|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-09-2017, 23:35 | #461 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Hakon : 23-09-2017 o 22:53. |
23-09-2017, 11:29 | #462 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel z niedowierzaniem wpatrywał się w rozgrywającą się na nabrzeżu scenę. Kolejny wypadek? To miejsce było chyba przeklęte. Co gorsza wyglądało na to, że jego kompani nieźle oberwali podczas rozbicia się kolejnego powozu. Jeśli jego podejrzenia co do pasażera powozu by się potwierdziły, to nie miał nic przeciwko temu, by tamten na wieki pozostał parę metrów poniżej poziomu wody, ale warto było wykorzystać sytuację do odwrócenia uwagi niektórych osób od innych, nie do końca funkcjonujących, uczestników zajścia. - Biegnijcie tam! - rzucił pod adresem Kristoffa i opryszka na usługach Teugena. - Może uda się go uratować! |
24-09-2017, 12:25 | #463 |
Reputacja: 1 | - Teugeeeen! - przerażony krzyk wydobył się z gardła Hagena. Kristof i ten drugi, już biegli na nabrzeże, w miejsce w którym powóz Radnego wpadł do wody. Sam Hagen również wyrwał się do przodu, zupełnie ignorując obolałe kończyny i rezygnując z pomocy Axela. Słychać było, że od strony magazynu numer trzynaście też ktoś biegnie, zaalarmowany hałasami. Wolfgang ciągnął dwóch nieprzytomnych kompanów i jak na razie nikt nie zwracał na niego uwagi. Jednak tempo miał mniejsze od zmutowanego ślimaka, więc tylko kwestią czasu było, aż ktoś zorientuje się, co jest grane. Na szczęście z pomocą przyszedł mu Axel, który chwycił Lothara i na wpół niosąc, na wpół ciągnąc przetransportował szlachcica między zabudowania. Chwilę potem już wszyscy czterej znajdowali się za magazynem numer pięć. Od strony nabrzeża słychać było krzyki i nawoływania. Najwyraźniej ocucono już woźnicę Teugena, który wypadł z powozu podczas kraksy i stracił na moment zmysły. Chciano ratować kupca, za czym optował Hagen. Sądząc po głosie pojawił się też Steinhager, który chyba przejął dowodzenie i teraz usiłował zorganizować ludzi do poszukiwań sprawców całego zajścia. Udało się ocucić Lothara, który był cały zalany krwią, a na głowie miał potwornego siniaka i poharataną skórę na skroni i policzku. W lepszych warunkach oświetleniowych można było nawet zobaczyć zarys podkowy na lewej stronie jego twarzy. Tylko cud sprawił, że młody von Essing był cały i żywy. Bernhardt natomiast nadal był nieprzytomny i trzeba go było nieść. |
24-09-2017, 21:07 | #464 |
Reputacja: 1 |
|
25-09-2017, 11:46 | #465 |
Reputacja: 1 |
|
26-09-2017, 08:50 | #466 |
Administrator Reputacja: 1 | Nie będzie żadnego rytuału... Jedyna w miarę pozytywna myśl przemknęła przez głowę Axela. Był jednak pewien, że ciężka praca jego kompanów nie zostanie doceniona. Wprost przeciwnie... Może najlepszym wyjściem byłoby zabić wszystkich świadków zdarzenia, ale na własną rękę Axel nie byłby w stanie tego zrobić, a znaczna część jego kompanów zdecydowanie nie nadawała się do żadnego działania - nawet do chodzenia. Pozostawało zakopać się w jakiejś mysiej norze, albo wziąć nogi za pas i opuścić miasto. - Uważam, że powinniśmy zwiać stąd jak najszybciej, zanim nadejdzie świt - powiedział. - Nawet gdybyśmy mieli ukraść łódź. Miał zamiar sprawdzić, czy uda się zabrać z drogi Leopolda, a potem raz jeszcze namówić kompanów na natychmiastową ucieczkę. Ostatnio edytowane przez Kerm : 26-09-2017 o 08:53. |
26-09-2017, 10:26 | #467 |
Reputacja: 1 | W czasie ucieczki i kluczenia po zaułkach Ostendamm, Bernhardt powoli wracał do życia. Odzyskał przytomność, ale był tak obolały, że nie mógł poruszać się o własnych siłach. Axel przypomniał też sobie o Szkiełku, którego nieprzytomnego pozostawił na moście, przy rozwalonym powozie. Kiedy więc Lothar mógł już samodzielnie się poruszać i przestał wciąż myśleć o swoim wierzchowcu, Axel odłączył się od kompanów i ile sił w obolałych nogach popędził z powrotem na most. W miarę jak zbliżał się do nabrzeża, gdzie rozegrały się tragiczne wydarzenia, słyszał coraz więcej głosów. Tam, gdzie powóz Teugena wleciał do wody zgromadził się spory tłum ludzi. Byli tam wynajęci przez Teugena robotnicy, Hagen i stróże prawa. Z pomocą jednej z barek starano się wydostać spod wody to, co zostało z powozu i Teugena. Steinhagera było słychać z kierunku, w którym znajdował się magazyn numer trzynaście, gdzie dogaszano już płonący budynek. Jak na razie nikt nie interesował się tym, co działo się w okolicach rozwalonego mostu. Axel niepostrzeżenie przedostał się na kładkę. Pokiereszowany Leopold nadal tam leżał i nie dawał znaków życia. Strażnik podniósł go ostrożnie i nie chcąc być zauważonym zsunął się na dół, w obmurowane koryto potoku. Tym sposobem przedostał się wgłąb miasta i w dogodnym punkcie, w pobliżu miejsca, gdzie czekali pozostali, wyszedł na ulice. Byli w komplecie... Nie minęło sporo czasu, a ponownie skierowali się w stronę Bogen. Wybrali rzekę na drogę ucieczki z miasta, w którym zorganizowano już, na razie nie zakrojone na szeroką skalę, poszukiwania zabójców i podpalaczy! Kierunek ucieczki był raczej oczywisty. Nie mieli sił ani umiejętności by walczyć z prądem, w związku z tym należało uciekać z nurtem, w dół rzeki w kierunku Weissbrucku. Znów więc wykorzystali znajdujące się poniżej poziomu ulic koryto Hafenbachu i miejscami brodząc po kolana w wodzie, dotarli do mostku. Tutaj awanturnicy musieli poczekać i ukryć się, gdyż aktualnie na moście trwało wydobywanie resztek powozu Hagena z nurtu potoku. Przyciśnięci do ściany, z rękami w okolicach ust jęczącego Bernhardta, zatrzymali się tak daleko, by widzieć kiedy przejście będzie bezpieczne. Minęła kolejna nocna godzina, co obwieścił zegar znajdujący się na wieży ratuszowej. I gdy zamieszanie na moście ucichło, awanturnicy ruszyli dalej, w końcu docierając do ujścia rzeczki. Wygodne schodki doprowadziły ich na nabrzeże w pobliżu promu, gdzie zacumowane było kilka statków, łodzi i barek. Ich wybór padł na nie rzucającą się w oczy łódź wiosłową, ze względu na to, że taką najłatwiej było ukraść, kierować nią a dodatkowo płynąc rzeką, nie bardzo rzucała się w oczy. Władowali się do środka, odwiązali linę cumującą łódź do nabrzeża i wolno, w zupełnej ciszy wypłynęli na środek rzeki, gdzie woda, niemal samodzielnie wyniosła ich łupinkę poza mury miejskie. |
26-09-2017, 12:50 | #468 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel odetchnął z ulgą dopiero wtedy, gdy znaleźli się na niesionej przez nurt rzeki łódce, a i wtedy ulga nie była całkowita. Członkowie kompanii byli - delikatnie mówiąc - nieco pokiereszowani i większość z nich potrzebowała pomocy medyka. A dość trudno było o takowego na płynącej łódce. Nawet w przydrożnej gospodzie trudno takowego znaleźć., A gdyby już był, to pewnie jakiś niewiele wart, bo ci lepsi po miastach siedzą i gruby grosz do kuferka odkładają. - Trzeba by w pobliże miasteczka jakiego dopłynąć i tam we dwie osoby na poszukiwanie medyka ruszyć, o łódce nie opowiadając - powiedział. - Gdyby kto nas szukał, to o grupę pięciu osób spyta. Dwóch podróżnych, po napadzie pokiereszowanych, mniej się podejrzanymi wyda. - Tam też, za dni parę, można by na statek wsiąść i ruszyć w dalszą drogę - dodał. - Później możemy ustalić, dokąd i czy wszyscy razem ruszymy. Ciekaw był, czy ktoś połączy ich zniknięcie ze zniknięciem łodzi, ale miał nadzieję, że nieprędko to nastąpi. I że do tego czasu oni znajdą się już na lądzie. Wiosłować za bardzo nie potrafił, ale jako najbardziej sprawny członek drużyny chwycił wiosło i zabrał się za pilnowanie, by łódka nie rozbiła się na jakiejś przeszkodzie. |
26-09-2017, 12:56 | #469 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 26-09-2017 o 15:31. |
26-09-2017, 14:28 | #470 |
Reputacja: 1 |
|