Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-03-2020, 14:54   #791
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Zwrócono się o osąd do Galeba, a on jak przystało na runiarza chciał udzielić pobratymcom jak najrozsądniejszej odpowiedzi.

Goblińska czujka nie wróci i nie powiadomi czarodzieja, ale on sam jest na tyle przebiegły że zorientuje się w końcu że coś jest nie tak skoro jego zwiadowca nie wraca. Wątpię też by zaszedł do ziem Imperium albo poprosił o schronienie imperialne oddziały. Będzie chciał wykorzystać grobich do ostatniej sztuki. Nękał nimi oddziały Granicznych i kiedy dopadnie heretyka będzie chciał wrócić do walki z ludźmi z Południa. Wątpliwe też by chciał z nimi opuścić góry. W otwartym polu grobi są łatwe do pokonania, znacznie ciężej ich zgromić w górach i lasach.

- To że czarodziej przestał ukrywać ślady świadczy że jest na tropie zbiega i spieszy mu się.


- Osobiście wolałbym nie przyspieszać, ale okoliczności wskazują że czarownik i grobi nie będą zwalniać i nie są tak uważni jak wcześniej. Zdaję też sobie sprawę z powagi zadania jakie wyznaczył dla was król, dlatego trzeba przyspieszyć. Musimy jednak zachować też ostrożność. Detlefie. Mag dowodzi grobi wedle imperialnych taktyk. Co mógłbyś powiedzieć o tym jak zorganizował przemarsz? Co możemy wykorzystać przeciw nim?

- Jestem najszybszy z grupy więc mogę iść przed oddziałem, szukać ścieżki i wypatrywać zwiadowców grobi, by nas nie zdołali zaskoczyć.
 
Stalowy jest offline  
Stary 28-03-2020, 20:22   #792
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Z racji należnego szacunku, to Runiarz pierwszy podzielił się opinią co do ich obecnej sytuacji i tego, co powinni dalej zrobić. Słuchający go dawi kiwali głowami zgadzając się z osądem Kowala, a ci, którzy mieli inne zdanie, powstrzymali sarkanie i inne przejawy niezadowolenia. Detlefa łączyła z Galvinsonem przeszłość i przelana wspólnie krew. Stąd mógł sobie pozwolić na nieco mniej formalne reakcje i spodziewać się przy tym zrozumienia oraz braku uprzedzeń związanych z różnicami społecznymi, jakie dzieliły ich osoby. Zwykle z opiniami Kowali Run nie dyskutowano (przynajmniej otwarcie) - tu jednak kapral mógł sobie pozwolić na odmienne zdanie i bez obaw je wyrazić. Mimo tego rad był, że przynajmniej w części jego osąd pokrywał się z opinią Kowala.

- Mnie zastanawia dlaczego ktoś tak biegły w zacieraniu śladów pozwolił, byśmy tak łatwo trafili na jego ślad? Możliwe, że po to, byśmy wpadli w pułapkę zastawioną z pomocą zaklęć przy trupie grobiego, ale możliwe też, że po to, byśmy uwierzyli, że czarownik z grobimi idzie na północ podczas, gdy większość grupy razem z nim mogła ruszyć w innym kierunku, na południe dla przykładu. W końcu w tę stronę miał udać się dezerter opętany przez demona. - Powiedział.

- Niestety jest nas zbyt mało, byśmy mogli się rozdzielić i upewnić się, czy grupa się nie rozdzieliła, a ślady prowadzące w inną stronę zostały magicznie ukryte. Jest całkiem prawdopodobne też, że demon pragnie krwi, a tę zaczną przelewać graniczni chcący odbić przełęcz Brockowi. Wtedy rzeczywiście dezerter ruszył na przełęcz, a czarownik podąża za nim. - Kontynuował.

- I tutaj pojawia się pewna kwestia, którą mi trudno rozstrzygnąć - jeśli rzeczywiście czarownik służy Imperium, czyli sojusznikowi dawi i jeśli rzeczywiście tropi teraz demona, który przebywa na ziemiach dawi i również im może zagrażać, to czy należy dążyć do śmierci czarownika? - Rzekł zasępiony.

- I przepraszam was, bracia, za moje rozterki - rzekł z konsternacją - Jeszcze nie tak dawno byłem gotowy sam jeden ruszyć za tym czarownikiem i grobimi, którymi się wysługuje, bowiem ośmielił się zaatakować moich towarzyszy, z których kilku, jak sądziłem, zabił. Później jednak dowiedziałem się, że pojmanym umożliwił ucieczkę, a jedyną ofiarą jego ataku była nieszczęsna dziewka opętana przez demona. I choć wciąż jestem oburzony tym, że ten umgi wysługuje się plugawymi grobimi i do tego pozwala im kalać swoją obecnością nasze góry, to choć zasługuje na karę, może powinniśmy rozważyć inne rozwiązanie... - powiedział, patrząc na zgromadzonych wokoło wojowników.

- Idźmy za bandą tych plugawców, choć zachowajmy ostrożność, by nie dać się wciągnąć w zasadzkę. Zdaje się, że czarownik potrafi śledzić demona, może jakoś go wyczuwa - nie wiem. W każdym razie dajmy mu tropić stwora Chaosu i zaatakować. Jeśli udałoby mu się unicestwić demona, bez wątpienia przy okazji zginie wielu zielonoskórych, to moglibyśmy wkroczyć i wybić resztę grobich, a samemu czarownikowi oznajmić, żeby jak najszybciej opuścił góry i nie wracał tu pod groźbą śmierci i że jeśli tego nie zrobi, to jego imię zostanie dopisane do Księgi Uraz w karaku. Jeśli odmówi lub spróbuje zaatakować bądź rzucić zaklęcie, to zabijemy kurwiego syna na miejscu. - Dodał.

- Co do zwiadu - według mnie przynajmniej czterech wojowników i nie dalej, niż na rzut kamieniem od reszty. Grobich jest zbyt wielu i w razie zasadzki łukami pozabijają zwiadowców zanim pozostali przybędą z odsieczą. Do tego jeśli zgodzicie się na to, co powiedziałem, to potrzebujemy tylko iść za nimi nie zostając zanadto w tyle - nie musimy ich dogonić, a nawet nie powinniśmy przed natknięciem się czarownika na demona. - Wyjaśnił.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 29-03-2020, 21:31   #793
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb musiał się zastanowić poważniej nad słowami Detlefa. Sam chciał na początku pozwolić by czarodziej zajął się demonem, a potem przyjść na gotowe, lecz obawiał się tego czy przystaną na to inne krasnoludy. Zdziwiło go że jego towarzysz o tym wspomniał, bo sam był pierwszym do tego by nakopać magowi do dupy.

Jednak niezaprzeczalnie w słowach Detlefa była mądrość i przebiegłość. Galeb musiał stłumić chęć zemsty za utracone bogactwa i zmuszenie do napisania zeznań. Kapral zaproponował coś co i mniej naraziłoby samych dawi jak i w razie czego czarodziej mógłby ujść z życiem, rozwiązując problem złotego klina, a jednocześnie nie plamiąc honoru krasnoludów z Karak Hirn za atakowanie zabijanie imperialnego agenta.

- Masz słuszność Detlefie. - rzekł w końcu Galeb po dłuższym zastanowieniu - Czarodziej skuteczniej tropi demona niż my. Twój plan pozwoli nam załatwić kilka spraw na raz... Pozbyć się grobi, pozbyć się demona i dać nauczkę magowi.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 29-03-2020 o 21:36.
Stalowy jest offline  
Stary 30-03-2020, 22:46   #794
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Kliknij w miniaturkę

Sarkanie, biadolenie i narzekanie. Dyskusje i przekonywania. Marudzenie. To właśnie wydarzyłoby się, gdyby sprawa rozgrywała się wśród ludzi. Ale to były krasnoludy. Co prawda zaskoczyło je niepomiernie, kiedy Detlef postawił na przebiegłość niby jakiś elf, a Runiarz, kwintesencja "bycia khazadem" zachował się jak człowiek zmieniając swoje zdanie w minutę. Nie bez przyczyny mówi się o "krasnoludzkim uporze". Patrzyły teraz na nich ze zdziwieniem, a i możliwe, że runiarz usłyszał coś w stylu "za dużo czasu spędzili wśród umgich, bez skał na głową" ale może tylko to sobie wyobraził. Niemniej - posłuchały rad. Pierwsza wersja planu przedstawiona przez Galeba podobała się wszystkim. Wszystkim poza Detlefem, który jednak dał radę przekonać Runiarza do swoich racji. I tylko jego. Ale to wystarczyło. Wojownicy nie po to poprosili o radę Runiarza i doświadczonego żołnierza by teraz ją zignorować.

Czterech zwiadowców rzut kamieniem przed głównymi siłami, marsz spokojny, by nie nadwyrężać sił i by nie dorwać maga i jego goblinów zbyt wcześnie. Nie natykali się na pułapki ani kolejnych zielonoskórych zwiadowców. Ścieżki prowadziły ich to z jednej strony szczytów, to z drugiej, czasem dając widok na szlak przez Przełęcz. Najpierw dostrzegli sznur mrówek, który po spojrzeniu przez lunetę (Karak Hirn nie oszczędzał na wyposażeniu swoich oddziałów) okazał się wojskami granicznych, ciągnącymi w górę, ku zatorowi i siłom Brocka. Później czasem wiatr zawiewał ku nim odgłosy walki, to niemal niesłyszalne z tej odległości krzyki i szczęk żelaza, to głośno odbijające się echem zwalenie lawiny po południu, kiedy byli już bliżej. Wyglądało na to, że Detlef mógł mieć rację i demon, a przez to i mag mogli się kierować w okolice bitwy. I rzeczywiście - nagle za kolejnym zakrętem w zasięgu ich wzroku pojawiły się sylwetki goblinów skradające się ku jednemu ze szczytów.

Kliknij w miniaturkę

Loftus nie znał khazalidu. I pamiętał, że lepiej milczeć i wydawać się krasnoludzkim fanatykiem ignorującym świat niż odezwać się i wydawać się nie-aż-tak-sprytnym przebierańcem. Zresztą, nawet jeśli graniczni uznali go za starego, zarozumiałego chama, gbura i pryka, nie dali tego po sobie odczuć inaczej niż zdziwionymi minami i śmiechem - "Chyba nie mówisz aż tak dobrze jak myślałeś, Sep".
Gdy dotarł do zawału drogi, a potem do obozu zauważył wzmożenie prac nad obroną. A czas był najwyższy. Loftus wyprzedził pierwsze oddziały wroga o niecałe pół dnia.


Kliknij w miniaturkę

Postawiony w sytuacji do jakiej był szkolony Gustaw odżył i z dawno niewidzianą werwą zabrał się do organizowania obrony. Nie poprzestał tylko na sprawieniu by okolica zawału stała się bardzo niegościnna dla wroga ale także o zabezpieczenie okolic Posterunku, gdzie niemal przegrodził przełęcz niskim murem z głazów i kamieni. Czego jak czego, ale tego w górach nie brakowało.
By nie narażać Kadetki odesłał ją do obserwowania i ewentualnej obrony ścieżek w górach, ponieważ nie sądził, że tamtędy pójdzie jakikolwiek atak.
Wernicky z pewnością wiedział, jakie wyposażenie ma Brock więc nie było sensu ukrywać balisty. A choć nie stanowiła wielkiego zagrożenia sama w sobie póki po przedpolu łazili zwiadowcy granicznych, skutecznie zniechęcała piechotę do organizowania się w większe grupy mające oczyścić zator. Wymiana strzał przez obrońców i atakujących także kończyła się gorzej dla tych drugich. Pierwsze, słabo zorganizowane ataki mające raczej rozpoznać siły obrońców niż przebić się łatwo odparto. Poważniejszą próbę rozbito nawet łatwiej, spychając przygotowane nawet kamienie i skały na zdezorganizowaną ostrzałem balisty grupę ciężkiej piechoty mającej osłaniać przymusowych robotników, w których Loftus i Gustaw rozpoznali mieszkańców mijanych miasteczek i wiosek.
Wróg zmieniał jednak taktykę. Nawet jeśli stracił setkę ludzi, a Gustaw zaledwie kilku, nadal miał wielką przewagę. I właśnie wysyłał lekką piechotę pod osłoną pozostałych łuczników. Najwyraźniej chcieli przejść przez rumowisko i zaatakować najemników. Nawet wliczając posiłki otrzymane przez Gustawa dzięki temu, że wystarczająco wcześnie wezwał ludzi z obozu po drugiej stronie Przełęczy, miał on obecnie zaledwie stu dwudziestu ludzi, a szło na niego trzy razy tyle. I z setka łuczników, choć większa część z nich uzbrojona była w krótkie łuki, dobre do strzelania z konia, ale o mniejszym skutecznym zasięgu.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 31-03-2020, 17:07   #795
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb nie miał zamiaru tłumaczyć się przed resztą krasnoludów ze zmiany swojego zdania. Nie zrozumieliby, a on i tak już dość zrobił zamętu najpierw doradzając inaczej. Nie była to kwestia arogancji. Po prostu uznał, że wyjście Detlefa da większe szanse przeżycia krasnoludom. Brali pod uwagę straty jednak lepiej dla wszystkich by było jeżeli wróci ich jak najwięcej. Dla dobra ich, Twierdzy i całej rasy. A komentarze nawet gdyby były głośne to Galeb nie miał zamiaru mieć komukolwiek za złe.
Jak powiedział pewien stary dawi:

"Chcesz mieć niewdzięczną pracę? Zostań krasnoludzkim rangerem."

Zestawiając metody walki rangerów z byciem kowalem run Galeb czuł, że w życiu nie raz jeszcze pobratymcy będą na niego dziwnie patrzeć.

Tak czy tak udało im się dotrzeć w okolice Przełęczy, podejrzeć że starcie sił imperialnych z granicznymi trwa w najlepsze...

... i że zdołali dogonić gobliny.

Drużyna krasnoludów nie była zmęczona i wyczekiwała tego momentu. Już niedługo ich broń posmakuje krwi grobi. Skoro dotarli już tutaj nie było co się wycofywać i trzeba było wspomóc pobratymców. Galeb spróbował wypatrzeć pośród goblinów iluzję za którą krył się czarodziej oraz cel zielonoskórych.
 
Stalowy jest offline  
Stary 05-04-2020, 19:52   #796
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Sytuacja na daną chwilę układała się dobrze. Jego zmysł taktyczny sprawdzał się i gdy Loftus powrócił do obozu kazał go wezwać.

- Witaj Loftusie. Jakieś wieści?- Zapytał nie odwracając wzroku od walki. Po chwili dodał.
- Powiedz mi, czy dałbyś radę osłonić naszych ludzi przed ostrzałem wrogich łuczników i by nie widzieli jak się przemieszczamy?-

Baron przymrużył oczy widząc nacierającą lekką piechotę i od razu wydał rozkaz.
- Strzelać na tych z boku i tych odstających od reszty. Niech się w kupę zbiorą i z balisty ich.- Liczył na ten prosty manewr opary na naturze ludzkiej, że jak z prawej strony giną kompani to trzeba w prawo i tak liczył na możliwość skutecznego wykorzystania najmocniejszej broni obrońców.

- Żołnierzu. Idźcie na posterunek obserwacyjny i przekażcie by wypatrywali także broni ciężkiej, która może zagrozić naszym liniom.- Gustaw nie chciał odwracać uwagi Kadetki jak i pozostałych obserwatorów od głównej obserwacji, ale liczył się z tym, że Wernik może w końcu coś pociągnąć do przebicia się przez zawał lub uprzykrzenia im życia na posterunku.
 
Hakon jest offline  
Stary 05-04-2020, 20:43   #797
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Na szczęście podążanie za gobimi okazało się pozbawione kolejnych zasadzek (co prawda nie byli pewni co do truchła zielonoskórego, na które się wcześniej natknęli, ale zwiadowca ubity przez Detlefa świadczył o celowości pozostawienia tam ciała - a brak padlinożerców i choćby roju much był wymownym znakiem, że coś z tym padłym grobim było nie tak), a sam marsz był mniej forsowny, niż próba dogonienia zielonej bandy.

Najpierw zwiadowcy, a później reszta oddziału mogła dostrzec skradających się w kierunku groty widocznej w zboczu góry - najprawdopodobniej nie chowali się przed krasnoludami (wtedy czym prędzej skryliby się wewnątrz jaskini), zatem podchodzili kogoś, kto w grocie przebywał. Czyżby opętany przez demona Karl? Z jaskini było blisko do miejsca starcia broniących przełęczy najemników Brocka z granicznymi - może stwór Chaosu tu własnie czekał na przelanie odpowiedniej ilości krwi? I kto mógł wiedzieć, ile tej krwi trzeba było?

Widząc szykujących się do walki wojowników dał znak ręką, by czekali i skryli się między głazami. Gdy chwilę później dawi zgromadzili się wokół niego i Runiarza skryci przed wzrokiem zielonoskórych, powiedział cicho:
- Pamiętajcie - najpierw oni muszą zaatakować i ubić demona. - Rzekł. - Później my wkraczamy i dobijamy pozostałych przy życiu grobich lub demona, jeśli ten wciąż będzie żyw. A jeśli ten będzie żyw, to czarownik już nie będzie sprawiał problemów. - Dodał.

- Podejdźmy bliżej, tylko ostrożnie, jak zaczną walczyć, to podejdziemy do wejścia i wyczekamy na ubicie grobich lub demona. Wtedy wkroczymy. Bijemy najpierw demona, później grobich, jeśli jakieś ustoją, na koniec gadamy z czarownikiem umgi - możliwe, że będzie wyglądał jak szaman tych zielonych pokrak. - Powiedział.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 08-04-2020, 23:12   #798
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus z pewnością skakałby z radości, gdyby nie fakt, że takim zachowaniem z pewnością by się zdradził przed jakimś ukrytym obserwatorem. Ponadto nie wiedział co się stało z dwójką Ostatnich, którzy poszli na dalszy zwiad. Może wrócili do obozu, może jeszcze do niego wrócą, mogli jednak też zostać złapani, a ruszyli zgodnie z jego decyzją... Ponadto wizja nawałnicy która zmierzała w stronę rumowiska nie napawała optymizmem. Kto wie, może będzie jeszcze ostrzej niż przy obronie Meissen. Tam wróg atakował dla zysku i miał możliwość bezpiecznego odejścia, wybrania prostszego celu. Teraz zaatakuje po to żeby się przebić i przeżyć. Całkiem inna motywacja, Graniczni mogą być o wiele bardziej zawzięci i zdecydowani. Tutaj nie będą zwlekali, a złamać ich morale może być ciężko. Jak zmusić wroga do porzucenia wszystkich zdobyczy? Rozproszenia, aby granicę Imperium przekroczyli innymi wąskimi ścieżkami? Niestety Szary Mag nie wiedział jak to osiągnąć. Dlatego gdy tylko wrócił do obozu od razu skierował się do Gustawa i Brocka. Zdał im relację z rozpoznania, czy jak się okazało potwierdził jedynie wcześniejsze słowa zwiadowcy. Mężczyzna choć ranny zdołał się przebić, to była wspaniała wiadomość.
Ritter widząc, że Baron był w swoim żywiole i zaczął szykować się do obrony wolał zejść mu z oczu, nim zostanie wplątany i wpakowany w dodatkowe kłopoty. Przed zbliżająca się potyczką postanowił solidnie wypocząć, z świeżym umysłem będzie lepiej kontrolował moc eteru. Odwiedził zwiadowcę Brocka, aby się z nim przywitać, pogratulować i wyrazić zadowolenie, że mu się udało. A następnie zadbał o pełen brzuch i odrobinę snu.

Gdy rozbrzmiał alarm i Graniczni ruszyli do ataku, był wypoczęty i gotowy. Odruchowo skupił swoje zmysły i nim podjął własne działania spróbował wykryć nienaturalne ruchy wiatrów magii, zawirowań eteru. Spoglądał również swoim wiedźmim wzrokiem. W Meissen lewo uszedł z życiem, gdy zapolował na niego piromanta. Teraz wolał zachować większą ostrożność.
Na pytanie Gustawa skrzywił się lekko.
- Przeceniasz mnie. Potrzebowałbyś parunastu Mistrzów Kolegium, aby spełnić Twoje życzenie. - odpowiedział nadal spoglądaj na pole bitwy. - Czary Tradycji Cienia mają dość ograniczony zasięg i musiałbym być dość blisko wydarzeń. A nawet gdyby próbować skryć w mroku naszych łuczników. To strefa ledwo zasłoniłaby dwóch czy trzech. Mag po chwili namysłu dodał jeszcze. - Tutaj mogę próbować ich rozpraszać, mieszać szyki naśladując ich sygnały, ale oni przynajmniej Ci którzy walczyli nad brzegiem rzeki czy oblegali Meissen znają moje sztuczki. Nie wiem, czy nie bardziej bym się przydał na jakimś wąskim przejściu zasnutym cieniem. Albo za Twoją zgodą, gdzieś od wschodu zabrzmi odgłos krasnoludzkiego rogu bitewnego, na który mu odpowie chwilę później prawie identyczny dźwięk z zachodu. Niech choć przez chwilę obawiają się ataku z flanki i włączenia do boju Khazadów. Gdy zacznie zmierzchać, gdzieś mogą pojawić się ogniki niczym przemieszczający się mały oddział z pochodniami. Mogę też olbrzymim hukiem spróbować wywołać lawinę. Skarpa i rumowisko może po działaniach naszych saperów jest niestabilne, ale nie wiem komu i co zwali się na łeb i czy ma to jakiś sens, czy sam dźwięk coś takiego wywoła? - Mag rzucał pomysłami, ale sam na razie za wiele nie czynił. Wyczekiwał, sprawdzał i rozglądał się, czy Wernicky czasem nie ma w swoich szeregach jakiegoś ucznia kolegium, guślarza, czy czarnoksiężnika...
- Pamiętaj Gustawie, nie musimy ich pokonać w bezpośrednim starciu. A jedynie zniechęcić i zatrzymać. Jeszcze nie wiem jak, ale warto by dotrzeć do tych robotników. Niech wiedzą, że porzucając pracę i ucieczkę do nas mogą liczyć na nagrodę, a nie śmierć. Natomiast jeśli będą usuwali rumowisko, to spotka ich klątwa czarnoksiężnika z krukiem, śmierć i ich dusze nie wejdą do ogrodów Morra. Oni nie znają moich sztuczek, mogą być podatni na odgłosy i ogniki. Czy nawet demona bo tak w ich oczach mógłby wyglądać rumak spleciony z cieni, który ruszyłby w ich stronę, a ostatecznie rozwiał się niczym mgła.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 09-04-2020 o 07:00.
pi0t jest offline  
Stary 10-04-2020, 00:25   #799
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Kliknij w miniaturkę

Krasnoludy początkowo z napięciem, a później z rozbawieniem obserwowały jak skradające się gobliny docierają do jaskini i wbiegają do niej z krzykiem, a chwilę później z niej uciekają. W każdym razie większość z nich ucieka, a za nimi wylatuje kolejny. Z tym, że w kawałkach. Pojawienie się wielkiego niedźwiedzia, który rzuca się na gobliny i zaczyna je masakrować powitały uśmiechami. Zielonoskórym nie można było odmówić zaciętości, najwyraźniej bali się ucieczki bardziej niż ryzyka śmierci, ale szło im niesporo. Prawdopodobnie udział w tym miała nadspodziewanie twarda skóra niedźwiedzia, nieproporcjonalnie długie pazury i dodatkowa paszcza. Nagle na boku potwora pojawiły się czerwone rany, jakby wbiły się w niego jakieś ostrza. Zraniony potwór rzucał się jeszcze bardziej szaleńczo niż wcześniej i choć strącił kilka goblinich głów i rozpruł kilka zielonych brzuchów, kiedy tylko walka przesunęła się w cień nagle zatrzymał się i zaczął dosłownie się palić i rozpadać. Krasnoludy kręciły głowami. Wybitnie niesportowe zachowanie. Niby czego się spodziewać po zielonych i magach, ale i tak zasługiwało na pogardę.
Galeb skupiony na wypatrywaniu iluzji nie zdołał jej przebić wzrokiem, ale dzięki podpowiedzi Detlefa zdołał wypatrzyć najbardziej paskudnego goblińskiego szamana jakiego widział. Choć ten bardzo starał się być niewidoczny i niemal wtapiał się w tło, ruchy rąk podczas czarowania dało się zauważyć. A jak się go już zobaczyło, było się w stanie go widzieć i później. Zwłaszcza, że był wyraźnie wyższy od innych goblinów.
Cóż, demon pokonany nie było już po co czekać. Pora pozbyć się plugastwa z gór!
Gdy jednak wojownicy sprawdzali broń, Detlefowi jedno nie dawało spokoju. Gobliny przez chwilę wyglądały jakby zamierzały świętować, ale chwilę później aż się skuliły, przestały się cieszyć i wyglądały na solidnie przerażone. A nie wyglądało na to by zauważyły khazadów. Innych wrogów w okolicy raczej nie było. Trup niedźwiedziego mutanta też nie wyglądał na wracającego do życia.


Kliknij w miniaturkęKliknij w miniaturkę


Gustaw zignorował łażących po górach zielonoskórych oraz brodatych osobników, którzy chwilowo nie zamierzali go zabić i skupił się na tych, którzy mieli obecnie właśnie taki plan z całą pewnością.
Ciągły ostrzał na podejściu zniechęcał napastników, ale świadomość że niedaleko za nimi znajduje się wojsko Wissenlandu, które nie będzie się z nimi patyczkować zachęcała ich jednak jakby bardziej. Tak jak przewidywał Loftus, tym razem było trudniej złamać ich morale. I tak dobrze, że mocno przerzedzili lekką piechotę granicznych pod Meissen, teraz było ich sporo mniej niż mogłoby być.
Skały były na wroga zrzucane już kilka razy, obecnie wszelkie huki i tym podobne bardziej zagrażały pozycjom sił Brocka i samym Ostatnim.
Mimo ostrzału balisty i łuczników wróg dotarł do zatoru i zaczął przez niego przechodzić. Bardzo wolno, ale jednak. A jego łucznicy powoli zyskiwali przewagę - choć mieli gorsze pozycje, nadrabiali liczbą i zmusili łuczników Gustawa do wycofania się. A za wrogiem czekali już robotnicy przystępujący do oczyszczania zatoru. Z pewnością zajmie im to sporo czasu. Nie pokazała się także żadna broń ciężka. Nawet jeśli jakąś graniczni mięli, to pewnie daleko w taborach i przed jutrem nie dotrze nawet w pobliże walki.
Loftus także nie dostrzegł żadnego wrogiego maga. Oczywiście nie znaczyło to że takiego nie ma. całkiem możliwe, że podobnie jak Ritter, wolał się niepotrzebnie nie ujawniać.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 12-04-2020, 16:51   #800
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Dzięki Galebowi dostrzegli wreszcie sylwetkę grobiego szamana, której używał czarownik umgi do ukrywania swojej postaci wśród bandy zielonoskórych. Całkiem sporej bandy, jak na gust Detlefa. Choć tuzin wojowników dawi mógł dać im radę, to zapewne wielu grobich zdoła uciec lub stawiając opór przyczyni się do śmierci przynajmniej kilku, może i większości krasnoludów. Szczególnie jeśli używali strzał pokrytych jakimś jadem, co często te pokraki lubiły robić.

Na oblicze Thorvaldssona, podobnie jak pozostałych brodaczy, zawitał uśmiech na widok piechrzających w przerażeniu zielonoskórych. Walka przeniosła się na zewnątrz, gdzie broniący się przed zielonoskórymi i czarownikiem demon w postaci dwugłowego niedźwiedzia dość szybko uległ napastnikom.

I niby wszystko było w porządku, jednak coś nie dawało kapralowi spokoju. Może to, że demon miał opętać Dużego Karla, a nie jakiegoś zmutowanego niedźwiedzia... Może to, że nawet jeśli demon zaprowadził dezertera do tej jaskini właśnie po to, żeby opętać wielką bestię, to Detlef spodziewał się większego oporu i większych strat wśród zielonoskórych. Czyżby ten czarownik umgi był potężniejszy, niż mogło się wydawać?

Do jeszcze jednego wniosku przyczyniło się zachowanie grobich, którzy zamiast fetować zwycięstwo i chełpić przed kamratami swoją wątpliwym męstwem zachowywali się tak, jakby dopiero teraz mieli zmierzyć się z prawdziwym zagrożeniem. Albo demon-Karl wciąż był w jaskini, albo próbuje dobrać się do najmocniejszego ze swoich wrogów - imperialnego czarownika. Jeśli udałoby mu się opętać właśnie jego, to zagrożenie ze strony stwora Chaosu urośnie jeszcze bardziej.

- Czekajcie, bracia. - Zwrócił na siebie uwagę wojowników gotujących się do rozprawy z grobimi. - Spójrzcie na plugawych grobich - oni nie zachowują się, jakby wygrali. Stawiałbym złoto na to, że bliskie są ucieczki przed tym, co wciąż siedzi w jaskini lub niewidzialne krąży pośród nich. Skoro ten demon potrafił opętać Estalijkę będąc zaklętym w złotym gwoździu, to może spróbować zrobić to z czarownikiem. Zdobywając jego umiejętności, które mogliście ujrzeć przed chwilą na własne oczy, stanie się jeszcze potężniejszy. - Wyraził swoje wątpliwości.

- Podejdźmy ostrożnie bliżej - grobi albo zaczną walczyć raz jeszcze, albo wszystko się uspokoi. Jeśli to pierwsze, to znaczy że demon wciąż w jaskini siedzi i wielu grobich zginie, co jest nam na rękę. To drugie będzie znakiem, że czarownik został opętany przez demona i trzeba go zabić jak najprędzej. Może krótko po opętaniu czarownika nie będzie jeszcze potrafił użyć jego zaklęć. Oby... - Dodał.

- Co sądzisz, kuzynie? - zwrócił się do Galeba.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172