Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-10-2023, 08:39   #101
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Duivel ujrzał świetlistą kulę zbliżającą się w ich kierunku. "Magia" pomyślał. Nie był tylko pewien czy to ktoś wrogi czy może sprzymierzeniec. Po chwili światło było już na tyle widoczne, że w całej grupie rozpoczęły się szepty. Ferro zaczął wydawać rozkazy, ale elf skupił się na rozpoznaniu osoby która się do nich zbliżała dość szybko. Skojarzył to ze światłem jakie Alezzia wyczarowała na bagnach gdy szli z akcją ratunkową. Zakrwawione ciuchy postaci zdawały się nie pasować do wyprostowanej sylwetki. Nie miał pojęcia jakim cudem Alezzia była w tak dobrym stanie... bo w końcu rozpoznał swoją kompankę. Wiele myśli przeszło mu przez głowę. Nie wiedział, czy to nie jakaś podła sztuczka, może di Lucci zmarła i ktoś wykorzystuje jej ciało. Padły jakieś rozkazy, gdy już dojechała do grupy. Minęła nawet paru kuszników, gdy Ci oddali strzały. Duivel dobył wtedy swój łuk i wiele się nie zastanawiając, wycelował w Ferro. Gdy przemawiała jakimś nienaturalnym głosem, znów pojawiły się w nim wątpliwości. Wiedział, że mówi po tileańsku, a po chwili w reikspiel przemówiła do reszty. Elf opuścił łuk gdy dowódczyni poprosiła o oszczędzenie kapitana.
Po chwili dostrzegł Tobiasa jak ten pokazywał z ukrycia jakieś gesty. Prawdopodobnie chciał przekazać, że idzie na zwiad, jednak elf pewności nie miał co do znaczenia gestów. Domyślił się, że to Walder pomógł świetlistej magiczce.
- Jestem za tym, żeby iść na tę polanę. Obłąkany Ferro bardzo chciał nas odwieść od tego pomysłu, także tam musi być ich słaby punkt, albo jakieś miejsce z którego rzucają czary.- mówił donośnie, tak aby wszyscy słyszeli, choć nie wszyscy rozumieli
- Witaj ponownie Alezzio, dobrze Cię widzieć... dodał na koniec do magini i ukłonił się w pasie.
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-10-2023, 22:14   #102
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 21 - 2521.04.31; wlt; przedpołudnie

Miejsce: pd-zach Ostland; pogranicze z Hochlandem; rz. Wolf; Górski Bród; okolice brodu
Czas: 2521.04.31; Wellentag; przedpołudnie
Warunki: - ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, sła.wiatr; chłodno (0)



Tobias



Ostlandzki myśliwy obserwował z ukrycia wznowienie awantury między magiczką a oficerem. Wyglądało na to, że tym razem to kobieta była górą i z pewną pomocą czwórki mieczników Theiss oraz interwencji Edgaro udało jej się chociać chwilowo wyłączyć z walki porucznika. Pomachał jeszcze do pozostałych dwóch zwiadocwców ale widział, że nie tylko oni go dostrzegli. Bo jeden czy dwóch kuszników odwróciło się w jego stronę. Albo też dostrzegli jego gesty albo posłali spojrzenie w tym samym kierunku co któryś z pozostałych dwóch zwiadowców. Jednak za bardzo absorbowało ich to co się dzieje na miejscu aby zwracać uwagę na znajomego łucznika więc w dalszych poczynaniach nikt Tobiasowi nie przeszkadzał.

Z każdym miękkim krokiem oddalał się od hałasów czynionych przez większą grupę. Aż wreszcie całkiem stracił ich ze słuchu. Szedł sam. Otoczony przez pradawne drzewa, po dnie mrocznego lasu. Buty cicho szeleściły mu wśród przegniłej ściółki jaka tu leżała od nie wiadomo wielu sezonów. Znów mógł się poczuć jak w rodzimych stronach gdy szedł tropem jakiegoś zwierzęcia albo już je podchodził. Tym razem jednak żadnych tropów nie miał. A te widocznie w oddali prześwity pomiędzy drzewami były jedyną wskazówką jaką mógł się kierować. Zbliżał się coraz bardziej ale nic nie wskazywało aby się zbliżał do czegoś szczególnego. Chociaż… Może to właśnie było to? Jakoś tak… Ciszej. Jakby ten mroczny las wstrzymał oddech. Jednak w tej mglistej ciszy nie słyszał żadnych dźwięków świadczących, że ktoś go podchodzi albo ktokolwiek jest w pobliżu. Właściwie to musiał już zbliżać się do skraju lasu jaki powinien wyjść na tą polanę do jakiej chciała dotrzeć tileańska magiczka.




https://i.imgur.com/Tjp3BhW.jpg


Widział jak mgła gęstnieje przy tej polanie. A może świeci? Do tej pory nie spotkał mgła jaka by świeciła ale też nie wyglądało to na punktowe źródła światła jakie może dać ognisko, lampa czy pochodnia. A może mu się to tylko zdawało? Może tak oczy mu się przyzwyczaiły do leśnego półmroku, że ta otwarta przestrzeń wydawała mu się promienieć wewnętrznym blaskiem? Nie mógł tego rozstrzygnąć.

A jednak nie! Coś tam było! Jakby powiew wiatru na moment rozgonił te opary mgły. I wtedy tam, gdzieś na środku polany dojrzał sylwetkę. Chyba człowiek. W barwnej, długiej szacie jakiegoś uczonego. Albo maga. Z kosturem w dłoni. Łysy albo z jakąś mycką na głowie. Wyglądał jakby zamarł niczym posąg. Ale w dynamicznej pozie. Jakby celował w coś albo kogoś ze swojego kostura. I z niego strzelał barwny strumień płomieni albo coś takiego. Zbyt dziwne miało kolory aby uznać to za zwykły ogień. Scena była jak zatrzymany w ruchu posąg. Tylko naturalnych barw i kształtów więc do złudzenia przypominał żywego człowieka. Uchwyconego w samym centrum zmagań. Ale z kim lub z czym to nie widział bo mgła aż tak się nie rozproszyła. Chociaż ruszała się jakby jakieś niewidzialny ptak by tamtędy leniwie przeleciał. Tak go to zaobsorbowało, że poczuł drobne ukłucie na karku. Jakby ukłuł go kolec agrestu albo komar. Niezbyt mocno ale irytująco. Odruchowo sięgnął tam ręką i wtedy ujrzał, że nadlatuje z góry jakiś ptak. Aż zamrugał oczami jak się okazało, że to nie żaden ptak tylko ludzka miniaturka. W kusej sukieneczce i powabie egzotycznej tancerki. Zatrzymała się krok czy dwa od niego i wzięła się pod swoje małe boki. Słyszał cichy szum jej skrzydełek i była na tyle mała, że pewnie mógłby utrzymać ją w otwartej dłoni. Wyglądała jak miniaturka jakiejś lesnej nimfy. Tylko takiej wyuzdanej i lubieżnej. Z rogami i ogonem jakie przypominały grzeszne wyobrażenia demonów zakazanych rozkoszy.

- Oj byłeś bardzo niegrzeczny dla mojej pani. A była dla ciebie taka miła. Chciała się z tobą zaprzyjaźnić! Jak mogłeś być tak podły aby jej odmówić! - powiedziała z wyraźnym wyrzutem jakie przeszło w rozzłoszczone oskarżenie wzmocnione gestem palca pokazującego na winowajcę.

- Teraz będziesz miał za swoje! - powiedziała mściwie i z groźbą w głosie. Po czym zagwizdała na dwóch palcach. Tak jak się zwykle gwiżdże na psa. Po czym zaśmiała się poniętnie i złośliwie jakby czekała na świetne widowisko. Tobias poczuł znów ukłucie na karku. Gdzieś tam gdzie wieniec od siostry Guendeliny dotykał mu ciała. I usłyszał to. Nadbiegający z mgły odgłos szponiastych łap. Takie które pędzą aby dorwać i rozszarpać ofiarę. Jakie potrafią zagryźć dorosłego męża, wyrwać mu gardło i rozerwać mu trzewia. Coś takiego pędziło z mgły wezwane gwizdnięciem tej latającej miniaturki tancerki. I lada chwila miało wyskoczyć z mgły i go dopaść. Mgła była na tyle gęsta, że miał szansę strzelić może raz do szybkiego, ruchomego celu zanim ten go dorwie.



Grupa por. Ferro



- Nie mów tak o oficerze. Porucznik dostał gorącej krwi i się trochę źle poczuł. Jak się obudzi powinno być mu lepiej. - Alezzi widocznie nie spodobały się wzmianki elfa o obłąkaniu tileańskiego oficera. Zapewne nie chciała siać zwątpienia albo po prostu nie uważała go za obłąkanego. Powiedziała to dobitnie patrząc jednocześnie na Duivela bez zmrużenia okiem sprawdzając czy to do niego dotarło. W reikspiel co prawda i tak rozumieli ich tylko ludzie Theiss i Edgaro ale mimo wszystko nie chciała aby ktoś podkopywał autorytet drugiego z dowódców.

Potem wdała się w rozmowę ze Stefanem jaki pytał ją o różne rzeczy. Ale okazało się, że jej moce też mają swoje ograniczenia i nie może stworzyć tej świetlistej osłony na kogoś innego oprócz siebie. Tak samo jak niezbyt może polecić w ciemno jakąś strategię skoro nadal nie spotkali przeciwnika a więc nie wiadomo z kim mają do czynienia i czego się spodziewać.

- A co z nim? - zapytał Hugo wskazując na uśpionego i związanego porucznika. - Trzeba by go nieść. Albo zostawić. - zaproponował sam od siebie. I sądząc po tonie głosu to oba wybory wydawały się mieć wady w jego oczach.

- Weźcie go ze sobą. Nie możemy go zostawić samego. - odparła magiczka już z siodła gdy się chwilę nad tym zastanowiła. Awantura została właściwie zażegnana i wyglądało na to, że ani kusznicy ani imperialni nie kwestionują dowództwa konnej blond uczonej.

- Dobrze w takim razie ruszamy dalej. W stronę polany. Proszę miejcie się na baczności. Nie wiadomo co nas tam czeka. Ale zapewne trzeba będzie walczyć. Jak tylko dostrzeżecie coś podejrzanego to dajcie znać. - odparła liderka kończąc te wszelkie swary i rozmowy. Prawie. Bez wojskowego dowódcy jakim do tej pory był porucznik brakowało kogoś kto tak jak on ma posłuch i wie co należy robić. Tileanka chociaż przejęła funkcję lidera to nie była zawodowym wojskowym aby zarządzać oddziałem. Więc chwilę to trwało zanim czwórka mieczników i tuzin kuszników naradzili się między sobą co i jak. W końcu mniej wiecej przyjęli podobny szyk w jakim szli do tej pory pod dowództewm Ferro. Tileańczycy podzielili się na trzy grupy gdzie jedna szła tuż przed koniem Alezzi, druga z paręnaście kroków przed nimi a ostatnia za jej koniem. Miecznicy szli tuż za wierzchowcem wlokąc między sobą nieprzytomnego oficera. A dwóch wolnych szło po bokach liderki. Stefanowi i Duivelowi pozostało znalezienia sobie miejsca jako zwiadowcy bo nie byli na sztywno przypisani do żadnego oddziału. A bez zawodowego wojskowego jakim był Ferro jakoś nikt się nie kwapił aby znaleźć im zajęcie.




https://i.imgur.com/VeM9rnk.jpg


Atmosfera znów się zagęściła. Ale przynajmniej sprzyjało to zachowaniu ciszy. No prawie. Jak na ucho myśliwego czy zwiadowców to prawie dwie dziesiątki piechurów i jeden koń nie poruszali się bezszelestnie. Słychać było szuranie liści pod ich butami ale to akurat i Stefan i Duivel czynili to samo. Tego nie dało się uniknąć stworzeniom z krwi i kości. Co prawda leśny elf zdawał sobie sprawę, że jego lud potrafi magią sprawić aby dosłownie nie pozostawiać po sobie żadnych śladów ale on sam nie opanował tej mistycznej sztuki gdyż miał inne priorytety w życiu. Oprócz tego słyszeli cichy klekot sprzączek, toreb, czy innego ekwipunku. To jednak nie mogło dziwić. Byli zawodowymi kusznikami i szermierzami przystosowanymi do otwartej walki na polu bitwy a nie skrytego podchodzenia wroga czy zwierzyny. No i była ich całkiem spora grupa jaka zwielokrotniona dźwięki wytwarzane przez każdego z uczestników. Ale i tak było to o wiele cichsze niż dotychczasowy harmider jaki trwał póki wszyscy gadali przez każdego i do każdego a awantura trwała w najlepsze. W porównaniu do tej zakończonej już sytuacji to było całkiem cicho. Na tyle, że można było mieć nadzieję, że tym razem będzie szansa usłyszeć coś podejrzanego.

Jak szli przez ten mroczny i mglisty świat powróciło poczucie zagrożenia. Chyba każdy rozglądał się uważnie po okolicznych pniach, kamieniach i krzakach szukając zagrożenia. Tak samo jak wcześniej gdy maszerowali jeszcze pod wodzą dwójki liderów. Znów wydawało się, że za każdym pniem i krzakiem czai się jakaś złowróżbna kreatura. Zwłaszcza jak nadal nie mieli pojęcia czego się spodziewać. Nic jednak nie udało im się wykryć. Krok za krokiem zbliżali się powoli do tych przejaśnień między drzewami jakie zwiastowały kraniec lasu i zapewne tą polanę o jakiej była mowa. I nadal się nic nie działo. Nikt ich nie atakował. Nie było słychać żadnych odgłosów walki, wzywania pomocy ani nic takiego. Właściwie to było słychać głuchą ciszę. Co wydawała się nienaturalna w tak pierwotnym lesie. Jakby cały las zamarł w oczekiwaniu na coś. Albo wyczuwając coś co zagrażało wszystkim okolicznym stworzeniom. A mimo to nadal nic się nie działo. Dlatego reakcja Alezzi mogła zaskoczyć. Zatrzymała konia i powiedziała coś cicho z zaskoczeniem. To spowodowało, że idący po jej bokach miecznicy też się zatrzymali a po chwili i reszta kuszników.

- Co się stało? - zapytał cicho Hugo rozglądając się trwożliwie po okolicy. Czyli pniach omszałych drzew jakie wyłaniały się z wiecznej mgły. Magiczka odparła coś co brzmiało jak dwa wyrazy ale całkiem obce. Więc niewiele powiedziały one nie tylko miecznikom ale i najbliżej stojącym kusznikom co mogli ją usłyszeć. - Czyli? - zapytał skonsternowany kapral szermierzy Theiss. Świetlista dama spojrzała na niego z siodła jakby właśnie zorientowała się, że powinna wytłumaczyć coś skomplikowanego komuś kto nie ma o tym pojęcia.

- Tu zaraz zaczyna się… Pole czasowe. Pole innego czasu. Wewnątrz czas płynie inaczej niż tutaj. Wolniej albo szybciej. - wyjaśniła najprościej jak umiała. Ale któryś z kuszników zapytał ją po tileańśku więc i w tym języku zaczęła coś odpowiadać. Hugo i miecznicy zrobili dość niewyraźne miny jakby wcale nie mieli ochoty mieć z czymś takim do czynienia.

- Musimy tam wjechać. - zdecydowała w końcu magiczka. I wskazała swoim kosturem kierunek w jakim zmierzali do tej pory. Sądząc po minach zwykłych soldatów niezbyt im przypadła do gustu taki pomysł więc uczona musiała ich zachęcić stanowczym gestem i ponaglającym spojrzeniem.

- Hej co to? Słyszycie? - odezwał się któryś z mieczników. Ale rzeczywiście w tej mglistej ciszy w jakiej dotąd zdawały się tonąć wszelkie dźwięki nagle dało się słyszeć coś nowego.

- Ktoś śpiewa… Jakaś kobieta… Na pewno bardzo piękna… - któryś z kolegów z nim się zgodził. Bo po pierwszym zaskcozeniu dało się słychać piękny, melodyjny, kobiecy głos. Głos jaki lał miód na sterane, żołnierskie serca. Jaki przynosił ukojenie. Takie jakie mężczyźnie może przynieść tylko kobieta. Taka czuła, kochająca, co czeka właśnie na niego. I będzie można złożyć tą brudną, spoconą, ubłoconą głowę na jej czystym, schludnym podołku. Poczyć jej gościnne uda pod głową, jej miękką, pachnącą dłoń jaka pogładzi po zarośniętej gębie, Jej piękną twarz i słodkie usta jakie w końcu pochylą się i złożą na męskich wargach pierwszy pocałunek.

Tylko coś tu przeszkadzało. Stefan i Duivel czuli to. Już te znajome łaskotki w brzuchu, te przyjemne dreszcze na karku jakie są zapowiedzią pieszczot kochani ale coś się przez to przebijało. Coś było nie tak. Jakiś kobiecy głos. W pobliżu. Przeszkadzał im więc w końcu zwrócili na niego uwagę. No tak. Ta blondynka na koniu. Coś tam przeszkadzała. W pewnym momencie jednak skrzyżowała spojrzenia wprost z ich oczami i to ich otrzeźwiło. Przecież to Alezzia!

Jak zamrugali oczami i rozejrzeli się dookoła sceneria niby była ta sama. Las, mgła, ich towarzysze. Tylko zachowywali się dziwnie. Stali bezbronni jak dzieci z rozmaślonym wzrokiem wpatrzeni bogowie wiedzą gdzie. Część kuszników wypuściła broń i ta leżała teraz u ich stóp ale zdawali się nie zwracać na to najmniejszej uwagi. Cwhiali się bez sensu a niektózy jakby próbowali kogoś dotykać albo prosić do tańca. Miecznicy Hugo tak samo. Tych dwóch co trzymało do tej pory porucznika chyba nie zwrócili uwagi, że teraz ten leży luźno na ziemi. Zresztą ani Stefan ani Duivel nie zauważyli kiedy go puścili. Właściwie nie byli pewni ile im umknęło. Poza tym, że gdzieś z głębi lasu dobiegał ich ten uwodzący, kobiecy śpiew. A w środku grupy Alezzia miotała się w siodle krzycząc i ponaglając.

- Obudźcie się! To przeklęta magia! Nie dajcie się jej oczarować! - krzyczała jakby chciała zbudzić śpiących z ich głębokiego snu. Ale nagle przestała. Spojrzała spłoszona gdzieś w stronę polany jakby coś tam dostrzegła. I nagle krzyknęła jedno słowo. Zaś jej oczy zapłonęły nadnaturalnym światłem i trysnęły z nich dwa promienie światła jakie pomknęły gdzieś we mgłę. I chyba w coś trafiły sądząc pogłuchym odgłosie uderzenia. Ale nie było widać w co.

- Zaraz zaatakują! Przebudźcie ich! - krzyknęła ponaglająco widząc, że chociaż dwóch zwiadowców wodzi po okolicy w miarę świadomym wzrokiem. Sądząc po pytaniach po tileańsku także jeden czy dwóch kuszników wybudziło się z transu. Ale magiczka nie czekała, spięła konia ostrogami i ruszyli do przodu jakby zamierzała się zmierzyć z tym czymś we mgle.


---



Mecha 21


Odporność na czar: SW


Stefan: 30-10=20; rzut: https://orokos.com/roll/993849 29; 20-29=-9 > remis = chwilowe zamroczenie

Duivel: 40-10=30; rzut: https://orokos.com/roll/993850 28; 30-28=+2 > remis = chwilowe zamroczenie

Alezzia: 45+10-10=45; rzut: https://orokos.com/roll/993851 12; 45-12=+33 > ma.suk = moment słabości

Kusznicy: 35-10=25; rzut: https://orokos.com/roll/993852 12d100=48, 54, 10, 83, 92, 94, 27, 16, 44, 66, 77, 76 > suk x2; por x10

Miecznicy: 35-10=25; rzut: https://orokos.com/roll/993853 > suk x0; por x4
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-10-2023, 18:47   #103
 
Dekares's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekares nie jest za bardzo znany
Stefan słysząc naganę czarodziejki wobec Duivela zdecydował się stanąć w obronie elfa:
- Z całym szacunkiem Pani ale sam miałem ochotę położyć porucznika trupem, przed rzuceniem się na niego powstrzymywało mnie tylko przeświadczenie że ktoś mu namieszał w głowie i właśnie do tego dąży żebyśmy się powybijali między sobą. Oczywiście słowo obłąkany może nie jest najlepsze ale proszę nie mieć za złe Duivelowi jego słów. Zdajemy sobie sprawę że porucznik nie odpowiada bezpośrednio za szaleństwo do którego doprowadził i to nie jego wina, ale nie da się ukryć że prawie zostałaś przy jego użyciu zamordowana Pani - Stefan opuścił oczy w dół przypominając sobie jak postrzelona czarodziejka uciekała przed śmiercią na swoim koniu i ponownie poczuł wstyd związany z tym że nie udało mu się temu zapobiec.
- Duivel dzielnie ujmował się za Tobą Pani… znacznie odważniej niż ja.


***

Wybudzając się z magicznego delirium Stefan poczuł mdłości i o mały włos nie zwrócił na leśne runo ostatniego posiłku. Powoli dochodził do siebie głównie dzięki krzykom Alezzi. Nie rozumiał do końca co się dzieje ani co ma do końca robić. Było to podobne uczucie zagubienia jakie czuł podczas pierwszych dni musztry do walki w szyku jakie przeżył w kompanii kapitana Steinera. Krzyki, obelgi i wszelkie możliwe prześladowanie jakim uraczał wtedy świeżych rekrutów kapral Hyrpke potrafiło mu się śnić do dzisiaj nocami… i miał zamiar sprawić, żę jego zaczarowani towarzysze będą śnili do końca swoich dni o jego krzykach, obelgach i ciosach!
Zaczął się wydzierać na resztę najgłośniej jak potrafił, a potrafił naprawdę wyć!

- Achtung Schweine! Atakują nas! Do Broni! - złapał stojącego obok tłumacza za rękę w której ten trzymał broń w pełni gotowy przyłożyć mu jeśli się natychmiast nie ocknie. A po tym wszystkim w oddziale jeśli będzie musiał.
-Co To Jest Kozojebce Zasrane! Śpicie Sobie Na Służbie!? Do Broni! Budzić Resztę!!!
 

Ostatnio edytowane przez Dekares : 27-10-2023 o 19:12.
Dekares jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-10-2023, 08:51   #104
 
Mirekt13's Avatar
 
Reputacja: 1 Mirekt13 nie jest za bardzo znany
Strach mieszał się z ekscytacją, kiedy Tobias skradał się ostrożnie w kierunku polany. Zostawił za Sobą grupę, nad którą czarodziejka w dość spektakularny sposób przejęła kontrolę. Ona i co najmniej dwóch zwiadowców wiedzieli gdzie się udaje i czuł się pewniej wiedząc że może na nich w razie czego liczyć.
Las był cichy, nienaturalnie cichy, jak wtedy gdy spotkał czarownicę. Ma jej wspomnienie ciarki przeszły po ciele zwiadowcy, zapewne ona czeka tam... Ta myśl nie poprawiła jego nastroju. Przystanął na chwilę próbując nasłuchiwać, a kiedy nie usłyszał nic poza lekkim szumem liści, ruszył ponownie przed siebie. Trzymał łuk w gotowości, lekko napięty, gotów by w mgnieniu oka posłać strzałę w kierunku zagrożenia. To było to. Ta wojna o której wszyscy bali się mówić, po tylu latach od czasów Magnus Pobożnego. Chaos zagrażał istnieniu ludzkich siedzib, było to tak namacalne, tak blisko. Tobias próbował odegnać czarne myśli kiedy dojrzał coś na polanie na której skraju się znalazł.
- Na wszystkich Bogów, cóż to?
Jakby posąg jakiegoś czarodzieja z którego kosturu strzelał wielobarwny ogień. Tobias cicho jęknął na ten widok. Mgła gęstniała wokół tej postaci, łucznik zrobił dwa kroki w tył, mocniej napinając łuk, szukał zagrożenia gotowy by natychmiast strzelić. Wtem, poczuł ukłucie na karku, na tyle irytujące że musiał opuścić strzałę i dotknął miejsca ukłucia i poczuł pod palcami wieniec od Guendeliny. I wtedy zobaczył jedną z najbardziej niedorzecznych istot w swoim życiu. Lubieżna mała istota złorzeczyła Tobiasowi oskarżycielsko wskazując na niego swoim malutkim paluszkiem. Łowca nie widział czy to sen na jawie. mara jakaś. Poczuł ponownie ukłucie, tuż przed tym jak usłyszał odgłos jakiś wielkich łap sunących po listowiu. Instynkt myśliwego włączył się natychmiast i Tobias rozejrzał się szybko wokół siebie szukając możliwego schronienia i dostrzegł drzewo tuż obok, grubości dorosłego mężczyzny i ustawił się tuż za nim - naprzeciwko miejsca z którego dochodził dźwięk nadbiegającego stworzenia. Zamierzał w ostatniej chwili strzelić do istoty, gdy ta będzie na niego szarżować, by w ostatniej chwili - tuż po strzale - schować się za drzewem. Stał na lekko ugiętych w kolanach nogach, gotów ma wszystko co miało nastąpić...
 
Mirekt13 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-10-2023, 13:23   #105
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
"No dobra, czyli Stefan jest po prostu emocjonalny... chyba nigdy do końca nie pojmę tych ludzi" pomyślał elf po słowach kompana.
- Dziękuje Stefanie. A Ciebie Alezzio przepraszam za źle dobrane słowa. Winien był powiedzieć opętany, a nie obłąkany, to przecież dwie różne rzeczy...- wykazywał szczere intencje, ale i tak nie był pewny czy zostanie zrozumiany.
- Jeszcze jedna sprawa, widziałem chwilę Tobiasa, ale gdzieś poszedł... uważam, że nie powinniśmy chodzić pojedynczo, także śpieszmy się do niego, tyle, że po cichu- mówiąc o kompanie wyglądał na pewnego siebie i zdecydowanego. Trochę mina mu zrzedła gdy mówił o ciszy, gdyż zdawał sobie sprawę, że w takiej kolumnie ciężko będzie nasłuchiwać odgłosów z lasu.
Gdy towarzysze porucznika Ferro zajęli się swoim kapitanem, elf mógł w tym czasie krążyć wokół grupy szybkim tempem i wypatrywać wrogów. Niestety gęsty las utrudniał skuteczny rekonesans, a jeszcze bardziej przeszkadzały odgłosy marszu mieczników i kuszników. "Czemu nie poszli z nami zwiadowcy Kolesnikova" pomyślał, lecz nagle jego uwagę przykuło co innego. Nie mógł sobie przypomnieć kiedy ostatnio był z kobietą. Nagle w tym gęstym lesie zapragnął dotyku przedstawicielki płci piękniejszej i momentalnie jakiś subtelny głos zaczął pieścić jego ucho. Praktycznie czuł jej ponętne wargi na swej małżowinie. Jednak coraz głośniej słychać było głos innej kobiety. Stanowczy i surowy. Stanął na wprost niej i .... znów był w lesie. Na przeciw stała Alezzia. Duivel wycedził do niej Dzięki, jednak część jego żałowała, że tak to się skończyło. Widział jak Stefan okłada po twarzy kompana obok, sam wiele nie myśląc zdzielił najbliższego towarzysza. Nawet nie zwrócił uwagi czy przypadkiem już nie jest wybudzony. Wtórował krzykom magini i łowcy, gdy kilka osób się ocknęło, szybko przestał. Wytężył wzrok i wpatrywał się w las przed siebie. Starał się namierzyć wiedźmę albo jej sprzymierzeńców, bądź też Tobiasa.
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-10-2023, 20:41   #106
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 22 - 2521.04.31; wlt; przedpołudnie

Miejsce: pd-zach Ostland; pogranicze z Hochlandem; rz. Wolf; Górski Bród; okolice brodu
Czas: 2521.04.31; Wellentag; przedpołudnie
Warunki: - ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, sła.wiatr; chłodno (0)




Tobias



- Bój się bój! Dobrze ci tak! Zagryzie cię i rozszarpie! Wypruje flaki i wychłepce posokę! Dobrze ci tak! Za to, że wzgardziłeś moją panią! A mogliśmy się teraz namiętnie kochać gdybyś nie był takim samolubnym bydlakiem! - zwiewna, latająca tancereczka wpadła w jawną złość i szydziła z łucznika czającego się za drzewem. Wydawała się teraz być naprawdę rozzłoszczona niczym odrzucona kochanka. I chociaż wydawało się, że jest zbyt mikrych rozmiarów aby uczynić dorosłemu mężczyźnie krzywdę to jednak jej głosik mógł być irytujący. Przeszkadzał się skoncentrować. No i z góry oznajmiał wszem i wobec gdzie się ukrył łucznik. Gdzieś tam z lasu Tobias słyszał jakieś zamieszanie i krzyki, może to główna grupa a może co innego. Ale wiedział, że i tak są za daleko aby w tej chwili miało to znaczenie. I cokolwiek za chwilę wypadnie z tej mgły i lasu to będzie musiał zmierzyć się z tym sam. Co najwyzej liczyć, że wytrwa tak długo aż ktoś mu przyjdzie z pomocą. Zresztą to coś skutecznie przykuwało uwagę. Czuł jak pocą mu się ręcę i pot perli się na plecach jak zawsze gdy zagrożenie miało pojawić się lada chwila. I pojawiło! Niewyraźny zarys rozpędzonej sylwetki, jakiś czworonóg pędzący niczym wil. W jednym czy dwóch susach to rozpędzone coś wyskoczyło na bardziej widoczny teren.




https://i.imgur.com/CIcfotV.jpg


To był jakiś potwór! Tobiasowi zadrżały dłonie i poczuł jak zasycha mu w gardle. A rozpędzona bestia pędziła wprost na niego. Zaraz go rozszarpie! Puścił cięciwę i strzała pomknęła ze świstem. Ale cel chociaż bliski poruszał się szybko i nie był łatwy do trafienia. Strzała śmignęła z pół metra ponad jego grzbietem. A ten już był na dwa susy od dwunoga. Ostlandczyka uratowało to, że skoczył za wybrane drzewo tak jak tego sobie wymyślił wcześniej. A zgodnie z jego kalkulacjami bestia chociaż wielka i prędka to nie zdołała w miejscu wyhamować swojego pędu i przebiegła obok niego i jego drzewa. Ale szybko pojęła, że cel jej umknął i zaczęła hamować i robić zwrot. Potężne pazury wyrzucały fontanny przegniłych liści i błota gdy potwór wykręcał aby zawrócić. Wtedy na moment zwolnił i myśliwemu mimo spoconych dłoni i suchości w ustach udało się znów wypuścić strzałę. Tym razem trafił. Widział jak strzała wbiła się w bok stwora a ten zawarczał gardłowo. Ale jednak nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia. Zdołał już wykręcić, przypadł łbem do ziemi i zawarczał plując krwawą śliną. Tropicial widział jego ślepia płonace wieczną, piekielną nienawiścią do wszystkiego co żyje. Do wszystkiego co krwawi. I da się rozszarpać na strzępy. Trudno powiedzieć czy to bydlę ruszyło pierwsze czy on odwrócił się do niego tyłem aby spróbować wdrapać się na drzewo. Trudno było gdy łuk zajmował przynajmniej jedną dłoń. A słyszał już za plecami jak ten bydlak poderwał się i jego pazury znów szarpią glebę rwąc do przodu aby go rozszarpać.

- Ty tchórzu! Wracaj i walcz jak mężczyzna! - lotna tancereczka wydawała się być oburzona haniebnym zachowaniem Ostlandczyka. Ten gorączkowo próbował się wspinać po omszałym, wilgotnym w dotyku pniu. A bestia już dopadała tego pnia trochę niżej. Odbiła się od ziemi i skoczyła wysoko w górę.


---

Mecha 22


Test strachu: bestia z mgły (SW)

Tobias

SW 35
wpływ tancereczki -5

razem: 35-5=30 rzut: https://orokos.com/roll/994177 81 30-81=-51 > śr.por = strach, mod -10 do testów


---




Grupa por. Ferro




- No pewnie, gadajcie jeszcze o opętaniach i obłąkaniu! - elfowi i Ostlandczykowi widocznie udało się zirytować magiczkę. Bo z siodła syknęła na nich ze złością. - Wydawało mi się, że jesteście żołnierzami. Chyba wiecie co w wojsku oznacza autorytet dowódcy? Więc prosze was nie podważajcie autorytetu porucznika ani mojego. Powiedziałam, że porucznik dostał gorącej krwi i chwilowo osłabł. - powiedziała do nich obu z zaciętym wyrazem twarzy. Mówiła w reikspiel więc większość wojaków i tak by jej teraz nie zrozumiała. Ale i tak ściszyła głos aby nie słyszały ich zbędne uszy. Po tej krótkiej reprymendzie wyprostowała się w siodle i ruszyli w stronę polany. Sytuacja chwilowo wydawała się być opanowana. Przynajmniej póki znów nie dała o sobie znać podstępna magia.

Teraz Alezzię stracili z oczu gdy dała w bok swojego wierzchowca i pomknęła do przodu szybko znikając im w tej leśnej mgle. Stefan i Duivel i tak mieli swoje zajęcie przy popychaniu i krzyczeniu na ospałych kolegów. Na szczęście aż tak trudno nie było ich wybudzić z tego dziwnego transu. Wystarczyło chwilę któregoś potrząsać i pokrzyczeć a świadomość połączona zwykle ze zdziwieniem i nierozumieniem sytuacji jaka przed chwilą przeżywali i Ostlandczyk i elf pojawiała się na ich twarzach.

Duivel spróbował z jednym kusznikiem i mu się udało. Usłyszał gniewne okrzyki i ten go gniewnie odepchnął aż elf poleciał kilka kroków do przodu zanim odzyskał równowagę. Zostawił resztę roboty koledze i tym paru Tileańczyków którzy już zdążyli się wybudzić z transu. Ale robili mnóstwo zamieszania. Słyszał ich kroki, szelest liści przy każdym kroku, zaskoczone pytania w reikspiel i po tileańsku, gniewne okrzyki nic z tego nie sprzyjało aby wykryć skrytego we mgle i między drzewami przeciwnika. I rzeczywiście nie widział nic podejrzanego. Może gdyby był tu sam albo z podobnymi mu myśliwymi i tropicielami co potrafili podchodzić skrycie zwierzynę to byłoby inaczej. Ale teraz jak stał na obrzerżu brutalnie wybudzanej z transu grupy gdzie większość nie mówiła w znanym mu języku to zamieszanie skutecznie przykrywało wszelkie próby skradania się. Można było mieć nadzieję, że jeśli ktoś wybiegał by do ataku akurat z tej strony co akurat stał Duivel to by ten dostrzegł go na tyle aby strzelić do niego raz, może dwa zanim by doszło do zwarcia. Mgła bowiem skutecznie zasłaniała głębię mrocznego lasu przez co broń zasięgowa wiele traciła na swojej skuteczności. Nie dostrzegł nigdzie Tobiasa ani nikogo innego. Alezzia odkąd zniknęła we mgle wjeżdżając w nią w stronę polany też nie. Całe to zamieszanie jeszcze się pogłębiło gdy jeden z kuszników złapał się za głowę i coś zaczął krzyczeć przeraźliwie. Kamraci coś się go zaczęli pytać ale zaraz drugi z nich cofał się tyłem mamrocząc coś z przestrachem aż potknął się i upadł tyłkiem w przegniłe liście. Wodził dookoła wzrokiem jakby zewsząd spodziewał się ataku. Rumor się wzmógł gdy kolejny Tileańczyk zawył przerażliwie. Krzyczał zagłuszając wszystkich trzymając się za głowę. Aż zaczął drapać się po twarzy i wreszcie upadł i zwinął się w kłębek trzeąsąc się jak w febrze i płacząc jak dziecko.

Większość chyba już się wybudziła z tego transu jak nie za sprawą Stefana to swoich towarzyszy. Ten nie był pewien czy cokolwiek zrozumieli w reikspiel tak samo jak on nie rozumiał pytań czy okrzyków jakie od nich słyszał. Ale jakoś wspólnie wybudzili większość kolegów. Zaczęli z powrotem łapać za swoje ciężkie kusze, nakładać bełty gdy właśnie znów kolejna fala głośnego zagrożenia przerzedziła ich szeregi. Tileańczycy wodzili przestraszonym wzrokiem zarówno po sowbie nawzajem jak i otaczającym ich lesie. Ten był obojętny i niezmienny. W tych pradawnych drzewach o omszałych, zagrzybionych pniach stopniowo rozstapiających się w coraz gęstszej mgle coś się kryło. Jakież zagrożenie. Chyba wszyscy to już pojęli ale nadal nie mieli żadnego celu aby go ostrzelać. A teraz zabrakło porucznika jak i magiczki którzy do tej pory koncentrowali na sobie uwagę zwykłych żołnierzy i mówili im co mają robić.

- Słyszycie? Tam coś chyba jest! - powiedział niepewnie któryś z mieczników Theiss. Rzeczywiście inni też to usłyszeli. Jakby warczenie jakiejś dzikiej bestii. Ale gdzieś dalej, chyba od strony polany. Tylko w tej mgle w ogóle nie było wiadomo co to może być i gdzie dokładnie. Za to od strony polany dobiegło ich rżenie konia i jakieś stłumione odgłosy. Trudno było powiedzieć co to może być.

- Oni mówią, że coś widzieli! Jakiś potwór na nich skakał z wielkimi szponami! Coś tu musi być dookoła nas! - krzyknął Edgaro w reikspiel gdy chyba z pośpiesznej, chaotycznej rozmowy z kolegami coś mu się udało wyciągnąć co widzieli.

- Jak skakał?! Tu nikogo nie ma! Nikt nie skakał! Coś im się przywidziało! Pewnie popchnął jeden drugiego a teraz panikują! - krzyknął zdenerwowany Hugo. Sytuacja była niewesoła bo oddział bez przywódcy poszedł w rozsypkę. Zwłaszcza jak znaleźli się w tak nietypowej i zagmatwanej sytuacji.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-10-2023, 15:41   #107
 
Dekares's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekares nie jest za bardzo znany
Słysząc kolejną absurdalną reprymendę od magiczki - za którą bądź co bądź nadstawiali wcześniej karku - w Stefanie zagotowało się porządnie. Podświadomie wiedział, że pewnie napyta sobie biedy, ale miał to gdzieś odpowiadając kobiecie całkowicie neutralnym tonem i na tyle głośno, żeby tylko ona i Duivel go słyszeli:
- Doskonale wiem jak ważne jest niepodważanie autorytetu dowódcy, Panno di Lucci. Ten autorytet dowódcy wpakował Pani dwa bełty z kuszy w plecy… Ale niech będzie, jak następnym razem jakiś oficer bez żadnego powodu, gadając bez sensu o zdradzie, każe Panią mordować to będę modelowym żołnierzem i wykonam jego rozkaz bez zadawania żadnych pytań.

***

Stefan nie tracił czasu na słuchanie opowieści o atakujących ich potworach, wiedział, że sytuacja była krytyczna, ludzie bez dowódcy zagubieni i gotowi jeszcze zrejterować. Oficerem nie był, ale wiedział, jakie dostali rozkazy od czarodziejki i choć mógł być na nią nieźle wkurzony, to nie miał zamiaru porzucić ani jej, ani będącego gdzie w okolicy Tobiasa. Widział nie raz swojego byłego dowódcę w podobnych sytuacjach i miał zamiar postąpić tak jak On by postąpił w podobnej sytuacji. Podbiegł do Edgaro i chwytając go za ramię rozkazał mu spokojnym tonem:
- Mamy rozkazy od di Lucci! Tłumacz Proszę! - po tym zakrzyczał donośnie robiąc odpowiednie przerwy, aby Tileańczyk mógł przetłumaczyć jego słowo swoim rodakom:
- Żołnierze! Wróg atakuje nas podstępnymi iluzjami, raz mamiąc nas przyjemnościami, raz próbując nas nastraszyć nieistniejącymi bestiami! Boi się stanąć z Nami do Otwartej Walki! Wie, że w niej nie ma z nami szans! - mówiąc ostatnie słowa zbliżył się do dotkniętych ostatnią przerażającą iluzją żołnierzy i chwycił jednego z nich za ramię w podbudowującym geście, rzucając mu jednocześnie wyzwanie:
- Od Was zależy czy jak banda tchórzy dacie się rozpędzić i zginiecie!? Czy staniecie razem do walki jak odważni żołnierze i zwyciężycie!?
Szybko odwrócił się w stronę, w którą pojechała czarodziejka i sięgając po swoją włócznię i tarczę zakrzyknął dalej:
- Di Lucci Walczy tam Sama! Jedna Kobieta przeciwko wszystkim Siłom Wroga! - odwrócił się ponownie do nich i szybko przebiegł wzrokiem po ich twarzach starając się dodać im odwagi. Miał nadzieje, że uda mu się to chociaż w jednej setnej tak jak robił to kapitan Steiner zagrzewając ich do ich ostatniej wspólnej walki:
- JA IDĘ DO NIEJ WALCZYĆ! PÓJDZIECIE ZE MNĄ?! - mówiąc te słowa odwrócił się i ruszył w kierunku polany biegiem razem ze swoim wiernym Azurem u nogi, nie patrząc czy któryś z żołnierzy ruszył za nim czy nie:
- ZE MNĄ! KTO PÓJDZIE ZE MNĄ!?
 
Dekares jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-11-2023, 17:17   #108
 
Mirekt13's Avatar
 
Reputacja: 1 Mirekt13 nie jest za bardzo znany
Bestia była większa niż Tobias pamiętał. Śniła mu się przez wiele dni, od kiedy zostawił za Sobą rodzime strony, zostawiając je na pastwę degeneratów z Północnych pustkowi i ich bestii. Ale nawet we śnie nie była tak wielka, jak ta która gnała z rozwartą paszczą - pełną ostrych jak sztylety kłów - wprost na niego. Przez chwilę zwiadowca był pewien, że są to jego ostatnie chwile, że za moment te potężne szczeki zacisną się na jego miękki ludzkim ciele. Widział już jak giną w ten sposób ludzie, w fontannie krwi i wśród krzyków agonii.
Besta była przerażającą manifestacją agresji i brutalnej siły Boga Krwi. Oczy kipiały złośliwą inteligencją i wieczną nienawiścią. Niemal zahipnotyzowały Tobiasa, który poczuł silne ukłucie strachu, przez co chybił i strzała przeleciał tuż nad celem. Mięśnie łowcy na szczęście nie zawiodły go i zszedł z drogi kłapiącej potężnej szczęce o cal czy dwa.

Potwór sunął na przód - zaskoczony - że jego ofiara nagle zniknęła. Przebiegł kilkanaście jardów kiedy trafiła go strzała, warknął bo choć nie uczyniła mu wiele szkody, zirytowała go straszliwie. Widział jak jego cel - przyszły posiłek - wdrapuję się na drzewo, zarzucając wcześniej na nie - cokolwiek trzymał w górnej kończynie. Warknął kolejny raz, tym razem z wściekłości, że posiłek może mu umknąć. Zaczął się rozpędzać, na miękkim ale śliskim od wilgoci listowiu, z nozdrzy buchała mu gorąca para a z kłów obwicie ściekała plwocina i krew.
Jeszcze tylko jeden sus, i skok w kierunku człowieka, czuł jego strach i pot. W oczach bestii, zawładniętej żądzą mordu odbijał się kruchy człowieczek i znów wymachiwał przed Sobą jakimiś zabawkami. Na końcu jednej z nich coś zabłyszczało, odbijając światło. Ale szczęki były już tak bardzo blisko, już czuł słodki smak mięsa...
 

Ostatnio edytowane przez Mirekt13 : 01-11-2023 o 17:19.
Mirekt13 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-11-2023, 21:03   #109
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Duivel nie był w stanie zrozumieć magini. Według niego to było ważne żeby podkreślić zły stan psychiczny jednego z dowódców, a na pewno namieszanie mu w głowie przez przeciwnika. Tłumaczenie Alezzi jakoś nie sprawiało żeby czuł, że Ferro na sto procent nie zrobiłby tego w pełni świadomy. Uśmiechnął się wcześniej lekko po komentarzu Stefana. Nie był też w stanie zrozumieć decyzji jedynej pozostałej dowodzącej o odłączeniu się od grupy i pognaniu w samotności we mgłę. Myślał, że to może chodzić o Tobiasa, jednak wątpliwe, żeby magini widziała przez tę mgłę.
Gdy Stefan zaczął przemawiać stanął obok niego aby pokazać swoje poparcie. Po pierwszym okrzyku pytającym czy ktoś pójdzie ze zwiadowcą, sam też krzyknął
- CHODŹMY WSZYSCY!!!
i podniósł rękę wysoko do góry zaciśniętą w pięść. Po drugim pytaniu, wyciągnął łuk i ruszył w stronę w którą pognała di Lucci na swoim koniu, wypatrując wrogów, a także nasłuchując warczenia zwierząt aby być gotowym do ataku. Nie musiał jakoś wyjątkowo się wysilać by nadążyć za Stefanem w biegu, dlatego trzymał swój łuk i jedną strzałę w jednej ręcę aby w razie pojawienia się wroga szybko zareagować.
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-11-2023, 15:09   #110
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 23 - 2521.04.31; wlt; przedpołudnie

Miejsce: pd-zach Ostland; pogranicze z Hochlandem; rz. Wolf; Górski Bród; okolice brodu
Czas: 2521.04.31; Wellentag; przedpołudnie
Warunki: - ; na zewnątrz: dzień, zachmurzenie, sła.wiatr; chłodno (0)



Główna grupa



- Dobra, chodźmy chłopaki. Nie ma co milady zostawiać samej. - efekt przemowy Stefana wyszedł raczej skromnie. Nie był on przecież wyznaczonym przez zwierzchniczkę dowódcą, ani oficerem, ani nawet sierżantem. Był jednym z wielu wojakow jacy zaciągnęli się na tą nową wojnę pod sztandary górskiego margrafa. Pod względem rozpoznawalności czy renomy dopiero wojskowa brać raz miała okazję go poznać gdy młoda szefowa pochwaliła jego i Tobiasa na apelu przed rozpoczęciem drogi powrotnej do Lenkster. Co mogło mu dodać kroplę autorytetu ale w tym mrocznym, zamglonym lesie, gdzie mierzyli się z nadprzyrodzonymi mocami jakich śmiertelnicy obawiali się masowo wcale nie ułatwiało mu to zaprowadzenie porządku w rozbitym oddziale.




https://i.imgur.com/JNKvvqI.jpg


Blondwłosy elf spróbował jednak wesprzeć go słowem i gestem nawet jeśli obaj mogli mówić bezpośrednio tylko do tych czterech imperialnych jacy mówili w reilspiel. Ci popatrzyli po sobie jakby naradzali się spojrzeniami po czym Hugo przemówił w imieniu ich wszystkich. Nie tryskali entuzjazmem ale widocznie uznali, że tak trzeba i imperialna karność wzięła u nich górę.

Ale oni stanowili dość małą część całej grupy. Większość stanowili tileańscy kusznicy a z nimi można się było porozumieć tylko przez kilka osób. Do tej pory porucznik Ferro znał reikspiel na przyzwoitym poziomie na tyle, że komunikacja w obie strony była możliwa. Do tego miał autorytet u swoich ludzi więc słuchali się jego poleceń i trudno było im przypomnieć sobie aby podczas krótkiej znajomości od walk na Mglistych Bagnach były jakieś przypadki niesubordynacji w jego oddziale. Przynajmniej wtedy gdy Stefan czy Duivel akurat byli w ich pobliżu i dało się coś zrozumieć z mowy ciała czy mimiki. Ale teraz porucznik leżał na przegniłej ściółce powalony ostatnimi wydarzeniami. Była jeszcze magister de Lucci. Mimo wielu lat spędzonych w Imperium na naukach była rodowitą Tileanką więc bariera językowa z pobratymcami dla niej nie istniała. Nie miała swojego oddziału a do tej misji została niejako przydzielona jako doradca do spraw nadnaturalnych dla porucznika Ferro. Jak się okazało jednak w krytycznej chwili potrafiła zapanować nad oddziałem złożonym w przeważającej większości z jej krajan. Teraz jednak dostrzegła we mgle jakieś nieznane reszcie zagrożenie i pomknęła mu naprzeciw znikając reszcie z pola widzenia. Więc w roli tłumacza został tylko Edgaro który był prawą ręką porucznika Ferro i reikspiel to chyba znał lepiej od niego. Tyle, że nie był ani dowódcą ani mówcą. I nawet jak tłumaczył słowa Stefana na swój rodzimy język to dało się wyłapać, że brak mu charyzmy w głosie i twarzy. W zestawieniu z tą nietypową i niebezpieczną sytuacją efekt jaki tłumaczona przemowa Ostlandczyka wywarła na Tileańczykach był mierny. Popatrzyli po sobie, pomruczeli coś naradzając się ale ostatecznie zdecydowali się zostać na miejscu aby popilnować porucznika i ogłuszonego kolegi.

Ostatecznie więc z dwójką zwiadowców ruszyła czwórka szermierzy Theiss dowodzonych przez kaprala Hugo. Zagłębiając się w mglisty las usłyszeli za swoimi plecami kolejny krzyk przestraszonego człowieka. I inne jakie pewnie chciały o coś zapytać, wyjaśnić czy przekonać siebie nawzajem. Trudno było się zorientować jak się nie znało języka a drzewa i mgła już zaczęły wytłumiać i zniekształcać te krzyki. Po jakimś czasie skończyły się. Ale wybuchły na nowo tylko wtedy mniejsza grupka oddaliła się już na tyle, że w ogóle trudno było coś wyłapać poza tym, że coś tam się dzieje.



Tobias



Tobias szybko pożałował, że nie pozbył się łuku i zostawił sobie tylko jedną wolną dłoń do wspinaczki. Nawet chwilowe łapanie za tą broń i próba zawieszenia go na którejś z sękatych, omszałych gałęzi powodowała, że musiał się na chwilę zatrzymać, rozejrzeć za taką gałęzią po czym złapać za łuk i podrzucić go wyżej. A bestia nie próżnowała i nie miała takich skrupułów. Wydawała się istnieć po to aby ścigać i rozszarpywać swoje ofiary. Chociaż piekielny stwór wydawał się kształtem mniej więcej przypominać ogara czy wilka to jednak nie miał takich ograniczeń jak te żywe stworzenia spod patronatu dobrych bogów. Stwór bez wahania odbił się od ziemi, poszybował w górę i Tobias usłyszał trzaśnięcie krwawych szczęt tuż pod swoją stopą jaka akurat była niżej. Tyle, że potwór nie odpadł od drzewa tak jak to by pewnie było gdyby miał do czynienia z psem lub wilkiem. Wtedy ukrycie się na drzewie jak najbardziej miało sens. Tym razem te nawyki wyniesione z leśnej kniei zawiodły myśliwego. Bo poczwara wszczepiła się swoimi piekielnymi pazurami w korę i drewno. Słyszał jak drewno trzeszczy i pęka gdy nadnaturalne pazury przebijają je bez trudu i wbijają się w nie na tyle mocno, żeby utrzymać nienaturalne cielsko. Z planu aby ostrzelać z góry bestię, z w miarę bezpiecznej odległości nic nie wyszło bo ta żwawo podjęła pościg po tym drzewie. Ale chociaż był to główny przeciwnik Tobiasa to nie jedyny.




https://i.imgur.com/lsiLgQi.jpg


- No i po co to odwlekasz? I tak ci się nie uda. - skrzydlata tancereczka trzepotała swoimi skrzydłami w zwiewnym, powietrznym tańcu. Trzymała się o przysłowiowy krok czy dwa od Ostlandczyka. Gdyby ten miał wolne ręcę mógłby próbować ją czymś rzucić ale jak się wspinał i to na czas to była poza jego zasięgiem.

- On się nigdy nie męczy i zawsze odnajduje swoją ofiarę. A potem zawsze ją rozszarpuje. Nie miej mu za złe. To nic osobistego. Taką ma naturę. - tancereczka wydawała się mieć niezły ubaw z tego widowiska. Ale nie była tak całkiem bezstronna. Od czasu do czasu zrywała jakieś liście czy gałązki z drzewa i ciskała je w twarz ludzkiego wspinacza utrudniając mu to zadanie jeszcze bardziej.

- Ale sam jesteś sobie winny. Mogłeś być teraz z nami. Ze mną i moją panią. Ona jest taka piękna! Wiesz jaka jest kochana jak kogoś polubi? Co potrafi zrobić w miłości i dla miłości? Ale ty ją odrzuciłeś potworze! Jak mogłeś! A masz za swoje! - wydawało się, że skrzydlata istotka szybko potrafi przejść od zachwytu nad pięknem swojej pani do nienawiści dla kogoś kto odrzucił jej zaloty. Na koniec podleciała prawie pod samą twarz i Tobiasa i chuchnęła. Owionął go słodki nektar jakiś pięknych perfum, że aż kichnął i zakręciło mu się w głowie od obietnicy kobiecych rozkoszy jaki niósł ze sobą. Nawet to, że rozpaczliwie zdawał sobie sprawę, że traci przewagę zasięgu i ta bestia całkiem szybko go dogania nie było w stanie go wyrwać z chwilowego stuporu. Gdy się przemógł, wciąż mrugał oczami, na w pół ślepo sięgnął po kolejną gałąź dłonią, podciągnął się ale coś poszło nie tak. Usłyszał trzask, instynktownie poczuł jak się ześlizguje, jeszcze ostatnie kurczowe chwytanie się mokrej kory i poczuł jak leci. Widział jak przegniła ściółka zbliża się zdecydowanie zbyt szybko a zaraz potem było gruchnięcie o ziemię jakie wybiło mu powietrze z płuc. Jęknął bezgłośnie krzywiąc się bolesnie na moment sparalizowany. Widział sękate, omszałe drzewo po jakim się wspinał i właśnie z niego zleciał. Ale to ruch przypomniał mu o co toczy się gra. Ruch czerwonego kształru jaki odwrócił się ku ziemi i zawarczał rozeźlony, że zwierzyna jaką miał już prawie w swoich krwawych szczękach co prawda niechcący ale jednak wymknęła mu się w ostatniej chwili.

- Ale z was nieudacznicy. Wszystko musze robić sama! - pisnęła zdegustowana tancereczka jaka pojawiła się wysoko nad poziomem ziemi ale wydawała się być rozczarowana, że to krwawe widowisko nie miało jeszcze swojego punktu kulminacyjnego. Po czym gdzieś śmignęła między drzewami niczym szybki, zwinny ptaszek znikając Tobiasowi z pola widzenia. Ten jednak złapał już oddech. Ale i bestia też już ochłonęła z zaskoczenia. Jednym susem wylądowała na ziemi i znów znalazła się na tym samym poziomie co śmiertelnik. Tylko ten znów nie miał przy sobie łuku i leżał plecami na ziemi ze świeżymi dolegliwościami od upadku. Ale w tym momencie usłyszał głos w reikspiel.

- Tam jest! - jak się odwrócił to dojrzał grupkę piechurów jacy biegli w jego stronę. Tyle, że bestia warknęła i ruszyła do szarży na niego a miała znacznie bliżej do niego niż oni no i była znacznie szybsza.


---


Mecha 23

Wspinaczka na drzewo (KRZ + Wspinaczka)

Tobias 40-5=35; rzut: https://orokos.com/roll/994603 97; 35-97=-62 > du.por = spada

Flesh Hound 50; rzut: https://orokos.com/roll/994604 65; 50-65=-15 > ma.por


---



Stefan, Duivel i szermierze



Początkowo szli przez ten zamglony las. Bo odgłosy jakie słyszeli były na tyle słabe, że szybsze tempo mogło je zagłuszyć. Nawet trzeba było przystawać co jakiś czas i nasłuchiwać aby zdecydować w którą stronę iść bo wydawało się, że odgłosy, oprócz tych co chyba powinny dochodzić od grupy Tileańczyków to dochodziły z więcej niż jednej strony. Ale jednak chyba się zbliżali bo jakieś warczenie czy trzaskanie gałęzi robiło się coraz głośniejsze. To mogli przyspieszyć. Ta mgła jednak pozwalała coś dojrzeć na dwa tuziny kroków dookoła i stopniowo gęstniała na tuzin kolejnych. A przynajmniej tak im się wydawało. Utrudniało to dostrzeżenie w niej czegoś póki się nie było w miarę blisko.

- Tam jest! - krzyknął któryś z mieczników pokazując kierunek swoim mieczem. Ale chyba wszyscy dojrzeli, że z jednego drzewa coś odpadło z góry i z dziwnie ludzkim krzykiem gruchnęło na ziemię. Rzucili się do przodu bo wydawało się, że to jakiś człowiek. Ale, że leżał na ziemi wsród ściółki i niezbyt się ruszał to niewiele było widać. A tym bardziej kto to może być.

- O matko! Co to jest!? - krzyknął miecznik przestraszonym głosem. Bowiem coś znów spadło z drzewa. Czy raczej zeskoczyło. Coś czworonożnego, o czerwonej skórze i płonących piekłem goręjących ślepiach. To coś zawarczało gardłowo obnażając kły stworzone do rozszarpywania krwawego mięsa. Zdecydowanie nie wyglądało to na naturalne stworzenie. Cała scena na moment zamarła jakby śmiertelnicy obawiali się drgnąć aby zwrócić na siebie uwagę bestii. I to ona ruszyła się pierwsza. Skoczyła naprzód ale czy chciała dopaść tego leżącego czy ruszyć na nich tego nie było wiadomo. Stefan i Duivel po momencie zwątpienia i zaskoczenia wzięli się w garść. Hugo i towarzysze jednak mieli mocno niepewne miny i woleliby chyba teraz być znacznie gdzie indziej. Oprócz jednego.

- Jaka ona piękna! - żołnierz westchnął rozmarzonym wzrokiem i zakochanym spojrzeniem jakby spotkał swoją ukochaną.



---


Mecha 23


Test strachu (SW)

Stefan 30; rzut: https://orokos.com/roll/994607 14; 30-14=+16 > ma.suk = chwila wahania ale bierze się w garść

Duivel 40; rzut: https://orokos.com/roll/994608 20; 40-20=+20 > ma.suk = chwila wahania ale bierze się w garść

Miecznicy 35; rzut: https://orokos.com/roll/994609 81; 35-81=-46 > śr.por = obawa i stres, mod -5
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172