśliwskie zdolności mogą go nie ochronić. Mus nam go odnaleźć, nim podzieli los swego ogara! Mówcież czym prędzej gdzie poluje!
Proszę o stosowny test. Myślę, że Leadership or Cunning bedą najbardziej stosowne.

 

Ostatnio edytowane przez 8art : 13-09-2021 o 13:22.
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14-09-2021, 20:34   #464
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Domek myśliwski Fernexa, późny wieczór 2 lipca 2595

Towarzyszki rzemiosła Fernexa obrzuciły cudzoziemskich przybyszów nieufnymi spojrzeniami, ale ta zbrojna w oszczep skierowała swój oręż niemal natychmiast grotem ku stopniom schodów i wsparła się na nim zgrabnie eksponując ukryty pod kiepsko wyprawioną skórznią biust, który niezamierzenie, ale i natychmiast przykuł uwagę Leona.

- To mięsa potrzebujecie dla swojego króla czy Fernexa chcecie ratować? - sarknęła ta druga opierając zaciśnięte w pięści dłonie na biodrach - Bo chyba sami tego do końca nie wiecie.

- Daj spokój, Iola - powiedziała oszczepniczka - Fernex poszedł w las na wschód od Lucatore, na bezdroża na północ od Szlaku do Edenu. Opowiedział nam o Attilli i powiedział, że wie, gdzie pies się zaraził. I że wie, czym. Zaraz potem spakował się i wyruszył, a nam zabronił za nim iść. Jeśli chcecie się zapuścić jego śladem, musicie pójść przez miasto na wschodnią stronę, a potem gościńcem, a za dzień, może dwa szukać śladów Fernexa po północnej stronie. Na pewno pociągnie gościńcem tak daleko jak zdoła, zanim zejdzie z ubitej trasy.

- Chcecie pójść jego śladem? - spytała druga łowczyni taksując Franków badawczym wzrokiem.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15-09-2021, 15:21   #465
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
rezerwacja


technicznie: ile ludzi jest w grupie wypadowej? Helweta zapłaci aby któraś kobieta poprowadziła ich za Fernexem. Rozumiem, że wyprawa w nocy nie ma większego sensu i wyruszymy o świcie. Helweta wziąłby ze sobą doktora Ferro, Leona i kilku najemników np Polan biegłych w tropieniu i jeszcze kogoś.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-09-2021, 21:38   #466
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Domek myśliwski Fernexa, późny wieczór 2 lipca 2595

Kiedy Barthez przejął negocjacje Leonowi nie drgnęła nawet powieka. Pokazowo się nawet zluzował, udając beztroskę. Udawał koncertowo, bo prostaczki ni jak nie wzbudzały jego zaufania. Gotów był nawet leniwie przystawić im koniec lufy do głowy, żeby tylko wyzyskać potrzebne informacje.

Nad wszystko wciąż grał fałszywy uśmiech. Zwrócił się do wreszcie do przewodnika po frankijsku - Wierzysz im panie? Bo ja nie do końca. Myśliwy nie mógł ujść na tyle daleko byśmy musieli dzień za nim pędzić, szczególnie konno. Skoro poszedł gościńcem, powinniśmy go dogonić w ciągu kilku godzin. A mięso powinniśmy obejrzeć i jeśli jest czyste to zakupić, może się przydać. - kiwnął wreszcie głową - Wiedz, że ufam ci w ocenie sytuacji - i znów do chłopek

- Jak dawno wyszedł Fernex? - przewrócił oczami, widząc zmieszanie na tępych obliczach - Gdzie stało wtedy słońce?
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-10-2021, 11:38   #467
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Domek myśliwski Fernexa, późny wieczór 2 lipca 2595

Kirija zeszła na ostatni schodek uważnie przyglądając się przedstawicielom poselstwa. I ona i Iola odłożyły w końcu swój prowizoryczny oręż, nie tyle z obawy przed obcymi, co rozumiejąc, że wyraźnie nic im ze strony Franków nie grozi. Próbujący za wszelką cenę nie gapić się w biust Kiriji Leon Thibaut nie miał złudzeń, że gdyby łowczynie poczuły się zagrożone, bardzo drogo sprzedałyby skórę.

- Fernex wyruszył zaraz po powrocie z miasta - oznajmiła Iola - Wszyscy mamy zawsze naszykowane sakwy, aby nie opóźniać wymarszu. Będzie już mocno w drodze.

- Musimy go odnaleźć - powiedział Barthez - Już mówiłem, że może być w niebezpieczeństwie. Może zachorować na to samo, co jego pies. Chcę, aby jedna z was ruszyła wraz z nami jako przewodniczka.

- Fernex to przewidział - burknęła Kirija - Chciałyśmy iść razem z nim, ale nam zabronił. Kiedy Fernexowi daje się słowo, to się go nie łamie.

- Zdążymy go dogonić do północy? - spytał Leon - Jadąc konno będziemy mieli nad nim przewagę szybkości.

- Zaraz zrobi się całkiem ciemno - zauważyła trzeźwo Iola - Po ćmicy z siodła strasznie trudno tropić, a jak znam Fernexa, na dźwięk kopyt zwyczajnie zejdzie z traktu w chaszcze, żeby nie musieć gadać z przejezdnymi. Miniecie go, to będziecie mogli jechać przed siebie aż na Nizinę Adriatycką. Wasza to sprawa, więc jedźcie, kiedy chcecie, ale ja bym wam radziła o brzasku. Łatwiej będzie go na gościńcu wypatrzeć albo jego ślady. W nocy będzie padać.

Słuchająca towarzyszki Kirija syknęła znacząco przez zaciśnięte zęby, zostawiła Iotę na schodach zawracając do wnętrza domku. Pod jej nieobecność na zewnątrz chaty zapanowała ciężka cisza, kiedy więc po chwili łowczyni powróciła, Leon Thibaut odetchnął w duchu z ulgą.

Barthez pochwycił rzucony mu w ręce podróżny worek. Nie sprawił wrażenia wypchanego, ale coś poszczękiwało w nim metalicznie.

- Zapasowa torba na przeprawę w lasach - powiedziała Kirija - Oddasz jak wrócicie albo zapłacisz jak pogubisz.


Szanowni, jak powyżej - Fernex jest od kilku godzin w drodze. Nim go dogonicie, będzie środek nocy, więc łowczynię przestrzegają przed „przestrzeleniem” myśliwego. Jeśli będziecie chcieli jechać nocą, pomyślcie o wolniejszym tempie i dobrym oświetleniu.

Bart, możesz złożyć na wyprawę ekipę o liczebności od zera do dziesiątki przybocznych, ujmując proporcjonalnie liczność ochrony dziedzica. Angeline Lea będzie z dziką zawziętością nalegać na udział w nowej ekscytującej przygodzie.

Dajcie znać czy ruszajcie nocą czy rano.


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-10-2021, 22:09   #468
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Domek myśliwski Fernexa, późny wieczór 2 lipca 2595


Wynalazca dopiero na słowa kobiet rozejrzał się po horyzoncie, który przybrał ciemniejsze barwy. Po prawdzie słonce kładło się za szczytami drzew. Z zawodem musiał przyznać rację słowom prostaczek. Kiwnął na zgodę głową do Bartheza.

- Chyba jednak prawdę mówią. Przecież nie ośmieliłyby się drwić z chorążych króla franków - zażartował. - Weźmiemy mięso i wasze objaśnienia - zwrócił się po purgijsku do niewiast.

- Trzeba nam będzie wyruszyć przed brzaskiem, w Panu pokładam skład wycieczki i jej bezpieczeństwo - znów do Bartheza - Można by wziąć kilka wierzchowców i więcej ludzi. Kiedy dogonimy myśliwego możemy odesłać konie i część ludzi. To tylko sugestia, proszę podjąć decyzję według uznania.

Wracając do Domu Pielgrzyma Leon Thibaut sam nie wierzył w to co planował, we własne słowa i zamiary. Miał przecież tylko chronić dzieci Ventriculle, a pchał się z ciekawości w większą kabałę. Ciekawości, mocniejszej niż rozsądek i odległy głos żony by dbał o bezpieczeństwo, bo wkrótce zostanie ojcem. Może właśnie ta perspektywa odpowiedzialności skłaniała go do szaleństwa, a może wpływ zobowiązań wiądł z oddaleniem.

Z ulgą przyjął wiadomość, że Angeline Lea powzięła zamiar wyprawy za myśliwym. Jedno chociaż z dziedziców mogąc chronić własnym poświęceniem. A większą jeszcze radość sprawiły mu pretensje Abdela, że rodzina i najemnicy dezerterują. Skwitowali je do spółki z kuzynką żartami.

Przygotowany do wyprawy młody frankiński szlachcic uciął sobie krótką niespokojną drzemkę i pierwszy był gotowy do wymarszu. Na prawdę z podniecenia nie mógł zasnąć

[spoiler2="technikalia"]Super, że Angeline jedzie z nami. Rozumiem, że wyruszamy w pięć koni i drugie tyle pieszych, ale nie naciskam. Barthez wybiera ludzi, Leonowi zależy tylko na frankińskim tropicielu, z którym już się zapoznał. [SPOILER2]
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06-10-2021, 13:09   #469
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Domek myśliwski Fernexa, późny wieczór 2 lipca 2595

Barthez zerknął do worka i w duchu się roześmiał, ale nie dał nic po sobie poznać, tylko z wdzięcznością kiwnął w dziękującym geście Kiriji, bo nie można było kobiecie odmówić odruchu prostego, lecz płynącego z serca odruchu.

- Zwrócę napewno. - zapewnił kobiety.

Cieszył się, że długi mankiet bluzy zasłaniał mechaniczny zegarek, że nie wziął ze sobą lornetki, ani nie pochwalił się spoczywającym w kieszeni magnezjowym krzesiwem, które miał jeszcze z czasów, gdy był helweckim zwiadowcą. Kobiety nie mogł też widzieć rączki plecaka, splecionej z ponad dwudziestu metrów wytrzymałego paracordu. Worek Kiriji zawierał bowiem: kilkanaście metrów sznurka tak na oko, zegar słoneczny, lunetę i dwa kawałki krzemienia. Nic czego ekipie by nie brakowało...


Dom Pielgrzyma, wieczór 2 lipca 2595

- Kapitan Perrault będzie dowodził pod moją nieobecność, ale ty Kiwolo przejmujesz piecze nad najemnikami, oczywiście pod komendą kapitana, żeby była jasność. - zawyrokował oschle Barthez podczas wieczornej odprawy, po czym mruknął do Anubijczyka: - Upewnij się, że mamy dyskretne straże w terenie, dwójkami. Nie wiem kim był ten zielonooki ostatniej nocy, ale nadal może mieć powody, aby się tu kręcić. Uważajcie też na drony, możemy być nadal szpiegowani, także oczy dookoła głowy.

Wydarzenia ostaniej nocy zeelektryzowały społeczność Lucatore, ale Alpejczyk miał świadomość, że na czyichkolwiek usługach był zielonooki, to musiał mieć spore zaplecze finansowe. Takie cacka jak drony do tanich nie należały. Wśród większości, nawet wykształconych ludzi, do jakich zaliczali się Sanguinowie, drony uchodziły niemal za magię, a sam Nathan wiedział co to jest tylko dlatego, że wychował się pośród alpejskich fortec, gdzie technologia stała o na o niebo wyższym poziomie. Gdyby nie to, że byli w Purgarii, Barthez w osobie zielonookiego obstawiałby Kronikarza. No właśnie, ale to była Purgaria, a nie Borca - matecznik Kronikarzy. Alpejczyków też odrzucił. Konstrukcja nie wyglądała na robotę helweckich kwatermistrzów. Czyżby jakiś inny ród wysłał szpiega za delegacją? Może tak, a może nie. Bądź co bądź, nie należało bagatelizować zielonookiego i jego możliwości, które wyglądał na nie małe. Barthez kontynuował odprawę:

- Jaśnie państwo Leon i Angelina, ujeba... upierają się... - poprawił się Helweta, tylko przez wzgląd na obecność Perraulta i kilku jego ludzi: - na udział w wyprawie mającej na celu odnalezienie Fernexa, której to prośbie muszę ulec, dlatego też Yuran i Dragan ruszą przed świtem nami. Będę potrzebował tropicieli i ochrony dla wielmożnych państwa.

Barthez na chwilę zapauzował na spojrzał na swoich ludzi. Miał już jedną narzuconą przez arystokratę kandydaturę, ale musiał wziąść jeszcze kogoś aby osłaniać Angelinę, choć wątpił aby akurat arystokratka tej ochrony naprawdę potrzebowała. Jego wzrok spoczął na jednym z Bałkańczyków:

- Marco Djurdevic, pójdziesz z nami, zajmiesz się ochroną pani Angeliny. Jego miłość Leon nalegał osobiście aby jego ochroną zajął się Ludovic, a ja nie mam nic przeciwko.

Do rozmowy wtrącił się cicho Perrault:

- Może jednak to ja będę asystował pani Sanguine? albo chociaż któryś z moich ludzi.

- Kapitanie, przejmuje pan dowodzenie na miejscu, a z nami pójdzie Marco. - postawił na swoim Barthez: - Tak po prawdzie nie wątpie, że akurat kto jak kto, ale pani Angelina potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo, wszak odebrała staranne i poparte praktyką wyszkolenie Sangów. Ale Djurdevic, będzie lepszym uzupełnieniem umiejętności pani Angeliny, niż posiadający podobne wyszkolenie Sang. Natomiast wezmę sugestię kapitana. Proszę kapitanie Perrault wytypować dwóch Sangów, ruszą z nami, oczywiście w cywilnych przebraniach, jako dodatkowa ochrona jaśnie państwa. Ci którzy ruszają jutro są zwolnieni dzisiejszej nocy z obowiązków wartowniczych, mają byc wyspani na jutro. Pobudkę zarządzam przed świtem o trzeciej trzydzieści. To wszystko.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-01-2022, 18:34   #470
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dom Pielgrzyma, świt 3 lipca 2595

Poranek okazał się mglisty i chłodny. Angeline Lea przeciągnęła się zgrabnie niczym kot, spojrzała rozmarzonym wzrokiem w kierunku ledwie zarysowanych na północnym horyzoncie Alp. Wychowana w wilgotnym nizinnym klimacie delty Rhone, dziedziczka rodu nie potrafiła uwolnić się od wrażenia surowego majestatu i piękna wysokich gór, które dane jej było ujrzeć po raz pierwszy właśnie w tej podróży. Sąsiadujące z Lucatore trzy górskie szczyty przykuwały równie magnetycznie wzrok frankańskiej szlachcianki, co odległe dominium Helwetów, spowite pasmami porannej mgły. Wysokie ściany klasztoru zionęły chłodem i wilgocią, które miały utrzymać się do ciepłego przedpołudnia.

Angeline Lea wciągnęła w płuca głęboki haust ożywczego powietrza, czystego i pachnącego sosnową żywicą. Stojąc w progu Domu Pielgrzyma, kobieta obrzuciła bacznym spojrzeniem krzątających się przy koniach ludzi. Leon Thibaut wciąż rozmawiał w środku noclegowni z Abdelem, ale Nathan Barthez nie spuszczał oka ze swoich najemników dopilnowując każdego szczegółu wyprawy. Szlachcianka skinęła mu z wyważoną aprobatą głową, demonstrując uznanie dla profesjonalizmu Helwety. W myślach zastanawiała się nie raz, co Barthez czuł przebywając tak blisko domu po całych latach spędzonych w południowej France.

Jeśli nawet targała nim tęsknota za Alpejską Fortecą, w niczym nie zdradzał swoich emocji. Angeline Lea przeciągnęła powłóczystym spojrzeniem po muskularnym ciele szefa ochrony nic sobie nie robiąc z tego, czy kulbaczący konie najemnicy to zauważą. Była córką głowy rodu Sanguine i nawykła do robienia rzeczy, które pośledniejszym arystokratkom nie uszłyby płazem.

- Wszyscy gotowi do drogi? - zapytał Abdel wyrastając u jej boku w towarzystwie wyraźnie próbującego maskować zmartwienie kuzyna. Angeline Lea uśmiechnęła się w duchu na widok zatroskanego Leona Thibauta, sama bowiem na myśl o wyprawie w leśne ostępy czuła jedynie radosną ekscytację. Poszukiwania miejscowego myśliwego niewiele miały wspólnego z polowaniami na drony feromancerów i inne Wynaturzenia, ale być może łaskawy los miał skrzyżować drogi Franków z lokalną zwierzyną albo nawet skrytobójcą odpowiedzialnym za śmierć Altaira.

- Od dłuższej chwili, drogi bracie - odpowiedziała muskając rękaw aksamitnej koszuli Abdela opuszkami długich palców - Nie potrafię się oprzeć szczerej ekscytacji. Kuzynie, gotowy?

- Miej oko na naszego Leona, siostro - wtrącił z życzliwym uśmiechem Abdel - Loretta nie wybaczyłaby nam obojgu, gdyby mu spadł choćby włos z głowy. I nie mitrężcie w tej dziczy niepotrzebnie. Nie chciałbym, abyście się przeziębili albo spadli nieszczęśliwie z konia. Dość mam trosk na głowie.

- Bez obaw, nic nam się nie przydarzy - szlachcianka roześmiała się perliście poklepując olstro przytroczonego do pasa pistoletu, wygładziła rękawy podróżnej kurtki i zeszła z progu domostwa kierując się szybkim krokiem w stronę stojącego między końmi Helwety.

- Panie Barthez, ruszajmy w drogę - rzuciła władczym tonem dając wyraźnie do zrozumienia, kto ma zamiar dowodzić poszukiwaniami Fernexa - Szkoda marnować każdą minutę. W siodła, panowie!



I tak grupa poszukiwawcza opuściła Lucatore wschodnią bramą podążając szlakiem, którym poprzedniego wieczoru ruszył w lasy Fernex. Chciałbym tym wpisem przełamać epicki lag towarzyszący naszej przygodzie i pchnąć ją ponownie na właściwe tory. Bartku, przypomnij mi proszę, ile członków eskorty ze sobą zabrałeś oprócz sierżantów Sangów.


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172