Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-11-2022, 22:08   #201
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Waldemar klepnął Leo w ramię, potwierdzając wcześniejsze deklaracje.
- Idę, ale każdy sam. Co najmniej kilkanaście kroków od siebie trzymamy, by nie wpaść całą grupą. i Żaden nie idzie do przodu, jeśli to sprawi, że straci obu kompanów z oczu - przykazał.
 
Avitto jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13-11-2022, 17:29   #202
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
- Dobra, stawać z Wami w szranki w skradaniu nawet nie próbuję - wzruszył ramionami Rust. - Zostanę lekko w odwodzie z naładowaną kuszą, ale lepiej, żeby nie trzeba było się z nimi strzelać - wtedy sprawa spalona.

Przygotował oręż i kiwnął głową towarzyszom.

- No... Ale jak już będzie trzeba ich lać, to lejemy - pocieszył wyglądającego bitki Semena. - Zostawmy tylko z jednego żywcem, co by go jeszcze przepytać.

- Gotowi? - Leo pochylił się w półkroku. Naturalna lekkość ruchów sprawiała, że w cieniach jego kształty rozmywały się. Tło pochłaniało bohatera. - Jakby coś, puszczyk to sygnał do ataku. Jeśli będzie trzeba się wycofać do przegrupowania przy koniach, zrobię lelka.
 
Panicz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-11-2022, 08:49   #203
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Grotołaz, "Morgden" i stara szafa

Ślady na deskach podłogi nie pozostawiały wątpliwości, że złotopolski dworek skrywał jakąś tajemnicę i to bynajmniej dawno zapomnianą. Tajne przejście, ukryte dosyć przewidywalnie za regałem, nie miało prawa być zaledwie reliktem przeszłości, fanaberią dawno zapomnianego, ekscentrycznego pana na włościach. Wyskrobany parkier sugerował, że biblioteczka była przesuwana względnie często i niedawno, toteż od razu na myśl przyszły skarby i świecidełka. Wystarczyło tylko przesunąć mebel i można było się przekonać, co kryło się w trzewiach dworka. A przynajmniej takie było pierwsze i mocno błędne założenie duetu intrygantów.

Regał ostał się sile mięśni, ale nie podcięło to skrzydeł ani Tupikowi, ani Dexterowi. Logika i doświadczenie podpowiadały, że mebel mógł być operowany jakimś sprytnie ukrytym wihajstrem, zakluczony jeszcze sprytniejszym mechanizmem. Prędko zaczęli więc ostukiwać wszystko po kolei w gabinecie i przeciągać dłońmi po powierzchniach w poszukiwaniu skrytki. Całe szczęście dworek zaczął już wtedy rozbrzmiewać dźwiękami orszaku obejmującego go we władanie i szykującego nocleg. Gabinet pozostawał jednak poza uwagą któregokolwiek z towarzyszy podróży, przylegając do pomieszczeń służby i użytkowych, których strzegli wieśniacy już wcześniej uklepani przez Tupika, a teraz jeszcze awansowani na cerberów. Tyle dobrego, że inspekcji i poszukiwań nie musieli przeprowadzać na szybkiego.

Dźwignię odnalazł w końcu Dexter-Morgden, skrytą za poluzowanym kamieniem jednej ze ścian. A właściwie to cegiełka była tutaj kluczem i operowała regałem, bo gdy wcisnął ją eksperymentalnie, parę mechanicznych dźwięków wypełniło gabinet od strony regału, który po chwili skrzypnął i przesunął się do przodu, ustępując z miejsca i odkrywając tajne przejście. Oczom duetu ukazały się nader wąskie i strome stopnie w dół, pod ziemię, ziejące zimnem, zatęchłym powietrzem i ciemnością. Tupik, zgarnąwszy świecznik z komody, ruszył pierwszy.

Kroki stawiali ostrożnie. Nie wiedzieli czego mogli się spodziewać, ale za największe zagrożenie mieli same schody - wystarczyłoby, aby któremuś z nich powinęła się noga i kark złamany. Asekurując się dłońmi o ścianę jednak, dobili na dół bez większej ekscytacji. Wątłe światło świec w rękach lekko tylko rozświetlało mrok obszernego pomieszczenia, ale na ścianach wisiały lampy które zaraz rozpalili, ruszając po okręgu.

Czarna plama w krańcu pomieszczenia, rozświetlona światłem, wprawiła zarówno Tupika, jak i Dextera w niemałą konsternację. Belki, wbite w podłogę i złączone ze sobą, przywodziły na myśl dosyć niekonwencjonalne narzędzie egzekucji, dawno już wyparte w samym Imperium i krajach ościennych, wszak barbarzyńskie praktyki - jakimi bez wątpienia było ukrzyżowanie - nie miały miejsca w cywilizowanych stronach. Duet wątpił jednak, by zamysłem architekta było uczynienie z komnaty miejsca kaźni.

- Crux decussata po tileańsku - odezwał się Dexter. - Stara praktyka egzekucyjna.

- Lub nowa praktyka seksualna - parsknął Tupik.

Fakt. Krzyż przywodził im na myśl dewianckie tendencje, jakim można było dać upust w ekskluzywnych burdelach lub na zgromadzeniach poświęconych Slaaneshowi, które nierzadko czyniły z narzędzi tortur narzędzia rozkoszy, z ars amandi jazdę bez trzymanki. Ślady po innych akcesoriach, głównie dziury w powale i ścianach gdzie zapewne umocowano inne przyrządy, przynajmniej rysowały taki obraz pierwotnego właściciela dworku.

Teraz jednak tajna komnata została przekształcona na... czytelnię. Tak tylko mogli to określić. Regały niemal uginały się pod ciężarem woluminów, traktatów i zwojów, z których spora część wyglądała dosyć staro. Tytuły na grzbietach ksiąg zjeżyły jednak włos na głowie. I Tupik, i Dexter rozpoznali chociażby "Sigmar - człowiek, którego obwołano bogiem", "Chaos Niepodzielny: mity i fakty" czy "O powstawaniu gatunków" - tytuły figurujące na jakże prestiżowej liście imperialnych ksiąg zakazanych.

Jednego byli pewni - kolekcja była równie niebezpieczna, co bezcenna.


W świetle Mannslieba

Prędkie przegrupowanie, prędkie plany i prędka decyzja o bliższym przyjrzeniu się znalezionemu obozowi - ekspedycji zwiadowczej nie można było odmówić działania niczym doskonale naoliwiona maszyna. Burza mózgów nie potrwała za długo, ptasie sygnały zostały umówione i eksperci fachu mogli się wykazać zdolnościami planowania. Pozostało tylko wprowadzić plan w życie.

Co też uczynili, niczym sępy powoli i metodycznie zataczając coraż bliższe kręgi wokół obozowiska. Noc jednocześnie pomagała, jak i przeszkadzała w tychże podchodach - w ciemności było o wiele łatwiej ukryć własne podchody, ale i wymuszała na nich o wiele większą ostrożność. Łatwo było tutaj o potknięcie czy nastąpienie na jakąś złośliwą gałązkę, której trzask zaalarmowałby potencjalne czujki, ale szczęśliwie obeszło się bez tego i zwiad po parunastu długich chwilach mógł już oddać się radosnemu wojeryzmowi z dogodnych pozycji.

Najemni zbóje zdawali się nie frasować czymkolwiek, obozowisko w ruinach świątyni przywodziło na myśl letnie ognisko wśród znajomych, aniżeli obóz zbrojnych. Znajome im figury były rozproszone tu i tam, raczyły się późną kolacją i butelki z alkoholem, najpewniej zrabowane ze Złotopola, krążyły wte i wewte. Gdzieniegdzie, w niektórych z namiotów, dostrzec mogli leżące postacie, wóz z szabrem stał na granicy światła rzucanego przez płomienie, jeszcze dalej były konie bandy, uwiązane do drzew.

Na tak względnie bliską odległość Leo był już pewien, że to ta sama banda, nieco tylko liczniejsza. Dla pewności przeliczył ich ze trzy razy, konstatując w końcu że nie wszyscy ruszyli z kapelusznikami rabować folwark - summa summarum hanza spuchła o cztery głowy. Co najmniej. Mieszaniec nie był pewien, ile zbrojnych mogło się jeszcze chować w zdezelowanym szkielecie kościółka lub w ciemnościach wok...

Jakaś złośliwa gałązka trzasnęła nieopodal i delegaci odruchowo skulili się za swoimi głazami czy konarami, służącymi im za kryjówki przy podchodach. Sylwetka zdawała się wyrosnąć znikąd, leniwym krokiem imitując podobną ich podchodom ścieżkę, która - jak ocenił Waldemar - miała przejść alarmująco blisko ich obecnych pozycji.

Cóż... Szczęście musiało się kiedyś skończyć.




________________________________________

5k100
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-11-2022, 19:03   #204
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Na święte jajca Esmeraldy ! – Wymsknęło się Tupikowi pobożne zawołanie przywodzące na myśl jeden z pierwszych kuchennych przepisów przekazanych halflingom przez boginię , choć nie wszystkim mogło się to właściwie kojarzyć.

Toż to majątek ukryty w piwniczce – zawyrokował natychmiast rzucając się do przeglądania dzieł. W dużej części niestety zapisane w języku uczonych. – Liber ivonis? Necromundom? O obrotach ciał z ciał ? Ooooo Kasmatutra z obrazkami – wzrok przyciągnęła go dość obrazowa okładka. Wodził palcami po grzbietach szukając tego co mogłoby mu się przydać, z czego sam mógłby zaczerpnąć jakąś naukę , czegoś dla Theo i czegoś cennego – przy czym zakładał, że im bardziej treść książki będzie dla niego niezrozumiała a nadto opatrzona dziwnymi symbolami których znaczenia nie będzie potrafił odgadnąć a nadto oprawiona „po szlachecku” – tym wartościowsza może się okazać na wolnym/czarnym rynku.

Tupik poczułby się jak dziecko w sklepie z zabawkami czy też słodyczami, niestety nie miał takiego porównania gdyż dzieciństwo spędził w większości na ulicy a o zabawkach czy słodyczach nawet nie próbował marzyć. Marzenia są dla marzycieli, a on brał życie takim jakie było i brał co mu dawało. W tym momencie wyglądało na to że daje mu całkiem sporo…

- Słuchaj Morgan , bierzemy co najlepsze i najłatwiej dające się schować – pergaminy , drobne acz bogato zdobione woluminy , to co zdołamy wynieść pod pazuchą i przeszmuglować na zamek bez wzbudzania podejrzeń. Chyba nawet poświęcę kocyk żeby więcej zmieścić w bagażu, za jedną z tych ksiąg miałbym z setkę kocyków i to nie byle jakich ! – Patrząc po kosztownym sposobie ubierania się ( przynajmniej gdy nie był w podróży ) – zapewne wiedział o czym mówi.

- Potem piwniczkę zamykamy , zacieramy na ile się da ślady prowadzące do przejścia i jeśli nam bóstwa sprzyjają może będzie jeszcze okazja przyjechać tu w przyszłości , może odkupić wioskę gdy już oficjalnie dysponować będziemy Starym Sadem czy jak mu tam było – lennem od Lorda , co więcej jeśli będziesz potrzebował uwiarygodnić się u barona wystarczy że podeślesz mu jedną z tych ksiąg wskazując że należała do lennika Lady Henrietty – innymi słowy spiszesz się w jego oczach jako wysłannik a kto wie, jeśli baronowi spodoba się zawartość to nie zdziwiłbym się gdyby sam chciał przejąć cały ten księgozbiór dla siebie a ty zyskałbyś tysiąckrotnie w jego oczach… - Tupikowa burza mózgu zmiotłaby już niejedno miasto gdyby przybierała namacalnej i wyrażalnej ekspresji.

Tak czy siak gdyby ktokolwiek przyłapał nas na tym przemycie to oficjalna wersja jest taka iż chcesz powiadomić barona co tu się wyprawia , ja ci w tym pomagam a istnieje realna obawa że wysłannicy Lady Henrietty mogliby chcieć ukryć dowody przewiny jej lennika który ośmielił się występować wbrew świętym regułom zakonu Sigmara ! - rzecz jasna sam Tupik tez niespecjalnie liczył się z indeksem ksiąg zakazanych , lecz na potrzeby wytłumaczenia dlaczego pobrali w tajemnicy księgi uznał że jest to całkiem zgrabne wytłumaczenie. Z pewnością lepsze niż chęć odsprzedaży ich na czarnym rynku…

Tupikowi po raz kolejny zaświeciły się oczy niczym dwa rubiny

Powiedz że znasz klasykę, mówiłeś że uczyli cię tam w klasztorze , mam nadzieje że się nie obijałeś na tych lekcjach… ? Zapytał z nadzieja w głosie. Umiejętność rozczytania tytułów książek z całą pewnością wspomogłaby ich w prawidłowym doborze, selekcji dzieł , co więcej może w końcu sam Tupik miałby dobry materiał z którego mógłby z pomocą Morgana nauczyć się jak czytać klasykę. Zaawansowana księga o medycynie stanowiłaby dobre połączenie nie dość, że wartościowa to jeszcze przydatna. Po prawdzie jednak obiegając wzrokiem całą bibliotekę sam jeszcze nie wiedział czy nie trafi na ciekawszą materie do studiów, może nawet taką z która niekoniecznie będzie musiał obchodzić się w ukryciu. To że część ksiąg była zakazana nie musiało oznaczać że wszystkie. Na miejscu szlachcica chowałby tu nie tylko zakazane księgi ale zwyczajnie najcenniejsze choćby w obawie przed złodziejami.



K100 : 43, 80, 44, 68, 25

 
Eliasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-11-2022, 13:17   #205
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Szelest zdeptanych liści poniósł się przez ciemność stawiając wszystkich do pionu. Metaforycznie, bo właściwie to było całkiem przeciwnie. Wszyscy skradający skulili się, skurczyli, skarleli, zniknęli w cieniu i ciszy, nieodróżnialni od nocy jak kropla atramentu w kałamarzu.

A przynajmniej liczyli, że tak jest. Że ich wstrzymane oddechy i zwinięte sylwetki pozwolą przeczekać patrol i zbliżyć się bliżej ogniska, gdzie da się przyjrzeć twarzom i podsłuchać rozmowy.

Rust czekał w przysiadzie za dębowym pniem, stężały w bezruchu. Czekał sygnału, czekał walki, albo zwyczajnie, zakładanego ciągu dalszego. Gotów na każdą ewentualność.

Rzuty: 25, 69, 31, 81, 7.
 
Panicz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-11-2022, 21:25   #206
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Chichy Fretka, kompani jak słowa niewypowiedziane, bezdźwięczni. Się zwinął jak poczwarka udająca liść, zawisła na zboczu parowu. Cień nie cień, kształt bezkształtny. Sygnał do zastygu podobny jak inne, choć zwierz musiał być ciężki, równie ciężki jak choćby i zbrojny ludź.

Spetryfikowany w bezruchu, choć nie bezdechu mieszaniec przytulał do prawego ramienia długie chude ostrze. Oczy zbyt lśniące wbił w glebę mokrą, wilgotną rodzicielkę, kochankę chętną, otulankę satynową. Na słuch się zdał i wibracje, na czucie wiatru, zapachy obce.

29/72/36/12/72
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-11-2022, 08:20   #207
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Dex stawiał wszystko na jedną kartę. Wszak wysoka nie była, ale na lepszą nie mógł liczyć. Jeśli ten kant miał się udać to potrzebował wspólnika i to jak najszybciej.
Czuł, że jego historyjka nie do końca się dla większości trzyma kupy i grunt zaczyna się mu trochę pod stopami palić.

Ogólnie ten dzień był dla Morgdena coraz dziwniejszy. Najpierw pech na przeprawie, rabusie, sługa mrocznych sił, wyspowiadanie się ze swej historii przed prawie nieznajomym osobnikiem. Był już tym wszystkim zmęczony, a teraz trafili na tajne przejście do jakieś sado-maso biblioteki.

Niby człowiek się trochę brzydzi, ale oczu od tych skarbów nie może oderwać, a zostawić tak że by się kurzyły i niszczały? No przecież tak się nie godzi. Ruszył, więc z Tupikiem przebierać zbiory w poszukiwaniu co cenniejszych woluminów i innych ciekawych drogocennych znalezisk.

Zgadzał się z pomysłami tego nad wyraz sprytnego i inteligentnego niziołka. Niestety nie miał dla niego najlepszych wieści.

- No cóż... czas na uczelni powiedzmy, że spędziłem czas studiując, a nie ucząc się. Hehe- zaśmiał się sztuczny sposób chcąc trochę zakryć swoją niewiedzę.
-Czasem jednak trochę po bibliotece buszowałem. Coś może rozpoznam, a obrazki z niektórych tych książek wydają też się znajome i popularne w śród studenckiej braci.- i z tym słowem ruszył w poszukiwaniu skarbów, oraz siląc swoją mózgownicę jak, by tu najlepiej skitrać znalezisko. Zarówno to co zabiera ze sobą jak i to jak najlepiej zamaskować owe przejście.


Zgodził się też z jednym rzuconych mimochodem pomysłów nizołka, aby zająć na noc pomieszczenie z przejściem jako sypialnię. Usprawiedliwiając to zniszczeniami, oraz że pokoje powinny należeć do osób o najwyżej randze i kobietom w pierwszej kolejności.

Rzuty:75,4,29,72,93
 
Lynx Lynx jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-11-2022, 12:35   #208
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Semen czekał w ciszy i skupieniu trzymając kuszę. Liczył, że ten ktoś ominie ich, jeśli nie... cóż, bełt w kałdunie wrażony z bliska powinien rozwiązać sprawę po cichu, jeśli zajdzie taka konieczność.


k100: 23, 56, 87, 12, 45

Jakby nas odkrył to jak w poście, po cichu bełt w kałdun z bliska. Jak nas nie zobaczy to nie rusza go Semen

 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-11-2022, 09:27   #209
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Nocne podchody

Atmosfera stężała w jednej chwili niczym przy ostatnim akcie jarmarcznej sztuki o morderczej tajemnicy, w którym maska zostaje zdjęta z mordercy. Wszyscy jak jeden mąż stężeli jak galareta, skulili się w swoich miejscach i wstrzymali oddechy w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń, na to czy to im przyjdzie mordować losowego wartownika, by nie mógł zaalarmować swoich kamratów. Sylwetka sunęła irytująco powolnym, niespiesznym krokiem, pełną piersią oddychając świeżym nocnym powietrzem i szarpiąc nerwami pochowanych tu i tam delegatów. Jeden mozolny krok po drugim, wartownik nieświadom czyhającego niebezpieczeństwa spacerował w najlepsze, coraz bliżej kryjówki mieszańca, a gdy przystanął, napięcie tylko się wzmocniło.

Powód postoju okazał się być nader prozaiczny, gdy podejrzane ruchy gmerające przy bryczesach zdradziły intencje sylwetki, a charakterystyczny dźwięk strugi uderzającej o ziemię potwierdził przypuszczenia. Widać biednego spacerowicza przyszpiliła natura i musiał odcedzić kartofelki, co też czynił w najlepsze, wygwizdując jakąś ludową melodię pod nosem.

Waldemar wychwycił ruch przed innymi. Łatwo rozpoznawalny nawet w rozmywającej się w cieniach plamie - tężęjącą sylwetkę, nagle napięte mięśnie i nader wszystko to pochylenie się wprzód, jakże zdradzające próbę wypatrzenia czegoś w ciemności. Emerytowany szpieg nie zastanawiał się długo, sztylet zawirował w powietrzu, kończąc lot z mlaskiem.

Leo zareagował niemalże odruchowo, gdy wartownik runął jak długi - mieszaniec wyskoczył zza swojej kryjówki i dopadł bulgoczącego jegomościa, nadal nierozumiejącego co się stało, i chwycił go za kostki, przeciągając konającego za głaz, nie frasując się niewymownymi nadal na wierzchu. Waldemar wyrósł przy nich niczym duch, jedną dłonią zakrywając usta wartownika, drugą odnajdując tkwiący w tchawicy nóż i szarpiąc za rękojeść. Ostrze zaraz ponownie zdepozytował w nieszczęśniku, tym razem z wprawą i chirurgiczną precyzją wwiercając sztych między żebra. Dopiero gdy ostatnie przedśmiertne wierzgnięcia ustały i pewien był, że junak wyzionął ducha, dał sygnał Leonidasowi do ponownego ruszenia.

Zwei Monde wstrzymał pochód ponownie zaledwie paręnaście kroków dalej, zajmując dogodną pozycję za kolejnym skupiskiem głazów i kamulców, znad których widział obozowisko już o wiele wyraźniej i strzępki rozmów nawet docierały do ich uszu. Zbóje zdawali się być w naprawdę dobrych humorach, ale to mogła być zasługa krążących wśród nich butelek z trunkami wszelakimi - bez wątpienia zrabowanymi z dworku - oraz posrebrzanych tacek nad którymi pochylali się co i rusz. Na tą odległość ciężko było ocenić co tam na nich było, ale nie wątpili że proszek miał zastosowanie mocno rekreacyjne.

Znajome twarze zbirów błyskały im co i rusz w świetle trzaskającego ogniska, wykrzywione uśmiechami i wyrazami samozadowolenia, pogłębianymi alkoholem i alchemicznymi specjałami. Prowodyr bandy, znany im dobrze ze Złotopola, gestykulował żywo, rozsiewając wokół krople trunku, wymykające się z kufla przy tychże gestach.

...za tydzień balujem w Pfeildorfie! — Kamraci ryknęli unisono, wznosząc toast na te słowa. — ...niej na Aver... i dalej jeszcze!...

Że nie zamierzali zagrzać miejsca na dłużej w ruinach kościółka nie było dla nikogo zaskoczeniem, ale kierunek na niegdysiejszą stolicę Sollandu nieco dziwił. Prędzej spodziewali się Wusterburga, ale widać banda nie miała politycznych motywacji. Ani planów pozostania w samym Wissenlandzie.


Tupik i Dexter/Morgden

Kolekcja była prima sort, to musieli przyznać. Księgozbiór obfitował w rzadkie dzieła naukowe, białe kruki i zapomniane traktaty, ale sam fakt że spora część tytułów figurowała na imperialnej liście ksiąg zakazanych rzucał cień na to cenne znalezisko. Pobożni i bogobojni zaraz roznieciliby ognisko, by spalić heretyckie papiery, większe nawet od tego, które zastali przy wjeździe do Złotopola i niewykluczonym było, że i zaraz zbudowaliby stosy dla nich samych, przypadkowych znalazców.

Wartość znaleziska nie zamykała się tylko i wyłącznie w zawartości podziemnej komnaty - sam fakt jej istnienia był cenny sam w sobie, zwłaszcza biorąc pod uwagę przeszłe przeznaczenie komnaty, przywodzące na myśl historie o dewianckich orgiach ku chwale Slaanesha. Co prawda pana na włościach brakowało, ale zarządca z ramienia Henrietty, gdziekolwiek by on teraz nie był, zapewne wolałby zachować istnienie pomieszczenia w tajemnicy. A jak wiadomo, dyskrecja była eksluzywnym i drogo opłacanym towarem.

Jakby nie było... Komnatę z naukowo-heretyckimi dziełami zostawili po paru chwilach za plecami, zamykając tajemne przejście by przypadkiem ktoś się nań nie natknął, podczas gdy duet ruszył rozmówić się z Lotharem. Młodego szlachcica znaleźli w jadalni, raczącego się parującym talerzem gulaszu razem z rudowłosą panną Daenzer. Na słowa o nocowaniu w gabinecie szlachecki duet tylko zmarszczył brwi i wymienił skonfundowane spojrzenia, ale komentarze zachował dla siebie.

Jeśli taka wasza wola — Lothar wzruszył ramionami.

Fiona zaśmiała się perliście i sięgnęła po czarkę z kielichem, ale Tupikowi nie umknął błysk w jej spojrzeniu. A może była to tylko gra świateł?

Spocznijcie na chwilę, panowie — szlachcianka wskazała im miejsca. — Helga przygotowała naprawdę smaczną potrawkę, grzechem byłoby nie skosztować. Opowiedzcie nam coś o sobie, naprawdę rzadko mamy przyjemność gościć dygnitarzy z Teoffen i Eigenhof. Jak zdrowie lorda Erycka, podobno strasznie niedomagał po Wusterburgu...?

Dexter znał ten typ. Już wcześniej obecność Daenzerówny była dla niego co najmniej dziwna, ale teraz był już pewien. Dama dworu Henrietty, dobre sobie, istny eufemizm. Szpieg. Jak nic.

Niewinny kwiat, pod którym krył się wąż.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-11-2022, 21:40   #210
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupik przysiadł się do późnej uczty, nie tylko dlatego by nie wzbudzać podejrzeń odmową. Póki co burczenie w brzuchu odzywało się niezbyt natarczywie, ale to tylko dlatego, że jakąś godzinę temu zdążył przekąsić przedpodwieczorek , jednak godzinna przerwa między międzyposiłkami była niczym półdniowa głodówka dla przeciętnego człowieka. A przynajmniej tak się czasami halflingowi zdawało.

- W zdrowym brzuchu zdrowy duch – czyż nie tak? - uśmiechnął się halfling sięgając po gulasz. Przeżuł kilka kęsów nim zdecydował się odpowiedzieć żmijce , zdecydowanie wydłużał moment odpowiedzi tworząc coś na kształt napięcia , którego bynajmniej nie zamierzał tonować. Wycelowana łyżka w kierunku szlachcianki zdawała się być mimowolna gestykulacją, czy jednak była mimowolna wiedział li tylko sam Tupik

- Ależ droga Lady , nie spodziewasz się chyba, że będziemy omawiać stan zdrowia Lorda Erycka Pana na Teoffen? – dodał może nieco zbytecznie, ale dla podkreślenia osoby w której omawianie próbowała ich wciągnąć lisica. – Jeżeli stan zdrowia Lorda byłby słaby czego nie potwierdzam ani nie zaprzeczam , niewłaściwym by było rozpowszechnianie takich wieści mogłyby dotrzeć do niewłaściwych uszu ot choćby kogoś z rewolucjonistów podsłuchujących na ten przykład nasza rozmowę i nic dobrego z tego by nie wynikło. Co więcej jeśli stan zdrowia Lorda byłby doskonały to i ta informacja gdyby dotarła do niewłaściwych uszu mogłaby narobić szkód. Tak więc pomińmy może rozmowy o Lordzie i skorzystajmy z okazji by wyjaśnić w końcu co stało się z osobami które napadły na rycerzy Bractwa i kim byli owi śmiałkowie?

Tupik potrafił odbijać piłeczkę, łyżka chwile po pytaniu powędrowała na powrót w kierunku gulaszu który trzeba było przyznać być całkiem smaczny, niemniej dla dodania pikanterii oraz zachwiania nieco pewnością siebie damy dworu sięgnął po przyprawy przy pasie i dosypał szczyptę spoglądając przy tym na Fionę , nie trudno było tez dostrzec błysk w oku halflinga przy tej czynności, choć może była to tylko gra świateł…


K100 : 41, 69, 99, 59, 98

 
Eliasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172