Sayane

Mahoutsukai no Yome

Bardzo przyjemna pozycja, choć tytuł może trochę nieadekwatny (Narzeczona Maga bodajże). Opis tutaj. Ładna kreska, bez nachalnych, komputerowych wstawek i ciekawa fabuła mimo że tak na prawdę nie dzieje się dużo. Seria nastawiona bardziej na emocje niż na akcję. Podobna w klimacie do Earl and the Fairy i też dzieje się w wiejskiej Anglii (w nieokreślonych czasach współczesnych), gdzie stare wierzenia dobrze się mają. Polecam.

 

Jaśmin

Aoki Densetsu Shoot 46-58

Czyli, ufff wreszcie koniec.
Nie zrozumcie mnie źle, ale 58 odcinków to...ekhem...dużo.
Mam kilka uwag.
Kazumi okazuje się mało ambitna. Ktoś mógłby powiedzieć, że miłość zwyciężyła, ale Szkoda Dziewczyny. Ze świata siołbisnesu do prania strojów. Eh.
Trener Kakegawy przez cała serię nie robi zupełnie nic ograniczając się do okazjonalnego komentowania sytuacji na boisku. Ostatecznie przejmuje stanowisko Naczelnego Wręczacza Korków. Toshiemu.
Nie wiem czemu nie zostanie pokazany finał mistrzostw kraju. Ot, przeskok o pół roku do przodu. Zabrakło forsy na dokończenie serii, czy co? Tsubasa swoje wady ma, ale pokazuje się wszystkie mecze podczas, bagatela, 666 odcinków. Ale ok, choć mecz z Maeyamą Industry to nie ten poziom co poprzednie wielkie mecze serii. Nagle choroba Tsubasy, wiecie, pojedyńcza akcja komentowana na gorąco przez cały stadion (a nawet woźnego, pana Zdzisia), dopada serię. Z Fujita East było lepiej.
Ostatecznie nie jest tak źle. Więcej, jest dobrze, w porywach bardzo dobrze. Polecam wszystkim miłośnikom sportu.
Ocena końcowa 7,5/10. Bo jest fajnie.

Cheers

 

Jaśmin

Mahoutsukai no Yome

Obejrzałem raz jeszcze. Tym razem do końca.
Powtórzę. Świetne. Znakomite. Czasem nawet dobre.
Jedyne rozczarowanko, ostatni odcinek i ostateczne rozwiązanie kwestii Cartaphilusa. Wolę jednak tę serię jako okruchy życia. Nieśpieszne tempo, spokojna narracja. I wymiana spojrzeń między Chise, a Eliasem.
Tak btw, Cartaphilus to, w mitologii hebrajskiej, Żyd, który jako pierwszy rzucił kamieniem w Syna Bożego. W zamian został skazany na nieśmiertelną wędrówkę, aż do kolejnego przyjścia mesjasza. Szkoda, że ten wątek nie został rozwinięty.
Ale i tak jest dobrze.
Ech, Chise, Chise, rudziku...
Ogólnie seria powiela znany schemat Pięknej i Bestii. Choć "powiela" to chyba niewłaściwe słowo. Bestia na zakończenie nie zmienia się w pięknego księcia. Nie musi.
Ech, Chise, Chise...
Świetna zabawa. Z czystym sumieniem daję 9/10.

Cheers

 

Jaśmin

Hakushaku to Yousei

Czyli ja jestem bardziej bizoniastym bizonem od ciebie.
Seria dla dziewcząt mająca potencjał by stać się ciekawym kawałkiem animca. No i tak jakoś...
Mamy bizony, dużo bizonów. Co jeden to piękniejszy. Fabuła? Pozornie jest. Naczelny bizon jest kandydatem na Blue Knight Earl. Ma miecz i błękitną krew. Ma przy boku główną bohaterkę, która jest Fairy Doctor, czyli specem od kontaktów z wróżkami. Jest też bizon antagonista To Ja Jestem Szefem I Wszystkim Z Tym Dobrze. Jest też ogier, który nie może jeść wątróbki.
Wiem, że to brzmi strasznie infantylnie. Ale tak to jest gdy seria udaje ambitną, a chodzi tylko o poprawienie samopoczucia protagonistce przez harem konkurentów. Nie trawię.
Do tego strasznie przaśna grafika. Obraz Gladys, jak na arcydzieło sztuki malarskiej, strasznie rozpikselowany.
Muzyki nie zarejestrowałem.
Ogólnie obejrzałem siłą rozpędu modląc się o koniec. Nastąpił.
Ocena 6/10. Da się strawić, ale z trudem.

Cheers

 

lShadowl

Obecnie jestem w trakcie kilku serii: Psycho-pass, Boruto, Nanatsu no Taizai 2, Capitan Tsubasa 2018, Tokyo Ghoul Re (2018), Boku no Hero Academia,

Niedawno zakończyłem również kilka serii:
1. Zankyou no terror - anime opowiada o dwójce sierot które mają zamiar zwrócić uwagę na los który ich spotkał poprzez zamachy terrorystyczne. Mamy tutaj ciekawą tajemnicę związaną z motywami głównych bohaterów i moim zdaniem bardzo ciekawą postać głównego detektywa. Moja ogólna ocena anime to będzie takie 6/10 nie zwaliło mnie z krzesła i nie miałem problemu z tym że już koniec, ale jednak ciekawa kreska, fabula i bohaterowie pozwoliły spokojnie i z chęcią dotrzeć do końca.

2. Kuroko no basket 1,2,3 - co tu dużo mówić po prostu koszyków z super zdolnościami że tak to nazwę. Bardzo ciekawi, barwni i zróżnicowani bohaterowie sprawili że oglądałem z przyjemnością i poznawałem kolejnych bohaterów. Choć nie jestem fanem sportówek ta seria ogromnie przypadła mi do gustu i ciężko miałem znaleźć inne anime po tym jak przywiązałem się do serii. Zdecydowanie daje 10/10 jako ze przekonało mnie do sportówek, wciągnęło do swego świata i sprawiło że z niecierpliwością czekałem na koniec sezonu oraz kolejny odcinek który odpalę.

3. Boku dake ga inai machi - powiem krótko kryminał z motywem przenoszenia się w przeszłość w czasy dzieciństwa. Dużo się dzieje, dużo tajemnic, świetne a wręcz cudowne relacje między bohaterami oraz ich barwne osobowości sprawiły że jest to moje anime TOP 1 z obejrzanych tego roku. Daje 12/10 i polecam każdemu. Świetna fabuła, kreska WSZYSTKO dopracowane moim zdaniem i naprawdę mógłbym oglądać dalsze losy bohaterów jako tasiemiec :P

Polecam te 3 serie

 

Mag

Space Battleship Tiramisu

Czekając na kolejne odcinki Darling in the Franxx (które swoją drogą jest genialne ) znalazłam sobie przypadkiem coś... hymmm... co jest dziwne, ale dobrze się ogląda
Jak nazwa wskazuje jest to parodia (było sobie anime Space Battleship Jamato, którego remake polecam) produkcji typu spaceopera i mecha. Jest równie mocno, jak nie bardziej pokręcone jak Space Dandy.

Odcinki są krótkie, trwające około 10 minut każdy, bardzo szybko się pochłania kolejne naładowane absurdem podanym pełnymi powagi postaciami
Mają nawet typowego dla statku kosmicznego, wąsatego brodatego kapitana

 

__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Mag

Megalo Box

Jest to historia o nikim, który sam zwykł nazywać się "bezpańskim psem". Zwyczajny Joe, który do tej pory brał udział w ustawianych walkach odbywających się w swego rodzaju slumsach, chce skończyć z podkładaniem się i wystąpić na elitarnej gali boksu. Ale żeby to osiągnąć musi w 3 miesiące wspiąć się z samego dołu rankingu na jego szczyt.
Czemu tak bardzo mu na tym zależy? Tego dowiadujemy się już w pierwszym odcinku

Opening jest beznadziejny - po tylu latach Japończycy powinni już zdać sobie sprawę, że nie potrafią rysować zwierząt

Nie jestem fanką sportów walki (no może poza WWE, ale to inna rzecz ), ale anime bardzo przyjemnie mi się ogląda. Walki są bardzo fajnie narysowane i mają większy realizm niż w WWE
Fabuła wciąga i jest tak poprowadzona, że nie wiadomo kiedy kończy się odcinek. Ścieżka dźwiękowa bardzo mi się podoba i daje całości sporo dynamizmu. Rysowane jest bardzo ładną kreską, nieco stylizowaną na lata 80.
Postaci są ciekawe i naprawdę idzie je lubić. Z wyczuciem dowiadujemy się o nich coraz więcej, zarówno o bohaterach jak i przeciwnikach jacy stają do walki z Joe.

To anime to nówka sztuka, w sieci jest 6 odcinków i nowe pojawiają się czwartek-piątek.

Polecam

 

__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Jaśmin

Ergo Proxy

Czyli jak obudzić androida, albo czy androidy śnią o kobietach.
Protagonistą serii jest niejaki Vincent Law. Pierwszoplanowa rola kobieca dostała się niejakiej Re-I Meyer.
No i jest Pino.
Pino bawi się, czyta książkę, maluje, prosimy nie przeszkadzać.
Fabuła jest dość skomplikowana. Utopijnym miastem Romdo rządzi System (tak, to jest science fiction i cyberpunk). System kontroluje obywateli na każdym szczeblu i wszystkich możliwych poziomach. Nie jesteś wartościowym obywatelem? To spadaj na zewnątrz.
Każdy obywatel ma przydzielonego mu autorave'a, androida towarzyskiego, który spełnia rozmaite funkcje od prowadzenia samochodu po kopanie ziemniaków. No dobra, te ziemniaki to lekka przesada.
Re-I ma autorave'a o imieniu Iggy. Vincent, jako że jest bezrobotnym imigrantem, androida nie posiada.
Ale jest Pino.
W Romdo szaleje epidemia wirusa Cogito, pod wpływem którego androidy uzyskują świadomość i uczucia. Wirus budzi też agresję w stosunku do ludzi. Na dodatek szaleją niezidentyfikowane autoravy mordercy.
Zadaniem Re-I, agentki biura Wywiadu, jest odnalezienie morderców i przerwanie rozprzestrzeniania się wirusa Cogito.
Zadaniem Vincenta jest przeżyć (wszyscy chcą go zabić) i odnaleźć zgubione wspomnienia i tożsamość.
Więcej o fabule nie powiem. Dodam jednak, że psychodela, tak brzmi jej imie. Tylko dla niej żyję.
Oboje bohaterów są interesujący (Re-I) i sympatyczni (Vincent). Panna Meyer jest co prawda zimna, bezwzględna, i potrafi być wredna. Jest też próżna co łatwo poznać, jako że codziennie nakłada pod oczy makijaż (jej spojrzenie budzi strach) i wykłuca się z Vince'm -"Co z tego, że woda się kończy, ja muszę umyć włosy!".
Vincent początkowo jest dość niewyraźny, ale z biegiem czasu coś odzyskuje. Może nie od początku są to wspomnienia, ale kręgosłup odzyskuje na pewno.
Aha, nobel dla Re-I za nowatorskie wykorzystanie małego autorave'a jako przeciwwagi przy robieniu brzuszków.
Technikalia? Proszę bardzo. Grafika jest znakomita, aż trudno uwierzyć, że to 2006-ty rok. Muzyka? Fenomenalna. Tak jest. Ja bardzo lubię Radiohead i pochodne psychodeliczne kawałki, świetnie buduje ona nastrój. Tyle.
No i sny. Trochę jak w virtual reality w virtual reality. Bohaterowie nigdy nie są pewni czy już wyszli z zaślepu, czy nie jest to aby jego kolejna kondygnacja. Psychodela.
Tylko ostatni odcinek trochę ssie. Za dużo patosu.
Ale całokształt znakomity - 8,5/10, szczerze.
Oglądać proszę.

Cheers

 

Jaśmin

Akatsuki no Yona

Czyli rude jest piękne.
Co prawda protagonistka tak nie uważa. Ale spokojnie, stado bizonów wokół niej podtrzymuje ją na duchu.
O czym jest to anime? Ano, księżniczka jest świadkiem śmierci swego ojca, cesarza, sama z trudem umyka śmierci dzięki swemu lojalnemu generałowi. I zaczyna się opowieść o czterech smokach, które to mają prikaz służyć, kochać i nigdy nie zdradzić. Coś jak w udanym związku, nie?
Z tym, że ten związek to z sześcioma mężczyznami i ogranicza się do relacji przyjacielskiej.
No trudno.
Muszę przyznać, że serię oglądało mi się bardzo przyjemnie. Największe zaskoczenie in plus? Główny zły. On naprawdę jest szlachetny (?), prawy (?) i honorowy (?). Tak klasowego villaina jeszcze nie spotkałem. Gdyby mu zależało mógłby księżniczkę dopaść szybko i zgładzić okrutnie. Ale on ma skrupuły i naprawdę chce dobrze dla swego cesarstwa.
Sama protagonistka rozpoczyna serię jako maskotka ekipy. Niemniej, z biegiem czasu, głównie za sprawą swego generała, nabiera tężyzny fizycznej i mentalnej. Yona w końcówce i z początku to zupełnie inne dziewczę.
Grafika zacna, walki, zwłaszcza w wykonaniu Grzmiącej Bestii, imponujące, a żołnierze villaina, całkiem poukładani. Muzyki nie zarejestrowałem, drat.
Dwadzieścia cztery odcinki i to wystarczy by zamknąć pierwszą część serii czyli zbieranie drużyny. Druga część się szykuje. Obejrzą, z pewnością.
Ocena, 7,5/10, brawo.

Cheers

 

woltron

Megalo Box

Joe, zwany też Bezpańskim Psem, uprawia Megalo Box i jest w tym naprawdę niezły. Niestety dla siebie urodził się po złej stronie granicy i żyje poza wielkim miastem więc prawdziwe, nie ustawiana walki może oglądać jedynie przez szybkę, a sam pozwala zarobić mafii oszukującej małe żuczki. Wszystko zmieni się jednak gdy...

Bardzo porządne anime, zarówno jeżeli chodzi o samą kreskę, jak i scenariuszowo. Tworzona w ramach obchodów 50-lecia Ashita no Joe, jednej z najważniejszych sportowych mang w historii. Autora Ashita no Joe możecie kojarzyć z anime o wdzięcznym tytule "Tygrysia Maska".

Polecam.

Sword Art Online Alternative: Gun Gale Online

Wracamy do świata znanego z poprzedniego sezonu Sword Art Online / Gun Gale Online. Tym razem jednak historia nie skupia się na dalszej opowieści o losach 'Kirito' i jego paczki, a dostajemy zupełnie nowych, świeżych bohaterów.

Przyznam się, że gdyby nie słabość do animacji poruszających tematykę MMO / gier to zatrzymałbym się po 3-4 odcinku. Dwie poprzednie serie czy takie seriale jako Overlord I i II mają zdecydowanie więcej do zaoferowania. Na dodatek o ile poprzednie dwie serie potrafiły zaskakiwać, zadawały też ważne pytania o granie i styk rzeczywistości wirtualnej / świata rzeczywistego, o tyle nowa odsłona niby próbuje, ale robi to na tyle nieporadnie, że bolą nieco zęby.

Jak dla mnie serial wyłącznie dla fanów Sword Art Online / Gun Gale Online lub dla tych, którzy chcą sprawdzić czy to co napisałem jest prawdą. Plusik za P90 w roli głównej, minus za to że na 12 odcinków mamy dwa odcinki recapy

 

__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.