28-09-2017, 09:26 | #381 |
tajniacki blep Reputacja: 1 | Orange szkolne, okruchy życia, romans, nadprzyrodzone W dzień rozpoczęcia szkolnego roku w nowej szkole do Takamiyi Naho przychodzi list… od niej samej. Jak się okazuje dorosła Naho z przyszłości postanowiła naprawić dawne błędy z przeszłości i prosi młodą siebie, by jej w tym pomogła. Główną osią fabularną są zmagania nieśmiałej i zamkniętej w sobie dziewczyny, która próbuje uratować swojego kolegę Naruse Kakeru przed samobójstwem. Przyjemnie się oglądało, muzyka i kreska była ładna, sam plot również ciekawy, do czasu, aż… no właśnie. Do czasu, aż nie zmęczymy się Kakeru, który jest mdłą jak kostka szarego mydła, depresyjną i beznadziejną postacią, nic nie potrafiącą zrobić, wiecznie pragnącą się zabić, bo nie umie wziąć odpowiedzialności na siebie. Nie przesadzam… z początku na prawdę wydawało się, że chłopak będzie przedstawiać sobą głębię, obrazując problemy z jakimi zmagają się osoby chore i słabe psychicznie. To mnie wyraźnie nęciło, bo sama do takich osób należę i byłam wyraźnie szczęśliwa, że w końcu popkultura zabiera się za przełamanie tabu jakim jest depresja, samobójstwo, itp. Niestety… pod koniec anime masz serdecznie dość niewdzięcznika, zapatrzonego tylko w swoje ego, którego próbują uratować… już nie tylko Naho ale cała paczka przyjaciół. Suwa Hiroto, Hagita Saku, Murasaka Azusa i Chino Takako. Wszyscy rezygnują z własnych ”żyć”, by ten jeden mógł być w końcu szczęśliwy… ale ciągle mu mało. Serial oparty jest na mandze… w niej cała nadzieja, niedłgo zabiore się za jej przeczytanie i zobaczymy, czy winą za pomyjowatość Kakeru trzeba obarczyć studio Telecom Animation Film, czy mangakę, którego przerosła wizja.
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
29-09-2017, 14:13 | #382 |
Reputacja: 1 | Sakurako-san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru Czyli seria o kościach. I o przyjaźni, miłości itp. Ale kości ważniejsze. Autorom udała się rzadka sztuka. Stworzyli postać wrażliwego myślącego nastolatka, który nie użala się nad sobą. I postać pięknej kobiety, która nie jest arogancka. A może jest. Ale geniusze mają prawo się arogancić. Sakurako kradnie show. Ogólnie, jest to seria detektywistyczna. To co najciekawsze, czyli dedukcja pani geniusz, zwykle można dostać w ilościach hurtowych w każdym odcinku. Najzabawniejsze, że każda tajemnica jest ujawniana stopniowo więc można zmierzyć się z Sakurako na intelekt. Np. Dlaczego ludzie od pokoleń umierają z powodu przeklętego obrazu? Magia? Czary? Akurat. Kolejne odcinki zwykle nie są połączone. Można przegapić odcinek i nie być do tyłu. Ale nie radzę. Bo manifestacja pracującego umysłu Sakurako i jej sidekicka budzi podziw. Gdzieś tam w tle przemieszcza się antagonista. Motyle? Grafika znakomita. Jest się czym zachwycać. Ogólnie świetna rozrywka. 7,5/10 Cheers |
01-10-2017, 12:36 | #383 |
Reputacja: 1 | Made in Abyss Akcja dzieje się na wyspie, na środku której znajduje się wielki krater. Tytułowa otchłań ciągnie się wiele kilometrów wgłąb ziemi i kryje się w niej wiele niebezpiecznych stworzeń, lecz również... cennych reliktów. Lokalna społeczność koncentruje się na wydobywaniu ich. W trakcie jednego z takich wypadów dwójka bohaterów jest zaatakowana przez groźną kreaturę, lecz wnet ratuje ich tajemniczy chłopiec-robot. W rezultacie traci on przytomność oraz pamięć. Potem dochodzi kilka dodatkowych okoliczności i rozpoczynają się przygotowania, aby udać się wgłąb otchłani. Aż na samo jej dno. Anime jest całkiem interesujące. Dziecięcy design głównych bohaterów może nie podejść, jednak mi nie przeszkadzał. Piękne tła autora grafiki do Spirited Away i Kimi no Na wa. Kilka odważnych punktów fabularnych, przez co młodszej widowni nie polecałbym oglądać. Anime potrafi być wzruszające, trzymające w napięciu, zabawne, dziwne... Nie czuję potrzeby, aby przyczepiać się do czegoś konkretnego. Może prócz jednej rzeczy. Seria ma tylko trzynaście odcinków i zekranizowała 26 pierwszych rozdziałów mangi, przez co zakończenie jest otwarte (choć emocjonujące). Z tego też powodu tempo opowieści bywa nierówne. Nie jest to historia opowiedziana z typowym wstępem, rozwinięciem i zakończeniem. Wygląda to jedynie na ułamek znacznie dłuższej opowieści, co jest w porządku... o ile powstanie kolejny sezon. Polecam tym, którzy mają ochotę obejrzeć krótkie anime przygody w scenerii fantasy |
14-10-2017, 12:33 | #384 |
Reputacja: 1 | Kino no Tabi Czyli podróże kształcą. Podróżnik, imieniem Kino, wędruje od kraju do kraju, na gadającym motorze. Razem stanowią tandem wędrowców-obserwatorów, który w każdym odwiedzanym kraju zostaje dokładnie trzy dni. Tyle wystarcza by poznać ludzi i wyrobić sobie opinię. I tylko tyle. Kino stanowczo unika zajmowania stanowiska i mieszania się w sprawy mieszkańców. Nie zawsze się udaje. Tym bardziej, że w obliczu zagrożenia ciężko jest pozostać obojętnym. Nasz bohater, rzadko bo rzadko, ale czasem musi chwytać za broń. Kino jest, ogólnie rzecz biorąc, najmądrzejszym i najbardziej zdystansowanym małolatem jakiego spotkałem w anime. Zaś sama seria jest reklamowana jako najbardziej niedoceniane anime 2003 roku. Muszę się z tym zgodzić. Może to przez dość przaśną grafikę? W każdym razie kapitalna rozrywka. Ocena 8/10, raczej nie wrócę, ale zabawa byłą przednia. I tylko czasami trzeba przełknąć ziarenko goryczy. Ale mimo to świat jest piękny, prawda? No tak czy nie? Jeszcze jedno. Ending jest niezły, za to opening kapitalny. Polecam z całego serducha. Cheers |
05-11-2017, 21:02 | #385 |
Reputacja: 1 | Netsuzou Trap Czyli 12-to odcinkowa seria dość oryginalnie przycięta do 9-ciu minut na odcinek. Coś nowego, przyzwyczaiłem się do 20-to paro minutowych animców, a tu prosz. Ogólnie szybko mi to poszło. I, nie powiem, było nieźle. I tak, to anime to yuri, pure and not Innocent. Ogólnie seria kręci się wokół pary przyjaciółek, Yumy i Hotaru, oraz ich chłopaków. I jest klasycznie do bólu, Hotaru jest stroną dominującą, a Yuma do samego końca wmawia sobie, że ich pocałunki i pieszczoty to tylko wygłupy. Z drugiej strony mamy dwóch fraj...znaczy się mężczyzn. Takeda to gość z zasadami, ten przyzwoity. Fujiwara to zimny skurwiel mający więcej partnerek niż liczy sobie lat. Tak, licealiści. Ten Fujiwara. Zimny cynik, który dość wcześnie orientuje się w grze kwitnącej między dziewczynami. I jest łaskaw określać te gry jako "lesbijskie gierki". Przepraszam, Panie Sympatyczny, a... ...może ja? Ogólnie jestem pełen podziwu dla autorów bo w niewiele ponad półtorej godziny wcisnęli całkiem dużo materiału. Samo mięsko, żadnych dłużyzn. Przypuszczam, że nawet jeśli widz nie lubi yuri to obejrzy do końca bo to niewiele czasu zajmuje. Grafika bardzo ładna, tylko trochę przeszkadzały mi kolory włosów i oczu bohaterów. W serii tak nastawionej na realizm związków, nie stroniącej od brzydszej strony życia, włosy barwy pomarańczy i fioletowe oczy to trochę nie pasuje. Podobnie jak super deformed. W sumie dość ciężko pisać o serii nie odsłaniając zbyt wiele z fabułki. Ale raczej warto na półtorej godziny zanurzyć się w ten świat. Po dłuższym zastanowieniu ocena 6,5/10 chyba najbardziej pasuje. Niezła rozrywka, ale raczej nie ma do czego wracać. Cheers |
27-11-2017, 15:41 | #386 |
Reputacja: 1 | Nana Czyli 47 odcinków, albo uff! wreszcie koniec. Nie wiem jak wy, ale mnie do tej pory anime dłuższe niż święte 26 ep kojarzyło się z żumą do Gucia. Jak zaczniesz to końca nie ma. Z przyjemnością oznajmiam, że Nana to nie żuma do Gucia. To nie odgrzewany kotlet z goryczką. To nie jest chleb z masłem, który jesz bo śniadanie trzeba zaliczyć i już. Zamiast tego dostajemy kapitalną, w moim mniemaniu, serię obyczajową. Co prawda, akcji tyle co kot napłakał, ale tu to nie problem. Zamiast tego mamy...ano właśnie...na początek mamy dwie Nany. Pierwsza to Nana Oosaki. Wokalistka punk rockowa z duszy i serca. Twarda, ostra, bywa że impertynencka. Ale szczęśliwie nie tsundere wiec drugą Nanę... Ano właśnie. Druga Nana, Komatsu, to słodka i bezgranicznie naiwna dwudziestolatka, która przyjeżdża do Tokio bo rozpaczliwie szuka w życiu jakiegoś celu, do którego mogłaby dążyć. I w pociągu poznaje Nanę nr 1. Z różnych powodów obie panie bardzo przypadają sobie do gustu. Do tego stopnia, że gdy spotykają się po raz kolejny bezstresowo wynajmują to samo mieszkanie. I Się zaczyna. Przez ekran przemieszczają się również całe stada postaci pobocznych, z których każda ma coś ciekawego do powiedzenia i zrobienia. Nr 1 to chłopak Nany pierwszej, Ren, potomek Sida Viciousa i, prawdopodobnie, ukochanej gitary jego. Ren grywał niegdyś z Naną pierwszą w jednym zespole, ale przeniósł się do innej kapeli o większych aspiracjach. Ale także Nana nr 2 (dla ułatwienia zwana przez przyjaciół, Hachi) ma swego boyfrienda. Co prawda Shouji nie zajmie całego czasu antenowego, ale swój ślad odciska. I tu mały hint. Hachi z pierwszych odcinków i z końcówki to zupełnie inna dziewczyna. Rzekłem. O fabule można by nawijać długo. Niech wam wystarczy ta deklaracja. Nana, Hachi i ich przyjaciele z obu rywalizujących ze sobą kapeli dają show niczym koncert wspomnianego Sida Viciousa. Aha, głosu Nanie Pierwszej udziela Olivia, może ktoś o niej słyszał, ja nie bardzo. Co nie zmienia faktu, że wokal Nany świetny jest. Obie panie, jak już wspomniałem, przypadają sobie do gustu i szybko nawiązują nić przyjaźni. Cała seria jest podporządkowana temu motywowi. Aha, fani yuri, wypad z baru. Co prawda w główce Hachi ładne parę razy lęgną się myśli zaiste safickie (tak, Hachi, skarbie, Nana z Misato zdecydowanie byłaby na górze), ale kończy się na myślach. Obie panie zdecydowanie preferują męska płeć. Tyle. Ogólnie, Nana, jak na serię z dziesięcioletnim doświadczeniem, graficznie prezentuje się niezgorzej. Trochę tylko rażą projekty postaci, przypominające momentami filigranowe elfy. Nie wiem, może te obłędnie smukle sylwetki komuś do gustu przypadną. Ja miałem mieszane uczucia. Muzyka nie może być słaba, nie w tej serii. Za samą muzę dałbym 9/10. Pierwszy end wgniótł mnie w fotel, a następne nie zostawały daleko w tyle. I na koniec to co najważniejsze. To jest seria o robieniu kariery w showbiznesie, owszem, ale najważniejszym motywem pozostaje przyjaźń Nany i Hachi oraz związki miłosne obu pań. To jest seria obyczajowa. Nie lubisz? To odpuść sobie bo padniesz po drodze. Podsumowując, bawiłem się świetnie. Ocena czyste 8/10. Cheers Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 29-11-2017 o 18:06. |
28-11-2017, 22:41 | #387 |
Reputacja: 1 | BLEND S Tak, zdecydowałam się to obejrzeć. W końcu w co drugiej kompilacji gifów pojawia się ten opening i jego parodie, to wypadałoby sprawdzić o co z nim chodzi. O czym jest? O restauracji, w której każda kelnerka ma do odgrywania konkretną rolę zachowania względem klientów. Bardzo lekkie i przyjemne w oglądaniu, a postaci da się lubić. Idealne do obejrzenia dla relaksu po ciężkim dniu dla odmóżdżenia |
29-12-2017, 14:15 | #388 |
Reputacja: 1 | Mahoutsukai no Yome / Ancient Magus Bride Póki co wypuścili dwanaście odcinków, ale to jedno z nielicznych od dawien, dawna anime na które czekam. Całość opowiada o pewnej 16-letniej dziewczynie, która trafia do Anglii i w ręce pewnego maga, który ma głowę... hmm... demonicznego kozła Całość jest wyważona - mamy trochę akcji, mamy dobrze zarysowany świat, ciekawe i nieźle napisane postacie*. Graficznie jest bardzo dobrze, muzycznie nieźle. Polecam wszystkim którzy lubią anime z pograniczna fantasy/okruchy życia/ magia. Plus za parę nawiązań do mitologii angielskiej/celtyckiej/kulturowe mrugnięcia okiem.
__________________ "Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI. |
29-12-2017, 22:36 | #389 |
INNA Reputacja: 1 | DEATH PARADE 9/10
__________________ Discord podany w profilu |
30-12-2017, 23:32 | #390 |
Reputacja: 1 | JUST BECAUSE! Klasyczny przedstawiciel szkolnego anime. Główny bohater (choć historia skupia się na pięciu postaciach tak naprawdę), nieco przemądrzały młody człowiek, przenosi się do nowej szkoły do której chodzi parę osób z jego przeszłości. Mamy pierwsze miłości, dokonywanie wyborów itd. Co mnie urzekło w tym anime, poza bardzo dobrą kreską, to fakt, że postacie zachowują się - niespodzianka - jak ludzie myślący. Plus dobrze napisane postacie kobiecie, a to rzadkość w tym gatunku. 12 odcinków tworzy zamkniętą całość którą warto obejrzeć. Mocne 8/10.
__________________ "Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI. |