| Jak to jest mieć nagłych gości, kiedy nie zdążyłeś posprzątać, co Hully? - Ja w lewo, ty w prawo.- rzucił chłodno i profesjonalnie Pumba.
Może Tygrys był krzepki, umięśniony i zbity, ćwicząc ostro i intensywnie, na domowych ciężarach do granic możliwości, jeśli tylko sam znów nie upijał się tanią whisky, obowiązki w pracy nie nagliły oraz jego libido, nie domagało się nisko-budżetowych braindanców pornograficznych, z edytowanych tak kiepsko, że nagrania i sensoryka bardziej przypominały symulację rżnięcia od tyłu ciężkich drzwi furgonu dostawczego, niż jakiejś cipki, to Leo był od niego wyższy o ponad głowę, a mięśnie może już po okresie świetności, nadal były silne i potężne, a grube z natury kości i gęsty tłuszcz- wszystko sprawiło, że plastikowe, tanie drzwi z przekrzywioną opadającą piątką wpadły do wnętrza mieszkania jakby Minotaur uderzył z rogów w smukłe, seksowne i krągłe dla miłujących Męski Dotyk Erosa, Greków ciało Tezeusza, tak, że plastik drzwi wleciał do środka i głucho upadł, na obłożoną tanim- zupełnym bezguściem- dywanem, który wykładał podłogę z gęstych wręcz od brudu, jasnych pewnie kiedyś paneli.
Stones i Voronin mieli za sobą wiele takich akcji. Może ich styl życia, się różnił... Richard był bardziej kokainowym playboyem piątkowych wieczorów, degustatorem upadłych kobiet z jednej ręki, z drugiej nie do końca pełnoletnich i łatwych do zaimponowania (o ile potem nie kazały udawać się z nim na drogie zakupy do butików Corpo Plaza, pokazując prawdziwe fakty i myśli, które stały za ich przyjmowaniem zalotów) niż tą egidą cnót i zasług, które obiecał były burmistrz tak nietrafnie populistycznie ofiarując Night City program resocjalizacji-rekrutacji... ale jeśli szło o akcję rodem z braindanców policyjnych, w stylu Komisarza Rexonna, które Stones piracił od siódmego roku życia, i w sekrecie przed każdym czasem oglądał jarając się nimi jak młody nastolatek przy popcornie z mikrofali i chłodnym Grzmocie Hard, to byli dopasowanymi partnerami.
Tygrys z buzującą wściekłością, młodocianego gangusa z Watson, którym, chyba ostatecznie nigdy nie przestał być i chłodem koncentracji na twarzy wkroczył jak piorun, szybko sprawdzając otoczenie z gotowym Cityhunterem, a dopalacz refleksu Militech Spectre MK2, który umiarkowanie, ale stale zwiększał czas reakcji Richy’ego, jeden z zakupów z górnej półki z katalogów Militechu, jedyny na jaki pozwolił sobie w swoim życiu renegat, czyniły z niego groźnego przeciwnika. Po krótkim badaniu otoczenia, adrenalina jednak opadła, a bitewny kurz, złączył się z wielo tygodniowym kurzem ciasnej kawalerki.
Hully jak stwierdził Leopold, był zimny jak LOD Arasaki. A o nim, wydziałowe infoszczury, policyjni netrunnerzy mówili jak Antyczni Żydzi “O Tym Który Jest”, Bogobojnie i z szacunkiem. Stones kucnął i spuścił broń, a dobry wzrok badał denata, na tyle na ile zyskał doświadczenie z kryminalistyki, za sprawą których testów, budził niechętne fuknięcia, bo lubił ten gliniarski przedmiot i dobrze wypadał z niego w rutynowych testach, co nie pasowało “Do Tygrysa, Lisa Stonsa, który hańbił odznakę” według ugrzecznionych pantoflarzy, o tym samym stopniu, którzy z bluesem w sercu, skrycie przyznawali, że duet Voronin-Stones miał jedne z najlepszych wyników rozwiązanych spraw w wydziale.
- Ci goście się nie pierdolą - burknął Richie schylając się blisko, miejsca postrzału jak kilkuletni chłopczyk, ciekawie patrzący w biust swojej ukochanej cioci - Jedna kula?
- Tak, prosto w serce - odpowiedział Leopold przyglądając się uważnie denatowi - Oberwał siedząc za stołem, dopadli go w trakcie jedzenia. Nawet się nie zdążył podnieść z krzesła.
-Znowu to samo…- westchnął nieco zmarkotniały Rich- Szybko, bez pierdolenia, celnie, skrupulatnie, bez zbędnych ruchów, działań. Chciałem… zresztą wiedziałem to już w filii, ale powiem to teraz na głos. To pieprzeni zawodowcy.- Tygrys wyjął Czerwonego Smoka, ale nie odpalił go od termo-łaty a z zapalniczki. Pumba znał ten gest. Wiedział, co partner miał w głowie. Stones robił tak tylko kiedy albo był bardzo wkurwiony, albo usilnie myślał. No i raz kiedy dwudziestoletnia Stacy, mówiła, że nie może doczekać się, kiedy będzie Ojcem, a on po prostu, milczący jak grób, podesłał jej adres GPS, Ripper-Doca z Japantown robiącego tanie, ale bezpieczne aborcje (o tym nie wspomnieli wspólnie już nigdy).
-Myślę, że tak naprawdę nic nie znajdziemy w tym kurwi-dołku. Po prostu szukali gościa, któremu można bezpiecznie i łatwo buchnąć furę, z kartoteką, by być może zmylić kogoś w stylu Watanabe albo Greenvilla, czy innego leszcza… którzy nie dorównują Nam do pięt. I McMillanowi też. Widzę w nim potencjał.- rzekł policjant z większą, mniej negatywną energią.
Pumba z radością zauważył, że Tygrys znów sie uśmiecha i to pewnie siebie, wręcz triumfalnie i luźno. Wtedy z korytarza, dobiegł kobiecy krzyk, który nosił ślady zgryzoty, menopauzy i ewidentne umiłowanie do ginu z tonikiem, razem z wspomnieniami swojego martwego męża, który zepsuł jej życie, całą młodość i krytykowaniem w myślach, że syn nierób dołączył do podrzędnego boostergangu, przynajmniej takie nietypowe wnioski napłynęły do głowy Richarda Stonsa, kiedy kobieta ryknęła z zbliżającej się oddali, bardziej wkurwiona i pełna sąsiedzkiej wścibskości niż zalękniona, czy też nie pewna.
-Oho, wyciągaj odznaki.- powiedział Stones, parsknął z lekkim uśmieszkiem i stanął celowo na wprost wejścia, paląc powoli papierosa z jawną cwaniacką wzgardą i gotowością przywitania cywila.
Ostatnio edytowane przez Pinn : 29-09-2021 o 00:37.
|